Skocz do zawartości

Święte i przeklęte: KOTY


Gość Jaga_Wiedzma

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Jaga_Wiedzma

Poniżej przedstawiam mój stary artykuł o kotach, który był też zamieszczony swego czasu w miesięczniku "Kocie sprawy"(ale się bezwstydnie chwalę) :czarodziej:

 

Mam nadzieję, ze zachęcę nim kociolubów do dyskusji o kotach i podzielniu się swoimi spostzreżeniami na temat kotów i magii jaką w sobie noszą.

 

 

Koty to zwierzęta, które od tysięcy lat żyją obok człowieka. Ale tak naprawdę nigdy nie dały się do końca udomowić. Owszem, żyły i żyją w naszych domach ale tylko dlatego, że same tego chcą.

 

Na przestrzeni tych wszystkich wspólnych lat koty były wielbione, czczone jako bóstwa, prześladowane i tępione. Chyba żadne inne zwierzę, nie "przeszło" z człowiekiem tyle co koty...

 

Zacznijmy jednak od początku... Większość źródeł podaje, że kot u boku człowieka pojawił się około 4000 lat p. n. E. W Nubii.. Jako zwierze domowe był nieoceniony w tępieniu gryzoni. I tak, wykonując sumiennie swoją pracę strażnika spichlerzy, kot rozpoczął wspinaczkę po szczeblach kariery. Początkowo otaczany coraz większym szacunkiem stał się w końcu otoczonym boską czcią zwierzęciem w Starożytnym Egipcie. I można chyba śmiało powiedzieć, że był to "złoty wiek" w historii kotów.

 

Dla Egipcjan był on istota do tego stopnia nadprzyrodzona, że aż boską. Ale cóż się dziwić, Egipt był krajem rolniczym, a kto lepiej będzie strzegł ziarna zbóż niż Bóg - Kot. Egipcjanie dostrzegali w kotach nie tylko nieustraszonych pogromców gryzoni. Czcili je także za ich wdzięk, niezależność, siłę i piękno. Być może dlatego poświęcili to zwierze bogini radości, zabawy i wdzięku - Bastet (lub jak podają inne źródła - Bast). Początkowo była ona lokalną boginią ale już za panowania XXI lub XXII dynastii stała się jednym z głównych bóstw egipskich. Z czasem kociogłowa bogini objęła patronat także nad dziećmi, macierzyństwem, płodnością, miłością i tańcem. Czyli radosnymi aspektami życia. A sama Bastet przedstawiana była jako kotka lub kobieta z głową kotki (czasem lwicy ale to tez kocia rodzina).

 

Kotom w Egipcie żyło się bardzo dobrze. Chroniło je prawo. Spowodowanie śmierci kota (nawet nieumyślne) karane było śmiercią. W domach oddawano im boską cześć. Po śmierci kota, na znak żałoby domownicy golili sobie brwi. Ciało domowego ulubieńca było balsamowane i w specjalnym sarkofagu składane na kocim cmentarzu. Największy z nich znajdował się w mieście kociogłowej bogini Bastet - Bu-Bastis. Egipcjanie do tego stopnia czcili te zwierzęta, ze podczas jednej z bitew w wojnie z Persami poddali się bez walki. Stało się tak dlatego, że sprytni Persowie umieścili na swoich tarczach wizerunki kotów. A Egipcjanie swego ukochanego bóstwa atakować nie zamierzali.

 

Wraz z nastaniem epoki panowania Rzymian koty trafiły do Europy i na Wschód. Kocia "złota era" zbliżała się ku końcowi. Rzymianie co prawda bardzo szanowali te zwierzęta i często przedstawiali je u boku swoich bóstw (najczęściej z boginią wolności), to jednak kot spadł z boskiego piedestału. Ale jak to z kotem bywa - na cztery łapy.

 

Już nie boski, to jednak w dalszym ciągu nieodzowny w walce z plagą myszy i innych gryzoni. Wędrował więc kot z legionami rzymskimi po całej Europie, pilnując żołnierskich prowiantów. A, że był mistrzem w swoim fachu, znajdował wszędzie miskę mleka i dach nad głową. Krzyżował się przy okazji ze swymi dziko żyjącymi kuzynami (np. żbikami) i tak dał początek nowym kocim rasom.

 

Ale w Europie nad naszym bohaterem zaczęły się już zbierać czarne chmury. Nieubłaganie zbliżała się era chrześcijaństwa, a z nią średniowieczne przesądy i zabobony. Dla kota nastały ciężkie czasy. Kościół Katolicki bezwzględnie tępił wszelkie przejawy pogańskich kultów. Kot niegdyś istota boska, stał się teraz uosobieniem szatana. Niezrozumiany, tajemniczy nocny łowca został posądzony o konszachty z diabłem i bycie jego sługą. Jako kusiciel, posłaniec wszelkiego zła, najłatwiej pozyskiwał swych "wyznawców" wśród kobiet. I tak koty i czarownice połączyła św. Inkwizycja, która prześladowała i tępiła oboje.

