Skocz do zawartości

Cała prawda o bogu


Piotr_Uduchowieni

Rekomendowane odpowiedzi

Ja nie wierzę w boga, żadnego. Dlaczego? Ponieważ nie wiem, który bóg ze wszystkich "istniejących" teraz na świecie jest prawdziwy. Skąd mam wiedzieć, czy tak naprawdę istnieje Bóg katolicki czy może cała rodzina bogów egipskich? Ksiądz od zawsze wmawiał mi, że tylko jego religia jest prawdziwa. Jakim prawem można tak mówić?

Po drugie, denerwują mnie wszystkie nakazy i zakazy we wszystkich religiach. Nie medytuj, nie uprawiaj magii, nie wierz w horoskopy bo opęta cię Diabeł. Skoro tak, to dlaczego jeszcze wszyscy ludzie żyjący na kontynencie Azjatyckim i uprawiający chociażby medytację jeszcze spokojnie sobie żyją? To się kupy nie trzyma.

Po trzecie, powiem Wam, że chciałam kiedyś wierzyć w Boga. Gdy miałam 14 lat sama z własnej woli sięgnęłam po Biblię bo chciałam się nawrócić. Bo wierzyłam, ze Bóg jest miłosierny i kochający. Ale nie doczytałam daleko. Bo gdy przeczytałam te kilka wersów, znienawidziłam tego "boga".

"Noe zbudował ołtarz dla Pana i wziąwszy ze wszystkich zwierząt czystych i z ptaków czystych złożył je w ofierze całopalnej na tym ołtarzu. Gdy Pan poczuł miłą woń, rzekł do siebie: «Nie będę już więcej złorzeczył ziemi ze względu na ludzi, bo usposobienie człowieka jest złe już od młodości1. Przeto już nigdy nie zgładzę wszystkiego, co żyje, jak to uczyniłem. Będą zatem istniały, jak długo trwać będzie ziemia: siew i żniwo, mróz i upał, lato i zima, dzień i noc». "

 

Nie mogę ufać komuś, kto pozwala na morderstwo, a nawet się z tego cieszy. I nieważne, że to zwierzę a nie człowiek (przypominam ze człowiek to też zwierzę, a teoria ewolucji jest prawdziwa) To nasz mniejszy brat, który również czuje. To religia katolicka godzi w moje uczucia, miłość do świata i wszystkiego co żyje. Bo to nie człowiek jest najwspanialszy na Ziemi.Człowiek to wrzód na skórze Ziemi. Bo niby jakim prawem możemy niszczyć wszystko co się rusza?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowiek to wrzód na skórze Ziemi. Bo niby jakim prawem możemy niszczyć wszystko co się rusza?

 

W tym momencie skupiłaś się na samych negatywach w ogóle nie biorąc pod uwagę wszystkich wspaniałych rzeczy jakie uczynił człowiek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bóg to nie kolega z podstawówki ,i jak będzie chciał tak zrobi

Ja też zrobię jak będę chciał, mój kolega z podstawówki też robił jak chciał.

to właśnie ,wielu ludzi niedojrzałych duchowo,ma spaczone pojęcie o dobroci i sprawiedliwości Bożej ,gdzie ich dziecinanna i niedojrzała wiedza ,wyobraża sobie Boga na krztał ludzki,

O, nareszcie wszystko się wyjaśnia. Miłość, przyjaźń, dobroć przez pryzmat Boga zmieniają znaczenie! Miłość to żądza zemsty, dobroć to egoizm, przyjaźń to nie wiem co, ale też coś co nazwałbym złe, gdyby nie to, że zło przez pryzmat Boga zmienia znaczenie!

 

Trochę tu ironizuję i może nie do końca zrozumiecie to, co chcę powiedzieć.

Co u ludzi jest złą cechą i nawykiem, bo "oko za oko ząb za ząb" nie wydaje się dość rozsądne, tak samo przyjaciel jednostronny, to nie przyjaciel, to ty mówisz, że u Boga cechy te nie są złe, tylko dlatego, że jest Bogiem! Bez sensu.

 

A jakie to cudowne rzeczy uczynił? Słucham. Poza próbami naprawienia tego, co sam zniszczył.

 

salvador_dali_screensaver.jpg

- Tolkien "Władca Pierścieni"

Jeszcze więcej mam wymieniać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie Można Boga winić ,za wszelkie zło którego dopuścił się Człowiek w historii.

Fajna wymówka ,dla takich co zawsze czynili zło,wywoływali wojny ,itp.

Najlepiej Zawinić,coś głupiego zrobić,i obwiniać o wszystko ,Boga :lol:

Zawsze tak było że łatwiej "podłożyć świnię nieobecnemu,niewinnemu " ,kto nie może się bronić, gdyby ingerencja Boska była natychmiastowa ,to z pewnością człowiek szybko by się przekonał o tym czy owym ,ale trzeba pamiętać "Bóg jest nie rychliwy ,ale sprawiedliwy.

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem jak to się ma do mojej wypowiedzi. Ja nikogo nie winię za coś czego nie zrobił. Zmieniasz temat bo nie masz argumentów!

Następny ,będzie z argumentami wyjeżdzał "Fanatyk Jeden ".

Przepraszam cię za mój język ,ale sam mnie zmusiłeś , swoim niedojrzałym ,postem ,argumentów to ja bym ci przytoczył wiele,ale sam znajdź odpowiedź w sobie,ponieważ pamiętaj -każdy rozwija się we własnym rytmie,we własnym tempie,każdy Człowiek ma inny Charakter ,każdy musi sam ,indywidualnie przeżyć swoje życie ,sam osobiście pewnych rzeczy doświadczyć .

Czyli idż i poszukuj odpowiedzi ,a nie zatrzymuj się we własnym rozwoju ,ponieważ Człowiek uczy się całe życie .

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcześniej podawałeś argumenty, gdy się skończyły mówisz, że je masz, ale nie powiesz. Przytocz mi proszę.

To, co w sobie znalazłem, to argumenty na to, że Bóg jest sprzeczny. Z drugiej strony pojawiły się argumenty mówiące, że sprzeczności te sprzecznościami nie są. Wydają mi się one jedynymi słusznymi kontrargumentami na wypowiadane przeze mnie wcześniej argumenty na "sprzeczność Boską". Chciałbym, by ktoś przedstawił mi inne i bym się z nimi zgodził, ale cholera za nic argumenty innych nie są na tyle logiczne, bym nie powiedział swoich kontrargumentów zaprzeczających ich argumentom. Dlatego jeszcze raz proszę, przytocz mi te argumenty!

 

Tak, jestem fanatykiem argumentów!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hysterus,drogi mój :) ,w kwestii ,Boga nikt na Ziemi ,nie poda ci na tyle logicznych argumentów ,żeby były one satysfakcjonujące dla ciebie,ponieważ cała odpowiedź na temat Boga i inne zkodowane,schowane są głęboko w tobie,w głębiach twojej psychiki, lub w zakamarkach twojego serca,dlatyego w życiu warto słuchać swojego wewnętrznego głosu (Mądrości Serca) oraz kierować się intuicją.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hysterus, wymieniłeś rzeczy wielkie, które stworzył człowiek. Ale tak naprawdę czymże one są? Niczym. Czym w skali wszechświata jest twór jednego malutkiego człowieka? My, jako całe społeczeństwo, tylko niszczymy, a drobne osiągnięcia artystyczne pojedynczych jednostek nic tu nie znaczą. Czy kontrargumentem do tego, że człowiek niszczy planetę, wycina lasy, zatruwa atmosferę, wybija zwierzęta (przez co nie ma już na świecie wielu ich przedstawicieli) może być to że namalował wspaniały obraz lub napisał wybitną książkę? Nie. Bo tak naprawdę człowiek jest samolubny, a wszystkie dzieła stworzył nie dla świata, tylko dla własnej dumy i próżności. Przez to co niszczymy, cierpi świat, a przez to co tworzymy nikt oprócz nas nie zyskuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całkowicie się z tobą zgadzam :) Ale je nie dawałem Ci kontrargumentu przeciw tej wielkiej destrukcji, a tylko odpowiadałem na pytanie "Co stworzył pięknego" :)

 

Co do wybijania zwierząt... Gatunki powstają i znikają, tak jest niezależnie od człowieka. Człowiek może przyczyniać się do tego procesu przyspieszając lub spowalniając celowo, lecz wpływa na to nawet swoim własnym istnieniem. Tak jak istnienie żuka wpływa na istnienie biedronek.

Edit:

Ale spójrzmy na to z innej strony. Człowiek jak każdy inny gatunek chce przeżyć. Nie wie, że niektóre jego działania niszczą coś, czego robić nie powinny. Niektórzy nie chcą się tego dowiedzieć, a niektórzy o tym wiedzą i próbują coś działać. Powstają nowe technologie mające na celu oszczędzanie dóbr ziemskich, ale żeby do nich dojść musieliśmy i musimy przejść przez technologie te bardziej degradujące środowisko. Swoją drogą nasza cywilizacja miała niesamowite szczęście, powstaliśmy w okresie gdy surowce energetyczne mamy na wyciągnięcie ręki. Węgiel i ropa leży sobie i czeka na wykopanie. Gdyby nie one, stanęlibyśmy w rozwoju cywilizacyjnym i nigdy by nie doszło do rozwoju ekologicznych technologii. Kto wie, czy nie byłoby lepiej? Kto wie, co będzie za paredziesiąt lat?

Edytowane przez koteł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli wg Ciebie Bóg jest tylko mechanizmem, a człowiek ( stworzony przez mechanizm jak z tego wynika) już nie? Starzec z brodą i berłem jest tylko alegorią Boga, żeby dzieciom łatwiej było zrozumieć pojęcie boga w ogóle.

 

Poznać boga to poznać człowieka, badać człowieka znaczy badać wszechświat,

gdyż wszechświat jest wyrazem boskiej myśli i wszechświat odzwierciedla się

w człowieku

 

To, co w sobie znalazłem, to argumenty na to, że Bóg jest sprzeczny.

Świat jest dualistuczny . Są dwie ścieżki indywidualizmu którymi może

podążać człowiek. Pierwsza z nich to ścieżka moralności, dobroci,

miłości itd. Ta ścieżka jest nazywana przez ludzi ścieżką boga.

 

Druga z nich to przeciwność pierwszej. W zasadzie to też ścieżka boga

tyle że na innej płaszczyżnie.

 

Pierwsza z nich daje możliwosc działania razem z nurtem prawa miłości,

czyli prawa bożego.

 

Druga z nich daje zajebisty dystans do prawa bożego, co wcale nie oznacza

że nie jest drogą boga.

 

Prawo Miłosći daje życie.

Egoizm destrukcje.

 

Tutaj odpowiedź skąd się rodzą dzieci bez nóg, zarazy itd. Karma...

 

Te dwie ścieżki nie są sprzeczne, poprostu są i nie mogą bez siebie

istnieć.

 

Bóg nie jest sprzeczny. To jest wybór, nie sprzeczność

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fiflipie :) ,tylko że ludzie nieraz mylą tego Prawdziwego Boga Stwórcę ,który Stworzył Wszechświat Przed Wiekami ,z Bogiem ze swoich wyobrażeń .

Pozdrawiam :)

 

Trochę późno odpisuję.

 

Masz rację, nieraz myli się Wszechwładną, Wszechwiedzącą Osobistość Twórczą, z Prawdziwym Bogiem. :)

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poznać boga to poznać człowieka, badać człowieka znaczy badać wszechświat,

gdyż wszechświat jest wyrazem boskiej myśli i wszechświat odzwierciedla się

w człowieku

 

Zmieniłeś ton wypowiedzi. Mówiliśmy o tym czy Bóg jest osobowy czy bezosobowy.

Nie wiem jakiego boga masz na myśli mówiąc, że człowiek= bóg, gdyż w każdym człowieku znajdują się pierwiastki zarówno boskie jak i złe. A domeną Boga jest dobro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale fajna moda się zrobiła. "Nie wierzę w osobowego, Boga, ten Bóg, w którego wierzę jest bezosobowy!". Nie rozumiem tego. Czy osoby, które to tak powtarzają wyjaśnią mi, co oznacza "osobowy Bóg", a co "nieosobowy Bóg"? Dla mnie to jest bez sensu.

 

Kluczem jest To... Co rozumiemy przez "Osobowy"... ???

- bo może być tak jak zawsze, że dla każdego "osobowy" będzie miało "inne znaczenie"... ;)

- więc ? najpierw trzeba ustalić... co to znaczy OSOBOWY... ;)

- a dopiero później szukać odpowiedzi... :)

- podpowiedzią jesteśmy My Sami... wiec co znaczy że mamy Osobowość ? ... bo dla jednych może oznaczać To tylko wizerunek czyli "postać" a dla innych Nie koniecznie, gdyż Sama Postać jest lub może być tylko "Formą Tego Świata"... aaa Bóg przecież powiedział "Nie jestem z tego Świata" więc i dlatego nie można Go ujrzeć w Naszym Świecie w "czystej" Postaci bo nią Nie Jest... z punktu widzenia "naszego świata"...;)

- bo z Bogiem... może być i tak, że jednocześnie Jest Osobowy i Nie Jest... jak to BÓG, jest Wszystkim i "niczym" zarazem, bo w Nas i wokół Nas, bo Wszędzie... :);)

 

--- pozdrawiam... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmieniłeś ton wypowiedzi. Mówiliśmy o tym czy Bóg jest osobowy czy bezosobowy.

Nie wiem jakiego boga masz na myśli mówiąc, że człowiek= bóg, gdyż w każdym człowieku znajdują się pierwiastki zarówno boskie jak i złe. A domeną Boga jest dobro.

 

Hmmm... Trudno to wyjaśnić słowami haha

Powiem tak... Człowiek porusza się według wzorów będących

już przed nim. Takie same schematy zachodzą na szerszą skale,

galaktyczną powiedzmy.

 

"Poznać boga to poznać człowieka" Zrozum na jakiej zasadzie

działa człowiek a zrozumiesz na jakiej działa bóg. Człowiek

został stworzony na podobieństwo boskie. Wszystko co dzieje

się w człowieku, tak samo dzieje się na skale szerszą. Ale to

wcale nie oznacza że bóg jest osobowy hahaha. Taka abstrakcja

troche ^^ Człowieka np nazywa się osobowym. Ale na płaszczyźnie

fizycznej, mentalnej, emocjonalnej i indywidualnej. Z perspektywy

absolutu nie do końca tak jest bo spełniamy pewną funkcje.

Jesteśmy materiałem twórczym i na dodatek jeszcze wtórnym :D

Rozkręcona kolbka która sama się kręci. A kręci się dzięki wzorą.

 

Ktoś powiedział że to co dobre jest boskie. Ale to co złe też jest

boskie :D Za pomocą dobra możemy jedynie rozchulać w sobie

subtelną materia. Ona nam pozwoli dotknąć boga poprzez wzorzec

prawa miłości.

 

Boskie dobro

nie boskie zło

 

Stereotypowe myślenie nie potrzebne jak dla mnie.

 

Ważne jest to co dzieje się ponad przyczyną. Powstaje impuls

i szereg skutków. I tak powstajemy my :D Chociaż z perspektywy

absolutu to iluzja, bo faktyczny jest początek, gdzie nie ma nic, pustka.

 

Ło normalnie mi się nowe ścieżki w mózgu pootwierają przy

przelewaniu tego na papier :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hindusi mają logiczne wytłumaczenie ,na wyobrażenie Boga .

A mianowicie "Każda twarz ludzka jest twarzą Boga " ,czyli tłumacząc ,Kochając i Obdarzając Szacunkiem Drugiego Człowieka ,Kochamy i Okazujemy Szacunek Również Bogu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kluczem jest To... Co rozumiemy przez "Osobowy"... ???

- bo może być tak jak zawsze, że dla każdego "osobowy" będzie miało "inne znaczenie"... ;)

- więc ? najpierw trzeba ustalić... co to znaczy OSOBOWY... ;)

 

Dokładnie... Dlatego bawi mnie stwierdzenie "Ja nie wierzę w osobowego Boga, tylko w bezosobowego". Skoro tak mówisz, najpierw zdefiniuj co rozumiesz przez osobowego. Ja wtedy postaram się wykazać, że ten twój bezosobowy Bóg jest tak samo osobowy jak ten osobowy! Bo między nimi nie ma żadnej różnicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tzn. jakie "ludzkie błędy" odpowiadają za rodzenie się kalekich dzieci? Jak również chorób?

