Skocz do zawartości

Kiedy ostatnio byliście w kościele?


Yunugar

Rekomendowane odpowiedzi

W moim przypadku byłem rok temu - na Wielkanoc. Jednakże nie po to aby się pomodlić i pokazać tylko sprawdzić jak wyglądają msze aktualnie, czy coś się zmieniło :) 

Ubrałem czarne spodnie, lakierki, szaro-czarną koszulę w paski oraz granatową kurtkę - wiatrówke. Po wejściu do świątyni w stylu gotyckim, nie żegnając się i nie klekając, jako "agent satana", usiadłem na krześle, w lewej nawie, z tyłu.  Obok mnie usiadł nerwowo jakiś dziadek. Sprawiał wrażenie pobożnego :) 

Siedząc i czekając na rozpoczęcie zbiorowego rytuału, poczułem się nieswojo. Presja, która pojawiła się nie wiadomo skąd, przyspieszyła oddech i napierała na mnie jak niewidzialny, podnoszący ciśnienie gaz (może to ten dziadek z boku, kij wie).

Msza się zaczęła. 

Nie wypowiadam formułek, które powtarzają parafianie, nie biję się w pierś, klękam na jednym kolanie. 

Kazanie nazywane także homilią nawet dało się posłuchać. Młody ksiądz mówił nawet sensownie. Można nawet napisać, że z jego słów wyciągnąłem jakąś mądrość.

Msza minęła bardzo szybko. 

Nie było znów tak źle.

 

A wy kiedy ostatnio byliście w kościele? 

 

 

Edytowane przez Yunugar
  • Lubię to! 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W marcu tego roku, pierwszy raz od X lat poszłam na mszę, egzorcystyczną. Znajomi opowiadali, że różne cuda się tam dzieją więc postanowiłam sprawdzić, z ciekawości.

W mszy mentalnie nie uczestniczyłam, bardziej obserwowałam. Nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło, ale pod koniec wciągnęły mnie pieśni, były przepiękne..

Po mszy czułam się bardzo dobrze. Miałam zamiar pójść jeszcze ale weszła kwarantanna.

 

Dzięki Yunugar za przypomnienie, chyba się wybiorę przy najbliższej okazji;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Rok temu. Pogrzeb teścia.

Właściwie w kościele od kilku lat, pokazuję się właśnie tylko w takich okolicznościach. 

W związku z tym, że od kilku lat zajmuje się inną stroną duchowości niż, niż ta chrześcijańska, to wrażenie które pojawia się podczas przebywania w kościele jest osobliwe dla mnie. 

Z jednej strony fascynująca, a z drugiej zupełnie nie rezonująca ze mną. 

Być może to kwestia tego, że zawsze  pojawiam się tam przy okazji pogrzebów... :mysli:

  • Lubię to! 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W marcu tego roku. I jakoś zupełnie mi nie brak tej instytucji, która ma z nauką Jezusa Chrystusa tyle wspólnego, co ja z foizyką jądrową :P.

Większość bliskość Boga czuję w lesie, z dala od ludzi, w kontakcie z przyrodą, podczas jogi i medytacji :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
W dniu 2.10.2020 o 13:56, Lianna napisał:

W marcu tego roku. I jakoś zupełnie mi nie brak tej instytucji, która ma z nauką Jezusa Chrystusa tyle wspólnego, co ja z foizyką jądrową :P.

Większość bliskość Boga czuję w lesie, z dala od ludzi, w kontakcie z przyrodą, podczas jogi i medytacji :)

Mam absolutnie to same odczucie, wobec cerkwi, kościoła i innych podobnych instytucji. 

Ja czuję bliskość Boga pod czas medytacji, kiedy słucham niektóre kawałki muzyczne, kiedy czuję natchnienie i coś tworzę, kiedy po prostu czuje, że jestem jednością że wszystkim i zostaję kroplą w wielkim oceanie którym jest Absolut, Źródło, Bóg.

Nie chce być prowadzana za rączkę, zresztą nie wierzę w to, co oni narzucają nam z góry - to jest ludzkie zrozumienie Boga, ludzkie reguły, stereotypy, kanony, klasyfikujące to, co nie da się klasyfikować, żeby przez to wzniosłe, manipulować nami na ziemi. 

W kościele byłam na komunii dziecka krewnych męża, czułam siebie jak w urzędzie (a czym zresztą te instytucje są?).

