Skocz do zawartości

Za co jesteśmy karani w piekle?


impimp

Rekomendowane odpowiedzi

Za grzechy popełniane za życia świadomie, za które nie żałujemy konkretnie.

 

 

 

 

A w zasadzie to nie tyle jesteśmy karani, co ponosimy konsekwencje świadomego oddalenia od Boga.

Edytowane przez Sephira
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę że

- hulaj dusza piekła nie ma

-nikt nas nie ukara oprócz nas samych

- naprawdę - jeśli twoje myśli kreują świat (patrz: Sekret, What the bleep do we know)- to naprawdę NIE chcesz wierzyć w piekło :D

- proszę - nie zaśmiecaj działu demonologia - tematami religijnymi - jest od tego dział - Religie - tam siloam i paru innych mniej lub bardziej miłych userów, dokładnie wyjaśnią za co przydarzą Ci się straszne rzeczy

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak Budha ma rację w pewnym stopniu ,tylko z tym hulaj dusza to bym nie przesadzał ,ponieważ mamy energię czy geny biologiczne po rodzicach i logicznym jest że one szybko się wyczerpią ,jeśli będziemy żyć zbyt intensywnie ,powinniśmy się nauczyć życia w równowadze jak nauczał Sidhartha Gautama (Budda ) :

 

Ośmioraka ścieżka (także: Ośmiostopniowa) - fundamentalne pojęcie buddyzmu. Zgodnie z czwartą szlachetną prawdą wygłoszoną przez Buddę na pierwszym kazaniu, droga do oświecenia złożona jest z ośmiu części:

1. Słuszny pogląd (właściwy pogląd) - zrozumienie konieczności przebywania w medytacyjnym zrównoważeniu.

2. Słuszne myślenie (właściwe myślenie) - wykorzenienie żądzy i nieżyczliwości.

3. Słuszne słowo (właściwa mowa) - wstrzymanie się od kłamstwa i obmowy, używanie mowy w celu przynoszenia pożytku innym.

4. Słuszny czyn (właściwe postępowanie) - przestrzeganie Pięciu Wskazań

5. Słuszny żywot (właściwe życie) - utrzymywanie się z zajęcia niewymagającego łamania przykazań.

6. Słuszne dążenie (właściwe dążenie) - dążenie do oświecenia.

7. Słuszne skupienie (właściwe rozważanie) - zastanowienie się nad sprawami myśli i uczuć.

8. Słuszna medytacja (właściwe skupienie).

 

Ośmioraka Ścieżka umożliwia również podział buddyzmu na trzy fundamentalne praktyki:

1. moralną dyscyplinę, poprzez słuszne słowo, słuszny czyn, słuszny żywot

2. medytacyjne zrównoważenie, poprzez słuszne dążenie, słuszne skupienie, słuszną medytację

3. doskonałą mądrość, poprzez słuszny pogląd, słuszne myślenie

 

Pięć buddyjskich Wskazań to:

1. Zobowiązuję się przestrzegać nakazu, nie niszczyć żywych istot.

2. Zobowiązuję się przestrzegać nakazu, nie brać tego co nie dane.

3. Zobowiązuję się przestrzegać nakazu, powstrzymywać się od złego seksualnego prowadzenia się.

4. Zobowiązuję się przestrzegać nakazu, powstrzymywać się od niewłaściwej mowy.

5. Zobowiązuję się przestrzegać nakazu, powstrzymywać się przed spożywaniem napojów odurzających i narkotyków, które prowadzą do nieuważności.

 

(wiem to z własnego doświadczenia )a dzięki cierpieniu posiadłem wiedzę ,której próżno bym szukał w teologii,nauce,filozofii ,religi ,medycynie i psychologii czy psychiatrii .

W końcu Piekło i Niebo tworzymy sami to kwestia Umysłu .I jeszcze taki mały dopisek ,to ludzie potrafili poprzez swoje plotki i pomówienia zrobić "Igły z Wideł"

 

Upokorzyć się oznacza – opróżnienie, umiera stara tożsamość i rodzi się nowa – śmierć dotychczasowej osobowości i zmartwychwstanie w Chrystusie, głęboka przemiana w sobie.

 

Dla potężnej masy ludzi nadal te metafory są abstrakcją. Zamiast stosować nauki Chrystusa chrześcijanie mają tendencję do wzmacniania superego, czyli głosu dominującego w kulturze, w religii czy w historii. Dla wielu zmartwychwstanie nadal jest metaforą dotyczącą tylko Jezusa a nie pojęcie związane z życiem wiecznym.

 

Budda nie uczył religii, uczył świadomości i wiedzy aby przez świadomość zmniejszyć ludzkie cierpienie. Nigdy nie twierdził, że jest bogiem, prorokiem a nawet świętym. Jeśli ktoś czci go w ten sposób musi wiedzieć, że nie ma to nic wspólnego z nauką Buddy, tylko ludzie postanowili to tak zmienić.

 

Jezus zostawił wyraźną wiadomość, że jest Synem Bożym lecz obaj ukazali światu jak się wydobyć z kokonu ewolucyjnej hibernacji, jak rozwinąć skrzydła, wykorzystać moc miłości, współczucia. Dzięki ich naukom człowiek może oderwać się od ciemności. Od tej pory będziemy podróżować świadomie po całej galaktyce. Nasza świadomość unosi się wokół innych planet, które są w procesie ewolucji. Możemy wcielić się w ich życie.

 

Budda doprowadził nas do stanu Bodhi, Jezus Chrystus do pojednania z Bogiem. Jest tym kluczem, który za pomocą Ducha Św. prowadzi nas z powrotem do domu. Od tej pory żyjemy w Chrystusie.

 

Jezus Chrystus jest dla nas niezwykle ważny. Jest symbolem miłości Boga do człowieka, który wypełnia wszystkie obietnice. Jego miłość jest tak wielka, że pragnie nas wszystkich wsiąść na “własne utrzymanie”, chce nas zawsze mieć obok siebie. Jest w stanie wybaczyć nam wszystkie nasze grzechy. Jego miłość przezwycięża wszystko co z tego świata, ale my ludzie nie możemy odpowiedzieć miłością ego na miłość Boga, toteż Jezus staje się naszym pośrednikiem, reprezentuje Boga.

 

Jezus – Słowo Boże a w nim Miłość Boga, przebaczenie, zbawienie, wszystko co jest wyrazem Prawdy nie będzie oddzielone od Boga.

 

Świadomość jest największym czynnikiem przemian naszego ciała i ducha. Nasze nieprzytomne egoistyczne wzorce muszą być naruszone a zło wyeliminowane, wszystkie duchowe mądrości muszą się ze sobą komunikować. Jezus stale odróżniał co dobre a co złe, mówił o sprawiedliwości i nieprawości.

 

Źródło : http://www.vismaya-maitreya.pl/zmiany_w_dna_budda_jezus_oswiecenie_i_dna_cz2.html

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz Pit - z tymi zasadami - to ja myslę że po prostu uczniowie zmusili "Tego Buddę" :P do ustalenia jakiś zasad moralnych, jakiejś praktyki itd. Zauważ, że jeśli uważasz Jezusa za oświeconego mistrza - to w Ewangeliach masz takie ciekawe fragmenty - np. uczniowie przychodzą i mówią - "Naucz nas modlić się tak jak Jan (Chrzciciel) nauczył swoich uczniów" - czyli można wnioskować, że Jezus nie nauczył ich jakiejś praktyki/jakiś rytuałów i odmawianek - dopóki go nie poprosili - może nie uważał ich za potrzebne. Podobnie -" ilekroć chleb jecie i z kielicha pijecie - śmierć moją zwiastujecie to czyńcie na pamiątkę moją" - czy to jest zachęta do rytuału? ne - to jak dla mnie jest powiedzenia- jeśli się zbieracie razem niech to będzie w moim imieniu i pamiętajcie o mnie.

 

Zauważ też, że asany, mudry itd. to tzw. kriya - czyli mistrz wykonuje je "automatycznie" a reszta małpuje.

 

Wydaje mi sie, że ludzie po prostu maja potrzebę dekalogów, zakazów, 7 ścieżek - bo to jest łatwe, bo to jest bezpieczne - "Po prostu przestrzegaj tych 10 przykazań i będziesz zbawiony - Hurra!" Inna sprawa że i z tym sobie ludzie nie radzą - co poddaje pod wątpliwość albo ludzi albo przykazania :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjmyjmy wersję chrześcijańską.

No tak, ale skoro szatan to przeciwnik Boga to powinien się cieszyć że się od niego oddalamy, a nie karać. Jeżeli nas każe za grzechy to znaczy, że żałuje odejścia od Boga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście uważam że piekło to stan duszy, a winni jego istnieniu jesteśmy my, ludzie. Nie dość, że urządzamy sobie piekło na ziemi, to jeszcze wszystkie nasze złe czyny.. hmm jakby "żywią" ten wymiar, ten stan duszy. Jestem przekonany, że gdyby żaden człowiek nie czynił zła, to piekła by nie było(co oczywiście nie jest możliwe). Nie podzielam zdania, aby do piekła "szło się" za jakieś konkretne grzechy, że są jakieś rzeczy, za które na pewno dusza po śmierci ciała "trafi" do piekła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjmyjmy wersję chrześcijańską.

No tak, ale skoro szatan to przeciwnik Boga to powinien się cieszyć że się od niego oddalamy, a nie karać. Jeżeli nas każe za grzechy to znaczy, że żałuje odejścia od Boga.

może nie przyjmujmy wersji chrześcijańskiej w tym dziale? nie zaśmiecajmy religią działu demonologia - proszę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że w coś nie wierzymy to nie znaczy, że to nie istnieje. Wyobrażacie sobie przypuśćmy Hitlera, który nie wierzył w piekło, wymordował miliony ludzi, jak po śmierci trafia na "idylliczną polankę"? Co jak co, ale sprawiedliwość istnieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pieklo Chrzescijanskie jest odpowiednikiem ,Nizszych badz Wyzszych ,

Swiatow Astralnych,do ktorych trafia dusza po smierci,zalerzy jakiego rodzaju zycie nasze bylo ,dobre czy zle ,swiaty astralne mozna ujrzec rownie dobrze za zycia (np.marzenia senne,medytacja )

Zapomnijcie przez chwile prosze to,czego was nauczyli i w co wierzycie (To bardzo wazne ! ) i otworzcie umysl na to co zobaczycie :

 

Warto dokladnie obejrzec ten film i jego wszystkie czesci -znajdziemy tu odpowiedzi na takie pytania jak : Zjawisko OOB ,Zycie po Smierci ,Podroze Astralne,Zjawisko Duchow itp.

Poswiadczam to wszystko moim wieloletnim doswiadczeniem i 18 latami medytacji .

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że w coś nie wierzymy to nie znaczy, że to nie istnieje. Wyobrażacie sobie przypuśćmy Hitlera, który nie wierzył w piekło, wymordował miliony ludzi, jak po śmierci trafia na "idylliczną polankę"? Co jak co, ale sprawiedliwość istnieje.

Ja sobie potrafię wyobrazić Hitlera w "niebie". Hmmm...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pieklo Chrzescijanskie jest odpowiednikiem ,Nizszych badz Wyzszych ,

Swiatow Astralnych,do ktorych trafia dusza po smierci,zalerzy jakiego rodzaju zycie nasze bylo ,dobre czy zle ,swiaty astralne mozna ujrzec rownie dobrze za zycia

 

Piekło, chrześcijańskie czy też nie, nie ma nic wspólnego z jakimiś niższymi światami. Jest w astralu, zgadza się. Trzeba również stwierdzić, że to "jakieś" miejsce, co i tak nie oddaje sedna. Trafia tam każdy, kto zrobił coś nie tak. Nie wobec, Boga, wobec siebie, tylko wobec kogoś innego. W ten sposób każdy z Was łatwo sobie odpowie jakie to zachowania.

 

Odnośnie chrześcijańskiego czy innego podejścia religijnego, to czytając między wierszami są one w większości religii zbieżne z rzeczywistością, ale mocno przeinaczone są pewne określenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trafia tam każdy, kto zrobił coś nie tak. Nie wobec, Boga, wobec siebie, tylko wobec kogoś innego. W ten sposób każdy z Was łatwo sobie odpowie jakie to zachowania.

to nie jest takie wcale oczywiste Monsieur :P

Pomijam samą ideę karania? no chyba ze chodzi Ci o samo-ukaranie- to wtedy zgoda :D

 

no - ale - "coś nie tak" wobec kogoś innego? Kto to będzie oceniał? Wg. czyjej perspektywy? Mojej? Tego kogoś innego? Boga? Karmy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjmyjmy wersję chrześcijańską.

No tak, ale skoro szatan to przeciwnik Boga to powinien się cieszyć że się od niego oddalamy, a nie karać. Jeżeli nas każe za grzechy to znaczy, że żałuje odejścia od Boga.

Jeśli przyjmiemy wersję chrześcijańską, to odpowiedź na tytułowe nie będzie tak zupełnie wprost, ponieważ w piekle jako takim karani już raczej nie będziemy, gdyż piekło jest miejscem/stanem, który wybierają/na który skazują się osoby, które całkowicie odrzuciły Boga, które wybrały Jego przeciwieństwo, przeciwieństwo Miłości, czyli stan, w którym tej Miłości nie ma, ale jest coś co pozostało po jej odrzuceniu.

 

To, o co pytasz, to odpokutowanie za winy, przepracowanie tego, czego za życia ziemskiego nie udało się danej osobie w sobie dopracować, czyściec.

Można to nazywać na różne sposoby, ale generalnie dotyczy to osób, które ostatecznie nie odrzuciły Boga, ale zdecydowały się (choćby w chwili śmierci) przyjąć Jego miłość.

Za co będziemy karani, a może raczej z czego będziemy sądzeni?

Moim zdaniem najprostszą odpowiedzią byłoby krótkie stwierdzenie: z Miłości.

W tym stwierdzeniu zawiera się praktycznie wszystko, czyli odniesienie do bliźnich, do siebie,... do Boga.

 

Niektóre wizje czyśćca rzeczywiście przedstawiają coś co wygląda jak męki, kara. Być może o to właśnie chodzi, ale może to być również sposób ukazania bólu, cierpienia, jakie zadajemy, jaki jest skutkiem naszego wystąpienia przeciw Miłości. Można powiedzieć, że ćwiczenia praktyczne lekcji, których w teorii nie byliśmy w stanie za życia ziemskiego przyswoić, a przy okazji zadośćuczynienie za wyrządzone krzywdy.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no caliah- bardzo swobodne to Twoje chrześcijaństwo :P takie bardzo cukierkowe :D

 

Za co będziemy karani, a może raczej z czego będziemy sądzeni?

Moim zdaniem najprostszą odpowiedzią byłoby krótkie stwierdzenie: z Miłości.

W tym stwierdzeniu zawiera się praktycznie wszystko, czyli odniesienie do bliźnich, do siebie,... do Boga.

a jeśli czując głęboką miłość w sercu zabiję kogoś, poćwiartuję i ugotuję zupkę? :D powiedzmy ktoś tak mocno kocha swojego syna kryminalistę że łapie świadka oskarżenia i zabija - przecież to też miłośc :D No chyba że to inna miłość :P No ale o tym już jest wątek - niezbyt wiele tam postów :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buddha,dobrze zadałeś pytanie ,lecz czując głęboką Miłość w Sercu nie jesteś zdolny do żadnego morderstwa ,niczego złego ,ani nawet do złej jakiejkolwiek myśli .

