Skocz do zawartości

miłość karmiczna - czy zdarza się raz?


Lily022

Rekomendowane odpowiedzi

Ja rozwijam swój związek ze sobą ... od prawie roku nie byłam na randce itd.... nie odczuwam już potrzeby emocjonalnych w związku z facetami i bardzo mnie to cieszy....

tak od 3 mies. twierdzę, że jestem 'szczęśliwa' i chciałabym, żeby tak zostało :) pracę mam do kwietnia....

od miesiąca rozwijam bardzo pozytywne myślenie....biegam....

i jest mi przykro bo olała mnie moja najlepsza przyjaciółka, znała wszystkie moje tajemnice... nagle przestała się odzywać, chociaż ja do niej pisałam... przyjaciółka od liceum ....

karmicznego wymazałam z pamięci, czasami w duszy zdarza mi się żałować, że go spotkałam ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja już miałam dosyć dłużącej się w nieskończoność samotności. mój obecny związek, chociaż oryginalny i ciekawy, do łatwych nie należy, taki rollercoaster, ale to cholerne przyciąganie... a może nawet na chwilę obecną już nie jestem w związku ;) ale po byłym nic mnie już nie rusza, dostałam niezłą szkołę jazdy - no i co ciekawsze - mam do niego obecnie jeszcze otwartą furtkę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja cały czas zastanawiam się po co mi to było? PO co mi był karmiczny? To jakaś paranoja. Zjawia się w moim życiu facet który nawet nie powinien mi sie podobać i robi z mojego życia degrengoladę. To nienormalne żeby wpuszczac do życia takich ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość corobić

A ja nadal cierpię, ale po kilku rozmowach z moim jak się okazuje karmicznym nie karmicznym, wiem że jest i będzie obok. Dojrzały jak na gówniarza :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

corobić, na czym u Was stanęło? jakiś czas nie śledziłam Twoich losów, więc wybiłam się z rytmu...

 

ja wielu spraw staram się już sobie w ogóle nie tłumaczyć. "zapomniałam" o wszystkich wróżbach, przepowiedniach, o karmie etc. nie chcę się już nakręcać, na nikogo czekać... jest mi z tym bardzo dobrze - tak, jakbym pozwoliła sama sobie wreszcie na rozpoczęcie wszystkiego z czystym kontem, od zera. odpoczywam. pozostałam przy kierowaniu się intuicją :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny ...fajnie byłoby się kiedyś spotkać... zabawić się, upić i przegadać temat ....

hahah oj działyby się ...tylko przed imprezą należałoby wykasować nr telefonów do karmicznych ...hahha:_ROTFL:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...ale nadal mam z nim kontakt na fejsbuku ;)

tylko że już go nie postrzegam ani przez pryzmat nieszczęśliwej miłości, ani karmy etc. oczywiście, że jaram się tym, że "wrócił", ale intuicja mnie przed nim "powstrzymała", bo nie widzę siebie z nim. na pewno jeszcze nie teraz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja bym nie przywiązywała wielkiej wagi do wróżb, mimo wszystko. u mnie każda wróżba przez prawie rok uparcie twierdziła jedno, a i tak wyszło co innego... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość corobić

Ja, no cóż, również przestałam myśleć w kategoriach karmy czy też nie karmy :). Ale mój problem że my jesteśmy z wielu względów bardzo blisko siebie. Często się widujemy i trudno mi się odciąć. Poza tym odbyliśmy rozmowę, w której się dowiedziałam, żę A: jestem jedyną osobą na której polega i której ufa (po jego trudnym, bardzo trudnym dzieciństwie, pierwszą przy której się otworzył), B: dzięki mnie zaczął znów żyć, C: jest gejem. I robi rzeczy których nie jest świadom: głaszcze mnie po dłoni, prawie całuje, podsyła piosenki nie sprawdzając tekstu, które mnie ranią. Wiele jest rzeczy które mnie ranią jak jesteśmy razem. Ale nie umiem go zostawić za bardzo go kocham i czuje że muszę go wspierać i chronić. Przestałam cokolwiek oczekiwać i to chyba jedyna dobra wiadomość. Poprostu jestem kiedy mnie potrzeba (zresztą on też jest kiedy mi źle) i cierpię w środku. Mam nadzieje że z czasem to cierpienie będzie coraz mniejsze :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może właśnie o to chodzi, żebyście się nawzajem wspierali - tylko tyle i zarazem aż tyle :) też mam nadzieję, że z biegiem czasu będzie Wam coraz łatwiej uporać się z tym wszystkim, czego bardzo Wam życzę! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

corobić, a może pisz bloga na razie? :) ja, niestety, nie mam czasu teraz, ale również o tym myślałam - skupiłabym się przede wszystkim na moim walecznym podejściu do mego zdrówka ;) ale także na życiu uczuciowym.