 

Hmm... myślę, że brakuje Ci podstawowej wiedzy na temat Samego Siebie czyli ogólnie mówiąc Człowieka... ;)

 

Nie Tobie mnie oceniać.

 

 

- wiec i zamiast "ryby" podam Ci "wędkę"... bo żeby "złowić" to trzeba Zrozumieć, a tego się nie da zrobić niejako na "czyichś plecach"... bo to ma być Twoje zrozumienie a nie Kogoś... ;)

 

A dlaczego to nie może być zrozumienie "kogoś", przecież Prawda jest jedna, niezależnie od tego, kto ją wypowiada. Wystarczy mi jeśli przedstawisz swoje (jak to określiłeś) "zrozumienie" problemu.

 

 

- aaa zrozumienie jest częścią wiedzy... wiec trudno by było przepisywać Tu całe Książki... ;)

 

Nikt nawet o to nie prosi, po prostu daj mi prostą odpowiedz na proste pytanie które zadałem, czyżby sprawiałoby Ci to aż takie problemy?

 

 

- a więc podam Ci tylko link do Książek które omawiają... trapiące cię kwestie, w sposób logiczny i "odkrywczy" bo zupełnie z innego punktu widzenia niż jest w stanie sądzić przeciętny człowiek...

 

http://www.ezoforum.pl/szamanizm/33018-reinkarnacja-jest-fikcja-8.html ... (post 80 / 8 str.)

 

Skoro przeczytałeś te książki, to chyba nie będzie dla Ciebie jakimś wielkim problemem przedstawienie ich treści, zresztą mi nie o jakąs książkę chodzi, ale o odpowiedz na moje pytanie, przed czym (jak się wydaje) tak z uporem uciekasz.

 

Pozdrawiam,

Damian

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale fajna moda się zrobiła. "Nie wierzę w osobowego, Boga, ten Bóg, w którego wierzę jest bezosobowy!". Nie rozumiem tego. Czy osoby, które to tak powtarzają wyjaśnią mi, co oznacza "osobowy Bóg", a co "nieosobowy Bóg"? Dla mnie to jest bez sensu.

 

 

Różnica jest fundamentalna, mianowicie "Bóg osobowy" to osoba (bądź istota, jak zwał, tak zwał) która rzekomo stworzyła wszechświat, natomiast "Bóg nieosobowy", czy też "Absolut" to bardziej energia duchowa, świadomość, bądź prawo rządzące światem, ale jest ono transcendetną częścią świata, a nie osobą żyjącą poza nim.

To oczywiście tak więcej niż w telegraficznym skrócie. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakich ludzkich błędów? Człowiek jest istotą, która posiada wolną wolę, dlatego nie zawsze z niej dobrze korzysta. Odbija się to najbardziej w podświadomości. Gromadzi sobie ona wszelkie zło i "brudy" a potem wydaje plony zgodnie z założeniem, co zasiejesz to zbierzesz. Także to podświadomość jest winna za wszelkie anomalie na tym świecie. Ludzka ułomność doprowadziła do kalectw i chorób. Gdyby ludzie od początku kierowali się miłością, na pewno zaoszczędziliby sobie mnóstwo cierpienia.

 

 

To co piszesz to frazesy, poprosze o konkretną odpowiedz na pytanie, jak to możliwe że Bóg (czy też "ludzkie błędy") sprawiają że rodzą się kalekie dzieci?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak Bóg może być bezosobowy? Tzn co? Jest energią, która stworzyła wszechświat, całe bogactwo przyrody, człowieka, a w ostateczności nie jest Kimś? Czyli wg Ciebie Bóg jest tylko mechanizmem, a człowiek ( stworzony przez mechanizm jak z tego wynika) już nie?

 

Nawet nie energia która stworzyła wszechświat, ale energia duchowa jako część tego wszechświata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mówię, że Bóg nie działa w sposób mechaniczny jak np zjawisko pór roku, ale że jest samym mechanizmem...z tym się nie mogę zgodzić.

 

 

Dlaczego nie możesz się z tym zgodzić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie Można Boga winić ,za wszelkie zło którego dopuścił się Człowiek w historii.

Fajna wymówka ,dla takich co zawsze czynili zło,wywoływali wojny ,itp.

Najlepiej Zawinić,coś głupiego zrobić,i obwiniać o wszystko ,Boga :lol:

 

Nie każde zło jest wynikiem działalności człowieka, np. choroby, kalectwo, katastrofy (jak powódz) sprowadza Bóg (jeśli przyjąć że istnieje), podobnie można zapytać dlaczego nie interweniował w niektórych momentach historii, np. mógł powstrzymać Hitlera przed dojściem do władzy, w wyniku czego zgineło 50 mln ludzi, w tym wiele zostało spalonych żywcem w piecach krematoryjnych, dlaczego nie pomógł tym ludziom, przecież jest rzekomo miłosierny i omnipotentny?

 

Zawsze tak było że łatwiej "podłożyć świnię nieobecnemu,niewinnemu " ,kto nie może się bronić, gdyby ingerencja Boska była natychmiastowa ,to z pewnością człowiek szybko by się przekonał o tym czy owym ,ale trzeba pamiętać "Bóg jest nie rychliwy ,ale sprawiedliwy.

 

Więc dlaczego się nie objawi? Na co czeka?

 

Może po prostu nie istnieje?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę późno odpisuję.

 

Masz rację, nieraz myli się Wszechwładną, Wszechwiedzącą Osobistość Twórczą, z Prawdziwym Bogiem. :)

 

Pozdrawiam.

 

Obydwie koncepcje są urojone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- bo z Bogiem... może być i tak, że jednocześnie Jest Osobowy i Nie Jest... jak to BÓG, jest Wszystkim i "niczym" zarazem, bo w Nas i wokół Nas, bo Wszędzie... :);)

 

--- pozdrawiam... infedro :)

 

Bóg osobowy nie może być wszystkim, ponieważ "osobowość" jest tworzona na bazie oddzielenia "ja-świat".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie podoba mi się czytanie twoich postów pod twoimi postami. Jest to nieczytelne, jest coś takiego jak opcja edytuj.

Różnica jest fundamentalna, mianowicie "Bóg osobowy" to osoba (bądź istota, jak zwał, tak zwał) która rzekomo stworzyła wszechświat, natomiast "Bóg nieosobowy", czy też "Absolut" to bardziej energia duchowa, świadomość, bądź prawo rządzące światem, ale jest ono transcendetną częścią świata, a nie osobą żyjącą poza nim.

To oczywiście tak więcej niż w telegraficznym skrócie. :)

Czy Bóg osobowy nie mógł stworzyć wszechświata i jednocześnie nim być? Wtedy byłby tym samym co bezosobowy. Skoro nie istnieje "ego", nie istnieje "osoba" to jak można nazwać Boga osobowym?

 

Dobra, nazywasz Boga osobowego osobą na podstawie ludzkiej osoby. Ale kim jest ludzka osoba? Ja jestem osobą? To w takim razie co określa mnie jako osobę? Wygląd, charakter, wiedza, inteligencja, ciało? Wszystkie ludzkie komórki wymieniają się po 7 latach, po 7 latach mamy nowe ciało, więc to chyba nie to, bo wtedy stałbym się inna osobą. Pamiętam siebie gdy miałem 7 lat, jestem teraz zupełnie inny, więc charakter też nie określa mnie jako osoby, bo inaczej byłbym teraz inną osobą. Teraz wiem dużo więcej, niż wiedziałem 5 minut przed przeczytaniem twojego posta, wiedza też nie określa mnie jako osoby. Co mnie określa jako osobę? A może jestem osobą, ale co sekundę inną? Więc czy w ogóle można nazwać mnie osobą?

 

Dlatego koncepcja osobowego i bezosobowego Boga jest głupia.

Bóg osobowy nie może być wszystkim, ponieważ "osobowość" jest tworzona na bazie oddzielenia "ja-świat".

Jak ty chcesz oddzielać "ja-świat"? No jak to możliwe? Jesteśmy ze światem połączeni, to co dzieje się na zewnątrz ma bezpośredni wpływ na to ci dzieje się wewnątrz nas. Jak to oddzielić? Nie da się.

Nie każde zło jest wynikiem działalności człowieka, np. choroby, kalectwo, katastrofy (jak powódz) sprowadza Bóg (jeśli przyjąć że istnieje), podobnie można zapytać dlaczego nie interweniował w niektórych momentach historii, np. mógł powstrzymać Hitlera przed dojściem do władzy, w wyniku czego zgineło 50 mln ludzi, w tym wiele zostało spalonych żywcem w piecach krematoryjnych, dlaczego nie pomógł tym ludziom, przecież jest rzekomo miłosierny i omnipotentny?

W buddyzmie jest takie pojęcie jak "karma". On chyba o tym mówił. To, że rodzą się kalekie dzieci, to wina tych dzieci. Wtedy każde zło jest wynikiem działalności człowieka.

 

Co nie zmienia faktu, że chrześcijanie w karmę nie wierzą, więc powstaje u nich sprzeczność.

Obydwie koncepcje są urojone.

Skąd wiesz?

Edytowane przez koteł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie Tobie mnie oceniać.

 

- jak najbardziej... zgadzam się... nie mnie, oczywiście ;)

- dlatego moje słowa były raczej "wyrazem troski" niż oceny... a jak Ty je odebrałeś to już Twoje "podejście" wiec i Twoja sprawa... :)

 

A dlaczego to nie może być zrozumienie "kogoś", przecież Prawda jest jedna, niezależnie od tego, kto ją wypowiada. Wystarczy mi jeśli przedstawisz swoje (jak to określiłeś) "zrozumienie" problemu.

- hmm... widzę, że koniecznie chcesz dojść do czegoś "na czyichś plecach"... a tak sie niestety nieda !... i nie dlatego bo Nie, ale dlatego bo Tak Jest... i zapewniam Cię że nie jest to wcale złośliwość ;)

- Każdy ma Swoje Życie właśnie po to by Sam sie w nim niejako "sprawdził"... wiec i Nikt nie może zrobić tego za Ciebie... ;)

- bo "moje zrozumienie" nie może być Twoim... z prostej przyczyny, gdyż każdy jest inny wiec i inaczej przebiega u niego "zrozumienie"... bo zrozumienie, to wcale nie tylko wiedza, ale i doświadczenie... a to jest już tylko i wyłącznie w Twojej gestii bo i wyborze z WWWoli (Własnej Wolnej Woli)... :)

 

Nikt nawet o to nie prosi, po prostu daj mi prostą odpowiedz na proste pytanie które zadałem, czyżby sprawiałoby Ci to aż takie problemy?

- hmm... problemy ? są domeną Tych którzy... uważają że nie muszą szukać Sami... bo wystarczy że poznają To co inni już poznali... ;)

- nie Ma Prostych odpowiedzi, gdyż każda pociąga za sobą następną... proste są tylko pytania i to nie dla wszystkich... ;)

 

Skoro przeczytałeś te książki, to chyba nie będzie dla Ciebie jakimś wielkim problemem przedstawienie ich treści, zresztą mi nie o jakąs książkę chodzi, ale o odpowiedz na moje pytanie, przed czym (jak się wydaje) tak z uporem uciekasz.

- odpowiedzi szuka się Tam gdzie One są... czyli u "źródła" wiec nie opieraj się na zdaniu innych tylko na "źródle"... wiec nawet gdybym je tobie teraz podał, to i tak nic Ci nie da bo stanie sie dla Ciebie tylko zwykła suchą informacją... zamiast "zrozumieniem"... bo zrozumienie nabywa się z całości wiedzy, a nie z fragmentu... ;)

- więc i dlatego... proponuje Ci zapoznać się z "danym obszarem" wiedzy a nie tylko jej cząstką, gdyż "cząstka" to tylko jeden element układanki który i tak nie będzie Ci do niczego pasował... ;)

- ale... oczywiście wybór jest Tylko Twój... i Ostateczny, bo to przecież Twoje życie a nie moje... :)

- wiec i Sam decyduj... :)

- więc i dlatego daje Ci... "możliwość łowienia", a nie tylko "rybę"... którą byś zjadł i dalej byłbyś "głodny"...

 

--- Pozdrawiam ciepło... infedro :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego nie możesz się z tym zgodzić?

 

Na logikę. Człowiek nie mógł zostać stworzony mechanicznie. Nawet jeśli się upierasz przy mechanizmie stworzenia, to aby powstał mechanizm musiała być najpierw myśl, która wprawiłaby go w ruch.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowiek porusza się według wzorów będących

już przed nim.

 

Jakie wzory masz na myśli?

 

Boskie dobro

nie boskie zło

Stereotypowe myślenie nie potrzebne jak dla mnie.

Dlaczego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie spory i wzajemne niezrozumienie się ,pomimo tego że ,Miłości ,ale tej Boskiej nie ludzkiej "seksualnej "trzeba się dopiero nauczyć-jeden od drugiego ,albowiem zgoda buduje a niezgoda rujnuje " trzeba zawsze skłaniać drugiego ,by zmierzał do dobrego i był coraz bardziej świadomy ,czym jest Miłość -bezinteresowna ,czysta,nie upominająca się o nic ,nie zazdroszcząca ,kiedy nauczymy się ,w praktyce ,pokonując przeciwności losu stojące nam na drodze ,i cierpliwie znosząc wszelką obrazę skierowaną w nas ,w końcu "prawdziwa cnota nie boi się krytyk "

,dopiero będąc niczym ,ale tak bardzo jesteśmy niczym ,że swoją nicością ,swoją samotnością obejmujemy cały świat i wszechświat ,wtedy dopiero poznajemy Czym w naszym życiu jest Bóg ,a jest on poprostu Miłością spajającą wszystkie Istoty na całej Ziemi .

Ja tak mam ,to napisałem ,to co sam czuję i doświadczyłem ,chciałbym tutaj zacytować część tego na czym polega moja samodyscyplina :

Aspekt zaś duchowo-filozoficzny pozostawia nam joga do własnej interpretacji, jednak jego podstawą jest medytacja i modlitwa. Medytacja jest dla nas drogą do poznania siebie, a następnie rozlania miłości na całe stworzenie. Modlitwa zaś jest rozmową z Bogiem, którą każdy jogin prowadzi na swój sposób. Adept jogi może kilka dni nie jeść i nie pić, ale dzień bez modlitwy to, według nauczycieli jogi, dzień stracony. Mahatma Gandhi mówił: „Mimo, iż mogę pościć fizycznie, to do poszczenia duchowego nie jestem zdolny.” Hinduski święty, który mógł rozumieć język zwierząt, podobnie jak Św. Franciszek z Asyżu, powiedział: "Nawet zwierzęta modlą się rano i wieczorem do Boga." O wschodzie i zachodzie słońca ptaki posyłają pieśń radości i dziękczynienia Stwórcy. Czyż ludzie nie są wiele niżej od tych zwierząt, gdy nie modlą się ani nie myślą o Bogu? Gdzie brakuje modlitwy tam brakuje miłości, a rządzi duma, ego i ignorancja. Modlitwa powinna wypływać z serca i nie powinna być tylko pokazywana na zewnątrz, aby robić wrażenie pobożności. „Ugiąć kolana jest prościej niż pokłonić się w sercu.”1 Jogina ce****e także przestrzeganie pięciu zasad: prema, sathya, dharma, shanti i ahimsa (miłość, prawda, prawość, spokój wewnętrzny i niekrzywdzenie). Reszta pozostaje do własnych przemyśleń adepta, którego kieruje nauczyciel nazywany guru (gu – światło, ru – ciemność, czyli „rozświetlający ciemność”).

Jedną z praktyk które prowadzą do osobisego poznania Boga jest Bahti Joga ,której praktyka wymaga przestrzegania 8 - śmiu nakazów :

 

Bhakti jest terminem oznaczającym intensywną i bezinteresowną miłość do Boga, który może występować w roli Ojca, Matki, Dziecka czy w jakimkolwiek innym związku upragnionym przez jego wielbiciela. Bhakti umożliwia osobisty kontakt z Bogiem poprzez obcowanie z bóstwem. Z tego powodu w Indiach można spotkać wielką różnorodność bogów i bogiń, często czczonych jedynie przez niewielkie grupy wyznawców czy rodziny.

