Skocz do zawartości

"JA" nie istnieje.


BezimiennyMag

Rekomendowane odpowiedzi

@HellVard

 

Ty nie rozumiesz tego, chcesz spojrzeć intelektualnie na to, widzisz Ty nie chcesz się ruszyć ze swojego komfortu "JA" - jesteś w stanie nam uwierzyć w to, że "JA" nie ma - to żałosne, przestań tak robić, zatrzymaj się i zweryfikuj to w praktyce, nie ufaj, nie wierz mi w to co pisze, sam się o tym przekonaj i zweryfikuj.

 

A jak mam sojrzeć, jeżeli nie intelektualnie? Snuć domysły? Zadaję konkretne pytania, na które Ty nie odpowiadasz, tylko powtarzasz jak papuga "spójrz", "zweryfikuj". Co ciekawe, od początku sam nie napisałeś czym według Ciebie jest te JA, z którym tak zażarcie walczysz. Nie jestem w stanie Wam uwierzyć, chcę kierować się faktami, a żeby je poznać, trzeba zadawać pytania, na które odpowiedzi Ty unikasz. I proszę Cię, skończ wreszcie z takimi określeniami, jak "rzygi", "masturbacja" i "żałosne". To naprawdę nie przydaje mocy Twoim argumentom, zapewniam Cię. Chcesz, żebym się przekonał. Dobrze, powiedz, jak Ty to zrobiłeś. Jak wyzbyłeś się iluzji JA?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobre pytanie – w momencie, w którym zauważasz (to umysł!) paradoks rzekomego tworu „ja” kolejne iluzje zostają zidentyfikowane.

 

Nadal nie odowiedziałaś na pytanie. Kto ma doświadczyć tej iluzji, jeżeli nie istnieję? Umysł? Jeżeli on tego doświadcza, to dlaczego ja (niestety nasz język komunikacji nie pozwala się uwolnić od tego słowa :P) to odczuwam? Czy w momencie zdemaskowania iluzji, nie powinna ona się rozpłynąć? Jeżeli tak się stało w Twoim przypadku, to kim jest istota ukrywająca się pod nickiem mademoiselle333? To ciało kierowane przez umysł? Kto pisze te posty, jeżeli nie istniejesz? Powtarzam: Jak iluzja może sobie zdać sprawę z własnej iluzoryczności?

 

 

Co odpowiedź wyżej nie wystarczyła? ;)

Ja krótko i na temat: żyję w prawdzie. Zmieniło się wszystko, mimo, że tak naprawdę nic nie uległo zmianie. Zauważyłam jak jest i zawsze było :)

heh, jak filozoficznie. Po prostu – inne podejście do życia, weryfikacja wszystkiego, która ciągle trwa..

 

Skąd wiesz, że to jest ta prawda najprawdziwsza? Że nie przeszłaś z jednej iluzji do drugiej?

 

 

Ja nie sądzę – ja wiem, że w życiu nie żyłam bardziej niż teraz :)

 

Co przez to rozumiesz?

 

 

Jasne, że mógłbyś. Jednak, ja nie wyszłam z nożem na ulicę. Nie masz się czego bac :)

 

WERYFIKUJCIE.

 

 

Masz rację, nie wyszłaś. Nie napisałaś tego posta, nie wstałaś dzisiaj z łóżka, w ogóle się nie narodziłaś. Kto więc snuje te rozważania o iluzji? Druga iluzja? Ciało? Mózg?

Edytowane przez HellVard
bo tak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co Za Bzdury ,Wiele Przeżyłem ,I wiele widziałem ,ale większej głupoty nie słyszałem w moich wszystkich milionach żywotów ,weryfikować JA to jak weryfikować Boga W Sobie,Swoją Wewnętrzną Moc ,Czakra Brzucha "Manipura" Dolny Zbiornik Energii "Dan Tien "Według Chińskiej Filozofii .

Czyli weryfikować JA ,to weryfikować Siebie Wewnątrz jako Duchowej ,Eterycznej Istoty.

I dzięki Bezimiennemu coś sobie wreście uświadomiłem ,że weryfikować to odkrywać prawdę O Sobie ,O Swoim Wewnętzrznym JA ,Wewnętrznym Dziecku Z Psychologii.

A widzieliście Egzorcyzmy Emilie Rose czy jakoś tak ,Demon /Diabeł/Szatan u niej egzorcyzmowany mówi - Nas Jest Legion.

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w mozgu jest "ja"?w wewnętrznym dziecku jest "ja?"ja" to wewnetrzna moc? jedno pytanie. gdy mówisz "ja costam" -gdzie jest to "ja"?. rozpraszacie sie na miliony sposobow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edii, raczej chodzi mi o to, ze nie ma sensu o tym dyskutowac (co zreszta napisalam), bo jest to znowu cos, czego nie da sie potwierdzic i jest tylko przekonaniem danej jednostki.

 

 

To po co dyskutujesz i zaśmiecasz temat? Namawiamy do tego aby to potwierdzić - zweryfikować. Prawda nie jest przekonaniem.

 

3. Ale ja mam swoją prawdę, papa!

 

Prawda nie jest subiektywna Coś jest prawdziwe albo nie. Prawdziwe w każdym przypadku bądź fałszywe w każdym - kobieta nie może być trochę w ciąży, między prawdą, a fałszem nie ma nic. Prawda nie zależy od Ciebie ani nie musisz w nią wierzyć aby zasłużyła na miano "prawdy". Nie potrzebuje innych prawd aby ją podbudowały. Prawda jest samodzielna i oczywista.

 

Zrozum - Prawda jest prawdą niezależnie od jej pojęcia czy wiary.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to nieposiadanie "Ja" przez was jest dla mnie i jak widzę dla wielu abstrakcją. Wytłumaczcie co to znaczy.

 

Chodzi o sposób myślenia, że ciało, myśli itd. nie są moją własnością, tylko są same sobie, a to, że mi się wydaje, że jestem ich władcą i je obserwuję, to złudzenie, bo mnie nie ma? :icon_cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, nie wyszłaś. Nie napisałaś tego posta, nie wstałaś dzisiaj z łóżka, w ogóle się nie narodziłaś. Kto więc snuje te rozważania o iluzji? Druga iluzja? Ciało? Mózg?

 

Zwróć uwagę na JA i co ono wnosi w Twoje życie . Przypomnij sobie ostatnią kłótnię z kimś bądź kogoś kto Cię obraził .Zadaj sobie pytania odnośnie tych sytuacji kogo obraził i dlaczego się tak poczułem ? Dlaczego uwikłałem się w kłótnię ? jak się po niej czułeś?

 

To jest JA

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest mały procent "JA", to jest znacznie głębszy syf niż takie sytuaje, to niszczy życie, psuje psyche i mózg, ciało. Zabiera okazje sprzed nosa i wiele innych, ale warto nawet od tego zacząć.

 

 

To wszystko jest do zweryfikowania, TUTAJ można zobaczyć jak inni weryfikowali.

 

 

Wy leniwe dupy, myślicie, że całe życie mama wam będzie przynosić obiad przed kompa? Ruszyć się i weryfikować, zacząć myśleć w skupieniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mogą zobaczyć głębiej jak nie widzą podstaw JA ? i nie rozumieją czym jest ? Od czegoś muszą zacząć pokaż im kierunek jak sam napisałeś że chcesz im pomóc .

 

To tak jak Hilary szukał swoje okulary .Wiesz gzie je mają a każesz im szukać po pokojach .

 

Drobne Wskazówki są ważne dla nich

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zastanawiające...no całkiem dobra reklama na propagowanie strony, a że zapytam czy to nieistniejące Ja dało Ci taki pomysł, żeby wszystkie leniwe dupy odwiedzające ezoforum weryfikowały się dzięki bezlitosnej prawdzie?

aaa Eddi jesteś tam już adminem czy modem, że robisz za naganiacza :P, noo a jeść już możesz czy dalej jak w temacie http://www.ezoforum.pl/sposoby-na-klatwy-i-uroki/50209-nie-moge-jesc.html

No niezła manipulacja, aż miło popatrzeć jak to owce dają się urabiać :icon_biggrin:

Edytowane przez peyotl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadal nie odowiedziałaś na pytanie. Kto ma doświadczyć tej iluzji, jeżeli nie istnieję? Umysł? Jeżeli on tego doświadcza, to dlaczego ja (niestety nasz język komunikacji nie pozwala się uwolnić od tego słowa :P) to odczuwam?

 

Mój drogi – zacznij myślec. Jeśli to, co mówimy jest prawdą to znaczy, że można do tego dojąc za pomocą logiki i dedukcji.

Piszesz, że nic nie przyjmujesz na wiarę – to idź i zweryfikuj.

Jak można Cię przekonać – choćby intelektualnie do jakiejkolwiek teorii, skoro sam nie wejdziesz w nią głębiej, zwłaszcza, że „obiekt badawczy” masz dostępny :)

 

Nikt nie doświadcza iluzji,

Iluzja po prostu jest programem w umyśle.

Nit nie odczuwa. To umysł sądzi (wpojono mu taki program), że istnieje ktoś, kto miałby odczuwac.

Odczucia istnieją. Mózg, ciało, świadomośc także.

Zresztą pisaliśmy już o tym.

 

Czy w momencie zdemaskowania iluzji, nie powinna ona się rozpłynąć?

Sprawdź sam.

 

Jeżeli tak się stało w Twoim przypadku, to kim jest istota ukrywająca się pod nickiem mademoiselle333?

Pisałam już o tym, co jest. Czytaj ze zrozumieniem i uwagą.

Nie ma żadnego ”ja”, które definiowałoby tą istotę. Jest wytworem świata i jego częścią, taką samą jak drzewo, czy cokolwiek innego.

Jest mózg, który ma narzucone przez środowisko programy. Jest ciało, które odbiera bodźce, jest świadomośc, są uczucia, wpomienia, doświadczenia itd.

Do nikogo nie należą.

Mademoiselle333 można uznać za zbiorczą nazwę tego wszystkiego.

Nikt nie posiada mademoiselle333.

Żadne „ja” nie jest mademoiselle333. Nie ma tu nawet miejsca na nie.

 

 

Jak iluzja może sobie zdać sprawę z własnej iluzoryczności?

Iluzja nie zdaje sobie sprawy. "JA" nie jest rzeczywiste.

Umysł może rozkminic, że „ja” jest iluzją. Nikt nie może wiedziec, że „ja” iluzją.

Umysł, jak najbardziej.

 

Skąd wiesz, że to jest ta prawda najprawdziwsza?

Nie ma prawdziwszej prawdy :D.

Zdanie jest albo prawdziwe, albo fałszywe.

 

Co przez to rozumiesz?

Bierz się do roboty, a nie dywagacji, które nic Ci nie dadzą, tylko wytworzysz sobie jakieś mętne wyobrażenie na dany temat.

Ty podobno szukasz drogi. Więc rusz się.

 

Nie napisałaś tego posta, nie wstałaś dzisiaj z łóżka, w ogóle się nie narodziłaś. Kto więc snuje te rozważania o iluzji? Druga iluzja? Ciało? Mózg?

Czytaj uważnie.

Nie istnieje, tylko (i aż) rzekome „ja” (Twój rdzeń, ktoś, kto ma wolną wolę, nadzoruję pracę umysłu, czy ciała itp.).

Twierdzenie: mademoiselle333 napisała post jest prawdziwe. Pomyśl. Wróć się do fragmentu tej wypowiedzi dotyczącego tego, czym jest mademoiselle333. Nieco logiki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edii zanim ocenisz kogoś ,pomyśl parę razy ,czy aby ten ktoś nie ma nieco racji ,przecież człowiek uczy się całe życie [ W Poznawaniu Prawdy O Sobie ,Czyli O JA Wewnętrznym ) ,raz jest nauczycielem dla innych ,a raz uczniem .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie jest "JA" w intuicji w takim razie?

 

Jeżeli mówisz gdzie jest "JA" itd. to tłumacz to, a nie rzucasz i bierzesz nogi za pas.

 

"JA" jest w intuicji gdzie? Czy Twój umysł szuka punktu zaczepienia aby się z czymkolwiek utożsamić?

 

Dla głodnego resztki ze śmieci nie będą nienormalne ponieważ tak to sobie tłumaczy aby się poczuć wygodniej i bezpieczniej.

 

Utożsamiasz się z czymś aby "JA" mogło dalej Cie wykorzystywać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To Już jest Nudne -Weryfikuję (Dojrzewam i Poszukuję Prawdy W Sobie )? Czy Nie Weryfikuję ? Jest JA ? A Może Nie Ma JA ? ,JA Jestem ,Istnieję ? Czy Umarłem Za Życia ? ,Poprostu Intuicja To Oświecona Jaźń Czyli JA .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie muszę się z nim utożsamiać, to wynik dojrzałości i doświadczeń. Gdzie jest intuicja, hehe no dobre pytanie. Chcesz w sposób empiryczny odnaleźć , udowodnić gdzie jest intuicja.

Skoro mówisz Ja nie istnieje albo jeśli jest u Ciebie w zaniku :P to jak można Ci to wytłumaczyć? Jeśli nie masz intuicji to właśnie utożsamiasz się z różnymi dziwnymi wytworami umysłu - bogami, demonami, archetypami, pozostałościami kulturowymi z innych epok, z kumplami z pracy, z panem z tv , z forum o bezlitosnej prawdzie z ulubionym meblem, czy z jakakolwiek rzeczą, która ściąga w dół , a nie wzmacnia potencjał.

JA to jest intuicja, u każdego w innym stopniu rozwinięta, natomiast drugie Ja to tzw. Ego które wynika z niesłuchania Intuicji w wyniku czego dochodzi do powstania różnych dziwnych spekulacji choćby w tym temacie.

 

poza tym gdzie jest intuicja :D jeśli o to pytasz to odpowiem Ci: w "miejscu" do którego nie masz dostępu, przynajmniej na razie, czasami cuda się zdarzają hehe, ale powiem Ci jedno skoro tak bardzo chcesz tej informacji, to ona sama do Ciebie przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie życie i wtedy nie będziesz już zadawał może takich pytań.

Sposoby na pokazanie Ci intuicji to pewnie znalazłyby się, no ale hmhm no wiesz na forum czy nie znając kogoś w bezpośrednim kontakcie nie mówi się o tym. Poza tym zbyt duża dawka intuicji mogłaby bardzo rozregulować Twój organizm :diabelek_na:

Edytowane przez peyotl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety musze stwierdzić, że jesteś typowym łbem co jak sobie coś wmówi to nawet nie zweryfikuje. Zatrzymujesz się na pierwszych warstwach "intuicja i już", nie weryfikujesz tego tylko odpowiadasz jak automat tak aby Tobie było komfortowo nie licząc się z prawdą, która zapewne daje Ci popalić w życiu codziennym.

 

Intuicja nie ma nic wspólnego z "JA", nawet nie potrafisz zweryfikować czy coś takiego istnieje jak intuicja, możesz się jedynie domyślać, że proces o którym nie masz pojęcia jest intuicją - nie weryfikujesz ale przyjmujesz idąc na kompromis z "JA" jak niewolnik.

