Administrator Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Ismer Napisano 14 Stycznia 2019 Administrator Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2019 Mądre i piękne słowa Ady Edelman na temat karmy. Często w listach rozważacie Państwo czym jest karma i czy aby na pewno jest sprawiedliwa? Chcę wierzyć, że Sprawiedliwość przez duże S istnieje i chociaż jej wyroki mogą być dla nas niezrozumiałe, działa ona bez zarzutu. Kryteria tych działań pozostają niepojęte, ponieważ umysł człowieka nie jest w stanie objąć zagadnień analizowanych w skali kosmicznej. Poza tym, często nie znamy wszystkich okoliczności życia danej osoby i nie wiemy jakimi naprawdę przesłankami się kierowała. Tak już jest skonstruowana nasza psychika, że mierzymy innych własną miarą. Jednym słowem tylko książę wie, czy ratował księżniczkę z bezinteresownej miłości, czy też do działania motywowała go wizja przyobiecanej połowy królestwa. Odnoszę wrażenie, że skala pojmowania i oceniania pojęć zamkniętych w słowach dobro i zło bardzo się zmieniła. Jesteśmy zewsząd bombardowani złymi wiadomościami, a znieczulica w kontaktach międzyludzkich osiągnęła swoje apogeum. Zło jest medialne, kolorowe, ciekawe i świetnie się sprzedaje. Natomiast dobru (zwłaszcza bezinteresownemu i heroicznemu) przyglądamy się ze zdumieniem, zaskoczeni, że takowe jeszcze istnieje. Dziś przyznaje się medal młodemu mężczyźnie, który uratował tonące dziecko. Pokazuje się go w mediach i zadaje mu się w kółko jedno pytanie; czemu pośpieszył na ratunek? Jakby oczywistym było, że mógł spokojnie stać na brzegu, jako pasywny świadek tragedii. Dla naszych dziadków byłoby rzeczą normalną, że młody, wysportowany mężczyzna, wiedziony odruchem ludzkiej solidarności ratuje tonące dziecko. Oni powiedzieliby, że mężczyzna zachował się tak jak trzeba i jest z niego „swój chłop” – tyle i aż tyle. Pojęcia dobra i zła zostały zdeprecjonowane, a złotouści prawnicy i politycy sprytnie zamieniają jedno w drugie. Trudno zachować rozsądek i zdrowy osąd sytuacji. Paradoksalnie, mimo racjonalizacji rzeczywistości, żyjemy w czasach, w których tylko sercu można zaufać. Wracając jednak do zagadnień karmicznych, znany jest pogląd, że „karma musi się wypalić”, czyli należy naprawić swoje dawne błędy i zmienić życiowe schematy, aby móc w przyszłości, żyć z czystym kontem, nie powtarzając niepotrzebnie starych potknięć i nie pomnażając w ten sposób obciążeń. Innymi słowy trzeba ponieść konsekwencje swoich czynów. Sęk w tym, że los każe nam spłacić nasz weksel w nieoczekiwanych momentach i w zaskakujący sposób. Na tym to właśnie polega. Pojawia się okazja, aby zadośćuczynić, zrozumieć, naprawić coś ważnego i albo uda nam się to zrobić we właściwy sposób i zamknąć weksel, albo będziemy unikać konfrontacji z dawnym życiem i przerabiać w kółko to samo. Bo to nie pech, diabeł, fatum lub zła passa czają się za rogiem. To raczej konsekwencje naszych czynów lub też braku działania, domagają się w danej chwili uwagi. Czy dług karmiczny można zniwelować lub w jakiś sposób oczyścić karmę? Pewnie, że można, ale nie czynnościami powszechnie uważanymi za magiczne. Nikt nie może swoją wolą (a tym są przecież magiczne rytuały) korygować karmy drugiego człowieka. Poza tym, gdyby nawet chciał to zrobić to musiałby przyjąć tę zanieczyszczoną energię na siebie. Ona nie rozpłynie się w niebycie za sprawą kadzideł i grzechotek. Każdy dobry uczynek, który popełniamy w intencji bezinteresownej miłości, czystego współczucia, pełnego empatii i głębokiego zrozumienia drugiego człowieka, działa na naszą karmę. Dobro neutralizuje zło. Ważne jest również wybaczenie, nie tylko innym, ale również sobie. W komentarzach do bloga pojawiło się takie oto pytanie: „Witaj drogi Robercie, jakiś czas temu miałem wypadek. A konkretniej jadąc samochodem, rowerzysta wjechał mi pod maskę i zginął. Widziałem go z daleka, że zachowuje się podejrzanie, więc zacząłem hamować, a gdy zjeżdżał już do osi jezdni (jechał z przeciwka) to zacząłem trąbić z myślą, że odbije na swój pas. Niestety zamiast odbić skręcił prosto pod moją maskę i zginął na miejscu. Według mnie robiłem wszystko co mogłem, aby tego uniknąć. Po obejrzeniu jednego z nagrań z Twoim udziałem a konkretnie tego, gdzie mówiłeś o swojej koleżance z liceum, która została potrącona przez samochód dlatego, że 200 lat wcześniej rozjechała kogoś swoim powozem. Stąd mam takie pytanie. Czy według Ciebie przez to, że zabiłem człowieka (nieumyślnie) czeka mnie podobna kara w przyszłych wcieleniach?” Jest ono wprawdzie skierowane do Roberta Gajdzińskiego, ale pozwolę sobie odpowiedzieć, oczywiście w imieniu własnym. Proszę się zastanowić, drogi kierowco czy zaszkodził Pan potrąconemu człowiekowi: „myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”? Czy w momencie wypadku myślał Pan o niebieskich migdałach lekceważąc sytuację na drodze, rozmawiał przez telefon i w dodatku jechał samochodem bez przeglądu za to z pełną świadomością szwankujących hamulców? Z listu wynika, że nic takiego nie miało miejsca. Nie Pan zabił tego człowieka, on sam się zabił, tyle, że przy pomocy Pańskiego samochodu. Nie rozumiem, dlaczego z góry zakłada Pan, że oto powstał potężny dług karmiczny, podczas gdy może właśnie dług się wyrównał? Może Pan w poprzednim życiu zrobił coś, co w tym mężczyźnie wywołało nieuzasadnione poczucie winy? Może dręczył się latami i zamartwiał, że oto powstało zobowiązanie, którego nie może spłacić, ponieważ drogę zamknęły mu sprawy ostateczne? Owszem mężczyzna zginął, ale czy jest Pan pewien, że to nie był po prostu dzień jego odejścia i gdyby nie to drogowe zajście umarłby we własnym łóżku? Koleżanka z historii Roberta, mogła rozjechać dyliżansem kilka osób, ponieważ była w sztok pijana lub z innych powodów naruszyła zasady bezpieczeństwa. Kto wie czy ów powóz nie jechał dosłownie „po trupach do