 

Oczywiście najbardziej złe i niebezpieczne były czarne koty, a że w nocy wszystkie są czarne, na wszelki wypadek i wszystkie tępiono. Kot pomagać miał czarownicom w ich magicznych praktykach. Wierzono, że to sam diabeł przybiera postać kota i dzięki temu cicho, niepostrzeżenie wędruje przez chrześcijański świat, namawiając do złego. Kusi i uczy zbłąkane dusze jak rzucać uroki. W pismach procesowych świętej Inkwizycji można znaleźć zeznania "naocznych: świadków, którzy przysięgali jakoby widzieli koty zamieniające się w diabły i odwrotnie. Podobno czarownice też zdobyły te umiejętność. Dzięki temu mogły zakradać się do swoich ofiar i rzucać uroki.

 

I tak koty były okrutnie torturowane by następnie powędrować na stos lub szubienicę. Do dziś zachował się wiele rycin przedstawiających koty ukrzyżowane, powieszone czy palone żywcem w wielkich koszach (była to najczęściej wykonywana kara śmierci na tych zwierzętach, gdyż w koszyku można było jednorazowo zabić ich nawet kilkadziesiąt). I nie wiadomo jakby się ta historia dla kota skończyła, gdyby nie myszy i szczury. To właśnie one uratowały od zagłady swego odwiecznego prześladowcę.

Bo nagle okazało się, że na te roznoszące dżumę i inne śmiertelne choroby gryzonie, poradzić cos może tylko kot. Tak więc Kościół Katolicki chcąc nie chcąc musiał się z nimi przeprosić. A kot, jak to ze świętymi bywa, wybaczył swoim oprawcom i szybko zabrał się do roboty.

 

Ratując Europę przed plaga gryzoni szybko stał się kot bywalcem salonów i zajął godne siebie miejsce na kolanach królów, książąt i bogatych szlachciców. Znów był pieszczony i kochany. Obsypywano go biżuterią. Często ozdabianą najdroższymi kamieniami jak diamenty, rubiny i szafiry. Trafił tez kot pod strzechy, do mieszczańskich mieszkań i wszędzie tam gdzie był potrzebny. Świat czekał na kota. A on z marynarzami, podobnie jak niegdyś z rzymskimi legionami wyruszył w podróże na podbój nieznanych lądów i kontynentów. W zamian za pilnowanie zapasów żywności otrzymał marynarski wikt. W ten sposób kot zawędrował w najdalsze zakątki świata, zdobywając sobie coraz to nowych sympatyków.

 

Niestety średniowieczne przesądy jeszcze długo pokutowały w świadomości wielu ludzi, a i dziś zdarzają się tacy, co oskarżają te miłe stworzenia o przynoszenie pecha, fałsz czy inne bzdury.

 

Jednak koty nie byłyby sobą gdyby nie zawojowały także Bliskiego i Dalekiego wschodu. Zanim jeszcze w Europie nastały dla nich ciężkie czasy, ci mali drapieżcy podbili serca chińskich cesarzy, proroków Islamu czy hinduskich dostojników. Tak więc koty trafiły do religii, wierzeń i legend wielu kultur Wschodu.

 

W Chinach, do których przybył prawdopodobnie około 400 roku n. e. Strzegł domu przed ubóstwem i niedostatkiem. Jego podobizny malowano na ścianach domów. Kot trafił tez do chińskiego horoskopu i zajął w nim miejsce Zająca. Ale tak całkiem wesoło w Chinach nie miał, bowiem chińska medycyna widziała w nim panaceum na wiele chorób i dolegliwości. Sporządzano więc poduszki z kocich skórek, eliksiry z kości i pazurków i jeden kot wie co jeszcze z nim robiono.

 

Lepiej się kotu wiodło w Indiach gdzie zdobył na tyle dużą popularność, że na chwile powrócił na boski piedestał. Opieka nad kotem była w dobrym tonie, wszyscy więc się nimi opiekowali i oddawali mu iście boską cześć. Jeszcze raz mógł się cieszyć swoim majestatem i popularnością, zresztą w niektórych rejonach Indii jego kult trwa do dziś.

 

Liczne rzesze sympatyków miał tez kot w Japonii. I tak trafił do legend oraz wierzeń. Poza tym w Japonii przez chwilę mógł sobie poleniuchować, gdyż japońskie damy ani myślały wysyłać go do walki z myszami. Chadzał więc sobie kot na smyczy pod kwitnącymi wiśniami i oddawał się słodkiemu lenistwu. Jednak gdy Japonia stała się zagrożona przez myszy i szczury szybko zabrał się do pracy.