 

bez "JA" intuicja działa 24/7 - "JA" blokuje wszystkie aspekty człowieka aby wiedział jak funkcjonuje życie i jak działać w stosunku do tej wiedzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty wiesz i rozumiesz Bezimienny o czym piszesz ,za przeproszeniem ? ,bo twoje posty to czysty bełkot nastolatka ,Intuicja jak chcesz wiedzieć to coś o czy pojęcia nie masz,ale symbole z marzeń sennych ,kart tarota ,obcowasnie ze sztuką itp,rozwijają intuicję ,Intuicja spaja logiczną -Racjonalną -Lewą część psychiki (widzi część całości ) i Prawą -Kreatywną ,Twórczą itp.(Widzi Całość ) tę która odbiera i rozumie symbolicznie,przemawia metaforami ,alegoriami,przypowieściami itp .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy pozbyłem się "JA" - a raczej zweryfikowałem, że nigdy tego tak naprawdę nie było "JA" to stało się dla mnie jasne wszystko na temat "tu" i "teraz". Jako, że sam komponuje muzykę stwierdziłem, że bez "JA" półkule pracują lepiej. Opisałeś dokładnie działanie bez "JA", które zaobserwowałem - ale zobacz, ludzie chwytają za podręczniki jak to rozwijać itd. i inne duchowe rzeczy - kiedy zweryfikujesz "JA" ten cały syf, blokady rozpuszcza się kumasz? Zauważyłem radykalną zmianę bez wcześniejszej praktyki komponowania, akurat wtedy wyrzuciłem "JA" usiadłem do klawiszy i byłem w szoku, bo obijałem się przez pewien czas mając "JA" jeżeli chodzi o muzykę.

 

Z punktu widzenia bez "JA" intuicja działa cały czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nazwy nazwami , dla Ciebie JA jest Tobą , dla mnie JA jest Intuicją, dlatego istnieje, wszystko zależy od tego co dla kogo znaczy słowo, równie dobrze moge nazwac to odbiorem abstrakcyjnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok :) ludzie,nie ma się co kłucić o odmienny punkt widzenia tego samego ,nie każdy bowiem jednakowo rozumie tą samą rzecz ,a jednak będzie ona jednakowa dla każdego ,lecz inaczej nazywana,interpretowana ,to tak jak z religiami i wiarą na świecie oraz z róznymi nazwami jednej i tej samej stwórczej siły co zrodziła -planety,gwiazdy itp. - Jechowa ,Chrystus,Manitou,Kriszna,Ra ,itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"poza tym gdzie jest intuicja :D jeśli o to pytasz to odpowiem Ci: w "miejscu" do którego nie masz dostępu, przynajmniej na razie, czasami cuda się zdarzają hehe, ale powiem Ci jedno skoro tak bardzo chcesz tej informacji, to ona sama do Ciebie przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie życie i wtedy nie będziesz już zadawał może takich pytań.

Sposoby na pokazanie Ci intuicji to pewnie znalazłyby się, no ale hmhm no wiesz na forum czy nie znając kogoś w bezpośrednim kontakcie nie mówi się o tym. Poza tym zbyt duża dawka intuicji mogłaby bardzo rozregulować Twój organizm"

 

 

a Ty masz dostęp? wiec juz jest jakieś drugie "ja"? gdzie tym razem?weryfikowanie=rozregulowywanie. nie ma sie czego bać.organizm sobie poradzi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu nie chodzi aby robić błazenadę ale zweryfikować "JA" - jeżeli nie chcesz tego podjąć, a napisać swoje rzygowiny nic nie warte tylko po to aby pisać i pokazać jakim to jest się nieudacznikiem to nie ma sensu pisać w ogóle.

 

Skup się na "JA" albo nie pisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Seid
Tu nie chodzi aby robić błazenadę ale zweryfikować "JA" - jeżeli nie chcesz tego podjąć, a napisać swoje rzygowiny nic nie warte tylko po to aby pisać i pokazać jakim to jest się nieudacznikiem to nie ma sensu pisać w ogóle.

 

Więc nie pisz i nie mnóż bajtów w bazie.

Przy okazji posprzątaj swoje "rzygowiny".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc nie pisz i nie mnóż bajtów w bazie.

Przy okazji posprzątaj swoje "rzygowiny".

 

Boli "JA" boli dupa, żyjesz pod butem, a nawet sobie nie zdajesz z tego sprawy co jest przykre przy okazji, ale Tobie życie codziennie pokazuje gdzie Twoje "JA" i ty łącznie z nim masz miejsce, dlatego dostajesz wystarczający wjeb od życia - ja nie muszę nic robić.

 

Wracając do tematu, czy jest ktoś kto zweryfikuje to w końcu? Ktokolwiek odważny?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Seid
ja nie muszę nic robić.

 

W związku z tym spędzasz całe dnie przed komputerem ;)

 

Boli "JA" boli dupa

 

Jeśli Cie coś boli weź tabletkę, pewnie przejdzie.

 

Miłej zabawy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Seid Ty cymbale, haha - nie musze nic robić aby Ci jeszcze podciąć nogi bo życie Ci je podcina przez Twoje "JA" ku sprostowaniu.

 

@Toshi

 

To przeweruj go odpoczątku a zrozumiesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Seid
Seid Ty cymbale, haha - nie musze nic robić aby Ci jeszcze podciąć nogi bo życie Ci je podcina przez Twoje "JA" ku sprostowaniu.

 

Cymbał przynajmniej głośno i donośnie brzmi ;)

 

nie musze nic robić aby Ci jeszcze podciąć nogi bo życie Ci je podcina przez Twoje "JA" ku sprostowaniu.

 

Widać, że życie mocno Cię skrzywdziło.

Chcesz o tym porozmawiać? Ewa Drzyzga czeka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BezimiennyMag to słuchaj JA istniej tylko sie dobrze zastanów zanim się wypowiesz ;)

 

Hamuj z wyzwiskami bo bana łatwo wyłapać ufff

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezimienny, naprawdę musisz używać tylu inwektyw? Czy jest na tym forum JAKIKOLWIEK moderator czy wszyscy są na wakacjach? :P A przy okazji, na tym forum bezlitosna prawda, jest jeszcze gorzej. Bluzgi wręcz się stamtąd wylewają, nawet od moderatorów. Nie mówię, że jestem święty, ale miejcie ludzie TROCHĘ ogłady. I proszę mi tu bez wydzierania się, żeby pisać na temat, jak ktoś się chamsko zachowuje, to mam prawo zwrócić mu uwagę. Bezimienny, prawisz nam ciągle o odcięciu się od iluzji JA, ale widzę, że sam jesteś w niej pogrążony po same uszy, bo wręcz zżera Cię pycha, gdy ktoś "śmie" mieć inne zdanie i Cię krytykować ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tylko Twoje wyobrażenie, zniekształcone przez "JA" - jeżeli byś widział dalej niż widzisz swój nos to byś to zauważył jednak Ty jesteś zbyt mocno pogrążony w onanizacji, która nigdy nic Ci nie da. Masz szanse w końcu zacząć żyć - dlaczego z tego nie skorzystasz ? Widzisz jest pewna różnica, świadomie używane tego słowa jak widzisz wylewają cały syf w Twoim "JA" i dajesz mu upust, po któryś razie się męczy i masz szanse zobaczyć prawdę, niestety stężenie gówna, które wydala "JA" jest przerażająco duże dlatego polecałbym przede wszystkim skupić się na tym co mówię, bo skoro mocniejszy słownik nie potrafi wyciągnąć z Ciebie przynajmniej części "JA" tak aby ów fekalia nie zasłaniały Ci oczy to musisz mi pomóc i zacząć się uważniej skupiać.

 

A teraz artykuł przedstawiający "JA" abyście mogli bardziej to sobie wyobrazić i przemyśleć, a najważniejsze co trzeba zrobić to zweryfikować, że jest to prawdą.

 

Life is ever present unfolding of intelligent plan, flow of patterns governed by cycles.

 

 

I virus.

 

Let's look at life as a computer program governed by software where each hardware is run by specific program. All cats behave like cats as such is their programming.

 

All humans behave like humans, only the software has been corrupted by I virus.

 

I virus corrupted the core of programming, the main intelligence. Human species have lost the accesses to the intelligence program where connectedness and oneness is the natural way of being. I virus overrides the programming and infected humans "think" that it is the "self" that runs their "separate" life. I-self creates problems that I-self is constantly trying to solve, only when it seems that one problem is solved another one shows up. Like Ciaran said it's a whole new Eco system.

 

Infected humans are disconnected from life, they become destructive to themselves and environment.

 

I virus instals itself early in childhood bypassing immune system, so there is no shadow of doubt in any human's thinking (software) that there is no I really), since I makes itself at home in human mind.

 

I exists in the mind as a separating agent. Resistance to what is- the signature behaviour of I virus.

 

So from infected point of view there is I and on the other side there is everything else.

 

Movie "I robot" shows exactly this situation happening. There was a robot like every other robot being controlled by unified software, not raising any questions, one robot, that had been around humans more than others gets infected with I virus. Robot becomes separate self.

 

Now here we are having a direct opposite situation: the " i robot ciaran" (sorry, just a metaphor) suddenly sees that I is not real, it's a parasite and gets reconnected to the whole system, main software of humans, clean of I virus. I Is in no longer. Pure life, no infection of "self", that sees itself for what it really is. Life awake.

 

And so life software finds a way to transmit the message to other infected parts through "i no more robot ciaran", clean of self. "Ciaran" is like the "antivirus". Somehow "Dr ciaran" speaks to the infected and infected suddenly heal. ( Healy).

 

It's the first step to liberation. There is a lot of residue of I virus and free people still have lots of work to do to clean up, but the only way out is through, so life goes on.

 

There is nothing, but flow.

 

Część 2, coś pięknego i pięknie przedstawia wasz obraz zawirusowanych przez "JA", macie okulary "JA" na oczach dlatego wasza reakcja jest tak agresywna, oczywiście to ma dobry wpływ o ile osoba ma jakieś szanse się przebudzić z tego złego snu.

 

It amuses me greatly so here is some more....

 

I virus is very clever, it attached itself to the core, like a lens through which humans see the world. And here the suffering begins... Never ending "not enough" illusion.

 

Infected humans live in constant fear. Main fear is one of death, of nothingness, no self. From this every other fear takes birth and like a spider web connects all areas of life of infected.

 

Infected humans are always feeling that there is something wrong with them. They compare themselves to other selves and are trying to become someone else all the time. The feeling of wrongness comes from deep knowing that there is no self, but I virus never lets any kind of questioning of reality of no self. It's just not in the programming. So infected human knows that there is something wrong with "I", but he does not see it.

 

Being among other humans strengthens I virus. Humans who stay by themselves have a better chance to weaken I virus, to have glimpses of truth.

 

Humans like zombie movies. Only they never identify themselves with zombies/ infected. Uninfected are always running away and killing infected. There is no way they can help infected, because there is no cure, no way that infected can heal. Pain and more pain and more pain and

Starvation.

 

The trick is in change of perspective. If infected could see that he is infected, he could heal. (Thank you guys for force opening my eyes to truth.)

 

What does the I virus infected human wants the most?

Attention, energy from others, praise, compassion, love.

 

I virus feeds on energy of others. If I virus can not get it in a nice way, he does it by force- unleashing the painbody to attack and drain the victim of energy. I virus is fighting for survival. Healed humans are plugged back to main power supply - the sun, they do not need to feed on other humans any more.

 

Once I virus removed, healed human finds himself out of drama, out of "not enough" and looks around with fresh eyes. And he sees the zombies, ever hungry for energy, always starving for more, never happy except for brief moments in between pain.

 

My biggest pain was watching other people in pain and being not being able to heal them. But now I see the light.

 

That's the beginning of the end.

Edytowane przez BezimiennyMag
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Lilith

Bezimienny, czy jestes mi/nam w stanie udowodnic, ze twoje poglady sa tymi wlasciwymi? albo chociaz wytlumaczyc, DLACZEGO tak je postrzegasz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie ta cała szopka była po to abyście teraz spojrzeli na swoje wypowiedzi i przeanalizowali skąd wychodzi ten jad - czy aby nie wasze "JA", które jest jakby wytworem waszej wyobraźni i dajecie się ponieść chwili kiedy tracicie tą świadomość pod wpływem bodźcow?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy wg Ciebie Ja to jest coś co chce wciąż wchodzić w rekacje z otoczeniem?? żeby zatrzymać swój żywot. Czyli dzien zaczyna się trwa i kończy własnie na zasadzie rekacji na bodźce zewnętrzne i na wewnętrzne które pochodzą z organizmu. Co w tym zlego? Życie sie na tym opiera cieżko jest zaprzeczyć temu. Ważne żeby być tego świadomym a nie wmawiać sobie że się jest rośliną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co w tym zlego?

Nie piszemy przecież, że fakt iż działamy jak działamy jest dobry, albo zły.

Mówimy o wirusie „ja”, który deformuje, zamazuje obraz świata.

To, że żyjesz kłamstwem jest nienaturalne.

 

Ważne żeby być tego świadomym a nie wmawiać sobie że się jest rośliną.

Nie mówimy, żebyście teraz zamiast „ja istnieje” powtarzali: „jestem roślinką”.

 

Popatrzcie. Zweryfikujcie.

Nie wierzcie.

Sprawdźcie sami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie piszemy przecież, że fakt iż działamy jak działamy jest dobry, albo zły.

Mówimy o wirusie „ja”, który deformuje, zamazuje obraz świata.

To, że żyjesz kłamstwem jest nienaturalne.

 

ale z ogólnej atmosfery jaka tu wynikła i próby narzucania Ja nie istnieje mieczem samurajskim była dość agresywana. Słowa wirus, deformacja, zamazanie świata mają dla mnie negatywne zabarwienie.

 

a co jesli ktoś zdaje sobie sprawe z kłamstwa i żyje, to jest nienaturalne? Jeśli to jest wybór danej osoby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

próby narzucania Ja nie istnieje mieczem samurajskim

 

Gdzie napisałam, lub Bezimienny, że macie nam zaufac, wierzyc, porzucic swoje dotychczasowe koncepcje?

Mówimy o weryfikacji i sprawdzeniu tego, w co wierzycie - osobiście :)

 

a co jesli ktoś zdaje sobie sprawe z kłamstwa i żyje, to jest nienaturalne? Jeśli to jest wybór danej osoby.

Po pierwsze – to nie jest wybór. Nikt Was nie zapytał: „chcesz życ w kłamstwie „ja” z całą odpowiedzialnością za to, czy wybierasz życie w prawdzie?”

Po prostu wpajano Wam „ja”, odrębnośc itp.

Po drugie – jeśli ktoś zdaje sobie naprawdę sprawę z tego kłamstwa, to przestaje nim życ.

Po prostu „ja” jest dla niego abstrakcją, czymś zupełnie nierzeczywistym, nienaturalnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby poznać czym istotnie jest JA trzeba sięgnąć do filozofii Buddyzmu,tej odwiecznej ,Boskiej a Zarazem Najskuteczniejszej Psychologii Na Świecie -gvbdzie Joga To Drogab Do Boga ,A Medytacja To Najlepsza Auto - Psychoterapia i Auto - Psychoanaliza od Wieków ,oczywiście taka jest gdy ludzie ze szczerą chęcią poświęcą się praktyce i nie zniechęcą ich przeszkody pojawiające się po drodze ,JA tak zrobiłem ,i powiem jedno ,wtedy przed praktyką ,a teraz To Jak Piekło a Niebo (metaforycznie oczywiście ,bo Piekło i Niebo To Stany Umysłu) .

