Skocz do zawartości

Dźwięk i muzyka w naszym życiu


Yunugar

Rekomendowane odpowiedzi

Na początku było słowo
a słowo ciałem się stało

... czyli wszystko zaczęło się od dźwięku.

Dźwięk, który jest naturalnie zjednoczony z nami jest bardzo ważnym elementem naszego bytu, jesteśmy pod jego wpływem od pierwszej do ostatniej chwili naszego życia. Trudno tu zaprzeczyć, że dźwięk ma kolosalny wpływ na nasz rozwój fizyczny i duchowy. Czuje to człowiek podświadomie i od zarania dziejów tworzy muzykę. Już w prehistorii znane były instrumenty muzyczne np. flety rzeźbione z kości. Łatwo też można zaobserwować jaki ma wpływ muzyka na ludzi, jak na nią reagują, jak pod jej wpływem zmienia się ich nastrój... albo w jednej chwili łączą się wszystkie emocjonalne, duchowe, fizyczne elementy w naszym ciele i ludzie czują się szczęśliwi, albo dzieje się wręcz odwrotnie. Dźwięki muzyczne potrafią zamienić miejsce, w którym przygrywają w stypę... i bywa, że ludzie zatykają uszy i uciekają z tego miejsca.

Muzyka może albo wzmocnić albo osłabić nasze emocje, może dodać siły do walki, a nawet zamienić spokojnego człowieka w potwora. Dlatego była ważna przed wielkimi bitwami. To był jeden z większych bojowych dopalaczy.

I każdy z nas jest czuły na dźwięki, to one organizują lub dezorganizują nasze ruchy fizyczne, myślenie, podnoszą świadomość lub ją otępiają... i to wszystko może dziać się teraz i w czasie - może być dłuższą falą, która zaistnieje nawet po latach - dzieje się to podobnie jak u niektórych osób w chorobie alkoholowej, pił tylko 50-tkę dziennie dla kurażu, a po latach lekarz mu mówi, że jest alkoholikiem, ma marskość wątroby i musi się leczyć... i taka osoba zupełnie nie rozumie jak to mogło się stać.

I tak, inaczej zadziała na nas muzyka ze skrzypiec, inaczej z bicia w bęben, z mis tybetańskich... inaczej rockowa czy szarpana na elektrycznych strunach... dla przykładu, muzyka klasyczna z okresu baroku powoduje harmonijne bicie serca i tętna, toteż ciało czuje się zrelaksowane, a umysł łatwiej się koncentruje. Ponadto ten typ dźwięków obniża ciśnienie krwi i zwiększa zdolność do uczenia się, każdy rozwój muzyki wpływa na amplitudę i częstotliwość fal mózgowych. Dźwięk wpływa także na częstotliwość oddychania i elektryczną odporność skóry.

Mało ludzi wie, że taki geniusz jak Albert Einstein, kiedy uczęszczał do szkoły podstawowej uchodził za nieuka, nauczyciele kazali rodzicom wyuczyć go prostego zawodu jako fizycznego robotnika, ponieważ uznali, że z jego inteligencją jest bardzo krucho. Ale rodzice nie posłuchali tej rady "fachowców" i kupili swojemu synowi skrzypce i ten tępy uczeń rozpoczął lekcje gry na skrzypcach a te dokonały cudu, ich dźwięki przemieniły go w geniusza. Kochał Mozarta, Bacha i sam improwizował własną muzykę.

Moc muzyki wpływa na pamięć a muzyka barokowa, Mozarta włącza lewy i prawy mózg. Jednoczesne działanie mózgu lewej i prawej półkuli zwiększa zdolność do uczenia się, taki mózg szybciej przetwarza informacje.

Kiedy wpływamy na mózg za pomocą dźwięku, który ma 60 uderzeń na minutę zwiększamy około 5x swój naukowy potencjał.

Nie bez kozery Grecy śpiewali te swoje dramaty, oni rozumieli działanie dźwięku / muzyki na nasze ciało.

Ale dźwięki mogą mieć efekty zdrowe i nie takie zdrowe, wręcz szkodliwe, a to ujawniają liczne eksperymenty naukowe jaką potęgą dla człowieka może być muzyka. Powolna muzyka spowalnia bicie serca, szybkość oddychania, obniża ciśnienie krwi.

Szybkie rytmy przyspieszają i ciało zaczyna galopować. Cała sztuka polega na dopasowaniu do siebie odpowiedniej muzyki. Nasze mózgi działają u każdego inaczej, mamy ciała szybsze lub wolniejsze.

Mało ludzi wie... a nawet nie chce wiedzieć: twarda muzyka rockowa wpływa na siłę mięśni... ale mięśnie pod wpływem długiego słuchania rocka słabną, ponieważ ten rytm muzyki, tzw. anapestic niszczy symetrię między obiema półkulami mózgowymi... toteż wielbiciele tej muzyki z biegiem czasu słabną, gorzej wykonują swoją pracę, źle się uczą, są problemy z ich zachowaniem, ogólnie te dźwięki wywołują u nich złe samopoczucie.

Bob Larson, chrześcijański pastor, egzorcysta, były muzyk rockowy dowiódł jak za pomocą muzyki rockowej można gotować jajka na twardo umieszczając je surowe przed koncertem pod sceną. Takie potrafi być działanie muzyki rockowej.

Muzyka działa na wszystkie organizmy żywe, w tym zwierząt i roślin. Wykonywane jest wiele testów, które tego dowodzą. Naukowcy w Kanadzie udowodnili, że odpowiednie dźwięki zwiększają ilość mleka u krów, kury niosą więcej jaj... a w byłym Związku Radzieckim odkryli, że nawet pszenica rośnie szybciej, kiedy dostarczymy jej odpowiednich dźwięków.