celu”. Nie wolno się zadręczać i określać a priori rodzaju i wagi swojego udziału w danej sprawie. Istnieją sytuacje oczywiste: pielęgniarka podaje zbyt dużą dawkę leku, co powoduje śmierć pacjenta. Jej pomyłka bierze się stąd, że skupiła myśli na sylwestrowej kreacji, a nie na swoich obowiązkach. Gubi ją próżność i brak współczucia. Ktoś inny z chęci zysku fałszuje wyniki pomiarów i w związku z tym kłamstwem giną ludzie. Te krwawe pieniądze, będą go drogo kosztowały. Czasem nieprzyjemne lub wręcz dramatyczne wydarzenia stanowią pretekst do pozytywnych zmian w życiu i choć na pierwszy rzut oka brzmi to paradoksalnie, korzystają obie strony. Kilka lat temu wracałam z moimi bliskimi ze Ślęży. Przed nami jechali nasi przyjaciele. Oba samochody zatrzymały się przed skrzyżowaniem, ponieważ trzeci poprzedzający naszą kolumnę skręcał w lewo. Nagle na horyzoncie zdarzeń pojawiło się kolejne auto, którego kierowca nie hamował tylko dodał gazu i oczywiście uderzył z dużą siłą w nasz samochód, przepychając go tak, że przodem wbiliśmy się w samochód przyjaciół. Tym kierowcą okazała się młoda dziewczyna, która najprawdopodobniej zagadała się ze swoim chłopakiem i pomyliła gaz z hamulcem. Dodam, że w foteliku wiozła swego trzyletniego siostrzeńca i znała okolicę, ponieważ tam mieszkała. Oczywiście dziewczyna spowodowała bardzo duże straty materialne i nie da się ukryć, że zawdzięczałam jej spore obrażenia ciała. Szczerze, nie chciałabym być w jej skórze, kiedy wróciła do domu – szczególnie ze względu na dziecko powierzone jej opiece. Czy jestem na nią zła? Absolutnie nie. Dzięki temu wypadkowi zrozumiałam wiele rzeczy i sporo w swoim życiu zmieniłam. Zaczynając od spraw banalnych: strefa zgniotu jest ważniejsza od ekonomii i nie interesują mnie już małe samochody. Poza tym, choć okupiłam to bólem i długotrwałą rehabilitacją, odnalazłam w sobie siłę, energię i inspirację do tego by podążyć za marzeniem. Mam nadzieję, że dziewczyna również odebrała swoją lekcję, zwłaszcza odpowiedzialności i rozwagi. Myślę, że cokolwiek między nami było wcześniej lub wtedy powstało w aspekcie karmicznym, zostało rozliczone i wyrównane. Pozdrawiam ciepło! 2 6 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Kremilek Napisano 16 Stycznia 2019 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Napisano 16 Stycznia 2019 (edytowane) Super, super, super! To jasne, że krótki artykuł nie wyczerpie tematu karmy, ale zwraca uwagę na rzeczy podstawowe: nie ma ucieczki od konsekwencji, ważna jest motywacja i świadomość. I także ARCYWAŻNA rzecz, o której laicy nie mają pojęcia, a szuje to wykorzystują: W dniu 14.01.2019 o 22:22, Ismer napisał: Czy dług karmiczny można zniwelować lub w jakiś sposób oczyścić karmę? Pewnie, że można, ale nie czynnościami powszechnie uważanymi za magiczne. Nikt nie może swoją wolą (a tym są przecież magiczne rytuały) korygować karmy drugiego człowieka. W dniu 14.01.2019 o 22:22, Ismer napisał: tylko książę wie, czy ratował księżniczkę z bezinteresownej miłości, czy też do działania motywowała go wizja przyobiecanej połowy królestwa. więc jakim prawem oceniamy innych, tak w szlachetnym w naszych oczach działaniu i intencji: W dniu 14.01.2019 o 22:22, Ismer napisał: Proszę się zastanowić, drogi kierowco czy zaszkodził Pan potrąconemu człowiekowi: „myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”? Czy w momencie wypadku myślał Pan o niebieskich migdałach lekceważąc sytuację na drodze, rozmawiał przez telefon i w dodatku jechał samochodem bez przeglądu za to z pełną świadomością szwankujących hamulców? Z listu wynika, że nic takiego nie miało miejsca. Nie Pan zabił tego człowieka, on sam się zabił, tyle, że przy pomocy Pańskiego samochodu. jaki w działaniu w naszych oczach nieszlachetnym szkodliwym krzywdzącym, złym W dniu 14.01.2019 o 22:22, Ismer napisał: Kryteria tych działań pozostają niepojęte, ponieważ umysł człowieka nie jest w stanie objąć zagadnień analizowanych w skali kosmicznej. Ja uważam, że na zło nie można się godzić, nie można pozwalać na krzywdzenie - a spokojne przyglądanie się jak np. człowiek kopie psa i nie reagowanie - jest jak dla mnie przyzwalaniem na krzywdzenie i z pewnością zostanie dopisane do rachunku duszy, ale nie można oceniać innych. co innego nie pozawalać na krzywdę a co innego osądzać. uważam też, że rachunki wyrównują się w obie strony W dniu 14.01.2019 o 22:22, Ismer napisał: Dobro neutralizuje zło. ale i zło neutralizuje dobro. I dopiero bilans wszystkich uczynków duszy stanowi o bagażu karmicznym na kolejne wcielenie. Edytowane 16 Stycznia 2019 przez Kremilek 8 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Bromba Napisano 18 Stycznia 2019 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Napisano 18 Stycznia 2019 Świetny tekst, bardzo mądry i celny. I ważny - może dzięki niemu komuś zaświta, że karmy nie da się oczyścić i wszyscy ci, którzy oferują takie usługi są bezczelnymi oszustami, żerującymi na niewiedzy i strachu innych ludzi. To samo dotyczy zdejmowania klątw, może w mniejszym stopniu, bo złe energie można zneutralizować (o ile plan karmiczny to uwzględnia) ale to również musi być wykonane przez osobę znającą się na rzeczy, kogoś profesjonalnego, a nie przez "wróżkę" z internetu, która dzięki anonimowości w sieci może udawać kogo zechce. Zastanawiam się dlaczego ludzie dają się nabierać na takie rzeczy, jakim trzeba być bezmyślnym, by wierzyć, że ktoś może zneutralizować czyjaś karmę? Nawet w biblii tylko niektóre osoby miały moc uwalniania od złego ducha i przekleństw (ze zrozumiałych względów nie ma tam teraz niczego o karmie) ale już samo to powinno dać do myślenia, że skoro nie wszyscy są do tego powołani i nie wszyscy się do tego nadają, to tak samo dotyczy to problemu klątw w dzisiejszym ujęciu. 