Skocz do zawartości

Jak radzicie sobie z samotnością?


Guest

Rekomendowane odpowiedzi

I świetnie, tylko ciężko jest wizualizować kiedy mimo wszystko nic się nie poprawia, a to nie jest taj - piernę i już będzie xD, tu trzeba wytrwałości, mobilizacji, konsekwencji, a o to ciężko. Bardzo ciężko, ale może kiedyś coś jednak się zmieni.:412yk9::icon_smile2:

 

Dokładnie, a u mnie z tą wytrwałością ciężko, szczególnie jeśli efektów nie widać.

Ponad rok temu ogladałam Sekret, czytałam "Potęgę podświadomości", przez dłuugi czas się do tego stosowałam zawzięcie ;) wierzyłam, że uda mi się coś w życiu zmienić jeśli zmienie nastawienie, ale.. możliwe, z to przez przypadek, nagle mi się tak życie pokomplikowało, i tak z radości i entuzjazmu przeszłam w wielkie rozczarowanie, niemal depresję.

Na szczęście wyszłam z tego stanu, nadal mam pozytywne nastawienie, ale już nie tak jak wtedy, juz tak nie wizualizuję, czasami myśle, że co ma nas spotkać to i tak nas spotka, niezaleznie od myśli..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie z wytrwałością raczej różnie bywa. Jeśli o wizualizacje chodzi to nie ma problemu. Jeśli chodzi o rzucanie papierosów to wytrwałość i wola to słabo.. Ważne żeby pozytywnie myśleć. Racjonalnie, ale dobrze :) Stoicki spokój może zachować? Powiem Wam na przykładzie Przyjaciółki. Ona szalona, roztańczona, wszędzie jej pełno, energii od cholery. Myślenie też miała dobre. Okazało się, że dzień przed naszym wyjazdem ze wspólnego mieszkania studenckiego, dostała wiadomość od Mamy, że jest Ona chora na raka piersi. Agnieszka powiedziała mi teraz po czasie, że nie wie co by było gdyby nie to jej myślenie pozytywne. Ta energia i wiara. Ona trzyma Mamę i zachęca do walki. Naprawdę podziwiam myślenie pozytywne u takich ludzi i tą moc wewnętrzną :)

My też musimy myśleć pozytywnie. Samotność może ma Nas czegoś nauczyć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My też musimy myśleć pozytywnie. Samotność może ma Nas czegoś nauczyć?

 

Moze bardziej docenimy kolejnych ludzi w naszym zyciu? Moze tego ma nas nauczyc?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak podejrzewam. Może przez okres samotności powinniśmy załatwić nasze wewnętrzne sprawy, które musimy rozwiązać. Ja np, muszę się nauczyć jak to było być otwartą wśród ludzi. Samotność na pewno pomaga w naszym rozwoju :) ale nie każdy to widzi. Czasami ludzie popadają w tą samotność i tracą się w niej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tez zależy jak długo się jest samotnym.. dłuższa samotność potrafi przygnębić, wszystko też zależy od charakteru człowieka, mi ona zdecudowanie nie służy, ale cóż.. jakoś daję radę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja mam rózne okresy: raz,że chcę się schować i nie mam ochoty na kontakty z innymi,a potem jak mi odbije to w drugą stronę idzie - spotykam się,gadam jak najęta :P.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dłuższa samotność potrafi przygnębić, wszystko też zależy od charakteru człowieka, mi ona zdecudowanie nie służy, ale cóż.. jakoś daję radę ;)

zgadzam sie z Toba, mi tez nie sluzy ale tez daje rade..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zgadzam sie z Toba, mi tez nie sluzy ale tez daje rade..

