Skocz do zawartości

Palenie papierosów


Gość kikikaka

Rekomendowane odpowiedzi

Gość kikikaka

Witam,

oferuje nie tyle pomoc co chciałabym się czymś podzielić, mianowicie książką "Easyway" Allena Carra.

 

Jest to książka inna niż wszystkie. Nie straszy rakiem, nikt nie każe wąchać popielniczek ani nic podobnego.

 

Po prostu bierzesz kawę, papierosy i...czytasz (tak, podczas czytania należy palić). Pod koniec książki jest moment na ostatniego papierosa. Jednak to nie tak, że wtedy musisz "się zdecydować". Po prostu będziesz wiedział/a czy chcesz nadal palić czy nie. Jeśli nie to zapewniam, że nie będzie to jak zawsze z rzucaniem - po prostu nie będziesz odczuwać takiej potrzeby, najzwyczajniej w świecie. Pożegnanie z papierosami będzie niezwykle przyjemne :) Jeśli nadal będziesz palić - cóż, wiele nie tracisz, bo nic się nie zmieni.

 

Książkę można nabyć w księgarniach, ale bez problemu znajdziecie w sieci ebook.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kikikaka

Adaa__xd, ale możesz podrzucać tytuł palaczom ;) Ważne, aby wspomnieć to o czym napisałam - jeśli tak książka pomoże im rzucić, to odbędzie się to z łatwością, bez wyrzeczeń i poczucia straty (inaczej nawet jeśli tytuł ich zainteresuje to odłożą go na "jutro").

 

Voozie, nie, nie jest głupie, ale zaskakujące. Nie mieszkam w Bytomiu, ale po sąsiedzku ;) Czemu pytasz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A owszem, owszem. Miałaś podobny styl literacki i nick do mojej kumpeli właśnie z Łagiewnik. Ale przecież na wiele kobiet o imieniu Dominika mówią Kika, więc praktycznie nie było szansy, bym trafił z moim podejrzeniem. A więc przepraszam i za książkę dziękuję. :*

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kikikaka

Imię też się nie zgadza, wynika raczej z mojego zamiłowania do bogatego języka małych dzieci. No i nie ma za co przepraszać ;)

 

Daj znać czy książka Ci pomogła - zawsze to może być zachęta dla niedowiarków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samo napisanie, że mi pomogło nic nie da. Jeżeli wam to nie przeszkadza, to przeprowadzę na sobie test, którego przebieg i wyniki będę tutaj opisywał.

 

Jestem Voozie i palę jakieś półtora roku (xD). Moje uzależnienie z czasem się zmieniało. Na początku oczywiście był to swoisty eksperyment, do którego podchodziłem bez większego zaangażowania wraz z myślą "Wszystkiego trzeba spróbować.". Jak każdy na początku myślałem, że mogę w każdej chwili rzucić (i zapewne tak było), więc ciągnąłem to dalej i dalej. Na początku paliłem słabe papierosy, potem przerzuciłem się wraz z przyjacielem na drewnianą fajkę i tytoń waniliowy, bo błędnie założyłem, że to nie jest tak niezdrowe. Potem znów wróciłem do papierosów, najpierw były to takie bardzo słabe, potocznie nazywane "damskimi" (np. Slimy waniliowe), potem były Pall Malle Lighty, które paliłem długi czas. Następnie przestało mi to wystarczać, więc paliłem czerwone, w dodatku coraz tańsze, bo zaczęły szybko drożeć. Teraz palę ruskie, tanie fajki i patrzę na to, żeby "kopały w płuco". Jestem silnie uzależniony i czuję, że jest to coraz bardziej uciążliwe. Wydaję na papierosy większość pieniędzy, w dodatku próbuję infantylnie to usprawiedliwiać, mówiąc "lubię to". Nie, nie lubię. To jest okropne i chcę z tym skończyć. Próbowałem kilku sposobów (najczęściej afiromowałem się wieczorami), ale rano zapominałem o tym, że mam rzucić. Przeczytałem wstęp tejże książki i wydaje się zachęcające, że pomaga ona w 95% przypadków. Pomimo to mogę zaobserwować, że moje myśli i tak kierują mnie do stwierdzenia "i tak Ci się nie uda, nawet nie próbuj". Ale co mi szkodzi? Przeczytam do końca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzieki za ksiązkę kikikaka,strasznie ciekawa jestem co jest w niej napisane.