6 1 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Murugan Napisano 15 Lutego 2019 Udostępnij Napisano 15 Lutego 2019 (edytowane) Wydaje mi się, że ostatnimi czasy zrozumiałem w końcu sam sens istnienia karmy. Patrząc na otaczających nas ludzi można zauważyć, że dzieli ich poziom świadomości, na jakim się ci ludzie znajdują, niektórzy przyjmują, że tych poziomów jest siedem, podział być może jest sztuczny, ale pomaga zrozumieć rzeczywistość, w której żyjemy. Wszyscy zostaliśmy wciągnięci w pewną grę, gdzie jeden uczy się od drugiego, to jak w szkole z siedmioma klasami, tylko bez nauczycieli, nauczycielami są tu sami uczniowie. Zauważyłem pewien spryt osób, które uważam za mało świadome, z tych najniższych poziomów zrozumienia, próbują wciągać w swoją karmę osoby z wyższych poziomów, piątego czy szóstego, próbują związać karmicznie życie z nimi by iść na skróty, z tym, że wybierają sobie w ten sposób trudniejszą, bardziej bolesną drogę, bo z tym się wiąże przejście z najniższych wibracji bezpośrednio do o wiele wyższych. Zauważyłem podobne zjawisko nawet u zwierząt, które zamierzają się indywidualizować w kolejnym życiu, obserwuję labradora mojego brata, to bardzo cwane zwierzę, ma tendencję do skupiania na sobie uwagi, to już można nazwać nachalnością, daję głowę sobie uciąć, że jego kolejne życie będzie ludzkie. W tej całej grze jeden pomaga drugiemu podnieść jego świadomość na wyższy poziom, ci z najwyższych poziomów, w sumie to nie tylko oni, ale przeważnie, mają z kolei dobry kontakt z istotami z wyższych wymiarów, które z kolei próbują podnieść ich poziom i tak to stopniowo brnie w górę. Został poruszony problem, czy da się ominąć karmę. Karma według tego, co zrozumiałem to nie jest jakiś ślepy mechanizm, jej celem jest zrozumienie czegoś, nauczenie, uświadomienie, jeśli był komuś pisany wypadek samochodowy, to jest to jakaś lekcja, ale jeśli ktoś o mały włos uniknął tego wypadku, jak to się mówi jedną nogą był na tamtym świecie i zrozumiał to samo bez ponoszenia konsekwencji, to zaliczył lekcję. Nie ma sensu uwalniania kogoś od karmy, jak to próbują robić niektórzy, jeśli ten ktoś niczego w ten sposób nie zrozumiał, to daremny wysiłek, w swojej świadomości dalej tkwi w tym samym miejscu co przedtem, ale jeśli ktoś ma ten dar, że uwalnia kogoś od karmy i jednocześnie podnosi jego świadomość, to ma to jakiś sens. Zauważyłem, że odkąd zacząłem medytować, moje życie przestało być chaotyczne, przestały pojawiać się nagłe, nieprzewidziane sytuacje będące wynikiem uwarunkowań karmicznych w takim natężeniu, jak to było kiedyś, widać, że praktyki duchowe wstrzymują wykonywanie karmy do pewnego stopnia, dają możliwość podnoszenia wibracji bez uczestnictwa w tej szarpaninie, jaką jest życie pozbawione świadomości, pozwalają samodzielnie, świadomie brać sprawy w swoje ręce, to już jakby poziom studencki, gdzie student sam decyduje, czego w danej chwili chce się uczyć bez prowadzenia za rączkę. Edytowane 15 Lutego 2019 przez Murugan 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Fryga Napisano 15 Lutego 2019 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Napisano 15 Lutego 2019 5 godzin temu, Murugan napisał: ale jeśli ktoś ma ten dar, że uwalnia kogoś od karmy i jednocześnie podnosi jego świadomość, to ma to jakiś sens. Nie ma czegoś takiego jak uwalnianie kogoś od karmy. Karma musi się wypełnić, bez względu na sposób, w jaki to się odbędzie. Nawet żaden mistrz w tym nie "grzebie", przykładem może być Bhagawan, który zmienił scenariusz pewnej kobiecie, ale nie zmienił celu jej doświadczenia. W skrócie: chodziło o to, że mąż tej Hinduski ciężko zachorował, śmierć nad nim wisiała. Kobieta szalała z rozpaczy i prosiła Babę o uzdrowienie męża. Ten wiedział, jaka jest jej karma i nie chciał tego zrobić, ale w końcu postanowił jej pomóc (mając na uwadze jej naukę, że co sobie założyła to wypełnić się musi) i tego męża uzdrowił. A ozdrowiony facet poznał inna kobietę i dla niej opuścił swoją zonę. Tak więc strata, która była celem doświadczenia tej kobiety i tak jej nie ominęła. Sposób inny - ale efekt ten sam. 5 godzin temu, Murugan napisał: Zauważyłem, że odkąd zacząłem medytować, moje życie przestało być chaotyczne, przestały pojawiać się nagłe, nieprzewidziane sytuacje będące wynikiem uwarunkowań karmicznych w takim natężeniu, jak to było kiedyś, widać, że praktyki duchowe wstrzymują wykonywanie karmy do pewnego stopnia, dają możliwość podnoszenia wibracji bez uczestnictwa w tej szarpaninie, jaką jest życie pozbawione świadomości, pozwalają samodzielnie, świadomie brać sprawy w swoje ręce, to już jakby poziom studencki, gdzie student sam decyduje, czego w danej chwili chce się uczyć bez prowadzenia za rączkę. A czy nie sądzisz, że to jest również częścią twojej karmy? Sam mówisz, że każdy jest na innym poziomie - twój poziom jest taki, że umożliwia Ci przeżycie doświadczenia tego wcielenia w ten właśnie "wyższy" - na wyższych wibracjach już sposób. 5 godzin temu, Murugan napisał: Zauważyłem podobne zjawisko nawet u zwierząt, które zamierzają się indywidualizować w kolejnym życiu, obserwuję labradora mojego brata, to bardzo cwane zwierzę, ma tendencję do skupiania na sobie uwagi, to już można nazwać nachalnością, daję głowę sobie uciąć, że jego kolejne życie będzie ludzkie. Murugan, uważaj byś tej głowy nie stracił takie zachowanie psa nie świadczy o tym, że następne wcielenie będzie już indywidualizacją. Świadczyć może o nieco już wyższych wibracjach tej duszy w stosunku do innych osobników tego rodzaju, ale nie musi o zmianie opakowania na ludzkie. Moim zdaniem to nie jest jeszcze ten etap. Czytałam kiedyś o karaluchu, który ratował topiącego się innego karalucha i potem, jak "wyciągnął" go z wody a tamten nie dawał oznak życia, to zaczął go "masować" czułkami, chodząc dokoła niego wkoło. I topielec wrócił do siebie. Znamienne było to, że wszystkie inne robaki uciekały, a ten jeden mimo niebezpieczeństwa ratował drugiego i jeszcze go reanimował. I ja myślę, że taka dusza prędzej otrzyma przywilej świadomości ludzki, niż nachalny pies, którego spryt i nachalność nie jest niczym szczególnym w psim świecie. 