 

Jako jedna z form jogi, bhakti dąży do nawiązania i utrzymania kontaktu z Bogiem, przy czym należy zaznaczyć, że ma to być kontakt duchowy, niezwiązany z materialnym ciałem, można wyróżnić osiem sposobów jego rozwijania

 

- słuchanie

 

- pamiętanie

 

- służenie Bogu

 

- wielbienie Boga

 

- ofiarowanie modlitw

 

- wypełnianie poleceń Boga

 

- zostanie przyjacielem

 

- podporządkowanie wszystkiego Bogu

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy przeczytałeś dokładnie całość?po za tym ,nie życzę nikomu żle,ta część tekstu ma zwrócić uwagę na,delikatnie mówiąc,nietaktowne zachowanie,ot co.. .pozdrawiam,D.C

 

Nie rozumiem do czego to było :D

 

 

Jakie wzory masz na myśli?

 

Drogi indywidualizmu... Hmmmm

To jak gra komputerowa trochę. Wybierasz drogę którą podążasz

i przechodzisz z planszy do planszy i brniesz do zakończenia gry

z jak najlepszym wynikiem. Tyle że te plansze już zostały zaprojektowane

i puszczone w obieg po prostu. Czyli w skrucię absolutu nie oszukasz

bo wszystko zostało wzięte pod uwagę. Jakim jesteś tam Cię wrzuci.

W zasadzie sam się wrzucisz. Poprzez plansze rozumiem tutaj doświadczenia,

sposób myślenia człowieka, zachowania i reakcje ze światem. Wraz z rozwojem

zmienia się światopogląd. Zmieniony światopogląd pokazuje nowe drogi,

nowe plansze i płaszczyzny życia. Masz dwie drogi przed oczyma, wybierasz jedną.

Dla ciebie to jest nowe ale ogólnie to już było ;)

 

Jesteś zawistnym, będziesz zciągał na siebie złość innych.

Jesteś dobry i bezinteresowny, dobroci i bezinteresowności doświadczysz.

Czujesz się wyższy od innych, bądź pewny że ktoś Ci udowodni że tak nie jest.

 

Prawo przyciągania... Jaką materią pałamy, taką przyciągamy. Tak tworzą się

plansze (płaszczyzny życia). Każdy z nas ma swoje.

 

 

Dlaczego?

 

Dobro i zło to wymysł ludzki... Ich przekonań, obaw, moralności

i widzi mi się. Przyjdzie ksiądz i mi powie nie baw się w ezoteryke

bo to złe i szatan. Ja w ripoście mu wypłace liścia i zachowam się

się tak samo jak i on :D On mi narzuca swoja wole ja mu też narzuce

własną. Prawo przyciągania proste ? ;)

Katolik przekonany przez opinie ludzką że jego religia jest najważniejsza

i prawdziwa, ochrzci dziecię które za kilkanaście lat będzie pluło na

tą religię ponieważ reprezentują ją osoby nie godne nauczania w tej

materii. Kiedy przestanie chodzić do kościoła, rodzice za niego będą się

gorliwie modlić i wpływać na psychikę o nawrócenie, kiedy ten tego nie

będzie chciał. Rodzice chcą dobrze, ale czynią zło z perspektywy

młodzieńca bo wyrządzają mu krzywdę. Każą mu zamknąć się wraz z nimi

na przekonania wymyślone przez jakiegoś tępego kolesia którego nawet

nie znają

 

I kto tutaj czyni zło ? Czy może dobro ?

Edytowane przez Sinksu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi indywidualizmu... Hmmmm

To jak gra komputerowa trochę. Wybierasz drogę którą podążasz

i przechodzisz z planszy do planszy i brniesz do zakończenia gry

z jak najlepszym wynikiem. Tyle że te plansze już zostały zaprojektowane

i puszczone w obieg po prostu. Czyli w skrucię absolutu nie oszukasz

bo wszystko zostało wzięte pod uwagę. Jakim jesteś tam Cię wrzuci.

 

 

Prawo przyciągania... Jaką materią pałamy, taką przyciągamy. Tak tworzą się

plansze (płaszczyzny życia). Każdy z nas ma swoje.

 

 

Wg mnie dwie powyższe wypowiedzi się wykluczają. Najpierw sugerujesz, że wybieramy drogę, którą mamy podążać, która jest już dla nas zaplanowana, a potem mówisz, że sami przyciągamy do siebie różne sytuacje.

 

Dobro i zło to wymysł ludzki... Ich przekonań, obaw, moralności

i widzi mi się. Przyjdzie ksiądz i mi powie nie baw się w ezoteryke

bo to złe i szatan. Ja w ripoście mu wypłace liścia i zachowam się

się tak samo jak i on :D On mi narzuca swoja wole ja mu też narzuce

własną. Prawo przyciągania proste ? ;)

Katolik przekonany przez opinie ludzką że jego religia jest najważniejsza

i prawdziwa, ochrzci dziecię które za kilkanaście lat będzie pluło na

tą religię ponieważ reprezentują ją osoby nie godne nauczania w tej

materii. Kiedy przestanie chodzić do kościoła, rodzice za niego będą się

gorliwie modlić i wpływać na psychikę o nawrócenie, kiedy ten tego nie

będzie chciał. Rodzice chcą dobrze, ale czynią zło z perspektywy

młodzieńca bo wyrządzają mu krzywdę.

 

Zgadzam się.

 

Każą mu zamknąć się wraz z nimi

na przekonania wymyślone przez jakiegoś tępego kolesia którego nawet

nie znają

 

Kogo masz na myśli? ;P

 

I kto tutaj czyni zło ? Czy może dobro ?

 

Owszem, dobro i zło ujawnia się przez człowieka, jednak jestem zdania, że musi mieć swoje źródło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie dwie powyższe wypowiedzi się wykluczają. Najpierw sugerujesz, że wybieramy drogę, którą mamy podążać, która jest już dla nas zaplanowana, a potem mówisz, że sami przyciągamy do siebie różne sytuacje.

 

Chodzi o Prawo Przyczynowo - Skutkowe (Prawo Karmy) Karma ,Według twgo poglądu : "Bóg nie sprawia, że ktoś cierpi bez powodu ani nie czyni nikogo szczęśliwym bez przyczyny. Bóg jest bardzo sprawiedliwy i daje tobie to na co zasługujesz."

Karmę można by przetłumaczyć jako nasz los i nasze przeznaczenie w jednym,lecz tak naprawdę,takie tłumaczenie karmy ,nie oddaje w pełni jej sensu .

Ponieważ Karma to pojęcie Wchodnie i mówi o wielości Żywotów (Rein Karnacja) ,Pisma hinduistyczne dzielą karmę na trzy rodzaje:

 

1 . Nagromadzoną -z poprzednich wcieleń ,z poprzednich żywotów.

 

2 . Przynoszącą owoc - Czyli co Zasialiśmy to Zbieramy - jakie Uczynki popełniliśmy kiedyś ,komukolwiek Źle/Niewłaściwie/Obraźliwie Powiedzieliśmy, Zaniedbaliśmy czegoś co mogło przyczynić się do poprawy czyjejś sytuacji życiowej ,choć w minimalnym stopniu ,lub zawiniliśmy czy nazywając to językiem religijnym Myśleliśmy Niewłaściwie/źle/Szkodliwie dla drugiej osoby będąc tego nieświadomym ,czy też zazdroszcząc jej czegoś w myślach ,itd. w myśl przykazania :

Zgrzeszyć można : Myślą,Mową ,Uczynkiem,Zaniedbaniem.

 

3. Obecną Karmę -Czyli w obecnym Życiu przepracowujemy naszą Karmę ,aż do zmazania wszystkich naszych win i popełnionych błędów nagromadzonych ,z poprzednich wcieleń /żywotów ,czyli osiągnięciu - Nirwana ,może to trwać wiele Żywotów czy Wcieleń .

I w obecnym życiu będziemy mieć -wygodę albo uciążliwości,będzie nas spotykać dobro lub zło ,metaforycznie będziemy mieć w Życiu Piekło lub Niebo .

 

I Przepracowani/Wymazanie całej naszej Karmy ,nazywa się wyjściem z koła Samsary : Samsara

Nazywane jest to jako Oświecenie : http://pl.wikipedia.org/wiki/O%C5%9Bwiecenie_(religie_Wschodu)

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karme można także pomniejszyć na skale mniejszą jaką jest

jedno życie ludzkie, potwierdzając przykładem rzucenia uroku.

Rzucasz urok powodzenie w chwesti pieniężnej przykładowo

i taka materia wokół ciebie się skupia, co powoduje zbiegi

okoliczności dające zamierzony rezultat. Takie uroki rzuca się

także nieświadomie, myślą, uczynkiem, zaniedbaniem, co w

efekcie buduje nasze plansze z materii jaką pałamy. Ale to

wcale nie oznacza że jesteśmy skazani na w/w materie

ponieważ mamy wybór i możemy to zmieniać. Tyle że do tego

konieczna jest zmiana siebie i sposobu myślenia. Jeśli to nam

się uda, zmieni nam się obraz życia co z kolei odsłoni nam

nowe drogi. Cały czas mamy wybór

 

 

Kogo masz na myśli? ;P

 

Rodziców

 

Owszem, dobro i zło ujawnia się przez człowieka, jednak jestem zdania, że musi mieć swoje źródło.

 

Owszem jest to nieskończony schemat życia :) Bóg ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzucasz urok powodzenie w chwesti pieniężnej przykładowo

i taka materia wokół ciebie się skupia, co powoduje zbiegi

okoliczności dające zamierzony rezultat. Takie uroki rzuca się

także nieświadomie, myślą, uczynkiem, zaniedbaniem, co w

efekcie buduje nasze plansze z materii jaką pałamy. Ale to

wcale nie oznacza że jesteśmy skazani na w/w materie

ponieważ mamy wybór i możemy to zmieniać. Tyle że do tego

konieczna jest zmiana siebie i sposobu myślenia. Jeśli to nam

się uda, zmieni nam się obraz życia co z kolei odsłoni nam

nowe drogi. Cały czas mamy wybór

 

Właśnie to miałam na myśli przez cały czas ;)

 

 

 

Bóg ;)

 

Czemu uważasz, że jest źródłem dobra i zła? Od zła jest przecież szatan.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo Bóg i Szatan to w pewnym sensie ,jedno i to samo ,tak jak Czerń i Biel -Dzień i Noc -Ogień i woda .

To tak jak w tym filmie Dr. Dżekyl i Mr. Hajd .

Bóg nieraz utrudnia dostęp ludziom do siebie,pokazując swoją drugą połowę tą gorszą ,a ludzie wymyśli sobie Diabła,Szatana ,Demony .

Przecież tak naprawdę to co ludzie biorą za -Anioły,Archanioły,Demony,Duchy,Diabeł,Szatan itd. to tak naprawdę wymysł Człowieka ,ponieważ wszystkie te byty i twory ludzkiej wyobrażni ,można by połączyć jednym słowem Bóg.

To tak mi przyszło do głowy .

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm ciekawy pogląd. Powiedz mi tylko, po co Bóg miałby utrudniać do siebie dostęp? W końcu znamy historię o tym, jak zesłał na Ziemię swego jedynego Syna, aby nam ten dostęp ułatwić. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak ,tylko że Jezusowi ,tak jak i mnie ,Osiągnięcie doskonałości Boskiej i dotarcie do niego -Boga ,zajmnuje nieco czasu ,jest to ciężka i wytrwała praca nad swoim udoskonaleniem wewnętrznym (wiem to z własnego doświadczenia)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od zawsze istniała jedyna prareligia http://www.eioba.pl/a2549/szamani_m_drcy_i_prorocy_historia_ewolucji_religii , z czasem ulegała poprzez pokolenia wielu ,odłamom,sektom i przekrztałceniom .

A wszystko co robię ,to chcę ,aby zniknął fanatyzm religijny,i podziały oraz różne odłamy ,i by znowu ,jak to wielu w historii robiło ,to ich wzorem pragnę aby znowu nastała jedna religia "Religia Serca"

I jak już to nie ja tworzę nową religię ,tylko pragnę jednego -pokoju na świecie ,gdzie definitywnie mi się w tym przeszkadza (co niektórzy),

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie podoba mi się czytanie twoich postów pod twoimi postami. Jest to nieczytelne, jest coś takiego jak opcja edytuj.

 

Owszem jest, ale gdybym te wszystkie posty napisał w jednym, to nikomu nie chciałoby się czytać takiego "tasiemca", musiałby niejako "szukać" własnego postu do którego się odnosiłem, a tak jest 1 człowiek i 1 post, wg mnie to raczej ułatwienie dla innych, a nie utrudnienie.

 

Czy Bóg osobowy nie mógł stworzyć wszechświata i jednocześnie nim być? Wtedy byłby tym samym co bezosobowy.

 

Wtedy istniałby tylko "bóg bezosobowy", osoba ex definitione nie może być wszystkim,

to jest oksymoron, pojęcie wewnętrznie sprzeczne.

 

PS. Dlaczego zakładasz że świat miałby nie istnieć, i potem dopiero powstać? Jak z niczego mogłoby powstać wszystko?

 

Skoro nie istnieje "ego", nie istnieje "osoba" to jak można nazwać Boga osobowym?

 

Ja tak nie nazywam:oczko:.

 

Dobra, nazywasz Boga osobowego osobą na podstawie ludzkiej osoby. Ale kim jest ludzka osoba? Ja jestem osobą? To w takim razie co określa mnie jako osobę? Wygląd, charakter, wiedza, inteligencja, ciało? Wszystkie ludzkie komórki wymieniają się po 7 latach, po 7 latach mamy nowe ciało, więc to chyba nie to, bo wtedy stałbym się inna osobą. Pamiętam siebie gdy miałem 7 lat, jestem teraz zupełnie inny, więc charakter też nie określa mnie jako osoby, bo inaczej byłbym teraz inną osobą. Teraz wiem dużo więcej, niż wiedziałem 5 minut przed przeczytaniem twojego posta, wiedza też nie określa mnie jako osoby. Co mnie określa jako osobę? A może jestem osobą, ale co sekundę inną? Więc czy w ogóle można nazwać mnie osobą?

 

Ależ ja w 100 % zgadzam się z tym co piszesz.

 

Jedynie wskazuję na to że istota "osobowości" leży w poczuciu oddzielenia, tak jest również w dogmatach chrześcijaństwa: tzn. Bóg jest istotą bytującą poza światem, dlatego jest nazywany osobowym.

Jak ty chcesz oddzielać "ja-świat"? No jak to możliwe? Jesteśmy ze światem połączeni, to co dzieje się na zewnątrz ma bezpośredni wpływ na to ci dzieje się wewnątrz nas. Jak to oddzielić? Nie da się.

 

Nie oddzielam, jedynie wskazuję poglądy tzw. personalistów. Nie sa to moje poglądy.

 

W buddyzmie jest takie pojęcie jak "karma". On chyba o tym mówił. To, że rodzą się kalekie dzieci, to wina tych dzieci. Wtedy każde zło jest wynikiem działalności człowieka.

 

Tak, ale w Buddyzmie mówi się też że nie ma żadnego zewnętrznego stwórcy świata, więc odesłanie nie do końca adekwatne:oczko:.

 

Co nie zmienia faktu, że chrześcijanie w karmę nie wierzą, więc powstaje u nich sprzeczność.

 

I właśnie dlatego pytam.

 

Skąd wiesz?

 

Wiedzieć nie mogę, ponieważ są to postulaty nieweryfikowalne. Jednak z racji tego, iż nikt nie jest w stanie udowodnić istnienia kreatora można przyjmować iż jest to urojenie.

 

Pozdrawiam,

Damian

Edytowane przez Damian907
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na logikę. Człowiek nie mógł zostać stworzony mechanicznie. Nawet jeśli się upierasz przy mechanizmie stworzenia, to aby powstał mechanizm musiała być najpierw myśl, która wprawiłaby go w ruch.

