Skocz do zawartości

miłość karmiczna - czy zdarza się raz?


Lily022

Rekomendowane odpowiedzi

Gość enke89

wczoraj się widzieliśmy, daliśmy sobie świąteczne prezenty, była wspólna kolacja, wino, film, seks... i tak, jak się spodziewałam, prawie nic się między nami nie zmieniło. mówię prawie, bo odczułam, że tak jakby z większym szacunkiem mnie traktował, bardziej się starał i seks trwał ok. 40 minut, a nie standardowe 10! to był naprawdę wyjątkowy wieczór - najlepszy, jaki wspólnie spędziliśmy.

 

on nie chce związku, dusi się w nim, ale chodzi mu chyba tylko o nazewnictwo... nie rozmawialiśmy o tym. na razie wszystko będzie się toczyć, jak do tej pory, tylko z tą uwagą, że to nie związek, tylko coś luźniejszego gatunkowo. a do tego przyjaźń na pewno. staram się go zrozumieć. tylko to też oznacza, że w swoim czasie pozwolę sobie na poszukiwania czegoś poważniejszego, prędzej, czy później... jeśli nic się nie zmieni...

 

widać, że coś go przy mnie trzyma, mnie przy nim również i to nie tylko seks... nie sądzę, że to przypadek, że jego 2 braci i ojciec są "karmiczni" ze mną (daty urodzenia mamy nie znam). to na pewno musiało kiedyś być coś poważniejszego...

mam nadzieję, że los i czas to wszystko poukładają na swoje miejsca i oszczędzą mi cierpień :)

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

były się już z nikim nie spotyka i ponownie postanowił zaproponować mi seks... podał mi nawet okres, w którym ma "wolną chatę"... przyznam się, że się przez chwilę wahałam, ale skoro się wahałam, nie byłam pewna, to dla mnie odpowiedź jest jednoznaczna - nie chcę tego. ewidentnie też "poczułam" głos serca - wcześniej czegoś takiego nigdy nie miałam :)

 

dla niego to byłby tylko seks, a ja zapewne potem znowu bym cierpiała... bardzo się zmienił, zrobił się bezczelny, wszystko sie u niego teraz kręci wokół seksu, to już nie jest ten sam facet, w którym się zakochałam ponad rok temu i za którym tak bardzo tęskniłam...

 

teraz się z kimś spotykam (bo na tym w końcu stanęło, zmiana nazewnictwa i troszkę powagi sytuacji ;)), relacja się poprawia i nie chcę jej kończyć... a były niech sobie czeka, bo to ewidentnie jego lekcja się jeszcze nie skończyła. jak sądzicie? co Wy byście zrobiły?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja sie nie znam....

ja dzisiaj opierdzieliłam przyjaciółkę, że myśli, że życie to love story z heppy endem ....:(

poznajesz miłość swojego życia.... i razem długo i szczęśliwie żyją do póty ...do póki nie urodzą się dzieci... albo zabraknie kasy .... i w tedy Romeo okazuje się szarym człowiekiem , który nawet nie chce sie umyć wieczorem przed snem...:(

więc... ja nie jestem expertem...

może poproś kogoś o rozłożenie tarota na rozkład karmiczny ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

były nie daje mi spokoju z tą swoją propozycją seksu bez zobowiązań... ja wiem, że obecnie wychodzimy z obecnym z kryzysu i się tylko "spotykamy", ale mimo wszystko z ex co najwyżej mogę się umówić po koleżeńsku, a nie mu od razu do łóżka wskakiwać. niepotrzebnie się nakręca, w dodatku wiedząc, że jest jeszcze ktoś... a co za problem zdradzić? on by dla mnie zdradził każdą!

nawet jakbym nikogo nie miała, to bym się nie zgodziła na żaden układ z nim. ale ma tupet, żeby wracać po roku z takimi propozycjami... może kiedyś zmądrzeje...

 

mam już wszystko w nosie, niech się samo toczy, ja się trzymam mojej intuicji ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

witam w Nowym Roku! :)

 

moja intuicja mnie zawiodła, tym samym nie zawodząc mnie... a w dodatku pchnęła mnie do skorzystania z propozycji mego "faceta", aby zmienić imprezę sylwestrową ze znajomymi, na której akurat byłam, na jego domówkę...

intuicja "przytrzymała" mnie przy obecnym (byłym chyba już?) facecie po to, abym zobaczyła, że może faktycznie i mnie kocha (po raz pierwszy w życiu kogokolwiek), ale niewiernie lubi się otaczać wianuszkiem fanek, o czym dowiedziałam się, gdy będąc przy mnie, nawalony odebrał telefon od jakiejś dziewczyny, a potem sam się przyznał do korzystania w dalszym ciągu z portali randkowych etc., no tak, żeby poznawać nowe dziewczyny dla samego poznawania, takie hobby, a on taki zaj*bisty i lubi być podziwiany... a raz mu się nawet zdarzyło z jakąś nową koleżanką spotkać i dać jej buziaka w policzek... ale tak mnie kocha, że o ja pierd*lę! ;) chciał porównać, żeby uświadomić sobie, że ja jestem tą najlepszą, a jak! i ponoć jestem :Dalkohol robi z niego prawdomówną sponiewieraną szmatę, przepraszam za dosadne wyrażenie...

ja święta nie jestem, ale zawsze jak jestem z kimś, to podkreślam koleżeńskość relacji z innymi facetami... on chyba uznał, że spotykanie się ze mną to tylko zwykłe spotykanie się i nie ma tu żadnych granic. sama jestem ciekawa, jak on rozegra ciąg dalszy sytuacji, jak upojenie alkoholowe i kac przeminą. może jego miejsce zastąpi kac moralny? miewa czasami... ale mniejsza już o niego...