Napiszę na moim przykładzie że mnie jak zalewa fala prawdziwej Miłości ,czy też Głęboka Ekstaza spowodowana obecnością Boga we mnie ,zalewa mnie wtedy tak silna fala szczęścia i radości ,że z oczu to leją mi się łzy ze szczęścia i na przemian płaczę i śmieję się z radości i do Boga czuję wielką wdzięczność za wszzystyko ,co mnie spotkało dobrego i złego w życiu .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PIEKLO to w duzym stopniu juz mamy na ziemi przynajmniej niektorzy ludzie,ogolnie sadze ze pieklo mozna stworzyc sobie samemu wyobrazmy sobie smierc i stan przejsciowy przypuszczalny przy reinkarnacji;p jako rodzaj snu i tu sie pojawiaja schody jezeli zylismy godnie a nasza glowa zaprzatnieta jest powszednoscia i iluzjami to jak myslicie co ujrzymy ? ...kolejne iluzje ...jednak jezeli w stan ten zabierzemy odpowiednia dawke swiadomosci a zycie nasze bylo harmonijne mamy duza szanse na skompanie sie w cieplutkim swietle wiecznosci{kreatywnosci} ale to tylko jedna z teori/// a z pitem i budda zgadzam sie jak najbardziej ludzie zawsze potrzebuja praktyk technik drog na skroty dlatego wiecej {chyba }szkol np.buddyjskich niz szkol ZEN ZEN

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no caliah- bardzo swobodne to Twoje chrześcijaństwo :P takie bardzo cukierkowe :D

Hmmm, co prawda Pit już w dużej części scharakteryzował Miłość, o której pisałam i do której kierujący się wiarą chrześcijańską powinni dążyć, ale dodam jeszcze małe rozwinięcie.

Fragment liturgii godzin, który "przypadkowo" w dniu, w którym pytałeś przypadał na modlitwę przedpołudniową:

 

Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta, Ja wymierzę zapłatę - mówi Pan - ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód - nakarm go. Jeżeli pragnie - napój go. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj.

Rz 12, 17a. 19b-20b. 21

P.S. O jakim innym temacie pisałeś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piekło i Niebo nie istnieje, co nie znaczy że nie istnieje życie pozagrobowe. Tylko prymitywny człowiek mógł tak bardzo spłycić zagadnienie "Dobra i Zła".

 

Po śmierci esencje/ducha/materie (zwał jak zwał) spotyka to w co wierzymy za życia, możliwości jest nieskończenie wiele. Przykładowo, jeśli jesteśmy ubezwłasnowolnionym chrześcijaninem, żyjącym z poczuciem winy wobec własnych potrzeb i rządz. Pełnym służalczości i zabobonów, to macie racje. Prawdopodobnie spotkają was męki opisane w Biblii.

Edytowane przez Henryy87
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś słyszałem taki dowcip:

"Trzech Żydów trafiło do nieba. Święty Piotr wita ich i proponuje spacerek. Idą więc miło rozmawiając niebiańskimi korytarzami. W pewnym momencie Piotr zatrzymuje się, pokazuje na drzwi i szeptem mówi: a teraz panowie cisza! Przejdziemy koło tych drzwi na paluszkach i ani słowa.

Tak też się stało. Jak już przeszli jeden z Żydów pyta: Piotrze, czemu mieliśmy być cicho? A Piotr na to: No wiecie, tam, za tymi drzwiami są katolicy. Oni myślą, że są tu sami"

 

Po śmierci esencje/ducha/materie (zwał jak zwał) spotyka to w co wierzymy za życia, możliwości jest nieskończenie wiele. Przykładowo, jeśli jesteśmy ubezwłasnowolnionym chrześcijaninem, żyjącym z poczuciem winy wobec własnych potrzeb i rządz. Pełnym służalczości i zabobonów, to macie racje. Prawdopodobnie spotkają was męki opisane w Biblii.
o Pratchett się kłania i Śmierć :D - chociaż fakt- istnieje duża możliwość że skoro tu nasz przekonania/wierzenie/poglądy/schematy poznawcze - skrzywiają nam odbiór rzeczywistości/kształtują nasze życie itd - to co dopiero w "astralu" albo gdzieś tam :)

 

a dobro i zło? no cóż - a jak chciałbyś kontrolować ludzi inaczej? prawo jest za słabe jeśli nie ma bata nad każdym - a moralność/etyka? to taki wewnętrzny kodeks/policjant/sędzia/ bat :)

oczywiście można odrzucić moralność - i ciągle nie zabijać albo nie kraść - ale to wtedy nie jest bo tak powiedziała pani przedszkolanka albo bajka dla dzieci - tylko dlatego że czujemy tak/chcemy tak

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Uważam, że piekło jest stanem, który sami sobie tworzymy. Czytając wasze wypowiedzi jakoś mi się tak skojarzyło:

Zmarł ateista. Trafił do piekła, gdzie w wielkiej, zatłoczonej sali przypominającej recepcję hotelową przywitał go diabeł i zwrócił się do nie go tymi słowami: Cóż, jak się pewnie domyślasz - nie żyjesz, a ja mam dla ciebie 3 wiadomości, wszystkie złe: po pierwsze: życi...e pozagrobowe, wbrew temu co twierdziłeś, istnieje po drugie: jak wynika z pierwszego, piekło również istnieje po trzecie: właśnie tu trafiłeś. Nie przedłużajmy już, dopełnij formalności zgłoszeniowych i oprowadzę cię po miejscu, które od teraz po wsze czasy będzie twoim domem. Tak też zrobili, po czym diabeł zaczął pokazywać ateiście piekło stając co chwile przed kolejnymi salami i mówiąc To jest bar w którym masz otwarty kredyt, to jest restauracja w której zaserwują ci wszelakie dania na twoje życzenie, tu jest kino, w którym zawsze będą grane filmy jakie wybierzesz, tu masz basen i sale odnowy dostępne o każdej porze itd. Po kilku minutach przechodzili obok wielkiej szklanej ściany, za którą można było dostrzec postacie zwijające się w spazmach bólu, topione w smole, obdzierane ze skóry i przypiekane żywcem. Przeraził się ateista i pyta diabła: Co to za ponure miejsce i kim są ci ludzie? Na co diabeł odpowiada: To? A nie, tym się nie przejmuj, to są katolicy, oni sami sobie tak wymyślili.
:)

Jeżeli uraziłam czyjeś poglądy tym żartem to przepraszam, nie chciałam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli przyjmiemy wersję chrześcijańską, to odpowiedź na tytułowe nie będzie tak zupełnie wprost, ponieważ w piekle jako takim karani już raczej nie będziemy, gdyż piekło jest miejscem/stanem, który wybierają/na który skazują się osoby, które całkowicie odrzuciły Boga, które wybrały Jego przeciwieństwo, przeciwieństwo Miłości, czyli stan, w którym tej Miłości nie ma, ale jest coś co pozostało po jej odrzuceniu.

To, o co pytasz, to odpokutowanie za winy, przepracowanie tego, czego za życia ziemskiego nie udało się danej osobie w sobie dopracować, czyściec.

Można to nazywać na różne sposoby, ale generalnie dotyczy to osób, które ostatecznie nie odrzuciły Boga, ale zdecydowały się (choćby w chwili śmierci) przyjąć Jego miłość.

Za co będziemy karani, a może raczej z czego będziemy sądzeni?

Moim zdaniem najprostszą odpowiedzią byłoby krótkie stwierdzenie: z Miłości.

W tym stwierdzeniu zawiera się praktycznie wszystko, czyli odniesienie do bliźnich, do siebie,... do Boga.

Niektóre wizje czyśćca rzeczywiście przedstawiają coś co wygląda jak męki, kara. Być może o to właśnie chodzi, ale może to być również sposób ukazania bólu, cierpienia, jakie zadajemy, jaki jest skutkiem naszego wystąpienia przeciw Miłości. Można powiedzieć, że ćwiczenia praktyczne lekcji, których w teorii nie byliśmy w stanie za życia ziemskiego przyswoić, a przy okazji zadośćuczynienie za wyrządzone krzywdy.

 

Ciekawy jest motyw z wyborem, Ci, którzy mają wybór, rzeczywiście często wybierają piekło, co by nie było za nudno. W piekle zabraknie wszelkich obiektów pożądania, więc można tam nie cierpieć o ile ktoś nie pożąda. Ale Ci, którzy nie pożądają raczej są tam rzadkością. Bóg nie ma nic do tego, to nie on decyduje czy ktoś tam trafi. Są istoty, nawet za chrześcijaństwem idąc niejako odpowiedzialne za piekło. A pełne jest ono tych, którzy bimbali sobie w myślach, często bardzo świadomi "osoby Boga" =>księża na przykład, czy duchowni ogółem, nie tylko tej religii. Również z innej kategorii, zdziwionych ateistów, deistów, agnostyków jest tam całkiem sporo. Jeśli w chwili śmierci przyjmiesz miłość Boga, a idziesz na dół, to będziesz miał dużo miłości do rozdawania na dole. Zasada jest prosta-za oszukanie nie idzie się na górę(nie chodzi o złe wydanie reszty, przywłaszczenie, kradzież, tylko każde zachowanie gdzie cokolwiek jest nie tak. Dlatego nie uwzględniam tu osoby Boga, ponieważ ateiści też dokonują wyborów, część z nich dobrych, część złych...można nie wybrać dobrze/lepiej, ale żeby iść na górę, nie można wybrać źle, czyli np egoistycznie, tam gdzie nie ma pewności, każda sytuacja, gdzie coś jest nie tak to właśnie taki moment, a ludzie wiecznie oszukują sami siebie). Szkopuł w tym, że NIKT nie będzie Nas sądził, bo w przeciwnym razie byłoby banalnie. Idzie się tam i trzeba się szybko ogarnąć, czego nam brakuje,dlaczego cierpimy. Jedyny problem piekła jest taki, że to czego nie zrobiliśmy tu, przeciągnie się tam. Jeśli kogoś tam "oświeci", będzie miał łatwiej. Nie wiem jak z przenoszeniem, chyba się nie da. Przypadki extremalne/sporne muszą odcierpieć swoje w czyśćcu(przyśpieszony, skrócony tryb piekła, nie wiem ile to trwa dokładnie) i potem mogą iść na górę. Każdy z Was zna uczucie kiedy z jakiegoś powodu czujecie się źle, ale nie chcecie tego przemyśleć, przeżyć, zostawiacie to. Im więcej takich sytuacji tym gorzej tam na dole/trudniej na górę. Paradoksalnie, można za bzdury pójść do piekła. A można z nieczystym kontem iść na górę. Nie znam za dużo przypadków, ani nie wiem jakie są dokładne kryteria "sądzenia"(kto gdzie idzie, bo to jedyny sąd-przesłanie dnia, każdy człowiek ma tutaj wszystko aby uświadomić sobie(dokładniej=poczuć) czy robi dobrze, czy źle), ale te przypadki, które znam dają dość szeroki pogląd jak to wygląda. Uwaga na słowa, bo dużo zniekształcają, religia nie jest ważna, osoba Boga poniekąd też, ważna jest relacja ze światem i ze sobą. Może Bóg gdzieś tam się uśmiecha, że dobrze nam idzie : )

Edytowane przez JanJensen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bóg nie ma nic do tego, to nie on decyduje czy ktoś tam trafi.

 

Pozwolę sobie się nie zgodzić, (wg wierzeń katolickich) to Bóg stworzył świat, i to on zgotował ludziom piekło po śmierci. Jest również dobry oraz wszechmocny, zatem może każdego z tego piekła uwolnić, jeśli tylko by chciał (czego nie czyni). Dodatkowo jest wszechwiedzący i podczas "produkcji" ludzi, musiał wiedzieć gdzie i kto trafi (inaczej zostałaby zanegowana wszechwiedza), zatem świadomie tworzył ludzi, aby Ci potem doświadczali męki piekielnej, którą sam dla nich wykreował.

 

Tak to wygląda jeśli stosujemy logikę.

 

Pozdrawiam,

Damian

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pewnie, że piekła nie ma... chyba że sam stworzysz je sobie tu na Ziemi, bowiem myśl kreuje rzeczywistośc... przecież to bez sensu... otwórzcie umysły, sciągnijcie te czarne okulary, może Was w końcu oświeci... Może brzmi trochę niefajnie, ale zastanówcie się... Od Was wszystko zależy... myśl jest w ruchu jak wszystko inne, a ruch tworzy. z resztą wracając do piekła... spójrzcie w około, to zobaczycie je, np. to jha politycy się bawią ludźmi, jak ich okradają i robią wodę z mózgu, jak większości zależy tylko na kasie, jak zabijają za to, że masz inne poglądy... chore.. .tyle... powodzenia i pozdawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pan tworząc wszechświat nawet o piekle nie pomyślał. To My sami go stworzyliśmy i tworzymy. Jest to i miejsce i stan umysłu. Mówisz logika? Tylko, że to co tu za logiczne prezentujesz w innych królestwach logiczne być nie musi. Logicznie rozumując nie przejdziesz przez ścianę bez naruszania jej ale jak wyjdziesz z ciała to problem znika i przez ścianę przenikasz jeśli chcesz.

I nadal uważam, że niniejsza dyskusja powinna zostać przeniesiona do działu chrześcijańskiego lub innego bardziej adekwatnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie się nie zgodzić, (wg wierzeń katolickich) to Bóg stworzył świat, i to on zgotował ludziom piekło po śmierci. Jest również dobry oraz wszechmocny, zatem może każdego z tego piekła uwolnić, jeśli tylko by chciał (czego nie czyni). Dodatkowo jest wszechwiedzący i podczas "produkcji" ludzi, musiał wiedzieć gdzie i kto trafi (inaczej zostałaby zanegowana wszechwiedza), zatem świadomie tworzył ludzi, aby Ci potem doświadczali męki piekielnej, którą sam dla nich wykreował.

 

Tak to wygląda jeśli stosujemy logikę.

 

Pozdrawiam,

Damian

 

Pozwalam Ci się nie zgodzić, wierzenia wierzeniami a rzeczywistość innością. Stosując logikę, świadomość boska nie wykracza ponad to dzieje się w tym momencie,tak samo zresztą jak i ludzka, bo zanegowałbyś wolną wolą daną przez Boga ludziom. Nie wiem jak Bóg sobie wymyślił, ale zdechłbym z nudów wiedząc wszystko, więc zrobiłbym świat, ustaliłbym podstawowe reguły a potem bym obserwował, co nie zmienia faktu, że takie dywagacje nie są zbliżone do stanu faktycznego, który jest zbliżony do opisów religijnych, jest zbliżony do opinii ludzi, ale nawet jeśli część ludzi ma wgląd w zarys, to nikt nie zna całości. Dowolna święta księga została wiele razy podważona(im mniej wiekowa tym częściej), przekonania ludzi z dnia na dzień okazują się błędne, co dowodzi zniekształconego obrazu świata w oczach instytucji politycznych jakimi są religie. [W temacie umknęły nam demony, które na (nie)szczęście i tak są wszędobylskie.]

