Skocz do zawartości

Pogadanka. Czyli jak widzimy duszę.


Grimgnaw

Rekomendowane odpowiedzi

Hejka moi drodzy kochani.

 

Im dłużej wymieniam swoje poglądy czy to z wiedźmami czy innymi ezoterykami zastanawia mnie jedno.

 

Czy nasze duszę umawiają się przed reinkarnacją?

 

Dużo się słyszy o bratnich duszach, bliźniaczych płomieniach co zmaniwestowały się w tym wcieleniu aby być ze sobą. A jak wy to widzicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że może być tak, że duszy się umawiają, ale nie na tej zasadzie, jak się opisuje w bliźniaczych płomieniach. Myślę, że możemy się wspólnie umówić żeby pomagać sobie na drodze rozwoju, możemy odwrotnie prześladować tego, kto nas tam kiedyś skrzywdził. Przez co powiem, że wierzę w bratnie i przyjazne duszy (i czasami widzę sporo takich połączeń w synastriach), ale też wierzę w duszy wrogie... 

Co do płomieni bliźniaczych - wiesz, to jest bardzo romantyczna i piękna bajka i chciałabym w nią wierzyć, ale... Ale. Człowiek tu jest, na ziemi, żeby się rozwijać, jakbyśmy mieli naszą perfekcyjną połówkę, to zamknęli byśmy na niej, i nie rozwijali byśmy dalej... Zresztą miłość perfekcyjna i bez zakłóceń jest moim zdaniem nudna, musi ciągle się dziać, żeby płomień świecił dalej :)

Edytowane przez Nice
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.06.2020 o 11:01, Willow napisał:

Uważam, że może być tak, że duszy się umawiają, ale nie na tej zasadzie, jak się opisuje w bliźniaczych płomieniach. Myślę, że możemy się wspólnie umówić żeby pomagać sobie na drodze rozwoju, możemy odwrotnie prześladować tego, kto nas tam kiedyś skrzywdził. Przez co powiem, że wierzę w bratnie i przyjazne duszy (i czasami widzę sporo takich połączeń w synastriach), ale też wierzę w duszy wrogie... 

Co do płomieni bliźniaczych - wiesz, to jest bardzo romantyczna i piękna bajka i chciałabym w nią wierzyć, ale... Ale. Człowiek tu jest, na ziemi, żeby się rozwijać, jakbyśmy mieli naszą perfekcyjną połówkę, to zamknęli byśmy na niej, i nie rozwijali byśmy dalej... Zresztą miłość perfekcyjna i bez zakłóceń jest moim zdaniem nudna, musi ciągle się dziać, żeby płomień świecił dalej :)

Trafna uwaga ale co do bliźniaczych płomieni mam trochę inne zdanie. Spójrz na to z tej strony Willow. Duszę takie mogą być sobie przeznaczone, wiecznie się kochać ale czyż mimo wszystko nie muszą się mimo wszystko rozwijać? Ja widzę taki sens bliźniaczych płomieni, że po prostu razem idą cały czas przez życia, rozwijają się wspólnie ale też mają przed sobą wyzwania, przeszkody, które muszą pokonać. Ile to już było historii, gdzie potężnie ze sobą złączone duszę musiały się rozstać aby coś przerobić albo zrozumieć naturę tej miłości aby ponownie w zrozumieniu się zejść :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Grimgnaw napisał:

Trafna uwaga ale co do bliźniaczych płomieni mam trochę inne zdanie. Spójrz na to z tej strony Willow. Duszę takie mogą być sobie przeznaczone, wiecznie się kochać ale czyż mimo wszystko nie muszą się mimo wszystko rozwijać? Ja widzę taki sens bliźniaczych płomieni, że po prostu razem idą cały czas przez życia, rozwijają się wspólnie ale też mają przed sobą wyzwania, przeszkody, które muszą pokonać. Ile to już było historii, gdzie potężnie ze sobą złączone duszę musiały się rozstać aby coś przerobić albo zrozumieć naturę tej miłości aby ponownie w zrozumieniu się zejść :)