 

(p.s. szczerze mnie to już wali, ale on twierdzi, że to była koleżanka dla jego kumpla, który też był na tej domówce (zostaliśmy we 3 - ja z moim chłopem, kumpel sam). kojarząc fakty, mogłabym przystać na tę wersję... ale szczerze mnie to już wali :D mówił też, że tak mnie kocha i ma gdzieś inne dziewczyny, że mógłby zlizać dla mnie podłogę :P).

 

mój były i w samego Sylwestra nie przestał mnie namawiać na spędzenie w jego towarzystwie w jego domu tej nocy. zadzwoniłam do niego więc po całej powyższej akcji i jakimś cudem dostałam się na drugi koniec miasta (setki kilometrów na piechotę, autobus, dalej jakimś cudem złapana taksówka... ale byłam zdeterminowana - cel uświęca środki ;)). czas spędzony z byłym był najmilszym fragmentem Sylwestra. dawno się tak serdecznie nie śmiałam i nie żartowałam, jak z nim, jak gdyby nigdy nic się między nami nie popsuło :) wpakował mnie do swego łóżka i przytulił. seksu nie było, ale nikt tak, jak on nie całuje ;)

on nie chce żadnego związku ze względu na swoją sytuację rodzinną i plany związane z kolejnym potencjalnym wyjazdem zagranicę. ja związku po moich ostatnich przygodach nie chcę tym bardziej ;) Juleńka mi kiedyś wylosowała m.in. takie przesłanie anielskie na relację z tym karmicznym - romans i miłość (może uzdrowić tę relację), a także przebaczenie - ścieżka miłości - prawdziwe uczucie. uważam, że na chwilę obecną świetny z niego przyjaciel, a czas i tak swoje pokaże :)

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

brak mi słów. były się wycofuje z naszych wspólnych "postanowień noworocznych"... żadnego romansu chyba nie będzie...

 

czyżby jakieś uczucia w nim drgnęły, na które nie może sobie teraz pozwolić? intuicjo, przestań...

bo niby w czym problem? ja jestem wolna, on wolny, było miło i przyjacielsko w noc sylwestrową (chociaż bez seksu jako takiego), sam mocno nalegał, zaproponował taki układ, bo na inny w jego sytuacji na razie nie ma co liczyć...

chciałam w złości zerwać kontakt - zaprotestował. paranoja... wibracja związku 11 i wszystko jasne...

 

p.s. musiałam sięgnąć po tarot on-line, który potwierdził opinię mojej szanownej intuicji ;)

 

dlaczego B. zerwał nasz "układ"?

 

Trójka Pucharów. Zakochanie? Fascynacja?. Emocjonalne poruszenie. Nadmiar uczuć, który się przelewa i nie mieści w przyjętych do tej pory ramach życia. Przy tej karcie nie wolno radzić, by ktoś patrzył na świat chłodnym okiem, bo to po prostu jest niemożliwe! Karta sprzyja zakochanym, artystom tworzącym z głębi serca i tym, których zafascynowała nowa idea.

 

i dobrze, i źle...

dobrze wiecie, Dziewczyny, że nie o seks, ani żaden układ mi tu chodzi...

 

czy nasz "układ" zostanie wznowiony?

 

Gwiazda. Powrót do źródeł. Wraca dobra koniunktura, jak wiosna po zimie albo świt po nocy. To jest czas samego początku, niby wzejście Wenus-Jutrzenki zapowiadającej nowy poranek. Stoisz u samych źródeł rzeczy, które rozwiną się w przyszłości. Małe działania, które wykonasz teraz, mieć będą wielkie i doniosłe skutki. Początki wszystkiego są małe i skromne, a ty masz właśnie okazję kształtować te początki. Dlatego z wyczuciem i ostrożnie dokonuj wyborów, chociaż z drugiej strony masz farta jak wszyscy początkujący. Twoja intuicja poprowadzi cię w dobrą stronę! Niczego nie musisz udawać; twoją drogą jest prostota, naturalność i bezpośredniość. (Wszystko to, a także stanie u źródeł i początków, symbolizuje naga dziewczyna na tej karcie.) Kończy się też pewna noc w twoim życiu - a więc kończą się takie przykrości, jak lizanie ran po minionych porażkach, czy jałowe rozpamiętywanie przeszłości. Na nowo odnajdujesz sens swojego życia. Karta wróży początek nowej miłości lub początek nowych, twórczych działań.

