Skocz do zawartości

Nie zabijaj...


Ismer

Rekomendowane odpowiedzi

  • Administrator

Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, albo nie chce sobie zdawać sprawy, co dzieje się w rzeźniach i jak naprawdę wygląda produkcja mleka, sera, jajek. Nie ma i nigdy nie będzie czegoś takiego jak „humanitarny ubój”. To masowy mord bez znieczulenia – Onet rozmawia z Evą Milczarek i Radkiem Wojnarem – weganami, aktywistami prozwierzęcymi.

 

Weganizm to postawa moralna charakteryzująca się niezgodą na jakiekolwiek formy zabijania, zadawania cierpienia i wykorzystywania zwierząt przez ludzi

Według aktywistów, „przemysłowe hodowle są jak nazistowskie obozy koncentracyjne, zamiast ludzi trzyma się w nich zwierzęta”

Weganizm rozwija się w Polsce bardzo dynamicznie. Warszawa jest na trzecim miejscu na świecie w rankingu miast o największej liczbie wegańskich restauracji.

 

Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie to wieczna Treblinka.

 

Chyba wszyscy Polacy wiedzą kim jest „wegetarianin”, ale już zdecydowanie mniej ludzi wie, kim jest „weganka”, czy „weganin”. To brzmi jak obcy z dalekiej planety „Vega”… Czym jest weganizm?

 

Eva Milczarek: Weganizm to bardziej okrojona odmiana wegetarianizmu. Od klasycznego wegetarianizmu różni się tym, że wyklucza spożywanie produktów pochodzenia zwierzęcego, czyli poza mięsem, rybą, też mleka i przetworów mlecznych, sera, jajek czy miodu, itp. Ale weganizm jest czymś znacznie więcej niż tylko dietą. To postawa moralna charakteryzująca się niezgodą na jakiekolwiek formy zabijania, zadawania cierpienia i wykorzystywania zwierząt przez ludzi.

 

Na czym polega ta postawa?

Większość wegan nie tylko nie zje nic „odzwierzęcego”, ale też nie założy butów lub paska ze skóry, nic z futra, jedwabiu czy wełny, nie użyje kosmetyków testowanych na zwierzętach i nie wybierze się do cyrku z tresowanymi zwierzętami lub na pokaz korridy. Warto o tym pamiętać, bo wielu laików sądzi, że chodzi w tym tylko o wcinanie roślin. Wegetarianizm nie eliminuje całkowicie cierpienia, a przemysłowa hodowla zwierząt na mleko, jego przetwory czy jaja jest nawet bardziej okrutna niż ta na mięso. Ja zostałam weganką właśnie ze względów etycznych.

 

No i co wy jecie? Oni jedzą trawę i surowe kartofle – spotkałem się z taką opinią na temat wegan.

Zawsze mnie bawią pytania tego typu. Stoi za nimi jakieś dziwne przeświadczenie, jakoby większość tzw. „normalnych” ludzi była krwiożerczymi bestiami, które od rana do wieczora opychają się samym mięsem. Rozczaruję czytelników Onetu. Jem dokładnie to samo co wy – warzywa, owoce, orzechy, sałatki, naleśniki, pierogi, ciasta, ciastka, sushi, bigos, parówki, wędliny, pasztety, burgery, leczo, pizzę, lasagne, koktajle, jogurty, musli, czekoladę i lody.

 

Parówki, wędliny, burgery?

Wszystko to oczywiście na bazie roślin. Frytki i wódka też zresztą są 100 proc. wegańskie.

 

O, i to jest dobra nowina!

Teraz powszechnie dostępne są w popularnych dyskontach stricte wegańskie „zamienniki” - mleka roślinne do wyboru i koloru, jogurty, tofu, wegańskie parówki i wędliny, lody, a nawet sery czy zamienniki jajka. Z tofu robię śniadanie, obiad, kolację, a nawet deser! Tymczasem mięso pozostanie tylko...mięsem. Raczej nie zrobisz z niego sernika mięsnego, który podbije kubki smakowe zachwyconych gości. Jak znudzi mi się gotowe mleko roślinne, to robię swoje, np. z płatków owsianych, co jest znacznie tańsze niż kupione, a zajmuje jakieś 5 minut!