W cerkwi prawosławnej rosyjskiego wydania nie byłam już sporo lat :) W zeszłym roku byłam w Greckiej prawosławnej - była malutka, bialutka, skromniutka - pachniało woskiem i kwiatami rosnącymi na okół... Przez małe okienka wydać było morze, a zresztą i słychać. Niewiarygodnie, ale serce na chwilę zapukało mocniej i też poczułam to łączenie się że wszystkim co istnieje - do takiej cerkwi mogłabym chodzić :)

A ojczysty przepych słabo znoszę :)

Edytowane przez Nice
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • Administrator
W dniu 6.09.2020 o 08:51, Mizu Vaikin napisał:

A wy kiedy ostatnio byliście w kościele? 

 

-  jeśli chodzi o dobrowolne uczestnictwo we mszy, czyli takie nie wymuszone okolicznością z jakiejś okazji (ślub, pogrzeb, komunia, chrzest) to... no nie pamiętam. Nie jest mi to potrzebne. Rozmawiam z Bogiem samodzielnie, bez usług pośredników. 

- jeśli chodzi o zwiedzanie zabytków, to jak się trafi wycieczka. Niestety ostatnia była rok temu. 

- jeśli chodzi o miejsca mocy, to jak mnie najdzie taka potrzeba. Przy czym miejsca mocy, to nie tylko coś w stylu kamiennych kręgów czy czakramu, ale też miejsca, w których odczuwam pozytywną energię i mogę się tam oddać medytacji. A kościoły często były budowane w takich właśnie miejscach, nierzadko popogańskich :D 

  • Lubię to! 2
  • W punkt 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie pamiętam... Na pewno nie w ciągu ostatnich 5 lat. Jakoś urąga to mojemu poczuciu samoświadomości takie bezmyślne cytowanie regułek, których pochodzenia  ani intencji nikt nie zna.

  • Lubię to! 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Ismer napisał:

A kościoły często były budowane w takich właśnie miejscach, nierzadko popogańskich

 

Nie potrzebne  były tzw miejsca mocy, aby kościoły się nimi stały same w sobie. Stało się to  dzięki modlitwom milionów ludzi.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Iissa napisał:

Jakoś urąga to mojemu poczuciu samoświadomości takie bezmyślne cytowanie regułek, których pochodzenia  ani intencji nikt nie zna.

Nie ma obowiązku powtarzaniu regułek. Można się modlić swoimi słowami i najczęściej tak jest. Istotą modlitwy, każdej modlitwy do każdego bóstwa w każdej innej wierze jest intencja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Elie-1 nie ma, a jednak wszyscy tam to robią. Niewiele osób w ogóle zastanawia się nad tym co mówią i jakie to ma znaczenie. Taki jest skutek tego, że ktoś na siłę zaszczepił delikwentowi miłość do religii, ale jednocześnie tępił ciekawość względem niej. Dla mnie pójście do kościoła równa się otaczaniem tłumem ludzi, którzy nie zastanawiają się nad własną idealogią. Niewielu jest tam ludzi takich jak ty, którzy pojmują na czym tak naprawdę polega kontakt. 

  • Lubię to! 2
  • W punkt 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.12.2020 o 12:06, Iissa napisał:

Niewielu jest tam ludzi takich jak ty, którzy pojmują na czym tak naprawdę polega kontakt. 

 

 

Jaką masz pewność, że ja pojmuję.... żadnej.  Jestem osobą wierzącą na bakier z klerem no i wróżąc..... z przykazaniami z Biblią.... Bogiem. Jednak bardzo lubię wchodzić do kościołów, szczególnie starych. Mają tę moc w sobie, piękno. Kojarzą się z tradycją, którą niestety obrzydzili sami księża. Powracając do modlitw, tych niby klepanych paciorków - one nie są bezsensowe. Mają moc uzdrawiania. Oczywiście te mówione od serca, z  trzewi. Porównać je można z magicznymi zaklęciami. W zasadzie są nimi. Na przykład w magii szeptuch, gdzie szeptuchy w swoich rytuałach używają modlitewników, pacierzy do Świętych Pańskich  oraz Matki Bożej.

 

Ponieważ temat nawiązujący do Chrztu i jego, ewentualnego zdjęcia został zamknięty, pozwolę sobie tu wyrazić swoje zdanie.