 

Dlaczego zatem uważasz że aby istniał mechanizm, musi również istnieć "wprowadzająca go w ruch" myśl?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czym w naszym życiu jest Bóg ,a jest on poprostu Miłością spajającą wszystkie Istoty na całej Ziemi .

 

Sorki że tak jedno zdanie, może nieco wyciete, ale powiedz mi Pit jedno. Dlaczego najpierw Bóg jest miłością spajającą wszystkich (z czym się zgadzam), a kilka linijek niżej zupełnie zmieniasz zdanie i piszesz o osobie z którą można mieć relacje?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak ,tylko że Jezusowi ,tak jak i mnie ,Osiągnięcie doskonałości Boskiej i dotarcie do niego -Boga ,zajmnuje nieco czasu ,jest to ciężka i wytrwała praca nad swoim udoskonaleniem wewnętrznym (wiem to z własnego doświadczenia)

 

Fakt, Jezus od początku nie wiedział kim się stanie. Zaczynam się zastanawiać, dlaczego Jezus jako jedyny z Mistrzów musiał umrzeć tak dramatycznie, podczas gdy Budda za odkupienie wszelkich win uważał medytację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm ciekawy pogląd. Powiedz mi tylko, po co Bóg miałby utrudniać do siebie dostęp? W końcu znamy historię o tym, jak zesłał na Ziemię swego jedynego Syna, aby nam ten dostęp ułatwić. Pozdrawiam.

 

A nie utrudnia? Dlaczego się nie objawi znowu (tak jak rzekomo w przeszłości), wszyscy ludzie wtedy przyjeliby chrześcijaństwo (czyli w naszej hipotetycznej sytuacji zostaliby zbawieni), a jednak z jakiegoś powodu się ciągle ukrywa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, Jezus od początku nie wiedział kim się stanie. Zaczynam się zastanawiać, dlaczego Jezus jako jedyny z Mistrzów musiał umrzeć tak dramatycznie, podczas gdy Budda za odkupienie wszelkich win uważał medytację.

 

Medytacja nie służy "odkupowaniu win".

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od zawsze istniała jedyna prareligia Szamani, mędrcy i prorocy - historia ewolucji religii , z czasem ulegała poprzez pokolenia wielu ,odłamom,sektom i przekrztałceniom .

 

To nie była prareligia:oczko:, to był raczej zbiór prymitywnych wierzeń (animizm, kult przodków), który był wynikiem prymitywnej znajomości świata (utożsamiamie sił przyrody z bóstwami, wiara w to że po śmierci spotkamy swoich przodków), czyli nic do czego obecnie powinniśmy nawiązywać:usmiech2:.

 

A wszystko co robię ,to chcę ,aby zniknął fanatyzm religijny,i podziały oraz różne odłamy ,i by znowu ,jak to wielu w historii robiło ,to ich wzorem pragnę aby znowu nastała jedna religia "Religia Serca"

 

Ale przecież większośc religii chce tego samego co Ty! Chrześcijaństwo chce nawrócić wszystkich innych (stąd agresywne misjonowanie), podobnie islam (tylko że w tym przypadku dopuszcza się wybicie wszystkich którzy nie wyznają wiary w jedynego boga), wprowadzając "jeden światowy pokój", gdy każdy będzie wyznawał mahometanizm.

 

I jak już to nie ja tworzę nową religię ,tylko pragnę jednego -pokoju na świecie ,gdzie definitywnie mi się w tym przeszkadza (co niektórzy),

 

Tobie się w tym przeszkadza? Czyżbyś uważał że Twoją misją jest wprowadzenie pokoju na świecie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam jeszcze tylko takie do pytanie do teistów: Jak rozwiązujecie sprzeczność między wolną wolą człowieka (indeterminimem), a wszechwiedzą Boga (czyli znajomością przyszłości, czytaj dereminizmem).

 

Pytanie swoje kieruję szczególnie do tych którzy twierdzą iż mają kontakty z Bogiem osobowym, zatem zapytajcie proszę w moim imieniu, ponieważ osobiście nie mam takich nocnych (ani tym bardziej dziennych) doświadczeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie utrudnia? Dlaczego się nie objawi znowu (tak jak rzekomo w przeszłości), wszyscy ludzie wtedy przyjeliby chrześcijaństwo (czyli w naszej hipotetycznej sytuacji zostaliby zbawieni), a jednak z jakiegoś powodu się ciągle ukrywa...

 

No wiesz, myślę, że w takim razie ludzie wszystkich pokoleń mówiliby "a czemu nam się nie objawi, jakby zrobił to teraz to byśmy uwierzyli". Myślę, że autentyczność Boga w naszych czasach można potwierdzić chociażby po świadectwie Jana Pawła II.Myślcie co chcecie, Ten człowiek zdziałał cuda.

 

Medytacja nie służy "odkupowaniu win".

 

Ale ma związek z karmą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie była prareligia:oczko:, to był raczej zbiór prymitywnych wierzeń (animizm, kult przodków), który był wynikiem prymitywnej znajomości świata (utożsamiamie sił przyrody z bóstwami, wiara w to że po śmierci spotkamy swoich przodków), czyli nic do czego obecnie powinniśmy nawiązywać:usmiech2:.

 

 

 

Ale przecież większośc religii chce tego samego co Ty! Chrześcijaństwo chce nawrócić wszystkich innych (stąd agresywne misjonowanie), podobnie islam (tylko że w tym przypadku dopuszcza się wybicie wszystkich którzy nie wyznają wiary w jedynego boga), wprowadzając "jeden światowy pokój", gdy każdy będzie wyznawał mahometanizm.

 

 

 

Tobie się w tym przeszkadza? Czyżbyś uważał że Twoją misją jest wprowadzenie pokoju na świecie?

 

Wiesz Damianie,masz o mnie spaczony pogląd i w ogóle mnie nie znasz,chcesz mnie poznać lepiej to poznaj lepiej "Samego Siebie"

Odpowiadając na pierwsze- to nie wiesz co było na początku bo tego nie przeżyłeś ,a wierzysz fanatycznie ,w to czego się naczytałeś .

Pochwal się lepiej swoimi doświadczeniami ,o ile jakieś masz -ha ,ha ,bo tak jak ty krytykować i się chwalić -Jaki to ja mądry jestem ,jaki wspaniały ,jaki elokwentny ? ho ,ho tylko pozazdrościć :lol:

A to część moich przeżyć,ale znów się czymś nie sugeruj ,bo jakieś głupoty przyjdą ci do głowy :

 

Piszę do was jakby w innym wcieleniu -ciele ,tak jakbym narodził się na nowo ,a tak naprawdę jestem w tym samym ciele ,tylko nauczony poprzednimi doświadczeniami ,przeżyciami,błędami ,moja świadomość na tyle wzrosła że mogę spisać dzieje mojej wędrówki duchowej z tamtego życia ,większość opisałem w moich postach i na blogach ,więc nie będę się rozpisywał -przeżyłem ( a wszystko to są doświadczenia/przeżycia wewnętrzne ,czego na zewnątrz nie sposób udowodnić ) i oto co przeżyłem do tej pory ,a osiągając mistrzostwo duchowe (nad samym sobą ,trzeba takie stany wewnętrzne lub umysłowe pokonać ) .

 

I tak : widziałem nie raz tunel jaki opisują ludzie po śmierci klinicznej np. przeżyłem wielokrotną - re in karnację ( powtórne przyobleczenie duszy - prawdziwy ty,ja,on -Człowiek -w ciało materialne ) ,doświadczyłem będąc w pokoju stanów :człowieka pierwotnego, szamana ,maga, bezdomnego ,alkocholika ,chorego psychicznie bądż umysłowo ,fizycznie ,miałem 3 - krotne doświadczenie lewitacji gdzie poczułem dużą lekkość idąc po drodze lub po schodach i prawie się uniosłem nad ziemię ,jakby grawitacja przestawała działać

 

Odnośnie drugiego pytania ,to nie rozśmieszaj mnie -dzisiejsze religie chcą pokoju na świecie :lol: ci fanatycy (co niektórzy ) daj spokój .

 

A odnośnie twojego trzeciego pytania -

Tobie się w tym przeszkadza? Czyżbyś uważał że Twoją misją jest wprowadzenie pokoju na świecie?

I tu trafiłeś :oczko: Tak Chcę Pokoju Na Swiecie,Właśnie Takie Jest Moje Powołanie I Misja Życiowa .

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie oszczędzcie nam tekstów rodem z tap madl i przenieście waszą prywatną wojnę na pw, bo użytkownicy mogą nie mieć ochoty czytać personalnych wystąpień.

W razie dalszego uprawiania flejma na forum publicznym wyciągnięte zostaną konsekwencje regulaminowe.

 

Seid :) z mojej strony ,nie musi być wojen personalnych ,ja też nie mam ochoty uczyć uczniów ,myślących o sobie że pozjadali wszystkie rozumy i osiągneli nie wiadomo co ,tylko niech mnie nikt nie prowokuje,bo wtedy wyczuwam niski poziom rozmówcy ,i mój gniew jest silniejszy ode mnie ,a doświadczyłem niemało w życiu ,więc takie zwracanie mi uwagi i upominania w nieskończoność ,bo ktoś ma lenia ,aby pojąć sens ,tego co nieraz zapisałem nie litery ,wyciągnie coś z mojego postu ,żle zinterpretuje ,i myśli żę zrozumiał ,to co napisałem .

Wielu Mistrzów Zenu miało taki zwyczaj ,że skłaniało adepta,ucznia do zmiany myślenia ,żeby porzucił myślenie którym żyje ludzkość ,a zaczął myśleć samodzielnie,by pobudzić jego intuicyjne myślenie,co ja również czynię .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wiesz, myślę, że w takim razie ludzie wszystkich pokoleń mówiliby "a czemu nam się nie objawi, jakby zrobił to teraz to byśmy uwierzyli". Myślę, że autentyczność Boga w naszych czasach można potwierdzić chociażby po świadectwie Jana Pawła II.Myślcie co chcecie, Ten człowiek zdziałał cuda.

 

Podobnie jak wielu innych wierzących w innego Boga niż chrześcijański, lub zupełnie nie wierzących w Boga osobowego.

 

Pozdrawiam,

Damian

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam jeszcze tylko takie do pytanie do teistów: Jak rozwiązujecie sprzeczność między wolną wolą człowieka (indeterminimem), a wszechwiedzą Boga (czyli znajomością przyszłości, czytaj dereminizmem).

 

Pytanie swoje kieruję szczególnie do tych którzy twierdzą iż mają kontakty z Bogiem osobowym, zatem zapytajcie proszę w moim imieniu, ponieważ osobiście nie mam takich nocnych (ani tym bardziej dziennych) doświadczeń.

 

I jak tam Pit? Czyżby Bóg nie chciał odpowiedzieć na moje pytanie?

 

Pozdrawiam,

Damian

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobnie jak wielu innych wierzących w innego Boga niż chrześcijański, lub zupełnie nie wierzących w Boga osobowego.

 

Pozdrawiam,

Damian

Dla wierzących w Boga "osobowego" (wtf?) i ci ludzie mogą być Jego świadectwem.

Mam jeszcze tylko takie do pytanie do teistów: Jak rozwiązujecie sprzeczność między wolną wolą człowieka (indeterminimem), a wszechwiedzą Boga (czyli znajomością przyszłości, czytaj dereminizmem).

Ha! Mało tego, nie jest to tylko sprzeczność wolnej woli w determinizmie. Jeżeli Bóg jest wszystkiego przyczyną i jest wszechmocny, wszechwiedzący, to on układa ludziom losy, to czy karze ludziom grzeszyć? Jeżeli światem rządzi determinizm, to wyglądałoby na to, że tak, a jest to kompletnie sprzeczne z koncepcją Boga.

 

Odpowiem może tak: nie uważam, by wszechwiedza, znajomość przyszłości świadczyły o determinizmie.

Po drugie: może przypisujemy temu Bogu zbyt dużo? Może nie jest on wszechwiedzący i wszechmocny, nie chce taki być i wcale nie jest to skazą na Jego godności?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jedno jest pewne,jest on Najsprawiedliwszym Mistrzem Duchowym na Ziemi (Bóg) ,ponieważ to co Człowieka spotyka w życiu jest konsekwencją tego do czego sam się przyczynił, dawno temu (Zaniedbał czegoś,

Żle/ Obrażliwie Myślał o kimś lub o czymś

,Mówił obrażliwe słowa,nieraz będąc tego nieświadomym lub

Zrobił coś ,co przyczyniło się do upadku moralnego człowieka )

I być może już tego nie pamięta ,ale stworzył przyczyny ,i teraz spotykają go skutki ,w myśl powiedzenia " Co Zasiejesz To Zbierzesz ".

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co wiem, to w chrześcijaństwie nie ma karmy. Bóg kocha wszystkich tak samo, mogłeś mordować, gwałcić, palić i grabić, nie spotka Cię na Ziemi żadna boska kara. I w drugą stronę: mogłeś kochać, dawać, działać i pomagać, nie dostaniesz na Ziemi żadnej boskiej nagrody.

Edytowane przez koteł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie Mówię tutaj o Bogu Chrześcijan czy jakimkolwiek innym,Bóg jest jeden czy też Energia Miłości , i z pewnością nie on karze czy nagradza,ludzie popełniają wielki błąd ,że biorą wyobrażenie Boga jako coś realnego ,on istnieje ,owszem,ale w ludzkich Sercach , a każą ludzie siebie nawzajem ,czy mówiąc prościej Bóg karze lub nagradza ,poprzez ludzi .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bóg jest. Z tym, że dla każdego inny. Wynika to z prostej zasady postrzegania. Każdy reprezentuje inny punkt widzenia, różnorako interpretuje rzeczywistość i słowa. Nie dojdziecie więc do porozumienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to to chyba się wyklucza.

 

W takim razie wykluczasz istnienie Boga.

 

M _Aspera ,ujął to dokładnie tak ,jak ja to chciałem przekazać.

A co do istnienia Boga ,to z pewnością jest czymś realnym w moim życiu, zapewniam cię,ponieważ dał mi nieraz tego dowód ,w przeciwieństwie do niektórych dzisiejszych ludzi ,którzy opierają swoją pewność ,tylko na tym że w niego wierzą .

Wiara to nie tylko modły ,ale wzorem Św. Pawła i Jezusa ,zmaganie się ze złem tego świata ,nie ustawanie przed przeciwnościami losu ,zalecał by przywdziać na siebie całą zbroję Boga .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zmaganie się ze złem tego świata

 

Chyba, że wyjdziemy poza dualizm i przyjmiemy, że Bóg jest także złem. Bez zła nie byłoby możliwości rozwoju. Wszystko jest idealne : )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do istnienia Boga ,to z pewnością jest czymś realnym w moim życiu, zapewniam cię,ponieważ dał mi nieraz tego dowód

Nie musisz mnie zapewniać, ale Ci wierzę ;)

Ale skoro każdy ma swojego Boga, to tak naprawdę ten Bóg jako oddzielne od nas zjawisko nie istnieje. No i do tego mogę sobie pójść pobawić się ludźmi, pomanipulować, pokraść i robić co chcę i powiedzieć, że mój Bóg mówi, że to jest dobre i mam tak robić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba, że wyjdziemy poza dualizm i przyjmiemy, że Bóg jest także złem. Bez zła nie byłoby możliwości rozwoju. Wszystko jest idealne : )

 

I tu Trafiłeś M_Aspera ,cały czas chciałem to przekazać ,tak trzeba wyjść poza dualizm i pojąć Boga jako jeden ,jedyny w naszym życiu,osiągnąć transcendentny stan umysłu i przekroczyć zinstytualizowane religie .

Ponieważ Bóg to osoba androgyniczna ,tak jak i ja

Androgynia - w religioznawstwie występujący w wielu religiach i mitologiach atrybut bogów i postaci mitycznych u których występuje połączenie przeciwieństw, w tym przeciwstawnych płci. Często spotykany był archetyp androgyna boskiego protoplasty rodzaju ludzkiego. Androgynem było także prasłowiańskie bóstwo Świętowit.