 

Weganizm zawsze łączy się z miłością do zwierząt. Razem z Radkiem założyłaś i prowadzisz Punk Parrot – zaangażowaną markę odzieżową promującą prawa zwierząt. Możecie kilka słów o tym? O co walczycie?

Zazwyczaj się łączy, choć nie zawsze ludzie zostają weganami ze względu na miłość do zwierząt.

Czasem zostają, bo chcą zdrowo się odżywiać, chorują, albo chcą ograniczyć zanieczyszczenie naszej planety, do którego najbardziej przyczynia się przemysłowa hodowla zwierząt oraz produkcja mięsa, jaj, mleka, futer.

W naszym przypadku jednak tak właśnie było. Jesteśmy weganami, bo kochamy zwierzęta i nie zgadzamy się na zadawanie im jakiegokolwiek cierpienia. Szczególnie sprzeciwiamy się istnieniu wielkich hodowli przemysłowych.

 

Większość zjadaczy mięsa nie wie, albo, częściej, nie chce wiedzieć, jak powstają ich ulubione kotlety czy kiełbasy…

Przemysłowe hodowle to nic innego jak nazistowskie obozy koncentracyjne, tylko że zamiast ludzi trzyma się w nich zwierzęta. A zamiast pieców krematoryjnych, są wywózki do rzeźni na egzekucje

 

Theodor W. Adorno – niemiecki filozof powiedział: „Oświęcim zaczyna się wszędzie tam, gdzie ktoś patrzy na rzeźnię i myśli: to tylko zwierzęta”…

Uznaliśmy więc, że stworzenie marki modowej promującej prawa zwierząt i weganizm, będzie świetnym pomysłem na upowszechnianie tej tematyki. Są organizacje prozwierzęce, które robią świetną robotę, jak Stowarzyszenie Empatia, Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva!, Otwarte Klatki i szereg innych, które walczą o to samo co my, czyli świat wolny od zwierzęcej krzywdy, w którym szanuje się je jako żywe czujące istoty i otacza opieką. My propagujemy ten przekaz poprzez designerskie koszulki z ciętymi, ironicznymi hasłami i grafikami, które skłaniają do myślenia. Nazywamy więc działalność PUNK PARROT rodzajem edukacji, albo „pop-aktywizmem” na rzecz zwierząt.

 

No i co, szyjecie te T-shirty w Bangladeszu czy w Chinach?

Nigdy w życiu! Nie zgadzamy się na wykorzystywanie zwierząt, i tak samo nie zgadzamy się na wykorzystywanie ludzi. W Bangladeszu, Chinach czy Kambodży ludzie, szczególnie kobiety i dzieci, często pracują w niewolniczych warunkach za groszowe stawki. Mieszkając w Polsce, nie moglibyśmy mieć pewności co do warunków panujących w jakiejś azjatyckiej fabryce, dlatego zdecydowaliśmy się szyć i drukować nasze ubrania wyłącznie w Polsce. Wspieramy lokalną gospodarkę, płacimy tu podatki, a cała produkcja jest znacznie bardziej ekologiczna.

 

Ale to nie tylko produkcja T-shirtów…

Radek Wojnar: Robimy też fotograficzne relacje z wydarzeń i demonstracji prozwierzęcych i wegańskich. Ostatnio zrobiłem film dokumentujący trzydniowe czuwanie aktywistów żegnających świnie transportowane do jednej z kutnowskich rzeźni i udostępniłem na fanpejdżu Punk Parrot. Zatytułowałem go „Szesnaście tysięcy zwierząt”, bo tyle zwierząt dziennie ginie tam na linii produkcyjnej. Takie działania nagłaśniają problemy, których większość ludzi nie dostrzega lub wypiera. Eva założyła w grudniu ubiegłego roku w Warszawie Dyskusyjny Klub Książki Wegańskiej i Prozwierzęcej. Poprzez rozmowy o książkach, próbujemy edukować ludzi. Nie trzeba być wege, żeby przyjść na spotkanie Klubu. Zapraszamy każdego, kto ma otwarty umysł.