Niestety ludzie dzisiaj co obserwuję, nie potrafią się czemuś poświęcić tak do końca,całym sobą,ryzykować -strach paraliżuje ja to rozumię,ale jak mówią "Nie Od Razu Rzym Zbudowano" ,Bowiem Szeroka I Przestronna Jest Droga (Droga Dla Mas,Dla Ogułu) Prowadząca Do Piekła, Na Zatracenie ,Natomiast Wąska i Ciężka,Pewłna Niebezpieczeństw Jest Droga Prowadząca Do Piekła ,Na Zatracenie (Droga Dla Wybrańców,Bożych Ulubieńców,Wtajemniczonych ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby poznać czym istotnie jest JA trzeba sięgnąć do filozofii Buddyzmu,tej odwiecznej ,Boskiej a Zarazem Najskuteczniejszej Psychologii Na Świecie -gdzie Joga To Droga Do Boga ,A Medytacja To Najlepsza Auto - Psychoterapia i Auto - Psychoanaliza od Wieków ,oczywiście taka jest gdy ludzie ze szczerą chęcią poświęcą się praktyce i nie zniechęcą ich przeszkody pojawiające się po drodze ,JA tak zrobiłem ,i powiem jedno ,wtedy przed praktyką ,a teraz To Jak Piekło a Niebo (metaforycznie oczywiście ,bo Piekło i Niebo To Stany Umysłu) .

Niestety ludzie dzisiaj co obserwuję, nie potrafią się czemuś poświęcić tak do końca,całym sobą,ryzykować -strach paraliżuje ja to rozumię,ale jak mówią "Nie Od Razu Rzym Zbudowano" ,Bowiem Szeroka I Przestronna Jest Droga (Droga Dla Mas,Dla Ogułu) Prowadząca Do Piekła, Na Zatracenie ,Natomiast Wąska i Ciężka,Pewłna Niebezpieczeństw Jest Droga Prowadząca Do Piekła ,Na Zatracenie (Droga Dla Wybrańców,Bożych Ulubieńców,Wtajemniczonych ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby poznać czym istotnie jest JA trzeba sięgnąć do filozofii Buddyzmu,tej odwiecznej ,Boskiej a Zarazem Najskuteczniejszej Psychologii Na Świecie -gdzie Joga To Droga Do Boga ,A Medytacja To Najlepsza Auto - Psychoterapia i Auto - Psychoanaliza od Wieków ,oczywiście taka jest gdy ludzie ze szczerą chęcią poświęcą się praktyce i nie zniechęcą ich przeszkody pojawiające się po drodze ,JA tak zrobiłem ,i powiem jedno ,wtedy przed praktyką ,a teraz To Jak Piekło a Niebo (metaforycznie oczywiście ,bo Piekło i Niebo To Stany Umysłu) .

Niestety ludzie dzisiaj co obserwuję, nie potrafią się czemuś poświęcić tak do końca,całym sobą,ryzykować -strach paraliżuje ja to rozumię,ale jak mówią "Nie Od Razu Rzym Zbudowano" ,

 

Bowiem Szeroka I Przestronna Jest Droga (Droga Dla Mas,Dla Ogułu) Prowadząca Do Piekła, Na Zatracenie .

 

Natomiast Wąska i Ciężka,Pełna Niebezpieczeństw Jest Droga Prowadząca Do Nieba ,Do Umysłowego Raju i Spokoju Oraz Szczęścia. (Droga Dla Wybrańców,Bożych Ulubieńców,Wtajemniczonych ).

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może trochę odbiegnę od tematu, ale na początek warto, byśmy sobie wszyscy zdali sprawę z tego, że w życiu jedno jest pewne - nic nie jest pewne. A może i nawet to nie jest pewne. Każdą teorię da się obalić i prawdopodobnie na każdą teorię da się znaleźć jakieś argumenty. Wg mnie jeżeli w coś wierzymy, to to się staje realne. Przynajmniej w jako takiej podświadomość - jeśli wmówisz sobie, że ja nie istnieje, to masz racje. To tak na początek ode mnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Lilith
Argumenty są niekończące, jakbyś skończyła gimnazjum to przeczytałabyś dwa obszerne artykuły najwyraźniej jeżeli nie potrafisz - co nie jest niczym złym skorzystaj z translatora.

 

lol. dziekuje za poprawienie mi nastroju w ten goracy, duszny dzien ;] Masz racje, NIE CHODZILAM DO GIMNAZJUM, jednak nie ubolewam nad tym faktem - wrecz niezmiernie mnie on cieszy ;DDD a namawiac kogos do korzystania z translatora rowniez nie radze ;D istota inteligentna wiedzialaby dlaczego.. ^^

 

 

Nie możesz sięgnąć po filozofie jakiekolwiek ponieważ nigdy nie zobaczysz prawdy w tej filozofi jako, że masz wzrok zniekształcony przez "JA" - dlatego bez "JA" czytając filozofie różnych duchowych onanizatorów możesz ogarnąć prawdziwą esencje. Ty jesteś przykładem co się dzieje kiedy połączymy "JA" i filozofie duchowe - zrobiło Ci to z mózgu wodę, a "JA" się cieszy, że ma takiego pachoła, z którego może ssać energie bo nawet tego nie widzisz, a co gorsze myślisz, że to dobre (sic!)

 

chyba sie troszke zagubiles czlowieku? ;> przeciez ty obstajesz przy tym, ze 'JA' nie istnieje... poplątało sie? ^^

 

pozdrawiam. ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a "JA" się cieszy, że ma takiego pachoła, z którego może ssać energie bo nawet tego nie widzisz, a co gorsze myślisz, że to dobre

 

:_wysmiewacz:

 

ale demagogia, to jak w końcu jest to JA czy nie ma JA, czy jak Tobie pasuje? A może jednak są dwa JA, ale JAJA to na pewno są niezłe :_haha:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W momencie jak zauważysz czym jest JA zrozumiesz co napisałeś ;-)

 

Wyśmiewając "grasz w grę " i nadajesz słowom siłę po czym inna energia by to zrównoważyć zrobi pstryk w nosek :_jezyk:a ty to nazwiesz " ale miałem zły dzień"

 

Kto będzie zadowolony ? Ten kto zna system i jest bez JA czy ten kto cierpi ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może trochę odbiegnę od tematu, ale na początek warto, byśmy sobie wszyscy zdali sprawę z tego, że w życiu jedno jest pewne - nic nie jest pewne. A może i nawet to nie jest pewne. Każdą teorię da się obalić i prawdopodobnie na każdą teorię da się znaleźć jakieś argumenty. Wg mnie jeżeli w coś wierzymy, to to się staje realne. Przynajmniej w jako takiej podświadomość - jeśli wmówisz sobie, że ja nie istnieje, to masz racje. To tak na początek ode mnie

 

To o czym pisze to prawda - wiara w coś = wątpliwość. Wierzysz, ale nie jesteś pewien, nie możesz zweryfikować czy bóg istnieje czy cokolwiek co wymaga wiary, możesz siebie jedynie poklepać po plecach i wmówić sobie, że tak jest - tak działa "JA" dlatego jest wielu niewolników i fanatyków różnych religii przez zniekształcone pogląd jaki kreuje "JA". Zanim coś powiesz przeczytaj temat cały, ponieważ stwierdzałem to tysiąc razy. To jest prawda, prawda jest czymś obiektywnym co możesz zweryfikować. Brak "JA" jest do zweryfikowania wystarczy się skupić i spojrzeć, a potem będzie "O kurde rzeczywiście, straciłem X lat w kłamstwie." - to jest prawda, powtarzam. Jeżeli masz odwagę zweryfikuj, jeżeli nie, zawsze możesz wejść do grupy szydzących idiotów, których "JA" wspólnie się nakręca. To efekt się nazywa "klej dla frajerów" - słabe jednostki łączą się w grupę aby pokazywać "JA", potem wszystko się rozpada i znów wracają pod but.

 

chyba sie troszke zagubiles czlowieku? ;> przeciez ty obstajesz przy tym, ze 'JA' nie istnieje... poplątało sie? ^^

 

pozdrawiam. ;]

 

Obstaje, że "JA" nie istnieje ale to co piszesz wynika z Twojego braku zrozumienia - widzisz to co chcesz widzieć, krótkowzrocznie a nie tak jak jest naprawdę. Jakbyś uważnie czytała i była skupiona zauważyłabyś, że "JA" odnoszę do wirusa aby łatwiej było się na czymś skupić niż jeżeli nie ma "JA. Powyższy artykuł stwierdza jak działa "JA" - a jeżeli widzisz jak ta iluzja działa, którą Ci wpojono możesz zaobserwować nie z roli więźnia ale jakby z boku, kogoś kto może zaobserwować ten proces i kontrole "JA" jaką sprawuje nad Tobą.

 

Rozumiem również wasze oburzenie ponieważ każdy to tak przechodzi. "JA" nie chce puścić swojego żywiciela dlatego uruchamia w nim różne programy obrony przed tym. Kiedy "JA" się zmęczy to będziecie mieć szanse zobaczenia tego małego punktu, luki. Ciśnijcie dalej, wyjdzie wam na zdrowie i przy okazji wyeliminujecie "JA". Tylko starajcie się skupiać na tym aby ten punkt złapać.

Edytowane przez beneton123
niegrzeczna wypowiedź
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwileczkę. Kto ma być tym żywicielem, ofiarą, jeżeli nikt nie istnieje? Kto ma się uwolnić od iluzji JA? I jeszcze jedno pytanko. Wierzysz w jakiegoś Boga? Bo rozumiem, że w życie pozagrobowe nie, skoro nikt nie istnieje.

 

 

Czy JA nie jestem po prostu składową ciała, świadomości i umysłu?

 

 

P.S. Mocniejsze słowa wcale nie wzmacniają siły argumentu. Zapisałbyś dziecko do szkoły, w której nauczyciele rzucają bluzgami na lewo i prawo?

Edytowane przez HellVard
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar
Jednia nie istnieje, jesteś częścią cyklu - to wszystko. To może być odbierane jako "jednia" ale podświadomie przekazujesz co innego.

 

Istnieje tu i teraz - owszem, istnieje wiele "tu i teraz" - może - fizyka kwantowa możne odpowie na to pytanie kiedyś. Skupmy się na "tu i teraz", które jest aktualnie "tu i teraz". Czy "tu i teraz" potrafisz stwierdzić "JA", nie ubierając to w mumbo-jumbo papkę ślinotoku co Ci na język przyjdzie? Czy tu i teraz możesz stwierdzić "JA" ?

 

 

 

 

 

 

Spójrz na to jak Twoje "JA" odcina Twoje myślenie - tak zachowują się ludzie z "JA", "zostawcie mnie w spokoju i zostawcie mi tylko moje 4 ściany" - niewolnik swojego istnienia, Pana "JA". To nie my uważamy, że go nie ma. Prawda nie jest kwestią "uważania" - ona tam była, jest i będzie niezależnie od Twojego uważania. Okazać to się może w każdej chwili, skoro jest to prawdą można ją zweryfikować, skup sie na "JA" i zweryfikuj je w stosunku do doświadczeń, życia i rzeczywistości. No chyba, że się boisz i wolisz pozostać grzecznie pod butem - okej, ale zrób to świadomie. Prawda jest ważna sama w sobie, nieprawdaż?

 

 

 

 

Dziękuje za słowa uznania, ale nie ma "swojej prawdy". Prawda jest obiektywna niezależna od drogi, jedna droga może z nią łączyć, a druga omijać - jednak nie można sobie ustawiać prawdy ponieważ wyjdzie z tego gówno prawda. Nie można odkryć swojej prawdy, ponieważ prawda jest jedna szczególnie w tym wypadku kwestii "JA" - możesz podchodzić na różne sposoby oszukiwania siebie jednak oszukując siebie z czasem sama sobie uświadomisz "co ja robie?".

 

 

 

 

Prawda to nie teoria, wyżej to rozpisałem. Prosiłbym dawać mocne fakty, a nie rzucać zdanie typu "jesteś głupi bo tak" tylko jakoś to argumentować logicznymi faktami - trzymając się tylko i wyłącznie tematu "JA".

 

 

 

 

Istnieje tylko JA? - Gdzie, z czego ono się składa?

 

WAS nie ma - "JA" nie ma, jednak mózg kontrolujący ciało piszę.

 

Jesteście wytworem mojej wyobraźni. - Przypuśćmy ze wytwór Twojej wyobraźni wymsknie się spod kontroli i wbije Ci nóż w plecy, oj. Identyczny przypadek jest z "JA". Wpojone przekonania z pokolenia na pokolenie i z bodźców z zewnątrz powodują, że ludzie karmią potwora, dbają o niego, głaszczą i pieszczą, a na końcu on przejmuje kontrole zjadając swoją ofiarę po kawałku.

 

Wy i cały otaczający świat to tylko złudzenie - Powiedz to autu i kierowcy, który w Ciebie wjedzie.

 

Wszelkie bodźce dotykowe, dźwiękowe i świetlne są prawdziwe jednak "TY" nie, nie odczuwasz "TY" ale robot, mechanizm nie kontrolujesz tego.

 

Tak naprawdę nie ma co nic udowadniać ponieważ wyplułeś rzyg papki książkowej, która przyjałeś (oh god) za prawdę, a której nawet nie zrozumiałeś przekazu między wierszem jaki pokazuje, że to wszystko kończy się na tym, że nie ma "JA".

 

Twierdzisz ze nie ma "JA" a tutaj prosze twoje JA bardziej Ego widać jak na tacy. Poza tym uważam ze to ono sie tak wpycha na to forum. Moim zdaniem JA istnieje tylko jest błędnie pojmowane , najprostsza droga do tego aby to zrozumieć to wyeliminowanie tego kim nie jestem, na zasadzie to nie ja.. to nie ja.. to ja które tak starasz się wyeliminować to chyba bardziej Ego, i nie ma ono nic wspólnego z Ja prawdziwym. Jest nam potrzebne do tego aby rysować chyba jakieś granice , przecież to nie mózg tak naprawdę mówi ci nie zabijaj nie kradnij tylko twoje Ja tworzy jakieś bodźce.

 

gg19323183

Edytowane przez rastar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest Coś Takiego Jak " Siła Odpowiedniej Sugestii " w skr.S.O.S. To Jest Tak Że Jak Sobie Coś Wmówisz ,to Nie Praktykując ,Możesz uwierzyć tylko W Logiczne Spekulacje i Filozoficzne Rozważania,Nawet Gdy Będą Kłamstwem ,Ty Skonstruujesz W Swojej Psychice Fałszywe Przekonania ,I To Będzie Świat Dla Ciebie Prawdziwy,Choć Nie Sprawdzając i Nie Porównując go Z Niczym ,Będą To Jedynie Iluzje Twego Umysłu -Fantazje i Sztuczne Twory.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie udzielam się w tym temacie, ale śledzę całą tą dyskusję.

To wyjaśnienie ''Ja'', które przytoczył BezimiennyMag jest dosyć ciekawe, więc postanowiłem je przetłumaczyć dla tych, którzy tego mogą potrzebować. Myślę, że warto to przeczytać i naprawdę się zastanowić:

 

 

 

Life is ever present unfolding of intelligent plan, flow of patterns governed by cycles.

 

 

I virus.

 

Let's look at life as a computer program governed by software where each hardware is run by specific program. All cats behave like cats as such is their programming.

 

All humans behave like humans, only the software has been corrupted by I virus.

 

I virus corrupted the core of programming, the main intelligence. Human species have lost the accesses to the intelligence program where connectedness and oneness is the natural way of being. I virus overrides the programming and infected humans "think" that it is the "self" that runs their "separate" life. I-self creates problems that I-self is constantly trying to solve, only when it seems that one problem is solved another one shows up. Like Ciaran said it's a whole new Eco system.

 

Infected humans are disconnected from life, they become destructive to themselves and environment.