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

wariacki ten mój 9. rok numerologiczny i przy okazji również 9. rok osobisty... :)

 

jak na razie spełniam standardowe punkty przeznaczone dla tych cyferek i z tej okazji mam też nadzieję, że wiele wiszących nade mną (ale nie zależących ode mnie) spraw uda się doprowadzić do końca.

a od Sylwestra włącznie sprawy uczuciowe i towarzyskie ruszyły z kopyta, w zatrważającym tempie. czasami mam ochotę krzyknąć - niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam! do jasnej cholery! ;) ba, nawet zakończyłam karmiczny niby-związek ;) ciągle wokół mnie pełno facetów (nawet tacy znajomi z przeszłości nie wiadomo skąd się objawiają), zaproszeń na spotkania, randki, imprezy, poznałam mnóstwo nowych ludzi, co czasami owocuje nawet propozycjami współpracy zawodowej.

do relacji z facetami podchodzę bardzo chłodno obecnie, a wszelkie niepowodzenia po mnie spływają, co mnie i dziwi, i cieszy zarazem - tak, jakbym potrafiła na zawołanie pozbyć się od ręki wszelkich emocji. znów mi się trafiła propozycja luźnej relacji (od kumpla), z której najprawdopodobniej skorzystam, zwłaszcza, że jest bardzo pozytywna kumpelska komunikacja, wspólne spędzanie czasu, wyjścia etc.

w sumie powoli tęsknię już za prawdziwą miłością, zaangażowaniem... ale nie sądzę, że w tych 9-tkach będzie mi to dane, chociaż niektóre wróżby i horoskopy mówią inaczej ;)

 

o, i intuicja mi się bardzo wyostrzyła :)

 

p.s. 8-ka była tragiczna wręcz - nieprzyjemne zawirowania z tym mega karmicznym, trwająca całą wieczność samotność, choroba o sobie przypomniała, z tego też powodu nie mogłam wyjechać na wymianę studencką zagranicę, chociaż wszystkie dokumenty już były złożone, promotor nas olał i nikt się nie obronił, nie umiałam znaleźć pracy... dodatkowo ma się tę 11-stkę w drodze życia i w I punkcie zwrotnym. to potem takie cyrki wychodzą ;)

ale od tego 8-go roku numero niejakoby właśnie zaczęłam życie od nowa, mnóstwo nowych zmian sama wprowadziłam. myślę więc, że moje 9-tki będą znośne, bo naprawdę pracuję nad sobą i swoim życiem ;)

 

 

a co tam u Was nowego? :)

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Ja 18.10.1969 Ona 17.12.1971 . Trudny dla mnie związek ,bardzo trudny - dużo cierpienia . Nie wiem czy ten związek w ogóle jeszcze jest , może już go przepracowałem. Wiele związków trudnych w moim życiu , właściwie to wszystkie trudne :) Nie mam na tyle wglądu żeby wiedzieć co i dlaczego z jakich powodów , ale mam już dość trudnych związków , gdybym miał wybór to teraz wolał bym już nie wchodzić w związki ,ale czy taki wybór mam, oto jest pytanie. Może i mam taki wybór ale na zasadzie odwleczenia czegoś nieuniknionego , kto to wie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zaraz zerknę, czy to związek karmiczny. wiesz co, powiem tak, że można się zablokować uczuciowo, można walczyć z uczuciami i emocjami, przez chwilę, albo nawet dłuższą chwilę je kontrolować, albo raczej - kontrolować to, co robimy z pojawiającymi się uczuciami, ale sądzę, że tylko do czasu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja podjąłem wewnętrzną decyzję że będę się starał sprostać na ile potrafię wszystkim wyzwaniom jakie stawia przede mną życie , pracuje nad sobą na ile potrafię i na ile mam zdolności , nie chce uciekać przed trudnymi sprawami - staram się im sprostać i w mniejszym czy większym stopniu jakoś to idzie choć jasne że bywają też porażki i to nie rzadko . Co do tego związku to ja jestem gotowy i na jego kontynuację i na zakończenie .

Ja się określiłem mojej partnerce, wybór został teraz po jej stronie,to Ona musi podjąć jakąś decyzję co do przyszłości tego związku.

Edytowane przez yin yang
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18.10.1969 - droga życia 8, I punkt zwrotny 1

17.12.1971 - droga życia 11, I punkt zwrotny 11/29

 

wibracja związku - 1/19.

I punkty zwrotne macie już za sobą (ona w I punkcie zwrotnym miała tak zwaną karmę Hioba - 11/29 - do 29. roku życia, no i generalnie te 11 - zarówno w drodze życia, jak i w punktach zwrotnych - świadczą o "mistrzowskim powołaniu", jak również o trudniejszym życiu).

 

tutaj jest karma - Twoja droga życia (8) pokrywa się z jej dniem urodzenia (8/17). Wasza karma związku (1/19) może być również odczytana jako dług karmiczny - 19.

 

bardzo dobrze, że pracujesz nad sobą, to na pewno pomoże Ci złagodzić i udobruchać karmę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

już miałem do czynienia z tym pojęciem dług karmiczny ale nic konkretnego mi to nie mówi więc mogę działać w tej sytuacji dwuznacznie, na pewno wiele już razy w tym związku wybaczałem jej - wielokrotnie trudne , ciężkie sprawy. To nie wiem co jest grane , czy ja ją skrzywdziłem że teraz Ona mnie krzywdzi co jej zresztą wielokrotnie naprawdę wybaczyłem, czy może odwrotnie, o ja ją skrzywdziłem kiedyś dawno i teraz mam to spłacać ? o co tu chodzi ? Na pewno ten związek nauczył mnie przebaczania i odpuszczania , to co jeszcze sie tu dzieje ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no właśnie,ja zrobiłem ze swojej strony sporo i mam gotowość dalej ,ale co mam począć jeśli Ona od jakiegoś czasu unika rozmów,unika kontaktu , nie odbiera telefonów, nie odpisze na sms , lipa ,tak jak by już nie chciała tego związku dlatego mam niejasność co tu się dzieje i nic nie mogę więcej zrobić skoro druga strona nie podejmuje i unika kontaktu , odrzuca kontakt . I nie wiem czy tu już karma wygasła czy co się dzieje ? Pewnie życie samo pokaże ale to jest dla mnie taka dwuznaczna nieokreślona sytuacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