 

Stworzyliśmy Punk Parrot ponieważ chcemy świata równego i wolnego dla wszystkich - nie tylko dla ludzi, ale także dla zwierząt.” – takie hasła głosicie. Ludzie i zwierzęta równi sobie?

Eva: Jesteśmy różni, ale równi w odczuwaniu bólu i emocji. Nie jest żadną wiedzą tajemną, że ludzie też są ssakami. Uczą tego w szkole podstawowej na biologii. Najbardziej podobnym do nas zwierzęciem jest zresztą małpa bonobo. Ale np. ze świniami i kotami, które na pierwszy rzut oka wydają się całkiem od nas inne, też w ponad 90 proc. dzielimy wspólne DNA. Zrobiłam nawet kiedyś takiego mema na fanpejdżu ze świnią, która mówi: „Następnym razem, gdy nazwiesz kogoś obraźliwie ŚWINIĄ, pamiętaj, że nasze geny niewiele się różnią”.

 

Tradycjonaliści i ludzie religijni, czytając te słowa, słabną…

Ludzie religijni wierzą w znacznie bardziej nieprawdopodobne teorie. W to, że kobieta może zajść w ciążę bez tradycyjnego zapłodnienia, a po urodzeniu dziecka pozostać dziewicą.

Radek: Nie jestem osobą religijną, ale wizja świata, gdzie zwierzęta i ludzie żyją w pokoju, bardzo do mnie przemawia. Powiem przewrotnie, że osobom religijnym również powinna się spodobać, bo zbliża świat do wymarzonego raju, który jest tak właśnie opisywany...

 

W zeszłym roku, w Warszawie odbyła się prozwierzęca akcja "Klatka po klatce" zorganizowana przez Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva! i BASTĘ - Inicjatywę na Rzecz Zwierząt, ukazująca kulisy produkcji mleka i nabiału. Białe kłamstwa – jak napisaliście na stronie. Wzywacie do niepicia mleka, niejedzenia masła, serów… Większość Polaków popuka się w głowę… O co chodzi w tym potępianiu nabiału?

Eva: Chodzi o potępienie sposobu jego produkcji, pełnego okrucieństwa wobec zwierząt.

Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, albo nie chce sobie zdawać sprawy, jak naprawdę wygląda produkcja mleka, sera, jajek. Właściwie każda produkcja, do której wykorzystywane są zwierzęta, bo nie tylko o mleko czy jego przetwory chodzi. Wierzą w kit wciskany im przez koncerny czerpiące ogromne zyski z eksploatacji krów na masową skalę. Pokazują w reklamach swoich produktów śliczną jałówkę pasącą się wesoło na łączce, na tle błękitnego nieba i słoneczka. To jedno wierutne kłamstwo. Do tego wyjątkowo perfidne.

 

Bo?

Bo życie większości krów hodowanych na mleko wygląda dramatycznie inaczej. Są przetrzymywane w ścisku na fermach przemysłowych w wielkich halach, uwiązane, nie mogą się nawet obrócić. Nigdy z nich nie wychodzą – chyba, że w transporcie do rzeźni po kilku zaledwie latach eksploatacji na mleko. Nie ma dla nich „emerytury”, po tej niewoli skończą jako mięso (tak samo kury nioski) lub dywan.

Nigdy nie widzą słońca, nie skubią świeżej trawy. Ludzie nawet często nie wiedzą, że u krowy z dawaniem mleka jest tak samo jak u kobiety. Żeby mieć mleko, krowa musi mieć laktację. To jest odżywczy płyn przeznaczony dla młodych, podobnie jak mleko ludzkiej matki dla niemowlęcia. Krowy nie dają mleka, bo zjadają trawę. Nie mają mleka w „stałej dostawie”. Obalmy wreszcie ten mit! Na fermach mlecznych jałówki są zamykane w specjalnych klatkach, które Amerykanie nazywają „klatkami gwałtu”…

 

???