 

neverending story... ja się chyba nigdy nie przestanę sprzeczać z byłym. o byle pierdołę, a dalej już rozkręca się samo. już mi to zwisa i powiewa, nawet nie mam potrzeby godzenia się i utrzymywania kontaktu z nim... odwaliłby się i byłoby po problemie :)

 

wspominałam Wam, że moja obecna relacja jest mega zakręcona, często się spinamy, ale bardzo szybko dochodzimy do porozumienia. no i on dopiero się "uczy", jak to jest być w "prawdziwym związku" przy kochającej (czasami wrednej ;)) kobietce na dłużej (ma 26 lat i jedynie luźne relacje na koncie). jak widzę, jak on się czasami przymierza, żeby wziąć mnie za rękę lub przytulić, na przykład jak wspólnie oglądamy jakiś film, to taka jego nieśmiałość jest dla mnie rozbrajająca i słodka wręcz ;) jak się kochamy, to nie ma takich problemów i jest tu dość "odważny", ale już takie typowo uczuciowe gesty to dla niego nie lada wyzwanie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... ja już się nigdy nie zakocham.... nie wyobrażam sobie tego ...

i wczoraj miałam emocjonalne spięcie , czasami do mnie to wraca... zastanawiam się czy ja sama to wywołuję, czy może to on rozmyśla o mnie..

przeszywa mnie uczucie żalu, smutku.... minęło już 2 lata a to mnie jeszcze boli

ale odcinam.... uśmiecham się i jest dobrze....:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja po prostu pewnego dnia stuknęłam się w łeb i ocknęłam... stawiam na "kody uzdrawiania", które stosowałam m.in. na uzdrowienie tej relacji. wybaczyłam mu, ale wiadomo, jak się nadarzy okazja, to się czasami jeszcze wytknie - sam się nadstawia, wracając ni z tego, ni z owego, jak gdyby nigdy nic... dzisiaj były znowu ze mną "zerwał" - "więc na dzień dzisiejszy żegnam" - to już jest zabawne nawet :)

nie wiem, jak to się stało, że tyle cierpienia, czekania na niego, a teraz nic dla mnie nie znaczy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość corobić

Nie chce bloga pisać, nie chce aby coś w internecie było oprócz tego forum. A książka była by nie tylko o nim, ale o tym co nam się przydarza. Wczoraj na przykład robiłam sałatkę i zaczęły mi się trząść ręce. Nie wiedziałam co się dzieje, stwierdziłam że powinnam jakieś badania sobie zrobić. Po południu się dowiedziałam że on miał w tym samym czasie kiedy mi się trzęsły ręce ważny występ i był bardzo zdenerwowany. Innym razem dowiedziałam się że wyczuł że nadchodzę i że zaraz się spotkamy (nie mógł tego wiedzieć bo nie mówiłam że przyjdę). Jeszcze dziwniejsze robi rzeczy których nie pamięta, np. kiedyś nie pamiętam już dlaczego trzymając mnie za rękę zaczął głaskać moją dłoń, raz mało mnie nie pocałował i cholera mówi mi że tak nie było że nic takiego nie pamięta. Takich zdarzeń jest więcej i o tym też chciałabym w tej książce napisać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no to ciekawa... telepatia :)

 

zdarza mi się ciepło myśleć o moim byłym, zresztą, trudno o nim nie myśleć, jak się ma z nim codzienny kontakt (definitywnie trzeba to poluzować...), ale uczuć już niet...

mój obecny facet, natomiast, bez wątpienia darzy mnie uczuciami, wspomina o tym, ale nie potrafi o nich mówić (trudno się dziwić, skoro wcześniejsze relacje z kobietami do poważnych nie można zaliczyć), ale na pewno mi je okazuje :) trudny i nieśmiały orzech do zgryzienia mi się teraz dostał od losu ;)

 

p.s. czasami prosi mnie, abym posłuchała sobie jakiejś piosenki i podaje tytuł, np. Calvin Harris - I Need Your Love... może to też sposób na wyrażenie uczuć?