Po 1 - jesteście tu na forum ezoterycznym. Zdecydowana większość wierzy w reinkarnację, czyli.... wybieranie sobie następnego życia..... co niby wybraliście.  a teraz chcecie się z tego wymiksować :P

Po 2 - Wszystkie Sakramenty, łącznie z Mszą św., zwłaszcza Podniesieniem jest magią - rytuałami magicznymi. Tym bardziej Chrzest, który jest niczym pieczęć Boga, mówiąca - Ty już na zawsze należysz do mnie. Nie ma takiej mocy, która uwalnia z tej przynależności. Czy się to komuś podoba, czy nie. Na nic Wasze Oświecenia, rozwoje duchowe. Klamka zapadła przed Waszym urodzeniem i sami ją wybraliście. Dziękuję :) 

Edytowane przez Elie-1
  • Lubię to! 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Elie-1 mam pewność po twojej wcześniejszej wypowiedzi :) :

 

W dniu 2.12.2020 o 08:13, Elie-1 napisał:

Nie ma obowiązku powtarzaniu regułek. Można się modlić swoimi słowami i najczęściej tak jest. Istotą modlitwy, każdej modlitwy do każdego bóstwa w każdej innej wierze jest intencja.

Po prostu widzę, że nie klepiesz paciorków bo tak wypada, tylko przeprowadzasz w modlitwie rozmowę.

 

A co do uzdrawiającej mocy tych modlitw to nie uświadczyłam tego nigdy. Pewnie, inaczej niż klepanie formułek nie da się wspólnie modlić, ale żeby w tym było wśród tłumu chociaż trochę zrozumienia dla słów, które mówią, żeby tym kierował jakiś cel... Ja wchodząc do Kościoła widziałam same kłamstwa i strach przed wyłamaniem się ze schematów. A jestem na te wibracje uczulona.

  • Lubię to! 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Iissa napisał:

Ja wchodząc do Kościoła widziałam same kłamstwa i strach przed wyłamaniem się ze schematów. A jestem na te wibracje uczulona.

 

 A nie uprzedzona :) tak, jak ja do KRK od pewnego wydarzenia :) Ludzie są różni, mają różne dylematy, w ten czy inny sposób grzeszą, jakkolwiek rozumieć grzech, niekoniecznie związany z przykazaniami, czują się winni i nie bez powodu. Nikt nie jest ideałem. Maja tysiące zmartwień i to z nimi przychodzą do kościoła wyprosić łaskę dla siebie, dzieci, wnuków...... te wszystkie energie się mieszają, Zapewne z tego powodu wyczuwasz złe wibracje. KRK nie nauczył ludzi ukierunkowania intencji modlitw w jednym czasie, momencie. Tak, jak np jest to w rytuałach w Wicca. Niby powinno się to odbyć w czasie Podniesienia, no ale.... nie wiem czemu  KRK tego  nie wytłumaczy. To jest najważniejsze, stanowi o sile modlitwy. 

 

Edit. W moim przypadku, modlitwy do Matki Bożej uchroniły mnie  przed operacją i.... nie będę przynudzać.

Edytowane przez Elie-1
  • Lubię to! 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Elie-1 fakt trochę kierują mną tutaj uprzedzenia. :) Wynika z doświadczeń względem Kościoła, nie bez powodu tyle osób posiada wiarę, ale czują odrazę względem tej instytucji. Dla mnie te budynki to najstarsze korpo jakie widział nasz kraj. Bardzo chętnie posłucham twoich doświadczeń związanych z modlitwą, wydaje się być to bardzo ciekawe. A ze mnie taka ciekawska osoba. :D Jeżeli chcesz się podzielić albo tu albo na pw to będzie mi miło wysłuchać twojej historii.

  • Lubię to! 2
  • W punkt 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • Ekspert
W dniu 2.12.2020 o 08:05, Elie-1 napisał:

Nie potrzebne  były tzw miejsca mocy, aby kościoły się nimi stały same w sobie. Stało się to  dzięki modlitwom milionów ludzi.

 

 A tu się mylisz. Bardzo często budowano świątynie i klasztory w miejscach mocy, właśnie po to, by wzmocnić siłę modlitwy, ale raczej nie wiedziano, co w takim miejscu przedtem się znajdowało, wystarczyło np. że miejsca te były wolne od cieków i krzyżówek a także miały podniesione wibracje. Chociaż nie wiem, jak to się wtedy nazywało. Także miejsca na budowę świątyń (poza tymi miejscami mocy ) wyznaczali ludzie biegli w sztuce, najczęściej różdżkarze, których wśród uczonego kleru nie brakowało a także korzystano z usług ludzi świeckich.

Nie zawsze kk potępiał "czary-mary", do których nawet i dziś zaliczają jeszcze radiestezję.

