Skocz do zawartości

Karma wg. Ady Edelman


Ismer

Rekomendowane odpowiedzi

  • 4 tygodnie później...

Wydaje mi się, że ostatnimi czasy zrozumiałem w końcu sam sens istnienia karmy. Patrząc na otaczających nas ludzi można zauważyć, że dzieli ich poziom świadomości, na jakim się ci ludzie znajdują, niektórzy przyjmują, że tych poziomów jest siedem, podział być może jest sztuczny, ale pomaga zrozumieć rzeczywistość, w której żyjemy. Wszyscy zostaliśmy wciągnięci w pewną grę, gdzie jeden uczy się od drugiego, to jak w szkole z siedmioma klasami, tylko bez nauczycieli, nauczycielami są tu sami uczniowie. Zauważyłem pewien spryt osób, które uważam za mało świadome, z tych najniższych poziomów zrozumienia, próbują wciągać w swoją karmę osoby z wyższych poziomów, piątego czy szóstego, próbują związać karmicznie życie z nimi by iść na skróty, z tym, że wybierają sobie w ten sposób trudniejszą, bardziej bolesną drogę, bo z tym się wiąże przejście z najniższych wibracji bezpośrednio do o wiele wyższych. Zauważyłem podobne zjawisko nawet u zwierząt, które zamierzają się indywidualizować w kolejnym życiu, obserwuję labradora mojego brata, to bardzo cwane zwierzę, ma tendencję do skupiania na sobie uwagi, to już można nazwać nachalnością, daję głowę sobie uciąć, że jego kolejne życie będzie ludzkie. W tej całej grze jeden pomaga drugiemu podnieść jego świadomość na wyższy poziom, ci z najwyższych poziomów, w sumie to nie tylko oni, ale przeważnie, mają z kolei dobry kontakt z istotami z wyższych wymiarów, które z kolei próbują podnieść ich poziom i tak to stopniowo brnie w górę.

Został poruszony problem, czy da się ominąć karmę. Karma według tego, co zrozumiałem to nie jest jakiś ślepy mechanizm, jej celem jest zrozumienie czegoś, nauczenie, uświadomienie, jeśli był komuś pisany wypadek samochodowy, to jest to jakaś lekcja, ale jeśli ktoś o mały włos uniknął tego wypadku, jak to się mówi jedną nogą był na tamtym świecie i zrozumiał to samo bez ponoszenia konsekwencji, to zaliczył lekcję. Nie ma sensu uwalniania kogoś od karmy, jak to próbują robić niektórzy, jeśli ten ktoś niczego w ten sposób nie zrozumiał, to daremny wysiłek, w swojej świadomości dalej tkwi w tym samym miejscu co przedtem, ale jeśli ktoś ma ten dar, że uwalnia kogoś od karmy i jednocześnie podnosi jego świadomość, to ma to jakiś sens. Zauważyłem, że odkąd zacząłem medytować, moje życie przestało być chaotyczne, przestały pojawiać się nagłe, nieprzewidziane sytuacje będące wynikiem uwarunkowań karmicznych w takim natężeniu, jak to było kiedyś, widać, że praktyki duchowe wstrzymują wykonywanie karmy do pewnego stopnia, dają możliwość podnoszenia wibracji bez uczestnictwa w tej szarpaninie, jaką jest życie pozbawione świadomości, pozwalają samodzielnie, świadomie brać sprawy w swoje ręce, to już jakby poziom studencki, gdzie student sam decyduje, czego w danej chwili chce się uczyć bez prowadzenia za rączkę.

