Skocz do zawartości

mgławica moja o poranku ;)


Viola5

Rekomendowane odpowiedzi

:queen:

 

Rozpocznę dzisiejszym, w tej kolejności, by dojść do drugiego, pierwszy napisany, po tym gdy Ktoś dał mi Skrzydła...

został gdzieś w netowej przestrzeni...

 

Daremne obawy!!

czego obawiasz się mój Panie ?

że twa miłość przy niej się nie ostanie ?

że samotność zagubiona, jak twa zbroja uchylona ?

czego boisz się słodyczy ?

że twa miłość Cię skaleczy ?

kochać warto nawet trzeba

że nie pójdziesz tym do nieba

nie zabronisz mi mej pieśni

może ona sen Twój wieści

może byłam jeno tarką

byś swe włosy czesał na niej Ty durna harko

nie obawiaj się jej teraz

kochać warto nawet trzeba

nic ja w zamian nie chcę, żądam

moja miłość panie złoty

jest mi lekiem na me kłopoty

Czy to Tobie czy innemu

dana raz by zapomnieć o smutkach i istnieniu

co mi karą jest za grzechy

bom miłości niegdyś zła

nie podniosłam jej niczym mgła

zatopiona w moim sercu

obolałym

czy m zjawą jesteś miły Panie ?

sen mój przy Tobie pozostanie

szukam Ciebie za dnia właśnie

nocą snem łagodzę nasze waśnie

niegdyś niczym demon stałam

z Twej miłości drwiąc szlochałam

może jednak zagubiona co mi dziecię wyjęto łona

dałam cenny dar na mą zgubę

bo mi w gardle nie mogło przejść przez strugę

żem kochała nieprzytomnie lecz ma duma

i było po mnie.

Nie obawiaj się jej teraz

grzechy zmywam mą miłością

Jowiszowi wszystko oddam

jesteś tylko jego brankiem

wszak nie moim kochankiem

nie o Ciebie gra się toczy

lecz o moje złote loki

zakręcone na mym palcu

charakternie w rytm mych walców

samotności wypatrują

jego tak do snu się szykują

by z porankiem mnie swym zbudzić

w nogi włożyć dreszcz dla ludzi

bo mgławica znów mnie woła

bym w miłości była płodna

co mi męża odebrała

razu pewnego, bym po wiek wieków pamiętała

jedno słowo w złej chwili wypowiedziane

rani duszę mą ją łamie

na własne życzenie Panie tom sprawiła

miłości mojej pieśni utraciłam

bo

loki ważniejsze były niźli Ty

teraz pojmuję ten palec Boży

co loki kręcone nim i chichot zły

gdy zagubiłam Twoje sny

dzisiaj przymierze zawarłam z Jowiszem

oddam mu pieśni tysiąc nim do snu się ukołyszę

tysiąc mych pieśni, jesteś ich wybrankiem

by z tysiąc pierwszą Jowisz sprawił, byś może stał się moich kochankiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śnienie...

Śnienie...

 

zło zabiera nam miłość byśmy pogrążeni w mroku poddali się rozpaczy w tęsknocie za miłością w nas niewypowiedzianą lecz w bólu wykrzyczanego kłamstwa traum dzieciństwa.

To krzyczy małe dziecko w nas, żadając miłości, odebranej nam dzieciom tego świata, jesteśmy zbyt słabi byśmy mogli sami nauczyć się kochać, po to dany jest nam drugi człowiek.

ostaną się tylko najsilniejsi, którzy potrafią iść samotnie przez życie, zła się nie ulękną, mimo samotności, nie zejdą na manowce. Pomóc możemy tylko temu kogo kochamy, reszta jest bez szans, uratujemy tylko tego, dla którego wskoczymy w ogień piekielny, mąż i żona, rodzic i dziecko, po to mamy dwie ręce. W jednej mocno trzymamy męża w drugiej dziecko.

silne dłonie utrzymają huragan armagedonu, mocne palce a paznokcie w kolorze malinowym, jak żywa krew, która tryska z serca, nie karmazyn, nie burgund, lecz żywa malina, poziomka, nawet nie truskawka, lecz malina, by była słodka i gorzka bez cukru, bo kto to słyszał by maliny jeść z cukrem ?

 

kto zrywa jagody goryczy ten nie zazna miłości

kto zrywa jagody sukcesu ten nie zazna miłości

kto zrywa jagody zemsty ten nie zazna miłości

lecz pozna ją, zrywając jagody goryczy, sukcesu, zemsty,

utracona, widoczna gdzieś w oddali nabierze smaku wszystkich jagód,

będzie miłością pełną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bez początku i bez końca

 

"Jeżeli posiadasz autentyczną empatię nie potrzebujesz żadnej religii"

Zatem życie będzie moją religia. Wbrew wyrokom boskim, miała dar widzenia świata, takim jaki jest, bez mgły. nie dasz rady, powiedziała Kola...nie dzwoń, przerzucała winę na nią, manipulacja ciemnej mocy była silna. Twarz i czoło, jej sny. Co ci się śniło ? we śnie zbierała informacje o niej, te z podświadomości,

te ukryte przed światem,

jej marzenia, jej obawy, skute lodem sny na jawie

zawieszona w bieli snu by w pół słowa zbudzić się co tchu,

sen jej nigdy lekkim nie był nigdy mdły, zawsze ją bolały własne sny

Co na jawie śniła skromnie

we śnie wrzała wiedząc ogromnie

że jej sen naczynia ma

co ze stalą w bijatykę gra

umilone w jej pościeli, otulone jej zapachem

niczym rosa kroplą czoła

nie dawały jej spokoju,

odkąd labradoryt dar jej boga

tchnął w nie życie, czym ona nie trwoga

lecz ze snu zbudzona zawsze, długo spała nim ponownie zaśnie

we śnie wszystko było barwne, wietrze gwarne,

w śnie nie bała się niczego, we śnie ukrywała narzeczonego

jego miłość i namiętność

jego czoło i jego męskość

oczy modre bez wyrazu...

