Skocz do zawartości

Zmagania VKLa


VKL777

Rekomendowane odpowiedzi

Początek

 

Wszystko zaczęło się 1,5 roku temu.

 

Zainteresowałem się wówczas ezoteryką i zacząłem czytać literaturę w temacie, żeby się rozwinąć. Na dobry początek kupiłem sobie książkę "Medytacja dla początkujących", żeby nauczyć się medytować. Lektura była wyjątkowo nudna, bo jak się okazało książka była autorstwa jakiejś pracującej kobiety, stąd gdzieś w połowie dałem sobie spokój i postanowiłem po prostu spróbować.

 

Szybko okazało się, że nie mam problemu z wyciszeniem i już za pierwszym razem wytrzymałem jakieś 40 minut, pozwalając sobie wejść w trans. Co ciekawsze, podczas moich pierwszych medytacji zacząłem doświadczać dziwnych rzeczy — rozbłysków światła przed oczami, szumów usznych i napływu silnych emocji. W medytacji dochodziłem do momentu, w którym ogarniało mnie jasne światło, w całym ciele czułem ciepło, a serce zaczynało bardzo szybko pracować. Czułem, że jeżeli pójdę o krok dalej, wejdę w jeszcze głębszy trans i przekroczę barierę światła, gdzieś odlecę. Jako że dostawałem za każdym razem przedzawałowego tętna, zacząłem balansować w medytacji na tej granicy, czekając, aż poczuję się gotowy, by pójść dalej.

 

Podczas jednej z sesji, kiedy znowu doszedłem do światła przed oczami przeleciał mi jakiś cień i poczułem, że coś się dzieje. Przerwałem wówczas medytację, ale od tej pory zacząłem mieć wrażenie, że coś za mną chodzi. Przedmioty w pobliżu których byłem hałasowały, czułem powiewy chłodu, w uszach słyszałem szum, a ponadto za każdym razem, kiedy kładłem się spać ogarniało mnie światło i zaczynało wciągać. Na początku próbowałem z tym walczyć, ale w końcu zdecydowałem się na konfrontację ze zjawiskiem — pozwolić dać się ponieść cokolwiek miałoby się wydarzyć.

 

Wieczorem położyłem się i pozwoliłem, by światło mnie ogarnęło. W meblach i przedmiotach w domu słyszałem trzaski, byłem spocony od energii, a przed oczami miałem wizję świetlistej istoty, kobiety; było to wręcz seksualne doświadczenie. Moje ręce i nogi same się uniosły i poczułem, że coś we mnie wnika. W głowie usłyszałem głos.

 

 

Rozwinięcie

 

Istota, z którą nawiązałem kontakt powiedziała mi, że ciąży nade mną zła karma, którą trzeba przerobić, jeśli chcę wrócić w Astral. Istota ta zaczęła mnie torturować i straszyć. Tortury były różnorakie — bolesny ucisk na sercu, duszności, swędzenie i prądy w całym ciele, bóle różnych części ciała. Ponadto zastraszanie; istota podawała się czasem za demona i mówiła, że mnie zabije, o ile się nie poddam i nie zacznę błagać o litość. Mówiła, że muszę dać się złamać i wyzbyć się ego, bo w ten sposób stanę się lepszą osobą.

 

Ja jednak za nic w świecie nie chciałem dać się złamać; stawiałem opór z całych sił i toczyłem psychologiczne bitwy z moim prześladowcą. Na tortury odpowiadałem tym samym, wbijając jej mentalne igły pod paznokcie, zastraszyć się nie pozwoliłem. Raz doprowadziła mnie do takiego stanu, że z wściekłości wybiłem ręką dziurę w ścianie, łamiąc przy tym dwa palce.

 

Zacząłem prowadzić gry z własnym strachem i konfrontowałem się ze wszystkim, co mnie przerażało. Trudno to zrozumieć komuś, kto nigdy nie był w mojej sytuacji, bo to, co opiszę brzmi jak psychoza, ale nauczyłem się, że w starciu z Astralem psychika to wszystko, bo Astral jest psychiką świata. Dlatego zacząłem wzmacniać swoją mentalność.