 

Kot trafił także do buddyjskich klasztorów, gdzie był wzorem do naśladowania. Cóż się dziwić, nie każdy ma tak uduchowiony wygląd jak nasz bohater. Buddyjscy mnisi do tego stopnia poważali kota, że nawet uznali go za miejsce odpoczynku szlachetnych dusz.

 

Był też kot szanowany w krajach Islamu, a to za sprawa proroka Mahometa, który był wielkim miłośnikiem tych zwierząt. Jest nawet związana z tym legenda, że prorok wolał odciąć kawałek swojej szaty niż budzić śpiącego na niej kota. A proroka naśladować jest rzeczą wskazaną więc w islamie kotu żyło się nie najgorzej.

 

I tak kochane i przeklinane, obecne niemal we wszystkich mitach i kulturach świata, wędruje kot obok człowieka już od wieków. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że to człowiek nie może istnieć bez kota, a nie odwrotnie. Może więc warto od czasu do czasu pokłonić się bogini Bastet i przestać z kotem drzeć koty. Kto wie przed jaką jeszcze plagą mogą ustrzec nas nasze małe tygrysiątka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniżej przedstawiam mój stary artykuł o kotach, który był też zamieszczony swego czasu w miesięczniku "Kocie sprawy"(ale się bezwstydnie chwalę) :czarodziej:

 

Gratuluje :) świetny artykuł. pokazuje faktycznie to, jak te zwierzaki z nami wycierpiały.

 

Niestety średniowieczne przesądy jeszcze długo pokutowały w świadomości wielu ludzi, a i dziś zdarzają się tacy, co oskarżają te miłe stworzenia o przynoszenie pecha, fałsz czy inne bzdury.

niestety niektórzy ludzie nie widzą ich magicznej natury, traktują je jako szkodniki, co więcej, wielu ludzi czuje do nich nienawiść (ostatnio miałam okazje dyskutować z takim "znawcą" kotów, co to by je zabijał bo są głupie i fałszywe, nie to co psy...)

tak samo nikt mi nie wmówi, że kot nie przywiązuje się do człowieka, mam więc widzę jak reaguje na to kiedy nie ma mojego partnera, kiedy ja wracam cieszy się, to wszystko widać w jego oczach i zachowaniu, do tego to jego wyczucie - kiedy coś boli kładzie się na tym miejscu i niejednokrotnie ból ustępuję. mogłabym pisać o tych zwierzakach i niesamowitych sytuacjach jakie maja miejsce w moim domu z moim kocurem:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Był też kot szanowany w krajach Islamu, a to za sprawa proroka Mahometa, który był wielkim miłośnikiem tych zwierząt. Jest nawet związana z tym legenda, że prorok wolał odciąć kawałek swojej szaty niż budzić śpiącego na niej kota. A proroka naśladować jest rzeczą wskazaną więc w islamie kotu żyło się nie najgorzej.

 

Skąd ja to znam? Dwa kocury i kotka, przepadały za moim łóżkiem ale za sobą nie za bardzo, leżały w trzech różnych rogach łóżka, dla mnie pozostawiwszy czwarty. A ja nie miałam serca ich budzić. :lol:

 

Założę siatkę w oknach na piętrze i biorę kota ze schroniska. Obowiązkowo domowego, za dużo jest psów w okolicy. Kiedyś miałam dużo kotów, ale nigdy nie przydarzyło mi się nic magicznego, były po prostu domowymi futrzakami. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to nieodpowiednie miejsce na moją wypowiedz -nie wiem.

Miałam kilka kotów - choć z jednym miałam niesamowitą więź. Był również niesamowity i miał czasem dziwne zachowania i nie zawaham się powiedzieć że magiczne historie z nim związane . Lubiłam patrzeć na niego bo miał w sobie tyle spokoju i opanowania ,potrafił mnie wyciszyć i ukoić moje nerwy.

Musiałam go wydać i mieszkał potem u siostry ,po pewnym czasie zachorował na katar koci(moje podejrzenia) ,potem zniknął na około 2 tygodnie -pojechałam do siostry bo mówiła że straciła nadzieje na odnalezienia kota .Zaczęłam wołać i zaczął miauczeć, przyszedł do mnie wychodząc z piwnicy i ledwo trzymając się na nogach doszedł do mnie i odszedł u moich stóp na zawsze.

Jestem pewna że czekał na mnie z odejściem z tego świata.

 

Od tamtej pory kota nie miałam i nie wiem czy bym chciała ,wydaje mi się że gdyby nowy kot nie był taki jak ten ostatni poczułabym rozczarowanie.Robiłabym porównania doszukując się w nim tamtego kota, a to by nie było ok:(.