Edytowane przez Murugan
  • Lubię to! 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gogita, karma jest tylko energią, można ją rozładować w inne sposoby, tak by najmniej przy tym ucierpieć, różne moje duchowe techniki uwalniają coś w rodzaju ciężkich energii, jakby czarna oleista substancja uwalniała się z wyższych ciał i przechodziła do ciała eterycznego, potem to coś staram się z siebie usunąć poprzez wizualizację, nawet fizyczne objawy typu katar, przytkane oskrzela potrafię usuwać bo dla mnie jest to jedynie zablokowana energia, oczywiście nie odbywa się to w błyskawiczny sposób, potrzeba na to sporo czasu, ale też nie truję się niepotrzebnie lekarstwami. Nawet kiedy robię komuś coś w rodzaju reiki, odbywa się to w podobny sposób, przepuszczam przez siebie czyjeś ciężkie energie, czasami przez dwa dni przechodzi przeze mnie coś paskudnego, dlatego rzadko to robię, bo jest to męczące, ale efekt jest. Wydaje mi się, że można wziąć czyjąś karmę na siebie, ale nie odbywa się to za pomocą dotknięcia czarodziejską różdżką, rozładowuje się po prostu karmę jako energię, jest w tym jakiś rodzaj cierpienia, coś na mniejszą skalę niż by miało się to odbyć w zwykły sposób. Gdyby cała karma miała się zrealizować, nie byłoby temu końca, bo przecież nie da się żyć nie tworząc nowej karmy. Co do tego konkretnego psa, mam takie przeczucie, że będzie jak pisałem, ale najwyżej stracę głowę, chyba nie pierwszy raz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ismer, ja słyszałem o kilku nauczycielach, którzy twierdzili, że mistrz uwalniał ucznia od karmy, choć nie jestem w stanie sprawdzić autentyczności tego, po prostu tak słyszałem, słyszałem też o sekcie hinduskiej, sekcie w sensie odłam wiary, że jej adepci znali techniki zrzucania karmy na innych, np poprzez prowokowanie ich do złości czy agresji, do wyładowywania jej na tych, którzy prowokują, nawet pozwalali się sponiewierać, twierdzili, że w ten sposób karma przechodzi na agresorów, zabawne, ale niektórzy takie mają podejście do karmy. Karma to bardzo złożone zagadnienie, mówi się o karmie indywidualnej, rodowej, zbiorowej itd. W zasadzie ciężko jest mówić o karmie indywidualnej, kiedy wszystko ze sobą jest powiązane, a ludzkość w pewnym sensie stanowi jeden organizm, na ukształtowanie się tego, kim jestem w tej chwili miało wpływ bardzo wiele osób, z pokolenia na pokolenie przekazuje się różne wartości, poglądy itp. Kiedy np zobaczyłem zdjęcie ojca Hitlera, nie dziwiłem się, że w Hitlerze było tyle nienawiści, wystarczyło mi tylko jedno zdjęcie, by to stwierdzić, na ojca Hitlera z kolei wpływ miał ktoś inny z tej rodziny, można tak się pewnie cofać do początków ludzkości. Mężczyzna, który idzie na wojnę zostawia swoją żonę i dzieci w domu, walczy za ich wolność, konsekwencją tego jest poraniona psychika, w kolejnym życiu nie potrafi przetrawić tych ciężkich emocji, wpada w alkoholizm, żona, która kolejne życie jest z nim najchętniej by go zostawiła, ale znosi to, bo wiąże ich wspólna karma, w poprzednim życiu to on nadstawiał za nią karku. To tylko taki przykład, ciężko mówić co tak naprawdę jest moją karmą, a co cudzą, czy biorę na siebie cudzą karmę, czy może ta cudza karma tak naprawdę nie jest cudza a wspólna.

  • Lubię to! 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Ismer napisał:

A co do nauczycieli - ja nie mówię o pseudo mistrzach, którzy ucząc innych cnoty sami się z nią rozmijają. Nie mówię też o takich, którzy innym wydają się mistrzami - choć  prawdopodobnie są bardziej zaawansowani niż mięso armatnie, tylko mówię o mistrzu Jezusie czy współcześnie Bhagawanie Sri Sathya Sai Babie. Reszta mnie nie interesuje po prostu ;)