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość corobić

A za mną ciągle chodzi to Alain Clark - Back In My World, w radiu w samochodzie, w domu, w restauracjach, nawet w niektórych sklepach, a to przysłał mi jako piosenkę pierwszą wogóle You'll Be In My Heart-phil collins - becze przy tym jak nie wiem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy faceci również (nie tylko kobiety) pokazują swoje uczucia poprzez piosenki, jak sądzisz? :) bo w sumie nie wiem, co o tym myśleć...

 

mój były wysłał mi kiedyś, jak już nie byliśmy razem, T.Love - Lucy Phere i napisał, że przypomniała mu o mnie (wieki temu rozmawialiśmy o niej)...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość corobić

Ja też tak myślałam, że piosenki są wyrażeniem uczuć. Mój wysyłała mi je często. Po czym stwierdził że jest gejem a piosenki wysyłam z powodu ładnych melodii a nie słów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mój przynajmniej jest świadom tytułów, które mi wysyła (nie wysyła piosenek, tylko mnie kieruje na nie) - to jest pewne, ale nic poza tym :D więc nie ma co się, niestety, nakręcać, bo w wypadku facetów i wysyłanych piosenek nie ma chyba żadnych reguł...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejdzie Ci- ja tez wielokrotnie byłam na skraju i wychodziłam z tego. To tylko pokazało mi że nie ma nic takiego co potrafi naprawdę dokopać. Obojetnie w jakim dole się znajdziesz wyjdziesz z niego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... ja już się nigdy nie zakocham.... nie wyobrażam sobie tego ...

i wczoraj miałam emocjonalne spięcie , czasami do mnie to wraca... zastanawiam się czy ja sama to wywołuję, czy może to on rozmyśla o mnie..

przeszywa mnie uczucie żalu, smutku.... minęło już 2 lata a to mnie jeszcze boli

ale odcinam.... uśmiecham się i jest dobrze....:D

 

Mam dokładnie takie same odczucia- boje sie nie tego że znowu się zakocham bo to więcej jak pewne- ale boje się tego że znów ten ktoś nie doceni tego co będzie miał na wyciągnięcie ręki. I to mnie rozwala. Zostać sama wyciśnięta jak cytryna. Brr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chyba mnie coś ostatnio "opętało", i to wcale nie PMS ;) takim chodzącym wulkanem, jak przez ostatnie kilka dni, chyba nigdy nie byłam...

pokłóciłam się z dwoma byłymi (tak, z TYM też), wszystkich wszystkiego się czepiałam, wygarnęłam obecnemu chłopakowi pewne sprawy, które mi przeszkadzały (tutaj chyba odniosło to w miarę pozytywny skutek, bo zrobił się milszy nagle ;) nie, nie trzasnęłam drzwiami i nie wyszłam, bo po co taka dziecinada? powiedziałam, co myślałam i poszłam zrobić mu obiad ;)). dzisiaj już się opanowałam na szczęście :)

 

wczoraj w autobusie przysiadła się do mnie pewna kobieta i nawiązałyśmy konwersację - o życiu, problemach, Bogu etc. - jakbyśmy się znały od lat. wiele nas łączy, mieszkamy blisko siebie i chyba wyjdzie z tego poważniejsza znajomość. niesamowity "przypadek" ;)

ciekawostka. kolejna Ania w moim życiu ;) (moja pierwsza przyjaciółka - Ania, moja inna przyjaciółka, która zginęła w wypadku samochodowym - też Ania). ja na początku swego istnienia też byłam... Anią, tylko że rodzice bardzo szybko zmienili zdanie i imię ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam być Kasią i to imię bardziej do mnie przemawia charakterologicznie ale staneło na Dorocie- Kasia mam na drugie. Heh ja tez potrafię wygarnąć co myślę :) a potem jestem zdziwiona że ludzie sie obrażają :) A tak naprawdę to jesli ktoś sie obraża to nie jest wart mojego zainteresowania. Mam ironiczne poczucie humoru i często moje kontakty z ludzmi są "głośne" :) W tym roku pokończyłam kilka znajomości i nie żałuję. Ci którzy zostali przy mnie zasługują na mój głęboki szacunek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To napewno wiesz że są ludzie którzy takiego nastawienia nie rozumieją - obrazają się i wogóle ciężko sie wtedy dogadać. W takich momentach widzę kto jest ze mną mimo wszystko a kogo najlepiej sobie odpuścić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nieźle w sumie pojechałam temu memu facetowi - "wdzięczny" temat seksu ;) naprawdę jest super, ale gdzieś po drodze zapomina o moich potrzebach ;) delikatne aluzje nie docierały, to wybuchłam, zwłaszcza, że sporo się we mnie skumulowało ;)