 

Zaś kościoły same w sobie nie są miejscami mocy; gdyby tak było to byłyby także spektakularne zjawiska w każdym z nich, a tymczasem tak nie jest, jeden sobie coś wymodli (i to nie musi w kościele) a inny nie. Bo to zależy od złapania kontaktu z tym co nazywamy Stwórcą, a także od siły własnej wiary. Nawet nie musi to być "cud od Boga" czy też MB albo świętych. Niewierzący doznają takich samych cudów i pomocy jak wierzący / modlący się w kościele albo poza nim.

  • Lubię to! 3
  • W punkt 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.12.2020 o 09:33, Iissa napisał:

co do uzdrawiającej mocy tych modlitw to nie uświadczyłam tego nigdy. Pewnie, inaczej niż klepanie formułek nie da się wspólnie modlić, ale żeby w tym było wśród tłumu chociaż trochę zrozumienia dla słów, które mówią, żeby tym kierował jakiś cel... Ja wchodząc do Kościoła widziałam same kłamstwa i strach przed wyłamaniem się ze schematów. A jestem na te wibracje uczulona.

Właśnie gdzie ta intencja?

Oprócz manipulacji "spod ołtarza" powtarza się kilkurotnie regulki, które z czasem wchodzą w pamięć powodując u wiernego poczucie winy, niczym nie uzasadnione. A modlitwy kościelne działają dołująco na psychikę. 

Ja przed pójściem do kościoła miałem bóle nóg wskazujące jakby na to aby tam nie chodzić a później nie odmawiałem modlitw. 

Też miałaś podobne odczucia tylko w inny sposób je przekazano Tobie.

 

Modlitwa pomaga ale taka prawdziwa i szczera. Nawet losowo wybrany fragment z książki może czasami nas podbudowac. 

 

 

 

 

 

 

  • Lubię to! 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • Moderators

Nie pamiętam,kiedy ostatni raz byłem w kościele z nieprzymuszonego wyboru, bo to było bardzo dawno. Z przymuszonego to dwa lata temu, na pogrzebie ciotki, tylko i wyłącznie ciałem, nigdy duchem. 

Nie będę uczestniczył w niczym, co jest niezgodne z moim aktualnym światopoglądem, obojętne czy jest to wyznanie rzymskokatolickie, islamskie, chińskie czy murzyńskie. 

W ogóle nie jest mi potrzebne żadne wyznanie, bo mam tak samo:

 

W dniu 1.12.2020 o 21:56, Ismer napisał:

Rozmawiam z Bogiem samodzielnie, bez usług pośredników. 

 

jestem na tyle dojrzałym chłopcem, że ze słów mistrzów - w tym Jezusa - potrafię samodzielnie wyciągnąć naukę i zrobić z niej pożytek dla siebie i innych, chociaż do świętych w żadnym wypadku się nie zaliczam :kawka: 

  • Lubię to! 3
  • W punkt 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja z własnej nieprzymuszonej woli to chyba nigdy nie byłam. Dla mnie to trochę bez sensu było zawsze, klepanie w kółko tego samego, w dodatku jak dla dziecka to zupełnie było niezrozumiałe. Nie mogłam zrozumieć, a potem zgodzić się z większością rzeczy, które są zawarte w modlitwach, pieśniach, czy tam kazaniu.Ale jak byłam mała to modliłam się do swojego Anioła Stróża, czasem i do Boga, bardziej własnymi słowami, bo myślałam, że to mi pomoże, jakoś mi ulży, a mówienie tych gotowych modlitw to mi nigdy nie podchodziło. Myślałam, że jak poprowadzę sobie taki dialog z nim, to on potem sprawi jakiś cud, jakoś mi ulży :prosi:. Pewnie wiele osób tak miało. 

Ale kościół i powtarzanie w kółko tego samego nijak ma się do modlitwy, podobno modlić powinno się w ciszy i skupieniu, czyli raczej samotnie, w ustronnym miejscu. 

Teraz się nie modlę, a do kościoła chodzę sporadycznie, m.in. na wesela, pogrzeby.

 

Ale myślę, że taka modlitwa powiedziana własnymi słowami, w samotności, dobrze robi człowiekowi. Taki rodzaj oczyszczenia. 

  • Lubię to! 3
  • W punkt 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Stilla

Tak sama z siebie to z 25 lat temu, kiedy po komunii lubiłam chodzić z babcią na różaniec, potem przestałam i nikt mnie nie zmuszał. Jestem ateistką od 14 roku życia, jako 20-latka podpisałam akt apostazji. Po prostu nie spełniam podstawowego kryterium jakim jest wiara w istotę, która stworzyła świat. Chadzam jedynie na zaproszone śluby i pogrzeby.