O Jezusie mamy jak dla mnie zbyt mało danych, Nowy Testament to świat duchowy, świat istoty o wysokiej świadomości widziany oczami ignorantów, istniała zbyt duża przepaść między nauczycielem a uczniami czy ewangelistami, by ci mogli trafnie oddać to, co mistrz miał na myśli. Co do Sai Baby, kilkanaście lat temu, w zasadzie na początku moich poszukiwań podążałem za nim, ale potem zaczęły się pojawiać wątpliwości i obecnie nawet nie mam zdania na jego temat, jedno jest pewne, większość jego nauczania to tylko interpretacja znanych tekstów hinduskich, uważanych za święte, warto zwrócić się w tym kierunku, do oryginałów. Można obalić każdy mit, każdą legendę, nawet największych nauczycieli uważanych wręcz za bogów, właściwie to zrobiłem, przestałem podążać za "autorytetami", bo to zbyt ryzykowne, na dodatek człowiek staje się niewolnikiem ich idei, przestaje szukać dalej, bo uznał, że znalazł prawdę, zatrzymuje się w miejscu. Kiedyś kupiłem książkę "Filozofia indyjska" S. Radhakrishnana i kilka o hinduizmie i przekonałem się, że w samej tej religii jest masa różnych podejść chociażby do reinkarnacji i karmy, że te poglądy ewoluowały, jedne odchodziły w zapomnienie, inne transformowały się w coś nowego, udoskonalonego, że wszelkie teorie to efekt rozmyślań, kontemplacji, medytacji dziesiątek tysięcy ludzi, ale oni zawsze pozostaną ludźmi, to świat widziany czy odczuwany ich oczami, sam fakt przyjścia tu na świat wiąże się z tym, że dostajemy nową tożsamość, ego i w spuściźnie mamy w genach i umyśle zapisany cały dorobek ludzkości, który będzie oddziaływał na nasze widzenie rzeczywistości, najczęściej je zniekształcał, ograniczał.

Wracając do Sai Baba, mówił on o neutralizowaniu negatywnej karmy poprzez oddanie Bogu, przez takie praktyki jak powtarzanie imienia Boga. Był chyba taki przypadek, że miał możliwość uzdrowienia niewidomej kobiety, ale stwierdził, że to nie ma sensu, bo w kolejnym życiu ta kobieta z powrotem urodzi się niewidoma. Niektórzy twierdzą też, że umarł wcześniej, niż to zapowiedział, bo brał karmę swoich uczniów na siebie.

12 godzin temu, Ismer napisał:

O tym nigdy się nie mówi - bohaterami są tylko mężczyźni

Następnym razem podam przykład, jak znajdzie się okazja, gdzie kobieta jest górą, dla równowagi

12 godzin temu, Ismer napisał:

ale nasze ludzkie tłumaczenia tak złożonego zagadnienia jak karma są bardzo naiwne

Wgląd w całość mają jedynie istoty, które osiągnęły odpowiedni poziom świadomości, taka istota nawet, gdyby w tej chwili odrodziła się jako człowiek, to jej świadomość zostałaby zawężona w znacznym stopniu, poprzez ograniczenia chociażby samego mózgu, Budda czy Chrystus w swej człowieczej formie wyrażali jedynie znikomą część tego, kim są w rzeczywistości, w wyższych wymiarach. Nasze rozważania są naiwne, ale na pewno poszerzające świadomość.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.01.2019 o 22:22, Ismer napisał:

Czy dług karmiczny można zniwelować lub w jakiś sposób oczyścić karmę?

Pewnie, że można, ale nie czynnościami powszechnie uważanymi za magiczne.

Nikt nie może swoją wolą (a tym są przecież magiczne rytuały) korygować karmy drugiego człowieka.

Poza tym, gdyby nawet chciał to zrobić to musiałby przyjąć tę zanieczyszczoną energię na siebie. Ona nie rozpłynie się w niebycie za sprawą kadzideł i grzechotek. Każdy dobry uczynek, który popełniamy w intencji bezinteresownej miłości, czystego współczucia, pełnego empatii i głębokiego zrozumienia drugiego człowieka, działa na naszą karmę. Dobro neutralizuje zło.

Ważne jest również wybaczenie, nie tylko innym, ale również sobie.