ale swoja drogą,czy Ty paliłas i po niej rzuciałaś palenie, czy to z doświadczenai zanajomych wiesz? (nie doczytałam sie tego w Twoim mailu - albo cos przoczyłam)

pozdrawiam Cie sedecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kikikaka

Szczerze przyznaję, że nie. Palę. Jednak zauważyłam, że palę mniej a i jak wypadnie mi dzień "bez papierosa" znoszę go zdecydowanie lepiej (to jednak nie jest celem te książki)

 

Jestem jedyną osobą z mojego otoczenia, która nie przestała palić (a jest tych osób trochę) po tej książce ale też wiem dlaczego.

Zasadniczo metoda tej książki polega na niszczeniu przyczyn palenia, obalaniu mitów - nie mówi dlaczego warto przestać, tylko dlaczego nie ma to sensu. Wiem, który mit się mnie trzyma jak rzep psiego ogona, ale niestety póki co mój umysł nie potrafi go odrzucić. Cóż - ktoś musi być we wspomnianych 5%. Mimo wszystko uważam książkę za genialną, problem jest "ugryziony" z zupełnie innej strony i jestem pewna, że wielu pomogła naprawdę i jeszcze wielu innym pomoże. Mi również - staram się wciąż analizować to czego nie "załapałam" i wierzę, że w końcu mój mały móżdżek ogranie ten szczegół ;)

 

Metoda Allena Carr'a vs. silna wola

 

To próba zabicia w sobie pragnienia papierosa przy użyciu zdroworozsądkowych argumentów:

 

* zagrożeń dla zdrowia

* ubezwłasnowolnienia

* kosztów

 

 

Ta metoda najczęściej skazana jest na niepowodzenie.

No bo kto lubi rezygnować?

 

Wielu palaczy próbuje przestać palić tzw. 'metodą silnej woli'.

 

Budujemy w sobie świadomość oczywistych, negatywnych skutków palenia, takich jak groźba raka, brud, koszty itd. i wmawiamy sobie:

"Jeśli tylko wytrzymam bez palenia wystarczająco długo, pragnienie papierosa w końcu zniknie."

 

Brzmi to wprawdzie logicznie, zwykle jednak dzieje się coś zupełnie odwrotnego.

 

Papieros staje się dla nas czymś najcenniejszym na świecie.

No bo kto lubi, kiedy mu się coś odbiera?

 

My niczego wam nie odbieramy - poza kilkoma iluzjami i stereotypami. W to miejsce dajemy wam coś bardzo ważnego: szansę na to, że staniecie się szczęśliwymi niepalącymi!

Edytowane przez kikikaka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma

To po prostu pzrestan palić. Najłątwiej. jestem tego najlpeszym dowodem. Bez ułątwiaczy bez książek, bez problemu, bez stresu. Wziełam i pzresytałam palić I już

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisalam juz o tej ksiazce, tylko nie widzialam, jak ja nazwali po polsku:). Ja czytalam po niemiecku.

Ja sie nie dowiedzialam nic, czego bym wczesniej nie wiedziala, z paroma punktami w tej ksiazce w ogole sie nie zgadzam, ponadto sposob pisania faceta mnie wkurzal. Mimo wszystko postanowilam dobrnac do konca. I juz nie pale !!! Prawie 3 tygodnie :)

 

Nie skonczycie z paleniem jesli tego nie chcecie, to wiadomo, wtedy zadne argumenty do was nie dotra. Ja w sumie zawsze chcialam, ale sie balam, ze "te fajne" momenty, ktore mialam z papierosami znikna bezpowrotnie. No i teraz wiem, ze to nie byly "fajne momenty", tylko uzaleznienie i ze to media nam zrobily "wode z mozgu". Wpoily nam, ze palac jestes cool. A to kompletna bzdura!! Niby to wiemy, ale nie do konca, dlatego wszyscy, ktorzy chca przestac powinni ta ksiazke przeczytac.