Robiono także eksperymenty na szczurach, jedna grupa słuchała muzyki Bacha a druga muzyki rockowej, szczury z jednego pomieszczenia do drugiego miały otworzony korytarz, toteż mogły wybierać rodzaj muzyki... zdecydowanie wszystkie wybrały Bacha.

Toteż nie da się zaprzeczyć, że muzyka ma potężną moc... znamy biblijne trąby jerychońskie, ich dźwięki zburzyły mury samego wielkiego Jerycha.

Dźwięk / muzyka potrafi na nas wpływać, ale i nasza osobowość dopasowuje się do danej muzyki, wszystko zależy od tego jakie jest nasze osobiste pole energetyczne... jeżeli jest wysokie i pełne pozytywnych wibracji zdecydowanie tą osobę będą drażnić dźwięki rockowe, wybierze muzykę klasyczną i harmonijną dla swoich pól, przeciwnie będzie z osobami o niskich polach energetycznych, które są mocno zawirowane, taka osoba zdecydowanie lepiej poczuje się w dźwiękach muzyki rockowej... tym samym z biegiem czasu osłabi jeszcze mocniej własną energetykę. Czym to jest dla naszego zdrowia fizycznego i psychicznego nie muszę już tłumaczyć.

Ludzie szczęśliwi słuchają innej muzyki niż smutni. Nasze emocje mają wielki wpływ na rodzaj muzyki jaką słuchamy. Inaczej zadziała na nas spokojna muzyka, inaczej hałaśliwa... wiadomo, że hałas nie pozwala przetwarzać szybko naszych informacji, osłabia twórcze myślenie, czujemy się przytłoczeni, osłabieni, chociaż na początku potrafi dać kopa niczym narkotyk. Podobnie wpływa na nas temperatura i światło. Te wszystkie czynniki źle wyważone w naszym życiu wywołują w nas depresje.

Nasze wybory muzyczne kształtują naszą osobowość... toteż nie traktujmy muzyki z przymrużeniem oka, podobnie tekstów piosenek, które zadziałają na nas w różny sposób... albo nas otworzą na jakieś działanie w sposób prawidłowy, albo zadziałają szkodliwie, potrafią wzbudzić ekstrawagancję lub ukształtują odpowiednią stabilność emocjonalną.

Świat muzyczny, szczególnie w obecnej dobie ma ogromny wpływ na nasze życie. Muzyka, która jest nam dzisiaj serwowana jest wielkim sterownikiem, szczególnie dla młodzieży i trudno tego nie zauważyć, że dzisiejsze bity muzyczne czynią naszą młodzież bardziej agresywną... i mamy więcej przypadków chorób psychicznych i samobójstw.

Tutaj też nadmienię w paru słowach wpływ rozmów telefonicznych na nasze umysły, które mocniej rozpraszają energię niż normalne rozmowy twarzą w twarz i dlatego bardzo proszę, szczególnie młodzież, ograniczcie te swoje rozmowy za pomocą telefonów, raczej umawiajcie się na te normalne randki, gdzie będziecie mogli ze sobą po ludzku porozmawiać, jest to dużo zdrowszy sposób komunikacji.

Rozmowa, muzyka może nasz umysł uspokoić, albo uczynić go bardziej zmęczonym. A tu jest już dla nas głośny sygnał ze strony umysłu - CHCĘ ODPOCZYNKU.

Dobra muzyka jest dobrym balsamem dla naszych uszu, stymuluje poprawni wiele obszarów naszego mózgu, w tym hipokamp (dawna nazwa Róg Amona - element układu limbicznego, właśnie odpowiedzialny głównie za pamięć). Hipokamp odgrywa ważną rolę w przenoszeniu informacji z pamięci krótkotrwałej do pamięci długotrwałej oraz w orientacji przestrzennej. Człowiek posiada dwa hipokampy, po jednej i po drugiej stronie mózgu, kiedy zakłócimy równowagę pracy obu półkul mózgowych upośledzamy również nasze zdolności uczenia się.

Badania naukowe wykazały, że hipokamp może być uszkodzony pod wpływem dużego stresu... stres oksydacyjny zmniejsza objętość i upośledza funkcje struktur mózgowych. I tak w chorobie Alzheimera to hipokamp jest pierwszym obszarem, gdzie zostaje uszkodzony mózg... stąd utrata pamięci, dezorientacja jako te wcześniejsze objawy, a później sięga do zapalenia mózgu. Uszkodzenie hipokampu wynika także z głodu tlenu (hipoxia). Kiedy następuje dwustronne uszkodzenie hipokampu wówczas występuje duża amnezja i trudno choremu utrzymać nowe wspomnienia. I to jest w zasadzie główna przyczyna choroby Alzheimera. Kiedy zlikwidujemy te niedobory tlenowe, wprowadzimy ciche i spokojne środowisko i kiedy nie ma jeszcze trwałych uszkodzeń w mózgu możemy cofnąć chorobę Alzheimera.

Toteż jak widzimy w przypadku osób chorych na Alzheimera niezwykle ważną terapią może okazać się odpowiednia muzyka. Nie bez kozery hipokamp był zwany Rogiem Amona, który był rogiem barana lub bawołu co sugeruje nam, że ma to związek z dźwiękiem, a dźwięk ma duży wpływ na nasze obwody neuronowe. Uszkodzony hipokamp zakłóci nie tylko naszą pamięć, ale również zaburzy naszą zdolność powonienia. Ten obszar mózgu jest odpowiedzialny także za nasz węch, który też jest bardzo ważny w prawidłowym funkcjonowaniu naszego pola elektromagnetycznego. Jak wskazuje te parę zdań na temat hipokampu łatwo możemy zauważyć, że ten ważny organ również jest niezwykle czuły na różne szkodliwe fale elektromagnetyczne płynące z zewnątrz i w swoim czasie odbiją się na pracy tego obszaru mózgu co w konsekwencji przynosi choroby.