 

Moje stwierdzenie "Są istoty, nawet za chrześcijaństwem idąc niejako odpowiedzialne za piekło" nie mówi, że ktoś inny niż Bóg stworzył piekło. Nie wiem kto je stworzył. Może i Bóg, może Bóg poprzez kogoś, może ktoś przeciw Bogu, to akurat mało ważne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pewnie, że piekła nie ma... chyba że sam stworzysz je sobie tu na Ziemi, bowiem myśl kreuje rzeczywistośc... przecież to bez sensu... otwórzcie umysły, sciągnijcie te czarne okulary, może Was w końcu oświeci... Może brzmi trochę niefajnie, ale zastanówcie się... Od Was wszystko zależy... myśl jest w ruchu jak wszystko inne, a ruch tworzy. z resztą wracając do piekła... spójrzcie w około, to zobaczycie je, np. to jha politycy się bawią ludźmi, jak ich okradają i robią wodę z mózgu, jak większości zależy tylko na kasie, jak zabijają za to, że masz inne poglądy... chore.. .tyle... powodzenia i pozdawiam!

 

Brzmi fajnie, jest to lepsze, niż ślepo wierzyć książce. Również więcej warte.

Twoja wypowiedź pełna słuszności nijak się ma do stwierdzenie istnienia/nie istnienia piekła. Przecież "otworzywszy oczy" mogę zauważyć jako ateista: "mam to wszystko gdzieś, robię co mi się podoba nie ma piekła"...a po "śmierci" się przekonać czy to prawda. Mogę jako ezoteryk stwierdzić, słyszałem od wielu istot, że Pan XY, ludzie stąd i stąd, bez względu na wyznanie i poglądy, trafili do nieba/piekła/czyśćca/szwendają się/uciekają przed piekłem, oraz, że różne osoby widziałem i z różnymi gadałem(mówię o takich co już żyli albo nigdy nie żyli). Z jakiegoś powodu doświadczenia empiryczne całkowicie zniosły moje niegdysiejsze książkowe teorie. [Nie chodzi o piekło katolickie, tylko piekło jako stereotyp, o fakt, że jest tego typu miejsce]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pan tworząc wszechświat nawet o piekle nie pomyślał. To My sami go stworzyliśmy i tworzymy. Jest to i miejsce i stan umysłu.

Ostatecznie ze Starego Testamentu ciężko wyciągnąć piekło :D A ludzie na Ziemi sami zgotowali sobie niezgorsze :P

 

I nadal uważam, że niniejsza dyskusja powinna zostać przeniesiona do działu chrześcijańskiego lub innego bardziej adekwatnego.

zdaje się że sugerowałem to w swoim pierwszym poście... no tutaj jakoś nierychliwi :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje stwierdzenie "Są istoty, nawet za chrześcijaństwem idąc niejako odpowiedzialne za piekło" nie mówi, że ktoś inny niż Bóg stworzył piekło. Nie wiem kto je stworzył. Może i Bóg, może Bóg poprzez kogoś, może ktoś przeciw Bogu, to akurat mało ważne.

 

Może i Bóg (osobowy) nie miał z tym nic wspólnego, ponieważ nie istnieje?

 

<Zapomniałeś wziąść pod uwagę tej (najważniejszej jak dla mnie) alternatywy>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i Bóg (osobowy) nie miał z tym nic wspólnego, ponieważ nie istnieje?

 

<Zapomniałeś wziąść pod uwagę tej (najważniejszej jak dla mnie) alternatywy>

 

Zresztą jest jeszcze większy problem - bo to że istnieje jakiś bóg gdzieś/ kiedyś/ po coś - można po prostu założyć bez jakiś większych logicznych problemów

pytanie o jakim piekle mówimy - czy o przysłowiowym " jeziorze ognia i siarki" czy o "oddaleniu od boga". I oczywiście pytanie czy jest wieczne czy nie.

 

Odpowiadając twierdząco na pierwsze i zakładając "trwałość rozwiązania" - to oczywiście mamy kwestię sprawiedliwości - no wiecie prosta matematyka - zakładając że dam komuś bez powodu w twarz odpowiednią karą jest "w twarz + trochę" (przyjmijmy 2x "w twarz"), za morderstwo powiedzmy tydzień najgorszych tortur itd. Wiecie: skończone czyny x skończone możliwości ich popełniania x skończona liczba lat życia NIE równa się "nieskończone piekło" - a przecież jeszcze nie braliśmy pod uwagę dobrych uczynków, i neutralnych. No i jeszcze dobroci bożej, możliwości pokuty itd...

 

Natomiast oddalenie od boga? co to za kara? :P Przecież jestem niewierzącym - odrzucam istnienie boga, zdarzało mi się go przeklinać dla celów magicznych, nawet duszę Szatanowi obiecałem w jakimś rytuale (i tak zostanie z pustymi rękami :P), odrzucam moralność chrześcijańską itd... Więc coś mi się wydaje, że jestem całkiem całkiem oddalony od boga - a mam się bardzo dobrze, dziękuję :D

 

Do tego oczywiście fakt, że judaizm nie uznaje istnienia piekła i diabła jak chrześcijaństwo i biorąc pod uwagę że swoje pisma to oni chyba znają - to chrześcijaństwo sobie jakieś greckie/manichejskie/itd. pierdoły zaadaptowało

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast oddalenie od boga? co to za kara? :P Przecież jestem niewierzącym - odrzucam istnienie boga, zdarzało mi się go przeklinać dla celów magicznych, nawet duszę Szatanowi obiecałem w jakimś rytuale (i tak zostanie z pustymi rękami :P), odrzucam moralność chrześcijańską itd... Więc coś mi się wydaje, że jestem całkiem całkiem oddalony od boga - a mam się bardzo dobrze, dziękuję

 

Musisz mi koniecznie napisać gdzie mieszkasz bo z kościelnej doktryny wynika, że w piekle, a chętnie bym zwiedził to miejsce i pstryknął kilka fotem albo jakiś filmik poglądowy bym nakręcił aby straszyć co bardziej strachliwych, syna przebiore w taką białą sukienkę i puszczę z tacą - już widze to napchaną kiesę a szefowi powiem " A mi to LOTTO"

Sorki ale sie trochę rozamrzyłem to pewnie przez ta sobotę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za głupotę.

PozP

Hmm... niewątpliwie masz zupełną rację droga Pardii... :)

- choć jak znam Życie... to i tak każdy Sobie wstawi w miejsce "Głupoty" ... to co mu "najbardziej pasuje"... a co również będzie Jego głupotą... ;)

- gdyż nie jest Świadom tego że i jego "postrzeganie" może być (i najczęściej jest) właśnie tą "głupotą"... ;)

- ech, Człowieku ... "Pyłku marny, z prochu powstałeś... itd, itp,.............. a nawet i w "głupotę"... ;)

 

--- pozdrawiam ciepło... infe7 :)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wręcz przeciwnie - tzn. za samodzielne myślenie, które doprowadziłoby nas do odrzucenia autorytetu "świętej księgi".
to zależy o jakim piekle mówimy - jeśli chrzescijańskim i religii zbliżonych - to masz "świętą" rację :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli kogoś tam "oświeci", będzie miał łatwiej. Nie wiem jak z przenoszeniem, chyba się nie da. Przypadki extremalne/sporne muszą odcierpieć swoje w czyśćcu(przyśpieszony, skrócony tryb piekła, nie wiem ile to trwa dokładnie) i potem mogą iść na górę.

Jeżeli przyjęlibyśmy koncepcję, o której wcześniej pisałam, to piekło jest rzeczą ostateczną. Stamtąd nie ma przenosin, ani powrotu na górę, gdyż dół i góra są czymś w rodzaju dwóch światów oddzielonych nieskończoną przepaścią. Światem, w którym Boga nie ma i światem zjednoczonym z Bogiem.

Nie ma także możliwości, aby "kogoś tam oświeciło", gdyż "na dole" nie ma tam Światła.

Wg teologii chrześcijańskiej, aby ktoś został "oświecony", pobudzony do dobrego, natchniony ku Bogu (chodzi o kierunek działania) potrzebny jest kontakt ze stroną, od której owo dobro pochodzi. Jeżeli piekło jest opcją całkowitego odrzucenia Boga (Dobra, Miłości, Miłosierdzia itd.) to jest również całkowitym odrzuceniem kontaktu ze Źródłem, pogrążeniem się w ciemnościach, w których Światła nie ma.

Jak więc pójść w kierunku Światła, skoro w ogóle Go nie widać?

I to jest właśnie źródło cierpienia/męki piekielnej.

Nie to, że nie możemy zaspokoić swoich żądz, czy jakieś wymyślne tortury, ale świadomość utracenia bliskości Boga, więzi z Nim, z Doskonałością, Miłością, Światłem.

Bardzo łatwo można to odnieść do naszego ziemskiego życia, w którym uświadamiamy sobie wartość czegoś, co posiadaliśmy dopiero wtedy, gdy to utracimy. Na co dzień jesteśmy tak przyzwyczajeni do obecności/posiadania jakiegoś dobra/rzeczy, bliskości kogoś, że jej nie zauważamy. Płaczemy dopiero po stracie tego, którego obecność nie była doceniona.

Jaki zatem będzie płacz po stracie "czegoś" Doskonałego, Nieskończonego....?

Natomiast miejsce/stan, o którym napisałeś jest określany jako czyściec, niezależnie od stopnia/ciężaru winy. I tak jak napisałeś:

Każdy z Was zna uczucie kiedy z jakiegoś powodu czujecie się źle, ale nie chcecie tego przemyśleć, przeżyć, zostawiacie to. Im więcej takich sytuacji tym gorzej tam na dole/trudniej na górę.

Ale jest to jeszcze "ta strona", strona po której obecne jest Dobro, Miłość, Światło, w kierunku którego chcą iść ci, którzy Go wybrali. Czasem mają ostro pod górkę, ale skoro ktoś chciał zejść na samo dno, to tam będzie musiał pokonać tą samą odległości tylko, że "pod górę".

Paradoksalnie, można za bzdury pójść do piekła. A można z nieczystym kontem iść na górę.

"Za bzdury" (opierając się na powyższej koncepcji) to jedynie do czyśćca ;)

Ale na górę z nieczystym kontem niestety nie można...

Owszem byli tacy, co nieźle narozrabiali, ale odpracowali to jeszcze podczas swojego ziemskiego życia.

Dlatego istnieje pojęcie kar doczesnych i kar czyśćcowych.

Ci, którzy uświadomili sobie rachunek, jaki na nich ciąży i podjęli trud jego rozliczenia w życiu ziemskim, mają mniej do odpracowania po drugiej stronie. Mniej albo wcale, a być może czasem coś jeszcze w prezencie dostaną :)

Pozwolę sobie się nie zgodzić, (wg wierzeń katolickich) to Bóg stworzył świat, i to on zgotował ludziom piekło po śmierci. Jest również dobry oraz wszechmocny, zatem może każdego z tego piekła uwolnić, jeśli tylko by chciał (czego nie czyni). Dodatkowo jest wszechwiedzący i podczas "produkcji" ludzi, musiał wiedzieć gdzie i kto trafi (inaczej zostałaby zanegowana wszechwiedza), zatem świadomie tworzył ludzi, aby Ci potem doświadczali męki piekielnej, którą sam dla nich wykreował.

Bóg wszechwiedzący tworzy ludzi, a może raczej powołuje ich do życia i pozostawia im pełną wolność.

Wie dokąd dana osoba pójdzie i jeżeli wybierze ona świat bez Niego, to również to zaakceptuje.

Tak jak już kiedyś pisałam, dusze idące/będące w piekle paradoksalnie również będą chwalić Boga. Będą Go chwalić za to, że uszanował ich wybór.

A co by było, gdyby Bóg chciał taką dyszę z piekła uwolnić? Duszę, która Go całkowicie odrzuciła, wyrzekła się Miłości, Ciepła, Światła?

Taka dusza odrzuciłaby Go ponownie, bo odrzuciła Go ostatecznie i wróciłaby do miejsca, które sobie wybrała, pomimo iż miejsce to jest cierpieniem.

To jest m.in. problem demonów/szatanów, czyli duchów, które odrzuciły Boga. Boli je stan, w którym się znajdują, ale jeszcze bardziej boli je obecności Boga. Taka już ich natura.

Więc coś mi się wydaje, że jestem całkiem całkiem oddalony od boga - a mam się bardzo dobrze, dziękuję :D

Coś na temat tych co "się dobrze mają" jest w psalmach i księdze Mądrości Syracha, i nie wygląda to tak różowo.

Do tego oczywiście fakt, że judaizm nie uznaje istnienia piekła i diabła jak chrześcijaństwo i biorąc pod uwagę że swoje pisma to oni chyba znają - to chrześcijaństwo sobie jakieś greckie/manichejskie/itd. pierdoły zaadaptowało

To, że judaiści nie opisują wprost "obrazu" piekła, nie próbują przedstawić go w sposób realistyczny, nie jest równoznaczne z tym, że nie mówią o czymś takim jak sprawiedliwość Boża, kary od Boga dla łamiących Prawo, otchłań, do której zostaną strąceni złoczyńcy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że judaiści nie opisują wprost "obrazu" piekła, nie próbują przedstawić go w sposób realistyczny, nie jest równoznaczne z tym, że nie mówią o czymś takim jak sprawiedliwość Boża, kary od Boga dla łamiących Prawo, otchłań, do której zostaną strąceni złoczyńcy...

przykro mi ale kara w judaizmie jest ziemska a po śmierci jest czyściec - bo gehenna to czyściec - gdzie można pokutować a cierpieniem jest wspominanie grzechów

 

Coś na temat tych co "się dobrze mają" jest w psalmach i księdze Mądrości Syracha, i nie wygląda to tak różowo.
wiesz wg. islamu to Ciebie czeka piekło :D boisz się? bo ja w chrzescijańskie bajki nie wierzę. Uważam że takie piekło jest nielogiczne, sprzeczne z podstawową sprawiedliwością.

 

poza tym od kiedy bóg toleruje mordy, ludobójstwa, katastrofy - od wtedy nie jest bogiem i nie jest dobry ani sprawiedliwy - więc po co sobie zawracać głowę takim tworkiem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

poza tym od kiedy bóg toleruje mordy, ludobójstwa, katastrofy - od wtedy nie jest bogiem i nie jest dobry ani sprawiedliwy - więc po co sobie zawracać głowę takim tworkiem?

Bóg toleruje wszystkie ludzkie wybory. To jest cena jaką On płaci za nasze prawo do wolności.

Katastrofy, te być może powinny poruszyć ludzi, obudzić ich z odrętwienia, skłonić do refleksji nad przemijaniem tego świata...

 

przykro mi ale kara w judaizmie jest ziemska a po śmierci jest czyściec - bo gehenna to czyściec - gdzie można pokutować a cierpieniem jest wspominanie grzechów

No widzisz, powoli posuwamy się do przodu...

Doszliśmy już do czyśćca, więc jednak coś jest...może nieco inaczej zobrazowane, ale...