by nie skradły mu jej sny

jego odwagi i niepokory

którą wielbiła niczym ogniki zmory

co na jawie niczym były jak dwa pawie po ogrodzie

jego ptakiem był sam sokół

wypuszczany tylko o świcie

by zbudzona ze snu właśnie

opierała na nim swe baśnie

wieszczka modra i zazdrosna

jego oczu wypatrywać niegodna

zawsze blisko lecz daleko

bo nie jej dane było płynąć jego rzeką

więc we śnie był jej mężem a ona żoną

we śnie on i ona jedność i ponoć

nawet jak ptaki swego lotu nieświadome

na jej łonie ułożone

gdy patrzyła w dal hen za nim

gdy odjeżdżał i jej nie ranił

bo jej miłość plutoniczna silna męska bardziej niż krystaliczna

nie kobieca nie dla niego

jemu oręż swój by dała

byle tylko żadna rosa trosk jego czoła jej nie zabrała

pochłonięta jego zbroją którą czyści by stać się jego koją

ukojeniem jego snu, jego ran i męk jego duszy

swoje sny tak ułożyła

by za dnia się nie wyłożyła

z zakrytą twarzą, odrzucona

na wiek wieków potępiona

bo kochała niebywale, gdy on w znoju pochłonięty w chwale

o niej nigdy nawet nie wspomniał, o miłości jej zapomniał,

pukiel włosów jej nietknięty

za zaloty innych niechybnie nieugięty

jego oczom wierna zawsze

pochłonięta w jego wzroku właśnie

posłyszany głos razu pewnego ze snu ją wybudził i rzekł

pilnuj swego mała ważko

pilnuj słowa Ci danego

pilnuj jego serca tchnienia

by Ci żadna ćma nie podniosła ciśnienia

obietnica raz mu dana kropla rosy w pieczęć delikatnie zaplątana

by mu swoje sny objawić tylko czy ich moc jest w stanie go zwabić ?

bo zbawienie jego duszy wabiem da jej pocałunków

skroni czystej i jaskrawej

co wrzuciła w otchłań nocy

sen, by zjawił się w nim on, może bosy ?

by podążał za swą muzą, co twarz kryła za kałużą

wody rosy łez i szlochu

krzykiem duszy jej zdławiona

po kolana w nią wtopiona

.......

bajdurzenie...słowo klucz, co odmrozić ma jego huć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ten napisałam na innym forum, ale jest mój, a właściwie dla Niego.

 

bajkowa iluminacja...

 

Zobaczyła Cię bladego

białe lico smutne czoło

oczy szare bez wyrazu

gdzieś w głębinach krajobrazu

bez

pamięci dawnego blasku

i czułości

zamkniętego w blasku świecy

lecz bez nadziei o brzasku

 

Rozmazała farby wkoło

delikatność i zmysłowość

przywołała by ujęły jego twarz burzową

roztańczone iskry przyszły same

by w rytm bossy go obudzić

tęczę na to lico wbić gdy trzeba

lecz czule, bo właśnie tego było mu trzeba...

 

delikatnie, skroń zwilżyła

kroplą kobiecego ziarna

byś oddychał w głębinie jej oczu

bez obietnicy powrotu

 

kolorami znaki na policzkach umocniła

żółty, róż, indygo i złoty

 

a gdy twarz była już gotowa,

na wyprawę w pole walki

byś pamiętał skąd przybyłeś

znaki czasu uczyniła,

na Twej piersi dumnej

 

Delikatnością do obrony

czy zmysłowością do snu

wzbiła falbany spódnicy

zaciągnęła w pół

byś popłynął w toń jej fali

bez pamięci i bez snu

ujarzmiony w jej kibici

w uścisku jej nóg

 

z kropli rosy z zapachu bzu

z porannej mgły

i z blasku świecy

ulepiła swe marzenia

by dać miłość mu co leczy

jego rany jego smutek

jego twarz posępną i gorzką

przykryła zasłoną utkaną z gwiazd

by nie dopadł go złowieszczy blask

lecz poranek by go zbudził

i nadzieję dał wśród ludzi

 

 

O brzasku Cię zbudziła

siłą serca

zmyła z twarzy żółte ślady

po jej dłoniach

co z wieczora barwy nocy malowały

 

uśmiechnięta rzekła czule

kolor oczu Twych jest inny

w wielki błękit zamienione

wypuściła i odeszła z cicha

jak poranek rozbudzony

co ze słońcem się przekomarza

aby dał jej chwile dwie

nim z gwiazdami się zamieni

i na zawsze w niepamięci tkwię

 

Chłopak wstał ze snu się zbudził

jak to on chwile pomarudził

byłaś Panią mą czy zjawą

senna marą

nie, nadzieją,

słońce stoi już w zenicie

byłam by dać Ci życie

byś za dnia nie wypatrywał mnie na nieboskłonie

lecz z wieczora, gdy nad światem zapadnie zmrok

by i Ciebie nie dopadł mrok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...