 

 

 

 

Większość ludzkośći odbiera Boga w sposób dualistyczny ,i dlatego przypisuje mu kilka cech ,natomiast ,dla mnnie,który wykroczyłem mentalnością poza dualizm,świat przyczyn i skutków ,osiągając mentalnie Transcendencję -

Transcendentny to inaczej wymykający się zwykłemu ludzkiemu doświadczeniu, wykraczający poza zasięg ludzkiego poznania przy pomocy podstawowych pięciu zmysłów; niepoznawalny przy użyciu dostępnych środków naukowych.
Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pojąć Boga jako jeden ,jedyny w naszym życiu

 

Dla mnie Bóg nie jest niczym oddzielnym od naszego życia, czy w niego wierzysz, czy nie on i tak jest twoim życiem - jest siłą która trzyma wszystko w kupie. Więc nie określam go raczej jako (tym bardziej) osoba poza mną. Ale jak pisałem ilu ludzi, tyle opinii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak napisałeś ,opinii na różne tematy wiele ,tak jak interpretacji .

Szkoda że nie wszyscy myślą w sposób nie dualistyczny ,w końcu tyle podziałów ile charakterów ludzkich ,zresztą bez różnorodności na świecie i jak by wszyscy byli tacy sami , było by nie ciekawie .

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie taka nowa,czy Religia Serca,Religia Miłości ,która łączy i spaja wszelkie podziały Religijne na Ziemi ,jest czymś nowym ?

A Człowiek Religijny to dosłownie Człowiek dobry ,kochający innych ,ale nie tą zmysłową miłością tylko -Czystą ,Boską ,Mający wiele współczucia dla innych ,Prawdzie Religijny Człowiek i Przyjaciel Boga ,pojmuje wszystko mądrością serca .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bóg jest. Z tym, że dla każdego inny. Wynika to z prostej zasady postrzegania. Każdy reprezentuje inny punkt widzenia, różnorako interpretuje rzeczywistość i słowa. Nie dojdziecie więc do porozumienia.

 

Ale wśród tych zaburzonych wizji są bardziej zaburzone, mniej zaburzone i niezaburzone, tylko teraz jest kwestia tego, kto jaki poziom reprezentuje, ironią jest to że każdy sam musi to stwierdzić (mimo że prawdopodbnie ma swoje zaburzenia)...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wśród tych zaburzonych wizji są bardziej zaburzone, mniej zaburzone i niezaburzone, tylko teraz jest kwestia tego, kto jaki poziom reprezentuje, ironią jest to że każdy sam musi to stwierdzić (mimo że prawdopodbnie ma swoje zaburzenia)...

 

Powiedziałbym, że każdy ma zaburzoną wizję ponieważ nie jesteśmy w stanie "ogarnąć" prawdziwej rzeczywistości - jest zbytnio złożona. Rzeczywistość każdego z nas nie jest rzeczywistością całkowitą, tylko wybiorczą (pojmujemy tylko jej małą cząstkę, którą sami - jako pojedyncze osobowości - możemy przetrawić). Bóg tak samo filtrowany jest u nas przez paradygmaty, więc można się kłócić w nieskończoność." ironią jest to że każdy sam musi to stwierdzić" - więc diagnoza o zaburzeniu jest zależna od punktu widzenia - koło się zamyka : ) To, że ktoś widzi inaczej - nie znaczy, że z miejsca nie ma racji.

 

Pozdrawiam

M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam jeszcze tylko takie do pytanie do teistów: Jak rozwiązujecie sprzeczność między wolną wolą człowieka (indeterminimem), a wszechwiedzą Boga (czyli znajomością przyszłości, czytaj dereminizmem).

Sprzeczność jest tylko teoretyczna, w praktyce nie występuje :)

Wolna wola człowieka jest mu przez Boga gwarantowana.

To, że Bóg wie jaką drogą pójdziemy wynika z Jego wszechwiedzy wykraczającej poza ograniczający nas czas i przestrzeń. Dzięki niej może On podpowiadać nam drogi, które będą dla nas najbardziej korzystne.

Wszechwiedza ta nie ogranicza ludzkiej wolnej woli i to czy z Bożych podpowiedzi skorzystamy czy nie zleży od nas, czyli właśnie od naszej ww. wolnej woli.

 

Z tego co wiem, to w chrześcijaństwie nie ma karmy. Bóg kocha wszystkich tak samo, mogłeś mordować, gwałcić, palić i grabić, nie spotka Cię na Ziemi żadna boska kara. I w drugą stronę: mogłeś kochać, dawać, działać i pomagać, nie dostaniesz na Ziemi żadnej boskiej nagrody.

Ja natomiast spotkałam się z pojęciem "kary doczesne", czyli te, które spotykają ludzi za życia. Nie mówi się tu oczywiście o żadnych spektakularnych manifestacjach mocy Boga. Są to przeważnie wyglądające dość powszednio niepowodzenia, problemy w życiu, których większość ludzi niestety nie kojarzy z ich relacjami względem Boga.

A w drugą stronę, można doświadczyć pomocy i wsparcia Boga w działaniach czynionych w duchu miłości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są to przeważnie wyglądające dość powszednio niepowodzenia, problemy w życiu, których większość ludzi niestety nie kojarzy z ich relacjami względem Boga.

A w drugą stronę, można doświadczyć pomocy i wsparcia Boga w działaniach czynionych w duchu miłości.

Czyli jednak Bóg nie kocha wszystkich tak samo?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli jednak Bóg nie kocha wszystkich tak samo?

Kocha wszystkich ludzi tak samo i chce ich przy okazji czegoś nauczyć.

Wszystko jednak przestaje być takie proste, gdy weźmiemy pod uwagę, że każdy człowiek jest inny, niepowtarzalny, idzie inną, tylko dla niego właściwą drogą. Ponad to nasze relacje z Bogiem zależą od nas. Możemy żyć z Nim w pojednaniu lub w stanie wojny, możemy starać się być wobec Niego obojętni, albo sarkastyczno-lekceważący itd. Możemy również odpowiedzieć miłością na miłości jaką nam proponuje. Wszystko to ma wpływ na to, w jaki sposób Bóg odniesie się do naszej życiowej postawy.

W zależności od tego na jakim etapie życia się znajdujemy, jaka jest nasza kondycja i co w efekcie wskaże nam właściwy kierunek, Bóg prowadzi nas poprzez motywacje pozytywne, negatywne, ostrzeżenia, upomnienia, kary. To jest taki sam system wychowawczy, jaki stosują rodzice wobec dzieci, przy czym wychowanie obejmuje nie tylko okres naszego ludzkiego wieku dziecięcego.

 

Bóg jest Miłością, ale nie miłością ślepą, bo taka może niestety tylko krzywdzić, prowadzić do destrukcji.

Choćby taki prosty, niemal infantylny, ale jakże często spotykany w naszym świecie przykład: matka i syn, który nadużywa alkoholu. Matka ma dwa wyjścia:

Wyjście nr 1: kochać syna takim jaki jest i dawać mu kasę na alkohol, czyli robić wszystko, co w odczuwaniu syna jest mu potrzebne do szczęścia. Zakończenia takich historii niestety nie są happy end'em.

Wyjście nr 2: kochać go, ale odmówić mu finansowania jego zachcianek, postawić określone wymagania, zachęcić, nakłonić, a w skrajnych przypadkach zmusić do pracy nad sobą. Jeżeli kobieta będzie roztropna, to razem z synem przestaną być podmiotem tego przykładu.

 

Dojrzała miłość jest wymagająca, konstruktywna i o takiej miłości możemy mówić odnosząc się do Miłości, jaką wobec nas jest Bóg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, no to jest logiczne. Ale skoro tak, to dlaczego ludzie "źli", myślący tylko o własnych interesach często osiągają sukcesy życiowe, w przeciwieństwie do tych starających się być dobrymi ludźmi? Gdzie tu "kara/nagroda doczesna"?

Możemy również odpowiedzieć miłością na miłości jaką nam proponuje

Co, gdy staramy się być dobrymi ludźmi, a los sprawia nam ciągle problemy? Jak wtedy odpowiadać miłością na tę "miłość" (jeśli można to tak nazwać)? Do tego:

Są to przeważnie wyglądające dość powszednio niepowodzenia, problemy w życiu, których większość ludzi niestety nie kojarzy z ich relacjami względem Boga.

Dlaczego ponad 2/3 ludności świata nie przeżywa nieustannych "kar doczesnych", skoro nie wierzą w Boga lub mają z nim złe relacje? 20 000 dzieci umiera dziennie z głodu, czy to przez ich "złe" relacje względem Boga?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlaczego ludzie "źli", myślący tylko o własnych interesach często osiągają sukcesy życiowe, w przeciwieństwie do tych starających się być dobrymi ludźmi? Gdzie tu "kara/nagroda doczesna"?

 

Karę doczesną przeżywają tylko ci, którzy w jakiś sposób mają kontakt z Bogiem. Niekoniecznie świadomy, może byc taka sytuacja, że ktoś kto jest silnie związany ze Źródłem, ale życie mu uniemożliwia tego zrozumiec, łączy się z Nim podświadomie. Ja to po swojemu nazywam karmą, którą już nie raz doświadczyłam. Gdzieś czytałam o tym, że złym ludziom sprzyjają demony/ diabeł - nazwij jak chcesz, dlatego powodzi im się w ich brudnych interesach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że do "dzieci Bożych" zaliczają się wszyscy ludzie, czyli każdy powinien mieć chociażby nieświadomy kontakt z Bogiem. Czyli teraz, jeżeli ktoś wierzy w Boga i nakrzyczy na kogoś popełniając grzech przewróci się na chodniku łamiąc sobie rękę, a ci niewierzący mogą robić to do woli i nic im nie będzie?

Gdzieś czytałam o tym, że złym ludziom sprzyjają demony/ diabeł - nazwij jak chcesz, dlatego powodzi im się w ich brudnych interesach.

To może lepiej być złym człowiekiem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli teraz, jeżeli ktoś wierzy w Boga i nakrzyczy na kogoś popełniając grzech przewróci się na chodniku łamiąc sobie rękę, a ci niewierzący mogą robić to do woli i nic im nie będzie?

 

Mniej więcej tak. Niekoniecznie musi od razu łamac rękę, może miec pechowy dzień, ważne przedsięwzięcie weźmie w łeb...

 

To może lepiej być złym człowiekiem?

 

Chyba nie chcesz wiedziec co się dzieje z takim po śmierci, demony nie robią niczego za darmo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie chcesz wiedziec co się dzieje z takim po śmierci, demony nie robią niczego za darmo.

Ale to jak, to te demony teraz sprzyjają tym ludziom, Ci ludzie nie mają żadnego kontaktu z Bogiem to są skazani na potępienie, a ten Bóg, który kocha wszystkich nie próbuje z nimi go nawiązać by może się ocknęli? Oni nie mają z Nim żadnego kontaktu, ale On i tak będzie ich sądził w Dniu Ostatecznym?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, no to jest logiczne. Ale skoro tak, to dlaczego ludzie "źli", myślący tylko o własnych interesach często osiągają sukcesy życiowe, w przeciwieństwie do tych starających się być dobrymi ludźmi? Gdzie tu "kara/nagroda doczesna"?

Sukcesy osiągają zarówno ci dobrzy, jak i ci źli. Przy czym ci dobrzy nie afiszują się z tym, ale to co uzyskają starają się spożytkować z korzyścią dla innych, tych którym z różnych przyczyn gorzej się powodzi.

 

A dlaczego tym "złym" dobrze się powodzi?

Dlatego, że Bóg nie ogranicza ludzkiej wolności i pozwala ludziom doświadczać tego, co zgodnie z ich wolą chcą osiągnąć. Pozwala nam wybrać drogę, którą chcemy iść.

Trafnie podeszła do tego zagadnienia Asani.

Jeżeli ktoś zamyka się na głos Boga i z premedytacją dąży do jakiegoś celu, to Bóg na siłę powstrzymywać go nie będzie. Jeżeli taki człowiek preferuje "drogę po trupach" nie licząc się z Bożym Prawem, to stając się głuchy na Słowo Boże wybiera tym samym innego przewodnika. Osoby takie określają swoją drogę wybierając wartości, którymi będą się w niej kierowały i które w efekcie decydują o wartości końcowej celu, który osiągną.

Co prawda Bóg nie pozostaje całkowicie obojętny wobec takiego człowieka i co jakiś czas stara się wskazać mu właściwą drogę, ale to nadal ten człowiek wybiera z czyich rad zechce skorzystać. Tu zaczyna się temat rozeznania duchowego.

Zauważ, że ludzie źle wykorzystujący dane im możliwości nie są tak naprawdę szczęśliwi po osiągnięciu zaplanowanego celu. Stale odczuwają jakiś brak, niedosyt, frustrację i szukają dalej. Można tu przytoczyć uproszczony przykład osób, które pomimo "sukcesu" popełniły samobójstwo.

 

Takich przypadków nie notuje się wśród tych osób, które swoją drogę powierzyły Bogu i z Jego pomocą osiągnęły stan majątkowy lub pozycję społeczną uznawaną za sukces.

Różnica w tych dwóch przykładach -powodzenia- jest zależna od odniesienia danych ludzi do Boga i tego na ile są stanie odpowiedzieć na Jego napomnienia.

 

Co, gdy staramy się być dobrymi ludźmi, a los sprawia nam ciągle problemy? Jak wtedy odpowiadać miłością na tę "miłość" (jeśli można to tak nazwać)? Do tego:
Są to przeważnie wyglądające dość powszednio niepowodzenia, problemy w życiu, których większość ludzi niestety nie kojarzy z ich relacjami względem Boga.

Przede wszystkim postarać się zrozumieć "co Bóg chce mi przez to powiedzieć?".

Ludzie nie kojarzą wielu sytuacji ze swoimi relacjami z Bogiem, gdyż się nad tym w ogóle nie zastanawiają.

W świadomości większości ludzi Bóg jest czymś hipotetycznym. Dokładnie "czymś", a nie choćby "kimś".

Bóg przez swoje działanie chce zwrócić na siebie uwagę, sprowokować ludzi do tego, aby Go szukali, zadawali pytania. Chce ich sprowokować, a nie zmusić, bo nie chce naruszać naszej wolnej woli, naszego prawa do wyboru celu i drogi.

Celem działania Boga jest utworzenie między nami a Nim prawdziwych, świadomych relacji opartych na Miłości. To jest to o czym wcześniej pisałam. Chodzi o relacje konstruktywne, kształcące.

Bóg mógłby nas ot tak obdarować wszystkim, czego byśmy zapragnęli, ale jaka byłaby wtedy nasza postawa? Chyba tylko taka jak rozpieszczonego dzieciaka.

 

A co jeżeli coś nam nie wychodzi?

Tu mogą być różne odpowiedzi: może nie jest to dla nas (nas - w szerokiej perspektywie odniesienia znaczenia tego określenia) dobre w przyszłości, może środki jakimi do tego dążymy są dla nas w swoich skutkach szkodliwe, może powinniśmy zwrócić uwagę na inny aspekt sprawy i wtedy będzie ona zrealizowana z lepszym skutkiem itd.

Problem w tym, że my staramy się być dobrymi wg własnego pomysłu, który jest bardzo subiektywny i w odniesieniu do czasu, bardzo krótkowzroczny. Bóg natomiast znając drogi wskazuje nam tą, która jest dla nas najlepsza, choć nie zawsze się zgadza z naszym o niej wyobrażeniu. Idąc przez niepowodzenia, o których wspomniałeś mamy do wykonania zadania, które mogą mieć na celu przemyślenie podjętych decyzji i np.: wzmocnienie naszej osobowości, wskazanie nam innej, alternatywnej drogi, ukazanie złożoności problemu lub odwrotnie - wskazanie na jego małostkowości itd., czyli wskazanie nam drogi, która będzie w swoich skutkach dla nas lepsza.

Tu nie chodzi o to, abyśmy załapali się na fotel prezesa, czy śmigali mercem, gdyż te wartości są ulotne, złudne, znikają wraz z końcem ziemskiej drogi, ale o to, abyśmy potrafili być dobrzy, kochać niezależnie od sytuacji, ukształtować się na wzór Boga, bo na Jego podobieństwo zostaliśmy stworzeni, dlatego jesteśmy doświadczani, ćwiczeni, hartowani. Każdy na miarę swoich możliwości.