 

Ponadto chcialam dorzucic, ze minely niecale 3 tygodnie, a ja sie czuje jakbym juz wieki nie palila i wspolczuje tym, co jeszcze musza. Zycie bez papierosa jest wspaniale !! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kikikaka

Vivien01, fajnie, że Tobie przyszło to tak łatwo, ale...gdyby tak było dla wszystkich to chyba by tylu palaczy na świecie nie było. Fakt - samo w sobie dostawienie papierosów to (podobno) żaden wysiłek, cały problem w tym co opisuje książka czyli stereotypy wbijane do głowy od zawsze. Wiesz mam przyjaciółkę, która nigdy nie paliła (nawet nie próbowała) i kiedy x razy żaliłam się na nieudane próby to zawsze mi odpowiadał "wiem, że to jest bardzo trudne". Nasuwa się pytanie: skąd? Ano stąd, że to stwierdzenie jest dla miażdżącej większości zwykłym aksjomatem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kikikaka

alexis, miałam podobne odczucia. Fakt, wszystko wydaje się takie oczywiste a jednak gdyby było to raczej nikt by po tę książkę nie sięgał a na pewno nie palił...bo po co? Ja się biję wciąż z jednym, mam dysonans poznawczy. Czuję jednak, że już niedługo ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

alexis, miałam podobne odczucia. Fakt, wszystko wydaje się takie oczywiste a jednak gdyby było to raczej nikt by po tę książkę nie sięgał a na pewno nie palił...bo po co? Ja się biję wciąż z jednym, mam dysonans poznawczy. Czuję jednak, że już niedługo ;)

 

kikakika, zrob sobie termin, tak jak to opisuja w ksiazce. Ja wybralam moment po urlopie i po waznej rozmowie, zebym nie miala wymowek "ah, tyle stresu, albo teraz nie moge, bo chce sie rozkoszowac urlopem". Ten termin moze byc nawet dosc odlegly, przez ten czas przepal sie na maxa i caly czas przy paleniu mysl, jakie to okropne, i smierdzi, i co sie dzieje z twoimi plucami...

 

Dla mnie byl w dodatku motywujacy fakt, ze czulam, ze mi ten papieros "spala energie". Czesto po fajkach czulam sie przez kilka minut po prostu zmeczona i bez energii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jaga_Wiedzma
Vivien01, fajnie, że Tobie przyszło to tak łatwo, ale...gdyby tak było dla wszystkich to chyba by tylu palaczy na świecie nie było. Fakt - samo w sobie dostawienie papierosów to (podobno) żaden wysiłek, cały problem w tym co opisuje książka czyli stereotypy wbijane do głowy od zawsze. Wiesz mam przyjaciółkę, która nigdy nie paliła (nawet nie próbowała) i kiedy x razy żaliłam się na nieudane próby to zawsze mi odpowiadał "wiem, że to jest bardzo trudne". Nasuwa się pytanie: skąd? Ano stąd, że to stwierdzenie jest dla miażdżącej większości zwykłym aksjomatem.

 

Poparz co napisałas powyżej. "wiem, że to jest bardzo trudne". Nasuwa się pytanie: skąd? Ano stąd, że to stwierdzenie jest dla miażdżącej większości zwykłym aksjomatem

 

A czy w Twoim umyśle, przekonaniu, w Tobie też to nie siedzi? Czy Ty sama też nie uważasz, że to jest trudne?

Tak robisz i wówczas to jest trudne. I z tego powodu jest trudne dla każdego z palaczy.

Co więcej w TV pokazuje nam sie reklamy, że to jest trudne chyba ze masz farmaceutyczny wspomagacz a wówczas jest to łatwe. I teraz zobacz, z wspomagaczem to będzie łątwiejsze bo ludzie wierzą w jego cudowną moc.

A tak naprawdę to jest w nas.