 

I virus instals itself early in childhood bypassing immune system, so there is no shadow of doubt in any human's thinking (software) that there is no I really), since I makes itself at home in human mind.

 

I exists in the mind as a separating agent. Resistance to what is- the signature behaviour of I virus.

 

So from infected point of view there is I and on the other side there is everything else.

 

Movie "I robot" shows exactly this situation happening. There was a robot like every other robot being controlled by unified software, not raising any questions, one robot, that had been around humans more than others gets infected with I virus. Robot becomes separate self.

 

Now here we are having a direct opposite situation: the " i robot ciaran" (sorry, just a metaphor) suddenly sees that I is not real, it's a parasite and gets reconnected to the whole system, main software of humans, clean of I virus. I Is in no longer. Pure life, no infection of "self", that sees itself for what it really is. Life awake.

 

And so life software finds a way to transmit the message to other infected parts through "i no more robot ciaran", clean of self. "Ciaran" is like the "antivirus". Somehow "Dr ciaran" speaks to the infected and infected suddenly heal. ( Healy).

 

It's the first step to liberation. There is a lot of residue of I virus and free people still have lots of work to do to clean up, but the only way out is through, so life goes on.

 

There is nothing, but flow.

 

------------------------------------------------------------------------------------------------

Życie jest wiecznie obecnym ujawnianiem inteligentnego planu, przepływem wzorców, kierowane przez cykle.

 

 

Wirus ''Ja''.

 

Spójrzmy na życie jako komputer zarządzany przez oprogramowanie gdzie każdy element systemu jest zarządzany przez odpowiedni program. Wszystkie koty zachowują się jak koty, ponieważ takie posiadają oprogramowanie.

 

Wszyscy ludzie zachowują się jak ludzie, jedynie oprogramowanie zostało naruszone przez wirus ''Ja''.

 

Wirus ''Ja'' uszkodził rdzeń opgrogramowania, nadrzędną inteligencję. Gatunek ludzki utracił dostęp do programu odpowiedzialnego za inteligencję, tego, gdzie łączność i jedność jest naturalnym stanem bycia. Wirus ''Ja'' zaczyna przeważać nad oprogramowaniem, a ludzie ''myślą'', że to jest ''ich własne ja'', które prowadzi ich ''odrębne'' życie. Takie ''ich własne ja'' tworzy problemy i ciągle próbuje je rozwiązać. Kiedy wydaje się, że jeden problem jest rozwiązany, pojawia się kolejny.

Jak powiedział swego czasu Kiaran to ''zupełnie nowy ekosystem''.

 

Zarażeni ludzie są oderwani od życia, stają się destruktywni względem siebie i otoczenia.

 

Wirus ''Ja'' montuje się we wczesnym dzieciństwie, obchodząc system odpornościowy, dzięki czemu nie ma cienia wątpliwości w myśleniu człowieka(oprogramowaniu), że tak naprawdę nie ma ''Ja'' w momencie, kiedy ''Ja'' zadamawia się w ludzkim umyśle.

 

''Ja'' istnieje w umyśle jako czynnik rozdzielający. Odporność na to, co jest - charakterystyczne zachowanie wirusa ''Ja''.

 

Tak więc, z zakażonego punktu widzenia istnieje ''Ja'', a z drugiej strony wszystko inne.

 

W filmie ''Ja, robot'' dokładnie widać zaistniałą sytuację.

Jest sobie robot i jak każdy inny robot jest kontrolowany przez ujednolicony program, nie zadaje żadnych pytań. Jednak poprzez przebywanie między ludźmi dłużej niż inne roboty, zostaje zakażony wirusem ''Ja''. Robot ten staje się oddzielnym ''swoim własnym ja''.

 

Teraz przyjrzyjmy się dokładnie przeciwnej sytuacji: ''Ja, robot Kiaran''(taka metafora, wybaczcie) nagle zauważa, że ''Ja'' nie jest prawdziwe, to pasożyt, po czym z powrotem podłącza się do ujednoliconego programu, nadrzędnego oprogramowania ludzi, bez ''Ja'', które już więcej nie istnieje. Czyste życie, brak zainfekowania ''jego własnym ja''. Życie, które widzi siebie takim, jakim jest w istocie. Świadome życie.

 

Więc opgrogramowanie odpowiedzialne za życie znajduje ścieżkę, aby przesłać wiadomość o treści ''żadnego więcej ''Ja'', robot Kiaran'', wolną od ''własnego ja'', do innych zainfekowanych części systemu. Kiaran zachowuje się jak antywirus. Jakimś sposobem ''Dr Kiaran'' przemawia do zarażonych, a oni natychmiast zdrowieją.

 

To pierwszy krok do wyzwolenia. Pozostaje ciągle wiele resztek po wirusie ''Ja'' i wyzwoleni ludzie muszą włożyć wiele wysiłku aby się oczyścić, ale jedynym wyjściem jest stawić temu czoła. Życie biegnie swoim rytmem.

 

Nie ma niczego, tylko przepływ.

------------------------------------------------------------------------------------------------

 

 

 

t amuses me greatly so here is some more....

 

I virus is very clever, it attached itself to the core, like a lens through which humans see the world. And here the suffering begins... Never ending "not enough" illusion.

 

Infected humans live in constant fear. Main fear is one of death, of nothingness, no self. From this every other fear takes birth and like a spider web connects all areas of life of infected.

 

Infected humans are always feeling that there is something wrong with them. They compare themselves to other selves and are trying to become someone else all the time. The feeling of wrongness comes from deep knowing that there is no self, but I virus never lets any kind of questioning of reality of no self. It's just not in the programming. So infected human knows that there is something wrong with "I", but he does not see it.

 

Being among other humans strengthens I virus. Humans who stay by themselves have a better chance to weaken I virus, to have glimpses of truth.

 

Humans like zombie movies. Only they never identify themselves with zombies/ infected. Uninfected are always running away and killing infected. There is no way they can help infected, because there is no cure, no way that infected can heal. Pain and more pain and more pain and

Starvation.

 

The trick is in change of perspective. If infected could see that he is infected, he could heal. (Thank you guys for force opening my eyes to truth.)

 

What does the I virus infected human wants the most?

Attention, energy from others, praise, compassion, love.

 

I virus feeds on energy of others. If I virus can not get it in a nice way, he does it by force- unleashing the painbody to attack and drain the victim of energy. I virus is fighting for survival. Healed humans are plugged back to main power supply - the sun, they do not need to feed on other humans any more.

 

Once I virus removed, healed human finds himself out of drama, out of "not enough" and looks around with fresh eyes. And he sees the zombies, ever hungry for energy, always starving for more, never happy except for brief moments in between pain.

 

My biggest pain was watching other people in pain and being not being able to heal them. But now I see the light.

 

That's the beginning of the end.

 

A teraz druga część tłumaczenia, jazda!

 

 

 

------------------------------------------------------------------------------------------------

Ponieważ bardzo mnie zainteresował ten temat, poniżej dalsza część mojego wywodu...

 

 

Wirus ''Ja'' jest bardzo sprytny, podłącza się do rdzenia, zupełnie jak soczewki, przez które ludzie widzą otaczający świat. W tym momencie zaczyna się cierpienie... nigdy nie kończąca się iluzja ''niewystarczalności''.

 

Zarażeni ludzie żyją w ciągłym strachu. Główną obawą jest ta związana ze śmiercią, nicością, brakiem ''własnego ja''. Z tego strachu rodzą się inne łącząc, jak sieć pajęcza, wszystkie obszary życia zainfekowanych.

 

Zainfekowani ludzie ciągle mają wrażenie, że jest z nimi coś nie tak. Porównują siebie z innymi i cały czas próbują stawać się kimś innym. Poczucie nieprawości pochodzi z głębokiego przekonania, że nie ma ''własnego ja'', ale wirus ''Ja'' nigdy nie zezwala na kwestionowanie rzeczywistości istnienia ''własnego ja''. Tego po prostu nie ma w oprogramowaniu. Zainfekowani ludzie wiedzą, że jest coś nie tak z ''Ja'', ale tego nie widzą.

 

Przebywanie wśród innych ludzi wzmacnia wirusa ''Ja''. Ludzie, którzy żyją samotnie mają większą szansę osłabić wirusa, by doznać przebłysku Prawdy.

 

Lubimy filmy z zombie, ale nigdy nie identyfikujemy się z zombie/zarażonymi. Niezarażeni zwykle uciekają i zabijają zainfekowanych. Nie ma innego wyjścia niż zabijanie, ponieważ nie ma lekarstwa na tą zarazę, żadnego sposobu na wyleczenie. Trzy rzeczy: Ból, ból i jeszcze więcej bólu. I Głód.

 

Cały trik polega na zmianie perspektywy. Jeśli zarażeni mieliby świadomość, że są zarażeni, mogliby zostać wyleczeni.( Dzieki, ludzie, że otworzyliście mi oczy na prawdę).

 

Czego wirus ''Ja'' zarażający ludzi chce najbardziej?

Uwagi, energii od innych, uznania, współczucia, miłości.

 

Wirus ''Ja'' żywi się energią innych. Jeśli wirus ''Ja'' nie może tego dostać po dobroci, bierze to siłą - uwalniając swego rodzaju wampira, wysysając energię z ofiary. Wirus ''Ja'' walczy o przetrwanie. Uzdrowieni ludzie są z powrotem podłączani do głównego źródła zasilania - Światła, nie muszą już więcej pasożytować na cudzej energii.

 

Kiedy pozbędzie się wirusa, dla uzdrowionego człowieka kończy się dramat, nie ma już uczucia ''niewystarczalności'', patrzy trzeźwo na świat. I widzi zombie, żądnych energii, wygłodzonych bardziej niż kiedykolwiek, którzy nigdy nie czują się szczęśliwi, za wyjątkiem krótkich przerywników pomiędzy niekończącym się cierpieniem.

 

Największy ból, jaki doczuwałem to widok, gdy cierpieli inni i nie byłem w stanie im pomóc. Teraz jednakże widzę Światło.

 

To początek końca.

------------------------------------------------------------------------------------------------

 

 

 

Pozdrawiam,

Mati

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie Tak Jest ,a znam to z doświadczenia,bo wiem jak działa mój pobyt wśród ludzi ,a Izolacja,czyli Przebywanie Sam Na Sam ,Niezły Post :okok:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

I znowu ten sam wątek który był poruszany na innym forum. Najpierw trzeba by zdefiniować czym jest JA które każdy osobno ma na myśli, jestem pewien ze nie jest mowa o tym samym.

Jeden punkt widzenia ;

Ja niższe, albo ego , które zostało ukształtowane poprzez narzucone nam od dzieciństwa wzorce, które określa nas na tym ziemskim planie, wypełnia pustkę i strach, i daje poczucie bezpieczeństwa.

Drugi punkt widzenia Ja wyższe pierwotny pierwiastek iskra która tli się gdzieś tam w nas , które jest pomostem między czymś jeszcze.

 

Czytałem posty zamieszczone na tej arenie, jest tam napisane o nieistnieniu o weryfikacji wszystkiego, nie wszystko chyba rozumiem ale tak zwany nowicjusz jest tam chyba zmuszany do wyzbycia się wszystkiego, do interpretacji ze wszystko w koło to tylko, gra rozumu ze ja nie istnieje jest tylko to tu i teraz. Może źle interpretuje ale można by to odebrać z dalszej perspektywy jako kolejna grę ja , ..według waszej interpretacji.. w którym to Ja tworzy koleiną iluzje tym razem tak zwanego nieistnienia. Pytanie tylko czym jest to ja o którym mowa .. może tym z punktu pierwszego.

 

W obu wariantach bez tego ja stali byśmy się bezdusznymi maszynami i bez emocji i bez uczuć. Przecież to kim jesteśmy jest tym co tak naprawdę czujemy myślimy no i czynimy, czy potrafilibyśmy przestać czuć tak nagle. Wiem piszecie tam na tej arenie ze w wypadku nieistnienia dojścia do tego, możemy czuć i myśleć, ale skoro nie istniejemy to kto to robi za nas?Niektóre zwierzęta maja większe mózgi od ludzkich a mimo to nie zaszły w swej ewolucji tak daleko. Być może to nasze Ja zostało nam dane w jakimś celu , we wszystkich tych formach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Punkt Widzenia,Zależy Od Punktu Siedzenia :)

Sejkus trafnie oddał opis porzucania osobowego ja/ego (z małej) litery ,ograniczone,zmysłowe,materialistyczne ,Zrzucania Zewnętrznych Masek ,Pozorów,Umysłowej Iluzji ,

By budząc się po wielu latach prób i błędów z uśpienia duchowego , odkryć prawdę , że JA ( z dużej litery ) ,Intuicja ,Transcendencja to tak naprawdę rozpłynięcie się we wszechjedności i Osiągnięcie Świadomości Boga I Stanie Się Oświeconą Jaźnią ,lub Wszystkimi Stworzeniami I Istotami Na Ziemi ,Nazywa Się To Oświeceniem Bożym - Iluminacjonizmem.

Edytowane przez Pit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Lilith
Punkt Widzenia,Zależy Od Punktu Siedzenia

 

pisalam o tym w pierwszym chyba swoim poscie, to zostalam zbluzgana... -.-

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto ma się uwolnić od iluzji JA?

 

Czy Ty potrafisz czytac ze zrozumieniem?

Czy jesteś katarynką, którą nakręcono, żeby w kółko zadawała te same pytania?

Liczę na to, że jesteś obdarzony odrobiną logiki i potrafisz dokonywać syntezy informacji – jeśli nie, to wybacz, ale się nie dogadamy.

 

Iluzja nie zdaje sobie sprawy. "JA" nie jest rzeczywiste.

Umysł może rozkminic, że „ja” jest iluzją. Nikt nie może wiedziec, że „ja” jest iluzją.

Umysł, może, jak najbardziej.

 

Chwileczkę. Kto ma być tym żywicielem, ofiarą, jeżeli nikt nie istnieje?

Ty nie chcesz tego zrozumiec. Zdajesz sobie z tego sprawę?

Ofiarą tej zabawy jest to, co istnieje (patrz niżej)

 

Czy JA nie jestem po prostu składową ciała, świadomości i umysłu?

Analogiczna sytuacja, jest w Twoim przypadku:

 

Jest mózg, który ma narzucone przez środowisko programy (w tym wirusa "ja"). Jest ciało, które odbiera bodźce, jest świadomośc, są uczucia, wpomienia, doświadczenia itd.

Do nikogo nie należą.

Mademoiselle333 można uznać za zbiorczą nazwę tego wszystkiego.

Nikt nie posiada mademoiselle333.

Żadne „ja” nie jest mademoiselle333. Nie ma tu nawet miejsca na nie.

 

HellVard, jeśli znów masz zamiar pytac innymi słowami o to, co ostatnio, to nie pisz.

Jeśli, coś jest niejasne z tego, co napisałam, to zadaj konkretne pytanie.

 

naprawdę się zastanowić

Sejkus, zapytam o owoc Twoich rozmyślań. Co Ty na to? :)

 

Jeden punkt widzenia ;

Ja niższe, albo ego , które zostało ukształtowane poprzez narzucone nam od dzieciństwa wzorce, które określa nas na tym ziemskim planie, wypełnia pustkę i strach, i daje poczucie bezpieczeństwa.

Drugi punkt widzenia Ja wyższe pierwotny pierwiastek iskra która tli się gdzieś tam w nas , które jest pomostem między czymś jeszcze.

 

Czyli czym jesteś? tym pierwszym wariantem, czy drugim?