daj jej i przede wszystkim sobie czas, nic na siłę. ja od ponad roku nie jestem z facetem, z którym łączy mnie bardzo silna karma i związek o wibracji 11, ale przewijamy się cały czas przez swoje życie nawzajem, za każdym razem boli, nie możemy o sobie zapomnieć. ale widocznie nie jest nam dane jeszcze być razem tak ostatecznie, o ile w ogóle... gdy karma się wypala, to partnerzy rozstają się bez problemów i bez bólu (np. moja ostatnia relacja karmiczna), więc skoro jeszcze "walczycie", to najprawdopodobniej nie koniec karmy...

nasze dusze potrzebują takich, a nie innych lekcji życiowych do rozwoju, same sobie je wybrały, a może po prostu odpracowujemy błędy poprzednich wcieleń. tak, czy siak, trzeba się z tym pogodzić i nie przestawać pracować nad sobą :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo dziękuję , stosuję te zasady o których piszesz , co będzie zobaczymy , na siłę nic nie robię,skoro Ona nie odpisuje i telefonów nie odbiera to ja też nie napieram i się nie narzucam i daję jej czas i wolną rękę . Badam ten związek i inne sprawy w moim życiu dlatego żeby podnieść swoją świadomość , widzieć jaśniej i głębiej , bardzo mnie to wciąga i interesuje od wielu lat a może i dłużej , kto wie :)

Edytowane przez yin yang
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

enke kochana moja podziwiam Cię- powinnaś sie tym zajmować zawodowo ( w sensie karmy ). Chyle czoła :) A poza tym apropo tego co napisałaś że dopóki ludzie walczą to jest karma i że jeśli rozstaja sie bez bólu to karmy nie ma....nie mam pojecia jak jest u mnie ale mnie nadal boli - nawet to że o nim myslę że go nie widzę to boli. I nie wiem czy kiedykolwiek przestanie. Nie sądziłam że to siedzi tak głeboko - a może to sie nagromadziło ze wszystkich niezbyt dobrze zakończonych poprzednich związków i ten ostatni to byl tylko gwóżdż do trumny...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dziękuję, Dorotko ;) to są na razie tylko numerologiczne podstawy podstaw, a reszta to intuicja ;)

 

nie wiem, co Ci doradzić w Twojej sytuacji... może otwórz się na nowe znajomości, na nową miłość, bo ja dobrze wiem, że można być przyblokowanym (może niepotrzebnie) na własne życzenie - praktykuję to od 2 lat :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

enke nie otwieram się. Myśle że to właśnie jest to przyblokowanie o którym wspomniałaś. Ale we sie to gromadziło od lat i ten ostatni związek tylko mi przywalił. Nie chce przechodzić przez coś podobnego po raz kolejny. Nie daj boże trafie na kolejną karme i dopiero będzie sajgon. Mam stracha i mam dość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właśnie się dowiedziałam o zupełnie innej metodzie liczenia lat numerologicznych i osobistych. skoro jestem urodzona w lipcu (przed wrześniem, tj. zmianą roku numero na nowy), to wkroczyłam w 8. rok numero (do tego dochodzi też 8. osobisty), a nie tak jak mi się wydawało (zgodnie ze standardowymi, jednak niewłaściwymi, obliczeniami) - 9. zniszczono mi dzieciństwo :D

 

ale jednak, faktycznie, te ósemki mi bardziej teraz pasują, z naciskiem na karierę zawodową i w sumie to odczuwam - ten wzmożony pęd do rozwoju zawodowego i naukowego, nowe możliwości, propozycje... i dodatkowo gratis nacisk na erotykę - pięknie hehe ;) cholera, coś w tych zmienionych obliczeniach jest... i nawet ten właściwy mężczyzna się może zjawić... czekam :D

 

jak by tego było mało, to 8 to jest jeszcze rok karmiczny. poprzedni był 7., tragiczny, i to też ma sens...

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam już dość tego 8. roku x2... zawodowo nawet nawet, coraz lepiej, ale życie towarzyskie to jest jakiś horror!

rozstałam się z marną imitacją mężczyzny, weszłam w friends with benefits z kumplem, ale chyba zostanie lada moment tylko pierwszy człon "układu", bo pojawił się w moim życiu nagle, po 4 latach, dobry znajomy z przeszłości...

tylko w tym miesiącu w mojej "okolicy" zawieruszyło się aż 7 facetów - jedni odpadają, ale momentalnie, nie wiadomo skąd, pojawiają się kolejni, czasami grupowo nawet - i tu różnie - albo grają w otwarte karty, albo pod jakimś pretekstem (np. pomoc naukowa, współpraca biznesowa etc., a "reszta" wychodzi na jaw na bieżąco, razem m.in. z smsami i "buziakami"). ciągle też jestem zapraszana na jakieś imprezy, urodziny, spotkania w większym gronie itp.