I tak zbierając jeszcze raz te informacje, zdrowy hipokamp reguluje obszar długotrwałej pamięci, poprawia umiejętność rozumowania, słuchu, powonienia i działa, w dodatku darmowo, jako pigułka na lęki i depresję.

Dzisiaj musimy wiedzieć coś więcej o szkodliwym wpływie muzyki... tej "złej" muzyki, która niszczy nasze zdrowie, ponieważ natworzyło się tej różnej muzyki bez liku i czasami nieświadomie brniemy w niebezpieczne dla nas obszary... i tak z biegiem czasu stajemy się niespokojni, łatwo się denerwujemy i nawet nie zauważamy kiedy stajemy się agresywni. Szczególnie taką "muzyczną padaczkę" można dziś obserwować na dyskotekach i w centrach handlowych, działa na nas podprogowo i śle sprzeczne informacje i pod ich wpływem człowiek czuje się mobilizowany do pewnych rzeczy, niekoniecznie dobrych, a po jakimś czasie czuje się wiecznie zmęczony. Rodzaj takiej muzyki powoduje wielorakie skutki uboczne. Taka muzyka przede wszystkim wyzwala niższe namiętności, zmysłowy zachwyt... w dodatku, kiedy pod jej rytm lecą złowrogie słowa, krzykliwe i dziwne, czasami surowe... atakują, odpychają co bywa potężną trucizną dla naszych umysłów.

Dziś pod takim wpływem kształtuje się ta nasza nieszczęśliwa dusza, którą miota cierpienie i rozpacz... i ile osób takich dotkniętych tym muzycznym piętnem mamy dzisiaj... a ci jeszcze bezradnie pytają, co mi jest, dlaczego to moje życie jest takie nędzne, bolesne, dlaczego męczy mnie depresja czy choroba psychiczna... a wielu z nich to są ofiary szkodliwej muzyki, a co gorsze, ciągle czują wielki sentyment do tej formy muzyki o nieregularnych i szalonych rytmach... tym samym pokazują swoją umysłową formę, również nieregularną i szaloną... synkopowane rytmy drastycznie rozwalają ludzkie umysły, a później takich neurotyków nawet trudno leczyć, szczególnie wtedy, kiedy ciągle są uzależnieni od swojej muzyki. A można tą sytuację odwrócić i znacznie pomóc tej osobie tylko stosując na jej mózg odpowiednie dźwięki przez dobór dla niej właściwej muzyki, tej spokojnej, która zrównoważy obie półkule mózgowe.

I nie muszę tu nikogo kto zna ten temat również zbyt długo przekonywać, jaki wpływ tego rodzaju muzyka ma na jej wykonawców, szczególnie oni są mocno narażeni na przedawkowanie tych szkodliwych bitów, toteż trudno się dziwić, że tymi rockowymi piosenkarzami miotają różne szaleństwa, mają pociąg do alkoholu, narkotyków itd.

Odkąd pamiętam byłam fanką muzyki, była dużą częścią mojego codziennego życia... od najwcześniejszych lat moja mama dostarczała mi jej pod dostatkiem, ponieważ intensywnie śpiewała po całych dniach, ale były to jeszcze zdrowe przedwojenne rytmy... lubiłam jej słuchać bardziej niż Madonny... chociaż wówczas jeszcze nie wiedziałam o szkodliwym działaniu niektórych bitów muzycznych... ale śpiewy mojej mamy zawsze mnie jakoś uspokajały, wprowadzały radość.... i często za nią wtórowałam.

Dzisiaj już wiem, że muzyka ma wpływ nie tylko na nasz chwilowy nastrój, również na zdrowie. Pozytywna jest wspaniałą terapią, nawet w ciężkich chorobach, pozytywne dźwięki leczą nas! I odwrotnie, kiedy słuchamy negatywnej muzyki, w dodatku ustrojonej w brutalne słowa, rasistowskie, seksistowskie, obraźliwe itd.

Również powszechnie już wiadomo, że słuchacze heavy metalu popadają w ciężkie uzależnienia, zaburzenia psychiczne i jest u nich większy pęd do samobójstw.

O szkodliwości niewłaściwej muzyki wiedział już Platon i zgadzał się z nim Arystoteles:

"Jeśli ktoś słucha niewłaściwego rodzaju muzyki staje się złą osobą
i odwrotnie, jeśli on słucha odpowiedniego rodzaju muzyki
będzie miał tendencję do stawania się dobrym człowiekiem"

Wibracje dźwiękowe działają na nasze układy nerwowe dając swoiste wstrząsy naszym mięśniom, organom, niewłaściwa muzyka / dźwięk stosowana przez dłuższy czas powoduje zaburzenia struktur neuronowych w rejonie mózgu, szczególnie związanych z pamięcią, uczeniem się, hamuje przepływ informacji w mózgu, również przepływ informacji w ciele, co oczywiście prowadzi do chorób.

Muzyka rockowa powoduje wzrost adrenaliny... rock pozwala manipulować naszymi umysłami, indoktrynować... toteż dzięki tylko muzyce można mieć pod kontrolą większą część społeczeństwa... i broń Boże nie jest to mój prywatny wymysł, udokumentowali ten fakt czołowi neurolodzy pracujący nad zachowaniem mózgu podczas różnych typów muzyki, dźwięków. Te prace są prowadzone od lat 40 ubiegłego stulecia, toteż ci co nami manipulują dobrze wiedzą co czynią, ponieważ w tym temacie są mocno obeznani, stąd dziś nasz przemysł muzyczny stał się niezwykle niebezpieczny.