 

A dodam że czuje iż zawiodłam tego kota - po dziś dzień mam poczucie winy.

 

Wiem bywam żałosna, tak mi się wzieło na wpomnienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Wcale nie. A drugiego kota się nie martw. Koty zjawiają się kiedy mają się zjawić. Pamiętaj, ze one mają 9 żywotów, moze Twój się jeszcze nie odrodził. A kiedy to zrobi znajdziecie się. Z kotami zawsze tak jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak . U siostry rok temu urodziły się kotki ,do tego na szafie wiec kiepski dostęp do podglądnięcia,ona widziała ich 4 , ja dojrzałam 5tego i on miał być mój -z żartami mówiła za kare.

Niestety -siostra je przeniosła na podłogę i pies je dorwał po 7 dniach żywota.A ja już się nastawiłam że go wezmę ,ale widocznie nie był mi pisany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość greg639

czarny z białym krawatem :okok:

miałem podobnego tylko mój miał jeszcze białą skarpetkę na jednej łapce :lol: i lubił strasznie broić, ale najlepsze jest to że dwa razy jak był mały dostał po zadku, a później jak go brałem żeby na niego nakrzyczeć, chwytał mnie łapkami za szyję jak człowiek - przytulał się na chwilę i uciekał :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe -fajnie

Mój kocórek to jak wchodziłam do domu to rozpędzał się i skakał na mnie wtulając się również w szyje(jak u grega) -czasem to nie wiedziałam kto mnie bardziej wita pies czy kot :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przedstawiam Państwu Kaje.. na pierwszym zdjęciu od razu widać, że to najgrożniejszy kot świata :hahaha: :hahaha:

 

ale chyba ma w sobie cos z wiedzmy , jak ja :lol:

Edytowane przez sheina
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

To ja pochwalę się jeszcze jednym kocim artykułem :)

 

KOT TAOISTYCZNY

 

Kot taoista, buddysta, mędrzec i filozof. Czasem Kot medytujący. Takimi i podobnymi określeniami może nazwać swojego ulubieńca, każdy posiadający Kota.

Ale może od początku.

 

Dlaczego taoistyczny? Bo tylko Kot w swym zachowaniu, w swojej naturze w pełni oddaje istotę „tao” i taoizmu. A czym jest „tao”? Jeden z wielkich mistrzów taoizmu, Lao-Tse określił to w swoim wierszu tak:

 

„Istnieje coś mglistego i niewyraźnego,

co poprzedza Niebo i Ziemię.

Jakież Niewyraźne! Jakież Mgliste!

A przecież zawiera w sobie kształty.

Jakież zamglone! Jakież bezwładne!

Niezmącone, wszelako działa bez ustanku.

(...)

Nazywam je TAO.”

 

Czytając ten wiersz przychodzi mi na myśl tylko jedno stworzenie – KOT.

Tao jest nieuchwytne – jak Kot!

Tao jest tajemnicze – jak Kot!

Tao jest piękne – jak Kot!

Tao – jest Kotem!

I osobiście uważam, że jeśli tao przybrało widoczna dla nas formę, to jest nią właśnie Kot!

 

W książce Raymonda M. Smullyan’a „Tao jest milczeniem” jest taki fragment, który określa naturę taoisty:

„(...) taoistyczny Mędrzec (Kot – przyp. A.C.) siedzi sobie cichutko nad strumieniem (na poduszce - A.C.), (...) ciesząc się tao w sercu, nie dbając o to czy ono istnieje czy nie. Mędrzec (Kot – A./C.) nie czuje potrzeby udowadniania istnienia „tao”. Jest zbyt zajęty cieszeniem się nim.”

 

A weźmy inny dowód na taoistyczna naturę Kota. W „Tao Te Ching” Lao-Tse napisał: „Mądrzy nie są uczeni, uczeni nie są mądrzy”. Jak to się ma do naszego bohatera? Wiadomo, że Kota wytresować jest trudno. Ale czy przez to sprawia on nam więcej kłopotów? Prosty przykład. Małego Kota nie trzeba tygodniami uczyć korzystania z kuwety. Kot wie do czego on służy i wystarczy raz aby umiał z niej korzystać. A ileż to razy słyszy się historie o Kotach umiejących korzystać z ludzkich toalet czy odkręcających kraby aby napić się wody. A przecież tego nikt Kotów nie uczył. One to wiedzą. Obserwują i wiedzą. Podobnych opowieści każdy posiadający w domu Kota mógłby nam dostarczyć. Benjamin Hoff w „Tao Kubusia Puchatka” ujął to tak: „Inteligencja, jak zwykle, przypisuje sobie wszystkie możliwe zasługi. Ale to nie dzięki Inteligentnemu Umysłowi wszystko się udaje. To dzięki umysłowi, który widzi, co ma przed sobą i postępuje zgodnie z natura rzeczy.”