Tak, są tam w nich sztucznie zapładniane. Przemysł mleczarski czerpie niebotyczne dochody z masowego gwałcenia krów i odbierania im mleka, przeznaczonego dla ich dzieci. Cielaki zaraz po porodzie odbiera się siłą matce, która za nimi rozpacza. Krowy, podobnie jak kobiety, są bardzo przywiązane do swoich dzieci. Cielaki płci męskiej zabija się niedługo potem na cielęcinę, albo hoduje na wołowinę. Młode jałówki powtarzają tragiczny los swoich matek.

Krowy ze względu na tę stałą fabryczną produkcję mleka są potwornie wycieńczone, nafaszerowane antybiotykami, nieobojętnymi dla człowieka, i cierpią na szereg bolesnych chorób, np. wymion podłączanych do elektrycznych dojarek. Ropa z wymion to standardowy składnik mleka kupowanego w sklepach.

 

No to co mam do kawy lać? Mleko sojowe? To psuje smak kawy, a poza tym drogie… Właśnie, wielu ludzi, przychylnie nastawionych do wegetarianizmu i weganizmu, odstręcza fakt, że produkty wegańskie są dużo droższe od tych „normalnych”.

Kolejna bzdura. Produkty wegańskie to nic innego jak warzywa, owoce, kasze. To jest wegańska baza. Jak weganizm może być droższy od diety, w której poza wymienionymi powyżej produktami, spożywa się też mięso, ryby, mleko czy nabiał? Warzywa, owoce, kasze, w Polsce należą do tańszej żywności. Nawet na pewnej stacji benzynowej kupisz już wegańskiego hot-doga. A do kawy możesz lać mleko kokosowe, albo zrób sobie własne domowe mleko roślinne. Wyjdzie jeszcze taniej.

 

Komentując wasz protest, napisałaś, że jakiś mężczyzna przechodząc obok was, po spojrzeniu na hasła prozwierzęce, rzucił: "Jest jak jest...". To jakaś rezygnacja czy machnięcie ręką? A może w tym „jest jak jest” ukrywa się: „przestańcie pieprzyć bzdury lewackie mazgaje, taki jest świat, zawsze taki był i będzie, napijcie się wódki, zjedzcie schabowego, zacznijcie żyć jak normalni ludzie”? Nie czujecie się wyalienowani ze społeczeństwa, w którym mięso to podstawa posiłku?

Czuję się dziwnie, gdy patrzę na ludzi pochylających się w euforii nad ladą chłodniczą, nad zakrwawionymi zwierzęcymi szczątkami. Czy taki kawałek martwego ciała tak bardzo różni się od tego wykrojonego przez psychopatycznego mordercę człowiekowi w jakiejś przerażającej scenie z krwawego filmu gore? Czy patrząc na surowe mięso ludzie instynktownie nie odczuwają odrazy, dreszczu niechęci, do którego z wiekiem po prostu się przyzwyczajają? Spójrz na dzieci, jak one często reagują na mięso, jaką potrafią mieć empatię dla zwierząt.

 

Przez jakiś czas…

Potem w procesie wychowania uczą się zapominać o tych swoich pierwotnych odruchach wrażliwości.

Nic dziwnego, mięso to nie tylko jedzenie, to też twór kulturowy. Akceptacja zabijania zwierząt jest nam wtłaczana wszelkimi dostępnymi kanałami. Mięso jest wszędzie, wszyscy wokół je jedzą, więc całą tę niewygodną prawdę o jego okrutnym pochodzeniu, większość łatwo wypiera, a mord na zwierzętach odbywa się w izolacji. Człowiek tego nie widzi, więc o tym nie myśli. Nawet transport do rzeźni to horror. Zwierzęta nie dostają wody, ani pożywienia, depczą po sobie, brodzą we własnych odchodach, są przerażone. Niektóre umierają.

 

Dla tych, dla których zwierzę to nie tylko „mięso”…

Potem zwierzęta są brutalnie wyładowywane, popędzane, bite. Jeśli to ptaki, łapie się je po kilka i często w pośpiechu miażdży im kości, skrzydła.

W Polsce obecnie hoduje się najwięcej drobiu, którego w ostatnim roku zabito około 1100 milionów.