 

wiesz wg. islamu to Ciebie czeka piekło :D boisz się?

Sięgając do fundamentów islamu... raczej nie :)

 

...bo ja w chrzescijańskie bajki nie wierzę. Uważam że takie piekło jest nielogiczne, sprzeczne z podstawową sprawiedliwością.

To, o którym ja napisałam?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bóg toleruje wszystkie ludzkie wybory. To jest cena jaką On płaci za nasze prawo do wolności.

Katastrofy, te być może powinny poruszyć ludzi, obudzić ich z odrętwienia, skłonić do refleksji nad przemijaniem tego świata...

jak dla mnie każdy wszechmogący dobry bóg jest albo zbrodniarzem albo nie istnieje. Innej opcji nie ma. Wolną wolą można tłumaczyć ludzi nie boga, który się przygląda a nie działa, a potem chce sądzić. Wybacz - nigdy w takiego boga raczej nie uwierzę.

 

No widzisz, powoli posuwamy się do przodu...

Doszliśmy już do czyśćca, więc jednak coś jest...może nieco inaczej zobrazowane, ale...

nie jestem wyznawcą judaizmu to raz - a dwa taki obraz jest dużo bardziej logiczny

 

Sięgając do fundamentów islamu... raczej nie :)

dokładniej mówiąc - nie wierzysz w islam więc nie boisz się ich piekła - gdybyś wychowała się np. w Iranie przypuszczam że mówiłabyś odwrotnie.

 

To, o którym ja napisałam?
w zasadzie każde - które jest karą od boga i które jest wieczne
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma boga,tak samo jak nie ma piekła jest to tylko wymysł ludzi. Bóg istnieje ale tylko w ich głowach. Bóg umarł,Bógnie żyje,powiedział pewien mądry filozof. Wg. mnie po śmierci trafiamy do miejsca w którym czekamy albo na, następne wcielenie lub jeśli już cały cykl inkarnacji się zakończył. Stajemy się wtedy czymś więcej niż człowiekiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma boga,tak samo jak nie ma piekła jest to tylko wymysł ludzi. Bóg istnieje ale tylko w ich głowach. Bóg umarł,Bógnie żyje,powiedział pewien mądry filozof. Wg. mnie po śmierci trafiamy do miejsca w którym czekamy albo na, następne wcielenie lub jeśli już cały cykl inkarnacji się zakończył. Stajemy się wtedy czymś więcej niż człowiekiem.
po prostu ja nie cierpię dogmatów opartych tylko i wyłącznie na wierze. Bo skąd mam wiedzieć w co wierzyć i dlaczego w ogóle mam w cokolwiek wierzyć? Czemu nie mogę być czegoś pewny? Jeśli mam być karany za nieprzestrzeganie jakiś praw - powinienem to wiedzieć a nie w to wierzyć.

 

Zresztą wiara sama w sobie jest głupia - oczywiście może pomóc żyć, przynieść szczęście, spowodować dobre uczynki itd - ale sama w sobie wypływa z przyczyn najczęściej poza nami. Bo jeśli ktoś urodziłby się w innym kraju i rodzinie i od dziecka był uczony islamu czy hinduizmu czy jakiejkolwiek religii - prawie na pewno wierzyłby w dogmaty tej religii. a skoro wystarczy tradycja rodziny i wychowanie w danej wierze żeby sprawić że wierzymy - to jak możemy powiedzieć że religia w którą wierzymy jest prawdziwa -bo my tak wierzymy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po prostu ja nie cierpię dogmatów opartych tylko i wyłącznie na wierze. Bo skąd mam wiedzieć w co wierzyć i dlaczego w ogóle mam w cokolwiek wierzyć? Czemu nie mogę być czegoś pewny? Jeśli mam być karany za nieprzestrzeganie jakiś praw - powinienem to wiedzieć a nie w to wierzyć.
A czy gdybyś wiedział i poruszał się w wytyczonym schemacie, czy również byś poszukiwał, równie intensywnie pracował nad sobą, czy może zachowałbyś automatyzm wobec powyższego, gdyż odniesienie do danego nakazu/zakazu nie wymagałoby myślenia?

A może właśnie wiesz, tylko nie chcesz np. części tych praw przyjąć do wiadomości?

 

Byłabym w stanie uwierzyć, że w sprawach duchowych opierasz się jedynie na wierze, gdybym nie wiedziała, że praktykujesz magię, czyli jednak masz określoną, praktyczna wiedzę nt. świata niematerialnego, z której część akceptujesz, a część (tą, która aktualnie mniej Ci pasuje) uznajesz za nieistniejącą, tylko dlatego że nie doświadczyłeś jej bezpośrednio. A przecież nawet w świecie materialnym nie doświadczamy wszystkiego, co istnieje...

Hmmm... powiem Ci, że mam podobnie. Pomimo iż niektóre rzeczy po prostu wiem, to te które względem tej wiedzy powinny być uzupełnione przez wiarę bardzo często pozbawione są poczucia realności.

Wszystko wraca na swoje miejsce, gdy próbuję zaprzeczyć doświadczeniom, z których pochodzi wiedza.

 

Zresztą wiara sama w sobie jest głupia - oczywiście może pomóc żyć, przynieść szczęście, spowodować dobre uczynki itd - ale sama w sobie wypływa z przyczyn najczęściej poza nami. Bo jeśli ktoś urodziłby się w innym kraju i rodzinie i od dziecka był uczony islamu czy hinduizmu czy jakiejkolwiek religii - prawie na pewno wierzyłby w dogmaty tej religii. a skoro wystarczy tradycja rodziny i wychowanie w danej wierze żeby sprawić że wierzymy - to jak możemy powiedzieć że religia w którą wierzymy jest prawdziwa -bo my tak wierzymy?
Chyba trochę za bardzo upraszczasz temat :)

Wychowanie, kultura z której pochodzimy są zaledwie danymi wyjściowymi do naszej wiary, która (jeżeli jest prawdziwa) pochodzi z naszego wnętrza, a nie z zewnątrz. Reszta to droga naszych poszukiwań, wyborów, na której dogmaty, zakazy czy nakazy stanowią rodzaje drogowskazów.

Na tej podstawie można by powiedzieć, że każda religia jest prawdziwa. Pytanie dokąd prowadzi? W jakim kierunku kształtuje?

Jak się ma np. do tego, co powiedział Cyceron:

Jest zaiste prawdziwe prawo, zasiane do umysłów wszystkich ludzi, niezmienne i wieczne, które, nakazując, wzywa nas do wypełniania powinności, a zakazując odstrasza od występków, którego jednak nakazy i zakazy oddziaływają tylko na ludzi dobrych, nie wzruszają natomiast ludzi złych [...]. Nie może zwalniać nas od niego ani senat, ani lud. Nie potrzebujemy szukać dlań tłumacza czy wykładacza [...].

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to jest właśnie źródło cierpienia/męki piekielnej.

Nie to, że nie możemy zaspokoić swoich żądz, czy jakieś wymyślne tortury, ale świadomość utracenia bliskości Boga, więzi z Nim, z Doskonałością, Miłością, Światłem.

Bardzo łatwo można to odnieść do naszego ziemskiego życia, w którym uświadamiamy sobie wartość czegoś, co posiadaliśmy dopiero wtedy, gdy to utracimy. Na co dzień jesteśmy tak przyzwyczajeni do obecności/posiadania jakiegoś dobra/rzeczy, bliskości kogoś, że jej nie zauważamy. Płaczemy dopiero po stracie tego, którego obecność nie była doceniona.

Jaki zatem będzie płacz po stracie "czegoś" Doskonałego, Nieskończonego....?

 

Ale jeśli przyjąć taki pogląd to nasz świat jest zbliżony do piekła. Dlaczego? Ano dlatego że 99% ludzi nie czuje "bliskości z Bogiem", są wierzący w niego, jak i osoby nie posiadające wiary, ale tzw. "mistyków" którzy twierdzą iż są w jedności z Bogiem, doświadczają Go, jest bardzo niewielu, to wręcz pojedyncze jednostki.

Osobiście nie wierzę w osobowego stwórcę i nie czuję z tego powodu żadnej "straty", wręcz niewyobrażam sobie jak ktoś taki mógłby istnieć.

 

Bóg wszechwiedzący tworzy ludzi, a może raczej powołuje ich do życia i pozostawia im pełną wolność.

Wie dokąd dana osoba pójdzie i jeżeli wybierze ona świat bez Niego, to również to zaakceptuje.

Tak jak już kiedyś pisałam, dusze idące/będące w piekle paradoksalnie również będą chwalić Boga. Będą Go chwalić za to, że uszanował ich wybór.

A co by było, gdyby Bóg chciał taką dyszę z piekła uwolnić? Duszę, która Go całkowicie odrzuciła, wyrzekła się Miłości, Ciepła, Światła?

Taka dusza odrzuciłaby Go ponownie, bo odrzuciła Go ostatecznie i wróciłaby do miejsca, które sobie wybrała, pomimo iż miejsce to jest cierpieniem.

To jest m.in. problem demonów/szatanów, czyli duchów, które odrzuciły Boga. Boli je stan, w którym się znajdują, ale jeszcze bardziej boli je obecności Boga. Taka już ich natura.

 

To ciekawe ponieważ zawsze myślałem że Jahwe karze ludzi za brak wiary w niego, a tu się dowiaduję że przede wszystkim za odrzucenie (jak w ogóle możnaby odrzucić kogoś kto jest doskonały, to niemożliwe, można by odrzucić tylko ograniczoną istotę - "słabego boga").

 

To, że judaiści nie opisują wprost "obrazu" piekła, nie próbują przedstawić go w sposób realistyczny, nie jest równoznaczne z tym, że nie mówią o czymś takim jak sprawiedliwość Boża, kary od Boga dla łamiących Prawo, otchłań, do której zostaną strąceni złoczyńcy...

 

Owszem, ST bardzo dobitnie opisuję zemstę Jahwe:

 

Pwt 28:27

27. Dotknie cię Pan wrzodem egipskim, guzami odbytnicy, świerzbem i liszajem, z których nie będziesz mógł się wyleczyć.

(BT)

Pwt 28:31

31. Twój wół na twoich oczach zostanie zarżnięty, ale ty jeść z niego nie będziesz, twój osioł sprzed twego oblicza zostanie ci zrabowany, ale do ciebie nie wróci, twoje owce zostaną oddane twoim wrogom, a nikt ci nie pomoże.

(BT)

Pwt 28:35

35. Pan dotknie cię złośliwymi wrzodami na twoich kolanach i na twoich udach, z których nie będziesz mógł się wyleczyć, od stopy twojej nogi aż do wierzchu twojej głowy.

(BT)

Pwt 28:45

45. Spadną na ciebie te wszystkie przekleństwa i będą cię ścigały, i dosięgną cię, aż zginiesz, gdyż nie słuchałeś głosu Pana, Boga twego, aby przestrzegać jego przykazań i ustaw, jakie ci nadał.

(BT)

Pwt 28:61

61. Także wszelką chorobę i wszelką plagę, która nie jest zapisana w księdze tego zakonu, sprowadzi Pan na ciebie, aż będziesz zniszczony,

(BT)

 

 

 

 

 

 
Bóg toleruje wszystkie ludzkie wybory. To jest cena jaką On płaci za nasze prawo do wolności.

Katastrofy, te być może powinny poruszyć ludzi, obudzić ich z odrętwienia, skłonić do refleksji nad przemijaniem tego świata...

 

Co zatem np. z kalekimi dziećmi? To jest kara za co? Dlaczego Bóg miałby tworzyć ludzi z takimi przypadłościami?

 

Edytowane przez Damian907
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Damianie ,czy to będzie Umysł Uniwersalny ,jak w Buddyżmie,czy też Bóg Osobowy jak w Chrześcijaństwie,Judaiżmie czy Islamie,Czy będzie to Wyższa Świadomość ,lub Energia Kosmiczna ,będzie to wciąż jedna i ta sama siła ,która jest Wszystkim i Wszystko do Życia powołała przed Wiekami ,można tą siłę nazwać Bogiem Stwórcą (nie mylić z własnymi wyobrażeniami na temat Boga ,ponieważ wielce wypacza to jego obraz w ludzkim rozumieniu) ,powiedziałbym że aby go zrozumieć prawidłowo ,Człowiek potrzebował by osiągnąć transcendentny stan umysłu, to znaczy że musiał by mentalnie pokonać wszelkie dualistyczne wyobrażenia na temat Boga,pozbyć się wszelkich iluzjii umysłu ,na temat dotychczasowej wiedzy ,przekroczyć zinstytualizowane religie ,dopiero wtedy poprzez doświadczenie wewnętrzne,zrozumieć Boga naprawdę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę Pit że albo nie znasz róznic pomiędzy różnymi duchwymi ścieżkami, albo ich nie rozumiesz, albo ew. uważasz że wszyscy (tak naprawdę) twierdzą to, co Tobie wydaje się że jest Prawdą (co się nazywa myśleniem życzeniowym).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczytaj ty moje blogi ,a nie podnoś mi ciśnienia,swoimi dziecinnymi insynuacjami,piszesz jakbyś świadomością dopiero zgłębiał nauki duchowe,nieraz pisałem w postyach po wiele razy to samo ,a tu na gotowca ,i olle :lol:

Nie offtopujmy ,takie dyskusje to poniżej mojego poziomu,przepraszam cię za ostry język ,ale sam się dopraszałeś ,swoimi głupimi pytaniami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odsyłasz mnie (i to w emocjonalno-pouczajacym tonie - sic!) do swoich blogów, więc mam rozumieć że nie jesteś w stanie odpowiedzieć na mój post, czy po prostu chcesz w ten sposób okazać lekceważenie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość 24house

i obaj buddysci jestescie? aha

Rumer - Come To Me High.mp3, Free Download and Plays

rozeszli sie w swiat ludzie rozeszły sie mysli i religie kazdy mówi swoim własnym jezykiem ma prawo isc swoja droga...

wszystko poszło w swoja strone po swojemu i wszystko teraz teskni za zródłem swojego pochodzenia i stworzenia w obliczu zapetlajacych umysł na całe zycie tylko teorii

tak sobie mysle przeciez buddysci uwazaja ze moga byc bogami mam nadzieje ze poradza sobie z tylko sniegiem w ta zime...

chocbysmy nie wiem jak uwazali sie za wielkich to jestesmy tylko gatunkiem zamknietym na tej planecie ...czy potrafimy uniesc sie nad swoja własna perspektywe?nie...a ze swojego poziomu ziemi

tłumaczymy juz teraz zjawiska i istote Boga i wrzechswiata kiedy nie znamy dnia i godziny...tyle w nas pychy zarozumiałosci i dumy

w 21 wieku zwierzeta sa chyba od nas wartosciowsze one np nie robia ziemi nic złego (mysl wyrwana z kontextu bez sensu;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i obaj buddysci jestescie? aha

 

Jeśli o mnie chodzi to tak:mruga: Nie wiem jak Pit się deklatuje, ale z tego co czytam to przypisuje Buddyzmowi wiele niebuddyjskich tez...