Rozumiem Twoje zdanie, ja swojego czasu też szukałam miłości perfekcyjnej... Ale nie ma jej, nie istnieje ona, bo człowiek nie jest perfekcyjny. Kiedyś miałam wiersz, gdzie użyłam: to, co jest perfekcją, nie żyje. Jeśli człowiek jest perfekcyjny - on już nie reinkarnuje, jeśli miłość jest perfekcyjna, to człowiek na niej się zamyka. Rozwój polega na pokonaniu braku perfekcji, przez co człowiek się uczy, poszerza i pogłębia swój światopogląd, uczy się rozumieć siebie i pokonywac swoje ego, pracuje nad swoimi wadami, otwiera swoje serce i umysł dla świata duchowego, uczy się kochać - ale nie w kontekście miłości damsko-meskich, chociaż może właśnie przez nią - uczy się miłości wzniosłej, absolutnej i bezwarunkowej, miłości duchowej - gdzie kocha się wszystko istniejące, współczuję się i widzi się boski ogień. Absolutnemu poświęceniu i pomocy światowi w rozwoju, gdzie nawet mały kroczek się liczy. Miłość między dwoma osobami w tym sensie o której mowisz jest piękna, romantyczna, wspaniała, każdy, każdy o niej marzy... Ale najczęściej opiera się również o relację seksualne. Fizyczność w świecie ludzi jest rzeczą naturalną, jak i porządanie (jako zwykły człowiek, rozumiem to dobrze i też to lubię), ale w świecie duchowym może niekoniecznie, bo dlatego potrzebne jest ciało. Rozwój duszy ludzkiej dąży do Agape (miłość bezwarunkowa i poświęcająca się greckiej klasyfikacji miłości). I jeśli pewne duszy kochają siebie mocno i są nierozłączne przez wiele wcieleń, to czemu kiedy są na ziemi łączy ich obowiązkowo ta seksualna część (co jest rzeczą zupełnie normalną na ziemi, Czemu nie mogą być bratem i siostra, babcią i wnuczką? Bo przecież też ich duszy mogą być nie rozłączne i cały czas w każdym wcieleniu być razem na zasadzie krewnej, naprzyklad. W jakimś poprzednim wątku o bliźniaczych płomieniach pytałam już chyba o tym...

 

Wiadomo, że każdy z nas ma swoje poglądy - ja swojego nie narzucam, ale chciałabym dowiedzieć się więcej :)

Edytowane przez Nice
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Willow napisał:

Rozumiem Twoje zdanie, ja swojego czasu też szukałam miłości perfekcyjnej... Ale nie ma jej, nie istnieje ona, bo człowiek nie jest perfekcyjny. Kiedyś miałam wiersz, gdzie użyłam: to, co jest perfekcją, nie żyje. Jeśli człowiek jest perfekcyjny - on już nie reinkarnuje, jeśli miłość jest perfekcyjna, to człowiek na niej się zamyka. Rozwój polega na pokonaniu braku perfekcji, przez co człowiek się uczy, poszerza i pogłębia swój światopogląd, uczy się rozumieć siebie i pokonywac swoje ego, pracuje nad swoimi wadami, otwiera swoje serce i umysł dla świata duchowego, uczy się kochać - ale nie w kontekście miłości damsko-meskich, chociaż może właśnie przez nią - uczy się miłości wzniosłej, absolutnej i bezwarunkowej, miłości duchowej - gdzie kocha się wszystko istniejące, współczuję się i widzi się boski ogień. Absolutnemu poświęceniu i pomocy światowi w rozwoju, gdzie nawet mały kroczek się liczy. Miłość między dwoma osobami w tym sensie o której mowisz jest piękna, romantyczna, wspaniała, każdy, każdy o niej marzy... Ale najczęściej opiera się również o relację seksualne. Fizyczność w świecie ludzi jest rzeczą naturalną, jak i porządanie (jako zwykły człowiek, rozumiem to dobrze i też to lubię), ale w świecie duchowym może niekoniecznie, bo dlatego potrzebne jest ciało. Rozwój duszy ludzkiej dąży do Agape (miłość bezwarunkowa i poświęcająca się greckiej klasyfikacji miłości). I jeśli pewne duszy kochają siebie mocno i są nierozłączne przez wiele wcieleń, to czemu kiedy są na ziemi łączy ich obowiązkowo ta seksualna część (co jest rzeczą zupełnie normalną na ziemi, Czemu nie mogą być bratem i siostra, babcią i wnuczką? Bo przecież też ich duszy mogą być nie rozłączne i cały czas w każdym wcieleniu być razem na zasadzie krewnej, naprzyklad. W jakimś poprzednim wątku o bliźniaczych płomieniach pytałam już chyba o tym...