może nie uwierzycie, ale mam dość, męczy mnie ten cały chaos...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja wierzę jak najbardziej- nie mam charakteru imprezowiczki - nigdy nie byłam nadmiernie towarzyska a od momentu jak mam problem ze słuchem to zamykam sie w domu i w sobie coraz bardziej....ale skoro Ciebie to męczy to zwyczajnie odmawiaj i tyle. Dobrze że w moim życiu nic takiego sie nie dzieje. W uczuciach na moje własne życzenie jest "dziura ozonowa" :). Kompletne zero. Postawiłam na pracę nie dlatego że tak ją uwielbiam tylko dlatego ze czymś musiałam zatkać tą powstałą dziurę. I już mam opinie pracocholiczki. Może nie aż tak bo wiadomo jak wygląda praca w handlu ( soboty i niedziele) ale zierenko prawdy by sie znalazło....To co mi nie wyszło w uczuciach próbuję zająć przez pracę. W pracy człowiek sie nie angażuje w takim sensie jak w uczuciach. A przynajmniej nie ja. I dlatego traktuję to jako ucieczkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja sama nie jestem nawet w najmniejszym stopniu imprezową osobą :) jeszcze domówki i imprezy urodzinowe jakoś znoszę...

 

chętnie bym odmawiała sobie niektórych spotkań, ale jak są związane z moją pracą albo chęcią współpracy ze mną, to już gorzej...

wczoraj np. byłam w takiej sytuacji - facet z biura obok dorwał mnie na korytarzu, spytał o usługi firmy, w której pracuję i nagle chce z nich skorzystać, zapraszając mnie przy tym na obiad w celu omówienia szczegółów... choćbym chciała, nie mogę odmówić. dlatego muszę trzymać ciągle rękę na pulsie w takich "biznesowych" sprawach...

 

p.s. mój były mega karmiczny (związek o wibracji 11) jest obecnie w 6. roku numero i osobistym, a to oznacza nacisk na sprawy uczuciowe, poważne plany na przyszłość w tej sferze, a często nawet na powroty osób bliskich sercu z przeszłości. jeśli ta numerologia ma sens, to zaczynam się bać... ;) kto by pomyślał, że w ciągu zaledwie ok. miesiąca (ponad rok temu) aż tak mi ten człowiek zryje banię... parę dni temu nawet poprosił mnie o pomoc w pewnej banalnej sprawie, no jakby użycie google bolało...

 

"Czekałam, aż ktoś do mnie zadzwoni i powie, że to już koniec. Nie chodziło mi o to, żeby to był szczęśliwy koniec, tylko jakikolwiek. Myślę, że czasem można chcieć już tylko, żeby coś się skończyło, obojętnie jak." Grażyna Jagielska

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jakby tego wszystkiego było mi mało, to trafił mi się facet o wibracji drogi życia 33, co nam daje wibrację relacji 44 (11+33)... brawo, Enke, cóż za awans społeczno-karmiczny! ;)wiecie może coś więcej odnośnie tej rzadkiej wibracji związku 44? jak się spotykają dwie mistrzowskie liczby?

 

on jeszcze nie wie o swoich "mistrzowskich mocach" :D od ręki złapaliśmy dobry przyjacielski kontakt i otworzyliśmy się przed sobą i, kurczę, chyba ma lepszą intuicję i lepiej "czyta" ludzi niż ja... jeszcze nie wiem, czy dostanie ode mnie szansę na coś więcej, czy w ogóle ktokolwiek w najbliższym czasie dostanie ode mnie "cokolwiek" ;) poza tym, całe swoje życie jestem dla kogoś, dla innych - i, niestety, to działa tylko w jedną stronę... i to mnie już trochę zmęczyło ;)

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taa...ja też tak miałam że byłam dla innych- to ja sie starałam to ja sie otwierałam i....wychodziło tak że to ja dostawałam po dupie. Może to dobrze że przestałam ale musiałam najpierw sporo przejść by to zrozumieć. Jakby nie było dostałam niezłą szkołę od wszystkich facetów z którymi "byłam ".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiem, co czujesz - moja droga prowadzi od złamasa do złamasa - zdepresjonowanych, których wiecznie trzeba było pocieszać, którym wiecznie trzeba było pomagać, prowadzić za rączkę, kopać w tyłek, głaskać po główce, pokazywać palcem, zachwycać się nimi, czasem nawet pożyczać pieniądze... wielu bardzo dużo osiągnęło dzięki mnie, np. ukończone studia, prawo jazdy itp., a zero wdzięczności... i ciągle wracają po pomoc...