3 3 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Murugan Napisano 15 Lutego 2019 Udostępnij Napisano 15 Lutego 2019 Gogita, karma jest tylko energią, można ją rozładować w inne sposoby, tak by najmniej przy tym ucierpieć, różne moje duchowe techniki uwalniają coś w rodzaju ciężkich energii, jakby czarna oleista substancja uwalniała się z wyższych ciał i przechodziła do ciała eterycznego, potem to coś staram się z siebie usunąć poprzez wizualizację, nawet fizyczne objawy typu katar, przytkane oskrzela potrafię usuwać bo dla mnie jest to jedynie zablokowana energia, oczywiście nie odbywa się to w błyskawiczny sposób, potrzeba na to sporo czasu, ale też nie truję się niepotrzebnie lekarstwami. Nawet kiedy robię komuś coś w rodzaju reiki, odbywa się to w podobny sposób, przepuszczam przez siebie czyjeś ciężkie energie, czasami przez dwa dni przechodzi przeze mnie coś paskudnego, dlatego rzadko to robię, bo jest to męczące, ale efekt jest. Wydaje mi się, że można wziąć czyjąś karmę na siebie, ale nie odbywa się to za pomocą dotknięcia czarodziejską różdżką, rozładowuje się po prostu karmę jako energię, jest w tym jakiś rodzaj cierpienia, coś na mniejszą skalę niż by miało się to odbyć w zwykły sposób. Gdyby cała karma miała się zrealizować, nie byłoby temu końca, bo przecież nie da się żyć nie tworząc nowej karmy. Co do tego konkretnego psa, mam takie przeczucie, że będzie jak pisałem, ale najwyżej stracę głowę, chyba nie pierwszy raz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Administrator Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Ismer Napisano 15 Lutego 2019 Autor Administrator Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Napisano 15 Lutego 2019 Nie, karma nie jest tylko energią w kontekście jej rozładowania. Karma jest czymś więcej - jest niezbędnym procesem uczenia się, a ten nasz ziemski padół jest tylko jednym z wielu poligonów. Nie ma możliwości wzięcia na siebie czyjejś karmy, każdy musi sam nad sobą pracować. "Neutralizacja" karmy to jej równoważenie przez siebie samego i na pewno nie oczyszczanie jej przez inne osoby ani nie branie jej przez innych na swój kark. Żaden nauczyciel tego nie robił i nie mówił, że można to w ten sposób załatwić. Przeciwnie - wszyscy wskazywali na jedyny sposób uwolnienia się od karmy poprzez świadome używanie własnej woli, czyli inaczej mówiąc poprzez swoje wybory i uczynki. Jedno życie nie starcza na przepracowanie całej karmy, dlatego nie istnieje tylko jedno życie. Da się żyć nie tworząc nowej karmy - to znaczy takiej, którą nazywamy tutaj "negatywną" czy też "złą". Ale nie od razu - to jest proces bardzo długi (umownie liczymy go według ziemskiej miary) i niewiele jest istot, o których można powiedzieć, że żyją jak przysłowiowi "święci". Do osiągnięcia tej świętości jest droga długa i ciernista. Ten, kto osiągnie ten poziom może tu powrócić, ale już nie musi. Jeśli wraca, to na własne życzenie i w celu przyświecenia innym duszom. 2 2 1 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Murugan Napisano 15 Lutego 2019 Udostępnij Napisano 15 Lutego 2019 Ismer, ja słyszałem o kilku nauczycielach, którzy twierdzili, że mistrz uwalniał ucznia od karmy, choć nie jestem w stanie sprawdzić autentyczności tego, po prostu tak słyszałem, słyszałem też o sekcie hinduskiej, sekcie w sensie odłam wiary, że jej adepci znali techniki zrzucania karmy na innych, np poprzez prowokowanie ich do złości czy agresji, do wyładowywania jej na tych, którzy prowokują, nawet pozwalali się sponiewierać, twierdzili, że w ten sposób karma przechodzi na agresorów, zabawne, ale niektórzy takie mają podejście do karmy. Karma to bardzo złożone zagadnienie, mówi się o karmie indywidualnej, rodowej, zbiorowej itd. W zasadzie ciężko jest mówić o karmie indywidualnej, kiedy wszystko ze sobą jest powiązane, a ludzkość w pewnym sensie stanowi jeden organizm, na ukształtowanie się tego, kim jestem w tej chwili miało wpływ bardzo wiele osób, z pokolenia na pokolenie przekazuje się różne wartości, poglądy itp. Kiedy np zobaczyłem zdjęcie ojca Hitlera, nie dziwiłem się, że w Hitlerze było tyle nienawiści, wystarczyło mi tylko jedno zdjęcie, by to stwierdzić, na ojca Hitlera z kolei wpływ miał ktoś inny z tej rodziny, można tak się pewnie cofać do początków ludzkości. Mężczyzna, który idzie na wojnę zostawia swoją żonę i dzieci w domu, walczy za ich wolność, konsekwencją tego jest poraniona psychika, w kolejnym życiu nie potrafi przetrawić tych ciężkich emocji, wpada w alkoholizm, żona, która kolejne życie jest z nim najchętniej by go zostawiła, ale znosi to, bo wiąże ich wspólna karma, w poprzednim życiu to on nadstawiał za nią karku. To tylko taki przykład, ciężko mówić co tak naprawdę jest moją karmą, a co cudzą, czy biorę na siebie cudzą karmę, czy może ta cudza karma tak naprawdę nie jest cudza a wspólna. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Administrator Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Ismer Napisano 15 Lutego 2019 Autor Administrator Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Napisano 15 Lutego 2019 Jednym jesteśmy, chociaż zróżnicowani, więc jeśli chodzi o rodzaj karmy to przyjęło się różnicować nazwy. Ale bez względu na to czy jest to karma rodowa, czy karma narodu, czy zbiorowa (to ostatnie moim zdaniem niezbyt trafne), to nie zapominajmy, że indywiduum, będą jej częścią, przeżywa dzięki niej (dzięki jej pomocy w tworzeniu sceny) swoją własną karmę, bo ta zbiorowość to scena dla indywidualnej duszy. A co do nauczycieli - ja nie mówię o pseudo mistrzach, którzy ucząc innych cnoty sami się z nią rozmijają. Nie mówię też o takich, którzy innym wydają się mistrzami - choć prawdopodobnie są bardziej zaawansowani niż mięso armatnie, tylko mówię o mistrzu Jezusie czy współcześnie Bhagawanie Sri Sathya Sai Babie. Reszta mnie nie interesuje po prostu Moim zdaniem są to ludzie, którzy tak samo jak i ja są na jakimś etapie, ale ani nie jest to etap ostatni ani lepszy od innych. Nawet bym powiedziała, że oni takim postępowaniem tworzą sobie "złą karmę" i tak będą się kręcić po świecie, póki nie osiągną takiego poziomu świadomości, który pozwoli im dostrzec własne błędy i świadomie z nich zrezygnować. Tylko klasyfikacja karmiczna jest taka, że im "komu więcej dano, tym więcej od niego wymagać będą" i tym poważniejsze skutki swoich czynów tacy ludzie będą ponosić w dalszych inkarnacjach. Nie tylko mistrz Jezus o tym mówił, to nawet w astrologii chodzi 44 minuty temu, Murugan napisał: Mężczyzna, który idzie na wojnę zostawia swoją żonę i dzieci w domu, walczy za ich wolność, konsekwencją tego jest poraniona psychika, w kolejnym życiu nie potrafi przetrawić tych ciężkich emocji, wpada w alkoholizm, żona, która kolejne życie jest z nim najchętniej by go zostawiła, ale znosi to, bo wiąże ich wspólna karma, w poprzednim życiu to on nadstawiał za nią karku. To tylko taki przykład, ciężko mówić co tak naprawdę jest moją karmą, a co cudzą, czy biorę na siebie cudzą karmę, czy może ta cudza karma tak naprawdę nie jest cudza a wspólna. To co ten mężczyzna robi i przeżywa jest tylko jego jego karmą, to co robi i przeżywa ta kobieta jest tylko jej karmą. Oboje spotkali się powtórnie i oboje mają wolną wolę w wypełnianiu swojej karmy. A "zbiorowość" niejednokrotnie jest potrzebna do scenariusza. Kobieta nie musi tego znosić, bo "mężczyzna nie za nią nadstawiał karku". Ona może to znosić dlatego, żeby mu pomóc - bo tak postanowiła jej dusza, ale pomóc mu to nie znaczy wziąć na siebie jego karmę. Poza tym on wobec niej także ma zobowiązania, gdyż wtedy kiedy on wojował, ona sama wychowywała ich dzieci i sama dbała o to, by rodzina przetrwała. O tym nigdy się nie mówi - bohaterami są tylko mężczyźni. On ją zostawił w imię innych wartości. Nie poszedł na wojnę z własnego wyboru, poszedł bo musiał, tak jak muszą robić to wszyscy mężczyźni. I to, że ma poranioną psychikę jest jego późniejszym problemem, w którym właśnie ona postanowiła mu pomóc. Ale czy on będzie leczył sam tą poranioną duszę alkoholem czy też skorzysta z pomocy kobiety - oto jest jego zadanie. I jego wybór. Wariantów realizacji jest mnóstwo, praktycznie ilość nieskończona. Jeśli dwoje ludzi (lub więcej) spotyka się w celu "wypełnienia zobowiązania karmicznego" to i tak zawsze jest to wypełnianie karmy jednostki (pojedyńczej duszy) we współpracy z tą zbiorowością. I tylko od "postępków" - dobrych lub złych - zależy jaki scenariusz będzie następny. Może pożre kogoś demon a może Thot ogłosi go maaheru... Wiem, że przedstawiłeś pewien schemat, ale nasze ludzkie tłumaczenia tak złożonego zagadnienia jak karma są bardzo naiwne. Moje także 3 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Murugan Napisano 16 Lutego 2019 Udostępnij Napisano 16 Lutego 2019 12 godzin temu, Ismer napisał: A co do nauczycieli - ja nie mówię o pseudo mistrzach, którzy ucząc innych cnoty sami się z nią rozmijają. Nie mówię też o takich, którzy innym wydają się mistrzami - choć prawdopodobnie są bardziej zaawansowani niż mięso armatnie, tylko mówię o mistrzu Jezusie czy współcześnie Bhagawanie Sri Sathya Sai Babie. Reszta mnie nie interesuje po prostu O Jezusie mamy jak dla mnie zbyt mało danych, Nowy Testament to świat duchowy, świat istoty o wysokiej świadomości widziany oczami ignorantów, istniała zbyt duża przepaść między nauczycielem a uczniami czy ewangelistami, by ci mogli trafnie oddać to, co mistrz miał na myśli. Co do Sai Baby, kilkanaście lat temu, w zasadzie na początku moich poszukiwań podążałem za nim, ale potem zaczęły się pojawiać wątpliwości i obecnie nawet nie mam zdania na jego temat, jedno jest pewne, większość jego nauczania to tylko interpretacja znanych tekstów hinduskich, uważanych za święte, warto zwrócić się w tym kierunku, do oryginałów. Można obalić każdy mit, każdą legendę, nawet największych nauczycieli uważanych wręcz za bogów, właściwie to zrobiłem, przestałem podążać za "autorytetami", bo to zbyt ryzykowne, na dodatek człowiek staje się niewolnikiem ich idei, przestaje szukać dalej, bo uznał, że znalazł prawdę, zatrzymuje się w miejscu. Kiedyś kupiłem książkę "Filozofia indyjska" S. Radhakrishnana i kilka o hinduizmie i przekonałem się, że w samej tej religii jest masa różnych podejść chociażby do reinkarnacji i karmy, że te poglądy ewoluowały, jedne odchodziły w zapomnienie, inne transformowały się w coś nowego, udoskonalonego, że wszelkie teorie to efekt rozmyślań, kontemplacji, medytacji dziesiątek tysięcy ludzi, ale oni zawsze pozostaną ludźmi, to świat widziany czy odczuwany ich oczami, sam fakt przyjścia tu na świat wiąże się z tym, że dostajemy nową tożsamość, ego i w spuściźnie mamy w genach i umyśle zapisany cały dorobek ludzkości, który będzie oddziaływał na nasze widzenie rzeczywistości, najczęściej je zniekształcał, ograniczał. Wracając do Sai Baba, mówił on o neutralizowaniu negatywnej karmy poprzez oddanie Bogu, przez takie praktyki jak powtarzanie imienia Boga. Był chyba taki przypadek, że miał możliwość uzdrowienia niewidomej kobiety, ale stwierdził, że to nie ma sensu, bo w kolejnym życiu ta kobieta z powrotem urodzi się niewidoma. Niektórzy twierdzą też, że umarł wcześniej, niż to zapowiedział, bo brał karmę swoich uczniów na siebie. 