 

No właśnie, a kto pomimo tylu wieków życia obok człowieka pozostał w zgodzie z natura rzeczy? Kto do końca jest dzikim łowcą, żyjącym w zgodzie ze sobą i prawami natury? Oczywiście Kot! Kot – taoista.

Kot zawsze robi to na co akurat ma ochotę. Bawi się, poluje czy śpi. A właśnie, kocie spanie. Jedna z zasad filozofii taoistycznej mówi nam: „Mędrzec nie zasypia dlatego, że powinien, ani nawet dlatego, że chce. Mędrzec zasypia dlatego, że jest śpiący”. A przecież tak właśnie postępują nasze domowe „tygryski”. śpią bo są śpiące. Ot, zwyczajnie.

 

Dowodów na taoistyczną naturę Kotów można przedstawić jeszcze wiele. Jednak zgodnie z zasadami tao, te oczywistą prawdę należy przyjąć, a nie udowadniać.

 

Rozważając kocią naturę w kategoriach filozofii Wschodu (np. taoizmu) nie można oprzeć się wrażeniu, że Koty znają także tajniki buddyzmu, hinduizmu, zen czy innych wschodnich myśli. Weźmy np. kocie mruczenie.. Wiemy, że Koty mruczą gdy jest im dobrze, gdy są spokojne ale też gdy się zdenerwują czy coś je boli. O tych kocich zachowaniach wypowiadało się już wielu zoologów, hodowców i innych specjalistów. Nie będę więc ich tu cytować. Ja osobiście uważam, że Koty po prosty śpiewają mantry. Scenka, którą widział każdy kto mieszka z Kotem pod jednym dachem, mówi sama za siebie. Na fotelu siedzi Kot, ma przymknięte oczy. Na chwilę „odpłynął” w kocie obłoki. Kot mruczy swoja mantrę. A całe jego ciało delikatnie wibruje. Kot Medytuje!

Podobnie kiedy spokojnie leży na naszych kolanach, a my go głaszczemy. Mruczy kojąca mantrę.

A dlaczego mruczy gdy jest zły lub chory? Otóż wiadomo powszechnie, że odpowiednie mantry, które wprowadzają mantrujące ciało w swoiste wibracje potrafią uspokoić lub uśmierzyć ból. Wiedza o tym doskonale buddyjscy mnisi, osoby uprawiające jogę, medytujący i Koty. Jeśli dobrze posłuchamy mruczanek naszych ulubieńców, zauważymy drobne różnice w mruczeniu – zależnie od samopoczucia Kota. Kot więc śpiewa mantry uspokajające, leczące, usypiające, radosne. Śpiewa tez mantry dla nas.

 

Koty są stworzeniami dbającymi o czystość i sprawność swego ciała (i ducha – patrz mruczanki). Jak na prawdziwych Mędrców Wschodu przystało, często się myją, znają tajniki samoobrony i uprawiają gimnastykę, będąca swoistym połączeniem Jogi z Tai Chi.

Jeśli dodać do tego, że koty zgodnie ze wschodnimi wierzeniami w reinkarnacje, posiadają dziewięć żywotów, nikt chyba nie będzie miał wątpliwości, że koty to Wschodni Mistrzowie Filozofii.

Może więc warto baczniej obserwować naszych małych przyjaciół. Kto wie czego nas nauczą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Całkiem jak kiedyś mój Czarek

A imię nadaj mu po konsultacji. Trzeba spojrzeć kotu w oczy i zapytać o imię, a to się pojawi samo. Albo wybrać takie, które będzie określać jego charakter. Moja nosi imię bohaterki mojej ksiązki i jest dokłądnie taka jak ona ;) To magia i działa. :czarodziej:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Moi drodzy, ciesze się, ze temat się spodobał i świetnie, ze dajecie zdjęcia ale offtop się zrobił. Dawajcie zdjecia ale napiszcie coś o kociej magii, a potem pzredstawcie ulubieńca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość greg639
Moi drodzy, ciesze się, ze temat się spodobał i świetnie, ze dajecie zdjęcia ale offtop się zrobił. Dawajcie zdjecia ale napiszcie coś o kociej magii, a potem pzredstawcie ulubieńca.