czy nie ma już na tym świecie normalnych męskich mężczyzn!? :D

 

teraz były karmiczny się zgłosił do mnie z prośbą o poprawienie jego pracy magisterskiej (na początku w ogóle prosił, abym ja mu tę pracę napisała, ale dał radę sam, bidulka) - promotor naniósł uwagi, poprawki, a on biedny się na tym nie zna... no jakbym ja się znała na wojnie w Somalii i działaniach ONZ w tej kwestii!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to kochana jedziemy na dokładnie tym samym wózku- sami biedacy którzy żyją trzymajac sie kieliszka albo żon albo wiatru. Wiem coś o pożyczaniu pieniędzy ( jeden z moich byłych "karmicznych" zresztą pożyczył ode mnie pieniądze po czym zniknął z mojego życia- pieniadze też bo mi ich nie oddał. To było kilkanaście lat temu) I zachwycaniu też mogę coś powiedzieć bo i tacy sie pojawiali- w typowym wieku średnim :) A na Twoje retoryczne pytanie mogę odpowiedzieć tylko słowami genialnej piosenki Danuty Rinn "Gdzie Ci mężczyżni? Prawdziwi tacy- orły sokoly herosy- Gdzie Ci mężczyżni" :). Kiedyś za czasów moich rodziców czy dziadków było inaczej- dziś liczą się inne "wartości".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a jeszcze i tacy się przewijają - zobacz, jaki jestem wysportowany! popatrz na mój brzuch, jakie mięśnie! każda laska zazdrości mi pośladków, Twoje są płaskie, a moje jakie wyćwiczone! - na dwóch takich trafiłam, nie lubię narcyzów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak juz jedenastki mają.

Przed tym niestety sie nie ucieknie, zawsze sa dla kogoś choćby nie wiem jak chciały uciec. Jeszcze jedno wyjście pójść w ta negatywna strone, ale to jakby sobie kawałek duszy imputować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

proszę, zerknijcie okiem na ten artykuł, ma dosłownie kilkanaście linijek... Gwałt. Trzeba żyć dalej?

 

według mnie karma, jak nic... bardzo przykra karma :(

nie wiem, czy w mojej rodzinie nie było podobnie - mama i ciocia molestowane w dzieciństwie, ja również... czasami się dziwię, że to się nie odbiło na mojej psychice, a może nie wszystko widzę... w każdym razie - wybaczyłam. może to podłe, ale gdy usłyszałam o śmierci typa, to pojawił się uśmiech na mojej twarzy... dzięki Bogu, bardziej choroba mnie ukształtowała na silną osobę i osobowość, niż przykre wydarzenia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja może nie przeszłam czegoś aż tak drastycznego ale był incydent który pod coś takiego podpadał. Dziś jestem zwolennikiem jaknajbardziej drastycznych metod by pozbyć sie gwałcicieli i innych zwyrodnialców. Dla mnie jedyną słuszną i skuteczna metodą by takiego plugastwa nie było jest kastracja. I kto wie może to i moje wychowanie wpłynęło na mnie na tyle by mieć takie a nie inne poglądy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

z jednym panem już poluzowałam znajomość - za bardzo chciał być ze mną w związku, zamiast przystopować, to nachalnie przyspieszał, mimo próśb o wyluzowanie. nie dotarło. poza tym, rozczarowałam się w nim. między nami jest karma, ale - nic na siłę! :)

to moje friends with benefits jeszcze nade mną wisi, ale tutaj również planuję w najbliższej przyszłości się odciąć i wrócić do samego kumpelstwa - taka opcja istnieje, na szczęście, zwłaszcza, że nawet nie ma tej "seksualnej iskry" (tu nie chodzi o uczucia, tylko bardziej takie przyciąganie, chemię etc.).

 

pan o numerze 33 (droga życia ;)), niby taki był mną zainteresowany, taka wibracja mistrzowska, och i ach, a nie ma dla mnie czasu na razie (problemy zawodowe).

a już zaczęło coś we mnie drgać nawet... pierwszy facet od niepamietnych czasów, który mnie naprawdę zainteresował i z którym momentalnie złapałam kontakt - nawzajem zwierzylismy się sobie z historii naszego życia.... od razu otworzylismy się przed sobą, co nas oboje bardzo zdziwiło. dwie wibracje mistrzowskie (33+11=44) - może dlatego, może jakaś karma.

ciągle myślę o nim... tak ot, bezpodstawnie... no i po co to było takie zawracanie mi tyłka... :(

 

to jest zbyt konkretny facet, żeby wycofać się bez słowa, a dodatkowo też ta wibracja 33 zobowiązuje i to, z czego mu się zwierzyłam, a on mnie... więc pewnie to jeszcze nie koniec z jego strony. ale może się mylę...

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

14. Interpretacja Roku osobistego | Numerologia - tutaj jest ciekawa interpretacja lat osobistych :) ja jestem w 8. roku osobistym (i przy okazji numerologicznym, te 8-ki to takie karmiczne też są) i wszystko u mnie kręci się wokół życia zawodowego, nawet nowe znajomości są pośrednio lub bezpośrednio związane z pracą...

 

Twoja miłość.

Twoje priorytety to nie koniecznie miłość i partnerstwo, teraz wyostrzysz swoje zmysły na swoją pozycję zawodowa. Choć niewykluczone, że właśnie teraz pogodzisz jedno i drugie, poznasz kogoś „po fachu” lub w pracy albo dzięki jakiejś znajomości rozpoczniesz zupełnie nowy etap swojej kariery.

poznałam niedawno m.in. 2 facetów, którzy odcisnęli "ślad" w moim życiu: jeden z sąsiedniego biura (ten 33, który wywołał we mnie lekkie podrygi serca i wnętrzności ;)), drugi - wykładowca (we wrześniu rozpoczęłam studium - nowe wyzwanie naukowe i zawodowe), który zaproponował mi współpracę w moim wymarzonym handlu zagranicznym - nowy etap więc jak najbardziej :) mówcie, co chcecie, ale ta numerologia ma sens! :)

 

p.s. http://www.astromagia.pl/horoskopy/hinduski-roczny świetny horoskop, mnie się zgadza, i panu 33 również - "Nową miłość masz szansę spotkać w pracy lub na służbowym wyjeździe" hehe ;)

ech, ja już nawet nie pamiętam, czym jest miłość, tak skutecznie się przed nią bronię i blokuję, nie pamietam, jak to jest, gdy komuś na tobie zależy, gdy ktoś się dla ciebie stara...