 

nie pozwolę już nigdy siebie traktować w sposób, który mi nie odpowiada, rani mnie... krótka piłka. nawet nie czułam się winna, przeszłam do normalnego stanu rzeczy po wygarnięciu. dobrze mu zrobi taki kubeł zimnej wody ;)

ale miły był potem, do rany przyłóż, przecież on nigdy nie mówił do mnie per Elunia ;) zapewne mu się głupio zrobiło i na pewno był zaskoczony, że po tej akcji byłam dla niego mimo wszystko miła, nie strzeliłam focha, nie wyszłam, poszłam do kuchni zrobić obiad itp... a seksu chyba co najmniej przez miesiąc nie "zobaczę" ;)

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faceci ogolnie lekko traktują temat uczuć jakichkolwiek. Dla nich to takie proste takie łatwe.....Nic nie jest proste gdy ktoś ma gdzieś nasze uczucia. I masz rację. Nie można dawać sie wykorzystywać i sobą pomiatać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faceci ogolnie lekko traktują temat uczuć jakichkolwiek. Dla nich to takie proste takie łatwe.....

 

nic dodać, nic ująć. chociaż może tylko tak skrzętnie się kryją z uczuciami? zastanawia mnie to.

mój jest mega nieśmiały w mówieniu o uczuciach, on je wyraża działaniami, to trzeba mu przyznać, ale nie nazywa po imieniu. nasz związek jest dla niego czymś nowym, prawdziwym. może zasada "nie słowa, lecz czyny" ma tu sens?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość corobić

Tylko że mój jest gejem, on traktuje mnie jak najlepszego przyjaciela to cudowne (sposób w jaki się o mnie troszczy i wspiera), ale ja go kocham tak mocno, to chyba nawet nie jest już miłość bo kocham męża a to co czuje do niego jest znacznie silniejsze. I to mnie zabija.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem z natury kochliwa- każde uczucie które mi sie przytrafiło traktowałam jakby to był ten jeden jedyny właściwy. Nie podchodzę do tego w sposób letni. Jak facet mi sie podoba to dla mnie jest jak wybuch wulkanu- a jeśli jeszcze dodatkowo on mi coś okazuje no to ja jestem ugotowana na miękko. Nigdy nie miałam takiej sytuacji żeby spotkać się z facetem iść np na piwo i traktować to jako chwili zapomnienia bez emocji. U mnie emocje buzują od pierwszej sekundy. Dlatego lepiej dla mnie gdy nie mam nikogo i wręcz jestem wrogo nastawiona do męskiego gatunku bo gdy nastawiam sie pozytywnie oni zawsze znajdą jakąś ryske w moim układzie odpowrnościowym i jestem załatwiona. Powiedziałabym nawet że zazdrodszczę kobietom które potrafią wyłączyć emocje i spotykać się z facetem na luzie ( i broń boże nie mówię tu o seksie ). Ja nie potrafię. I najgorsze co może być- przestaję myśleć i zaczynam idealizować. Momentalnie. Zako****ę się odrazu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorotko, ależ ja mam podobnie! tylko teraz coś się już wypaliło... negatywne emocje chyba wzięły górę i zabijają moje uczucia żywcem... a może sama przed sobą boję się przyznać do tych uczuć? któż to wie ;)

 

w stosunku do byłego i obecnego już po prostu "igram z ogniem" - i jak trzeba, wygarniam wszystko, co mi leży na wątrobie. a to u mnie definitywny znak, że coś się wypaliło i może śmiało sobie odejść - nie trzymam nikogo... albo jak facet "za słabo" się stara...

i to nie jest tak, że bez powodu aktywują się we mnie negatywne emocje.