 

:lol: chyba wyczerpałaś temat w pierwszym poście :oczko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wracamy do tematu :) z tego co zauważyłam...moje koty są jak radar na złych ludzi...zwłaszcza moja kotka. Jak kogoś nie lubi to się z tym nie kryje i otwarcie demonstruje swoja niechęć. Swego czasu nieznosiła mojego pierwszego chłopaka,z wzajemnością zresztą.Istne wojny ze soba toczyli.I miała skubana rację,że go nie lubiła,bo to kawał dupka był :) teraz ufam mojej kotce :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wracamy do tematu :) z tego co zauważyłam...moje koty są jak radar na złych ludzi...zwłaszcza moja kotka. Jak kogoś nie lubi to się z tym nie kryje i otwarcie demonstruje swoja niechęć. Swego czasu nieznosiła mojego pierwszego chłopaka,z wzajemnością zresztą.Istne wojny ze soba toczyli.I miała skubana rację,że go nie lubiła,bo to kawał dupka był :) teraz ufam mojej kotce :)

 

O, właśnie, przypomniało mi się, jak raz odwiedził mnie mój były (wówczas obecny :D) - rzadko u mnie bywał - i chciał pomiziać kocicę, która natychmiast się wyniosła z kanapy, na której usiadł.

Związek nie wypalił, delikatnie mówiąc. ;)

Po kilku latach natomiast, gdy spotykaliśmy się na stopie przyjacielskiej, dawała mu się głaskać, a wręcz go zasiadła. ;)

Do mojego drugiego faceta koty lgnęły. Dobry człowiek z niego, zresztą. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja Shira jest magiczna pod każdym względem i to najpiękniejsza kocura na świecie .
...koty ,tak to magiczna strona naszej komunikacji z duchami naszych rodzicow i przodkow.mialem duzo kotow ale pewnego dnia znalazlem malutkiego kotka w parku nazwalem go siwa ,mieszkal ze mna kilka lat po czym (kotka -)ukocila male,ale niestety nie wychowala tych kotkow bo jednego zjadla a drogiego udusila ,smutne lecz prawdziwe(instynkt) po kilku dniach kotka przepadla nie widzialem jej do dnia dzisiejszego i z pewnoscia jej nie zobacze.stala sie jednak rzecz ktora pozwolila mi zrozumiec nature nie tylko zwierzat ale tego "zywego swiata "po kilku latach przypaletal sie pod drzwi mojego mieszkania kot ,nie widzialem go przez kilka dni ale slyszalem mialczenie,pod drzwiami ,jednak otworzylem te drzwi i ku memu zdziwieniu ujrzalem moja"siwe"w formie w ktorej ja znalazlem kilka lat szybciej.wleciala do domu nie zwazajac na zadne przeszkody i pobiegla do kuchni,dalem jej sie najesc ,polasila sie czula sie jakby tu byla od lat czoc mimo tego to bylo kociatko .wieczorem przyszla do mnie do pokoju polezec i posluchac muzyki ,rankiem ja wypuscilem i juz jej wiecej nie widzialem.od tamtego rozstania wiem ze koty sa istotami zyjacymi na "progu swiatow"kmunikowanie sie ze swiatem duchow zmarlych dzieki kotom jest dla mnie ... ???pozostawie to dla mnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a jaaa ja jestem ogólnie ciekawa skąd się wzięło to powiedzenie, że kotki "czują" złych ludzi... faktycznie nawet na niektore moje kolezanki reagują róznie, jednak zawsze gdy się tak działo nei zwrałam uwagi na to powiedzenie, chyba coś w tym jest.. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mi się nasunęło takie pytanie, może wydawać się idiotyczne,ale cóż... Od wielu lat mamy kotkę-znajdę.Chcieliśmy jeszcze kocurka,ale żaden nie wytrzymał nawet roku. Kotka jak miała małe zawsze zatrzymywaliśmy kocura, który jak podrósł znikał.Najdłużej chyba 7 miesięcy z nami był jeden.I tak od kilku lat. A nasza kotka ma się świetnie. Ktoś ma jakiś pomysł? Bo rozumiem,że raz czy dwa kocur może uiec, ktoś może podpierniczyć...Ale co roku?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Kotka przegania swoje kocuięta z gniazda, czasem też są koty, ktore nie będą tolerowały innego kota czy kotki na swoim terenie, kocury mają tendencję do szukania swoich własnych rewirów i swoich domów, dlatego po jakimś czasie lubią odchodzić. Koty czasem miedzy sobą też "dogadują się" i ustalają, które "znika"

Polecam dwie fantastyczne ksiązki:

"Dlaczego kot mruczy" Desmonda Morrisa i "Plemię tygrysa" Thomas Elizabeth Marshall

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie z kolei kotka odeszła, gdy zatrzymaliśmy kocięta. Kilkakrotnie ją widzieliśmy w parku... Mam nadzieję, że ma się dobrze, bo to przekochane stworzenie.