Ptaki wiesza się za nogę głową w dół na metalowych strzemionach na linii ubojowej. To ogromny stres dla nich, dziobią, próbują się bronić, defekują na pracowników. Potem jadą do „kąpieli wodnej”, czyli zanurza się im głowę w wodzie pod napięciem elektrycznym. To ma je ogłuszyć, żeby potem można było im poderżnąć gardła elektrycznymi nożami. Cały proces mordowania zwierzęcia jest zmechanizowany, podzielony na wiele mniejszych etapów, jak w fabryce. Fabryce śmierci. Zdarzają się błędy i do kolejnych faz „obróbki” trafiają żywe, czujące zwierzęta…

 

Ale co wrażliwsi konsumenci mięsa domagają się humanitarnego uboju…

Nie ma i nigdy nie będzie czegoś takiego jak „humanitarny ubój”. To masowy mord bez znieczulenia.

Na świecie rocznie zabija się ponad 60 miliardów zwierząt na potrzeby człowieka. Gdyby doliczyć do tego stworzenia morskie, tę liczbę trzeba by jeszcze zwielokrotnić.

  • Super 1
  • Dziękuję 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Administrator

Dlaczego zazwyczaj weganie, aktywiści prozwierzęcy, feministki, znaczna część aktywistów LGBT to ludzie o lewicowych poglądach? „Lewactwo” – to określenie padające ze strony prawicowej, zazwyczaj okraszone wulgarnym epitetem…

Nie, to przede wszystkim rowerzyści (śmiech). No, przynajmniej według jednego z członków rządzącej partii.

Radek: A na poważnie, być może dlatego, że są to osoby o wielkiej wrażliwości, przy czym nie jest to wrażliwość wybiórcza. Wielu osobiście doświadczyło wykluczenia i poniżenia, a to potrafi sprawić, że wyraźniej widzi się krzywdę innych i to niekoniecznie ludzi.

 

Postmodernistyczne bzdury” – to określenie wielokrotnie pada z ust konserwatystów, czy tradycjonalistów jako komentarz idei, manifestów czy publikacji wegańskich, pro-zwierzęcych czy radykalnie ekologicznych….

Eva: Postmodernistyczne bzdury? I to ma być odpowiedź na niezbite dowody, raporty naukowe, filmy nakręcone ukrytymi kamerami w rzeźniach czy fermach futer, pokazujące panujące tam okrucieństwo wobec zwierząt? Taka odpowiedź, żeby w sumie nic nie wyjaśnić. Chcesz wiedzieć jak jest? Sprawdzaj informacje w obiektywnych źródłach.

 

Po co? Przecież jest jak jest…

Radek: Myślenie jest generalnie trudnym procesem, o wiele łatwiej coś skwitować i zamknąć temat, bo to niczego nie wymaga. Po co sobie zakłócać uporządkowany i pozornie spójny obraz świata? Po co wychodzić z tej cieplutkiej strefy niby-komfortu? Świat się zmienia, wiemy o nim coraz więcej, wiedza jest łatwo dostępna, coraz trudniej żyć w swojej bańce nazywanej tradycją, argumentując „bo zawsze tak było”.

 

A dla ludzi religijnych jesteście neopoganami, wiecie o tym?

Bo negujecie to prastare prawo, według którego bydlęta podlegają władzy człowieka. I on może z nimi robić co mu się podoba. To jest w Biblii, Koranie, w Ewangelii. Krew baranka jako odkupienie, zwierzę ofiarne w islamie, judaizmie…. Peter Singer, autor książki “Wyzwolenie zwierząt”, stawia taką tezę: „Korzenie tych postaw (dominacji i przemocy wobec zwierząt – PIK) tkwią w dwóch tradycjach - judaizmie i antyku greckim, które połączyły się w chrześcijaństwie”. A wy buntujecie się przeciwko „krwi baranka”, przeciwko, uświęconej religią i tradycją, dominacji człowieka nad zwierzęciem…

Eva: Gorzej. Dla niektórych fanatycznych księży jesteśmy wręcz satanistami.

To jest zabawne, zważywszy na to, że pierwotne chrześcijaństwo było absolutnie wegańskie.