Ja koryguję własną karmę za pomącą energii. Choć ja wżyciu nikomu nie próbuje się zawadzić więc tej karmy musiało być nie wiele. Po prostu cześć mocy które poprawia moje zdrowie poszedł na spłacenie karmy. Jak się ma budżet mocy to łatwiej spłacić dług :) .Co do istnienia Karmy to "Duch" opowiedział mi historię, że w starym wszechświecie grupa bogów chcieli wprowadzić zasadę, by nie można było krzywdzić bezkarnie stworzenia innego boga. To doprowadziło do wojny, a jako że wojnę wygrali teraz nie można krzywdzić bez karnie chyba, że masz zgodę panującego nad tym światem boga. Wtedy możesz robić co ci się podoba. W sumie karma, może być mechanizmem przeciwko zaistnieniu konfliktów pomiędzy bogami, a jako że status wierności ludzkości wobec boga jest dyskusyjny, ludzie są traktowani jako bogowie, którzy walczą między sobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość ThePhoenix

Ciekawa dyskuja. Tez uwazam ze mozna oczyscic karme energetycznie. Zaden nauczyciel nie musi tego na siebie zabierac bo tak naprawde karma i caly ten syf jest oddawany energetycznie Bogu/ Stworcy, jesli osoba oczywiscie wie jak to zrobic. I ze karma jest po to by nasza dusza nauczyla sie jak stac sie lepszym czlowiekiemi i byc bogatym w wiedze w mojej ocenie. Chyba juz taki los duszy by ciagle zdobywac nowe lekcje. I ze jak dusza nauczy sie lekcji to karma odpuszcza. Nawet samemu mozna zmieniac karme na pozytywna poprzez robieniu czegos inaczej niz zamierzalismy, mowa tu o czyms negatywnym lub nawet przyznaniu sie samym przed soba ze postapilismy zle w stosunku do drugiej osobie czy nawet sam zal za grzechy. Ale karma moze byc cos takiego nawet jak mowienie tego co sie mysli, i ta osoba moze caly czas dostawac po dupie az sie nauczy bo to w koncu tez lekcja dla duszy. 

Z drugiej strony kazdy zly uczynek kogos w nasza strone czy jakies nieprzyjemne wydarzenie nie musi byc karma bo tak naprawde sami mozemy chiec cos ''wyleczyc'' na poziomie duszy oczywiscie i wtedy nasza dusza sama wybierze w jaki sposob to ''wyleczyc''.  

Dla wyjasnienia nie myle tutaj watkow. 

Edytowane przez ThePhoenix
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Sori, ale karma to nic innego jak system klątw ludzkich, a ne jakieś prawo Boskie, i to dusza w swojej chęci odkupienia (w nieświadomości) przyjmuje ten wzorzec za wykładnię swojego losu.

 

PS.

Odkopałem kotlet, ale warto....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderators
19 godzin temu, Huragan... napisał:

Sori, ale karma to nic innego jak system klątw ludzkich, a ne jakieś prawo Boskie, i to dusza w swojej chęci odkupienia (w nieświadomości) przyjmuje ten wzorzec za wykładnię swojego losu.

 

PS.

Odkopałem kotlet, ale warto....

A skąd ty to wiesz? przecież to tylko i wyłącznie twoje zdanie, tak samo jak wszelkie inne dywagacje na temat karmy - to rzecz na razie nie do udowodnienia :D 

 

  • W punkt 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no... jasne, że moje zdanie,  pewien to ja już niczego nie jestem.

Długo się przyglądałem Karmie, i może to kiedyś było jakieś prawo, co miało czegoś uczyć ale chyba ktoś grzebał mocno przy tym na swoje potrzeby, i teraz to wyjątkowo zniewalający obszar.