 

Wiadomo, że każdy z nas ma swoje poglądy - ja swojego nie narzucam, ale chciałabym dowiedzieć się więcej :)

To oczywiste, że kiedy bliźniacze a nawet bratnie duszę łączą się na Ziemi pod względem seksualnym. Mam taką teorię, że mimo, że nasze duszę dążą do tej absolutnej miłości we wszystkim to jednak polubiły takie cielesne igraszki :usmiech: Ależ bliżniacze duszę, też mogą być krewnymi, ciotkami czy mamami. Zobacz, że są rodziny, które się tak świetnie dogadują i kochają, że można by powiedzieć, że to taka rodzina bliźniaczych dusz. Podam swój przykład. Ja z moją mamą prawię zawszę się dogaduję i kocham ją jak matkę i wierzę, że jest taką bardzo bliską mi duszą :) Powiedziałaś też, że "jeśli pewne duszy kochają siebie mocno i są nierozłączne przez wiele wcieleń, to czemu kiedy są na ziemi łączy ich obowiązkowo ta seksualna część" I tutaj podam też swój przykład. Nie zawsze jest tak, że było się w poprzednim wcieleniu lub kilku z tą potężnie połączoną duszą związanym cieleśnie. Ja mam taki przypadek gdzie poznałem kobietę, z którą przez kilka pokoleń próbowaliśmy się zejść i coś nam przeszkadzało. Co ciekawe te wcielenie szykuje się na inne bo mimo, że byliśmy ze sobą to dalej jest nam pisane bycie ze sobą i ponowne zejście się a nawet małżeństwo :) Ale wracając do tematu. Możemy chyba tak Willow rozmawiać o tym przez wiele dni a i tak chyba nigdy do końca nie zrozumiemy 100% dokładności tego co Wszechświat i duszę tak naprawdę chcą ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No masz absolutną rację - dowiemy się, kiedy już nas tu nie będzie ;) A tak jesteśmy zamknięci w swoich ciałach - osobiście chciałabym na wolność... Naprawdę. Już. Ale chyba coś mam tu do zrobienia, bo pary razy mnie na wolnosc od ziemnego życia nie wypuszczono. Teraz uczę się cieszyć się z małych rzeczy i pracować i kochać mojego męża, mimo że bywają ciężkie chwile w naszych relacjach. Bywają też te dobre :)))

Robiłeś rektyfikację? Ja wiem - odczuwam - że mój brat jest moja bratnią duszą (wiem, jak to brzmi) i moja przyjaciółka, z którą utrzymunemy kontakt przez większą część życia. 

Duszy lubią seks, haha :D Może emocje pod czas procesu :))) Jak by co nie śmieje się z tego, a z własnej wyobraźni - bo dobrą mam, z tego co mi od razu pokazała :D

Ale też robiono mi 3 razy rektyfikację. Nie powiem, że tam wszystko było kolorowo + za mną biega raczej nie bliźniak, a "wróg" (nazwijmy to tak, chociaż Rzymskim Cesarzem, żeby mieć Wroga napisanego wielkimi czarnymi literami i z nienawiścią w oczach,  nie jestem :P ), ale wiesz, cały czas miałam wrażenie, że hipnoza jest nie wystarczająco głęboka, i niektóre rzeczy są wyciągnięte z mojej podświadomości. A co tam było tak naprawdę? Kto wie...

