Skocz do zawartości

Bercikowe przygody z ezoteryką i nie tylko

  • wpisów
    9
  • komentarzy
    26
  • wyświetleń
    5 719

Współtwórcy bloga

  • Ejbert 6
  • Makrela 3

Matka surogatka czyli Hilton i hejterki


Ejbert

195 wyświetleń

Ostatnio głośno się zrobiło o Paris Hilton, która została mamą. Niesamodzielnie. Nosiła ciążę i urodziła za nią inna kobieta. I to bardzo nie spodobało się innym kobietom, no bo jak to? - co to za matka! Matka przecież musi sama urodzić, żeby była matką.

Hejt jaki się wylał na tę kobietę jest przerażający. Przerażający tym bardziej, że większość hejtujących to kobiety. Podejrzewam, że wcale nie chodzi im o to, jak to dziecko zostanie wychowane i czy będzie kochane. Nie - one są oburzone, bo same musiały rodzić, a tu proszę, baba kasiasta i kupiła sobie dziecko od surogatki. Nie jest ważne, że Paris śmie je kochać, ważne jest to, by wylać na nią kubeł pomyj i zawartość nocnika razem wzięte. Bo to takie fajne móc sobie na kimś bezmyślnie i bezkarnie ulżyć i wyzłośliwiając się odbić swoje frustracje, swoją zazdrość, zawiść, własną szaroegzystencjalność. Bo nie chodzi tym bogobojczyniom o żadną etykę i takie tam pierdóły. Nikt się nawet na ten temat nie zająknął. I nikt się nie zająknął dlaczego Paris to zrobiła. 

Być może chciała tylko uniknąć trudów związanych z ciążą i ładnie wyglądać, a być może miała jakieś problemy z zajściem w ciążę. Tego nie wiem. I nie zamierzam jej osądzać. Myślę tylko, że nie jest lepsza ani gorsza od osądzającej ją gawiedzi. Jest takim samym człowiekiem jak każdy z nas.  Ale jest bogata, ale jest znana, ale lepiej jej się powodzi i to już samo w sobie jest nie do przebaczenia. Przebaczyć to mogłaby taka hejterka sobie samej, gdyby nie mogła zaciążyć i udało się jej załatwić sprawę w ten sam sposób co Paris. 

Co lepsze w tym wszystkim: otóż są i tacy, którzy uzurpują sobie prawo do wskazywania drogi, którą powinna iść Hilton, bo na przykład mogła adoptować biedne dziecko z sierocińca, no ale tego nie zrobiła, Woli mieć własne (zapłodnienie in vitro się odbyło) - no co za podła suka!

Dla mnie istotne w tej historii jest to, kim my sami jesteśmy i jakim prawem osądzamy drugiego człowieka, nie znając go w ogóle, nie wiedząc, co mu w duszy gra i jakie przyświecają mu  motywacje.

Wszystko, co "wiedzą" hejterki to fasada - medialne ploty z życia gwiazd, tworzone na użytek publiczny, także przez same gwiazdulki, którym zależy by się utrzymać na fali. Ale to nie jest prawdziwe oblicze tych ludzi. A oni są tacy sami jak Ty i ja. Tak samo jedzą, piją, śpią, pierdzą, wydalają jak my. Tak jak i my złożeni są z zalet i wad. Tak samo mają dobre i złe chwile w życiu. Tak samo chorują, martwią się, płaczą i tak samo się cieszą jak my, tak samo kochają i odczuwają emocje.

Paris Hilton dzięki temu w jaki sposób została matką odmówiono prawa do posiadania uczuć. Jakichkolwiek, nie tylko macierzyńskich. Odmówiono jej również prawa do zmiany światopoglądu. No przecież taka pusta, zajęta własną karierą lala nie ma prawa do rozwoju, nieprawdaż?

I powiem wam, że nie obchodzi mnie ta konkretna historia, nie jestem fanem Paris, mam w nosie jej życie i jej sprawy. Lecz dzięki takiej swojej decyzji stała się punktem bardzo zapalnym i po raz kolejny przekonałem się, jak łatwo jest zobaczyć źdźbło w oku bliźniego, nie widząc belki we własnym. 

 

Osobnym zagadnieniem jest produkcja dzieci na zamówienie, tu mówię już w kontekście etycznym, gdyż czym innym jest urodzenie dziecka przez jedną kobietę drugiej kobiecie, która chce zostać mamą (nie wnikam w powody, one mogą być różne), a czym innym rodzenie na sprzedaż. Na części na przykład albo do pedofilskich burdeli. I to są jedyne sytuacje, w których nie tylko zhejtowałbym takich producentów i odbiorców, ale też osobiście bym ich podpierdolił ministerstwu podległemu Zbigniewowi Z.

  • W punkt 1
  • Super 3

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

  • Super User
Ariesza

Napisano (edytowane)

Podobny hejt wylewa się także na kobiety, które miały cesarkę na życzenie. Pełno tego na grupach parentingowych na FB. Niech tylko jakaś śmie przyznać, że takową miała, to zlatują się „prawdziwe” matki i obelżywie komentują inną kobietę. Że to niby nie są narodziny, a wydobyciny. Kiedyś pod jedną taką dyskusją znalazłam bardzo ciekawy komentarz. Autorka tłumaczyła, że wiele kobiet nie może sobie pozwolić ani na cesarkę, ani na prywatną opiekę. Trafiają do zwykłego szpitala, gdzie rodzące kobiety bywają traktowane jak zwierzęta, rodzą też w bólach po kilkanaście albo więcej godzin. Poród dla wielu kobiet JEST traumą. Tak wielką, że żeby jakoś to sobie wytłumaczyć, nadać znaczenie całemu cierpieniu jakie przeszły, wchodzą w rolę matek-polek, które są dumne ze swoich poświęceń i później wmawiają innym, że to jedyna słuszna droga. Mają problem z patrzeniem na kobiety, które poród miały w innych warunkach - nie mogą znieść myśli, że mogło być inaczej, lepiej, w lepszych warunkach, bez poświęcania się, ale im to nie było dane. Widok takich kobiet podważa cały sens ich cierpienia.

Edytowane przez Ragna
  • W punkt 2
  • Super 2
Odnośnik do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...