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

enke89 jak czytam o Twoim 8 roku num to normalnie moj poprzedni caly rok numeroloiczny mi sie przypomina:) i przyznam, ze byl to najlepszy rok w mim zyciu jak dotychczas-zmian zawodowych poza wyzszym wynagrodzeniem i lepsza koniuktura to nie bylo, ale na polu prywatnym-ogromne zmiany byly:) zakonczylam długą ponad 4letnia relacje karmiczna z pewnym panem, jednocześnie poznalam innego pana, z ktorym zamieszkalam a po roku zostalam jego żoną :) dodam tylko ze ja jestem 2/11 on 6/33, czyli nasza wibracja zwiaqzku to 8/44, nie wiem jak będzie w przyszlosci, ale poki co to jestem mega szczesliwa :) teraz jestem w 9roku numerologicznym a od maraca w 6 roku osobistym. obawiam sie troce tej 9, ale bedzie co ma byc.. a zycie nie raz mnie przetyralo i musialam radzic sobie z roznymi przykrymi doswiadczeniami.. taki juz moj los 11/29 i z saturnem w 8 domu astrologicznym..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

no proszę, jaki zbieg okoliczności :) ja jestem 11/38, ale dodatkowo mam 11 w I punkcie zwrotnym. teraz bliżej przyglądam się też astrologii i horoskopom astrologicznym, powiem, że nawet nawet mnie to przekonuje ;)

 

co do Twojej relacji 44 - czy mogłabyś mi powiedzieć coś więcej na jej temat? byłabym Ci bardzo wdzięczna! szybko u Was poszło, ciekawe, jak będzie u mnie w tym wypadku i czy w ogóle :)

powiem Ci, że ten mój 33 bardzo ujął mnie za serduszko, chociaż nasza znajomość jeszcze nie zaczęła się rozkręcać z powodu jego ciągłego zabiegania... facet po przejściach, jest ode mnie 10 lat starszy (ja 89', on 79'), ale niesamowicie dobry i ciepły. przy nim poczułam, że chciałabym wreszcie chociaż liznąć stabilizacji - nie to, że z nim (chociaż chętnie ;)), ale w ogóle :) poczułam w nim mistrza, przewodnika, bliższą więź, nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć. powoli zaczynam się zakochiwać, chociaż nie mam sensownych powodów...

(obecnie, przez najbliższe ok. pół roku, mam the time of my life w sprawach stabilizacji uczuciowej - Jowisz i te sprawy - muszę więc skorzystać, bo inaczej poczekam sobie do 2025 :P).

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

kurczę, dzisiaj ten 33 spytał mnie m.in., czy możemy "spróbować..." - ucieszyło i przeraziło mnie to jednocześnie, tak dawno nie próbowałam być z kimś "na poważnie", nikt o mnie nie zabiegał "na poważnie", nikt mnie nie traktował "na poważnie"... widać, że konkretny chłop :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

dałam nam szansę, ale Walentynki spędziłam dosłownie wyjąc z żalu w poduszkę i zwijając się z bólu serca i duszy. wyobraźcie sobie, że pan 33 zamilkł, jak kamień w wodę, chociaż byliśmy umówieni wczoraj po pracy na kino, kolację... zapewne sprawy zawodowe okazały się na tyle ważne, że nawet nie miał czasu mnie uprzedzić, ani odpowiedzieć na mój kontakt, że z naszych planów nici. on tak często miewa. dawno nie zostałam tak upokorzona, dawno nie płakałam przez faceta :( poinformowałam go o tym i zakończyłam ten "związek".

 

w kartach mi wyszło, że praca mu stanęła na przeszkodzie (wydaje mi się, że nie z jego winy, jak już), że jest mu źle z powodu zaistniałej sytuacji, że ma wyrzuty sumienia, cierpi, że będzie walczył... i że powinnam wybaczyć, dać szansę.

spoko. zwłaszcza, że do teraz cisza trwa.

 

rozumiem, że prowadzi niezły biznes razy 100 i naprawdę może nie mieć czasu, ale nie przesadzajmy i nie usprawiedliwiajmy takiego zachowania. jak go nie ruszy to, że kobieta przez niego cierpi i płacze, to nawet człowiekiem nie jest... zaczęło mi już na nim zależeć... ale chyba zaraz szybko przejdzie ;) mnie najbardziej chodzi o moją upokorzoną dumę...