 

nie wszystko chyba rozumiem ale tak zwany nowicjusz jest tam chyba zmuszany do wyzbycia się wszystkiego,

Czyli czego? :)

 

Pytanie tylko czym jest to ja o którym mowa

Mowa jest o tym, co uważasz za siebie. O tym, o czym byś powiedział: „To jestem ja”.

 

W obu wariantach bez tego ja stali byśmy się bezdusznymi maszynami i bez emocji i bez uczuć. Przecież to kim jesteśmy jest tym co tak naprawdę czujemy myślimy no i czynimy, czy potrafilibyśmy przestać czuć tak nagle.

Nie. Tu nie chodzi o powstrzymywanie czegokolwiek. Pisałam już o tym. Przejrzyj ten wątek. Uważnie.

 

Wiem piszecie tam na tej arenie ze w wypadku nieistnienia dojścia do tego, możemy czuć i myśleć, ale skoro nie istniejemy to kto to robi za nas?

Nieistnienie „ja” nie równa się nieistnieniu ciała, umysłu, świadomości etc.

 

Być może to nasze Ja zostało nam dane w jakimś celu , we wszystkich tych formach.

„Ja” nikt Ci nie dał.

Wpojono Ci je. Czytaj uważnie – pisałam o tym wprost choćby w tym wątku.

 

Punkt Widzenia,Zależy Od Punktu Siedzenia :)

Jasne. Ale prawda jest obiektywna niezależnie od punktu obserwacji.

Mount Everest nie zmieni swojej rzeczywistej wysokości niezależnie od tego, jak daleko, czy blisko będziesz od szczytu - z jakiego punktu patrzysz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Lilith
Jasne. Ale prawda jest obiektywna niezależnie od punktu obserwacji.

Mount Everest nie zmieni swojej rzeczywistej wysokości niezależnie od tego, jak daleko, czy blisko będziesz od szczytu - z jakiego punktu patrzysz.

 

Mademoiselle, poruszylas w tej chwili troche inny aspekt 'prawdy'. wysokosc Mount Everestu jest czyms sprawdzonym fizycznie, czyms pewnym, bo widzialnym. 'Prawda' nt. tego, czy jest 'JA', czy nie ma "JA", czy jest Bóg, czy dusze ida po smierci do nieba.. - jest czyms, czego z punktu widzenia czlowieka nie jestesmy w stanie potwierdzic w zaden sposob. JESTESMY TYLKO LUDZMI! nie mamy mocy nadawania miana 'prawdziwosci' zjawiskom, ktore istnieja poza nasza swiadomoscia, poza nasza technologia, poza naszymi zmyslami. to, czy istnieje pieklo/niebo, ktory Bog jest wlasciwy, czy istnieje 'JA', czy jest to tylko wytwor naszego rozumowania - moze okreslic jedynie istota, ktora jest ponad tym. SUBIEKTYWNIE to mozesz sprawdzic, czy ci sie wrzód na ... nie zrobil. nie nadawaj TY SAMA znaczenia czemus, czego nie jestes w stanie potwierdzic. bo nie jestes. mozesz jedynie dywagowac, medzic i smecic, ze TY MASZ RACJE. jako istota ludzka nie jestes nawet w stanie stwierdzic, czy to, co ty rozumiesz jako 'JA' faktycznie tym "JA" jest. jesli twierdzisz inaczej - prosze bardzo, ale podaj mi rzeczowe argumenty. przekonaj mnie. ale tak bym uwierzyla, ze masz racje. bez unoszenia sie. wierze w ciebie ;]

 

wracam do swojego rozowego swiata emo-nastolatek -.-

Edytowane przez Lilith
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lilith to nie o wiare wchodzi.patrz.to tez jest widzialne patrzysz na to cały czas."jestesmy tylko ludzmi" to własnie mowisz przez "ja"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mademoiselle, poruszylas w tej chwili troche inny aspekt 'prawdy'.

Dalszy wywód nie ma sensu – zakładasz istnienie jakiś odrębnych aspektów prawdy. W rzeczywistości stwierdzenie jest albo prawdziwe, albo fałszywe.

Nie ma nic innego.

Zweryfikowanie istnienie „ja” jest możliwe. Sprawdź, a nie zakładaj.

przekonaj mnie. ale tak bym uwierzyla, ze masz racje. bez unoszenia sie. wierze w ciebie ;]

Nie mam zamiaru nikogo przekonywac. To Wy macie się przekonac. :)

Chcesz uwierzyc w coś? To idź do kościoła, guru albo wyznawcy jakiejś religii. Możesz poszukac w necie jakiegoś obiektu kultu.

Będziesz miała możliwośc „ulokowania” w czymś/kimś pokładów swojej gorącej potrzeby wiary wynikającej ze strachu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

Czyli czym jesteś? tym pierwszym wariantem, czy drugim?

 

 

Mogę powiedzieć tylko tyle że to nie ja i to nie ja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

?

 

 

 

 

Czyli czym jesteś? tym pierwszym wariantem, czy drugim?

( .to jest cytat w każdym razie)

 

 

 

Mogę tylko odpowiedzieć to nie ja i to nie ja

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

Nieistnienie „ja” nie równa się nieistnieniu ciała, umysłu, świadomości etc. toteż cytat PANI MADEMOISELLE ZRESZTĄ

 

WIĘC CO CZUJE I MYSLI?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rastar, cieszę się, że nie jesteś kolejnym rozważającym :)

 

Za ten proces (myślenie chociażby) odpowiedzialne są różne ośrodki mózgu.

Przyjrzyj się doświadczeniu – są myśli, są emocje itd., czy ja odczuwam, ja myślę?

Jeśli jest jakieś ja, to wskazanie podmiotu musi być możliwe.

Spójrz na bieżące emocje, myśli. Możesz zlokalizowac ich źródło?

Należą do kogoś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwileczkę. Kto ma być tym żywicielem, ofiarą, jeżeli nikt nie istnieje?

 

Żywicielem jest człowiek, nie istnieje tylko "JA", które jest wytworem wyobraźni, myślą niczym więcej. Człowiek zarażony wirusem "JA" zaczyna się utożsamiać ze wszystkim myśląc, że on cokolwiek kontroluje przez to ma same kłopoty bo natura świetnie kontroluje siebie sama przez się. Przeczytaj proszę angielski artykuł wyżej ponieważ on odpowiada dokładnie na to pytanie.

 

 

Kto ma się uwolnić od iluzji JA?

 

Człowiek.

 

I jeszcze jedno pytanko. Wierzysz w jakiegoś Boga? Bo rozumiem, że w życie pozagrobowe nie, skoro nikt nie istnieje.

 

 

To nie jest kwestia wiary, wiara budzi wątpliwości. Jeżeli mam być szczery wiem, że Bóg istnieje i wiem, że życie pozagrobowe to fakt, sprawdzić to również można ale skupmy się na kwestii "JA" - jeżeli zweryfikujesz "JA" (czy istnieje czy nie) i wejdziesz w cykl naturalny świata -Pies jest psem, kot jest kotem, człowiek jest człowiekiem oraz będziesz widział świat taki jakim jest automatycznie zyskasz świadomość poznania takich rzeczy, które teraz z perspektywy "JA" nie są dostępne dla Ciebie. Dlatego również powstaje wiele systemów ścieżek, które oparte są na praktyce kontroli życia i dużo ludzi pada tego ofiarą, tymi technikami można sobie pomóc dopiero wtedy kiedy wywalimy "JA" bo tak to osiągamy pół efekty albo zero.

 

 

Czy JA nie jestem po prostu składową ciała, świadomości i umysłu?

 

Nie, ale z perspektywy zawirusowanego człowieka owszem możesz tak to wiedzieć jednak to nie jest prawdą, a tylko Twoją myślą o tym jak jest i jak Ci się wydaje, zweryfikuj to nie tylko na pierwszej warstwie wejdź w to głebiej. Jest ciało, jest świadomość i umysł - nie ma w tych procesach ani "JA" ani rzekomego "JA" udziału.

 

P.S. Mocniejsze słowa wcale nie wzmacniają siły argumentu. Zapisałbyś dziecko do szkoły, w której nauczyciele rzucają bluzgami na lewo i prawo?

 

Dzieci bez wpajanego "JA" same decydują o swoim życiu jako, że naturalny cykl ich automatycznie kieruje do działania i zyskiwania.

 

 

Mademoiselle, poruszylas w tej chwili troche inny aspekt 'prawdy'. wysokosc Mount Everestu jest czyms sprawdzonym fizycznie, czyms pewnym, bo widzialnym.

 

Przepraszam emo dziewczynko, ale jesteś po prostu wybitnie tępa i to najbardziej z możliwych opcji jakie tylko może rozdać "JA".

 

Nie wiem ale przypomne jeszcze raz masz cały temat rzeczowych argumentów, logicznych i aby fizycznie, duchowo i jakkolwiek Ci sie wymarzy to sprawdzić na sobie. Zrób to zamiast czekać, aż ktoś za Ciebie to zrobi - przez Twoje lenistwo i oczekiwanie na kogoś całe życie tracisz, zrób chociaż raz coś dla siebie jako "człowieka" i zweryfikuj "JA"

Edytowane przez BezimiennyMag
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Lilith
jakie tylko może rozdać "JA".

 

zweryfikuj "JA"

 

znudzila mnie juz ta dyskusja, jako ze nie przejawia zadnych interesujacych czy intelektualnie atrakcyjnych wnioskow. ale na personalna zaczepke skusze sie odpowiedziec.

A. przypomnij sobie czlowieku-bez-imienia, ze ty tu jestes strona, ktora obstaje przy tym, ze 'JA' NIE ISTNIEJE.

B. nie zycze sobie tego typu tekstow skierowanych w moja osobe, jako ze ja (gryzac sie w palce) powstrzymalam sie od obrazania kogokolwiek tutaj. obrazanie kogos 'za nic' jest dla mnie przejawem intelektu na poziomie gowniarza jarajacego fajki za garazami w tajemnicy przed rodzicami. ^^

C. wlasnie dales sie poniesc swojemu 'JA' - gratuluje ;]

 

DEF.

Wszystkie moje wypowiedzi są subiektywne - nie przedstawiają ostatecznej racji, ani prawdy

caly czas probowalam sie od ciebie dowiedziec, dlaczego TWOJE zdanie w kwestii istnienia/nie istnienia 'JA' mialoby byc wlasciwe, i dlaczego ci, ktorzy maja odmienne zdanie NA PEWNO (wg ciebie) sie myla.

nie potrzebuje i nie zalezy mi na sprawdzaniu czym jest/weryfikowaniu 'JA'. widocznie twoje 'JA' jest lekko (?) uposledzone, skoro nie potrafisz zrozumiec prostych, banalnych wrecz stwierdzen i pytan.

chcialam ARGUMENTOW nie na zrozumienie 'JA' a na wytlumaczenie, dlaczego obstajesz przy swojej racji.

coz.. tak to jest z gimnazjalistami w tych czasach.. jesli ktos sie z toba nie zgodzi - z*** go za to, zamiast wytlumaczyc swoje zdanie.. dzieuje ci Boze, ze ominelo mnie gimnazjum.

pieprzone malolaty.. -.-

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

Zgodzę się bezimienny magu te twoje Ja jest wyjątkowo przerośnięte, sam moim zdaniem ..przepraszam ale inteligencją nie grzeszysz, mam nadzieje ze to co pisze nie wyda ci się subiektywne . I tradycyjnie pozdrowienia dla wszystkich papkożerców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby istniało jakieś 'ja', kontrolujące rzeczywistość, kontrolujące myśli wytwarzane przez mózg, kontrolujące świadomość oraz wszystkie inne procesy, które są cześcią tej rzeczywistości, to musiałoby istnieć poza doświadczalną rzeczywistością. Nic nie może istnieć poza rzeczywistością, jest to niemożliwe.

 

Istnieje jedynie bieżący moment - tu i teraz, jeżeli miałby istnieć ktoś kto doświadczałby tego momentu i mógł na niego wpływać, musiałby również istnieć poza nim. Nic nie istnieje poza tym bieżącym momentem.

 

Istnieje ciało oraz umysł, napędzane przez życie (nie, nie przez nas, nie jesteśmy operatorami tych ciał jak może Wam się wydawać drodzy ezoteryczni podróżnicy).Moje ciało, Twoje ciało, ciała innych to części rzeczywistości współistniejące w niej wraz ze wszystkimi innymi (niepodzielnymi) częściami rzeczywistości - powietrzem, ziemią, słońcem itd. Można powiedzieć, że jedynym co istnieje jest rzeczywistość, doświadczająca sama siebie pod różnymi formami.

 

Umysły posiadły dar dyskursywnego myślenia, więc w pewnym momencie ludzie zaczęli ciąć rzeczywistość - która jest jednością - na kawałki, nadawać różnym formą, przejawom tej rzeczywistości różne nazwy, traktować formy jako coś dającego się od rzeczywistości odrębnić - i tak powstało 'ja'. Ludzie zaczęli tworzyć podział na 'ja' i 'nie-ja'. Popadliśmy w dualizm 'ja' i 'reszta świata'.

 

Błędne założenie, że jeżeli istnieje doświadczenie to musi być ktoś kto doświadcza. Istnienie doświadczenia możliwe jest dzięki świadomości, która nie może do niczego ani nikogo należeć bo również jest jedynie pewnym aspektem rzeczywistości. Nieustająco trwającym procesem nie należącym do niczego, nie kontrolowanym przez cokolwiek. Świadomość nie powinna być postrzegana jako rzeczownik, jako rzecz, którą można posiadać lecz jako czasownik, jako proces, trwający nieustannie. Nie można posiadać procesu. Proces po prostu zachodzi.

 

Wydaje nam się, że to nasze życie.

Jeżeli jest nasze, to kiedy zostało nam wręczone, jeżeli nie istnieliśmy przed swoimi narodzinami?

 

Nasze ciała i umysły powstały ponieważ zaszły odpowiednie warunki (mama i tata w namiocie, razem), zrodziły się, świadome. To po prostu kolejna manifestacja rzeczywistości, nasze ciała i umysły są po prostu kolejną formą, w której przejawia się rzeczywistość. Drzewa inne zwierzęta, wszystko inne co nas otacza to również po prostu formy w których manifestuje się rzeczywistość, nieustannie - ciągły przepływ rzeczywistości.

 

Zróbcie coś dla siebie - zatrzymajcie się na chwilkę i zastanówcie się nad tym chwilkę.

 

Czy to 'moje' życie? Czy decydowałem kiedykolwiek, czy mam zaistnieć lub nie? Czy wziąłem sobie to życie?

Czy może to po prostu życie, żyjące i kwitnące w każdej chwili bez jakiejkolwiek kontroli czy nadzoru, manifestujące się w każdej najmniejszej części sekundy?

 

Po prostu spójrzcie, odrzućcie na sekundę wszystko i spójrzcie trzeźwo na rzeczywistość. Gdzie tu jest jakiekolwiek 'ja', które miałoby wpływ na cokolwiek?

Patrzcie. Na pewno wam nie zaszkodzi.

Edytowane przez roberts
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak Dokładnie,Powidzieć Że Brak JA,To Jak Przyznać i Oznajmić Własną Śmierć ,Unicestwienie ,Tylko Poco? Przecież każdy Kiedyś Umrze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"znudzila mnie juz ta dyskusja, jako ze nie przejawia zadnych interesujacych czy intelektualnie atrakcyjnych wnioskow. ale na personalna zaczepke skusze sie odpowiedziec.