Pustelnicy, święci, pierwsi Ojcowie Kościoła. Wszyscy byli wege, np. św. Hieronim, Bazyli Wielki, Ambroży, Tertulian. W Raju Bóg nakazał jeść ludziom i zwierzętom wyłącznie rośliny!

 

Dziadek jadł kotlety, ojciec jadł, dlaczego ja mam nie jeść? Człowiek zawsze jadł mięso – to częsty argument mięsożerców. To atawizm, coś naturalnego – dodają...

Dziad jadł, ale niezbyt dużo i nie tak często jak dziś. Mówię o polskich chłopach. Bogaci zawsze się obżerali mięsem, co nie wychodziło im zresztą na zdrowie.

Typowy obiad człowieka z ludu sprzed stu lat, to kasza z omastą z niewielką ilością słoniny, bób, kapusta. W bezmięsny piątek, zamiast skwarek polewa z oleju rzepakowego. Zarówno chrześcijaństwo, jak i nasi polscy przodkowie mają wege korzenie.

 

To co, Polska nie stoi schabowym?

Polskie rzekomo „tradycyjne” restauracje typu „Chłopskie jadło” to bujda na resorach. Powinny się raczej nazywać „Pańskie jadło”, bo żaden przeciętny chłop tyle mięsiwa, co tam dają, to nawet w święta w swojej chałupie nie widział. Człowiek od zawsze jadł przede wszystkim rośliny, szczególnie bulwiaste, bo miały dużo błonnika, były sycące i łatwo dostępne. Czasem jakaś padlinka ekstra się trafiła, którą porzucił drapieżnik. Oczywiście, jeśli mówimy o naszych najdawniejszych praprzodkach.

 

No, dyskusyjne to zapewne bardzo, ale na pewno nie tradycjonalne. Co poniektórzy patrioci oburzą się tutaj. „Pokaż mi co jesz, a powiem ci kim jesteś” to idea w Polsce całkiem istotna…

Radek: Dla nas dużo bardziej na czasie jest hasło „Bob, hummus, włoszczyzna”, które mamy na koszulkach niż „Bóg, honor, ojczyzna”.

 

Uuu, to już gorzej niż satanizm…

Patriotyzm, ale mam na myśli tylko ten w ksenofobicznym narodowym wydaniu, kojarzy mi się ze słowem idiotyzm i bynajmniej nie jest to śmieszne.

Budowanie tożsamości w ten sposób prowadzi w Polsce do odrodzenia demonów, które wydawało się już nie powrócą; nacjonalizmu, faszyzmu i rasizmu. Weganizm i ateizm są za to tymi pojęciami, które są aktualne, potrzebne i dają nadzieję na lepszy świat w przyszłości.

 

Ale w połączeniu weganizmu z feminizmem i walką o prawa zwierząt jest spora doza radykalizmu, prawda? Czy ludzie podzielający wasze poglądy to nie są radykałowie? Zacytowałem furię z prawej strony, ale aktywiści „wegańscy animalsi” też bywają nieprzyjemni…

Eva: Jest w tym spora doza normalności. Ludzie podzielający nasze poglądy to osoby wrażliwe na krzywdę ludzką i zwierzęcą, angażujący się w pomoc ludziom i zwierzętom. My także chodzimy na większość akcji w obronie praw człowieka, a nie tylko zwierząt. Na fanpejdżu PUNK PARROT uzbierała się z tego niezła dokumentacja. Jak się jest wrażliwym na niesprawiedliwość, to na każdą i wobec każdego, a nie traktowaną selektywnie. Smutne, że chcieć żyć bez przemocy i bez wykorzystywania najsłabszych istot, jakimi w tym skrajnie ludzkim świecie są zwierzęta, to znaczy być radykałami. Mordować inne czujące istoty, przyzwalać na to, albo żyć z ich nieustającej okrutnej eksploatacji znaczy być normalnymi... Ludzie bywają nieprzyjemni i nie ma tu znaczenia, czy są weganami, „prawakami” czy traktorzystami.

 

Czy weganizm rozwija się w Polsce?

