Gość Waldarius Napisano 19 Grudnia 2015 Udostępnij Napisano 19 Grudnia 2015 Zastanawia mnie fakt, czy aktorzy odgrywający różne role, dobrych czy złych bohaterów mogą sobie stwarzać odpowiednio dobrą albo złą karmę. Faktem jest, że niektórzy widzowie, którzy silnie utożsamiają się z bohaterami ulubionych filmów czy seriali nie do końca rozróżniają filmową rzeczywistość od realności, nie potrafią oddzielić sztucznego wizerunku, jaki aktor stworzył w danym filmie od tego, kim jest w rzeczywistości. Bywało, że w realnym świecie aktorzy odczuwali na własnej skórze niechęć czy wrogość widzów bądź na odwrót, ich sympatię w zależności od tego, jaką rolę stworzyli na planie filmowym, dotyczy to bardziej seriali, gdzie rolę odtwarza się czasami kilkanaście a nawet kilkadziesiąt lat. Niektórzy aktorzy nawet postanowili wycofać się z serialu, bo zbyt mocno utożsamiano ich z odgrywaną postacią. Jesteśmy częścią zbiorowego umysłu, odczuwamy dobre albo złe energie jakie wysyłają nam inni ludzie, jeśli ktoś nie potrafi rozróżnić sztucznego wizerunku aktora na planie filmu czy serialu od tego, kim jest w realnym świecie i ten widz ma różne emocje w zależności od tego, jak aktor postąpił na planie, to czy może zaszkodzić lub przeciwnie, wysyłać pozytywne energie aktorowi w jego realnym świecie? Co o tym myślicie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
gala.tea Napisano 19 Grudnia 2015 Udostępnij Napisano 19 Grudnia 2015 Myślę, że samo nadanie imienia, czy nicku osobie znacząco zmienia jej osobowość tym samym zmienia się sposób postrzegania, postępowania, więc również zmienia się jej los. Jeśli jeszcze taka aktorka, czy aktor wciela się w jakąś postać, przejmuje część jej losu na siebie. Czasowo takie utożsamianie jest do zneutralizowania, ale jeśli trwa długo, może być kłopot. Zależy też od zaangażowania i przeżywania roli przez aktora. Ten problem dotyczy nie tylko aktorów. Odgrywając jakieś role każdy człowiek zmienia najpierw siebie, później własną przyszłość. Weźmy na przykład role społeczne: matka, żona, kochanka,kawaler, emeryt, pacjent? Czy nie zmienia się nic u przyjmujących takie role? A zawody? Bibliotekarz, policjant, poseł, sędzia? Wszędzie płynie energia, nawet wówczas gdy udajemy bycie kimś, kim nie jesteśmy. Podświadomość nie odróżnia fikcji od realnego życia. Chcąc coś mieć nie należy marzyć, że będzie się kiedyś to miało. Trzeba marzyć, że się to ma i cieszyć się posiadaniem, wówczas wszechświat realizuje taki plan. W aktorstwie, aby rola była dobrze odegrana musi być wiarygodna i przekonująca. To stwarza zagrożenie przejmowania dobrych i złych skutków. Może trochę mętnie opisałam, ale takie jest moje zdanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Waldarius Napisano 21 Grudnia 2015 Udostępnij Napisano 21 Grudnia 2015 Wynikałoby z tego, że aktorstwo to dość ryzykowny zawód, tym gorzej, że wielu z aktorów zostało zaszufladkowanych, odtwarzają ciągle te same role, na przykład czarnych charakterów. Musi w takim aktorze być coś takiego, co każe mu podejmować takie role, ukryte pragnienie bycia draniem, chęć by uaktywnił się jego cień, na pewno jest to lepsze niż miałby być draniem w realnym świecie, ale oddziaływanie takich fikcyjnych ról na pewno istnieje i niesie negatywne skutki, choć o mniejszym natężeniu niż w realnym życiu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Eith Napisano 3 Lutego 2016 Udostępnij Napisano 3 Lutego 2016 Nie wiem czy ten zawód wytwarza karmę (może samo podjęcie decyzji o nim jest pewną karmą?), ale muszę przyznać że energetycznie jest to trudny kawałek chleba... Znam wielu aktorów i pracuję z nimi - wielu z nich pomimo lat nauki ma ogromne problemy z powracaniem do "rzeczywistości". Jeśli nie znajdą swojego sposobu na oczyszczanie się z emocji po wyjściu z roli to grozi to okropnym chaosem i niestabilnością (ciekawe, bo wszyscy aktorzy zawsze po pracy zawsze marzą o jak najszybszym oczyszczeniu wodą - i nie jest to zawsze kwestia higieny i prysznica ). Tworzenie sobie innej - obcej osobowości która ma być wiarygodna i przekonywująca (jak pisała gala.tea) to czasem niczym wyprawa w bagno smolistej cieczy. Myślę że zbiorowa świadomość widzów to nic w porównaniu do tego co należy odnaleźć w sobie i wykreować w sobie aby dobrze wykonać swój zawód. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Waldarius Napisano 11 Lutego 2016 Udostępnij Napisano 11 Lutego 2016 Każdy z nas ma swoją osobowość, z którą się utożsamia. Ego aktorów na pewno reaguje postawą obronną przed przyjmowaniem obcej tożsamości, ponieważ jest silnie przywiązane do stanu obecnego, to wynika z lęku przed utratą tego, co ma. Może gra aktorska pod tym względem przynosi korzyści, burzy zbyt silne fundamenty ego, staje się ono bardziej elastyczne, przyśpieszając rozwój duchowy aktora. Taki mi się wniosek wysnuł, ale nie wiem czy słuszny. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.