A. przypomnij sobie czlowieku-bez-imienia, ze ty tu jestes strona, ktora obstaje przy tym, ze 'JA' NIE ISTNIEJE.

B. nie zycze sobie tego typu tekstow skierowanych w moja osobe, jako ze ja (gryzac sie w palce) powstrzymalam sie od obrazania kogokolwiek tutaj. obrazanie kogos 'za nic' jest dla mnie przejawem intelektu na poziomie gowniarza jarajacego fajki za garazami w tajemnicy przed rodzicami. ^^

C. wlasnie dales sie poniesc swojemu 'JA' - gratuluje ;].

 

 

uważasz że to było naprawde osobiste?ważcie słowa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam poczytać ,ciekawy i mądry artykuł na poznawanie siebie ,i porzucanie zewnętrznych masek ,Wirusów Umysłu .

Jest to autentyczna i prawdziwa opowie.ść i biografia Mnicha i Naukowca Z Francji ,Który Krztałcił Soię u Mistrzów Duchowych Z Indii ,Tybetu ,oraz przemierzył Cały Świat w poszukiwaniu prawdy O Sobie -czyli Stanu Buddy :

Mnich filozof

Matthieu Ricard - wywiad

 

 

Matthieu Ricard, kształcił się w zakresie biologii molekularnej pod kierunkiem Françoisa Jacoba, laureata nagrody Nobla, lecz kiedy zetknął się z filozofią buddyjską, całkowicie się jej poświęcił. Ostatecznie porzucił karierę naukowca, żeby móc pobierać nauki u tybetańskich mistrzów (m.in. Dilgo Czientse Rinpocze). Obecnie jest buddyjskim mnichem i tłumaczem Dalajlamy, mieszka w klasztorze Szeczen w pobliżu Kathmandu w Nepalu. Współautor znanej również polskiemu Czytelnikowi książki "Mnich i filozof", która zawiera zapis rozmów z jego ojcem Jean-Françoisa Revelem, cenionym francuskim filozofem.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

X-Passion: Po lekturze Mnicha i filozofa odnosi się wrażenie, że buddyzm mówi raczej o przerwaniu cierpienia niż o poszukiwaniu szczęścia. Czy nie lepiej byłoby chronić się przed cierpieniem zamiast walczyć z nim, próbując jednocześnie być szczęśliwym?

 

Matthieu Ricard: Przede wszystkim wydaje mi się, że istnieje pewne nieporozumienie dotyczące cierpienia: buddyści są bardzo radosnymi ludźmi! W rzeczywistości sprawa wygląda tak: jeśli istnieje remedium na cierpienie, trzeba je zastosować; ale jeśli go nie ma, rzeczywiście lepiej ignorować swoje niepowodzenia. Buddyści uważają, że można wyjść poza "uwarunkowania" cierpienia.

 

Na przykład: jeśli jakaś osoba cierpi na nieuleczalną chorobę i zostało jej tylko dziesięć lat życia, może zareagować na różne sposoby: może zignorować swoje cierpienie i pozwolić, by czas po prostu płynął, lub próbować znaleźć remedium, żeby się wyleczyć, co być może da jej możliwość przeżycia dodatkowych 15 lat. Zasłanianie oczu nie jest kluczem do szczęścia: trzeba wziąć się za bary z cierpieniem, znaleźć remedium i zastosować je. Lecz cierpienie nie powinno z tego powodu stać się jakąś obsesją. Nie można zapominać, że celem Dalajlamy jest znalezienie szczęścia i osiągnięcie poczucia pełni. Nie jest to jednak tylko uczucie, to przede wszystkim stan, w którym każda chwila jest pełna znaczenia. Tak więc zainteresowanie cierpieniem nie jest ani czymś pesymistycznym, ani chorobliwym - jest czymś zupełnie przeciwnym.

 

X-Passion: Dalajlama przedstawił podczas swego niedawnego wykładu poświęconego Czterem Szlachetnym Prawdom koncepcję "Wzajemnej Przyczynowości", współzależnego powstawania. Zjawiska, które obserwujemy, wynikają jedne z drugich zgodnie ze związkami przyczynowo-skutkowymi. Czy to znaczy, że nie mają one samoistnego istnienia lecz tylko istnienie relatywne, w ramach relacji przyczynowych?

 

MR: Filozofie i religie broniły w przeszłości idei, że niektóre rzeczy istnieją w sposób autonomiczny i trwały. Musiałyby więc one być niezależne od przyczynowo-skutkowej gry, która łączy między sobą zjawiska. Taki byt byłby wszechmocny, wystarczałby sam sobie, ponieważ nie zależałby od żadnego innego bytu.

 

Idea ta była podtrzymywana przez wielu antycznych filozofów, jak też teologów religii monoteistycznych. Można ją również spotkać w klasycznej fizyce: niepodzielne atomy Demokryta przedstawiane są jako byty autonomiczne.

 

Buddyzm zaprzecza tym tezom i neguje istnienie czegoś trwałego. Używając przykładu niepodzielnych atomów klasycznej fizyki, to sposób, w jaki cząstki są połączone, decyduje o ich właściwościach, a nie ich "samoistna natura", która nie posiada realnej egzystencji. Z tego punktu widzenia można porównać buddyzm z fizyką kwantową: obydwa te systemy twierdzą, że nie istnieje byt, który jest niezależny od reszty świata posiadający immanentne cechy.

 

Buddyzm objaśnia całą obserwowalną rzeczywistość za pomocą pojęcia współzależności. Każde zjawisko ma za swoją przyczynę inne zjawisko i w ten sposób cały świat jest rządzony prawem przyczyny i skutku. Wszystko, co obserwujemy w naszym otoczeniu, z niego wynika. Można nawet w pewien sposób powiedzieć, że to nasza percepcja świata nadaje mu jego istnienie. W istocie zjawisko jest nieoddzielne od obserwatora; chodzi o "ontologiczną" współzależność.

 

X-Passion: Z braku immanentnej rzeczywistości buddyzm wyciąga koncepcję "pustki". Zrozumienie tej koncepcji miałoby prowadzić do ulżenia cierpieniom jednostki. Czym jest pustka? W jaki sposób wgląd w pustkę świata pozwala jednostce wyzwolić się z cierpienia? I wreszcie, o jaki rodzaj cierpienia tu chodzi?

 

MR: Wbrew temu, co można by sądzić, pustka nie jest nicością, lecz brakiem autonomicznej egzystencji: rzeczy są definiowane tylko relatywnie wobec innych. Ostateczna natura każdego zjawiska to pustka, jednak ta pustka nosi w sobie nieskończony potencjał manifestacji: "Ponieważ istnieje pustka, wszystko może być". Można pod tym względem porównać ją z vacuum nowoczesnej fizyki, które jest źródłem cząstek i makroskopowej rzeczywistości.

 

Zrozumienie koncepcji pustki dzięki kontemplacyjnemu i analitycznemu podejściu wywiera głęboki wpływ na nasze postrzeganie świata: jesteśmy mniej "porwani" przez wiarę w autonomiczne byty. To w szczególności pomaga nam zrozumieć, że nasze "ja" nie posiada żadnej rzeczywistej egzystencji. Wyjaśnijmy to bardziej szczegółowo:

Psychoanaliza usiłuje, według specjalistów, odbudować nasze "ja" zagrożone rozpadem. Buddyzm sprzeciwia się tej teorii i utrzymuje, że "ja" jest tylko oszustem, którego należy zdemaskować.

 

Istnieje ego, które można zakwalifikować jako "normalne", które mówi "jest mi ciepło", "czuję pragnienie". Jest to naturalne odczucie tego, kto doświadcza naszej egzystencji. Jednak to pojęcie indywidualności jest zaczynem koncepcji ego, które jest niezmienne, które chcemy chronić i głaskać. Pojawia się potrzeba karmienia naszego "ja" bogactwem, sławą, władzą. Niektórzy poświęcają całe życie temu nieprzerwanemu poszukiwaniu zadowolenia "ja". "Określam się jako coś stałego, jestem centrum świata, szukam tego, co jest dla mnie dobre." "Ja" jest etykietą, którą sztucznie podtrzymujemy, oznacza ono ciągłość, która jest jednak tylko pozorna. Stajemy się zabawką tego przywiązania do "ja", które jest źródłem naszych kłopotów, obaw i w ostatecznym rozrachunku - naszych cierpień.

 

Jednak "ja" nie jest czymś stałym, zmienia się nieustannie, ponieważ zmieniają się myśli i otoczenie. "Ja" jest strumieniem w nieustannej przemianie. Poza tym, gdyby "ja" istniało immanentnie, gdzie miałoby się znajdować w naszym ciele? Nie można go zlokalizować, nie jest "materialne". Oto coś, co każe mu stracić jego solidność!

 

W ten sposób zrozumienie pustki utwierdza nas w przekonaniu o nie-istnieniu "ja" jako autonomicznego bytu, podkopuje nasze przywiązanie do ego i wyzwala nas z jego tyranii.

 

By to zilustrować, wyobraźmy sobie, że jesteśmy przekonani o obecności złodzieja w naszym domu. Jesteśmy przerażeni i dopóki osobiście nie sprawdzimy, że dom jest pusty, nie możemy uwolnić się od strachu. Żeby się uspokoić, trzeba być pewnym, że nie ma żadnego złodzieja. Tak samo dzięki medytacji trzeba się przekonać, że ego nie istnieje.

 

Zrozumienie "pustej" natury rzeczy rozprasza cierpienie związane z naszym przywiązaniem do ich solidności i pozwala osiągnąć spokój.

 

Nie oznacza to jednak rezygnacji z bogactwa naszej osobowości! Nie chodzi o pogrążenie się w apatii. Buddyzm nie jest filozofią obojętności.

 

X-Passion: Często słyszy się rozmowy o karmie. Czym dokładnie jest karma?

 

MR: Karma jest ogółem naszych czynów i ich rezultatów. Bardziej ogólnie - jest to mechanizm szczęścia i cierpienia działający poprzez nasze czyny, słowa i myśli. Wyjaśnijmy to pojęcie: istota ludzka dysponuje wolną wolą. Popełnia czyny pozytywne, które są źródłem szczęścia, lub czyny negatywne, które przynoszą cierpienie. Według filozofii buddyjskiej czyny te będą miały oddźwięk w przyszłości: na przykład jeśli ktoś dopuści się złego działania, wcześniej czy później, może nawet w przyszłym życiu, będzie cierpiał. Działanie zawsze ma swój skutek, nic nie jest przypadkowe. Jesteśmy rezultatem wielkiej liczby wyborów, jakich dokonaliśmy. Tak więc karma jest szczególnym przypadkiem prawa przyczyny i skutku, które rządzi światem.

 

X-Passion: Na tym poziomie nie jest to tylko czysta filozofia. Idea karmy zawiera jakiś element wiary: wiara w karmę jest metafizycznym założeniem.

 

MR: Tak, tak samo jak byłoby metafizycznym założeniem negowanie jej istnienia. W tej dziedzinie doświadczenie jest niemożliwe!

 

X-Passion: Chcielibyśmy teraz porozmawiać o Pańskiej drodze życiowej. Pomógł Pan odkryć buddyzm wielu ludziom na Zachodzie. Jak do tego doszło?

 

MR: Zawsze marzyłem o podróżowaniu. W trakcie moich studiów miałem możliwość zwolnienia się na cały semestr, podczas którego zdecydowałem się wyjechać. Bardzo pociągała mnie duchowość: czytałem wiele książek na temat hinduizmu, sofizmu, chrześcijańskich mistyków... I przede wszystkim obejrzałem serię filmów dokumentalnych Arnaud Desjardina zrobionych na zamówienie telewizji ORTF. Opowiadały o życiu wszystkich wielkich mistrzów tybetańskich, którzy uciekli przed chińską inwazją i schronili się w Bhutanie, Kaszmirze, właściwie w całych Himalajach. Kiedy obejrzałem te filmy, zdecydowałem się wyjechać do Azji Centralnej na sześć miesięcy z kieszonkowym słownikiem francusko-angielskim.

 

W trakcie tej pierwszej podróży spotkałem człowieka, który miał stać się moim pierwszym mistrzem. Potem podróżowałem po Indiach, życie tam bardzo mnie poruszyło, zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Ale miałem tylko 21 lat i nie wiedziałem jeszcze, czy będę chciał tam powrócić. Oczywiście miałem uczucie, że przeżyłem coś istotnego, ale nie wiedziałem jeszcze, jakie będą konsekwencje tego doświadczenia.

 

Po powrocie do Paryża zdałem sobie sprawę, że ten wyjazd spowodował zmianę, że otwarły się przede mną nowe perspektywy. W istocie, mój sposób widzenia rzeczy zmienił się i miałem wielką ochotę zobaczenia ponownie mojego pierwszego mistrza. Był to człowiek, który wręcz emanował mądrością, spokojem, prostotą, dobrocią i wiedzą, cechami, których nigdy nie spotkałem wszystkich razem u jednego człowieka na Zachodzie. Oczywiście niektóre osoby pod pewnymi względami są szczególnie rozwinięte, ale nigdy nie wyczuwałem u nikogo tej globalnej doskonałości, którą zapragnąłem osiągnąć.

 

Człowiek ten został moim głównym mistrzem i wprowadził mnie na drogę do mądrości. Między naszym pierwszym spotkaniem a jego śmiercią upłynęło siedem lat i dwa ostatnie lata, od roku 1972 do początku 1975, spędziłem blisko niego. Przez cały ten czas nie byłem bezpośrednio zainteresowany buddyzmem, lecz raczej jego osobowością. Uczestniczyłem w jego wykładach, ale mistrz nie zachęcał mnie do studiowania. W istocie buddyjskie studia są tak bogate, że można się w nich zagubić. Mistrz ten nauczał raczej duchowej praktyki, życia kontemplacyjnego opartego na refleksji. Były to bardzo głębokie nauki, bardzo żywe i bezpośrednie, odpowiednie do każdego przypadku. Po kilku latach uznał, że jestem już gotów i zachęcił mnie do studiowania buddyzmu.

 

Po jego śmierci pozostałem w Dardżylingu jeszcze kilka lat, zaliczając semestry studiów i kolejne odosobnienia. W 1978 roku spotkałem Dilgo Czientse Rinpocze, który stał się moim drugim mistrzem. Najpierw wyjechałem z nim na sześć miesięcy, żeby słuchać jego nauk w Indiach i stopniowo stawałem się mu coraz bliższy, aż zostałem kimś w rodzaju jego "sekretarza". Zarazem uczestniczyłem w jego codziennym życiu, życiu starszego człowieka, i słuchałem wszystkich jego nauk. Podczas trzynastu lat, które poprzedzały jego śmierć w 1991 roku, nauczyłem się bardzo wiele tylko przez to, że przebywałem blisko niego. Dilgo Czientse Rinpocze wiele podróżował; stary mistrz Dalajlamy był bardzo znany i często udawał się do Tybetu, Indii i Bhutanu. W ten sposób wiele zdziałał dla ochrony kultury tybetańskiej. W tym celu stworzył również klasztor Szeczen. Tutaj wydrukowano ponad trzysta tomów bardzo rzadkich tekstów tybetańskich, odnowiono ikonografie; rozwijają się tu wszelkie formy działalności mającej zachować tybetańskie dzieła.

 

Po śmierci Dilgo Czientse Rinpocze chcieliśmy kontynuować jego dzieło, dlatego wciąż pracujemy nad ochroną buddyzmu tybetańskiego. Gdybym nie chciał tak bardzo dążyć do celu, który przyświecał memu mistrzowi, z pewnością udałbym się na odosobnienie w góry: jest tyle książek do napisania i nauk do wysłuchania.