Pamiętam, jak ojciec koleżanki przez przypadek zabił kotkę sąsiadki (kotka schowała się pod autem, on nie sprawdził, ruszył...); sąsiadka została sama z kociakami, było ich dużo, a ona mieszkała sama (pracowała) i nie dałaby rady się nimi zajmować. Akurat się zbiegło, że moja kotka się okociła poza domem i obcy kocur podusił jej kocięta... Zabrałam kotkę do sąsiadki koleżanki i jak się nimi zajęła, to ją tam zostawiłam. Była u niej przez miesiąc, a jak kocięta nie potrzebowały już jej opieki, sama wróciła. To było niesamowite; akurat o niej myślałam, a ona wskoczyła przez okno w pokoju. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to moja kotka chyba twardą łapą rządzi i przegania wszystkich :) i faktycznie, koty mają takie "trzecie oko" pamietam,że jak miałam bardzo ciężki czas i często zdarzało mi sie płakać to zawsze pojawial się kot. Mimo,że nie był pieszczochem i nie lubił jak się go głaskało, przybiegał jak płakałam i się lasił.A mnie to uspokajało :) potem uciekał i znowu był nietykalski :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

Koty wyczuwają też świetnie choroby i chętnie lgną do chorych miejsc wyciągając je z nas. One to odczuwają jako przyjemne ciepło. Podobnie wyczuwają żyły wodne i inne negatywnie napromieniowane miejsca w domu. Warto wiec obserwować koty :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z miejscami chorymi prawda. Koty mojemu tacie zawsze wskakiwały na klatkę piersiową i zasypiały. No i okazało się,że tato ma chore serce.

Z żyłami wodnymi też zauważyłam ;) a pieski na odwrót, uciekają od żył wodnych :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Stella_

A czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć, dlaczego moja kotka zajada ogórki z jeszcze większym apetytem niż gdyby dobierała się do kiełbaski? ;) Mam jeszcze kilka kotków ale tylko ona zajada ogórki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koty wyczuwają też świetnie choroby i chętnie lgną do chorych miejsc wyciągając je z nas. One to odczuwają jako przyjemne ciepło. Podobnie wyczuwają żyły wodne i inne negatywnie napromieniowane miejsca w domu. Warto wiec obserwować koty :)

 

Moja babcia miała psa. Zawsze jak mnie coś bolało to kładł się na bolącym miejscu i tak fajnie je ogrzewał :D czyli to nie tylko domena kotów... a podobno psy nie lubią żył itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

U psw ma to inne podłoze, koty czują te chore miejsca jako ciepło, które lubią i ciągna, psy wyczuwają zapach choroby i raczej ocieplają je sobą niz wyciągają chorobę jak koty, czasem niektóre psy stosują rodzaj bioterapi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mama mojego kolegi miała problemy ze stawami i na bolące miejsce połozyła sobie... swinke morską. Na drugi dzień świnka była juz zimna :) jakie miała wyrzuty sumienia,że zabiła dzieciom świnke morską :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam fretkę która pod koniec życia bardzo chorowała... wtedy jak nigdy przychodziła do nas i kładła się na brzuchu albo bardzo blisko.. a jak była zdrowa to graniczyło z cudem aby się położyła koło kogokolwiek.... może futrzak potrzebował energii? Szkoda mi jej, tak strasznie się męczyła:(

 

Heh odchodzimy od tematu kotów..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

A ja trafiłam na interesujący link odnośnie felinoterapii

Terapeutyczny wpływ kotów – felinoterapia Female - Portal dla kobiet - Internetowy Magazyn Kobiecy - Polish Women Portal

 

Nie wiedziałam, że kociaki mogą mieć aż taki wpływ na zdrowie.

Edytowane przez Stella_
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Lubie koty, nawet mam jednego, ale by oddawać im cześć, to nie mam zamiaru. Kot to zwierzę i raczej nie będę go cenił wyżej niż człowieka.

Trzeba również pamiętać, że kot to istota zdradliwa i nie wdzięczna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój kot o wielu imionach, oficjalne to Tavris, pozostałe to Niunio, Mysio itp. zawsze żywo reaguje na coś. Potrafi patrzeć się na coś za mną, koło mnie albo czasem w punkt jakby z kimś rozmawiał. Jeśli kogoś coś boli to kotek to wyczuje i robi doskonały masaż kręgosłupa, wskakuje, chodzi kilka razy po plecach, czasem uciska dane miejsce i zeskakuje. W maju kończy 5 lat, a spotkaliśmy się pewnego lipcowego słonecznego dnia, kiedy to pani na miejscowej giełdzie(Koszalin) szukała tzw dobrych rąk dla ostatniego z miotu. Przytargałam go na drugi koniec Polski aż na Lubelszczyznę i został. Teraz to praktycznie stal się kotem moich rodziców, bo ja na drugim końcu kraju jestem, a moi rodzice się do niego bardzo przywiązali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