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie sie wypala zawsze w momencie rozstania- wycofuje się i zastanawiam się po co mi to było. I zauwazyłam że coraz dłużej trwa tzn okres rekonwalencencji między jednym facetem a drugim. Jakbym miała już dość- jakbym była zmęczona. No i rzecz u mnie absolutnie dziwna- zako****e się - praktycznie po jednym dniu już sobie wyobrazam wspólne zycie ale.....uczucia okazuję bardzo powierzchownie ( ten bliżniak w mojej wenus działa ). Nieraz już słyszałam że oni nie czują tego że mi zależy. A to oznacza że nie trafiłam na tego odpowiedniego któremu by to nie przeszkadzało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mój facet był kobieciarzem. teraz przy mnie drgnęły w nim głębsze uczucia, po raz pierwszy je komuś wyznaje, zależy mu, stara się, zaangażował się, jestem pewna, że mnie nie zdradza, tak mu odbiło na moim punkcie... ale mimo wszystko obawy (również przed jego "imprezową osobowością") wypalają "coś" we mnie (to nie zazdrość, to jest czymś znacznie gorszym).

to nie jest tak, że mi nie zależy, ale mam w sobie na tyle odwagi, aby walić prosto z mostu, ryzykując nawet zerwanie, a to znaczy, że igram z ogniem i chyba jednak nie zależy mi aż tak bardzo... a może po prostu wiem, czego chcę od facetów, za dużo przeszłam i się wycierpiałam, i już się z żadnym nie cackam? no taka już się zrobiłam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i dobrze że tak robisz...tylko uważaj żeby sie nie wypalić. Musisz mieć jakiś sposób żeby sie wewnętrznie uspokoić i dojść do równowagi psychicznej. Ja mam wymagania wobec facetów i tez mówię co myślę ale teraz jest mi łatwiej bo jestem sama. Nikogo nie wpuszczam do swojego życia. Uwazam że trzeba samemu czuć że jest się gotowym. A ja tego nie czuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja się uspokajam w końcu, ale jak widzę nowych znajomych (tak, wytapetowane szpachlą sztuczne laski, koleżanki koleżanek koleżanek kolegów też) trafiających na fejsie do jego grona znajomych po każdej imprezie z kumplami, to mnie szlag trafia... jak do niego nie dociera, że między innymi w ten sposób zwiększa moje obawy (nie tak łatwo się pozbyć jego wizerunku byłego kobieciarza z głowy), niszczy związek i moje zaufanie, to ja wcale nie mam zamiaru być miła i wyrozumiała...

skończył się dzień dziecka! dzień dobroci dla zwierząt też. i w głębokim poważaniu mam, że "lekcja" do przerobienia, że coś tam... limit został wyczerpany. nie poznaję siebie, ale wcale nie uważam, że robię coś nie tak... skoro mi to nie pasuje.

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak tu masz rację. Jak długo można sie dawać wykorzystywać u być dobrą dla kogoś kto nie potrafi tego docenić? Są granice. Jak ja słyszę że "lekcja do przerobienia" to mnie w dołku gniecie....To jest bez sensu i nie widzę powodu się męczyć. Moje zasoby sie już skończyły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podpisuję się rękami i nogami pod tym, co piszesz!

teraz też myślę własną głową i intuicją, bywają troche wybuchowe, ale nie posiłkuję się już żadnymi wróżbami jak kiedyś przy każdej możliwej okazji :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość corobić

A ja nie cierpiałam w sumie mam wspaniałego męża, aż tu się pojawiło to uczucie z poprzedniego życia i bach kocham jakby trzy osoby na raz. Tak tak trzy, tego z przeszłości tego który nim jest teraz no i męża. I co tu z nimi zrobi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

musisz kochać tego chłopaka "w ukryciu"... niestety, nie masz wyboru :(

 

co Ci podpowiada intuicja?

moja na przykład, mimo chwilowych kłopotów, każe nie odpuszczać sobie obecnego chłopaka, bo on się przy mnie zmienił i zmienia, mogę mu zaufać... odcięła się ona u mnie również od jakiejkolwiek "karmy do przerobienia" i tej tematyki. na razie intuicja walczy z rozumem, który bywa wredny i chce trochę pomęczyć biedaka, dać mu małą nauczkę... :)

 

"dogadałam" się też z podświadomością tak, że zawsze podsunie mi to, co dla mnie najlepsze :)

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy przy miłość karmicznej zawsze muszą być przeszkody?

nie, nie zawsze ;)

karma karmie nierówna, miłość miłości nie równa wiec nie można generalizować.

Wiele czynników ma wpływ na relacje karmiczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to jak rozpoznać prawidłowo czy to miłość karmiczna czy związek?