 

X-Passion: Zatem dzisiaj żyje Pan w klasztorze Szeczen, centrum ochrony kultury tybetańskiej. Jaka jest wasza główna działalność? Jakie są wasze plany?

 

MR: Nadal wydajemy teksty. Mamy ponad 12 000 dokumentów ikonograficznych, które nagrywamy na CD. Działa także szkoła filozofii i malarstwa. Obecnie zajmuję się głównie tłumaczeniami. Pracujemy w grupie i uczestniczyłem w tłumaczeniu wielu dzieł. Na początku nie podpisywaliśmy tłumaczeń, dopiero potem, kiedy moja osoba stała się znana, wydawcy często chcieli, żebym podpisywał tłumaczenia dla "zwiększenia sprzedaży". Jednak anonimowość była mi na rękę.

 

Dzisiaj chciałbym mieć nieco więcej spokoju. Idealnie byłoby, gdybym mógł co roku spędzić dwa lub trzy miesiące na odosobnieniu, żeby zagłębić się w tym, co naprawdę istotne i mam nadzieję, że zacznę od przyszłego roku. Jednocześnie mam wiele planów, często trudno to wszystko pogodzić.

 

X-Passion: Pańskie życie składa się ze spotkań, odosobnień, nauk i życia we wspólnocie. Jakie były najbardziej szczgólne momenty?

 

MR: Trzy podróże do Tybetu z moim drugim mistrzem były bardzo ważnymi momentami, zupełnie niezwykłymi. Uczestniczyłem też w jednym z jego czteromiesięcznych odosobnień, podczas którego mówił on tylko przez pół godziny po kolacji, żeby wygłaszać nauki, poza tym nie prowadził żadnej konwersacji. Przebywaliśmy w pobliżu niego w czterech czy w pięciu, więc właściwie również byliśmy na odosobnieniu. To były szczególnie inspirujące momenty. W rzeczywistości to właśnie te chwile spędzone z nim w jego codziennym życiu były najbardziej intensywne.

 

X-Passion: Wyjeżdża Pan do Tybetu w przyszłym tygodniu. Czy jest sens wracać w miejsca, gdzie praktykowanie buddyzmu jest kontrolowane przez chińską armię?

 

MR: Przede wszystkim te miejsca są dla buddystów bardzo inspirujące. Poza tym można dzisiaj dostrzec pewne elementy ideologicznej odwilży, ponieważ trwa stan względnej wolności. Mnisi mogą żyć w klasztorach według reguł buddyjskich. Wykazują silną motywację, by zacząć od początku, a ich niewiarygodny entuzjazm jest konieczny do ożywienia tybetańskiej kultury. Oczywiście ta odwilż nie jest całkowita z racji trwającej ciągle okupacji chińskiej, ale pewien postęp jest niezaprzeczalny: między 1960 a 1980 rokiem wszelka aktywność duchowa na terenie Tybetu została zakazana, mnisi byli zamykani w obozach, gdzie nie można było medytować. Dzisiaj funkcjonuje w górach kilka klasztorów, pozwalają one przywrócić klimat duchowości, ożywiają kulturę i religię Tybetu.

 

X-Passion: Czy można powiedzieć, że sytuacja w Tybecie ewoluuje? Czy są powody do nadziei?

 

MR: Właściwie sytuacja zmienia się nieustannie: była lepsza między 1985 a 1990 rokiem, ale potem Chińczycy znowu zablokowali wyrażanie się kultury tybetańskiej. Można tu mówić o pewnych cyklach: dając trochę wolności Tybetańczykom, Chińczycy powodują rozwój tendencji niezależnościowych. Reakcja nie każe na siebie czekać. Chińczycy znowu podejmują reedukację patriotyczną mnichów w klasztorach, systematycznie adaptują buddyzm do socjalizmu...

 

Ale "pranie mózgu" nie działa. Niektórzy Tybetańczycy poddają się chińskiej okupacji i są jej posłuszni, bo nie mają wyboru, ale ich mentalność nie zmienia się. Kiedy tylko mają możliwość, walczą o swoją kulturę.

 

Co prawda w Lhasie można odczuć klimat dekadencji. Młodzież ma wrażenie, że nie ma dla niej przyszłości i popada w alkoholizm oraz prostytucję, które wprowadzili Chińczycy. Postępują oni w rzeczywistości jak Amerykanie z Indianami w XIX wieku i próbują doprowadzić do degeneracji populacji tybetańskiej, przez swego rodzaju dobrowolne zepsucie. Na terenach wiejskich jednak, na szczęście, nic się nie zmieniło, ludzie nawet nie chcą słyszeć rozmów o chińskim reżimie. Ale ulegają mu i nic nie mogą zrobić.

 

X-Passion: Jakie są perspektywy rozwoju? Czy można oczekiwać możliwości liberalizacji chińskiego reżimu?

 

MR: Demokratyzacja Chin jest ewidentnie korzystna dla kwestii wolności Tybetu. Zresztą Chińczycy nie będą mogli wiecznie niewolić ludności tybetańskiej, narzucając jej swą kulturę, religię, przekonania i system, jakiego ona nie chce. Na razie jednak czas gra przeciwko Tybetowi. Populacja jest "rozcieńczona" przez chińską kolonizację. Prowadzą oni tę samą politykę co w Mongolii, gdzie dziś mieszka tylko 15% Mongołów. W tzw. "Wielkim Tybecie" sytuacja nie jest tak poważna, ale na sześć milionów Tybetańczyków przypada siedem milionów Chińczyków. Nawet integracja terytorialna jest problemem, jako że Tybet został podzielony na pięć prowincji. To, co Chińczycy nazywają autonomiczną prowincją Tybetu, stanowi w rzeczywistości tylko jedną trzecią jego właściwego terytorium.

 

Ale najważniejszym problemem jest stopniowe zanikanie elity religijnej. Przed inwazją 20% populacji prowadziło życie religijne, było więc około miliona mistrzów, mnichów i mniszek... Ten niezwykły klimat duchowości pozwalał na intensywne rozpowszechnianie nauk i dzieł. Dzisiaj 130 000 ludzi związanych z religią wyemigrowało, a pozostali nie podtrzymują praktyki duchowej. Tak więc liczba mistrzów zmniejsza się i wysycha źródło duchowej inspiracji. Oczywiście buddyzm rozwija się na Zachodzie, ale jest to dość marginalne zjawisko i niewielu buddystów organizuje filozoficzne odosobnienia. Jedyna nadzieja w odnowieniu działalności szkół filozoficznych w Tybecie, żeby z jednej strony ożywić duchowość, a z drugiej wykształcić młode pokolenia. W tym celu trzeba tam wysłać mistrzów, którzy obecnie nauczają w Indiach i Nepalu.

 

X-Passion: Zachodni świat wydaje się dzisiaj zwracać ku nadmiernemu indywidualizmowi. Czy według Pana buddyzm może się przeciwstawić temu powszechnemu u nas przecenianiu ego?

 

MR: Myślę, że buddyzm może pomóc w przestawieniu rzeczy na właściwe miejsca i w stwarzaniu punktów odniesienia. W rzeczywistości zdanie sobie sprawy z pustości ego jest czymś zdrowym i rozsądnym. W przeciwieństwie do psychoanalizy, która nie pozwala rozkwitnąć, lecz tylko wrócić do normy, koncentrując się na ego, bez wyzwolenia się z prawdziwych problemów, buddyzm zmierza do trwałego wyzwolenia z przyczyn cierpienia, czyli z błędnego sposobu postrzegania świata.

 

Buddyzm jednak nie zajmuje się misjonowaniem i uważa, że dążenie do nawracania nie jest dobrą postawą. Pomagamy innym, dając im informacje, rozmawiając z nimi. Ale nawracanie ich niczemu nie służy, tym bardziej, że buddyzm niekoniecznie może być odpowiedni dla wszystkich. Kiedy Dalajlama prowadzi swoje wykłady, zawsze zaczyna od tego, że człowiek już w pełni ukształtowany przez swoją religię nie powinien jej zmieniać.

 

Źródło :Buddyzm :: Buddyjski Serwis Internetowy :: Cyber Sangha - Buddyzm w Polsce

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

 

Czy to 'moje' życie? Czy decydowałem kiedykolwiek, czy mam zaistnieć lub nie? Czy wziąłem sobie to życie?

Czy może to po prostu życie, żyjące i kwitnące w każdej chwili bez jakiejkolwiek kontroli czy nadzoru, manifestujące się w każdej najmniejszej części sekundy?

\

 

A z kąd wiesz że nie zdecydowałeś, pamiętasz cokolwiek z przed narodzin? wyobraź sobie ze straciłeś pamięć , i w tym momencie zaczynasz nowe życie stajesz się kim innym . Istnieje dla ciebie wtedy nowa rzeczywistość nowa manifestacja tylko to co widzisz teraz , ale to że nie pamiętasz ostatniej rzeczywistości wcale jej nie wyklucza, po prostu nie istnieje z punktu widzenia twojej nowej formy, na dodatek to ze potencjalnie stajesz się kim innym, nie wyklucza tego że jesteś wciąż sobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest absolutna i obiektywna. Może być to dla was szokiem, ale prawda jest tylko jedna, nie możecie temu zaprzeczyć. Weryfikujcie, kopcie głębiej. Cała rzeczywistość to sen pijanego hydraulika, pana Zdzisława. Weryfikujcie, a dojdziecie do tego. Tego nie da się zaargumentować, ani wytłumaczyć. To trzeba poczuć i sami musicie do tego dojść. Nie mogę wam tego wytłumaczyć, musicie sami do tego dobrnąć. Wszyscy siedzimy w pijanym umyśle Pana Zdzisia, hydraulika. Kto zaprzeczy temu jest tępym gówniarzem, zagubionym w swoim świecie, zaprzeczającym prawdzie ;)

 

Prawie 30 stron absolutnie i bezwzględnie bezowocnej dyskusji ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A z kąd wiesz że nie zdecydowałeś, pamiętasz cokolwiek z przed narodzin? wyobraź sobie ze straciłeś pamięć , i w tym momencie zaczynasz nowe życie stajesz się kim innym . Istnieje dla ciebie wtedy nowa rzeczywistość nowa manifestacja tylko to co widzisz teraz""- to własnie jest "ja"

 

, ale to że nie pamiętasz ostatniej rzeczywistości wcale jej nie wyklucza, po prostu nie istnieje z punktu widzenia twojej nowej formy, na dodatek to ze potencjalnie stajesz się kim innym, nie wyklucza tego że jesteś wciąż sobą".- szkoda tylko ze nie wiesz co mowisz. zobacz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar
Prawda jest absolutna i obiektywna. Może być to dla was szokiem, ale prawda jest tylko jedna, nie możecie temu zaprzeczyć. Weryfikujcie, kopcie głębiej. Cała rzeczywistość to sen pijanego hydraulika, pana Zdzisława. Weryfikujcie, a dojdziecie do tego. Tego nie da się zaargumentować, ani wytłumaczyć. To trzeba poczuć i sami musicie do tego dojść. Nie mogę wam tego wytłumaczyć, musicie sami do tego dobrnąć. Wszyscy siedzimy w pijanym umyśle Pana Zdzisia, hydraulika. Kto zaprzeczy temu jest tępym gówniarzem, zagubionym w swoim świecie, zaprzeczającym prawdzie ;)

 

Prawie 30 stron absolutnie i bezwzględnie bezowocnej dyskusji ;D

 

 

To jest twoja prawda a moja może być całkiem inna . No i może masz racje z Panem Zdzisławem, tylko ze temat rozmowy dotyczy tego czy JA istnieje czy nie a ty nie podałeś tutaj żadnego argumentu dlatego pewnie ta rozmowa jest bezowocna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar
szkoda tylko ze nie wiesz co mowisz. zobacz

 

Nie wiem czemu służy ten cytat ale odpowiem tak.

W moim rozumowaniu ,,JA,, to wyższe to dusza to ta iskra która się w nas tkli, a nie jednostka która decyduje o życiu o jego przebiegu, nie twierdzę że mamy wpływ na to co się dzieje w naszym życiu, twierdze ze po prostu rozmawiamy o czym innym, być może nie jest ono nawet jednolite. Inaczej może kropla wody morskiej jest kroplą wody czy oceanem? Ty kolego prawisz o wszystkim z perspektywy życia ludzkiego, z perspektywy tego ziemskiego padołu. Postawa odrzucenia ja w tym wypadku daje ci komfort psychiczny ze nie jesteś i tak w stanie niczego zmienić życie po prostu się toczy , a myśli po prostu płyną, Ja patrze z perspektywy dalszej , nie wierze w to ze zaczęliśmy funkcjonować w tym życiu w wyniku przypadku , drogi plemnika do jajeczka. Twój sposób myślenia to jak powiedział Pit uśmiercanie się za życia. Nie potrafię powiedzieć czym jest prawdziwe Ja dusza energia czy pierwiastkiem bożym czy jeszcze inaczej częścią absolutu, dlatego posłużyłem się wybiegiem to nie ja to nie ja.. Z mojej perspektywy , a dowody na to daje mi moja percepcja jest coś więcej ponad to co przezywamy tutaj. aLE TO JEST MOJA PRAWDA KTÓRA NIE JEST ABSOLUTNA CZY OSTATECZNA

Kluczem do tego być może jest zmiana wibracji swej częstotliwości, jakbyś się kolego przełączył z ukf na długie też byś o tym wiedział.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A z kąd wiesz że nie zdecydowałeś, pamiętasz cokolwiek z przed narodzin? wyobraź sobie ze straciłeś pamięć , i w tym momencie zaczynasz nowe życie stajesz się kim innym . Istnieje dla ciebie wtedy nowa rzeczywistość nowa manifestacja tylko to co widzisz teraz , ale to że nie pamiętasz ostatniej rzeczywistości wcale jej nie wyklucza, po prostu nie istnieje z punktu widzenia twojej nowej formy, na dodatek to ze potencjalnie stajesz się kim innym, nie wyklucza tego że jesteś wciąż sobą.

 

W takim razie, jeżeli straciłeś pamięć, to na jakiej podstawie zakładasz, że istniała Twoja wcześniejsza manifestacja?

Przeczytałeś gdzieś w książce?

 

Jeżeli zdecydowałeś żeby zaistnieć to czy możesz przestać istnieć korzystając jedynie z tego co nazywasz wolną wolą?

Nie uśmiercając ciała - twierdzisz, że nie jesteś swoim ciałem. Po prostu zdecydować, że to już koniec żywota i przybrać nową formę. Albo czy możesz zmienić to życie na inne? Możesz zdecydować zrobić z nim cokolwiek, tak jak według Ciebie zdecydowałeś o tym wcześniej, w poprzednim życiu?

 

A może możesz o tym decydować dopiero, kiedy umiera ciało?

W takim razie co to za 'ty' które jest uwarunkowane i w pełni zależne od czynników zewnętrznych?

Nawet jeżeli wierzysz w buddyjską reinkarnacje, to o Twoim przyszłym wcieleniu decyduje karma czyli sieć uwarunkowań.

 

 

Więc powiedz mi, gdzie tu jest miejsce na Twoją decyzję?

 

 

Nawet jeżeli, istniało jakieś wcześniejsze wcielenie to istniało w przeszłości, a przeszłość również nie istnieje (wspomnienia istnieją, ale to nie jest przeszłość). Istnieje tylko ten bieżący moment, przyszłość również jest jedynie koncepcją, więc liczy się tylko tu i teraz.