 

I oby tak dalej. Każdy musi sobie dawać radę, nie ma wyjątków!! :)

Pomyślcie, że samotność to taka ciemna bardzo noc bez gwiazd. U każdego trwa inaczej, krócej lub dłużej. Pewne jest, że gdzieś za jakiś czas zaświeci mała gwiazda:) Czy to będzie miłość, przyjaźń nie ważne. Będzie to coś czego nam tak brakuje a powoduje uczucie samotności :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeżeli czuje się samotnie albo jestem zdołowany wtedy przez ten okres czasu słucham duuużo muzyki mi to pomaga

 

czlowieku muzyki nie slucham aby gdy spie( zawsze na dobranoc leci ) i pracuje bo tam nie wolno( czasem sie lamie zakazy )..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

to może i ja się podłączę do tego tematu, ja jestem samotna (nie lubię tego określenia) już od 3 lat. W moim życiu było kilka chwil totalnej załamki, że „nie chciało mi się żyć” nic mnie nie cieszyło, do pracy chodziłam jak na skazanie, widziałam wszystko w czarnych kolorach. Uważałam, że najważniejszą rzeczą jest bycie z kimś z partnerem. Rodzina w cale nie pomagała, ciągle pytania a kiedy ty wyjdziesz za mąż, czy masz kogoś, że może byś sobie kogoś znalazła, pogłębiały mój stan i mogłam tylko reagować złością . Ja walczyłam z samotności czytając ksiązki, artykuły związane z ezoteryką. O dziwo zawsze przy takiej załamce nieoczekiwanie w moje ręce wpadał jakiś to jakiś artykuł, to ktoś mi podesłał maila, który podnosił mnie na duchu, chciało mi się wyjść z dołka. Kilka razy zdarzyło się też tak, że ktoś inny potrzebował pomocy, wtedy zajęta pomocą tej osobie zapominałam o swojej samotności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważałam, że najważniejszą rzeczą jest bycie z kimś z partnerem.

Ło matko :szok:

Cóż za słowa, od razu nasówa mi się na myśl powiedzenie niechby bił, niechby pił, ale by był .

Dziewczyno to nie jest najważniejsze, wolę już być sama ale szczęśliwa i w zgodzie ze swoim sumieniem i sobą. Mieć szacunek do siebie i innych niż być z kimś (czyt. partner).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie że, nie myśli:icon_smile2:

Ale kiedy słyszysz bez przerwy " a kiedy wyjdziesz za mąż", " latka lecą", "noo mogłoby już być jakieś wesele", to czasami kiszki się skręcają i :412yk9:

 

A tak na poważnie, to był czas kiedy sama zaczełam się zastanawiać, co ze mną nie tak, skoro w tak "podeszłym" wieku (wtedy lat 27:icon_smile2:) nie mam męża, dzieci i czegoś tam jeszcze, co miałoby wskazywać, że jestem "normalną" kobietą. Chciałam na siłę, no i dostałam po nosie.

 

Samotność bywa trudna, ale jeśli ceną za pozbycie się jej, ma być rezygnacja z własnej osobowości, to ja wolę być "nienoramlna".

Chociaż nie tracę nadziei, że gdzieś jest ktoś taki ""nienormalny" jak ja, a póki co cieszę się życiem takim jakim jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale kiedy słyszysz bez przerwy " a kiedy wyjdziesz za mąż", " latka lecą", "noo mogłoby już być jakieś wesele", to czasami kiszki się skręcają i :412yk9:

 

A tak na poważnie, to był czas kiedy sama zaczełam się zastanawiać, co ze mną nie tak, skoro w tak "podeszłym" wieku (wtedy lat 27:icon_smile2:) nie mam męża, dzieci i czegoś tam jeszcze, co miałoby wskazywać, że jestem "normalną" kobietą.