I za pomocą muzyki można leczyć różnego rodzaju dolegliwości, nie tylko psychiczne, również fizyczne, ale te drgania muzyczne muszą być zdrowe... podobnie jak i instrumenty muzyczne, na których zostają odtwarzane. I należy wiedzieć: słuchanie muzyki przez długie godziny, w dodatku za pomocą słuchawek może wywołać szumy uszne lub inne wady słuchu, szczególnie, kiedy lubimy głośną muzykę. W niektórych przypadkach mogą spowodować nawet napady padaczkowe, często doprowadzają do powikłań psychiatrycznych... to wskazały badania prowadzone przez profesora neurologii Oliviera Sacks (Uniwersytet Columbia).

Z jednej strony cieszy powrót muzyki / dźwięku do naszej medycyny... ale tu musi być właściwy jej dobór i odpowiednie dawkowanie... z drugiej martwi, ponieważ dzisiaj na świecie mamy zbyt dużo szkodliwej muzyki i co najgorsze ludzie nie rozpoznają tej różnicy i potrafią nawet bardzo chorym osobom (co obserwuję w szpitalach) włączać do słuchania te złe bity co oczywiście jeszcze bardziej pogorszy ich stan. Najbardziej dla nas wskazana jest muzyka klasyczna.

Jak widzimy dźwięk / muzyka ma wielki wpływ na nasze życie, niektóre utwory sprawiają, że skaczemy, radujemy się... a inne, że mamy ochotę płakać, uciekać, a nawet kogoś uderzyć. Ale my już wiemy dlaczego tak się dzieje i powinniśmy być świadomi tego czego słuchamy. Dzisiaj w świecie manipuluje się ludźmi za pomocą muzyki, obniża się kondycję zdrowia... a ludzie jeszcze za to płacą duże pieniądze.

Tak tak, smutne to i nie do uwierzenia... ale my choćby na tej stronie Rose of Sharon jesteśmy świadomi tej manipulacji! I świadomie przekazujemy ją innym... a nawet krzyczymy - NIE RÓB SOBIE KRZYWDY!

Toteż nie idźmy przez życie z przypadkową muzyką, nie dajmy się rozproszyć, zniewolić przypadkowym dźwiękom, ponieważ dźwięk / muzyka może być dla nas także doskonałym zabójcą. Później nie dziwmy się, że mamy taki procent zachorowalności, w dodatku na wszystkie choroby i mamy nawet problemy z wyleczeniem zwykłej grypy... i nawet mało kto przypuszcza, że sprawcą jego problemów jest nieodpowiednia muzyka.

Dziś tyle ludzi cierpi na problemy z uszami, nasze uszy twardnieją, bronią się, chcą zabezpieczyć nasze mózgi. W dodatku nasze umysły powtarzają w kółko jakieś bzdurne refreny piosenek niczym mantry np. jak to tramwaj przejechał moją kanapkę... co oczywiście w niczym nie wzniesie człowieka, czyni z niego zombie.

I już wyjmijcie ze swoich uszów te muzyczne śrubokręty, dajcie odpocząć chociaż na chwilę swojemu mózgowi... może przejdźcie do rozwiązywania krzyżówek, lepszy to sposób na swój osobisty rozwój i inteligencję, niż pranie głowy za pomocą bzdurnych słów. Nie dajcie z siebie robić zwierzęcia, w dodatku jakby opętanego wścieklizną, co wyraźnie widać podczas rockowych koncertów. Wyciszcie to zwierze w was, nie podniecajcie się na widok piosenkarza z kolczykiem w uchu, w pępku, który co drugie słowo przeklina i czyni sexy ruchy... bo zamiast obudzić tą waszą lepszą stronę budzicie w sobie dzikie zwierzę. A to "zwierze" widzi to drugie obok niego i albo się solidaryzuje z nim, albo z sobą walczą podczas koncertu... a adrenalina skacze i wypala nasze nadnercza.

I tak nasz obecny przemysł muzyczny swoją muzyką kreuje ogród zoologiczny i widzimy na koncertach takie skaczące małpy, albo ryczące lwy, albo płaczące i mdlejące lalki Barbie... i tych niezidentyfikowanych walących się pięściami w głowę... czyli odbywa się produkcja nowych debili, nowe hodowane twory w naszym "szczęśliwym" świecie i co najgorsze, że taki delikwent nawet nie zdaje sobie sprawy jak to naprawdę z boku wygląda.

A z drugiej strony nie można uciekać od muzyki, cicha i spokojna jest wskazana dla człowieka i pracy jego mózgu... spirytualna budzi naszego ducha, naprawia nasze DNA, skoczna i radosna poprawia jego fizyczną kondycję, przy większym wysiłku mniej się męczy (warunek, że słucha dobrej muzyki)... i nasze ciało energetyczne musi mieć swój dźwięk, ale ten odpowiedni dźwięk, który nas wznosi, a nie aby pod jego wpływem czołgać się po ziemi niczym wąż.

 

Źródło: https://www.vismaya-maitreya.pl/swiat_energii_dzwiek_i_muzyka_w_naszym_zyciu.html

Edytowane przez Yunugar
  • Lubię to! 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Wiemy z własnego doświadczenia, jak bardzo różne odczucia wywołują w nas
różne rodzaje muzyki. Muzyka może działać uspokajająco i
odprężające, wprawić nas w stan zrównoważenia i harmonii, działać
ożywiające, inspirująco, wzruszająco, ale może być także
powierzchowna i trywialna. Dźwięki dysharmoniczne mogą wywołać
nawet nerwowość i agresywność lub uczucie bezradności czy
zniechęcenia.