Właśnie chyba tylko po skończeniu przygody z tym wcieleniem się dowiemy :P Bo ciała są ślepe, a ego (u mnie naprzyklad) zbyt wielkie :D

Edytowane przez Nice
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Willow napisał:

No masz absolutną rację - dowiemy się, kiedy już nas tu nie będzie ;) A tak jesteśmy zamknięci w swoich ciałach - osobiście chciałabym na wolność... Naprawdę. Już. Ale chyba coś mam tu do zrobienia, bo pary razy mnie na wolnosc od ziemnego życia nie wypuszczono. Teraz uczę się cieszyć się z małych rzeczy i pracować i kochać mojego męża, mimo że bywają ciężkie chwile w naszych relacjach. Bywają też te dobre :)))

Robiłeś rektyfikację? Ja wiem - odczuwam - że mój brat jest moja bratnią duszą (wiem, jak to brzmi) i moja przyjaciółka, z którą utrzymunemy kontakt przez większą część życia. 

Duszy lubią seks, haha :D Może emocje pod czas procesu :))) Jak by co nie śmieje się z tego, a z własnej wyobraźni - bo dobrą mam, z tego co mi od razu pokazała :D

Ale też robiono mi 3 razy rektyfikację. Nie powiem, że tam wszystko było kolorowo + za mną biega raczej nie bliźniak, a "wróg" (nazwijmy to tak, chociaż Rzymskim Cesarzem, żeby mieć Wroga napisanego wielkimi czarnymi literami i z nienawiścią w oczach,  nie jestem :P ), ale wiesz, cały czas miałam wrażenie, że hipnoza jest nie wystarczająco głęboka, i niektóre rzeczy są wyciągnięte z mojej podświadomości. A co tam było tak naprawdę? Kto wie...

Właśnie chyba tylko po skończeniu przygody z tym wcieleniem się dowiemy :P Bo ciała są ślepe, a ego (u mnie naprzyklad) zbyt wielkie :D

Tak robiłem rektyfikację. Wiem też, że matka kobiety z którą się zejdziemy była w poprzednim wcieleniu moją siostrą no i eee...trochę złych rzeczy wobec niej w poprzednim wcieleniu robiłem i na ten moment będę miał dużo do przepracowania aby to karmicznie oczyścić :smieszne: Nie powiem, że będzie tak łatwo bo charakterek ma xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nice
11 godzin temu, Amarena napisał:

Zaciekawił mnie Wasz temat :).

Skąd wiadomo, że ta konkretna osoba to moja bratnia czy bliźniacza dusza? Jak to sprawdzić? 

Co do bratnich dusz, lub po prostu karmicznie z nami związanych, ja... Patrzę w synastrie - na węzły jednej osoby w ścisłych koniukcjach z planetami osobowymi, a w szczególności Światłami, czasami na Lilith, jak czyjąś ważna planeta jest w ścisłej Koniunkcji z nią, kwadratury i opozycji z Saturnem i Plutonem drugiej osoby, też czytałam (uwaga - to wszystko astrologia 20go wieku) że w 12 domu czasami mamy nie przepracowane sprawy z poprzednich wcieleń, które nas ograniczaja i powinniśmy w ciężki sposób - przez straty, ból i poświęcenie przepracować je w tym wcieleniu, także jak sinastryczne planety innej osoby nam do tego domu trafią, albo nasze do jej 12 - to też można tak odczytać. 