 

Gdzie w tu i teraz jesteś Ty? I jak mając do dyspozycji 5 zmysłów + dyskursywny umysł ustalasz granicę pomiędzy 'ja' a 'nie-ja'?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim rozumowaniu ,,JA,, to wyższe to dusza to ta iskra która się w nas tkli,

 

Jesteś swoją duszą? Czy Ty posiadasz duszę?

 

Ja patrze z perspektywy dalszej , nie wierze w to ze zaczęliśmy funkcjonować w tym życiu w wyniku przypadku , drogi plemnika do jajeczka.

 

Jesteś kłamcą. Nie patrzysz z dalszej perspektywy.

Jedyna perspektywa jaką dysponujesz i jaką zawsze będziesz dysponował to właśnie ten ziemski padoł, tu i teraz.

Ty wierzysz, że jest inaczej. Twój tok myślenia opiera się na wierze, że musi być coś więcej, bo życie to dla Ciebie za mało.

 

Nie potrafię powiedzieć czym jest prawdziwe Ja dusza energia czy pierwiastkiem bożym czy jeszcze inaczej częścią absolutu

Oczywiście, że nie możesz. Jednak wierzysz, że jest czymś tego pokroju.

 

Z mojej perspektywy , a dowody na to daje mi moja percepcja jest coś więcej ponad to co przezywamy tutaj.

 

Możesz napisać jakie dowody daje Ci percepcja na to, że jest coś więcej ponad to co doświadczasz każdego dnia?

 

 

Cały Twój tok rozumowania opiera się na wierze w strachu przed śmiercią.

To o czym tutaj mówimy musisz zobaczyć sam, szczerze wobec siebie skontrować otaczającą Cię na co dzień rzeczywistość ze swoją wiarą. Więc wybacz, ale dopóki nie zdobędziesz się na odwagę sprawdzenia samemu prawdziwości tego w co wierzysz, to nie mamy o czym tu dyskutować.

 

Rzeczywistość jest tutaj i teraz i tak będzie do końca Twoich dni.

Możesz ją poznać i żyć z nią w harmonii i szczęściu lub wierzyć przez całe życie w różowe jednorożce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

W ogole wszystko ci się Robercie pogmatwało .. w przypadku mojej odpowiedzi.

 

Przeczytaj uważnie.. literka po literce ale jak już emocje opadną.. a kiedyś to nastąpi..

Wszystko przekreciłeś..

Ja nic nie wiem..

 

Nie napisałem ze ja jestem dusza tylko ze ja jest duszą.. nie powiedziałem ze co kolwiek pamiętam..nie powiedziałem że zdecydowałem zaistnieć..Nie ustalam zadnej granicy między ja i nie ja ..nie wiem gdzie to przeczytałeś..napisałem nawet ze nie wiem czy jest jednolite... i nie nie mogę ci powiedzie jak odbiera to moja percepcja ponieważ nie mieści się to w zakresie słów..

I po co ta agresja może mnie wzięłeś za kogo innego..POzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, faktycznie nie mamy za wiele do powiedzenia. Nie kontrolujemy procesów życiowych swojego ciała, swoich myśli i emocji. Myślę, że wielu ludzi zdaje sobie z tego sprawę, ale po prostu rzadko, albo wcale o tym nie myśli. I co dalej? Ta świadomość nie zmienia jakoś diametralnie mojego postrzegania świata. Myślę, że nawet jeśli JA jest tylko iluzją, to nie da się jej całkowicie pozbyć. Można mieć jej świadomość czy raczej umysł może ją mieć, ale wątpię, żeby mógł ją skasować z twardego dysku. Inaczej bylibyśmy tylko jak zaprogramowane roboty.

 

 

To nie jest kwestia wiary, wiara budzi wątpliwości. Jeżeli mam być szczery wiem, że Bóg istnieje i wiem, że życie pozagrobowe to fakt,

 

Ale kto lub co ma żyć po śmierci, jeżeli JA nie istnieje? Świadomość? Dusza?

Edytowane przez HellVard
bo tak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytaj uważnie.. literka po literce ale jak już emocje opadną.. a kiedyś to nastąpi..

Wszystko przekreciłeś..

 

 

Dobrze rastarze, dziękuje za troskę o moje nerwy.

 

Nie napisałem ze ja jestem dusza tylko ze ja jest duszą

Zadałem pytanie, nie sugerowałem żadnej odpowiedzi, chciałem skonkretyzować Twój punkt widzenia. Tam na końcu był znak zapytania. Nawet dwa. Wkleje Ci żebyś zobaczył:

Jesteś swoją duszą? Czy Ty posiadasz duszę?

 

i nie nie mogę ci powiedzie jak odbiera to moja percepcja ponieważ nie mieści się to w zakresie słów

Yhm.

 

I po co ta agresja może mnie wzięłeś za kogo innego.

 

Jeżeli, w którymś momencie mój post wydał Ci się agresywny to wiedz, że nie miałem takich intencji. Piszę wprost co myślę, nie mam żadnych powodów, żeby kierować się w Twoją stronę agresją.

 

Ja nic nie wiem..

 

W takim razie na jakiej podstawie bronisz czegoś o czym nic nie wiesz?

Może pora się w końcu czegoś dowiedzieć?

 

Zacznij od tego:

Co w końcu składa się na Twoje istnienie? Na jakiej podstawie twierdzisz, że to Twoje życie, a nie po prostu życie?

 

Przyjrzyj się temu, sam dokładnie, w skupieniu, nie posiłkuj się żadnymi podręcznikami ani filmikami duchowych guru, nie sugeruj się niczym. Przyjrzyj się sam tej chwili, bieżącemu doświadczeniu - bo to jedyne co będzie w Twoim życiu zawsze prawdziwe - i zweryfikuj co jest prawdą a co jest iluzją.

Nawet nie musisz mi odpowiadać. Zrób to dla siebie.

Edytowane przez roberts
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar
Dobrze rastarze, dziękuje za troskę o moje nerwy.

 

NIE MA ZACO

 

 

 

 

 

 

 

W takim razie na jakiej podstawie bronisz czegoś o czym nic nie wiesz?

Może pora się w końcu czegoś dowiedzieć?

 

Nic nie wiem z punktu analitycznego.

 

 

Co w końcu składa się na Twoje istnienie? Na jakiej podstawie twierdzisz, że to Twoje życie, a nie po prostu życie?

 

Dalej nic. Pisałem jak odbieram ja, i takie stwierdzenie o którym piszesz nie miało miejsca.

 

Przyjrzyj się temu, sam dokładnie, w skupieniu, nie posiłkuj się żadnymi podręcznikami ani filmikami duchowych guru, nie sugeruj się niczym. Przyjrzyj się sam tej chwili, bieżącemu doświadczeniu - bo to jedyne co będzie w Twoim życiu zawsze prawdziwe - i zweryfikuj co jest prawdą a co jest iluzją.

 

]I niczym się nie posiłkuje na pewno nie literaturą.

Nawet nie musisz mi odpowiadać. Zrób to dla siebie.

 

juz to zrobiłem

Edytowane przez rastar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie wiem z punktu analitycznego.

 

A z jakiego?

Ach no tak, percepcja mówi Ci że jest coś więcej, ale nie możesz tego opisać słowami. Zapomniałem.

 

Dalej nic. Pisałem jak odbieram ja, i takie stwierdzenie o którym piszesz nie miało miejsca

 

Dobrze, przyjrzyjmy się Twoim wypowiedziom na temat 'ja'.

 

to ja które tak starasz się wyeliminować to chyba bardziej Ego, i nie ma ono nic wspólnego z Ja prawdziwym.

 

Co masz na myśli mówiąc prawdziwe 'ja'? To?:

Ja wyższe pierwotny pierwiastek iskra która tli się gdzieś tam w nas , które jest pomostem między czymś jeszcze.

 

Pierwotny pierwsiatek iskra która tli się gdzieś tam w nas..... Zaraz bo już się pogubiłem.

 

Czyli np Ty rastarze składasz się z ja małego i JA dużego, tak? Chcę zrozumieć Twój punkt widzenia.

 

rastar = ja(ego) + JA(pierwotny pierwiastek iskra tląca się w Tobie, będąca pomostem między czymś jeszcze)

 

Czyli Ty jesteś wypadkową tych dwóch, czy może jesteś Ty, który posiada ja oraz JA?

Wyjaśnij proszę, bo nie potrafię tego zrozumieć.

 

 

tak zwany nowicjusz jest tam chyba zmuszany do wyzbycia się wszystkiego, do interpretacji ze wszystko w koło to tylko, gra rozumu ze ja nie istnieje jest tylko to tu i teraz.

 

Jedyne do czego namawiamy to do przyjrzenia się doświadczeniu w bieżącej chwili, do przyjrzenia się rzeczywistości, na trzeźwo.

Czy Twoim zdaniem istnieje coś poza tą chwilą? Poza tu i teraz?

 

 

W obu wariantach bez tego ja stali byśmy się bezdusznymi maszynami i bez emocji i bez uczuć.

 

Skąd wiesz? Pozbyłeś się kiedykolwiek ja?

 

Wiem piszecie tam na tej arenie ze w wypadku nieistnienia dojścia do tego, możemy czuć i myśleć, ale skoro nie istniejemy to kto to robi za nas?

 

Zaraz, czy Ty twierdzisz, że to Ty w pewien sposób inicjujesz powstawanie emocji i myśli?

 

W takim razie na jaki czas przed powstaniem myśli decydujesz o jej powstaniu i zawartości?

Na jaki czas przed pojawieniem się emocji w ciele decydujesz o powstaniu tej emocji i jej zabarwieniu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

Widzę ze dalsza rozmowa w tym temacie nie ma sensu .Dość zręcznie manipulujesz i składasz wszystkie moje wypowiedzi nadając im inną treść. Przykro mi że poczułeś się osobiście dotknięty, mysle ze odpowiednie było by gdybys wszystko jeszcze raz zweryfikował i wyzbył się swojego Ja:krzywy: fiku miku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staram się zrozumieć Twoje posty jak najlepiej potrafię.

 

Nie musimy kontynuować tej dyskusji jeżeli nie masz chęci ani ochoty.

 

Umówmy się tak - jeżeli kiedyś będziesz pewien swojego stanowiska i będziesz czuł się na siłach żeby to stanowisko jasno i klarownie opisać to zapraszam do dyskusji.

Edytowane przez roberts
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak tak patrzę na większość wypowiedzi, to nasunęło mi się jedno skojarzenie - że miotacie się jak gówno w przeręblu - bez obrazy dla wszystkich co biorą takie rzeczy bardzo do siebie ( JA nakarmione ).

Pytacie ciągle czym dla 'oświeconych' jest JA. Przecież to jest śmiech na sali; nie ma JA to jak mogą pisać co to dla nich znaczy? Oni zobaczyli, że JA nie istnieje.

Druga sprawa, która strasznie mocno rzuciła mi się w oczy po wszystkich przeczytanych stronach - JAK TO JEST PO. A co to Was, kur.wa, obchodzi? Tak for real. Chcecie się dowiedzieć jak jest fajnie, żeby może się zastanowić dopiero wtedy nad tym czy może dowartościować się, że jest chu.jowo?

Generalnie nie ma odpowiedzi na to pytanie, bo nikt nie chce dać czegoś gotowego na talerzu jak religię, w którą masz wierzyć. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak to działa na autosugestię. Wiele osób, które wchodzi na forum zaczyna, że "JA NIE ISTNIEJE" nie widząc tego, po prostu tak przeczytali. Nie o to w tym chodzi. Tu nikt nie namawia, nie zmusza. Chodziło o to, żeby każdy z Was może na chwile usiadł i pomyślał 'kur.wa a może jednak? Sprawdzę, co mi szkodzi". ALE NIE. Większość wypowiedzi wygląda jakby osoba siedząca przy klawiaturze weszła, zobaczyła post/posty i zamiast POMYŚLEĆ CHWILĘ, spróbować zobaczyć czy to zweryfikować (co jest powtarzane co sekundę nie bez powodu) pomyślała 'kur.wa co on pier.doli, ale mu napiszę'. Takie mam odczucia co do większości postów. Zamiast na spokojnie to widzę same emocje.

Mi zobaczenie, ZWERYFIKOWANIE zajęło ponad dwa tygodnie. Oczywiście wzięłam to na logikę, przez co było trudniej. Na ślepą wiarę, można by rzecz, tak jak Wy myślicie, że to wygląda. Ale to, że WIEDZIAŁAM, że ja nie ma nic mi nie dało. W końcu usiadłam i rozwaliłam tą ścianę i zobaczyłam, że JA nie ma. Ja wiem, że warto a Wy? Nie dowiecie się, dopóki sami nie sprawdzicie dlatego nie ma tu argumentów (WTF?!) o które pare osób tak bardzo się dopraszało.

 

Trzecia kwestia - strasznie bawi mnie branie wszystkiego do siebie, osobiście, jako agresję. Powiem Wam szczerze, że się uśmiałam z reakcji niektórych osób ale z drugiej strony możliwe, że mając JA zareagowałabym tak samo XD. Plus uczepienie się Bezimiennego.

Dużo jest tu osób, które nie siedzą tylko w tym temacie tak samo jak on nie udziela się tylko w tym wątku. Taki ma styl pisania, nie żadne JA, EGO, INNE GÓWNA, które podczepiacie.

Jego sposób jest taki, wielu osobom pozwala zobaczyć brak JA, bo ich dopierdala mocno. Innym on nie odpowiada ale nie on jeden mówi o braku JA a parę osób. A przez sposób w jaki pisze zrobiliście z niego sami jakiegoś GURU ZBAWICIELA JEZUSA. Proszę Was, wiecie jak to widać czytając kilkanaście stron pod rząd? :D

 

Tu nie chodziło i nadal nie chodzi o dyskusję. Każdy z Areny próbował pokazać jak na to spojrzeć zadając pełno pytań. Chyba jedna osoba na nie odpowiedziała. Naprawdę tak ciężko już wypowiadając się w temacie ruszyć mózgiem i pomyśleć? Nie mówię, żeby to pisać tu, jeśli komuś to przeszkadza ale gwarantuję, że po przemyśleniu tego w głowie przestalibyście się tak miotać. Oczywiście Wasze JA będzie mocno się buntować, wtedy dobrze jest zadać pytania, które tak Was nurtują ALE NIE BO PO CO.

 

To chyba tyle z moich obserwacji I SORRY JAK KOGOŚ URAZIŁAM :D WHY SO SERIOUSSSSS XD

Edytowane przez Stradivas
<3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to chyba conieco Wam wyjaśniła Stradivas, no nie? ;)

I co?

Znajdzie się tutaj jakiś Poszukiwacz Prawdy, Drogi, Wyzwolenia,

który nie ucieknie po trzecim, czy piątym pytaniu

dotyczącym przecież swojego punktu widzenia,

który z Waszego założenia jest prawdziwy - nie ma co się bac jeśli faktycznie tak jest :)

Wody z mózgu Wam nie zrobimy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość rastar

Gówno prawda za przeproszeniem. Skoro wiecie ze to ja nie istnieje to poco o tym tyle glendzicie. Z tego co wiem gladiatorzy z areny... ci najwięksi maja gdzieś wszystkie ezo pogaduchy..Nie rozumiem na cholerę zaglądacie na ta stronę, jakie powódki wami kierują, czyżby szlachetne? Chcecie zbawić zbłąkane owieczki ..jeszcze raz powiem gówno prawda.. Pytam po co pytacie ,skoro znacie najprawdziwsza prawdę, a każda odpowiedź, nie zgodna z waszą jest zła.. Taki jest charakter tego forum ze każdy ma prawo do własnego zdania ...to nie arena.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...