Normalnie funkcjonując w tym Świecie, nie widzę możliwości uwolnić się całkowicie od tego czegoś. Co dzień wchodzimy na nowo w relacje karmiczne o różnym charakterze, czy się tego chce czy nie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za moje powyższe posty, ale chciałem sprawdzić czy nie ma tu kogoś na niższym poziomie np; żalu, ale widzę że jesteście na wyższych szczeblach, co też i dobrze, zaoszczędzimy czasu, i można „walić na ostro”. Większość z Was jest na to gotowa : )

Też uważam że Karma jest niestety potrzebna, czy jest sprawiedliwa to przyznam "Ismer" że może i jest, ale nie w takim wyrazie jak jest ogólnie to przedstawiane.

Nie można nikogo za nic osądzać, tak jak napisał to „Murugan”, każdy z nas jest sumą swojego otoczenia, i lustrem zarazem, więc oceniając kogoś oceniamy siebie, ale to pewnie wszyscy już wiecie ; )

Większość odbiera Karmę jako zapłatę za coś złego, i formę nauki bycia "lepszym". Nie wydaje mi się, aby to było główne założenie.

Karma to jest proste zagadnienie. To forma ukierunkowania wibracji na dany obszar. Obszar w którym jest coś ważnego do załatwienia dla duszy.

Czy dzięki karmie wrastamy - Tak, ale nie ucząc się, że to można lub, że tego nie można. Wzrastamy dlatego że nie "ciągnie" nas w dół, a co Nas ciągnie - o tym omówię później.

Czy nam wszystkim świadomość Jezusa, albo Buddy jest potrzebna tu na ziemi - myślę że absolutnie NIE! , a nawet wręcz przeszkadzałaby w osiągnięciu celu.

Oczywiście jest potrzebne aby pomiędzy społeczeństwem były oświecone i mądre istoty, ale tylko po to aby podać rękę wtedy kiedy potrzeba.

Wszyscy ciężko pracujemy, od mordercy, złodzieja, prostytutki, do nauczyciela, burmistrza, księdza, czy lekarza. Wbrew pozorom najciężej pracują Ci na najniższych wibracjach.

Oficjalnie hołdować im nie możemy, gdyż powstała by szkoda w postaci ugruntowania, ale miedzy nami możemy sobie wprost powiedzieć - robią dobrą robotę ; )

Czy Karmę można z kogoś zdjąć - Tak można, ale tylko tak właśnie jak opisał "Murugan"

 

W dniu 15.02.2019 o 16:12, Murugan napisał:

Nawet kiedy robię komuś coś w rodzaju reiki, odbywa się to w podobny sposób, przepuszczam przez siebie czyjeś ciężkie energie, czasami przez dwa dni przechodzi przeze mnie coś paskudnego, dlatego rzadko to robię, bo jest to męczące, ale efekt jest. Wydaje mi się, że można wziąć czyjąś karmę na siebie, ale nie odbywa się to za pomocą dotknięcia czarodziejską różdżką, rozładowuje się po prostu karmę jako energię, jest w tym jakiś rodzaj cierpienia, coś na mniejszą skalę niż by miało się to odbyć w zwykły sposób.

Dostroiłeś się, złapałeś, i przepuściłeś... w ten właśnie sposób Karma u tego człowieka już nie była potrzebna, gdyż już doszło do uwolnienia tego co zalegało, Dlatego się rozpuściła.

 

Karma to tylko środek do osiągnięcia celu, znakomity oręż którego nie wolno nam zabierać innym, ot tak sobie, bez znalezienia przyczyny, a przyczyną nie jest tu kto zawinił, lecz to co zalega w głębi naszej podświadomości. I do tego potrzebne jest odpowiednie dostrojenie, a w tym pomoże nam właśnie Karma.

Nie zazdroszczę tym co zdejmują Kamę bez przepuszczania przez siebie tych złogów które zalegają u "pacjenta".

Są dusze które od kilku wcieleń schodzą wibracyjnie, aby dostać się do czegoś w bardzo gęstej i niskiej wibracji, co im zalega i błaga o uwolnienie,  ale aby zejść potrzebują właśnie Karmy, czyli chorób i nieszczęść, i NIE WOLNO! ich tego pozbawiać, zabierać i niszczyć całej drogi którą tak ciężko przebyli, w imię tego co my uważamy za dobre, czy święte.

 

  • Lubię to! 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...