Edytowane przez Ragna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.12.2020 o 04:56, Elie-1 napisał:

Po 2 - Wszystkie Sakramenty, łącznie z Mszą św., zwłaszcza Podniesieniem jest magią - rytuałami magicznymi. Tym bardziej Chrzest, który jest niczym pieczęć Boga, mówiąca - Ty już na zawsze należysz do mnie. Nie ma takiej mocy, która uwalnia z tej przynależności. Czy się to komuś podoba, czy nie. Na nic Wasze Oświecenia, rozwoje duchowe. Klamka zapadła przed Waszym urodzeniem i sami ją wybraliście. Dziękuję :) 

 

 o nie nie nie. Każdą pieczęć można zetrzeć, więc także i tą i przynależność nie jest na zawsze. Klamka nie zapadła, a tzw. rozwój duchowy pozwala zrozumieć, na czym polega "zaklęcie", "pieczęć" - także ta. Gdyby było inaczej nie istniałyby sposoby zdjęcia klątwy, starcia pieczęci, zneutralizowania znaku itp.

 

A w kościele kiedy byłam? - cóż, dziwna sprawa, bo jeśli chodzi o rytuały kościelne to jestem z daleka, dla mnie Jezus Bogiem nie jest i uważam za świętokradztwo uzurpowanie sobie prawa do obwoływania człowieka Bogiem, abstrahując od tego , czy w ogóle coś takiego istnieje. Ludzie potrzebują ikon, potrzebują w coś wierzyć, więc Jezus - mistrz oświecony, został Bogiem, w dodatku takim, który szybko został upolityczniony, wystarczy wspomnieć komu i dlaczego potrzebny był Jezus w roli boga. A potem poszło siłą rozpędu, tak samo jak z każdym oświeconym.  Dziś to już wstyd i obraza boska, nie same rytuały (te są wszędzie) ale wykorzystywanie imienia i nauk tego mistrza do obrzydliwych manipulacji. 

 

W dniu 4.12.2020 o 04:56, Elie-1 napisał:

Jestem osobą wierzącą na bakier z klerem no i wróżąc..... z przykazaniami z Biblią.... Bogiem. Jednak bardzo lubię wchodzić do kościołów, szczególnie starych. Mają tę moc w sobie, piękno. Kojarzą się z tradycją, którą niestety obrzydzili sami księża. Powracając do modlitw, tych niby klepanych paciorków - one nie są bezsensowe. Mają moc uzdrawiania. Oczywiście te mówione od serca, z  trzewi. Porównać je można z magicznymi zaklęciami. W zasadzie są nimi. Na przykład w magii szeptuch, gdzie szeptuchy w swoich rytuałach używają modlitewników, pacierzy do Świętych Pańskich  oraz Matki Bożej.

 

Mam bardzo podobnie, tylko jestem osobą niewierzącą, dlatego jeśli idzie o same kościoły, to niektóre wręcz uwielbiam, przebywam w nich, kontempluję, ale we mszach nie uczestniczę. Modlitwy niektóre do dziś mam w pamięci (trudno je zapomnieć, skoro urodziłam się w kraju katolickim) i mimo obrzydzenia do księży, mimo niewiary w doktrynę katolicką, uważam, że rzeczywiście mają one moc, tylko tak - to musi być mówi z serca.

  • Lubię to! 1
  • Medal 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołączam się do niechodzących do kościoła w celu klepania formułek, lubię jednak niektóre świątynie, właśnie te "z dużą mocą"  czyli te z dużą pozytywną energią.

 

Co do sakramentów też uważam, że są to rytuały, ale nie jest to żadna umowa z Bogiem, przecież rytuały występują wszędzie, w każdym wyznaniu i każde uważa, że tylko jego są ważne i prawdziwe. A skoro tak, to dlaczegóż rytuał katolicki ma być tym prawdziwym, a inne nie? Czemuż tej pieczęci nie można zetrzeć a inne można? Jeśli Bóg jest jeden, to jest jeden dla wszystkich, więc jeśli człowiek ma należeć na zawsze tylko do niego, to po pierwsze nie jest mu potrzebna umowa, bo każdy z nas i wszelkie stworzenie należy do niego, o czym pouczają wszystkie wyznania, a po drugie, jeśli już miałby zawierać z nami jakąś umowę przynależności, to dla każdego odpowiednio do jego obrządku. Uzurpowanie sobie prawa do wyłączności na umowy z Bogiem jest świadectwem buty i pychy, nadużyciem oraz zręcznym narzędziem do sprawowania kontroli i władzy, a to nie ma nic wspólnego z Bogiem.

  • Medal 1
  • W punkt 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...