 

tak sobie mysle przeciez buddysci uwazaja ze moga byc bogami mam nadzieje ze poradza sobie z tylko sniegiem w ta zime...

chocbysmy nie wiem jak uwazali sie za wielkich to jestesmy tylko gatunkiem zamknietym na tej planecie ...czy potrafimy uniesc sie nad swoja własna perspektywe?nie...a ze swojego poziomu ziemi

tłumaczymy juz teraz zjawiska i istote Boga i wrzechswiata kiedy nie znamy dnia i godziny...tyle w nas pychy zarozumiałosci i dumy

 

Nie tyle bogami, co Przebudzonymi. :oczko_na:

 

Co do tych ograniczeń o których wspomniałeś to oczywiście dopóki jesteśmy ludźmi to zawsze będziemy przez nie uwarunkowani (o tym też mówił Budda), dlatego też celem buddystów jest wyjście poza tą ograniczoną egzystencję (czytaj: samsarę), czyli (jak to określiłeś) "uniesienie się nad swoją własną perspektywę", co oczywiście nie jest łatwe, ale jak pokazują przykłady oświeconych mistrzów (nie mam tu na myśli Pita:mruga:) jak najbardziej możliwe.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Offtop personalny

 

-Nieraz jak przyjdę do domu to moja energetyka jest tak słaba i taki jestem wykończony ,jakbym ciężko pracował ,a nic takiego nie robiłem ,tylko zebrałem idąc do domu przez 20 minut negatywną energię ,ktura mnie osłabiła,lecz w domu muszę pobyć sam ,i wtedy wiem jak podładować "Akumulatory Energetyczne" (np. - Joga ,Medytacja ,Muzyka ,Tai Qi ,Sen )

 

A przepychać się słownie o takie duperele ,zresztą to takie teraz ważne dla ciebie kiedy powstał wszechświat i co było przed itd.?

Damianie ,coś ci powiem ,deklarujesz się jako Buddysta,ale o Buddyżmie pojęcia nie masz -idź i rozwijaj się dalej ,a nie nawijaj makaronu na uszy :lol:

A nie ty będziesz decydował czy jestem Oświecony czy nie .

Edytowane przez beneton123
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jeśli przyjąć taki pogląd to nasz świat jest zbliżony do piekła.
Jeżeli przyjąć taki pogląd, to nasz świat jest między "niebem a piekłem".

Dlaczego? A dlatego, że tak samo jak 99% ludzi nie czuje "bliskości z Bogiem", albo raczej nie zauważa Jego obecności w swoim życiu, tak samo owo 99% nie zauważa "bliskości Szatana", albo raczej zamyka oczy na czynienie zła.

Mistycy, o których napisałeś, czyli osoby, które już za ziemskiego życia jednoczą się z Bogiem są takimi samymi unikatami, jak ludzie, którzy kategorycznie i ostatecznie się Go za czasu onego życia wyrzekli.

Jest natomiast całkiem sporo osób, które obecność Boga w swoim życiu potrafią dostrzegać na co dzień. Potrafią dostrzec zarówno obecność Boga, jak i działanie Szatana, i nie są to bynajmniej doświadczenia mistyczne, a zwykła obserwacja życia codziennego.

Dlaczego nie wszyscy ową Bożą obecności dostrzegają? Ano dlatego, że nie wszyscy chcą ją widzieć. Tak samo jak nie wszyscy chcą wiedzieć zło.

Ci natomiast, którzy zadadzą sobie trochę trudu doświadczają realnej obecności Boga, choćby w "dziwnych zbiegach okoliczności", które uprzedzają nawet nasze pragnienia.

 

Osobiście nie wierzę w osobowego stwórcę i nie czuję z tego powodu żadnej "straty", wręcz niewyobrażam sobie jak ktoś taki mógłby istnieć.
To, jak sam zaznaczyłeś, jest kwestią wiary. Teorie są różne. Wiemy co na ten temat mówi teologia chrześcijańska, judaiska czy islamska. Mnie jednak zastanawiają choćby relacje osób, które przeszły przez stan śmierci klinicznej i w opisach swoich doświadczeń z zaświatów mówią o Istocie, która Jest, od której promieniuje miłość, której natura nie daje się opisać ludzkimi pojęciami itd. itd. Nie byłoby problemu z prostym podważeniem tych opowieści, gdyby nie fakt, że są to niezależne aczkolwiek zbieżne opowieści osób z różnych kręgów kulturowych, osób zarówno wierzących (w tym nie byłoby nic dziwnego), osób niewierzących, jak i zdeklarowanych ateistów (tym, po powrocie do życia ateizm całkowicie przeszedł).

 

To ciekawe ponieważ zawsze myślałem że Jahwe karze ludzi za brak wiary w niego, a tu się dowiaduję że przede wszystkim za odrzucenie (jak w ogóle możnaby odrzucić kogoś kto jest doskonały, to niemożliwe, można by odrzucić tylko ograniczoną istotę - "słabego boga").
Szatanowi i demonom jakoś się udało...

Na tym polega wolność wyboru. Mamy ją tu na ziemi i w czasie przejścia.

Kary za łamanie Prawa, czyli świadome działanie na szkodę Królestwa Bożego, to i owszem będą, w czyśćcu.

 

Owszem, ST bardzo dobitnie opisuję zemstę Jahwe:...
Tak, jest to zapowiedź zemsty Jahwe za nieprzestrzeganie praw, które Mojżesz przekazał ludowi.

W całości można by tu zacytować Księgę Powtórzonego Prawa od 28, 15 do 28, 68, a dla lepszego zrozumienia sensu należałoby zacząć od Pwt 27, 1.

Zapowiedź ta była niestety proroctwem dalszych dziejów Izraela, ale nie jest ona opisem piekła, tylko kar doczesnych, o których wspomniał Buddha.

 

Co zatem np. z kalekimi dziećmi? To jest kara za co? Dlaczego Bóg miałby tworzyć ludzi z takimi przypadłościami?
Co prawda jest już temat o sensie cierpienia, ale w skrócie: kalectwa, chorób, kataklizmów, czyli ogólnie cierpienia nie należy postrzegać w kategorii kary, ale jako doświadczenie w sensie wyzwania, powołania do określonego rodzaju działania/pracy. Wezwanie to dotyczy zarówno osób bezpośrednio dotkniętych jak i tych, a może przede wszystkim tych, które się z cierpieniem innych osób stykają.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mistycy, o których napisałeś, czyli osoby, które już za ziemskiego życia jednoczą się z Bogiem są takimi samymi unikatami, jak ludzie, którzy kategorycznie i ostatecznie się Go za czasu onego życia wyrzekli.

 

Tych drugich jest znacznie więcej, spójrz na taką Francję albo Holandię, naprawdę uważasz że tam jest tyle "świętych" co "zatwardziałych bezbożników"?

 

Jest natomiast całkiem sporo osób, które obecność Boga w swoim życiu potrafią dostrzegać na co dzień. Potrafią dostrzec zarówno obecność Boga, jak i działanie Szatana, i nie są to bynajmniej doświadczenia mistyczne, a zwykła obserwacja życia codziennego.

 

Czyli tak konkretnie to co?

 

Dlaczego nie wszyscy ową Bożą obecności dostrzegają? Ano dlatego, że nie wszyscy chcą ją widzieć.

 

Równie dobrze może być tak że obecność Boga istnieje jedynie w głowach Tych, którzy "chcą ją widzieć".

 

Tak samo jak nie wszyscy chcą wiedzieć zło.

 

Tego nie sposób nie widzieć.

 

Ci natomiast, którzy zadadzą sobie trochę trudu doświadczają realnej obecności Boga, choćby w "dziwnych zbiegach okoliczności", które uprzedzają nawet nasze pragnienia.

 

Tylko tyle? Te "dziwne zbiegi okoliczności" to równie dobrze może być karman, albo jeszcze coś innego.

 

Mnie jednak zastanawiają choćby relacje osób, które przeszły przez stan śmierci klinicznej i w opisach swoich doświadczeń z zaświatów mówią o Istocie, która Jest, od której promieniuje miłość, której natura nie daje się opisać ludzkimi pojęciami itd. itd. Nie byłoby problemu z prostym podważeniem tych opowieści, gdyby nie fakt, że są to niezależne aczkolwiek zbieżne opowieści osób z różnych kręgów kulturowych, osób zarówno wierzących (w tym nie byłoby nic dziwnego), osób niewierzących, jak i zdeklarowanych ateistów (tym, po powrocie do życia ateizm całkowicie przeszedł).

 

Ostateczną naturę rzeczywistości, przeżywaną podczas tzw. śmierci klinicznej (czyli oddzielenia od fizycznego ciała), opisuje się zależnie do stanu swojego duchowego rozwoju

(nie chodzi nawet o kulturę). I tak istoty myślące w sposób dualistyczny (których jest większość) będą widziały tą Doskonałość na zewnątrz siebie, jako jakiegoś Boga, lub w sposób zbliżony. Istoty bardziej rozwinięte będą w stanie rozpoznać iż ta doskonałość to nic innego jak Ich własna natura (nieodzielna od natury wszystkich istot).

Takie jest przynajmniej moje zdanie.

 

Zapowiedź ta była niestety proroctwem dalszych dziejów Izraela, ale nie jest ona opisem piekła, tylko kar doczesnych, o których wspomniał Buddha.

 

Budda nauczał o prawie karmy, czyli o przyczynie i o skutku, a nie o "karze".

 

Co prawda jest już temat o sensie cierpienia, ale w skrócie: kalectwa, chorób, kataklizmów, czyli ogólnie cierpienia nie należy postrzegać w kategorii kary, ale jako doświadczenie w sensie wyzwania, powołania do określonego rodzaju działania/pracy. Wezwanie to dotyczy zarówno osób bezpośrednio dotkniętych jak i tych, a może przede wszystkim tych, które się z cierpieniem innych osób stykają.

 

Czyli Bóg zsyła cierpienie aby ludzie z tym walczyli? Przecież to jakieś chore błędne koło...

 

Pozdrawiam,

Damian

Edytowane przez Damian907
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Offtop personalny

Budda nauczał o prawie karmy, czyli o przyczynie i o skutku, a nie o "karze".
,a skutek w tym wypadku ,to jest twój świadomy wybór jeszcze z poprzednich żywotów i tworząc przyczynę -czyli co zasiewasz ,to w następnym życiu-wcieleniu masz taki skutek czyli zbierasz to do czego sam się przyczyniłeś ,a co jest innym określeniem kary ,ponieważ niektórym wydaje się że to jakaś kara. Edytowane przez beneton123
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Offtop personalny

 

,a skutek w tym wypadku ,to jest twój świadomy wybór jeszcze z poprzednich żywotów i tworząc przyczynę -czyli co zasiewasz ,to w następnym życiu-wcieleniu masz taki skutek czyli zbierasz to do czego sam się przyczyniłeś ,a co jest innym określeniem kary ,ponieważ niektórym wydaje się że to jakaś kara.

 

To nie jest innym określeniem kary, nawet jeśli niektórym się wydaje że tak jest. Dlaczego? Ano dlatego że kara jest zadawana nam z zewnętrz, w naszym świecie (wg monoteizmów) przez organy przymusu państwowego (lub Boga), a w świeicie duchowym tylko przez Boga, a przy prawie przyczyny i skutku o jakim nauczał Budda, to jest konsekwencja naszych działań wynikająca z "natury rzeczy", a więc nie jest to karą.

Edytowane przez beneton123
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za co jestesmy karani w piekle hm?,przeciez my jestesmy w piekle,nie ma we wszechswiecie bardziej porytego,dziwnego i pelnego cierpien a zarazem szczescia miejsca niz ziemia.

Tak ja juz jestem w piekle i odbywam swoja kare.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Benetonie,właśnie takie są prowokacje,takie upomnienia i upominania innych bez zrozumienia prawdziwych intencji .

Wiesz może czym jest Agape,Altruizm ,Miłość Uniwersalna i Wielkie Współczucie dla innych .

A moja Miłość jest tak Wielka i tyle dobrego mógł bym uczynić dla drugiego Człowieka ,tylko nigdy szansy nie mam ,za to do ostrzeżeń i podcinania mi skrzydeł i to jeszcze publicznie,to chętni zawsze byli i są ,bo Człowiek kieruje się wypaczonym obrazem drugiego Człowieka ,i oceniając drugiego ,przecież tak naprawdę ocenia cząstkę siebie .

Mógłbym Uzdrowić Niejednego Człowieka itd.bo mam takie zdolności ,lecz cóż ,łatwiej sypać upomnienia i ostrzeżenia .

Z moją Matką jest tak że ma raka,ale w mojej obecności czuje się lepiej ,Brat też chory na to i na tamto ,zresztą z niejednym tak jest ,ponieważ przejmuję na siebie większość ludzkich dolegliwości ,lecz potem ja czuję się kiepsko i muszę sobie pomóc,a mam w tym doświadczenie to wiem jak .

Ponieważ najwyższą zdolnością duchową Jogina w tym i moją ,jest uzdrawianie innych bez naruszania przyczyn karmicznych ,znaczy że do niezawinionych dolegliwości i chorób jeszcze z poprzednich Wcieleń/Żywotów Człowiek sam się przyczynił w jakiś sposób (Przez błędne,niewłaściwe myślenie -Przez zły uczynek - Mówił coś niewłaściwego lub obrażał kogoś w poprzednim Życiu -lub coś zaniedbał) ,jak brzmi przykazanie :Zgrzeszyć można-Myślą-Mową-Uczynkiem i Zaniedbaniem.

I w tym Życiu poprzez przeciwności losu lub ,zmagając się z jakąś nieuleczalną chorobą ,Człowiek przenosi w te Życie w tym Wcieleniu ,przybierając takie ciało materialne ,swoją karmę ,można by to przetłumaczyć jako Swój Los .

I czy ktoś wieży w Reinkarnację czy też nie,to wiele nie zmienia ,ponieważ wszyscy na Ziemi Ludzie to tak naprawdę duszę wcielone przechodzące z ciała do ciała i przybierające w każdym Życiu ciała materialne ,Umierający W Jednym Życiu a Odradzający Się W Innym.

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może nie przyjmujmy wersji chrześcijańskiej w tym dziale? nie zaśmiecajmy religią działu demonologia - proszę

DO BUDDHA!!!!!!!!!

zakladam ze mowa tu jest o demonologii chrzescijanskiej???otoz,demonologia jest czescia chrzescijanstwa[katolicyzmu] i nie mozna tu mowic o jakimkolwiek "zasmiecaniu"demonologii Chrzescijanstwem,tutaj troszke Cie ponioslo!To wlasnie demonologia, dokladnie pewne informacje tam zawarte,sa absolutnie niepotrzebne i bardzo niebezpieczne[wierzcie mi!wiem co mowie!!!]dla nas wszzystkich!!!!!!wiec zapytasz[moze?];dlaczego TO tam jest?....ale nie o tym chce mowic..nie teraz. Rituale Romanum i Eschatologia wiele wiecej Tobie wyjasni,serio!Nie mieszaj Zycia ze Smiercia,zapewniam, To jest ponad Twoje i nas wszystkich sily oraz jakiekolwiek granice pojecia co TAM sie wyrabia!!!Aha,postaraj sie byc ostrozniejszy w doborze slow,mozesz kogos b.ciezko urazic!tego chyba chcemy uniknac,prawda PRZYJACIELU!!!!Saluto Per TE!Z powazaniem:DOMINI CANE.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mt 25, 31-46

31. Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały.

32. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów.

33. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie.

34. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata!

35. Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;

36. byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie.

37. Wówczas zapytają sprawiedliwi: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić?

38. Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię?

39. Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?

40. A Król im odpowie: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.

41. Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!

42. Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;

43. byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie.

44. Wówczas zapytają i ci: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?

45. Wtedy odpowie im: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili.

46. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego.

(BT)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

– To niemożliwe, żeby Pan Bóg karał piekłem.

– A to dlaczego?

– Bo przecież Pan Bóg jest miłosierny, nieskończenie miłosierny; jakżeż więc mógłby tak

srogo karać?

– Ale jest i sprawiedliwy i to nieskończenie; więc nie może przepuścić żadnej winy nie

zgładzonej jeszcze, ani żadnej kary bez zadośćuczynienia i to do punktu, matematycznie do

punktu.

– Czyż na tym świecie nie dosyć już cierpienia?

– Cierpią przeważnie dobrzy, łagodni, a używają sobie często właśnie ci, którzy kradną,

wyzyskują i oszukują innych. Na tym więc świecie nie ma jeszcze wyrównania rachunków.

– Dobrze, rozumiem, ale przecież niekoniecznie musi być zaraz wieczne piekło!

– Obrazę mierzy się godnością obrażonego. Policzek, wymierzony zamiataczowi ulicy będzie

obrazą, ale większą obrazą byłby policzek dany prezydentowi miasta, większą jeszcze

wymierzony prezydentowi Rzeczypospolitej, a obraza nieskończenie wyższej Istoty Boga

będzie nieskończenie większą. Zadośćuczynienie więc musi być też nieskończenie większe.

Przez Sakrament Spowiedzi św. nieskończone zasługi męki Pana Jezusa ściśle i całkowicie

wyrównują zniewagę. Kto zaś nie chce korzystać z Przenajświętszej Krwi Boga-Człowieka,

ten nie będzie zdolnym, jako stworzenie skończone, dać zadośćuczynienia nieskończonego

w tym życiu: składać je więc będzie musiał po śmierci, cierpiąc przez nieskończoność czyli

wiecznie. Tego wymaga rozum.

 

DLACZEGO DOBRZY CIERPIĄ?

Niedawno zadał mi N. N. to pytanie: "Dobrzy zazwyczaj cierpią, a złym często nieźle się

powodzi, gdzie tu sprawiedliwość?".

– Pan Bóg jest nieskończenie sprawiedliwy, prawda?

– Tak jest! Inaczej nie byłby Bogiem.

– Więc Pan Bóg musi za każdy dobry uczynek nagrodzić i każdy zły ukarać, żaden czyn,

żadne słowo, żadna myśl nie ujdzie Jego sądu. A teraz czy jest na świecie człowiek choćby

najgorszy, któryby nigdy nic dobrego nie uczynił?

– Takiego nie ma.

– Każdy przecież czasem obowiązek swój dobrze wypełni, albo miłosierdzie okaże

bliźniemu, albo coś innego dobrego mu się trafi. Otóż jeżeli ten człowiek tak źle żyje, że po

śmierci należy mu się piekło, kiedy mu Pan Bóg za tę trochę dobrego zapłaci?... kiedy?...

– Na tamtym świecie.

– Ależ tam tylko piekło go czeka.

– Więc na tym...

– Następnie, czy jest jaki człowiek choćby najlepszy, któryby nigdy nic złego nie popełnił?

– I takiego nie ma.

– Słusznie, boć i sprawiedliwy "siedemkroć na dzień upada". Jeżeli więc Pan Bóg chce

komuś ukrócić czyśćca, albo dać od razu niebo, gdzie nastąpi wyrównanie rachunków?

– Aha, to tak...

– Właśnie Pan Bóg okazuje szczególniejszą miłość tym, których już na tym świecie karze, bo

w czyśćcu jest tylko kara i długa i ciężka, a na tym świecie przez dobrowolne przyjmowanie

krzyżów jeszcze na większą chwałę w niebie zasługujemy; stąd też przysłowie "kogo Bóg

miłuje, tego biczuje".

Nie ma więc co zazdrościć tym ludziom złym, którym się dobrze powodzi; owszem, powinni

się oni bardzo obawiać, by to nie była już zapłata za trochę dobrego, które zdziałali.

DLACZEGO

WIERZĘ

Św. Maksymilian Maria Kolbe i bracia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Antubisie ,to jest rozumowanie czysto Katolickie ,Nauczane przez Księży ,którzy może duchowo nie są w pełni doskonali ,przecież na forum są ludzie o różnym światopoglądzie religijnym ,i każdy ma lub miał różne doświadczenia życiowe ,toteż nie do każdego takie piękne słówka trafiają ,aby mógł dzięki nim rozwiązać swoje problemy .

 

Osobiście brałem przykład z wielu świętych i doskonałych duchowo Mistrzów ,oraz doświadczałem za ich przykładem ,czym jest prawdziwa wiara ,pokonując w życiu wiele przeciwności losu i zmagałem się wiele z niesprawiedliwością ludzką ,oni wywarli wpływ swojej bytności na ziemi dając przykład prawdziwej Miłości ,to są Bodhisattwowie (Żywe Wcielenia Boga Na Ziemi czy wcielenie Czystej Miłości ) jak : Książę z Indii Sidhartha Gautama (Kryształowy Jogin zwany pużniej Buddą ,czy Jezus z Nazaretu zwany pużniej Chrystusem : BUDDA, JEZUS, OŚWIECENIE I DNA .

 

Dalej św. Paweł Który walczył w Damaszku Tak jak Chrystus z Grzechem ,Pychą,Fanatyzmem ,twardym mieczem Prawdy i zwalczając ludzką obłudę ,jak powiedział ksiądz Jan Twardowski "Prawdziwa Wiara to Zmaganie Się Z Samą Wiarą " znaczy że nieraz w imię Dobra Miłości i Pokoju trzeba użyć siły ,jednym słowem "Cel Uświęca Środki".

Sai Baba ,Dalajlama,Jogini -Paramahansa ,Patandżali i inni ,Mistrz Duchowy :Mohan Rajnesh - Osho i inni .

 

A karę (metaforyczne piekło) nakłada człowiek na siebie sam ,przez - Błędne Myślenie,Niewłaściwą Mowę ,Zły Uczynek czy poprostu coś Zaniedbując ,a obwinia o wszystko co człowiek złego popełni Boga .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zyj swoja wiara,badz dobry dla innych,lap zycie takim jakim jest i nie wiez w zlote cielce a twoje pieklo bedzie rajem.

Do waszej polemiki,kiedys w filmie Pitbul uslyszalem madra sentencje 'Lepiej powiedziec dwa slowa za malo niz jedno za duzo",liczy sie tylko czlowiek,jego filozofia ,nasza wiara i to co nas otacza .

Kazdego dnia na ziemi dla jednych nasz glob jest pieklem najwiekszym,a dla innych rajem.

Diabel i pieklo jest tylko moim alterego tak samo jak aniol i raj.

 

 

Nie zaluje niczego w moim zyciu,do tego prowadzi mnie przeznaczenie.

 

 

Ave

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto jest buddystą? - do piekła! Kto islamistą? - do piekła! Żydem? - do piekła! Chrześcijanin? - do piekła! Każdy zasługuje na piekło bo wg. innej wiary niż jego jest innowiercą, heretykiem i zasługuje na wieczne potępienie. Nie trzeba nic więcej. Aby stwierdzić kto trafi do piekła, trzeba by określić który bóg jest TYM PRAWDZIWYM(o ile którykolwiek jest). Podjęliście się bardzo delikatnego tematu który nie będzie miał swojego końca ani dobrego ani satysfakcjonującego dla kogokolwiek póki istnieją inne wiary i wolność przekonań.

Poza tym, czemu ci źli mieliby pokutować za złe uczynki? Przecież przysłużyli się za życia złej sprawie, a więc na korzyść złego pana(zwał jak zwał - zależy od religii).

Trzecia sprawa - czym jest piekło? To jest to co mamy za życia i tylko Ci którzy wykażą się odpornością na zło, trafią do nieba(nazewnictwo wg. własnej religii i uznania)? To piekło duszy która sama sobie tworzy osobiste piekło? Czy inny wymiar w którym się ten przybytek znajduje?

Pytań jest sporo a tez jeszcze więcej.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boga sobie nazywaj jak chcesz. Nie ma któregoś. Jest zawsze jeden - siła, która rządzi tym wszechświatem.

Dla każdego ta siła jest czymś/kimś innym. I tak naprawdę każdy ma słuszną wiarę, bo wszyscy wierzymy w to samo.

 

Dla jednych będzie to allah, dla drugich jahwe, dla innych absolut i dla innych ktoś jeszcze.

 

Dla każdego ta siła też przejawia się w innej formie. Dlatego powinniśmy być tolerancyjni. Jeżeli chrześcijanin mówi, że allah jest głupi, obłudny i jakiś tam to tak naprawdę obraża swojego Boga.

 

 

Trzeba PAMIĘTAĆ, że to nie wiara jest zła, ale jej wyznawcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boga można uznać,ale wyłącznie pod pojęciem bezosobowym.

 

Dokładnie ,dodam od siebie że , Bóg to Istota Duchowa Ingerująca W Życie Osób ,Wierzących W Boga 0raz go Świadomych .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boga można uznać,ale wyłącznie pod pojęciem bezosobowym.
Dokładnie ,dodam od siebie że , Bóg to Istota Duchowa Ingerująca W Życie Osób ,Wierzących W Boga 0raz go Świadomych .

 

Wg mnie Pit, to co głosisz, czyli "Bóg jako istota duchowa" jest dokładnym przeciwieństwem Boga bezosobowego o którym wspomina Mag (i które to ujęcie jest mi osobiście bliższe).

 

A czy ktokolwiek dopuszcza do siebie myśl że może nie ma żadnych bogów ani sił wyższych? Taka opcja też jest możliwa.

 

Teoretycznie można to rozwarzyć, jednak moje doświadczenie wskazuje na coś innego, ale oczywiście to dla Ciebie argument być nie musi (być może jestem jakimś szaleńcem, kto wie?).

 

Dla osób o ciągotach do filozoficznego materializmu polecam publikację profesora Iana Stevensona "Dwadzieścia przypadków wskazujących na reinkarnację", książką została wydana również po polsku.

 

Teoria samoistnego powstania zycia na ziemii droga ewolucji zostala juz dawno obalona :)

 

To dlaczego wykłada się ją na każdym uniwersytecie, oraz w każdej szkole publicznej?

 

Pozdrawiam,

Damian

Edytowane przez Damian907
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To dlaczego wykłada się ją na każdym uniwersytecie, oraz w każdej szkole publicznej?

 

Pozdrawiam,

Damian

pewnie z rozpedu caly czas :P

No i z braku innej "naukowej " alternatywy - choc na upartego mozna i naukowo udowodnic ze ewolucjonizm przegrywa z kreacjonizmem.

Matematyki nie da sie oszukac ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Damianie ,zgodziłem się z Magiem 666 ,i zgodzę się z tobą ,jak i z każdym innym Człowiekiem ,ponieważ wszyscy mają to samo na myśli ,lecz świadomość każdego ,nie osiągnęła tego samego poziomu ,dlatego każdy interpretuje i rozumie tą samą rzecz ,czy ideę oraz światopogląd na różne sposoby .

Jakby to zobrazować to na przykład ,większość ludzi dochodzi do 3 poziomu świadomości i z powrotem (3 Czakra -Manipura -władza,ambicja ,chęć posiadania i pouczania ,siła moc.),a iektórzy są nawet nieświadomi świata duchowego ,i własnych emocji ,ponieważ energia duchowa "kundalini" -zwinięty wąż ,jest uśpiona u większości ludzi ,budząc się wspina się do góry ,przechodząc przez każdą z czakr ,aktywując je i wyzwalając szereg niepszyjemnych doznań ,tak fizycznych,duchowych,jak i psychicznych .

Wyjątkowe jednostki wykroczyły świadomością ponad 3 czakrę - 3 poziom świadomości i zaczynają coraz więcej rozumieć ,przykładowo 4,5,6 ośrodki , to ośrodki spirytualne ,natomiast osiągnięcie 7 ośrodka to świadomość Boga czyli stan Oświecenia ,wyobrażany przez artystów ,jako aureola wokoło głowy .

Pozdrawiam .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pewnie z rozpedu caly czas :P

No i z braku innej "naukowej " alternatywy - choc na upartego mozna i naukowo udowodnic ze ewolucjonizm przegrywa z kreacjonizmem.

Matematyki nie da sie oszukac ;)

 

W takim razie udowadniaj.

 

Damianie ,zgodziłem się z Magiem 666 ,i zgodzę się z tobą ,jak i z każdym innym Człowiekiem ,ponieważ wszyscy mają to samo na myśli ,lecz świadomość każdego ,nie osiągnęła tego samego poziomu ,dlatego każdy interpretuje i rozumie tą samą rzecz ,czy ideę oraz światopogląd na różne sposoby .

 

Tak wiem, każdy interpretuje po swojemu, ale tylko Ty masz rację, już to przerabialiśmy...

Edytowane przez Damian907
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hyhy - alez prosze bardzo :P

 

Gdybysmy mieli byc tylko przypadkowym wynikiem slepych sil natury, chaotycznych mutacji i bezcelowej ( w sensie nie posiadajacej celu) ewolucji – podejrzewam ze nie „rozmawialibysmy“ teraz ze soba.

 

Mimo ze wiele rzeczy dotyczacych stworzenia czy powstania swiata, zycia, czlowieka, nie daje sie „racjonalnie“ wytlumaczyc bo przekracza to granice naszego poznania, zawsze mozemy probowac tworzyc modele logiczne i matematyczne ktore nam pomoga jakos zblizyc sie do pewnych niepoznawalnych zagadnien. Dlatego wlasnie wielu wybitnych naukowcow, biologow, fizykow, genetykow, biochemikow usilujacych to robic – porzucilo swe przekonanie o prawdziwosci teorii ewolucji. Zadzialal tu znany ogolnie paradoks – ze im wiecej wiesz, tym bardziej zdajesz sobie sprawe z tego, ze nic nie wiesz ;P

Sprobujmy przyblizyc sobie te przypadkowosc,bezcelowosc i bezprzyczynowosc przy pomocy prostego eksperymentu.- nie oddaje on nawet w czesci skomplikowania procesow zachodzacych w naturze, ale daje nam mozliwosc przekonac sie z jakimi wielkosciami prawdopodobienstwa mamy do czynienia

Wyobrazmy sobie niewidoma osobe trzymajaca w rekach cos co mozna obracac na wszystkie strony. Nie wie co to jest i do czego sluzy. Zas obok siedzi „obserwator“ ktory wie ze jest to kostka Rubika i jak ja ulozyc. Czyli mamy tu nomen omen „slepa nature“ ze tak to okresle i „kreatora“ . Przy kazdym ruchu oddalajacym od ulozenia kostki „kreator“ mowi „nie“ by niewidomy mogl cofnac ruch i wyprobowac nastepny., przy kazdym ruchu wiadacym do jej ulozenia - „kreator“ milczy. Przyjmijmy, ze w tym ukladzie odnalezienie wlasciwego ruchu wiodacego do rozwiazania zajmie 1 minute.a trzeba 120 takich wlasciwych ruchow wykonac by ulozyc kostke. Przy takich zalozeniach niewidomy bedzie potrzebowac 2 godzin by rozwiazac problem wlasciwego zlozenia wzoru na kostce. ( oczywiscie tylko wtedy gdy „kreator“ powie mu ze osiagnal swoj cel)

Natomiast bez osoby „kreatora“ niewidomy potrzebowal by nie 2godzin, lecz okresu czasu 300 razy dluzszego niz wynosi wiek Ziemi – pod warunkiem ze wiedzialby kiedy osiagnal swoj cel i co nim bylo.