 

Działanie różnych rodzajów muzyki zostało unaocznione między
innymi wieloma pokazami z wybranymi rodzajami zwierząt i roślin. I
tak: kury przy muzyce klasycznej składają więcej jajek, krowy dają
więcej mleka, przy muzyce rockowej natomiast ilość jajek gwałtownie
się zmniejsza, zmniejsza się też produkcja mleka. Rośliny poddawane
przez dłuższy czas muzyce rockowej marniały i odwracały się od
głośników. Na muzykę klasyczną reagowały szybszym wzrostem,
miały więcej liści i owoców niż rośliny z grup kontrolnych, nie

poddawanych działaniu żadnej muzyki. Niektóre rodzaje roślin
nachylały się przy tej muzyce nawet o 35° w kierunku głośnika.
Nadzwyczaj pozytywny wpływ wydają się wywierać indyjskie
kompozycje na sitar. Tutaj kąt, w jakim nachylały się rośliny sięgał do
60°, a rośliny rosnące najbliżej oplatały nawet głośnik, jak gdyby
chciały się zjednoczyć ze “źródłem" tej życiodajnej muzyki. Na muzykę
folk i country rośliny wydają się reagować neutralnie. W czasie badań
nie wykazywały odmiennych reakcji niż rośliny z grupy kontrolnej.
To samo, co do zwierząt i roślin, odnosi się również do ludzi.

 

Fragment z książki: "Księga Czakr" S. Sharamon, B. J. Baginski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Moderators

Żadne odkrycie, to wiadomo już od wiek wieków, że muzyka łagodzi obyczaje ;) a za pomocą dźwięków o różnej częstotliwości można regulować tzw. procesy życiowe, biologiczne. A właściwie harmonizować, a jak coś jest w stanie równowagi (do której dąży wszystko co żyje) to rozwija się i rośnie prawidłowo, wydając obfite i zdrowe plony. Istnieje też przecież leczenie dźwiękiem. Istotna jest częstotliwość nadawanego sygnału dźwiękowego (drgania) - to od tego zależy reakcja odbierającego go organizmu.

  • Lubię to! 2
  • W punkt 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Z mało znanych faktów znany jest jeden: Po I WŚ "prozdrowotna" Fundacja Rockefellera (ta od grypy "hiszpanki i szczepień oraz ta od wprowadzenia w obieg "leków chemicznych" i ta od zapoczątkowania wielkich koncernów farmaceutycznych) zrobiła kolejny mały przekręt: zmieniała standard strojenia instrumentów muzycznych oraz częstotliwość kamertonów. Wcześniejszy standard był zbliżony do częstotliwości 432 Hz a ten nowy to już 440 Hz. Te 8 Hz robi różnicę. Wystarczy spojrzeć jak układa się piasek lub sól na metalowej płytce przy porównianiu obu częstotliwośći. Przy tej pierwszej sól tworzy harmonijne, zaokrąglone kształty podczas gdy ta druga tworzy ostre, nieregularne i poprzerywane linie.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Yunugar, jak widzę zafascynowała Cię kolejna teoria spiskowa. Co do częstotliwości 440 Hz opinie są podzielone, co innego wysuwają jako argument "za" lub "przeciw" muzycy a co innego ezoterycy, a właściwie muzykoterapeuci.

A z mało znanych faktów warto przeczytać całość tekstu, z którego pochodzi poniższy skróter: 

 

Na razie co do Rockefellera:

"Stwierdzenie, że to Rockefeller wyszedł z inicjatywą zmiany stroju jest bezrefleksyjnie powielane jest na stronach pełnych teorii spiskowych bez podania jakichkolwiek źródeł. Niestety, nie znajduje ono pokrycia w faktach. American Federation of Musicians ustaliła standard A = 440 Hz w 1917 roku. Nie była to jednak decyzja Rockefellera, a zatwierdzenie zwyczaju, który panował w Stanach Zjednoczonych już od dawna, o czym na łamach The Musical Quarterly w październiku 1918 roku pisał J. C. Deagan w artykule pt. „A = 440 Pitch Adopted: Pitch versus Temperature”. Artykuł można przeczytać w całości pod następującym linkiem: https://www.jstor.org/stable/737883 .

Jak wyjaśnia autor, protesty związane z przyjęciem nowego stroju związane były z niezrozumieniem tematu przez muzyków. Francuski standard wyznaczał kamerton o częstotliwości 435 Hz w temperaturze 15 °C. W wyższej temperaturze instrumenty grają nieco wyżej. Dlatego instrumenty nastrojone na A = 435 Hz w temperaturze 15 °C, w temperaturze pokojowej (np. na sali koncertowej) osiągać będą A = 440 Hz.

Standard A = 435 Hz znany był jako niski strój (Standard Low Pitch). Teraz już możemy zrozumieć słowa Deagana: „Celem tego artykułu jest ostateczne dowieść, że przyjęcie A=440 jako Oficjalnego Stroju American Federation of Musicians jest jedynie nadaniem oficjalnego uznania niskiego stroju, który ZAWSZE wykorzystywany był zespołach i orkiestrach w tym kraju od czasu, kiedy niski strój został przyjęty.” („The purpose of this article is to prove conclusively that the adoption of A=440 as the Official Pitch of the American Federation of Musicians is merely the bestowal of official recognition upon the low pitch which has ALWAYS been used in bands and orchestras in this country since low pitch was adopted.”)

Przypomnijmy jeszcze, że częstotliwość 440 Hz była pierwszym w historii standardem strojenia, ustalonym przez Johanna Scheiblera w 1834 roku, czyli pięć lat przed narodzinami Johna D. Rockeffelera…" 

 

Inni twierdzą, iż to naziści byli inicjatorami wprowadzenia stroików na 440 Hz, by wywołać w ludziach agresję... ale prawda jest taka, że od początku strojenia te częstotliwości były różne, i tak:

"W XVIII wieku panowała szczególna różnorodność strojów muzycznych. Niniejsze zestawienie ukazuje co nieco z tego bogactwa:

466 Hz Strasbourg, St. Margharethen, 1703
385 Hz Strasbourg, Katedra, 1714-16
467 Hz Freyberg, 1714
416 Hz Drezno, Sophienkirche, 1720
408 Hz Hamburg, Jacobkirche, 1721
485 Hz Jesewitz, Dorfkirche, 1722
464 Hz Rötha, St. Marienkirche, 1722
437 Hz Rhauen, Ev. Kirche, 1723
468 Hz Dittersbach, 1726
395 Hz Ebermunster, 1732
470 Hz Nassau, 1748"

 

Fryderyk Chopin grał na fortepianie strojonym na 440 Hz... 