Potem wyczuwa się - jakieś niewiadomy pociąg do tej osoby, wrażenie, że kiedyś ją już znałaś i związane z tym emocje, które nie są jakoś racjonalnie wytłumaczalne. Czujesz, że jesteś w domu, aż do łez i częstego bicia serca, albo odwrotnie -  strasznie nie komfortowo. Mam takie wskazówki: nie wszystkie, bo relacje są dobre, z bratem - chyba numerologiczne też mamy wskazówkę na relację karmiczną, ale źle się znam na numero, i swoją przyjaciółką, i z ojcem też, z którym relacji na moment teraźniejszy już można raczej określić jak męczące i drażniące, a kiedyś była nienawiść, ból, i niemożliwość do porozumienia - bo w każdej sytuacji czułam próbę kontroli mnie i presji, i próbę zmienić mnie na coś innego, bo chciał, żeby wszystko (w tym ja) było zgodnie z jego planem na życie.  Ja na ile mogę sądzić z regresji zawsze miałam problem ojciec-dziecko, mam go i w tym wcieleniu, do tego, o ile to nie moje iluzji :P Moj ojciec kiedyś był moim nauczycielem (i byłam wtedy mężczyzną), ale mnie porzucił i zdradził, także pewnie ten schemat przepracowujemy w tym życiu, ale kto wie? Czy to iluzja czy prawda. 

Radziłabym jedyne: 

1. Słuchać swojej intuicji, emocji, serca - zajrzeć w głąb swojej duszy i pewnie na Ci to możliwość zrozumienia, czy łączy was coś więcej, niż zwykła ludzka komunikacja, czy jesteście głęboko i na mnóstwo lat do i potem powiązani, że jesteście znajomi nawet bez znajomości, i jak by światło nagle oświeciło Twoje serce, kiedy na tą osobę spojrzałas, w jej obecności, albo odwrotnie iracjonalna złość/dyskomfort/chęć ucieczki. Czujesz, że to co razem przepracowujecie - jest prawie archetypiczna historia, która powtarza się i powtarza, i jeden drugiemu w tym pomaga, lub odwrotnie szkodzi;

2. Spróbować spojrzeć w synastrie lub w numerologię;

3. Możesz pójść na seans regresji - jak masz taką możliwość, lub medytować sama - nawet jak będziesz miała obrazy z podświadomości + wyobraźni, i tak, i tak sporo rzeczy o sobie się dowiesz :)

 

To już jak chcesz, Kochana, trzymam kciuki :) O bliźniaczych niech Grimgnaw Ci opowie ;) Wiem, że to, co z góry napisałam, wygląda na wieczną miłość, ale nie, opisywałam przyjaźń i pokrewieństwo ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Chyba wracając do koncepcji bratnich dusz jeszcze raz powrócę do zdania, że i one, i te "płomienie" to piękna new-age'owa bajka. Tak, z wieloma łączą nas tu wspólne zadania na tej ziemi - te lub inne, niektóre duszy są rzeczywiście nam bliższe, mamy dużo powiązań, ale to nie gwarantuję absolutnej akceptacji i porozumienia, do której tak dużo osób dąży. Do której ja z całego serca też podświadomie dążyłam, jako mała lub młoda dziewczynka, bo byłam bardzo wrażliwa, samotna, odrzucana przez otoczenie, ale... Zwyczajnie dlatego, że otaczali mnie nie moje ludzie - nie chce tu być snobem, ale czasami tak zwyczajnie bywa, do tego byłam zaburzona, nie leczyłam się, przez to, byłam przekonana, że takie potworzysko jak ja - to pomyłka, nie mam prawo na istnienie - chciało mi się być zrozumianą, zaakceptowaną bezwarunkowo, lubianą, mieć potwierdzenie tego swojego istnienia... Ta przyjaciółka, wspomniana powyżej, była jedną z niewielu osób, z którymi mogłam się dogadać, miałam sporo wspólnych tematów do pogadania, tak miło spędzało się z nią czas, że pomyślałam, że to jest ta istota w moim życiu, bratnia dusza, dostałam na jej punkcie w nasze szkolne lata obsesje i uzależnienie, a jej chyba pasowało, że za nią biegam, bo potem, jak poszłam do innej szkoły, później uniwersytety, były do mnie pretensje, że mniej się nią interesuję. Pamiętam, jak tragicznie przeżywałam nasze kłótni... A fakt-faktem, ta przyjaźń była toksyczną i z jednej, i z drugiej strony. Zdarzały się inne przypadki takich "bratnich dusz", gdzie "wydrukowano nas w jednym wydawnictwie", i zawsze coś tam było nie po myśli, mówiąc delikatnie, raczej jakaś lekcja, niż coś niesamowicie, magicznie wspaniałego. 

