Skocz do zawartości

katastrofa lotnicza,autokarowa?


slavko88

Rekomendowane odpowiedzi

na wstępie napisze , że nie boję się latać samolotami...

sen zaczyna sie od tego, ze wsiadam do samolotu ( tu dziwne bo jest to sławetny Airbus A 330) siedzenia w samolocie są takie jak w autokarze, czyli po każdej stronie po 2 siedzenia a w ostatnim rzędzie 5 siedzeń. ja siadam w ostatnim rzedzie na środku. samolot startuje (z ostatniego siedzenia widać pilotow i przednią szybę jak w autokarze, więc widać co sie dzieje przed samolotem. samolot wznosi sie po starcie i zaczyna opadac. rozbija sie na glownej ulicu jakiegos duzego miasta, blisko morza. przełamuje się na pół. w tym momencie wybucha pożar, ja w istatniej chwili przesiadam sie na boczne siedzenie i chowam sie, co ratuje mnie przed poparzeniem( ogien to taka fala jak w wybuchu) po czym wstaje i wyskakuje z samolotu przez pekniecie. potem ide na plaze i czekam co sie stanie dalej. dzwonie do rodziny- do matki ktora nie zyje od 8 miesiecy , do obecnej kobiety i do kobiety z ktora juz nie jestem 15 lat- i pytam czy w tv cos mowili o katastrofie i jesli tak to ja tam jestem, ale nic sie nie stalo. przypomina mi sie ze w podrecznym bagazu mialem laptopa i aparat foto, strazacy nie chca mnie wposcic po moje rzeczy, ktore sa na pokladzie samolotu, ktory sie jednak nie spalil. w nocy zakradam sie do wraku i wykradam laptopa i aparat ( aparatu nie chcialem zostawic, bo na nim bylo duzo zdjec z obecna kobieta i z dzieckiem)zadowolony,ze mam juz swoje rzeczy ide na plaze na drinka i sen sie urywa...

dziwne to i pogmatwane,ale jedno mnie dziwi. dawno tak wyraznie i ze szczegolami nie zapamietalem snu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość alathea

przepraszam, jesli wlaze butami w twoje zycie - ale pewnie przezyles bardzo smierc mamy, czy jej choroba i smierc nie byly dla ciebie pewnego rodzaju zaskoczeniem (nie musisz mi odpowiadac)? smierc bliskiej osoby to JEST katastrofa w naszym zyciu - choc zycie toczy sie dalej i probujemy budowac je na nowo, ratujac ile sie da, z tego co odeszlo

czasem patrzymy zdziwieni, ze zycie mimo wszystko toczy sie dalej...

pozdrawiam:pocieszacz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to prawda ,ze smierc mamy byla dla mnie zaskosczeniem, jadac do pracy pod koniec wrzesnia zostawialem ja "zdrowa" w domu (pozniej okazalo sie ze ma zaawansowanego raka) i nie zdazylem sie nawet pozegnac, wrocilem do domu 17 listopada,mama zmarla dzien wczesniej. ogolnie airbusa jestem w stanie zrozumiec, tyle sie teraz gada w tv o samolotach tej firmy, ze moze to byc podswiadome, tylko czemu w to wszystko wmieszala sie jeszcze kobieta ktorej nie widzialem 15 lat :tongue:dzieki za interpretacje :bukiet:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...