To jest działanie od strony Boga.

Drugim obliczem naszych doświadczeń jest równoczesne z Bożym oddziaływanie na nas Szatana, który sieje zwątpienie, apatię i różnego rodzaju stany, które utrudniają nam pokonywanie owych problemów.

Tenże sam nakręca nas natomiast wtedy, gdy buntujemy się przeciw Bogu. Pomaga w rozsmakowaniu się w łamaniu Prawa i we wkręcaniu się w różnego rodzaju zawiłości, z których potem niesamowicie ciężko jest się wyplątać.

Naszą odpowiedzią na ten cały zamęt jest wybór drogi.

Jeżeli wybierzemy tą w stronę Boga, to możemy liczyć na ciągłe napomnienia i inne metody wychowawcze (w tym kary i nagrody doczesne) służące naszemu doskonaleniu do dalszego życia, życia na poziomie doskonałości.

Jeżeli wybierzemy drogę pod skrzydłami Szatana, to albo nas omota i z radością ściągnie na dno jeszcze za życia (kara doczesna od oskarżyciela, która raczej nie znosi tej, która nastąpi), albo pozostawi nas w błogim przekonaniu o naszej ludzkiej doskonałości, aż do chwili, w której będzie nam przedstawiony przez niego rachunek krzywd, które wyrządziliśmy Miłości, gdyż "wszystko coście uczynili jednemu z tych maluczkich, mnieście uczynili" (to jedno z oblicz tajemnicy wcielenia).

Natomiast dla osób niezdecydowanych droga jest bardzo kręta i bujają się oni między napomnieniami, "sukcesami" a zagubieniem.

 

Dlaczego ponad 2/3 ludności świata nie przeżywa nieustannych "kar doczesnych", skoro nie wierzą w Boga lub mają z nim złe relacje? 20 000 dzieci umiera dziennie z głodu, czy to przez ich "złe" relacje względem Boga?

A skąd wiesz, że tego nie doświadczają?

Ja bym raczej powiedziała, że nie są tego świadomi. Kara doczesna nie musi być zewnętrzna, fizycznie widoczna. Zastanawiałeś się kiedyś co się dzieje we wnętrzu tych ludzi?

 

Za to co się dzieje w krajach, w których panuje głód, przemoc itp. ponoszą odpowiedzialność osoby, którym dano możliwość zarządzania tym światem, współcześni królowie narodów. Nic nie usprawiedliwia tej sytuacji. Dzieci, o których napisałeś nie są winne swojemu losowi. Odejdą do Boga wcześniej i będą oskarżycielami wobec królów.

Ty natomiast zawsze możesz się zastanowić, co sam możesz zrobić, aby zmniejszyć rozmiar tego dramatu i to nie koniecznie w skali globalnej, bo takich możliwości możesz nigdy nie mieć, ale w odniesieniu do zakresu, którego możesz dosięgnąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to jak, to te demony teraz sprzyjają tym ludziom, Ci ludzie nie mają żadnego kontaktu z Bogiem to są skazani na potępienie, a ten Bóg, który kocha wszystkich nie próbuje z nimi go nawiązać by może się ocknęli? Oni nie mają z Nim żadnego kontaktu, ale On i tak będzie ich sądził w Dniu Ostatecznym?

 

To nie tak, że nie próbuje się skontaktować:

1. Bóg szanuje wolną wolę człowieka. Ktoś nie wybrał Boga? To źle, nikt go nie zmusi by wybrał właśnie Jego

2. Formy kontaktu są subtelne. Bóg nie zmaterializuje się i nie przemówi mu do słuchu. Zazwyczaj są to codzienne sytuacje, przez które przemawia dobro, może być to napis trafiający w sedno serca. Jednak trzeba być otwartym na te znaki, nie ignorować niczego co do nas przemawia.

3. Oczywiście, że każdy będzie sądzony.

Myślę, że każdy ma swoim życiu tyle szans na wkroczenie na dobrą ścieżkę, że nigdy nie powinien mieć pretensji, że nie miał okazji. Po prostu nie chciał ich widzieć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za to co się dzieje w krajach, w których panuje głód, przemoc itp. ponoszą odpowiedzialność osoby, którym dano możliwość zarządzania tym światem, współcześni królowie narodów. Nic nie usprawiedliwia tej sytuacji. Dzieci, o których napisałeś nie są winne swojemu losowi. Odejdą do Boga wcześniej i będą oskarżycielami wobec królów.

To nie do końca tak, w krajach afrykańskich ludzie umierają z głodu, ale to nie do końca czyjaś wina. Ludzie wysyłają jedzenie, ale każda ilość jest za mała, tam jest cała masa ludzi potrzebującą żywności, a na pustyni ziemniaków nie można wyhodować. No chyba, że teraz winą obarczymy ludzi, którzy się tam rozmnażają i tym samym skazują swoje dzieci na głód. Dlaczego Bóg używając prawa kary doczesnej tych króli narodów nie zdejmie ze stanowisk? Dlaczego aż tak rzadko na stanowiska króli narodów wchodzą ludzie dobrzy? I prawdę mówiąc, ja nie chciałbym po swojej śmierci być jakimkolwiek oskarżycielem.

Dlaczego np. ja dostałem szansę żyć w tym świecie tyle lat i tak naprawdę nie zaznać prawdziwego głodu, a te dzieci nie?

A skąd wiesz, że tego nie doświadczają?

Ja bym raczej powiedziała, że nie są tego świadomi. Kara doczesna nie musi być zewnętrzna, fizycznie widoczna. Zastanawiałeś się kiedyś co się dzieje we wnętrzu tych ludzi?

Zastanawiałem, wielu pewnie nic nie czuje i żyje dalej. Do tego znam kilku buddystów, którzy nie mają żadnych relacji z Bogiem, bo po prostu w Niego nie wierzą. Nie wyglądają jakby przeżywali więcej wewnętrznych rozterek niż chrześcijanie, którzy w Boga wierzą, co więcej są naprawdę wspaniałymi i szczęśliwymi ludźmi. Moje odczucia są subiektywne, więc mogę się mylić, ale nie muszę.

Bóg przez swoje działanie chce zwrócić na siebie uwagę, sprowokować ludzi do tego, aby Go szukali, zadawali pytania. Chce ich sprowokować, a nie zmusić, bo nie chce naruszać naszej wolnej woli, naszego prawa do wyboru celu i drogi.

Czy nadawanie na Ziemi kar doczesnych nie jest już swego rodzaju naruszaniem prawa do wyboru celu i drogi? Wybrałem sobie jakąś drogę, ale Bóg uznał, że jest zła, więc da mi karę, żeby mnie nauczyć.

Zauważ, że ludzie źle wykorzystujący dane im możliwości nie są tak naprawdę szczęśliwi po osiągnięciu zaplanowanego celu. Stale odczuwają jakiś brak, niedosyt, frustrację i szukają dalej. Można tu przytoczyć uproszczony przykład osób, które pomimo "sukcesu" popełniły samobójstwo.

Są na pewno też ludzie, którzy osiągnęli zaplanowany cel źle wykorzystując dane im możliwości i jednak nie czują niedosytu.

1. Bóg szanuje wolną wolę człowieka. Ktoś nie wybrał Boga? To źle, nikt go nie zmusi by wybrał właśnie Jego

To jest bardzo egoistyczne podejście Boga, który miał być "miłosierny", kiedy ktoś w niego nie wierzy, to zostawia go na pastwę tych "demonów"

Edytowane przez koteł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy nadawanie na Ziemi kar doczesnych nie jest już swego rodzaju naruszaniem prawa do wyboru celu i drogi? Wybrałem sobie jakąś drogę, ale Bóg uznał, że jest zła, więc da mi karę, żeby mnie nauczyć.

 

Może sami na siebie je ściągają, bo wiedzą podświadomie, że ich czyny są złe. Zwyczajne prawo przyciągania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

samo stosowanie kary przez Boga jest świadectwem jakiejś jego "negatywnej" strony osobowości, rozmawiamy o tym, aby się kochać i przebaczać sobie, aby dawać nadzieje i jakąś kolejną szanse. Karą można co najwyżej wzbudzić strach w celu pojednania sobie posłuszeństwa. Kara umotywowana jest agresją, gniewem a podświadomym celem jej zastosowania jest wzbudzenie - STRACHU. Niezależnie od tego o jakiej karze mówimy czy jest to kara psychiczna, fizyczna, duchowa itp...

 

Może sami na siebie je ściągają, bo wiedzą podświadomie, że ich czyny są złe

 

zadaj sobie pytanie dlaczego ich czyny są złe - na pewno jest jakieś źródło tego zła z którego ono wypływa. Przeważnie umotywowane są nienawiścią, żale, bólem... a dlaczego? a no dlatego, że może spotkała kogoś nie zasłużona kara przez którą ucierpiał niewinnie. I tak oto nieświadomie ściąga na siebie zło... dlatego, że Bóg zamiast nauczać miłości i pokazać jak przebaczać - postanowił sam skrzywdzić i ukarać człowieka.

 

Wkrótce na forum pojawi się temat pod tytułem: Cała Prawda o Bogu cz.2 i tam o tym wszystko napiszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, czasami nasze zło wynika z doznanej niesprawiedliwości, ale nie jest to regułą. Niektórzy są źli, bo tacy chcą byc, mają z tego więcej korzyści, daje im to poczucie władzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, czasami nasze zło wynika z doznanej niesprawiedliwości, ale nie jest to regułą. Niektórzy są źli, bo tacy chcą byc, mają z tego więcej korzyści, daje im to poczucie władzy.

 

I teraz pytanie dlaczego tacy chcą być.

 

Wszystko ma swój powód, jednak zawsze opiera się na jednym - źródle z którego ono wypływa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie do końca tak, w krajach afrykańskich ludzie umierają z głodu, ale to nie do końca czyjaś wina. Ludzie wysyłają jedzenie, ale każda ilość jest za mała, tam jest cała masa ludzi potrzebującą żywności, a na pustyni ziemniaków nie można wyhodować. No chyba, że teraz winą obarczymy ludzi, którzy się tam rozmnażają i tym samym skazują swoje dzieci na głód.
Masz rację, że to nie do końca tak, bo problem jest znacznie szerszy.

Walka z głodem, to nie tylko dowożenie żywności, która w dużej części jest rozkradana zanim dojedzie do punktu przeznaczenia.

W tych krajach nie ma polityki zapobiegania, bo nikt nie jest tym zainteresowany w sposób rzeczywisty.

Wiele się o tym mówi, ale tylko teoretycznie. Niestety rządzący nie są zainteresowani działaniem, które nie przyniesie im wymiernych korzyści politycznych.

A w krajach ubogich, bo właśnie w takich jest największa klęska głodu, potrzeba inwestycji, wydania pieniędzy, które nie przyniosą zysku wydającemu je, tylko wspomogą potrzebujących.

I tu dochodzimy do sedna. Walka z głodem powinna być powiązana z walką z bezrobociem, z tworzeniem miejsc zatrudnienia i zmianą świadomości tamtejszej ludności.

Mówisz, że ziemniaki na pustyni nie urosną. Ziemniaki może nie, ale jest mnóstwo innych roślin przystosowanych do uprawy w takim klimacie. Potrzeba jednak stworzenia infrastruktury dla gospodarki rolnej tych krajów i w to właśnie powinny inwestować kraje bogate. Widzisz teraz drogę rozwiązania problemu?

A wracając do ludzi, którzy się tam rozmnażają, to mając inne zajęcie, też by zmniejszyli produkcję potomstwa (taki skutek uboczny działalności gospodarczej ;).

Do tego należałoby jeszcze dodać załagodzenie konfliktów lokalnych (nota bene, których powodem jest powszechna bieda) w celu zażegnania wojen i stworzenia sytuacji polityczno-społecznej umożliwiającej normalne funkcjonowanie danego państwa.

 

Dlaczego Bóg używając prawa kary doczesnej tych króli narodów nie zdejmie ze stanowisk? Dlaczego aż tak rzadko na stanowiska króli narodów wchodzą ludzie dobrzy?
Bo musiałby przejść na sterowanie ręczne wszystkimi ludźmi, czyli odebrać nam wolną wolę zamieniając w dobrze zaprogramowane humanoidy.

Określenie "królowie narodów" jest uproszczeniem. Niewiele jest na świecie państw, o ile w ogóle takie są, w których rządzi jeden człowiek. Zwykle jest to jakaś grupa ludzi, a w tzw. krajach rozwiniętych całe parlamenty.

Dlaczego tak rzadko do władzy dochodzą ludzie dobrzy? Zobacz, przez co trzeba przejść, żeby tam dojść.

Rzadko kto zdając sobie sprawę z charakteru tej drogi, a nie kierując się jakimś własnym interesem podejmie się jej pokonania. Wielu z tych, którzy zaczynali z "czystym kontem" po przejściu kilku pierwszych etapów straciło wiarę lub idee i zagubiło się w gąszczu polityki.

Czasem zdarzy się taki Mahatma Gandhi, ale znacznie częściej można trafić na tych, którym on przeszkadza.

 

I prawdę mówiąc, ja nie chciałbym po swojej śmierci być jakimkolwiek oskarżycielem.

Dlaczego np. ja dostałem szansę żyć w tym świecie tyle lat i tak naprawdę nie zaznać prawdziwego głodu, a te dzieci nie?

Rzeczywiście, lepiej by było, gdyby takich sytuacji nie było.

To, że będą oskarżycielami nie oznacza, że będą przemawiały jak prokurator. Wystarczy, że będą świadectwem dla czynów innych ludzi. Tak jak w nauczaniu Jezusa: "byłem głodny, a nie daliście mi jeść..."

Nikt nie chciałby być głody, bezdomny, w jakikolwiek sposób skrzywdzony czy zamordowany, ale rodzimy się w miejscu i czasie od nas niezależnym i powinniśmy swój czas i dane nam możliwości wykorzystać jak najlepiej, a każdy z nas idzie po tym świecie inną drogą i ma inne zadanie do wykonania.

Dzieci, o których mówimy są wezwaniem do miłości, miłosierdzia, wołaniem o miłości.

Nie wiem, jakie jest Twoje zadanie, o to musisz pytać Boga.

 

Zastanawiałem, wielu pewnie nic nie czuje i żyje dalej. Do tego znam kilku buddystów, którzy nie mają żadnych relacji z Bogiem, bo po prostu w Niego nie wierzą. Nie wyglądają jakby przeżywali więcej wewnętrznych rozterek niż chrześcijanie, którzy w Boga wierzą, co więcej są naprawdę wspaniałymi i szczęśliwymi ludźmi. Moje odczucia są subiektywne, więc mogę się mylić, ale nie muszę.
To, że w coś nie wierzę, nie oznacza, że tego nie ma. Skoro zatem niewiara nie wyklucza istnienia Boga, to nie wyklucza ona również zależności tych osób od Niego.

Mają oni wolną wolę i zgodnie z nią postępują. Nie oznacza to jednak, że skutkiem swojego wyboru muszą od razu popaść w jakieś tarapaty. Jest coś takiego jak Prawo. Jest ono powszechne i jednakowe dla wszystkich ludzi. Jeśli zatem dana osoba żyje zgodnie z tym Prawem, to pomimo braku bezpośredniej relacji z Bogiem zachowując Jego Prawo wypełnia Jego wolę.

Zobacz ilu jest ludzi, którzy nigdy nie słyszeli o Bogu, a Prawo również dla nich jest takie samo.

Ważna jest świadomość naszych czynów i wybór celu, którego dokonujemy. Inaczej będzie on wyglądał w zależności od tego, na jakim poziomie świadomości życia duchowego się znajdujemy. Stąd m.in. przypowieść o powierzonych talentach. W zależności od tego, jak je ich właściciel zainwestuje, taką zapłatę otrzyma.

Ci, którzy świadomie wykorzystają je przeciw Miłości również zostaną z nich rozliczeni. A czy nic nie czują...? Raczej starają się w sobie to czucie zagłuszyć. Przeważnie na zasadzie "klin klinem".