12 godzin temu, Ismer napisał: O tym nigdy się nie mówi - bohaterami są tylko mężczyźni Następnym razem podam przykład, jak znajdzie się okazja, gdzie kobieta jest górą, dla równowagi 12 godzin temu, Ismer napisał: ale nasze ludzkie tłumaczenia tak złożonego zagadnienia jak karma są bardzo naiwne Wgląd w całość mają jedynie istoty, które osiągnęły odpowiedni poziom świadomości, taka istota nawet, gdyby w tej chwili odrodziła się jako człowiek, to jej świadomość zostałaby zawężona w znacznym stopniu, poprzez ograniczenia chociażby samego mózgu, Budda czy Chrystus w swej człowieczej formie wyrażali jedynie znikomą część tego, kim są w rzeczywistości, w wyższych wymiarach. Nasze rozważania są naiwne, ale na pewno poszerzające świadomość. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Administrator Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Ismer Napisano 16 Lutego 2019 Autor Administrator Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Napisano 16 Lutego 2019 A więc konkludując - nie ma pewności co do istoty karmy, do tego czym jest. Więc wszystkie nasze rozważania są tylko i wyłącznie naszym o niej wyobrażeniem. I tak prawdę mówiąc wszystko, co uważamy za nasze - nie jest nasze. Zespół informacji opiera się na wierze, w dodatku wierze innych ludzi. Wierzymy lub nie wierzymy w to, co oni nam mówią, co przekazują. Gdyby każdy człowiek zastanowił się co naprawdę jest jego - zostałby z niczym lub prawie z niczym. Osobiste doświadczenia są prawdą - dla niego samego, bo tego on doświadczył, ale nie są prawdą dla innych. Inni mogą być tylko przekonani, że są prawdą. 16 godzin temu, Murugan napisał: Wgląd w całość mają jedynie istoty, które osiągnęły odpowiedni poziom świadomości, taka istota nawet, gdyby w tej chwili odrodziła się jako człowiek, to jej świadomość zostałaby zawężona w znacznym stopniu, poprzez ograniczenia chociażby samego mózgu, Budda czy Chrystus w swej człowieczej formie wyrażali jedynie znikomą część tego, kim są w rzeczywistości, w wyższych wymiarach. Nasze rozważania są naiwne, ale na pewno poszerzające świadomość. Lecz nawet w tej ograniczonej formie Budda czy Jezus dysponowali o niebo większą świadomością niż inni ludzie na Ziemi. Ich świadomości w zasadzie nie ma nikt na tej planecie, podobnie jak i Baby, dlatego takie inkarnacje były, są i będą, póki Ziemia trwa. Poszerzanie zaś naszej świadomości odbywa się na miarę jaką została dla nas uszyta. 16 godzin temu, Murugan napisał: O Jezusie mamy jak dla mnie zbyt mało danych, Nowy Testament to świat duchowy, świat istoty o wysokiej świadomości widziany oczami ignorantów, istniała zbyt duża przepaść między nauczycielem a uczniami czy ewangelistami, by ci mogli trafnie oddać to, co mistrz miał na myśli. Nie opieram się na tym, co mamy dziś w NT. To jest przez wieki zniekształcone. Są tam szczątki myśli mistrza Jezusa przyodziane w szaty wygodne dla interpretatorów, którzy te nauki mieli w głębokiej... dziurze, a potrzebne im były w celu utrzymania rządu dusz. Dla mnie niedopuszczalne jest ingerowanie w treść przekazu. Nawet jeśli ten przekaz pochodzi od uczniów Mistrza, to jest i tak wierniejszy, niż wszystko, co było potem, kiedy zaczęto dłubać w ewangeliach i w ogóle w prawdach wiary. A współczesne absurdy i wykładnia serwowana przez instytucje "religijne" jest wielowiekową spuścizną po dokonanych manipulacjach, dostosowujących słowa Nauczycieli, prawdę przez nich objawianą, do potrzeb rządzących. Ale Nauczyciel wybiera uczniów po to między innymi, by ci przekazywali jego myśl innym, jeszcze większym ignorantom niż sami uczniowie. Ktoś ludziom musi ponieść "naukę duchową", lecz o ile Mistrz jest wysoko świadomy, o tyle do istot nieświadomych nie da się trafić inaczej jak przekazując Prawdy w sposób, który jest dla nich do przyjęcia i do pojęcia. 16 godzin temu, Murugan napisał: Co do Sai Baby, kilkanaście lat temu, w zasadzie na początku moich poszukiwań podążałem za nim, ale potem zaczęły się pojawiać wątpliwości i obecnie nawet nie mam zdania na jego temat, jedno jest pewne, większość jego nauczania to tylko interpretacja znanych tekstów hinduskich, uważanych za święte, warto zwrócić się w tym kierunku, do oryginałów. Tutaj się z Tobą nie zgodzę. Indywidualna interpretacja Wed jest niemożliwa i oboje dobrze o tym wiemy. Po pierwsze trzeba być biegłym w sanskrycie, żeby wiernie odczytać to co tam jest zawarte (i trzeba mieć dostęp do oryginalnych tekstów) po drugie trzeba być obeznanym z kulturą i filozofią hinduską. To są podstawowe warunki. Teksty Wed tłumaczone na inne języki są już wg. mnie namiastką Wed. Można je kontemplować, czemu nie, ale ja uważam, że prawdy, które są w nich zawarte lepiej może objaśnić mi ktoś, kto się na tym zna. A Bhagawan jest lepszy w te klocki niż ja. Jeśli chodzi o większość jego nauczania - tak właśnie jest. To jest interpretacja świętych tekstów, jednak to właśnie jest celem każdego Mistrza, nie tylko Sai Baby - zwrócenie uwagi ludzi na "święte prawdy" i podążanie wg. ich wskazówek. Jezus też niczego nowego nie wymyślił - on również opierał się na takich prastarych wytycznych etycznych. I Baba na to również zwraca uwagę, by kierować się nauczaniem Jezusa. Nie kk 16 godzin temu, Murugan napisał: Można obalić każdy mit, każdą legendę, nawet największych nauczycieli uważanych wręcz za bogów, właściwie to zrobiłem, przestałem podążać za "autorytetami", bo to zbyt ryzykowne, na dodatek człowiek staje się niewolnikiem ich idei, przestaje szukać dalej, bo uznał, że znalazł prawdę, zatrzymuje się w miejscu. Obalić Murugan, można wszystko. Ale "mit nauczyciela" tworzą sami ludzie, nie nauczyciel. Nauczyciel przekazuje prawdę, a reszta to robota ludzka. Jeśli ktoś podążą za autorytetami - no cóż, widać musi ten etap przejść. Ja korzystam z nauk - tak jak je rozumiem i jak potrafię, lecz za nikim nie podążam. Uznaję jedynie, że zarówno Jezus, jak Budda czy Sai Baba są - tu na ziemi - ludźmi mądrzejszymi ode mnie i wiedzącymi więcej na temat świata ducha niż ja. Jeśli ktoś chce być niewolnikiem jakiejś idei czy jakiegoś guru - to taka jest jego droga w tej inkarnacji. Jeśli ktoś nie zawiesił się i szuka