Na pierwszy rzut oka mogloby sie wydawac, ze ta zabawa z kostka Rubika prezentuje sposob dzialania ewolucji poprzez dobor naturalny, gdzie proby znalezienia wlasciwego ruchu odpowiadaja mutacjom, a uwagi obserwatora korygujace niewlasciwe ruchy sa odpowiednikiem doboru naturalnego srodowiska odrzucajacego zmiany szkodliwe dla organizmu i jego przetrwania.

No i wszystko pasuje.

Ale niestety tylko pozornie. Podstawowa roznica to wlasnie osoba „kreatora“

To ze przy jego pomocy udalo sie ulozyc kostke w stosunkowo krotkim czasie, bylo mozliwe tylko dzieki jego inteligencji i faktowi ze znal on zamierzony wynik calej tej powyzszej operacji.

Zas dobor naturalny jest zupelnie „nieinteligentny“ i kompletnie przypadkowy – dlatego jak to ladnie kiedys ujal, swiatowej slawy astrofizyk i matematyk , Fred Hoyle – prawdopodobienstwo samoistnego powstania bialek z aminokwasow jest mniej wiecej takie jak to, ze po przejsciu tornada nad jakims zlomowiskiem, z porozrzucanymi chaotycznie pojedynczymi czesciami samolotu, znajdziemy tam potem kompletnie zlozony i gotowy do lotu Boeing 747. :P

 

Dla zainteresowanych tematem, oprocz roznych ksiazek Hoylea, Michaela Behe, Stephena Hawkinga czy innych, polecam na szybko artykul „Stephen C. MEYER, "DNA and the Origin of Life: Information, Specification, and Explanation"

 

:diabelek:

Edytowane przez Ulf
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... całkiem nieźle, Ulf... :);)

- a i ja próbowałem napisać coś na ten temat... (Post 62 / 7 str) ***http://www.ezoforum.pl/chrzescijanstwo/37500-boskie-pochodzenie-czlowieka-prawda-czy-falszz-7.html#post283757...

- choć troszkę z "innej strony"... ;)

 

---pozdrawiam... infedro...:)

Edytowane przez infedro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tych drugich jest znacznie więcej, spójrz na taką Francję albo Holandię, naprawdę uważasz że tam jest tyle "świętych" co "zatwardziałych bezbożników"?

Przypuszczam, że nawet w takiej Francji czy Holandii jest mniej więcej podobna ilość osób o głębokiej wierze, jak i zatwardziałych, zdeklarowanych przeciwników Boga, bo o takich pisałam. Ale obie grupy nie są liczne.

Większość populacji w tych krajach stanowią ludzie obojętni na dobro i zło, zdecydowanie oddaleni od życia duchowego. Nie można ich zatem zaliczyć do żadnej z powyższych grup.

Gdybyśmy chcieli rozpatrywać bardziej szczegółowo tego typu podziały to w tym przypadku należałoby wspomnieć o osobach, które nie są wierzące a jednocześnie nie odrzuciły Boga poprzez swoją świadomą i jednoznaczną deklarację. To są ludzi obojętni duchowo, żyjący „tak, jak im wygodnie” i nie zawracający sobie głowy jakimiś wyniosłymi ideami.

I tak jak wcześnie napisałam, tacy ludzie nie są wrażliwi na zło, nie widzą go, bo widzieć go nie chcą.

Wszystko jest dla nich relatywne, zależne pod punktu „siedzenia”. No chyba, że dotyka ich samych...

 

Czyli tak konkretnie to co?

...

Równie dobrze może być tak że obecność Boga istnieje jedynie w głowach Tych, którzy "chcą ją widzieć".

Np. potrzebne jest komuś określona, dość specyficzna pomoc i „przypadkowo” znajduje się ktoś zupełnie nie znający sytuacji danej osoby, ktoś wręcz dla niej obcy, który wskazuje kierunek rozwiązania problemu.

Inna sytuacja: ktoś planuje wykonanie czegoś, co jest dość skomplikowane i nie do końca ma pewność jak to wszystko pójdzie, a tu tak „z nikąd” trafia się zbieg przeróżnych okoliczności z obszarów zupełnie niezwiązanych i cała sprawa praktycznie sama się załatwia i rozwiązuje.

Nie można w takich przypadkach mówić o skutkach jakichś afirmacji, modlitwy czy magii, bo do takich działań najzwyczajniej w tych przypadkach nie doszło. Można natomiast powiedzieć, że tak działa Bóg wobec osób, które przyjęły Jego miłość, bo właśnie na podstawie doświadczeń takich osób buduje moje wypowiedzi.

Mogłabym tu przytaczać bardzo konkretne opisy sytuacji, które nie były planowane, ale w efekcie ich zaistnienia coś istotnego się dokonało. Ot choćby przypadkowo zapomniane spotkanie. Dość ważne i nie byłoby opuszczone, gdyby... gdyby w jakiś dziwny sposób nie zostało wycięte z pamięci. Zamiast na owo spotkanie osoba poszła na trening, na którym spotkała osobę pilnie potrzebującą konkretnie jej pomocy. Takich przypadków jest całe mnóstwo. Ktoś budzi się rano (śpioch z natury, a budzi się w sobotę o 05 rano) i pierwsza myśl: zbieram się i idę porozmawiać z człowiekiem, który został „przypadkowo” poznany kilka dni wcześniej. Efekt: „przypadkowo” trafia na sytuację, o której nie został uprzedzony, a w której jego pomoc okazała się potrzebna, a jednocześnie sytuacja ta była kolejnym doświadczeniem na drodze, którą podąża.

 

Tylko tyle? Te "dziwne zbiegi okoliczności" to równie dobrze może być karman, albo jeszcze coś innego.

„Przypadek” za „przypadkiem”, a wszystko to „przypadkiem” przypadkiem łączy się z poddaniem się woli Boga.

Powyższe należałoby uzupełnić o przeżycia duchowe, mistyczne, które również „przypadkiem” dotknęły daną osobę, bez jej wcześniejszego zaangażowania, jakichkolwiek praktyk, a jedynie (co zrozumiała po ochłonięciu i powiązaniu faktów) na skutek jej decyzji o poddaniu się woli Boga. Kapitulacji w poszukiwaniu odpowiedzi o sens tej całej ziemskiej układanki.

Przeżyć, z których większa część niewiele miała wspólnego z jakimkolwiek kultem religii odnoszących się do Boga Jedynego.

Czy poddanie się woli Boga, to też karma?

Chyba raczej coś innego...

 

Ostateczną naturę rzeczywistości, przeżywaną podczas tzw. śmierci klinicznej (czyli oddzielenia od fizycznego ciała), opisuje się zależnie do stanu swojego duchowego rozwoju

(nie chodzi nawet o kulturę). I tak istoty myślące w sposób dualistyczny (których jest większość) będą widziały tą Doskonałość na zewnątrz siebie, jako jakiegoś Boga, lub w sposób zbliżony. Istoty bardziej rozwinięte będą w stanie rozpoznać iż ta doskonałość to nic innego jak Ich własna natura (nieodzielna od natury wszystkich istot).

Takie jest przynajmniej moje zdanie.

Ok., tylko, że na razie nie spotkałam się z relacjami osób „po śmierci klinicznej”, które po tamtej stronie zidentyfikowałby się jako Bóg. Wszystkie natomiast, które doszły, aż tak daleko mówią o Istocie odczuwanej z zewnątrz, która swoją naturą ich przenika, otacza itd.

 

Budda nauczał o prawie karmy, czyli o przyczynie i o skutku, a nie o "karze".

Miałam na myśli użytkownika o nicku Buddha J

Który nie tyle nauczał, co wyraził swoje zdanie w tym temacie J

 

Czyli Bóg zsyła cierpienie aby ludzie z tym walczyli? Przecież to jakieś chore błędne koło...

Bóg dopuszcza różne formy istnienia, aby ludzie się uczyli, aby kształtowali swoje człowieczeństwo.

Czy owo cierpienie byłoby aż tak przerażające gdyby wszyscy ludzie żyli zgodnie z Prawem?

Gdyby podstawą ich działania była Miłość (czysta, otwarta, akceptująca) przepełniona Miłosierdziem (wrażliwym, nieograniczonym, naglącym)...

Gdybyśmy wszyscy na pierwszym miejscu stawiali dobro bliźniego, to temat cierpienia po prostu by nie istniał.

 

Pozdrawiam

Asia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.

Tak wiem, każdy interpretuje po swojemu, ale tylko Ty masz rację, już to przerabialiśmy...

 

Damianie, jestem tylko Człowiekiem i zawsze mogę się mylić,nie zawsze mam rację ,jak to ty mi zarzucasz.

Twój zarzut w moją stronę jest niestety całkowicie chybiony (mam za sobą wieloletnią praktykę w samodyscyplinie i samodoskonaleniu ,za to sądząc po twoich postach ,zatrzymałeś się we własnym rozwoju ,i jedyne na co cię stać ,jak wielu innych przed tobą ,to prowokacje i szukania powodów do kłótni .

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy ktokolwiek dopuszcza do siebie myśl że może nie ma żadnych bogów ani sił wyższych? Taka opcja też jest możliwa.

Z pewnością, ale dla konsekwentności toku rozumowania taka osoba powinna wykluczyć również istnienie klątw, magii, tarcz algizowych itp., których działanie również opiera się o istnienie tzw. sił nadprzyrodzonych, których realizmu nie jesteśmy w stanie naukowo udowodnić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybysmy mieli byc tylko przypadkowym wynikiem slepych sil natury, chaotycznych mutacji i bezcelowej ( w sensie nie posiadajacej celu) ewolucji – podejrzewam ze nie „rozmawialibysmy“ teraz ze soba.

 

Dlaczego wysuwasz takie podejrzenia?

 

Mimo ze wiele rzeczy dotyczacych stworzenia czy powstania swiata, zycia, czlowieka, nie daje sie „racjonalnie“ wytlumaczyc bo przekracza to granice naszego poznania, zawsze mozemy probowac tworzyc modele logiczne i matematyczne ktore nam pomoga jakos zblizyc sie do pewnych niepoznawalnych zagadnien. Dlatego wlasnie wielu wybitnych naukowcow, biologow, fizykow, genetykow, biochemikow usilujacych to robic – porzucilo swe przekonanie o prawdziwosci teorii ewolucji. Zadzialal tu znany ogolnie paradoks – ze im wiecej wiesz, tym bardziej zdajesz sobie sprawe z tego, ze nic nie wiesz ;P

 

Jakich "wybitnych naukowców" masz na myśli?

 

 

Ale niestety tylko pozornie. Podstawowa roznica to wlasnie osoba „kreatora“

To ze przy jego pomocy udalo sie ulozyc kostke w stosunkowo krotkim czasie, bylo mozliwe tylko dzieki jego inteligencji i faktowi ze znal on zamierzony wynik calej tej powyzszej operacji.

Zas dobor naturalny jest zupelnie „nieinteligentny“ i kompletnie przypadkowy – dlatego jak to ladnie kiedys ujal, swiatowej slawy astrofizyk i matematyk ,

 

Nie rozumiesz ewolucji, dobór naturalny nie jest "przypadkowy", jest on bardzo precezyjnie określony warunkami środowiskowymi, stąd też dana mutacja będzie albo ujemna, obojętna, albo korzystna, stąd też osobnik mający "lepsze geny" będzie w sposób naturalny lepiej sobie radził, a co za tym idzie będzie miał większą szansę na rozród (a zatem zwiększenie "dobrej" puli genowej). Jak zatem widać na podanym przykładzie, możliwe jest "doskonalenie się" gatunku, bez potrzeby jakiejś zewnętrznej inteligencji. A skoro tak, to istnienie takiej inteligencji jest zbyteczne.

Ale nawet na podanym przykłądzie widać że nie sama inteligencja "kreatora" pomogła ułożyć kostkę, ale jego rady, czy też wskazówki. A w naturze takim wyznacznikiem jest "prawo dżungli" czyli to że przetrwa lepszy (silniejszy, szybszy, bardziej inteligentny), zatem nie ma (ostatecznie) powodu aby wierzyć w Boga stwórcę.

 

dlatego jak to ladnie kiedys ujal, swiatowej slawy astrofizyk i matematyk , Fred Hoyle – prawdopodobienstwo samoistnego powstania bialek z aminokwasow jest mniej wiecej takie jak to, ze po przejsciu tornada nad jakims zlomowiskiem, z porozrzucanymi chaotycznie pojedynczymi czesciami samolotu, znajdziemy tam potem kompletnie zlozony i gotowy do lotu Boeing 747.

 

Podaj mi wzór na podstawie którego On to obliczył.

 

Dziękuję.

 

Pozdrawiam,

Damian

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podaj mi wzór na podstawie którego On to obliczył.

 

Damian

 

Nie jestem az tak biegly w wyzszej matematyce :P

 

Ale poniewaz statystyka jest nieublagana. I matematyka rowniez...wiec pozwolisz ze Cie spytam :

Jak bardzo nieprawdopodobne musi być zdarzenie, by można było słusznie odrzucić hipotezę przypadku?”

 

Otoz to wlasnie pytanie otrzymało ostatnio formalną odpowiedź.

Matematyk i probabilista William Dembski, idąc śladem i udoskonalając pracę wcześniejszych probabilistów, takich jak Emile Borel, wykazał, że przypadek można wyeliminować jako wiarygodne wyjaśnienie, kiedy złożoność danego zdarzenia przekracza dostępne zasoby probabilistyczne.

Oszacował on następnie skromną liczbę „wszechświatowej granicy prawdopodobieństwa” na 1 / 10^150 ( 10 do 150 potegi) która odpowiada probabilistycznym zasobom znanego Wszechświata. Liczba ta zapewnia teoretyczną podstawę dla wykluczania możliwości odwoływania się do przypadku jako do najlepszego wyjaśnienia wyspecyfikowanych zdarzeń o prawdopodobieństwie mniejszym niż ½ × 10^150.

Dembski odpowiada zatem na pytanie o to, ile szczęścia to za dużo, by można było odwoływać się w wyjaśnieniach do przypadku.