 

Czy nadawanie na Ziemi kar doczesnych nie jest już swego rodzaju naruszaniem prawa do wyboru celu i drogi? Wybrałem sobie jakąś drogę, ale Bóg uznał, że jest zła, więc da mi karę, żeby mnie nauczyć.
Jest wskazywaniem, pouczaniem, a dla osób, które nie chcą jej odkładać na życie przyszłe również zadośćuczynieniem Bogu.

Jeżeli wybrałeś sobie jakiś cel, jakąś drogę, a Bóg wie, nie tyle uznaje, co po prostu wie, że jest dla Ciebie zła, to stara się wskazać Tobie tą dla Ciebie lepszą. Jeśli nie chcesz się uczyć i upierasz się przy obranym kierunku, to Bóg Ciebie na siłę nie powstrzyma. Może co jakiś czas dawać Ci znać, że powinieneś zmienić kierunek, ale wybór/prawo wyboru cały czas będzie należało do Ciebie.

Jeżeli "na złość Tatusiowi będziesz chciał odmrozić sobie uszka", to będzie Twój wybór. Może trochę mało rozsądny, ale cały czas wolny :)

Może Bóg będzie Ci chciał w tym przeszkodzić, ale jeżeli się uprzesz, to przecież Twoje uszka :)

Tylko proszę później nie składać reklamacji w stylu: "Panie Boże, za co????!!!!!!"

Bo to nie będzie kara od Boga, tylko skutek źle wybranej drogi, a to dwie zupełnie inne, choć często mylone sprawy.

 

Są na pewno też ludzie, którzy osiągnęli zaplanowany cel źle wykorzystując dane im możliwości i jednak nie czują niedosytu.
Nie byłabym tego tak do końca pewna. Może taki stan występuje chwilowo, tuż po osiągnięciu celu, ale nie jest konstrukcją trwałą. Nie bardzo mogę sobie wyobrazić człowieka czyniącego zło (tak w uproszczeniu), który zadowolony z siebie i pełen pokoju błogo odpoczywa wśród przychylnych mu ludzi.

 

To jest bardzo egoistyczne podejście Boga, który miał być "miłosierny", kiedy ktoś w niego nie wierzy, to zostawia go na pastwę tych "demonów"
Nie tyle zostawia na pastwę demonów, bo z pewnością co jakiś czas o sobie przypomina, ale w żadnym przypadku nie zmusza do wybrania siebie.

 

zadaj sobie pytanie dlaczego ich czyny są złe - na pewno jest jakieś źródło tego zła z którego ono wypływa. Przeważnie umotywowane są nienawiścią, żale, bólem... a dlaczego? a no dlatego, że może spotkała kogoś nie zasłużona kara przez którą ucierpiał niewinnie. I tak oto nieświadomie ściąga na siebie zło...
Sugerujesz, że ktoś czyni zło nieświadomie...? :)

Heh, żadna krzywda, czy wyrządzone komuś zło nie usprawiedliwia zła wyrządzonego przez tą osobę innym.

Jeżeli ktoś mi coś ukradł, to ja mam ukraść komuś innemu? Nie tędy droga.....

 

dlatego, że Bóg zamiast nauczać miłości i pokazać jak przebaczać - postanowił sam skrzywdzić i ukarać człowieka.
Coś mało wiesz o Bogu, a uzurpujesz sobie prawo do prawdy o Nim.

Tak się jakoś przypadkowo składa, że Bóg pomimo naszej ludzkiej wobec Niego niewierności wybacza nam ją i stale namawia do powrotu do Miłości.

Wywinęliśmy mu numer w Raju, a On mimo tego nas szukał.

Złamaliśmy nie jedno przymierze, a On się dla nas wcielił, żeby pokazać nam właściwą drogę, w której pokonał wszystko. Dla nas umarł, żeby nam pokazać, że jest życie wieczne, w które warto zainwestować.

Czy to nadal za mało?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wywinęliśmy mu numer w Raju, a On mimo tego nas szukał.

Mnie tam nie było.

Złamaliśmy nie jedno przymierze, a On się dla nas wcielił, żeby pokazać nam właściwą drogę, w której pokonał wszystko. Dla nas umarł, żeby nam pokazać, że jest życie wieczne, w które warto zainwestować.

Czy to nadal za mało?

No tak, wcielił się, ale wcześniej zabijając masę ludzi.

Masz rację, że to nie do końca tak, bo problem jest znacznie szerszy.

Walka z głodem, to nie tylko dowożenie żywności, która w dużej części jest rozkradana zanim dojedzie do punktu przeznaczenia.

W tych krajach nie ma polityki zapobiegania, bo nikt nie jest tym zainteresowany w sposób rzeczywisty.

Wiele się o tym mówi, ale tylko teoretycznie. Niestety rządzący nie są zainteresowani działaniem, które nie przyniesie im wymiernych korzyści politycznych.

A w krajach ubogich, bo właśnie w takich jest największa klęska głodu, potrzeba inwestycji, wydania pieniędzy, które nie przyniosą zysku wydającemu je, tylko wspomogą potrzebujących.

I tu dochodzimy do sedna. Walka z głodem powinna być powiązana z walką z bezrobociem, z tworzeniem miejsc zatrudnienia i zmianą świadomości tamtejszej ludności.

Mówisz, że ziemniaki na pustyni nie urosną. Ziemniaki może nie, ale jest mnóstwo innych roślin przystosowanych do uprawy w takim klimacie. Potrzeba jednak stworzenia infrastruktury dla gospodarki rolnej tych krajów i w to właśnie powinny inwestować kraje bogate. Widzisz teraz drogę rozwiązania problemu?

Teraz widzę.

Bo musiałby przejść na sterowanie ręczne wszystkimi ludźmi, czyli odebrać nam wolną wolę zamieniając w dobrze zaprogramowane humanoidy.

Wcale nie, po prostu ukarałby tych postępujących źle. W końcu należy im się kara za złe postępowanie.

Dlaczego tak rzadko do władzy dochodzą ludzie dobrzy? Zobacz, przez co trzeba przejść, żeby tam dojść.

Rzadko kto zdając sobie sprawę z charakteru tej drogi, a nie kierując się jakimś własnym interesem podejmie się jej pokonania. Wielu z tych, którzy zaczynali z "czystym kontem" po przejściu kilku pierwszych etapów straciło wiarę lub idee i zagubiło się w gąszczu polityki.

Czyli w paru słowach: świat jest do dupy?

Wystarczy, że będą świadectwem dla czynów innych ludzi.

Czasami, gdy ktoś zrobi mi jakąś krzywdę, obojętnie co to jest i jestem na niego strasznie wściekły, nie życzę mu dobrze, bywa, że pobędę z tą osobą dłuższy czas. Porozmawiam, poznam ją, popatrzę w oczy. Ciekawa jest też sprawa, że jakoś tak często stawiam siebie na miejscu innych osób. Zwykle objawia się to tym, że jeżeli ktoś się przewróci czy zrobi coś sobie, to nie mogę powstrzymać się od śmiechu przez kilkadziesiąt kolejnych minut. Dosłownie wyobrażam sobie siebie na jego miejscu i myślę, co wtedy mógł czuć. Tym silniejszy jest efekt im lepiej widziałem mimikę danej osoby i właśnie to uczucie, które sobie wyobrażam, że czuł, tak straszliwie mnie rozśmiesza. Nie umiem tego wyjaśnić, ale wracając do sedna sprawy: robi mi się szkoda tej osoby. Gniew znika tak szybko jak się pojawił. Problem się pojawia, gdy w gniewie zrobię coś niemiłego tej osobie, wtedy w miejscu gniewu pojawia się żal i poczucie winy. Te nie znikają już tak szybko. Nie ważne jak złego coś mi ktoś zrobił, nie chcę być świadectwem jego czynów by skazać go na cierpienie. Nikt na nie nie zasłużył.

Nie wiem, jakie jest Twoje zadanie, o to musisz pytać Boga.

Pytałem się, nie odpowiedział.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I teraz pytanie dlaczego tacy chcą być.

 

Wszystko ma swój powód, jednak zawsze opiera się na jednym - źródle z którego ono wypływa.

 

Ja bym powiedziała, że wynika to z poczucia niskiej wartości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dodam że z Niskiej Świadomości Duchowej Części Ludzi Na Ziemi ,aby prawidłowo zrozumieć zamysł i plany Boskie . Zawsze Bowiem o ludzkie błędy i pomyłki w Historii ,obarczano Boga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś mało wiesz o Bogu, a uzurpujesz sobie prawo do prawdy o Nim.

Tak się jakoś przypadkowo składa, że Bóg pomimo naszej ludzkiej wobec Niego niewierności wybacza nam ją i stale namawia do powrotu do Miłości.

Wywinęliśmy mu numer w Raju, a On mimo tego nas szukał.

Złamaliśmy nie jedno przymierze, a On się dla nas wcielił, żeby pokazać nam właściwą drogę, w której pokonał wszystko. Dla nas umarł, żeby nam pokazać, że jest życie wieczne, w które warto zainwestować.

Czy to nadal za mało?

 

Nie zamierzam pisać wypracowania o tym co wiem o Bogu, dlatego grzecznie idę Ci na rękę i po prostu akceptuję to co piszesz. A swoją drogą nawet jeśli nic nie wiem o Bogu i po raz pierwszy w życiu w ogóle o nim słyszę - to wiem jedno. Wiem o czym opowiadają biblijne wersety - Dziękuję. Tak jestem wierzący i tak oto wierzę w to co pisze o Bogu biblia.

 

wierzę....

 

tym bardziej, że na własne oczy widzę co tam pisze.

 

Dziękuję

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie tam nie było.

Hihihihihi, dobre :)

 

No tak, wcielił się, ale wcześniej zabijając masę ludzi.

Heh, tak się nieszczęśliwie składa, że Biblia opisuje dzieje tylko jednego narodu, akurat tego, przez który Bóg zamierzał się objawić.

Gdybyśmy z taką samą wnikliwością prześledzili w tym samym okresie dzieje innych nacji, nie prowadzonych przez JHWH, to zauważyłbyś, że Izrael był wyjątkowo łagodny w odniesieniu do innych plemion. Faktycznie Izraelici, gdy zdobywali jakieś ziemie wycinali często wszystko co żyło, ale takie było wówczas prawo wojenne, można powiedzieć, że tak robili wszyscy.

W kilku księgach Biblii możesz natomiast poczytać o tym, co robili nie-Izraelici, czyli ci którzy odeszli od Boga, gdy najeżdżali ziemie należące do innych. W porównaniu z tym szybka śmierć od izraelskiego miecza była łaską. Zajrzyj choćby do Drugiej Księgi Machabejskiej (2 Mch, rozdz. 6 i 7).

Patrząc zaś na całość Biblii można zauważyć, że Bóg stopniowo cywilizuje człowieka. Uczy go określonych norm, zachowań. Wiele z Praw zawartych w ST to nakazy i zakazy mające nauczyć higieny, szacunku i innych wartości moralnych.

Taki mały fragment wypowiedzi z innego forum (inny temat dlatego nie wklejam całości):

"Trzeba było dopiero prawideł, reguł, instrukcji takich jak ta, aby cywilizować ludzi. Żeby wiedzieli, że jak ktoś komuś zrobi krzywdę (np. wyłupie oko), to nie można wyrżnąć mu całej rodziny w rewanżu, ale co najwyżej jemu (i tylko jemu) jego własne (a nie jego syna) oko wyrwać i na tym poprzestać. Że mogą być miejsca, do których podejrzany o przestępstwo się udać może i jest tam nietykalny, i może przeczekać, aż emocje tłumu opadną i będzie miał miejsce uczciwy i bezstronny sąd. I tak dalej, i tak dalej. "

Wcale nie, po prostu ukarałby tych postępujących źle. W końcu należy im się kara za złe postępowanie.

Czyli ktoś coś przeskrobał i od razu po łapach...!

Czy przy takim systemie wychowania człowiek się uczy analizy pozytywnej, konstruuje w sobie postawę miłości, czy raczej jest posłuszny ze względu na strach przed karą?

Wydaje mi się, że wtedy wyszłoby coś bardziej na kształt terroru niż nauki i wtedy dopiero można byłoby składać reklamacje odnośnie wolnej woli...

 

A kara im się należy, ale nie koniecznie w życiu doczesnym.

 

Czyli w paru słowach: świat jest do dupy?

A może to ludzie uparcie go tam wpychają?

Co by było, gdyby tak zechciało nam się jednak przestrzegać tego Prawa?

Cały problem rozbija się o tą naszą nieszczęsną wolną wolę...

 

Gniew znika tak szybko jak się pojawił. Problem się pojawia, gdy w gniewie zrobię coś niemiłego tej osobie, wtedy w miejscu gniewu pojawia się żal i poczucie winy. Te nie znikają już tak szybko.

Gniew to pokusa, katechetycznie: jeden z grzechów głównych, który jak się można domyślać prowadzi do kolejnego zła. Jeżeli uda się nam mu przeciwstawić/przezwyciężyć go, to przechylamy szale na stronę dobra. Stąd ta radość, gdy komuś natychmiast przebaczymy, tak jak Ty to opisałeś. Umiejętność spojrzenia z innej strony pozwala zaś na zobiektywizowanie oceny sytuacji.

Natomiast, gdy owemu gniewowi ulegniemy, czyli tak jak napisałeś "zrobimy coś niemiłego", wtedy dopuszczamy się pogłębienia zła (w większym czy mniejszym stopniu) i tym samym oddalamy się od Boga. Stąd uczucie przygnębienia, "ktoś" daje nam do zrozumienia, że coś tracimy, a jednocześnie inny "ktoś" blokuje nas przed próbą powrotu.

 

Nie ważne jak złego coś mi ktoś zrobił, nie chcę być świadectwem jego czynów by skazać go na cierpienie. Nikt na nie nie zasłużył.

Bóg nie zadaje cierpienia.

To dusza/człowiek będąc w obliczu Miłości, uświadamiając sobie co zrobił, jaką zbrodnię przeciw tej Miłości popełnił czuje się niegodny tej miłości, cierpi i chce wyrządzoną krzywdę wynagrodzić. Można powiedzieć, że chce odpracować dług miłości, jaką Bóg go obdarzył.

Po śmierci zobaczymy całe swoje życie, również to czego nie uczyniliśmy, a powinniśmy. Tak więc jeżeli ktoś spotkał Ciebie na swojej drodze, to niezależnie od tego czy chcesz, czy nie, będziesz jakimś świadectwem jego drogi.

To co możesz dla niego i dla siebie zrobić, to wybaczyć ewentualne winy, odpuścić mu grzech wobec Ciebie i prosić Boga, aby również mu odpuścił, czyli tak jak kochający rodzic pomógł mu zrozumieć istotę błędu i zagoić ranę, jaką świadomość tego błędu w nim uczyniła.

Często mówi się o karach/mękach czyśćcowych, ale rzadko kiedy o ich źródle...

 

Pytałem się, nie odpowiedział.

Pytaj dalej, rozmawiaj :)

Ja się ciągle dopytuję, bo ciągle brak mi pewności (taka wada charakteru).

A na odpowiedzi trzeba czasem poczekać, na pewno będą :)

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc zaś na całość Biblii można zauważyć, że Bóg stopniowo cywilizuje człowieka. Uczy go określonych norm, zachowań. Wiele z Praw zawartych w ST to nakazy i zakazy mające nauczyć higieny, szacunku i innych wartości moralnych.

No to jest logiczne, ale jednak jak Bóg wychowywał tego człowieka? Przemocą i zabójstwem. Ten Bóg, co niby miał być litościwy, miłosierny i przebaczający, bierze i po prostu niszczy. Do tego zabił też wielu niewinnych - rodzina Hioba, najstarszy syn z egipskich rodzin, no i na pewno wśród ludzi, których potopił było więcej niż jeden uczciwy. W Sodomie pewnie też.

Czyli ktoś coś przeskrobał i od razu po łapach...!

Czy przy takim systemie wychowania człowiek się uczy analizy pozytywnej, konstruuje w sobie postawę miłości, czy raczej jest posłuszny ze względu na strach przed karą?

Wydaje mi się, że wtedy wyszłoby coś bardziej na kształt terroru niż nauki i wtedy dopiero można byłoby składać reklamacje odnośnie wolnej woli...

A jakiego systemu wychowywania używał Bóg przez wieki według ST?

Bóg nie zadaje cierpienia.