 

Standard strojenia ewoluował. Nie zawsze wynosił 440 Hz. Od momentu wynalezienia kamertonu (czyli instrumentu, który po uderzeniu wydaje z siebie dźwięk A), można zaobserwować tzw. inflację dźwięku strojenia. Ma on tendencję do zwiększania się co jakiś czas.
W 1740 roku Haendel używał dźwięku o częstotliwości 422,5 Hz. Kamerton używany w 1815 roku przez drezdeńską orkiestrę był nastrojony na 423,2 Hz, w 1826 roku już na 435 Hz. Instrumenty nastrojone wyżej wyróżniały się i dawały "jaśniejszy", bardziej żywy dźwięk. Między innymi żeby zapobiec temu zjawisku, stworzono standardy.

 

A skąd pomysł ujednolicenia strojenia instrumentów? 

Ideałem byłoby, gdyby raz nastrojony instrument na zawsze zachowywałby relację między sposobem wydobycia dźwięku a dźwiękiem usłyszanym. Ale tak nie jest, 

wahania temperatury i wilgotności powietrza sprawiają, że instrumenty, których strój nie tak dawno temu przypominał dwie proste równoległe, w nieoczekiwanym momencie krzyżują się, aby nie spotkać się nawet w nieskończoności. Dlatego przed przystąpieniem do gry muzycy od wieków odprawiają rytułał strojenia. Dźwięk, do którego się przy tym odnoszą, zależy od czasu i miejsca, czyli głównych udziałowców historii. Zanim rzucimy się w jej rwący nurt, dokonamy rozróżnienia dwóch pojęć: standardu strojenia i stroju muzycznego.

Pierwszy termin - standard strojenia - ma charakter bezwzględny i oznacza, jaka częstotliwość zostanie przypisana ustalonemu dźwiękowi. Zazwyczaj dźwiękiem referencyjnym jest a1. Strojenie odbywa się zazwyczaj według dźwięku A, gdyż to rozwiązanie jest całkiem wygodne dla instrumentów strunowych. Na pustych strunach skrzypiec można zagrać kolejno dźwięki G, D, A i E. Nie ma za to dźwięku C, który według ponadtysiącletniej konwencji rozpoczyna każdą oktawę. Oznaczając standard strojenia podajemy nazwę dźwięku i częstotliwość, np. A = 440 Hz, A = 432 Hz czy A = 415 Hz.

Drugie określenie - strój muzyczny - jest względne i odnosi się do sposobu wyboru zestawu dźwięków, z których będziemy korzystać – ile dźwięków weźmiemy pod uwagę i jakie proporcje między nimi ustanowimy. Ponieważ dźwięki oddalone o oktawę (czyli dwukrotność częstotliwości) odbierane są przez ucho jako równoważne, zagadnienie sprowadza się do ustalenia proporcji między dźwiękami wewnątrz oktawy. Dziś powszechnie wykorzystywany jest strój równomiernie temperowany złożony z 12 równoodległych dźwięków.
W innych strojach odległości między dźwiękami są różne, co komplikuje nieco praktykę muzyczną. Do Walhalli strojów muzycznych odchodziły kolejno strój pitagorejski († XVI wiek), strój naturalny († XVIII wiek) i strój średniotonowy († XIX wiek).

Dopiero określenie zarówno standardu, jak i stroju pozwala na określenie częstotliwości wszystkich dźwięków. Ponieważ są to pojęcia niezależne, każdy standard można wykorzystywać w każdym stroju. I tak, możemy wyobrazić sobie strój pitagorejski A = 440 Hz, strój naturalny A = 424 Hz czy strój równomiernie temperowany A = 432 Hz.

Każda zmiana standardu strojenia ma swoje konsekwencje. Zwiększenie częstotliwości sprawia, że muzyka odbierana jest jako bardziej wyrazista w porównaniu do wcześniejszej normy. Efekt ten z powodzeniem wykorzystywał Niccolò Paganini (1782-1840), włoski wirtuoz skrzypiec, którego posądzano nawet o konszachty z diabłem. Podczas gdy orkiestra grała w ustalonym stroju, Paganini stroił swoje skrzypce o pół tonu wyżej, przez co jego instrument wysuwał się na pierwszy plan przy bladym akompaniamencie orkiestry. Historycznie ważne były również aspekty finansowe. Przy konstrukcji organów wyższy strój wiąże się z krótszymi piszczałkami, co przekłada się na mniejsze koszty produkcji. Cięcie piszczałek oznacza zatem cięcie kosztów – i wzrost częstotliwości.

Za obniżeniem stroju przemawia zaś przede wszystkim uwzględnienie możliwości wokalnych śpiewaków. Choć instrumenty w każdej epoce zmieniają się, fałdy głosowe pozostają zasadniczo niezmienne. Im wyższy strój, tym trudniej o dobywanie odpowiednich dźwięków. Ważne są także względy historyczne. Barwa instrumentów (podobnie jak głosów) zmienia się w zależności od częstotliwości. Jeżeli partia instrumentu przeznaczona była na strój o niższej częstotliwości, zaplanowane przez kompozytora brzmienie może zostać zaprzepaszczone przy wykorzystaniu częstotliwości wyższej.