 

Nieprawdopodobieństwo zbudowania i zsekwencjonowania nawet krótkiego funkcjonalnego białka jest bliskie wszechświatowej granicy prawdopodobieństwa – punktowi, w którym odwoływanie się do przypadku zakrawa o absurd, wziąwszy pod uwagę „zasoby probabilistyczne” całego Wszechświata. Ponadto, przeprowadzenie obliczenia tego samego typu dla nawet umiarkowanie dłuższych białek sprawia, że miary nieprawdopodobieństwa w dużym stopniu przekraczają granicę.

Na przykład prawdopodobieństwo utworzenia białka o długości zaledwie 150 aminokwasów (obliczone przy zastosowaniu takiej samej metody jak powyżej) jest mniejsze niż 1 szansa na 10^180, a to przekracza najskromniejsze szacunki granicy prawdopodobieństwa, wyznaczonej przez wielomiliardowy wiek naszego Wszechświata.

Wziąwszy pod uwagę złożoność białek, jest nadzwyczaj nieprawdopodobne, by losowe przeszukanie przestrzeni kombinatorycznie możliwych sekwencji aminokwasów mogło zakończyć się otrzymaniem choćby jednego, względnie krótkiego funkcjonalnego białka w czasie dostępnym od początku Wszechświata (a tym bardziej w czasie dostępnym na młodej Ziemi).

Natomiast posiadanie uzasadnionej szansy znalezienia krótkiego funkcjonalnego białka w losowym przeszukaniu przestrzeni kombinatorycznej wymagałoby bez porównania więcej czasu niż pozwala na to kosmologia lub geologia.

Bardziej realistyczne obliczenia (uwzględniające prawdopodobną obecność niebiałkowych aminokwasów, potrzebę znacznie dłuższych białek do pełnienia specyficznych funkcji, takich jak polimeryzacja, oraz potrzebę skoordynowanego działania setek białek w celu wytworzenia funkcjonalnej komórki) zwiększają te nieprawdopodobieństwa, przekraczając niemal możliwości obliczeniowe.

Na przykład wyniki ostatniej pracy teoretycznej i eksperymentalnej nad tak zwaną minimalną złożonością, wymaganą do utrzymania przy życiu najprostszego możliwego organizmu żywego, sugerują dolną granicę około 250 do 400 genów i odpowiadających im białek. Odpowiadająca takiemu systemowi białek przestrzeń sekwencji nukleotydowych przekracza 4^300000.( 4 do potegi 300.000) Nieprawdopodobieństwo odpowiadające tej mierze złożoności molekularnej ponownie w dużym stopniu przekracza 1 szansę na 10^150, a tym samym przekracza „zasoby probabilistyczne” całego Wszechświata.

Jeśli rozważymy pełny zestaw funkcjonalnych cząsteczek biologicznych wymaganych do utrzymania minimalnej funkcjonalności i witalności komórki, rozumiemy dlaczego porzucono oparte na przypadku teorie powstania życia.

 

Wciąż zachowują ważność słowa, napisane w 1963 w Nature przez P.T.Mora:

„Rozważania statystyczne, prawdopodobieństwo, złożoność itd., zgodnie ze swoimi

logicznymi konsekwencjami sugerują, że powstanie i kontynuacja życia nie

jest kontrolowana przez takie zasady. Przyjęcie tych zasad oznacza zgodę na

praktycznie nieskończoną ilość czasu na uzyskanie odpowiednich wyników.

Jednak przy zastosowaniu takiej logiki nie możemy jednak niczego udowodnić“

 

;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypuszczam, że nawet w takiej Francji czy Holandii jest mniej więcej podobna ilość osób o głębokiej wierze, jak i zatwardziałych, zdeklarowanych przeciwników Boga, bo o takich pisałam. Ale obie grupy nie są liczne.

 

Przeciwnicy Boga, dobre sobie:usmiech2_na: To są osoby które świadome odrzuciły koncept Boga stwórcy jako irracjonalny, i/lub nie wierzą w niego z powodów innych. Czyli odrzucili Boga, tak jak dorośli odrzucają istnienie św. Mikołaja. Nie wiem czy można stać w opozycycji do "koncepcji" (a tym dla nieteistów jest Bóg), to trochę dziwne ujęcie, ale ok.

 

Np. potrzebne jest komuś określona, dość specyficzna pomoc i „przypadkowo” znajduje się ktoś zupełnie nie znający sytuacji danej osoby, ktoś wręcz dla niej obcy, który wskazuje kierunek rozwiązania problemu.

Inna sytuacja: ktoś planuje wykonanie czegoś, co jest dość skomplikowane i nie do końca ma pewność jak to wszystko pójdzie, a tu tak „z nikąd” trafia się zbieg przeróżnych okoliczności z obszarów zupełnie niezwiązanych i cała sprawa praktycznie sama się załatwia i rozwiązuje.

 

To są normalne życiowe sytuacje, po prostu jeśli intensywnie o czymś myśliwy, pracujemy nad jakimś zagadnieniem, to choćby nieświadomie dajemy innym ludziom sygnały, na podstawie których są oni w stanie przewidzieć przedmiot naszych poszukiwań. Już nie mówiąc o tym że są ludzie którzy mają naturalnie "szczęście", oraz tacy którzy mają tzw. "dobrą karmę" (czyli dużo pomagali innymy w poprzednich wcieleniach, i teraz inni pomagają również im), do tego można dołożyć ogólną współzależnośc i tzw. prawo przyciągania (choć tu nie mam pewności). Podobnie było w wielu przypadkach u mnie, oraz u innych buddystów (można nawet o tym w necie poczytać), a przecież nie uznajemy idei osobowego stwórcy.

 

Nie można w takich przypadkach mówić o skutkach jakichś afirmacji, modlitwy czy magii, bo do takich działań najzwyczajniej w tych przypadkach nie doszło. Można natomiast powiedzieć, że tak działa Bóg wobec osób, które przyjęły Jego miłość, bo właśnie na podstawie doświadczeń takich osób buduje moje wypowiedzi.

Mogłabym tu przytaczać bardzo konkretne opisy sytuacji, które nie były planowane, ale w efekcie ich zaistnienia coś istotnego się dokonało. Ot choćby przypadkowo zapomniane spotkanie. Dość ważne i nie byłoby opuszczone, gdyby... gdyby w jakiś dziwny sposób nie zostało wycięte z pamięci. Zamiast na owo spotkanie osoba poszła na trening, na którym spotkała osobę pilnie potrzebującą konkretnie jej pomocy. Takich przypadków jest całe mnóstwo. Ktoś budzi się rano (śpioch z natury, a budzi się w sobotę o 05 rano) i pierwsza myśl: zbieram się i idę porozmawiać z człowiekiem, który został „przypadkowo” poznany kilka dni wcześniej. Efekt: „przypadkowo” trafia na sytuację, o której nie został uprzedzony, a w której jego pomoc okazała się potrzebna, a jednocześnie sytuacja ta była kolejnym doświadczeniem na drodze, którą podąża.

 

Miałem podobne sytuacje, dla mnie nie ma oczywistego powodu aby widzieć w nich "interwencje stwórcy", zauważ że gdyby osoba nie poszła na trening to nie wiedziałaby nawet o całym zajściu, byłby to kolejny zwykły dzień, o którym szybko by zapomniała. Więc w podanym przykładzie może nie chodzić nawet o karmana, ale o zwykły przypadek...

 

W każdym razie to dla mnie nadal zbyt mało aby uwierzyć w osobowego stwórcę:kwadr:.

„Przypadek” za „przypadkiem”, a wszystko to „przypadkiem” przypadkiem łączy się z poddaniem się woli Boga.

Powyższe należałoby uzupełnić o przeżycia duchowe, mistyczne, które również „przypadkiem” dotknęły daną osobę, bez jej wcześniejszego zaangażowania, jakichkolwiek praktyk, a jedynie (co zrozumiała po ochłonięciu i powiązaniu faktów) na skutek jej decyzji o poddaniu się woli Boga. Kapitulacji w poszukiwaniu odpowiedzi o sens tej całej ziemskiej układanki.

Przeżyć, z których większa część niewiele miała wspólnego z jakimkolwiek kultem religii odnoszących się do Boga Jedynego.

Czy poddanie się woli Boga, to też karma?

Chyba raczej coś innego...

 

Nawet nie przypuszczasz jak skomplikowana może być karma, równie dobrze można mieć uwarunkowania w kierunku oddania osobowemu bogu (ba! Wg niektórych tekstów ostatnie wcielenie Buddy przed osiągnięciem Nirwany to była bardzo sumienna służba oddania Bogu osobowemu, co jednak nie doprowadziło go do poznania ostatecznej natury rzeczywistości).

 

Już nie mówiąc o tym że "nawrócenie" ku duchowości może dotknąć osoby które wcześniej prowadziły zupełnie przeciętne (tzn. obojętne w tym kierunku) życie, jak np. było u mnie.

 

Ok., tylko, że na razie nie spotkałam się z relacjami osób „po śmierci klinicznej”, które po tamtej stronie zidentyfikowałby się jako Bóg. Wszystkie natomiast, które doszły, aż tak daleko mówią o Istocie odczuwanej z zewnątrz, która swoją naturą ich przenika, otacza itd.

 

Tak, ponieważ jak napisałem większość ludzi jest wciąż więźniami dualizmu, nawet w Tybetańskiej Księdze Umarłych stosuje się "upodmiotowienie" róznych stanów umysłu/aspektów oświecenia. Jest tak dlatego, że ludzie mają wewnętrznie zakodowane pewne archetypy pewnych wartości abstrakcyjnych, jak śmierć przedstawiana jako szkielet z kosą. Jedynie najbardziej zaawansowane duchowo istoty są w stanie rozpoznać iluzozorycznośc podobnej dychotomii.

 

Miałam na myśli użytkownika o nicku Buddha J

Który nie tyle nauczał, co wyraził swoje zdanie w tym temacie J

 

Oczywiście, ale prosze na przyszłość zaznaczać jeśli pisząc o "Buddzie" nie masz na myśli historycznego Buddy Siakjamuniego.

 

Bóg dopuszcza różne formy istnienia, aby ludzie się uczyli, aby kształtowali swoje człowieczeństwo.

Czy owo cierpienie byłoby aż tak przerażające gdyby wszyscy ludzie żyli zgodnie z Prawem?

Gdyby podstawą ich działania była Miłość (czysta, otwarta, akceptująca) przepełniona Miłosierdziem (wrażliwym, nieograniczonym, naglącym)...

Gdybyśmy wszyscy na pierwszym miejscu stawiali dobro bliźniego, to temat cierpienia po prostu by nie istniał.

 

Ale po co mają "kształtować", po co byłaby ta cała krwawa i bolesna rozgrywka? Dla mnie to byłoby zbyt dużo, taka zabawa ludźmi, i z ludźmi, (już nie mówiąc o tym że nie widzę żadnego powodu aby w to uwierzyć).

 

Prosiłbym o śledzenie również wątku:

 

http://www.ezoforum.pl/ogolnie-o-rozwoju-duchowym/33072-cala-prawda-o-bogu.html

 

Ponieważ mam zamiar zadać w nim kilka pytań, nie będą one skierowane bezpośrednio do Ciebie, ale również możesz na nie odpowiedzieć.

 

Pozdrawiam,

Damian

Edytowane przez Damian907
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Damianie, jestem tylko Człowiekiem i zawsze mogę się mylić,nie zawsze mam rację ,jak to ty mi zarzucasz.

Twój zarzut w moją stronę jest niestety całkowicie chybiony (mam za sobą wieloletnią praktykę w samodyscyplinie i samodoskonaleniu ,za to sądząc po twoich postach ,zatrzymałeś się we własnym rozwoju ,i jedyne na co cię stać ,jak wielu innych przed tobą ,to prowokacje i szukania powodów do kłótni .

Pozdrawiam :)

 

 

Cieszę się że w końcu przyznałeś że możesz się mylić, ponieważ odniosłem wrażenie że uważasz że już teraz jesteś oświecony, ale miło że wyprowadziłeś mnie z błędnego mniemania.

Nie wiem na jakiej podstawie uważasz że "zatrzymałem się w rozwoju" (co prawda konto założyłem dwa lata temu, ale aktywnie uczestnicze dopiero od kilku tygodni), ale ok, może wiesz więcej o mnie, niż ja o sobie. Jeśli o mnie chodzi to absolutnie nie szukam pretekstu do kłótni, jedynie wyrażam chęć rozmowy na dość kontrowersyjne tematy, jeśli dla niektórych to zbyt dużo to również ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pewnością, ale dla konsekwentności toku rozumowania taka osoba powinna wykluczyć również istnienie klątw, magii, tarcz algizowych itp., których działanie również opiera się o istnienie tzw. sił nadprzyrodzonych, których realizmu nie jesteśmy w stanie naukowo udowodnić.

 

 

Oprócz w/w musi również (będąc konsekwentną w swoich poglądach) założyć że po śmierci nic nie ma, oraz że wszystko czym jesteśmy to ten zlepek komórek między naszymi uszamy, który bywa nazywany również mózgiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wziąwszy pod uwagę złożoność białek, jest nadzwyczaj nieprawdopodobne, by losowe przeszukanie przestrzeni kombinatorycznie możliwych sekwencji aminokwasów mogło zakończyć się otrzymaniem choćby jednego, względnie krótkiego funkcjonalnego białka w czasie dostępnym od początku Wszechświata (a tym bardziej w czasie dostępnym na młodej Ziemi).

 

Biologia redukuje się do chemii -> chemia do fizyki. A ewolucja biologiczna rozpoczęła się wraz z powstaniem pierwszej cząstki która mógł się reprodukować. Szansa na powstanie takiej cząstki z "pierwotnej zupy"(różne związki chemiczne) jest niewyobrażalnie mała, lecz przy niewyobrażalnym czasie (np. 1 mld lat) i w niewyobrażalnie wielkiej przestrzeni (np. objętość oceanów Ziemskich) może okazać się wręcz pewnikiem.

Natomiast posiadanie uzasadnionej szansy znalezienia krótkiego funkcjonalnego białka w losowym przeszukaniu przestrzeni kombinatorycznej wymagałoby bez porównania więcej czasu niż pozwala na to kosmologia lub geologia.

 

A na ile pozwala? Przecież nikt tego precezyjnie nie wyliczył.

 

Na przykład wyniki ostatniej pracy teoretycznej i eksperymentalnej nad tak zwaną minimalną złożonością, wymaganą do utrzymania przy życiu najprostszego możliwego organizmu żywego, sugerują dolną granicę około 250 do 400 genów i odpowiadających im białek. Odpowiadająca takiemu systemowi białek przestrzeń sekwencji nukleotydowych przekracza 4^300000.( 4 do potegi 300.000) Nieprawdopodobieństwo odpowiadające tej mierze złożoności molekularnej ponownie w dużym stopniu przekracza 1 szansę na 10^150, a tym samym przekracza „zasoby probabilistyczne” całego Wszechświata.

 

Aleś się rozbędził :_jezyk:

Nie oczekuję od razu żadnego organizmu z kilkuset genami! Wystarczy mi cząstką materii która potrafi się powielać, nawet nie DNA, ale może RNA? Może coś jeszcze prostszego? Samoreplikująca cząstka wystarczy, dlatego że cała późniejsza złożoność jest wynikiem jej podziałów (tzn. zmian w tych podziałach, czytaj: mutacjom).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...