A co jeśli zwierzęta, mam na myśli koty, uciekają ciągle od człowieka? Ja np. nigdy nie dotknęłam kota. Wszystkie uciekały ode mnie i na mnie prychały...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
Gość Tuzia

Kotki przeważnie lubią ludzi........nie wiem czemu od ciebie uciekają...może masz coś w sobie co je odstarasza, albo wychodzisz z góry z założenia, że i tak go nie "dotkniesz"

 

A ja sama mam pięknego czarnego kotka:)

Edytowane przez anatemka
łączenie postów
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kotki przeważnie lubią ludzi........nie wiem czemu od ciebie uciekają...

Bo są dzikie... Do ludzi przychodzą tylko oswojone, bardzo głodne albo z rują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość solo.

no a mój kot? jest jakiś dziwny...:)no ale lepiej nie bede o tym pisać

w każdym razie nie od razu go polubiłam.dopiero po jakimś czasie.

w dodatku jako jedyny ze wszystkich kotów jakie miałam utrzymał sie przy naszej rodzinie

i jest z nami juz cztery lata:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Astra_

Ja też mam burasa :) Ma na imię Astra bo miał być dziewczynką a póżniej nie zmieniałam bo się przyzwyczaił. Czasem wołam na niego Synuś. Jest fantastyczny słucha sie jak pies ale tylko mnie :)

Mam jeszcze drugiego ale jest mamy ale ten jest też dziwny zachowuje się jak by był miał downa w ogóle nie ma w sobie kociego sprytu

 

A w ogóle to uważam że koty mają w sobie coś takiego trochę magicznego :)

Edytowane przez Astra_
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Astra_
Nie trochę magicznego, a magicznego w pełni. Koty trochę inaczej funkcjonują, zawsze żyją jakby w obu stanach i swiatach równocześnie, ale to też specyfika pracy ich mózgu. Zawsze w stanie alfa :)

 

Napisałam trochę magicznego bo ja bym to nazwała inaczej niż magia ale nie potrawie odnależć takiego słowa. Koty są takie jak by były w innym świecie z innego świata.

Jak Astra patrzy na mnie tymi swoimi oczami mam wrażenie że zagląda mi w głąb duszy i wie wszystko nawet to czego nie wiem ja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Zawsze mi się wydawało, że część duszy kota jest ludzka. Mają to coś w sobie. Z takich dziwnych rzeczy, mój perski, gdy czuję się samotnie, siada obok mnie, zazwyczaj na biurku przy oknie. Zawsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

To mój Czaruś :) Jest bardzo inteligentny - reaguje na większość rzeczy, które się do niego mówi. Budzi moją mamę codziennie o tej samej godzinie niezależnie czy jest głodny czy nie;) Traktuję go jak człowieka, jak swojego przyjaciela. Czasem da mi w kość, ale wie jak mnie udobruchać i moja złość szybko mija;) Dla mnie koty to niewątpliwie stworzenia mistyczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...
Gość dziarka

Witam. To moja pierwsza odpowiedź. Od 2 lat towarzyszy mi piękna czarna kotka. Moja wena do tatuaży. Dzięki niej towarzyszy mi małe cudo ,również czarne jednakże jest to kocurek mający około 3 miesięcy. Koty są takimi indywidualistami. Ich dzikość , wolność, niezależność jest strasznie przyciągająca. Kot wybiera sobie człowieka... a człowiek wybiera sobie kota. To dziwne jak zawsze są zgodni . Pozdrawiam. Świetny artykuł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam dwa sierściuchy - oba kociaki zupełnie inne - jeden Wypłosz około 9-10 lat, biało-czarna - obcych nie lubi, gdy już pozna zapach łaskawie pozwoli sie obcym pogłaskać

Druga - oliwkowo-zielona - około 6 lat - przylepa, miauczy i skrzeczy na okrągło, łasi się, lubi pieszczoty, ociera się - nie o wszystkich... ale o mnie zawsze jak tylko jestem w domu, mało tego - kot gdy dzwonię do domu (po przeprowadzce z domu koty zostały z rodzicami) kot miauczy do telefonu/skypa i nie da się jej odgonić i zamknąć - cudowny sierściuch!

 

Oba koty znalezione - jeden na drzewie - Tata próbował przegonić - zostawiał na zewnątrz na noc ale po 3nocach zrozumiał, że nie ma sensu - kot znalazł swój nowy dom, oliwkowo-zielona na ulicy - małe, zabiedzone i wystraszone....

 

I najważniejsze - "każdy kot dwa imiona ma" - jedno nadane przez ludzi i drugie w świecie kotów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...