 

Skąd ja to znam :icon_smile2:

Może człowieka sz... trafić jak to słyszy, mimo, że się ma 27 lat wrr

Ale tak skoro wszystkie moje koleżanki to już mężatki właśnie, w rodzinie już nie wspomnę to czego się spodziewać..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w istocie nie myślę tak i nigdy nie myślałam, nie po to czytam artykuły i książki ezoteryczne żeby myśleć tymi kategoriami "niechby bił, niechby pił, ale by był ", tam może myślą moi znajomi i rodzina, która za wszelką cenę chce mnie uszczęśliwić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
myśleć tymi kategoriami "niechby bił, niechby pił, ale by był "

 

Im więcej ma się lat, tym wymagania rosną. Życie jest za krótkie by unieszczęśliwiać się na siłę, chyba lepiej "oswoić" samotność, niż cierpieć bez sensu............

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Muzyka, spacer, ksiazki, gotowanie, sprzatanie, prasowanie. Tak sobie radze z samotnoscia :].

Wydaje mi sie jednak, ze to ja sama odsunelam od siebie ludzi, wylaczylam telefon, przestalam wchodzic na fb i moi przyjaciele wkurzyli sie na mnie, bo wiedza, ze zle ze mna. Z nikim sie nie dogaduje.

Ale szukam wlasnie nowych rzeczy...a wiecie od czego sie zaczelo, ze chcialam rzucic jakis urok na mojego ex zeby do mnie wrocil...(naiwne) i tak tutaj trafilam.

Nawet siedzenie na takim forum pomaga.

Tak sie tez stalo, ze od tygodnia jestem chora, od poniedzialku leze w lozku, mozna zwariowac...Szczegolnie, ze on sie nie oddzywa (dosc swieza sprawa).

Uwazam, ze najlepszym sposobem na samotnosc jest sie stac przyjacielem samego siebie, wtedy wytwarzamy pozytywna energie, ktora przyciaga ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Tak czytam i czytam Wasze komentarze i powiem że mnie też otacza samotność i brak kontaktów w towarzystwie. Moim głównym towarzystwem to tylko rodzina i najbliżsi. Nie tak dawno też poznałem dziewczynę przez neta tak claudia141 łączyła nas wspólnie muzyka i wspólny gatunek jak u Sizi a nawet prywatnie od czasu do czasu spotykaliśmy się coś w nas nawet zapukało w środku ale cóż nie tak dawno dała mi kopniaka i teraz znowu jestem samotnikiem. Praktycznie nie mam z kim rozmawiać nawet już przez neta. Jedynie co mnie uspokaja to właśnie muzyka i swoje hobby to mi daje motywacje, ale brak drugiej osoby i rozmowy z nim wraz ze wsparciem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozumiem Cie bardzo dobrze, tez czuję się samotna nawet gdy obok są ludzie, mam faceta, ktory czasem nie potrafi zrozumiec mojej samotnosci i smutku w mych oczach, głowa do gówy moze to przez pogodę:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja od zawsze trzymam się z dala od ludzi.Od zawsze jestem samotny.Unikam ludzi, a oni unikają mnie.Jak z tym żyć i tak się w ogóle da?.Oczywiście że się da...Wystarczy nie mieć żadnych uczuć (no może poza tymi negatywnymi).Ale nikt z was nie chce być samotny to boli..naprawdę boli...

Edytowane przez Immortalos
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasami samotnosc jest a czasmi sie zmienia w towarzystwo gdy przyjdzie na to odpowiedni moment, najlepiej sie zajac swoim hobby i w nim szukac towarzystwa, a moze sie znajdzie odpowiednich ludzi ... wystarczy tylko chciec ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zgadzam się najgorzej jak Ci ludzie myślą że są właściwymi ludźmi, czyli dajemy sami im szczęście a nie możemy tego samego oczekiwać w zamian bo w głębi serca jesteśmy inni niż się przedstawiamy..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zalezy tez od typu czlowieka jakim jest ... To od niego zalezy czy chce naszego szczescia czy tylko od nas wiecej, wiec za nim zacznie czlowiek sie angazowac pierw powinien poznac lepiej ta druga strone, a potem myslec co dalej ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

owszem ale ja mówię też o rodzinie czy bliskich przyjaciołach o tzn odmienności kiedy masz poczucie że nikt Cię nie rozumie a jeśli już masz jakikolwiek pomysł na życie to wszyscy go krytykują .. jest to nie możność postawienia granic wiem ale jak postawić granice komuś kto nie żywi żadnych wyższych idei a jesteśmy w jakiś sposób zależni od takich ludzi .. ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Święta prawda, która pasuje do mnie....