Paliłam bardzo długo i bardzo dużo. Kilka razy usiłowałam zerwać z nałogiem i było... diablo trudno. Zaopatrywałam się w ksiazki jak rzucić, przygotowywałam do rzucenia, kupowłąm reklamowane preparaty, szukałam wsprcia w znajomych itd, itp

Totalny cyrk wokół rzucania palenia, a jednoczesnie cały czas krążenie wokół hasła palę-nie palę. Różnica w tym żadna bo słowo palę nawet z negacją wciąż się pojawiało. I ciągnęło i było nie fajnie, a w końcu było tak, źle, że przegrywałam walkę

Teraz postanowiłąm inaczej.

Po cichu najpierw w glowie. Postanowiłam, że:

1. jak dpale tę paczkę to nie kupie następnej

2. nie będę wcale myśleć o papierosach

 

Jak postanowiłąm tak zrobiłam. Pierwsze dwa dni były nie łątwe ale to dlatego, że jak gdzieś zobaczylam peta lub osobe z papiersem to mi się przyominało i wtedy chcialo zapalić, ale szybko starałam znaleźć sobie jakieś zajęcie i zapominałam zapalić.

Dobre sa tu ksiażki bo wieczorem jak juz nie miałąm czym się zająć to uciekałam w świat książek i też zapominałam palić

Co więcej nie miałąm nawet specjalnego łaknienia na cukier czy pdjadanie czegokolwiek.

Wewnętrznie po prostu chciałam być abstynntem (tego słowa też używalam w myślach by nie pjawiałao się tam nic z paleniem)

Nie wiem nawet dokładnie kiedy rzuciłam, jakoś w pierwszej połowie czerwca. Daty nie zapisałm, nikogo nie inforowałam, że nie będe palić itd

Tak naprawde to jest w nas, w naszych głowach. Jeśli wmwimy swobie, że coś jest łatwe, bezbolesne i da się zrobić to sie po prostu da zrobić

Jeśli zaczniemy myśleć, ze jest to trudne, ze tzreba nie wiedziec jak silnej woli (to tez kolejny stereotyp), ze sie nastawic tzreba na przykre dolegliwosci abstynckie itd, to tak właśnie będzie.

Powodzenia życze i wytrwania.

 

 

 

P.S. Może ja też napisze ksiązke o tym rzucaniu palenia? :chytry_na:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najłatwiej jest w ogóle nie zaczynać palić :)

 

Nigdy nie paliłem ale moja mama no cóż.....paliła jak smok.

Jednak kiedy okazało się, że będę miał siostrzyczkę przestała z dnia na dzień.

 

Moim zdaniem najlepszy sposób na rzucenie palenia to uświadomienie sobie jak wiele na prawdę można stracić przez głupie popalanie. Zawsze jest wybór.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kikikaka

Vivien, o tym jest właśnie ta książka. Tak jak pisałam ona gryzie problem od właściwej strony (w przeciwieństwie do innych znanych mi lektur na temat palenia) - takie jest moje zdanie. Co więcej autor nie każe wierzyć "na słowo" a łopatologicznie tłumaczy te wszystkie mechanizmy, ale...tak jak pisałam wcześniej mam dysonans poznawczy. Wiem, w którym miejscu dokładnie leży mój problem. To zawsze coś, bo i tak jestem ogółem w myśleniu do przodu ;)

 

alexis, wyznaczyłam na jutro, ale nie czuję się super przygotowana. Mam nadzieję, że jednak dam radę. Nie obrażę się za wsparcie psychiczne ;)

 

AkaNoTsubaki, oczywiście, że tak jest najprościej, ale już po ptokach, że się tak wyrażę ;) Poza tym nigdy nie bądź taka pewna - ja łamałam ludziom papierosy i w ogóle byłam wielką krzykaczką antynikotynową. Do czasu niestety...lista to jest jakiś sposób, jednak nie do końca, bo rezygnujesz z czegoś na rzecz czegoś. Wybierasz lepszą opcję, ale coś tracisz. Tak jakbyś musiała wybierać: partner albo koleżanka. To męczy psychicznie i tu jest pies pogrzebany. Jeśli nigdy nie paliłaś ani nie byłaś od niczego uzależniona nie zrozumiesz raczej pewnych mechanizmów i odczuć, jakie kierują wtedy człowiekiem. Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz musiała :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wybierasz lepszą opcję, ale coś tracisz."

kikikaka, podstawowy blad :). Wbij sobie do glowy, ze tak naprawde, to nic nie tracisz, a to ze ci sie wydaje, ze tracisz jest zludne. Ale zrozumiesz to dopiero, jak przestaniesz palic :).