 

W numerologii masz to wszystko dokładnie obliczone i opisane. Dodam tylko, że i bez karmicznego obciążenia bywa różnie. Więc nie generalizujmy.

Karma zawsze niesie ze sobą dług do spłacenia, wyrównania.

 

Poza tym, sama powinnaś wiedzieć co Cię łączy z daną osobą. Czy łączy tylko miłość, bez możliwości wspólnego życia, czy tworzycie związek.Nie rozumiem jak można tego nie odróżniać.

Edytowane przez Elie-1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja mam dokladnie takie samo nastawienie- sayonara jak to sie ładnie mówi wszystkim dziwnym facetom. Ale strach pomyśleć w jakich dziwnych okoliczonościach ja mogę się natknąć na swojego karmicznego. Brrr. Wystaczyło mi to co przeszłam i naprawdę mam dość. Zdołałam sobie z niemałym trudem poukładać swoje sprawy i jesli on to znowu rozwali to przysiągam zrobie mu coś brzydkiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obecnie borykam się z innym problemem, a mianowicie obroną pracy magisterskiej i promotorem, który ciągle przekłada spotkania, nie ma czasu... dodam, że pracę oddałam jeszcze w czerwcu. cała nasza specjalizacja (10 osóB) się jeszcze nie obroniła! sprawa dla mnie strasznie dołująca, ale powoli nastawiam się pozytywnie, ćwiczę moc podświadomości, wizualizacje, modlę się nawet, żeby wreszcie drgnęło i żeby ten dziad odpuścił... wybieram się teraz do niego bez uprzedzenia, nie poddam się, będę go męczyć, aż będzie mną rzygał...

 

teraz temat czysto teoretyczny:

czy mój rok numerologiczny 9. może mieć jakiś wpływ na w/w sytuację? to by znaczyło też, że w tym roku powinnam się obronić, tj. zamknąć ten etap? weźcie mnie nie dołujcie tylko, bo widzicie, jak mnie to męczy :D

 

idąc dalej tym tropem, mogę też stracić pewne znajomości i już się zaczęło... i widzę, że jeszcze parę osób czeka w poczekalni ;)

jeśli w to wierzyć, to ewentualny powrót do byłego również nie jest mi teraz pisany... a może nawet znajomość definitywnie się zakończy...

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 rok numerologiczny ma to do siebie że kończą się pewne projekty albo tez rózne znajomości z których nie masz korzyści dla siebie które nic nowego nie wnoszą.....może być tez tak że w wielu sprawach możesz być kapryśna- moze Ci się wiele rzeczy nie podobać nie będziesz zdecydowana - taka częsta zmiana decyzji. Mówię to i sama z własnego doświadczenia jak i na podstawie wróżby osoby która w pewnym momencie mi bardzo pomogła. Gdybyś teraz w 9 roku chciała coś zaczynać to jest duże prawdopodobieństwo że czegoś nie dokończysz albo nic z tegho nie wyjdzie z różnych powodów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 rok numerologiczny ma to do siebie że kończą się pewne projekty...

 

oby i moja magisterka wreszcie dobiła do brzegu, bo inaczej ja własnoręcznie dobiję promotora... :)

ten plus, że samą pracę skończyłam pisać w poprzednim roku...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dziękuję! :)

 

tylko szkoda, że teraz już tu nic ode mnie nie zależy, tylko od kogoś, kto ma wszystko w głębokim poważaniu (prof. dr. hab. od siedmiu boleści - jeszcze mu ś.p. przed nazwiskiem brakuje :D), dlatego myślę, że ta 9-ka maczała w tym palce ;) na pewno po obronie polecą na niego od naszej specjalizacji skargi do dziekana, a może nawet rektora... a teraz wracamy do pozytywnego myślenia :)

 

to znaczy, że (z okazji tej 9-tki) jest szansa na zamknięcie w końcu sprawy z obroną?

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dziękuję! :)

 

tylko szkoda, że teraz już tu nic ode mnie nie zależy, tylko od kogoś, kto ma wszystko w głębokim poważaniu (prof. dr. hab. od siedmiu boleści - jeszcze mu ś.p. przed nazwiskiem brakuje :D), dlatego myślę, że ta 9-ka maczała w tym palce ;) na pewno po obronie polecą na niego od naszej specjalizacji skargi do dziekana, a może nawet rektora... a teraz wracamy do pozytywnego myślenia :)

 

to znaczy, że (z okazji tej 9-tki) jest szansa na zamknięcie w końcu sprawy z obroną?