 

Zacząłem skromnie, bo od arachnofobii. Poszedłem do piwnicy i zgarnąłem na siebie pajęczyny, a później wziąłem do ręki największego i najpaskudniejszego pająka, jakiego widziałem.

 

Potem był lęk przed wysokością. Wszedłem drabinką dla kominiarzy na pochyły dach swojego budynku, gdzie zaplątałem się w kabel od anteny.

 

Samookaleczenie. Pociąłem się nożem na ręku i nodze, aby przezwyciężyć opór przed zranieniem.

 

Konfrontacja fizyczna. Pociągnąłem z bara napakowanego dresa, który najprawdopodobniej położył by mnie bez większych trudności (nie chodziło mi o wygraną, ale o stres związany z pojedynkiem). Zaproponował wyjście za blok, gdzie mieliśmy się bić, ale zrezygnował.

 

To tylko niektóre rzeczy, które zrobiłem, żeby się bać. Byłem świadomy tego, jak dziwne się zachowuję, ale wzmacniałem swoją psychikę o kolejne stresujące doświadczenia, żeby nie poddać się zastraszeniu. Przez cały ten czas zastanawiałem się też, czy mi najzwyczajniej w świecie nie odbiło, tzn. czy nie choruję na schizofrenię i czy wszystkie doświadczenia, które mam z tą istotą nie są czysto subiektywne. Jednak trudno było zrozumieć pewne zjawiska — jak np. to, że zmieniło mi się pismo (całe życie bazgrałem, a nagle zacząłem ładnie pisać). Od tortur cielesnych miałem też ślady.

 

Moje doświadczenia z tą istotą dalekie były jednak od tylko złych. W międzyczasie moich przygód i trudnych doświadczeń dużo rozmawialiśmy o życiu i Astralu, słuchaliśmy razem muzyki, graliśmy w gry, dużo piliśmy i jaraliśmy fajki. Zabrzmi to być może jak syndrom sztokholmski, ale zakumplowaliśmy się i z tego 1,5 roku mam głównie ciekawe doświadczenia (wyjąwszy oczywiście tortury i zastraszanie).

 

Doszło do tego, że zacząłem wchodzić na dach dla przyjemności, żeby posiedzieć, wyciszyć się i uspokoić rozbiegane myśli. Któregoś dnia ktoś mnie tam zauważył i zadzwonił po policję. W efekcie do mojego domu zapukała policja, straż pożarna i pogotowie. Na nic zdały się moje tłumaczenia, że lubię siedzieć na dachu, zostałem zabrany do szpitala na badania krwi, a potem do szpitala psychiatrycznego mając wpisaną na karcie "Próbę s." ze znakiem zapytania.

 

W szpitalu spędziłem 4 dni. W karcie wypiswej wpisano mi "zaburzenia psychotyczne na skutek szkodliwego spożywania alkoholu".

 

 

Zakończenie

 

Opisałem to wszystko w dużym skrócie i pominąłem wiele rzeczy, bo musiałbym spłodzić znacznie więcej tekstu, żeby opisać wszystko ze szczegółami. Dość powiedzieć, że cała przygoda z "istotą astralną" po prostu naglę się skończyła. Ot tak, po 1,5 roku pewnego dnia nagle przestałem słyszeć głos i przestały mnie dotykać dziwne doświadczenia.

 

Może to wszystko atak schizofrenii i zbiegów okoliczności, a może coś więcej, sam nie wiem, co o tym myśleć, bo nie dysponuję żadnym dowodem obiektywności moich przeżyć. Jakkolwiek by nie było, przewróciło to moje życie do góry nogami. Wpadłem w depresję, a w trakcie medytacji nie potrafię już odlecieć do światła.

  • O.K 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...