dalej - to też jest jego drogą. Wszyscy ciągle jesteśmy w drodze, skoro inkarnujemy się (tu) jeszcze; każdy na jakimś jej odcinku. Jeśli chodzi o Sai Babę - to wszystko, co wytworzono wokół niego jest projekcją ludzi, którzy widzą cuda i tym się egzaltują, ale nie rozumieją nauk. Ale to i tak jeszcze nic, w porównaniu z tym, co robią z nim po jego odejściu. To jest dopiero szopka. Ale też świetny przykład, jak z człowieka pragnącego przekazać idee wyższe tworzy się Boga. To, co się teraz dzieje zmierza w takim samym kierunku, jak to co się działo dwa tysiące lat temu. Tworzą się podwaliny nowej religii, a to się rozmija z jego celem. A z drugiej strony - taki jest "los" wszystkich Nauczycieli. Nie ominęło to żadnego z nich. 16 godzin temu, Murugan napisał: Kiedyś kupiłem książkę "Filozofia indyjska" S. Radhakrishnana i kilka o hinduizmie i przekonałem się, że w samej tej religii jest masa różnych podejść chociażby do reinkarnacji i karmy, że te poglądy ewoluowały, jedne odchodziły w zapomnienie, inne transformowały się w coś nowego, udoskonalonego, że wszelkie teorie to efekt rozmyślań, kontemplacji, medytacji dziesiątek tysięcy ludzi, ale oni zawsze pozostaną ludźmi, to świat widziany czy odczuwany ich oczami, sam fakt przyjścia tu na świat wiąże się z tym, że dostajemy nową tożsamość, ego i w spuściźnie mamy w genach i umyśle zapisany cały dorobek ludzkości, który będzie oddziaływał na nasze widzenie rzeczywistości, najczęściej je zniekształcał, ograniczał. Ja takich książek przerobiłam trochę. Do niczego nie podchodzę z przekonaniem, że to jest jedyna - słuszna - i - niepodważalna - prawda. Idea reinkarnacji i karmy jest moją ideą, uważam to prawo za najbardziej logiczne i sprawiedliwe, uważam, że to ma miejsce, ale nie wiem, czy tak rzeczywiście jest. Czyli tak jak wszyscy - pozostaję w strefie wiary i przypuszczeń. Tak samo jak wszyscy wierzący w cokolwiek. Tak samo jak każdy człowiek, mający w genach owąż spuściznę. 16 godzin temu, Murugan napisał: Wracając do Sai Baba, mówił on o neutralizowaniu negatywnej karmy poprzez oddanie Bogu, przez takie praktyki jak powtarzanie imienia Boga. Był chyba taki przypadek, że miał możliwość uzdrowienia niewidomej kobiety, ale stwierdził, że to nie ma sensu, bo w kolejnym życiu ta kobieta z powrotem urodzi się niewidoma. Niektórzy twierdzą też, że umarł wcześniej, niż to zapowiedział, bo brał karmę swoich uczniów na siebie. Neutralizowanie negatywnej karmy poprzez oddanie Bogu to jest właśnie jej równoważenie. Oddanie Bogu wg. Baby to nie siedzenie w pozycji kwiatu lotosu i medytacja jak też nie klepanie paciorków w kościółku. Powtarzanie imienia Boga nie neutralizuje karmy - ono ma zwrócić naszą uwagę na Boga - to jest czynienie absolutnie wszystkiego z myślą o Bogu. Wtedy, gdy zwrócisz swą myśl na Boga, ku Bogu - twoje myśli i działania stają się czyste i prawe. Jeśli zaś takie są myśli i czyny - to karma się "neutralizuje" - "dobre" działania równoważą działania "złe". Baba, jeśli uznał, że coś "nie ma sensu", to miał swoje powody, choćby dlatego, że był to człowiek mający większy wgląd w pole informacyjne niż przeciętny obywatel Ziemi. Dla mnie to nie ulega wątpliwości. Mówisz, że "niektórzy twierdzą" iż umarł wcześniej, bo brał karmę swoich uczniów na siebie... sęk w tym, że to twierdzą niektórzy. A czy tak było naprawdę? A czy Jezus nie wziął na siebie grzechów innych? i czy to też jest prawdą? Ja też mogę twierdzić wiele rzeczy o Sai Babie albo i o sobie - i będą tacy, którzy w to uwierzą... na przykład, że wezmę czyjąś karmę na siebie i odtąd ten ktoś będzie od niej wolny. Albo że zdejmę z kogoś jego karmę i to jeszcze na odległość 1 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kujot2 Napisano 16 Lutego 2019 Udostępnij Napisano 16 Lutego 2019 W dniu 14.01.2019 o 22:22, Ismer napisał: Czy dług karmiczny można zniwelować lub w jakiś sposób oczyścić karmę? Pewnie, że można, ale nie czynnościami powszechnie uważanymi za magiczne. Nikt nie może swoją wolą (a tym są przecież magiczne rytuały) korygować karmy drugiego człowieka. Poza tym, gdyby nawet chciał to zrobić to musiałby przyjąć tę zanieczyszczoną energię na siebie. Ona nie rozpłynie się w niebycie za sprawą kadzideł i grzechotek. Każdy dobry uczynek, który popełniamy w intencji bezinteresownej miłości, czystego współczucia, pełnego empatii i głębokiego zrozumienia drugiego człowieka, działa na naszą karmę. Dobro neutralizuje zło. Ważne jest również wybaczenie, nie tylko innym, ale również sobie. Ja koryguję własną karmę za pomącą energii. Choć ja wżyciu nikomu nie próbuje się zawadzić więc tej karmy musiało być nie wiele. Po prostu cześć mocy które poprawia moje zdrowie poszedł na spłacenie karmy. Jak się ma budżet mocy to łatwiej spłacić dług .Co do istnienia Karmy to "Duch" opowiedział mi historię, że w starym wszechświecie grupa bogów chcieli wprowadzić zasadę, by nie można było krzywdzić bezkarnie stworzenia innego boga. To doprowadziło do wojny, a jako że wojnę wygrali teraz nie można krzywdzić bez karnie chyba, że masz zgodę panującego nad tym światem boga. Wtedy możesz robić co ci się podoba. W sumie karma, może być mechanizmem przeciwko zaistnieniu konfliktów pomiędzy bogami, a jako że status wierności ludzkości wobec boga jest dyskusyjny, ludzie są traktowani jako bogowie, którzy walczą między sobą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość ThePhoenix Napisano 17 Lutego 2019 Udostępnij Napisano 17 Lutego 2019 (edytowane) Ciekawa dyskuja. Tez uwazam ze mozna oczyscic karme energetycznie. Zaden nauczyciel nie musi tego na siebie zabierac bo tak naprawde karma i caly ten syf jest oddawany energetycznie Bogu/ Stworcy, jesli osoba oczywiscie wie jak to zrobic. I ze karma jest po to by nasza dusza nauczyla sie jak stac sie lepszym czlowiekiemi i byc bogatym w wiedze w mojej ocenie. Chyba juz taki los duszy