To dusza/człowiek będąc w obliczu Miłości, uświadamiając sobie co zrobił, jaką zbrodnię przeciw tej Miłości popełnił czuje się niegodny tej miłości, cierpi i chce wyrządzoną krzywdę wynagrodzić. Można powiedzieć, że chce odpracować dług miłości, jaką Bóg go obdarzył.

Hehe, ciekawe, że to poruszyłaś, bo tego wcześniej nie powiedziałem, ale chyba przewidziałaś, że to powiem :D No i znalazł się także argument.

 

Czyli tak naprawdę piekło i niebo to stan umysłu? Skoro to człowiek cierpi z powodu poczucia winy. No i z tym, że Bóg nie zadaje cierpienia: przecież w dniu Sądu Ostatecznego będzie sędzią, a sędzia skazuje na cierpienie lub uniewinnia.

Gniew to pokusa, katechetycznie

Nie wiem czy dobrze zrozumiałem :P Bo mnie jakoś specjalnie gniew nie kusi. Chyba, że chodzi o to, że w gniew, gdy w nim działamy, kusi nas do robienia różnych rzeczy.

 

I tak mam trochę przemyśleń odnośnie tego "przebaczania". Bo właśnie tak dużo się o nim mówi w chrześcijaństwie, ale ja to nie do końca rozumiem. Nie rozumiem, jak można trzymać urazy i jak można je przebaczać. Dla mnie dzieje się to samoistnie, rozumiem, że bez sensu jest kierować się urazą do kogoś za coś, bo ten uraz sam zniknie, upłynie, tak jak gniew i inne emocje czy myśli. Niepotrzebne jest więc przebaczanie. Problem pojawia się, gdy przywiązujemy się do tej urazy, bo te, tak samo jak gniew, emocje i myśli, znikają tym szybciej, im większy mamy do nich dystans, a tym wolniej, czym bardziej się do nich przywiązujemy

 

Pytaj dalej, rozmawiaj :)

Ja się ciągle dopytuję, bo ciągle brak mi pewności (taka wada charakteru).

A na odpowiedzi trzeba czasem poczekać, na pewno będą :)

Nie może po prostu odpowiedzieć? ;d Ja jestem ścisły umysł! Muszę mieć czarne na białym :D

 

edit:

o, wiem co chciałem powiedzieć odnośnie "przebaczania", a mi umknęło. Przebaczanie to takie trochę traktowanie siebie z wyższością."Przebaczam Ci, źle postąpiłeś, ja jestem dobry więc Ci przebaczam!" A to całkowicie nieuzasadnione wywyższanie się, bo tak samo ja popełniam błędy jak i on, tak samo ja mogę działać po wpływem emocji jak i on, tak samo ja dążę do szczęścia jak i on.

Edytowane przez koteł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jest logiczne, ale jednak jak Bóg wychowywał tego człowieka? Przemocą i zabójstwem. Ten Bóg, co niby miał być litościwy, miłosierny i przebaczający, bierze i po prostu niszczy. Do tego zabił też wielu niewinnych - rodzina Hioba, najstarszy syn z egipskich rodzin, no i na pewno wśród ludzi, których potopił było więcej niż jeden uczciwy. W Sodomie pewnie też.
Wiesz, patrząc z perspektywy naszych czasów, naszej świadomości, ja też mam wiele zastrzeżeń do zdarzeń, w których sprawy rozwiązywane były metodą miecza, ale w ówczesnych czasach o przetrwanie trzeba było walczyć bezpośrednio. Aby zrozumieć to, co jest opisane w Biblii, trzeba spróbować wejść w mentalność ludzi żyjących w tamtych okresach, przyjąć ich poczucie wartości i przypuszczalny tok rozumowania.

A zasada nauczania od tamtych czasów praktycznie się nie zmieniła: aby ktoś rozumiał naukę, musi być ona jemu przedstawiona w taki sposób, aby mógł ją pojąć własnym rozumem, przełożyć na swoje życie codzienne i wyciągając na tej podstawie wnioski, które będzie mógł w swoim codziennym życiu zastosować.

Zacznijmy np. od wyjścia z Egiptu...

Skoro Izrael po wyjściu z Egiptu nie miał ziemi, musiał ją jakoś zdobyć (za ładny uśmiech jakoś nikt niczego nie chciał odstąpić).

Gdy już się gdzieś osiedlili, to nie mieszkali na planecie bezludnej, ale mieli sąsiadów, którzy również mieli jakieś swoje plany i aspiracje (jak nie wiadomo o co chodziło, to wiadomo, że chodziło o pieniądze i władzę).

Tak więc wyżynali się z lubością (jedni drugich) przy czym Izraelici - naród, który zdecydował się przyjąć Boga jako swojego Pana od czasu do czasu korzystał z Jego pomocy i tym się chwali na kartach Biblii.

A Bóg, a to im spuszczał manto, jak narozrabiali, a to ich chronił i wspomagał, żeby do reszty nie zostali wytraceni. Nie mógł ich jednak chronić całkowicie, bo z takiej nadopiekuńczości żadna nauka by nie wypłynęła.

Z Hiobem, też paskudna sprawa, ale jednocześnie wielki dowód (Hiob prawdopodobnie był postacią rzeczywistą, wspomniany jest prze Ezechiela) na to, jak wielkiej siły udziela Bóg ludziom, którzy są mu wierni. Jeżeli natomiast chodzi o przyczynę cierpienia Hioba, czyli utratę dóbr materialnych oraz dzieci, to w odniesienia do życia wiecznego, pierwsze możemy spokojnie pominąć, natomiast ludzie, którzy odeszli z tego świata z pewnością nie zostali pozostawieni bez pomocy, opieki Stwórcy. Można powiedzieć, że zaczęli następny etap nieco wcześniej, niż to sobie prawdopodobnie planowali.

Niestety bardzo często analizując Biblię i szukając wyjaśnienia opisanych tam zdarzeń zapominamy, że nasze życie nie kończy się na tym świecie i jego dobra nie są celem, do którego mamy dążyć. Jest coś więcej, dalej i podobno tak dalece przewyższa doczesną rzeczywistość, że osoby, które tam się znalazły bynajmniej nie czują się pokrzywdzone. Co więcej, będąc w bliskości ze Stwórcą otrzymują zrozumienie wszystkich wydarzeń, przyczyn, skutków, sensu drogi.

Pierworodni z Egiptu, znowu giną ludzie, dlaczego? Można by brutalnie powiedzieć, że skoro nie chcieli słuchać po dobroci.... Zanim Bóg postanowił wyprowadzić Izraela z Egiptu tamtejsi mieszkańcy mieli na Izraelitach niezłe używanie, gdyż Izraelici byli tam niewolnikami przymuszanymi do najcięższych prac. Autor opisu biblijnego wskazuje na to, że w ten sposób próbowano wręcz wyniszczyć naród Izraela. Ponieważ Żydzi skarżyli się na swój ciężki los, Bóg nakazał im wyjść z ziemi Egipskiej. I tu niestety zaczął się kłopotek, bo Egipcjanie niewolników puścić wolno nie chcieli. Potrzebny był zatem argument, który by ich przekonał. Niestety Żydzi nie posiadali tam prawie żadnego majątku, a tym bardziej broni. Skoro Izraelici nie byli w stanie samodzielnie nic na to poradzić, to do roboty zabrał się ich Pan, który im owo wyjście nakazał. Najpierw próbował delikatnie..., a to wodę w cuchnącą ciecz „zamienił”, a to żabki im podrzucił, komarki, a później muszki przysłał, ale niestety nic nie skutkowało.

Skoro takie drobne argumenty pozostały bez posłuchu Bóg poraził zwierzęta gospodarskie, tak iż pozdychały. Później zesłał także zarazę na ludzi, ale i to nie pomogło.

Zesłanie śmierci na pierworodnych było w tym przypadku kolejnym w sile argumentem po gradobiciu i pladze szarańczy.

Ty się bulwersujesz tą tragedią, a (jak podaje Biblia) faraonowi to wstrząsające doświadczenie nie otworzyło oczu na potęgę Boga Izraela, bo gdy już ich jednak wypuścił, to wysłał za nimi pogoń, która użyźniła podobno dno morza Czerwonego.

W Sodomie i Gomorze było niestety tak duże zepsucie moralne, że Bóg nie znalazł nawet 10 sprawiedliwych, o których się z nim targował Abraham. Ale tego jednego, którego znalazł (Lota z żoną i córkami) wyprowadził. Podobnie problem wyglądał w przypadku potopu, z którego wg Pisma ocalał jedynie Noe z rodziną.

 

A jakiego systemu wychowywania używał Bóg przez wieki według ST?
Raczej nie takiego.

Owszem upominał swój lud, co jakiś czas, ale również pozostawiał mu dużą swobodę, o czym świadczy fakt, że mieli czas na kolejne odejścia od Boga. Gdyby Bóg stosował metodę natychmiastowego „po łapkach”, to ze strachu przed karą nikt nigdy nie opuściłby ani jednej litery z prawa, a tym czasem mieli taki lajcik, że se nawet cielaka ze złota uklepali. Tatuś zobaczył i mieli przechlapane...

 

Hehe, ciekawe, że to poruszyłaś, bo tego wcześniej nie powiedziałem, ale chyba przewidziałaś, że to powiem :D No i znalazł się także argument.

Czyli tak naprawdę piekło i niebo to stan umysłu? Skoro to człowiek cierpi z powodu poczucia winy.

:)

W uproszczeniu można by tak do tego podchodzić, ale wtedy sprowadzamy istotę naszej duszy do poziomu naszej wyobraźni.

Jeżeli przyjęlibyśmy założenie, że piekło, niebo, czyściec, to jedynie stan naszego umysłu, to z tego założenia wynikałoby, że wyżej wymienionych nie ma, gdyż razem ze śmiercią naszego materialnego ciała, kończy się funkcjonowanie naszego mózgu/umysłu. A skoro wszystko kończy się wraz z tym, w czym jest tworzone, to „życia po życiu” i wszystkich innych historii duchowych po prostu nie ma.

A jeśli jednak coś takiego jak dusza istnieje?

Jeżeli tak, to nie jest ona jedynie ulotną myślą, ale jednostką osobową, poruszającą się w określonej przestrzeni. Jednostką posiadającą osobowość, emocjonalność, czującą w sposób podobny do czucia fizycznego.

A skoro tak, to piekło, niebo i czyściec, to nie tylko stany, ale również miejsca.

Trudno jest mówić o przestrzeniach piekła, nieba czy czyśćca odnosząc ich pojmowanie do kategorii świata materialnego, który bardzo ogranicza nasze możliwości poznawcze, ale pewien stopień porównania jest możliwy. Jeżeli tu na ziemi skrzywdzimy będąc w stanie zagubienia miłości, kogoś kogo kochamy, to jest nam przykro, można powiedzieć, że cierpimy na poziomie naszego umysłu, ale przeważnie (jeżeli owa miłość jest prawdziwa) na tym nie poprzestajemy. Staramy się wynagrodzić wyrządzoną krzywdę i przechodzimy do działania mającego na celu zadośćuczynienie i działanie to wychodzi poza nasze myślenie, przechodzi do działania fizycznego realizującego się w czasie i przestrzeni, do których je odnosimy.

W życiu duchowym, w którym również nie tylko myślimy i analizujemy, ale także czujemy w sposób podobny do fizycznego, także podejmujemy takie działanie. Można by je przypisać do poziomu/przestrzeni zwanych czyśćcem.

Człowiek cierpi z powodu poczucia winy, ale nie jest to tylko odczuwanie. Jest to również zrozumienie, odniesienie do relacji z Bogiem oraz działanie w kierunku zadośćuczynienia, wynagrodzenia wyrządzonych krzywd.

 

No i z tym, że Bóg nie zadaje cierpienia: przecież w dniu Sądu Ostatecznego będzie sędzią, a sędzia skazuje na cierpienie lub uniewinnia.
I tu znowu wracamy do tematu: czy to Bóg skazuje na piekło, na całkowite odłączenie od Miłości, czy może to my sami wybieramy taką drogę?

Zakładając, że będziemy mieli dwa podejścia do rozliczenia z naszego ziemskiego bytowania: jedno zaraz po śmierci, z opcją czyśćca, a drugie w czasie Sądu Ostatecznego, to jedyna różnica będzie polegała na tym, że przy tym drugim nie będzie wspomnianej opcji. Reszta będzie dokładni taka sama, jak opisana we wcześniejszym poscie. Bóg jako taki nie wydaje wyroku, On tylko przedstawiam nam, obiektywizuje nasze życie, to czego żeśmy w nim dokonali + poprawka w czyśćcu oraz ostatecznie pieczętuje nasze wybory: niebo, czyli wieczność w domu Boga, w obcowaniu z Miłością, albo piekło, czyli wieczność bez Boga, w ostatecznym oderwaniu od Miłości.

 

Nie wiem czy dobrze zrozumiałem :P Bo mnie jakoś specjalnie gniew nie kusi. Chyba, że chodzi o to, że w gniew, gdy w nim działamy, kusi nas do robienia różnych rzeczy.
Przypuszczam, że dobrze mnie zrozumiałeś.

Ciebie nie kusi, bo można powiedzieć, że Twój duch jest w dobrej kondycji, ale są osoby, które tylko szukają okazji, aby okazać w ten sposób np. swoją wyższość, dowartościować poranione ego.

Druga sprawa to ta, o której wspomniałeś – działanie w gniewie, które może być chwilowe, pod wpływem emocji, ale może być również przedłużane na skutek „pielęgnowania” owego gniewu i wtedy dochodzi np. pokusy mszczenia się i innych działań.

 

Problem pojawia się, gdy przywiązujemy się do tej urazy,...

Właśnie dokładnie o ten problem chodzi...

Niestety mnóstwo osób wciera w siebie, a przy okazji i w innych z nimi żyjących urazy, negatywne emocje...

Po prostu karmi zło.

Dlatego przebaczanie, które dla Ciebie jest czymś naturalnym i samoistnym (najwyraźniej żyjesz w pewnym oderwaniu od materialności tego świata), dla innych jest wielkim wysiłkiem, pracą.

Mówić, że jest się chrześcijaninem, to jedno, ale nim być, to czasem zupełnie nieznana dla niektórych droga.

A szkoda...

Ale zawsze można zacząć, a z czasem nawet dla tych bardziej opornych jakaś szczególna umiejętność przebaczania nie będzie potrzebna, bo po prostu nie będzie w nich żalu :)

 

Przebaczanie to takie trochę traktowanie siebie z wyższością."Przebaczam Ci, źle postąpiłeś, ja jestem dobry więc Ci przebaczam!" A to całkowicie nieuzasadnione wywyższanie się, bo tak samo ja popełniam błędy jak i on, tak samo ja mogę działać po wpływem emocji jak i on, tak samo ja dążę do szczęścia jak i on.

Jeżeli w ten sposób podejdziemy do przebaczenia, to tak naprawdę nie będzie to wybaczenie, ale tak jak napisałeś wywyższenie siebie, a nie o to tu chodzi.

Przebaczenie to zapomnienie wyrządzonej nam krzywdy. Przełamanie niechęci/urazu/żalu/pretensji do danej osoby, jaka się na tym fundamencie wytworzyła.

I przede wszystkim: przebaczenie dokonuje się wewnątrz człowieka, jest to akt jego woli.

Nie wymaga ono żadnych gestów zewnętrznych, jak w przypadku zadośćuczynienia, ale dobrze jest je wykonać, choćby po to, aby osoba, która nas skrzywdziła wiedziała o tym, że jej wybaczyliśmy. Taki gest z pewnością pomoże również tej osobie lepiej przepracować temat i dopełni nasze przebaczenie.

 

Nie może po prostu odpowiedzieć? ;d Ja jestem ścisły umysł! Muszę mieć czarne na białym :D

W takim razie muszę pamiętać, aby nie zmieniać koloru czcionki :D

A tak serio, proś, a będzie Ci dane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Według mnie bóg nie istnieje.

 

Istnieje dla mnie dobro i zło, oraz 3 pośrednie sfery jedna pośrednia dobra, druga pośrednia zła, trzecia pośrednia neutralna.

 

Pozdrawiam,

Deex

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...