Komu potrzebne są standardy strojenia? Przede wszystkim muzykom! To w ich interesie leży, aby mogli przystąpić do gry bez troszczenia się o dodatkowe sprawy logistyczne. Profesja muzyka od czasów trubadurów jest zajęciem wędrownym, jednak muzyczne podróże szczególnie przybrały na intensywności od XIX wieku. Muzycy nierzadko odbywają ponad sto koncertów rocznie, spędzając każdą noc w innej części świata. Gdyby w każdej sali koncertowej panował inny standard, takie wojaże byłyby utrudnione. Handel instrumentami również skłania do ujednolicania stroju – w przeciwnym wypadku trąbka kupiona we Francji nadawałaby się w Niemczech jedynie do parodiowania orkiestry. Do powstania standardów prowadzi też proces industrializacji. Dla producentów instrumentów standaryzacja ułatwia proces produkcyjny. Jeżeli istnieje wiele różnych standardów, trzeba sprzedawać instrumenty dostosowane do każdego z nich. Jeden standard to jeden model – i łatwiejsza dystrybucja.

Podstawowe informacje o historii standardów strojenia czerpiemy z trzech źródeł: historycznych instrumentów, dawnych kamertonów i pism muzycznych. Każde z nich ma oczywiście swoje wady: instrumenty stroją inaczej w zależności od temperatury, kamertony zazwyczaj wcale nie świadczą o praktyce muzycznej, a pisma muzyczne nie muszą pokrywać się z rzeczywistością. Niemniej pozwalają nam cokolwiek powiedzieć o historii strojenia."

 

W 1711 roku John Shore (1662-1752), trębacz a następnie lutnista króla Jerzego I, wynajduje kamerton. Stały ton widełkowego narzędzia miał odtąd służyć jako wyznacznik standardu strojenia. John Shore nie rozstawał się ze swoim kamertonem i posługiwał się nim zawsze przed rozpoczęciem gry. Jeden egzemplarz, nastrojony na 512 Hz, podarował Georgowi Friedrichowi Händlowi.

 

440 Hz jako standard zostało przyjęte za rekomendacją Johanna Heinricha Scheiblera (1777 – 1837), który wynalazł złożony z kilkudziesięciu kamertonów tonometr mierzący dość dokładnie częstotliwość dźwięku na podstawie akustycznego zjawiska dudnienia.

Standard uznano pod koniec XIX wieku w Niemczech, a w pierwszych dekadach XX w. przyjął się na całym świecie. 

Carl Friedrich Gauss (1777-1855)  w roku 1832 proponuje sekundę jako jednostkę miary czasu.

Dwa lata później Johann Scheibler wykorzystuje swój wynalazek do mierzenia strojów różnych instrumentów. To skłania go do znalezienia częstotliwości, która mogłaby posłużyć jako kompromis wśród wykonawców.
W 1834 Stuttgarcie odbywa się konferencja zorganizowana przez Deutsche Naturforscherversammlung. Z pomiarów Scheiblera wynika, że średnia częstotliwość strojenia wynosi ok. 440 Hz. Jego ustalenia są oficjalnie zatwierdzone i pierwszy w historii standard strojenia zostaje ustalony w 1834 roku na 440 Hz – wartość identyczną do tej, która przyjęta jest dzisiaj. Stuttgarcki standard nie miał jednak wielkiego autorytetu, gdyż wtedy nie przyjął się powszechnie.

 

Od dłuższego czasu diapazon idzie w górę. W roku 1858 Francuzi decydują się przerwać ten marsz.  W Paryżu powołana jest specjalna komisja, której zadaniem jest znalezienie takiej wysokości, którą będzie można ustanowić jako kompromis. W skład komisji weszło pięciu kompozytorów (wśród nich – przyjaciel zmarłego dziewięć lat wcześniej Fryderyka Chopina, Hector Berlioz oraz Gioacchino Rossini), czterech reprezentantów rządu, dwóch fizyków (Jules Antoine Lissajous i César-Mansuète Despretz). Na podstawie analizy różnych instrumentów komisja ustaliła standard strojenia na 435 Hz w temperaturze 15 stopni Celsjusza, określając go mianem diapazonu normalnego. 435 herców z Paryża od tego czasu wyznaczało ideał, do którego powinni aspirować wszyscy. "

 

Jeszcze w trakcie I wojny światowej amerykańscy muzycy z American Federation of Musicians ustalają w 1917 roku 440 Hz jako oficjalny standard obowiązujący w kraju.
Dwa lata później dochodzi do podpisania traktatu wersalskiego. Mało znany jest fakt, że jedno z jego postanowień dotyczyło standardu strojenia. Ustalało ono diapazon na 435 Hz, zgonie z postanowieniami konferencji wiedeńskiej.

 

W 1936 r. American Standards Association zatwierdza amerykański standard strojenia na 440 Hz.

W maju 1939 roku International Standarizing Organization (ISO) za namową Radia Berlińskiego zorganizowała w Londynie konferencję, której celem było ustalenie międzynarodowego stanardu strojenia;w owym czasie Radio Berlińskie było propagandową tubą Josepha Goebbelsa.
W rozmowach nie było żadnego reprezentanta Stanów Zjednoczonych. Ponieważ standard musiał zostać ustalony – wybór padł 440 Hz, zaproponowane ponad sto lat wcześniej w Stuttgarcie.

W 1953 roku Międzynarodowa Organizacja Normalizacyjna (ISO) określiła, że jako standard strojenia dźwięku a1 wyznaczone zostanie 440 Hz, czyli 440 wibracji na sekundę.

W 1975 roku standard A = 440 Hz został potwierdzony normą ISO16.

To jest standard, ale nie przymus. 

 

Jako ciekawostka: już od XVII wieku w różnych gatunkach muzycznych panowały różne standardy strojenia. W przeliczeniu na herce Kammerton wynosił ok. 415 Hz. Obok niego funkcjonował Chorton (ton muzyki chóralnej, wykonywanej w kościołach – ok. 440 Hz), Cornettton (ok. 465 Hz) i Opernton (ok. 390 Hz)

I to jest część dotycząca muzyków.