by ciagle zdobywac nowe lekcje. I ze jak dusza nauczy sie lekcji to karma odpuszcza. Nawet samemu mozna zmieniac karme na pozytywna poprzez robieniu czegos inaczej niz zamierzalismy, mowa tu o czyms negatywnym lub nawet przyznaniu sie samym przed soba ze postapilismy zle w stosunku do drugiej osobie czy nawet sam zal za grzechy. Ale karma moze byc cos takiego nawet jak mowienie tego co sie mysli, i ta osoba moze caly czas dostawac po dupie az sie nauczy bo to w koncu tez lekcja dla duszy. Z drugiej strony kazdy zly uczynek kogos w nasza strone czy jakies nieprzyjemne wydarzenie nie musi byc karma bo tak naprawde sami mozemy chiec cos ''wyleczyc'' na poziomie duszy oczywiscie i wtedy nasza dusza sama wybierze w jaki sposob to ''wyleczyc''. Dla wyjasnienia nie myle tutaj watkow. Edytowane 17 Lutego 2019 przez ThePhoenix Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Huragan... Napisano 30 Czerwca 2019 Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2019 Sori, ale karma to nic innego jak system klątw ludzkich, a ne jakieś prawo Boskie, i to dusza w swojej chęci odkupienia (w nieświadomości) przyjmuje ten wzorzec za wykładnię swojego losu. PS. Odkopałem kotlet, ale warto.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Moderators Ejbert Napisano 30 Czerwca 2019 Moderators Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2019 19 godzin temu, Huragan... napisał: Sori, ale karma to nic innego jak system klątw ludzkich, a ne jakieś prawo Boskie, i to dusza w swojej chęci odkupienia (w nieświadomości) przyjmuje ten wzorzec za wykładnię swojego losu. PS. Odkopałem kotlet, ale warto.... A skąd ty to wiesz? przecież to tylko i wyłącznie twoje zdanie, tak samo jak wszelkie inne dywagacje na temat karmy - to rzecz na razie nie do udowodnienia 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Huragan... Napisano 30 Czerwca 2019 Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2019 Nie no... jasne, że moje zdanie, pewien to ja już niczego nie jestem. Długo się przyglądałem Karmie, i może to kiedyś było jakieś prawo, co miało czegoś uczyć ale chyba ktoś grzebał mocno przy tym na swoje potrzeby, i teraz to wyjątkowo zniewalający obszar. Normalnie funkcjonując w tym Świecie, nie widzę możliwości uwolnić się całkowicie od tego czegoś. Co dzień wchodzimy na nowo w relacje karmiczne o różnym charakterze, czy się tego chce czy nie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Huragan... Napisano 3 Lipca 2019 Udostępnij Napisano 3 Lipca 2019 Przepraszam za moje powyższe posty, ale chciałem sprawdzić czy nie ma tu kogoś na niższym poziomie np; żalu, ale widzę że jesteście na wyższych szczeblach, co też i dobrze, zaoszczędzimy czasu, i można „walić na ostro”. Większość z Was jest na to gotowa : ) Też uważam że Karma jest niestety potrzebna, czy jest sprawiedliwa to przyznam "Ismer" że może i jest, ale nie w takim wyrazie jak jest ogólnie to przedstawiane. Nie można nikogo za nic osądzać, tak jak napisał to „Murugan”, każdy z nas jest sumą swojego otoczenia, i lustrem zarazem, więc oceniając kogoś oceniamy siebie, ale to pewnie wszyscy już wiecie ; ) Większość odbiera Karmę jako zapłatę za coś złego, i formę nauki bycia "lepszym". Nie wydaje mi się, aby to było główne założenie. Karma to jest proste zagadnienie. To forma ukierunkowania wibracji na dany obszar. Obszar w którym jest coś ważnego do załatwienia dla duszy. Czy dzięki karmie wrastamy - Tak, ale nie ucząc się, że to można lub, że tego nie można. Wzrastamy dlatego że nie "ciągnie" nas w dół, a co Nas ciągnie - o tym omówię później. Czy nam wszystkim świadomość Jezusa, albo Buddy jest potrzebna tu na ziemi - myślę że absolutnie NIE! , a nawet wręcz przeszkadzałaby w osiągnięciu celu. Oczywiście jest potrzebne aby pomiędzy społeczeństwem były oświecone i mądre istoty, ale tylko po to aby podać rękę wtedy kiedy potrzeba. Wszyscy ciężko pracujemy, od mordercy, złodzieja, prostytutki, do nauczyciela, burmistrza, księdza, czy lekarza. Wbrew pozorom najciężej pracują Ci na najniższych wibracjach. Oficjalnie hołdować im nie możemy, gdyż powstała by szkoda w postaci ugruntowania, ale miedzy nami możemy sobie wprost powiedzieć - robią dobrą robotę ; ) Czy Karmę można z kogoś zdjąć - Tak można, ale tylko tak właśnie jak opisał "Murugan" W dniu 15.02.2019 o 16:12, Murugan napisał: Nawet kiedy robię komuś coś w rodzaju reiki, odbywa się to w podobny sposób, przepuszczam przez siebie czyjeś ciężkie energie, czasami przez dwa dni przechodzi przeze mnie coś paskudnego, dlatego rzadko to robię, bo jest to męczące, ale efekt jest. Wydaje mi się, że można wziąć czyjąś karmę na siebie, ale nie odbywa się to za pomocą dotknięcia czarodziejską różdżką, rozładowuje się po prostu karmę jako energię, jest w tym jakiś rodzaj cierpienia, coś na mniejszą skalę niż by miało się to odbyć w zwykły sposób. Dostroiłeś się, złapałeś, i przepuściłeś... w ten właśnie sposób Karma u tego człowieka już nie była potrzebna, gdyż już doszło do uwolnienia tego co zalegało, Dlatego się rozpuściła. Karma to tylko środek do osiągnięcia celu, znakomity oręż którego nie wolno nam zabierać innym, ot tak sobie, bez znalezienia przyczyny, a przyczyną nie jest tu kto zawinił, lecz to co zalega w głębi naszej podświadomości. I do tego potrzebne jest odpowiednie dostrojenie, a w tym pomoże nam właśnie Karma. Nie zazdroszczę tym co zdejmują Kamę bez przepuszczania przez siebie tych złogów które zalegają u "pacjenta". Są dusze które od kilku wcieleń schodzą wibracyjnie, aby dostać się do czegoś w bardzo gęstej i niskiej wibracji, co im zalega i błaga o uwolnienie, ale aby zejść potrzebują właśnie Karmy, czyli chorób i nieszczęść, i NIE WOLNO! ich tego pozbawiać, zabierać i niszczyć całej drogi którą tak ciężko przebyli, w imię tego co my uważamy za dobre, czy święte. 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.