"wyznaczyłam na jutro, ale nie czuję się super przygotowana. Mam nadzieję, że jednak dam radę. Nie obrażę się za wsparcie psychiczne ;)"

Przyznam ci sie, ze ja tez nie bylam do konca przekonana, jak przestawalam palic, nawet mnie ta ksiazka do konca nie przekonala. Potrzebowalam w sumie czasu, zeby to, co przeczytalam zmienilo moje schematy myslowe :D. Ale mysle, ze to sie stalo i teraz jak mam ochote na fajke, to sie pytam siebie, co by mi to tak naprawde dalo, jakbym teraz zapalila...jesli w ogole cos, to jakas zludna, chwilowa przyjemnosc, a potem godziny wyrzutow sumienia i przekonanie, ze jest sie wlabym psychicznie.

 

W ogole na poczatku tez nie bylo mi latwo, bo mialam jeszcze w glowie automatyczny mechanizm, np. po jedzeniu - papieros, stres-papieros, piffko-papieros. Ale tego przyzwyczajenia szybko sie mozna oduczyc.

 

I jest naprawde fajnie i sie czlowiek z kazdym dniem staje dumny, ze cos osiagnal :D.

No wiec szczerze polecam, moja droga :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kikikaka
kikikaka, podstawowy blad :). Wbij sobie do glowy, ze tak naprawde, to nic nie tracisz, a to ze ci sie wydaje, ze tracisz jest zludne. Ale zrozumiesz to dopiero, jak przestaniesz palic :).

 

 

Ja wiem (i nie wiem), tłumaczyłam jedynie na czym polega wada metody z listą. Znam niejedną osobę, która rzuciła a jednak. Nawet po 2 latach czuje to "kłucie". Niejedną, która rzucała x razy, bo wciąż do tego wracała...dlatego chciałabym w 100% wewnętrznie być w zgodzie z tą decyzją i tego oczekuję nadal po przeczytaniu tej książki (choć z opóźnionym zapłonem). Bo rzucić palenie to jedno a nie męczyć się już nigdy z fałszywym brzemieniem tej decyzji to drugie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kikikaka

Możliwe, że nie rozumiem palaczy. Nie....ja ich na pewno nie rozumiem już z samego tego, że wydają pieniądze na własną śmierć ;)

I jeszcze taki drobny szczególik - to, że mam kwiatek w avku nie znaczy, że jestem dziewczyną :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kikikaka

Możliwe, że nie rozumiem palaczy. Nie....ja ich na pewno nie rozumiem już z samego tego, że wydają pieniądze na własną śmierć ;)

I jeszcze taki drobny szczególik - to, że mam kwiatek w avku nie znaczy, że jestem dziewczyną :)

 

kikikaka, mimo ze cie rozumiem, to musimy pomyslec, ze punkt widzenia chlopaka:jezyk2: AkaNoTsubaki jest niestety tym prawdziwym, bo my niestety borykamy sie z nalogiem (choroba), tak w zasadzie, to choroba psychiczna ( do jakich zaskakujacych wnioskow doszlam:ROTFL:), bo nasz nalog bardziej psychiczny, niz fizyczny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe czy za żółte papiery przysługują jakieś przywileje? :hmmm:

 

:hahaha:, zycze powodzenia od jutra :).

Pamietaj, ze my tu wszyscy na ciebie liczymy, wiec nas nie zawiedz:_okok:

 

Zycze ci, zeby ci :palacz: obryzdly !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...