 

ja w 9 straciłam wszystko co mogłam -- został mi tylko karmiczny--a w 1 to już była masakra więc nie wiem czy wierzyć czy nie bo 1 miłą być taka super a była jeszcze gorsza niż 9 ale karmiczny jest cały czas - czyli jednak ważny musi być w moim życiu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u Ciebie to poważna sprawa... no widzisz - ryzyko błędu w ezoteryce, numerologii etc. czasami jest mniejsze, czasami większe, czasami wszystko się dzieje odwrotnie... a czasami po prostu najlepiej się zdać na los, on nas podświadomie zaprowadzi do właściwego celu :) przecież wcześniej jakoś się żyło bez tej całej "wiedzy tajemnej"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, jak byście to odebrały na moim miejscu, jak facet mi mówi, że woli ze mną spędzać czas sam na sam, a nie tam od razu w gronie znajomych, czy też w tłumie ludzi na imprezie, "nie chce się mną dzielić", bo ma bardzo mało wolnego czasu i chce go poświęcić tylko mnie... pytam Was o zdanie, bo nie chcę być nieobiektywna ;) zastanawiałam się, czy aby po prostu nie chce mnie przedstawić np. swoim znajomym - tylko że oni o mnie wiedzą tak, czy siak...

dodam, że on nawet jak jest o mnie zazdrosny, to mi tego nie okazuje, czasami tylko obraca to w żart... gorzej z moją kobiecą zazdrością, ech... ;)

 

zastanawia mnie też, dlaczego ta bardzo burzliwa relacja jest taka silna, w przeciwieństwie do byłego, dla którego jeszcze tak niedawno byłam w stanie rzucić wszystko, gdyby wrócił. wrócił. ale ja już nie wróciłam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To troche egoistyczne z jego strony że nie chce się Tobą dzielić....jak bym to odebrała trochę jakby sie mnie wstydził pokazać znajomym.

 

A ja myślę, że niekoniecznie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

my oboje naprawdę mamy bardzo mało wolnego czasu (praca, u niego w dodatku zmianowa i często weekendowa, studia zaoczne) - on swój poświęca mi, nie znajomym... oni wiedzą o mnie, bo czasami przy mnie odbiera telefon itp. on się mną bardzo chwali ;)

tu bym chyba nie wyciągała pochopnych wniosków... ;)

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no luzik - to było tylko takie moje pierwsze spostrzeżenie:) Ja myślę że to co napisałam odzwierciedla mój brak zaufania do facetów i dystans - zawsze doszukuje się drugiego dna -enke nie bierz proszę tego do siebie nie chciałam Cie urazić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no coś Ty, nie ma sprawy! każda opinia się liczy ;) ja patrzę na sprawę pod każdy kątem, badam ;) obecnie jestem bliższa wersji, którą on mi przedstawia, że swój wolny czas chce poświęcić tylko mnie (widujemy się raz w tygodniu, rzadko więcej, chociaż zdarza się).

może tutaj, w tej sytuacji, jest też jakaś doza małej męskiej zazdrości o mnie? ;) w połączeniu z brakiem czasu i tym, że nie chciałby się mną dzielić, to by nawet bardzo sensownie wyglądało...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
Gość enke89

cytat na dziś ;)

 

"Jeśli coś było na tyle ważne, że nie możesz o tym zapomnieć, wiedz, że musi do ciebie wrócić. Może w innej osobie, innym miejscu, czasie, ale wróci" (Fiodor Dostojewski)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cytat na dziś ;)

 

"Jeśli coś było na tyle ważne, że nie możesz o tym zapomnieć, wiedz, że musi do ciebie wrócić. Może w innej osobie, innym miejscu, czasie, ale wróci" (Fiodor Dostojewski)

 

Zważywszy na to że nie potrafię ( albo nie chcę) zapomnieć o kilku facetach to każdy z nich pojawi się w moim życiu a ja nie wiem czy tak na 100 % tego chcę. Są żonaci więc dla mnie szkoda czasu ale nie powiem- siedzą mi w głowie. Nie wiem dlaczego i nie umiem tego logicznie wytłumaczyć. Poprostu się pojawiają. Czasem coś mi się z nimi kojarzy i tyle. Ale nie jestem pewna czy chciałabym oglądać ich jeszcze na żywo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja teraz chciałabym "zjeść ciastko i mieć ciastko" - mieć i obecnego, i byłego :D