 

źródło: historia 432 Hz

 

A część terapeutyczna dotyczy teoretycznie tego samego zagadnienia, czyli częstotliwości, lecz te częstotliwości są diametralnie różne - tutaj standardów nie ma.

"W muzyce kamerton służy do strojenia instrumentów, ale  człowiek to też jeden wielki instrument. Gdy wszystkie jego organy są sprawne, dobrze "stroją" i współgrają ze sobą - cały organizm człowieka jest wówczas jednym, wspaniale grającym instrumentem, a sam człowiek cieszy się wtedy dobrym zdrowiem. Stąd istnieją tzw. kamertony terapeutyczne, którymi stroi się człowieka. Gdy uderzamy w widełki kamertonu, wprawiamy je w wibracje. Powstaje tzw. fala dźwiękowa. A jak powszechnie wiadomo - doskonałym przekaźnikiem fal dźwiękowych jest woda. A woda stanowi do 70% masy dorosłego człowieka."

  • Super 2
  • Dziękuję 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta teoria zafascynowala mnie ponad rok temu, nie teraz. Nie sprawdzałem wtedy dokładniejszych informacji. Dziękuję za obszerny artykuł ;)

Różnica w dźwięku jest gdy np. gitara ma strój na 432 Hz: dźwięk jest  żywszy a na 440 jakby martwy, wypruty i beznamiętny.

A ten artykuł także może być spreparowany.

 

Dźwięki przyrody, śpiew ptaków i głos ludzki to częstotliwość zbliżona do 432 Hz. Podobnie jak wspomniane kilka wpisów wyżej sitary indyjskie.

 

"W muzyce kamerton służy do strojenia instrumentów, ale  ale  człowiek to też jeden wielki instrument. Gdy wszystkie jego organy są sprawne, dobrze "stroją" i współgrają ze sobą - cały organizm człowieka jest wówczas jednym, wspaniale grającym instrumentem, a sam człowiek cieszy się wtedy dobrym zdrowiem. "

 

Dobre porównanie.

Willow sprawdź to, niskie ciśnienie wtedy przejdzie :)

 

Edytowane przez Yunugar
  • Lubię to! 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Artykuł nie jest spreparowany, jest to po prostu historia strojenia. Natomiast sam autor sceptycznie, ba, wręcz wyśmiewa i z pogardą podchodzi do ezoterycznej strony tych częstotliwości i tu się z nim zupełnie nie zgadzam. Wprawdzie w szkole niezbyt uważna byłam na zajęciach z muzykoterapii, ale jednak coś mi tam w ucho wpadło i w głowie zostało, a poza tym jeśli udowodniono, iż muzyka wpływa również na zwierzęta, zarówno na ich zdrowie, system nerwowy, płodność jak i na tzw. wydajność gospodarczą, to znaczy, że coś w tym jest. Rośliny także reagują na muzykę.

Nie wiem wprawdzie na jakiej częstotliwości słuchały muzyki klasycznej, bo w opracowaniach podawany jest tylko rodzaj muzyki, ale dla mnie, mimo iż eksperymentów z piaskiem nie robiłam, i tak jest oczywiste, iż częstotliwość częstotliwości nierówna. 

W tym artykule jest uczciwie podane, że zdania muzyków co do tych częstotliwości są podzielone, np. Verdi optował za 432 - 435 Hz a i postanowieniem traktatu wersalskiego w 1919 ustalono standard strojenia na 435 Hz. 

Tak naprawdę, żeby przekonać się o rzeczywistym wpływie tych częstotliwości powinno się zrobić rzetelne badania, ponieważ to czym teraz dysponujemy opiera się jedynie na spekulacjach. Tym niemniej każdy z nas może posłuchać obu tonacji i sprawdzić która mu "pasuje",  a w czasie dłuższym można będzie zaobserwować i ew. efekty.

 

  • Lubię to! 3
  • Dziękuję 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

To jeszcze nie dowodzi, że 440 Hz jest negatywne, jest inne, to słychać i widać; ale jaki ma wpływ na naszą strukturę to jest sprawa otarta. Trzeba przede wszystkim wziąć pod uwagę to, że my (jako ludzkość) zmieniamy się nieustannie i może być tak, że takie zmiany są z jakiegoś powodu potrzebne w ewolucji. Wychodzimy z jednego świata i wkraczamy do innego, zmieniamy się fizycznie, psychicznie, umysłowo, duchowo, zaczynamy eksplorować kosmos i tak naprawdę nie wiemy, co nam będzie w tym przydatne. Ale w tym wymiarze jest tak, że aby jedno zmieniło się w drugie potrzebny jest rozpad. Tutaj transformacja zawsze polega na destrukcji jednego (starego, poprzedniego) wzorca i ten schemat funkcjonuje od zawsze, od początku historii Ziemi. Dla jednych 440 Hz  jest za wysokie, ale innym odpowiada i może być tak, że następne pokolenia przystosują się do tego, ponieważ taki jest nasz scenariusz ewolucyjny. Nie unikniemy zmian, to jest nieustanny cykl; nie chcę tu spekulować czy są to zmiany na dobre czy na złe (to zresztą jest też pojęcie względne), lecz uważam, że ostatecznie zawsze zwycięża Dobro i Prawda. Nie wiem, czy to co mówią Wedy na temat następujących po sobie epok jest prawdą (choć uważam, że tak), ale gdyby tak było, to oznacza, że skoro teraz jesteśmy w kalijudze, to z jednej strony scenariusz  jest czarny, ale z drugiej perspektywa przyszłości jest biała. Bo aby dojść do nieba, to trzeba przejść przez piekło, aby popłynąć do góry, trzeba odbić się od dna. 

 

"Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro" i o tym nie zapominajmy przy rozważaniu teorii spiskowych :D 

  • Lubię to! 1
  • W punkt 1
  • Super 1
  • Dziękuję 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...