Rozwija się bardzo dynamicznie. Wciąż przybywa wegan, wegańskich restauracji i sklepów. Warszawa jest na trzecim miejscu na świecie w rankingu miast o największej liczbie wegańskich restauracji, zaraz po Berlinie i Los Angeles! Ponoć już co dziesiąta osoba w Polsce w wieku 25-34 lat jest wege.

 

W jednym z wywiadów powiedziałaś: „Będziemy dalej nieść dobrą nowinę praw zwierząt, weganizmu, ekologii i praw kobiet”. To brzmi jak religijne przesłanie. No, właśnie, wygląda jednak, że weganizm to trochę taka nowa religia? A może sekta?

Robiłam sobie jaja, wegańskie. Mam takie ironiczne poczucie humoru. Zrobiliśmy nawet autoironiczną koszulkę „Church of Seitan” z głową małego koziołka, naśmiewając się ze stereotypu, jakim jest odbieranie wegan jako niebezpiecznej sekty religijnej.

 

Kościół szatana, kozioł, no, wiesz…

Kościół seitana, a nie szatana. „Seitan” to przecież nie „Satan”, a czysty gluten pszenny, znany też jako „wegańskie mięso”, składnik wegańskich burgerów. Ma wielu fanów, więc ta koszulka jest dla nich w sam raz. Nie czcimy żadnego wielkiego Boba, nie mamy kapłanów, rytuałów ani świętych przybytków poza ulubionymi kultowymi wegańskimi knajpami, więc wnioskuję, że nie jesteśmy religią.

Radek: Tak, to nie religia, ale sposób życia, który określa nasze codzienne wybory. Jest takie zdanie: „Jesteś tym, co jesz”.

 

Jesteś tym co jesz…

Też. Można powiedzieć, że również tym, co nosisz i czego używasz. Mam na myśli np. produkty ze skór i kosmetyki testowane na zwierzętach.

Jest pojęcie śladu węglowego, powinno się może stworzyć też pojęcie śladu etycznego, który każdy z nas indywidualnie ze sobą niesie? Jest oczywiste, że żyjąc, nieuchronnie eksploatujemy ten świat, chcemy jednak ten nasz negatywny wpływ minimalizować.

 

Wspomniany Peter Singer powiedział, że jego rolą, a także rolą każdego człowieka walczącego o godność i prawa zwierząt, powinno być „nieustanne zakłócanie dobrego samopoczucia mięsożerców”. W swojej książce napisał: „"Jest to opowieść o tyranii człowieka wobec zwierząt. W rozdziałach ukazujących ich cierpienia znajdą się miejsca, które wzbudzą emocje. Mam nadzieję, że będzie to gniew i oburzenie". Czy wam także o to chodzi? O wzbudzenie gniewu, emocji, zakłócenie dobrego samopoczucia tych, którzy mięso jedzą?

 

Eva: Peter Singer jest najbardziej znanym teoretykiem animal rights w mainstreamie, ale absolutnie nie jest osobą reprezentatywną dla większości etycznych wegan. Na pewno nie dla mnie. Swoją drogą, niewiele czasem trzeba, żeby „nieustannie zakłócać dobre samopoczucie mięsożerców”. Wystarczy po prostu być weganką. Wielu „mięsożerców” reaguje mniej lub bardziej jawną agresją na obecność wegan w swoim otoczeniu, nawet jeśli ci nie prowadzą wobec nich żadnej „warzywnej krucjaty”. Jeśli mi o coś chodzi, to przede wszystkim o nieustanne pobudzanie do samodzielnego, krytycznego myślenia, zachęcanie ludzi do wyjrzenia trochę dalej niż poza czubek własnego nosa. Wtedy jest szansa na zobaczenie kogoś więcej niż tylko siebie. Na dostrzeżenie potwornej krzywdy zwierząt i piekła, jakie ludzie im zgotowali na ziemi. Tylko my ludzie możemy to przerwać.

 

* Eva Milczarek i Radek Wojnar są założycielami Dyskusyjnego Klubu Książki Wegańskiej i Prozwierzęcej oraz właścicielami PUNK PARROT – zaangażowanego brandu odzieżowego.

 

źródło: Nie ma czegoś takiego jak humanitarny ubój

  • Super 1
  • Dziękuję 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...