Pewnie z tego powodu duża część osób przebywa na tym forum.

 

Żyjemy w konsumpcyjnym świecie, gdzie główną rolę odgrywają pieniądze. Obracamy się ciągle wśród ludzi dla których celem życiowym jest zarabianie, bądź zabawa. Niektórzy robią wszystko, byle tylko przypodobać się innym osobom, które wydają się fajne. Np. słuchają konkretnej muzyki, by wieczorami spotykać się ze zgrają podobnych osób w lesie na picie piwa i używanie innych używek. Dla niektórych liczy się tylko by uchlać się do urwania filmu i tarzać po ziemi, bo to "dobra zabawa". Hedonizm sensem istnienia. Inni uczą się godzinami suchej teorii suchych nauk, bo tak przyzwyczaili ich rodzice. Chcą mieć dobre wykształcenie. Po co? Żeby dobrze zarabiać. Po co? Żeby ich dzieci mogły pójść do dobrej szkoły, żeby dobrze zarabiać... Niektórzy zatracają się w swoich pasjach, zwykle pasję zastępując rutyną, że nie widzą świata poza nią i zatracili umiejętność obiektywnego osądu. Inni wpadli w rutynę dnia codziennego: praca-jedzenie-spanie-praca-jedzenia-spanie i tak od piątku do piątku, tydzień po tygodniu, rok po roku, od urodzenia do śmierci. Dla tych ludzi liczy się albo jedynie dzień dzisiejszy, albo nic. System wartości mają dość płytki. Odwaga, honor to przestarzałe i śmiesznie brzmiące hasła. Marzenia to sfera ludzi bez życia o zbyt bujnej wyobraźni.

 

Nie mówię, że używki, wykształcenie, praca są złe. Też lubię poużywać i się bawić, rozumiem wagę dobrego wykształcenia no i w końcu z czegoś trzeba żyć. Ale ja czuję tak jakby pustość tego wszystkiego. Zabawa nie daje mi tyle radości, bym chciał ją uprawiać tak często. Czuję bezsens nauki i pracy, choć lubię uczyć się niektórych rzeczy i lubię jeść. Dlatego choć mam przyjaciół, z którymi przebywam dość często czuję się samotny. Jestem z nimi, ale jednak oddzielony. Nie należę do żadnej grupy. Lub należę do grupy tych, którzy do żadnej grupy nie należą. Wartości, którzy inni posiadają nie pasują do mnie, czuję, że w życiu ważne są również inne rzeczy. Niestety nie wiem jakie. Dlatego wchodzę na to forum. Wydaje mi się, że ludzie właśnie poszukują innych wartości trafiają na to forum i okazuje się, że nie tylko oni przyszli tu w tym celu. Do tego w internecie łatwiej jest się pokazać. Mamy mniejsze opory. Tworzymy tu sobie taką społeczność, zaczynamy rozpoznawać niektórych użytkowników bardziej rzucających się w oczy. I tak siedzimy samotni, szukający odpowiedzi.