Prawda jest taka, jak powiedziała mi jedna mądra kobieta, że szukałam zawsze w ludziach tego, czego to na ziemi otrzymać się nie da - akceptacja, porozumienie, nawet duchowa miłość bezwarunkowa - to boskie, nie ludzkie, to każdy dostaje od Boga. Nie ziemi tego nikt nie podaruję, a zaakceptować siebie powinniśmy sami. I mam nadzieję, że udało mi się to w jakimś stopniu w końcu zrobić :) Również zrozumiałam, że najbardziej doceniam ludzi nie z mitycznym czytaniem myśli, połączeniem emocjonalnym non-stop, podobieństwem charakterów, zainteresowań, takimi samymi kropka w kropkę poglądami i odczuciem życia i innymi (a jak ja lubię opiekować się osobami z problemami!), a takich, z którymi jest mi lekko, fajnie, mogę na spokojnie być sobą, mówić co myślę, rozwijać się koło siebie, i może jesteśmy podobne/i na 60-80%, a może mniej - i co w tym złego?, a nie na 95%, i nie są to rodzeństwo/bliźniaki, ale na pewno osoby mi bliskie:1s_z:

Edytowane przez Nice
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...
W dniu 21.06.2020 o 22:51, Grimgnaw napisał:

Hejka moi drodzy kochani.

 

Im dłużej wymieniam swoje poglądy czy to z wiedźmami czy innymi ezoterykami zastanawia mnie jedno.

 

Czy nasze duszę umawiają się przed reinkarnacją?

 

Dużo się słyszy o bratnich duszach, bliźniaczych płomieniach co zmaniwestowały się w tym wcieleniu aby być ze sobą. A jak wy to widzicie?

Bardzo ciekawe pytanie, a odpowiedź jest - oczywiście:)

Umawiają się przede wszystkim na to, po czym się w przyszłym życiu od razu rozpoznają.

Będąc w wymiarze Duchowym, będąc z czasie między wcieleniami, Bratnie Duszę umawiają się, po jakim szczególe się rozpoznają, a potem starają się wszystko zrobić żeby to zapamiętać, będąc już po Drugiej Stronie.

To tak jak w szkole nieraz wkuwaliśmy lekcje, dosłownie to samo ma miejsce w tym temacie:)

Widzimy daną osobę i jakiś szczegół, do niej nas przyciąga jak magnes.

Skoro ten szczegół przyciągnął nas do swojej jak się potem okazuje Bartniej Duszy, to znaczy, ze dobrze odrobiliśmy lekcje i dobrze wykuliśmy te zadanie na pamięć.:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Z umawianiem się to bajka, wykuta na potrzeby new age :D - one nie muszą się umawiać. Żadne dusze zresztą nie muszą się na cokolwiek umawiać, to jest cykl przyczynowo-skutkowy. Ludzie muszą sobie jakoś po swojemu wytłumaczyć to, czego nie ogarniają rozumem. 

Ze spotykaniem się to nie jest bajka, przyczyna jest jak wyżej. A że Dusze są na różnych poziomach penetracji świata przejawionego, to spotykają się w różnych konfiguracjach. I ponieważ nie mam odpowiednika, żeby określić "poziom" tego, co określamy mianem "bratnie dusze" czy "bliźniacze płomienie" to mogę określić to tak, że ten rodzaj dusz jest na bardzo do siebie zbliżonym poziomie, niekoniecznie jednak "poziomie rozwoju", jeśli ktoś ten poziom określa klasami.