 

ja nie chciałabym poznać nawet jednego- niestety poznałam- ale na pewno nie na właśne zyczenie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

ja tak sobie pół-żartem, pół-serio ;) z obecnym chłopakiem to nie jest na całe życie. jak się nie zmieni, to ma to, jak w banku... nawet 5-10 - minutowy seks mi się nie podoba, więc o czym tu w ogóle gadać :D na początku było więcej i lepiej... ;) ale coś mnie przy nim jeszcze trzyma...

a poprzedni facet, jak widać, jeszcze nie opuścił mego życia - ani fizycznie, namacalnie, ani duchowo... jak znowu stanie w moich drzwiach, to mam nadzieję, że głupia kolejnej szansy nie zmarnuję... ale to też nie jest tak do końca, że jakoś bardzo pcha mnie w jego stronę. ot, dziwna ta karma ;)

 

a teraz najciekawsze! na zabawę sylwetrową idę w ogóle z innym facetem :D w gronie naszych wspólnych znajomych ;) niedawno go poznałam na małej prywatce urodzinowej mojej współlokatorki.

 

skoro mój chłop woli się narąbać do nieprzytomności z kumplami - jak co tydzień, zresztą... ja nie będę siedzieć z założonymi rękami. w/w facet wie, że mam chłopaka (który nie chce ze mną spędzić Sylwestra :P) i nie sądzę, aby przekroczył jakiekolwiek koleżeńskie granice, aczkolwiek ciągle gadamy ze sobą na fejsbuku i zaproponował spotkanie ;)

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

Dziewczyny, moje modły zostały wysłuchane! :D oboje z obecnym facetem doszliśmy do wniosku, że nie powinniśmy być ze sobą w związku, a jak już, to coś luźniejszego - i na tym poprzestaniemy :) w to mi graj ;) najważniejsze, że wszystko odbywa się w przyjacielskiej atmosferze!

i może o to właśnie chodziło w tej lekcji? żeby nie starać się na siłę stworzyć związku (do którego on, jego imprezowy styl życia i egoistyczny charakter po prostu się nie nadają), oparty głównie na seksie, a właśnie - przyjaźń...

 

na razie w naszych relacjach zapewne niewiele się zmieni, jedynie nazewnictwo - już nie będziemy mogli nazwać tego "związkiem" - on jeszcze nie dorósł do poważnych relacji, do nazywania rzeczy po imieniu, do mówienia o swoich uczuciach, chociaż potrafi je okazywać - mnie, jako pierwszej poważnej dziewczynie w jego życiu. na zdrowie nam obojgu wyjdzie takie lekkie rozluźnienie. może ja też zbyt wiele od niego wymagałam, chcąc poważnego związku... bardziej się skupimy na budowaniu przyjaźni. nie wątpię w to, że będziemy mogli na siebie liczyć i się wspierać.

wierzę, że z czasem sytuacja sama się wyklaruje i rozwiąże :)

 

od razu też, nie tracąc czasu, napisałam do byłego z pytaniem, czy się ze mną umówi, jeśli się z nikim nie spotyka... ciekawe, co odpisze...

 

P.S. odpisał. z kimś się spotyka, ale to nic poważnego, więc zgodził się, żeby się ze mną umówić ;) ale zagrożenie jest... jak myślicie, dam radę się przebić? ;)

jak się nie uda, to trudno, rozpaczać nie będę, bo nie mam jakiegoś parcia na niego, no i sama przecież ostatnio go odrzuciłam... bardzo łatwo dojdę do tego, czy mi się uda i czy mu zależy - była akcja z mojej strony, teraz kolej na jego reakcję...

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

i może nie będę zbytnio cierpiała... a to dla mnie ważne :)

w sumie tak naprawdę od początku bardziej byliśmy przyjaciółmi, niż związkiem... a może się okazać, że nic się nie zmieni, jedynie nazewnictwo. tylko że ja nie mam zamiaru czekać z założonymi rękami, skoro on nie chce być w związku, no to daje mi tym samym wolną rękę... wszystko wyjdzie w praniu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... więc się samo wszystko robi....

a kobieta i mężczyzna mogą być przyjaciółmi.... po ... czyli po tym jak byli w łóżku i nic do siebie nie czują....

podobno

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...