 

ALE PATOS

Edytowane przez koteł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie problem samotności ma dwa oblicza: pozytywne i negatywne. Pierwsze z nich to stan wolności, brak naglących zobowiązań, czas najcenniejszy gdy mogę krążyć po własnym pokoju, nie będąc przez nikogo rozpraszanym. Wtedy się realizuje i wypoczywam. Jednakże po około dwóch tygodniach przychodzi apatia i człowiek zaczyna tęsknić za ludźmi, jakąkolwiek przygodą. I tak oscyluje między tymi dwiema skrajnościami. Po okresie intensywnym przychodzi czas stabilizacji. Ludzie męczą na dłuższą metę. Niby tylu znajomych ma się dookoła, a tak prawdę mówiąc poza dwoma, czy trzema osobami reszta nie ma większego znaczenia. Tylko udawane uprzejmości i próby podtrzymywania dialogu. Poza tym ludzie się zmieniają; na gorsze, na lepsze. Nie ma oparcia. Ale najlepiej o tym nie myśleć i robić swoje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie z wypowiedzia Miłodziada rzeczywiscie czasami ma sie dwoch czy trzech znajomych a reszta nie ma znaczenia, dlaczego? Parktycznie ich nie widujesz, poniewaz maja swoje zycie a ty swoje ... jakby nie bylo portali spolecznosciowych by nawet nie wiedzieli co sie z toba dzieje, poki co zobacza cie tylko na zdjeciu i wtedy moze sie odezwa ooo widze ze masz nowa dziewczyne itp. a tak normalnie nic nie wiedza bo po co maja niby wiedziec ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego tak jest? Jak dla mnie to problem często leży w nas samych. Po sobie widzę, że od czasu jak dostałem w łeb od przyjaciół w sposób całkiem perfidny, to jestem bardzo nieufny i większość odruchów ze strony innych traktuje negatywnie, przez co ciężko nawiązać mi głębsze relacje z nowymi ludźmi. Zresztą nieszczególnie mi na tym zależy, ale z drugiej strony? Drażni mnie to, że ludzie w 95% przypadków jak do mnie dzwonią, to coś chcą. "Ja" nikogo nie obchodzę, jestem tylko narzędziem, udzielającym informacji. Żeby ktoś ot tak zagadał, zajrzał na kawę gdy obok przechodził. Niejednokrotnie próbowałem to przełamać, samemu wychodząc z inicjatywą, ze średnim skutkiem. I tak wielu ludzi zamyka się w hermetycznej grupie swoich znajomych i każdy idzie w swoją stronę. I cóż robię to samo, bo nie mam zamiaru nikomu w tyłek włazić. I takie błędne koło. Zresztą w relacjach damsko-męskich jest podobnie. No mercy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mlodziad powiem ci ze mamy podobny problem, ze jak ktos chce ode mnie to wie do kogo sie zglosic lecz gdy ja o cos prosze wtedy nie mam zadnego zdania praktycznie zawsze jest jakas wymowka, dlatego tez sie nikogo nie prosze a juz taki przypadek mialem, po co mam kogos prosic o pomoc jak mi nie chce jej udzielic. Co do relacji damsko-meskich tez juz sie nie zamierzam wpraszac, wtedy wlasnie sie te kolo odwraca ze ty chciales a ona nie np., wiec lepiej by ona chciala niz ty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do relacji damsko-meskich tez juz sie nie zamierzam wpraszac, wtedy wlasnie sie te kolo odwraca ze ty chciales a ona nie np., wiec lepiej by ona chciala niz ty.

 

Tak to częsty problem, choć bardziej miałem na myśli kwestię negatywnych doświadczeń. Dla przykładu mój dalszy znajomy był kiedyś szczęśliwie zaręczony. Był dobrym chłopcem, starał się, był wręcz idealistą gdy tak nagle dziewczyna zostawiła go, wymyślając jakieś durne powody. Kolega miał ciężko, ale doszedł do siebie, ale już nie był taki sam. Od tamtego czasu dziewczyny traktuje użytkowo, zmieniając je jak rękawiczki. One znowu czują się wykorzystywane i narzekają, że faceci to tacy dranie. I koło się zamyka. Oczywiście działa to i z drugiej strony. Taka szarpanina za urażoną przeszłość. Dobra koniec offtopu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...