One nie muszą umawiać się, po czym się rozpoznają, one to wiedzą, bo noszą to i siebie w sobie. Nie ma żadnego oddzielenia, tutaj tak się to postrzega, gdyż większość z nas nie widzi Całości, ale ta Całość istnieje cały czas, i w niej - z niej - przez nią, te dusze, co się mają spotkać / już spotkały tutaj doskonale wiedzą o tym szczególe i o tym, że one to one. 

To nie jest żadne odrabianie lekcji, wykuwanie na pamięć, staranie się, by zapamiętać siebie i swój szczegół gdy się przybędzie do gęstej materii, one się znają tak doskonale (zawsze są w Całości!) że rozpoznanie tutaj wypływa samo przez się, jest sprawą oczywistą i nie wymaga żadnego zapamiętywania gdy są "między wcieleniami w stanie duchowym".

  • Lubię to! 1
  • Medal 1
  • W punkt 1
  • Super 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Ismer napisał:

Z umawianiem się to bajka, wykuta na potrzeby new age :D - one nie muszą się umawiać. Żadne dusze zresztą nie muszą się na cokolwiek umawiać, to jest cykl przyczynowo-skutkowy. Ludzie muszą sobie jakoś po swojemu wytłumaczyć to, czego nie ogarniają rozumem. 

 

Si, zgadzam się. Michael Newton pisał takie bajeczki w tych swoich "Wędrówkach dusz" i dalszych częściach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolicie, że jednak zostanę przy swoim zdaniu na ten temat.

Poprzez regresing hipnotyczny przebadano na całym świecie do tej pory dziesiątki, jak nie setki tysięcy osób.

Do mnie przemawia to, że te przebadane w ten sposób osoby, mówią dokładnie to samo o miejscu, w którym wszyscy znajdziemy się między wcieleniami.

Opisują jak to wygląda.

Oczywiście jest wiele miejsc,  do których różne osoby trafiają, np. do krainy wiecznych łowów:D

Ale tak sobie myślę, że nie jesteśmy Indianami i wszyscy jednak trafią do miejsca, które opisuje Michael Newton i on ma racje i wszyscy Ci, którzy w badaniach tego zagadnienia poszli w jego ślady.

Edytowane przez Milano0404
  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator
9 godzin temu, Milano0404 napisał:

Ale tak sobie myślę, że nie jesteśmy Indianami i wszyscy jednak trafią do miejsca, które opisuje Michael Newton i on ma racje i wszyscy Ci, którzy w badaniach tego zagadnienia poszli w jego ślady.

 

Śmiem wątpić... regresing nie oznacza, iż to co się widzi jest Tym Co Jest. Przestrzeń w którą ci ludzie wchodzą jest ograniczona. Nie wchodzą wszędzie. Mogą widzieć jakieś zbiorowiska, nie zaprzeczam, lecz co dalej? Bo to "dalej" jest. 

Każdy widzi to, co zna, więc też Indianie swoją Krainę Wiecznych Łowów, muzułmanie raj z dziewicami, chrześcijanie niebo - piekło itd. 

Nie zamierzam wchodzić w polemikę, kto ma rację, lecz swoje przeżyłam i wiele widziałam. Jest to również moje doświadczenie, Dlatego i mnie nikt nie przekona do swoich koncepcji ubranych w takie dziwaczne stroje jak "umawianie się". Nie ma żadnego umawiania. Miejsce zaś... nie ma "miejsca", jest to coś, co po ludzku można nazwać Przestrzenią, chociaż to też nieadekwatne słowo, bo "przestrzeń" jednak jest czymś, jakimś konkretnym miejscem, a To nie ma umiejscowienia i jest bezkresne. 

  • W punkt 2
  • Super 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...