 

karma/związek karmiczny się tu manifestuje, jak nic. nie potrafimy się spotkać na dłużej, w ostatniej chwili zawsze staje na przeszkodzie, jak nie jego praca, to jego stłuczka etc. dobra, zostawmy to bez komentarza :(

 

ale za to mój ostatni były zadzwonił w nocy, żeby spytać, co u mnie, stęsknił się... raz odebrałam automatycznie, ale późniejszych 13 nieodebranych połączeń trafiło na wyłączony już dźwięk ;)

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

zaczynam się o niego martwić nie na żarty... od 2 dni nie odpisuje na smsy, nie odbiera telefonów... błagałam, żeby chociaż dał znać, że wszystko z nim ok...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Euterpe

przykro mi enke89 :(

Też mam relację karmiczną z kimś i rozumiem, co to znaczy ten ciężar - chcieć a nie móc, chociaż droga jest wolna...

Jego zachowanie jasno mówi, że nie jest odpowiedzialny. Moja rada jest taka(stosuję się do niej żeby nie było :) ): wrzuć na luz, nie bierz go na poważnie, umawiaj się z innymi i jak masz ochotę, mów mu jak było z tamtymi super! Zachowaj też co nie co dla siebie, bądź tajemnicza, olej go, żyj swoim życiem i już więcej nie płacz przez kogoś!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Euterpe

dopiero teraz odczytałam.

Masz dwie historyki do wyboru z czego jedna jest prawdziwa

a - miał poważny wypadek

b - olał Cię

 

W pierwszym wypadku, jak tylko mu się polepszy, to zadzwoni. W drugim przeciwnie. Tak czy siak lepiej zająć się teraz sobą i nie czekać na telefon.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

opcja c - taka praca.

poza tym, jest zbyt poważnym człowiekiem, żeby odejść bez słowa, tego akurat jestem pewna... sam zbyt wiele w życiu przeszedł. ale tak, czy siak się martwię, jak to ja ;)

 

a zaczęłam świrować, bo dzisiaj śniła mi się jego 11-letnia córka w jasnej poświacie (nawet jej nie znam), pocieszała mnie z okazji całej tej sytuacji z jej ojcem, dała "błogosławieństwo" dla nas i tak jakby ustępowała mi miejsce w jego życiu...

zdarzają mi się prorocze sny, kurczę, ale się chyba teraz niepotrzebnie nakręcam... zapewne chodzi tylko, że to związek karmiczny, więc proszę bardzo i przeszkody...

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89
praca, pracą, zadzwonić jednak powinien

 

dlatego tak mi smutno... nawet nie wiem, na czym stoję... to, że się o niego martwię to jedno, a to, że nie życzę sobie takiego traktowania ze strony kogokolwiek, zwłaszcza faceta i to własnego - to drugie. oby miał dobre wytłumaczenie, bo skoro nawet błagania o to, żeby dał jakiś znak życia nie działają...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś źle ciebie traktuje - to jego karma

a to co ty czujesz to twoja... zasłyszany cytat

 

nie pozwól już się ranić.... bo bedziesz kręcić się wkoło i będziesz trafiać na tych samych facetów tzn. na taki typ facetów...

odetnij się.... uspokój umysł .... i poczekaj na właściwego partnera ...:) podobno warto...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dbaj o swoje serduszko ...

przecież zasługujesz na wszystko co najlepsze ....

 

ja wiem, że to trudne jak emocje szaleją.... ale medytacja super uwalnia .... ja zaczęłam nowe życie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

dzisiaj z duszą na ramieniu zadzwoniłam do jednej z jego restauracji. w końcu przyznałam się, że jestem jego umierającą ze strachu dziewczyną, żeby zadać więcej pytań i żeby pani przy telefonie popytała też innych pracowników o szefa... ostatni raz był tam widziany wczoraj po południu. więcej pytań nie mam. po co tak o mnie walczył, nie wiem...

 

nie do końca wszystko mi w tej sytuacji gra jednak, ale trudno - nie odzywa się na razie, więc będę żyć w nieświadomości, skoro nie stać go na szczerą rozmowę, bo woli zachowywać się, jak gówniarz...

 

na pytanie, gdzie jest obecnie wypadły mi karty, które mówią jedna m.in. o oddziale dziecięcym, druga - o szpitalu, w różnych rozkładach na niego zbyt często przewinęła mi się choroba/śmierć kogoś bliskiego, ale to wiadomo - nie ma co wyciągać pochopnych wniosków, bo śmierci tak ot sobie się nie wywróży w pobocznych rozkładach na inny temat... no i ten mój sen z udziałem jego córki (z piątku na sobotę - kiedy to mnie wystawił w Walentynki bez słowa)...

 

a zaczęłam świrować, bo dzisiaj śniła mi się jego 11-letnia córka w jasnej poświacie (nawet jej nie znam), pocieszała mnie z okazji całej tej sytuacji z jej ojcem, dała "błogosławieństwo" dla nas i tak jakby ustępowała mi miejsce w jego życiu...

 

śniła mi się jako moja dobra koleżanka, już jako starsza - i nie tyle osoba, co bardziej bym to określiła - starsza dusza... moje sny, jak nie są stricte prorocze, to zawsze mają drugie dno, do którego muszę się dokopać intuicyjnie...

 

więc może na razie nie oceniajmy ani jego, ani jego zachowania.

na razie to mi się nic kupy nie trzyma. to do człowieka, który tyle w życiu przeszedł i osiągnął, który jest wibracją mistrzowską (33), który ma w oczach tyle dobra i ciepła, który zwierzył mi się z najsmutniejszych i najtrudniejszych spraw życiowych, który zna moją historię (i życiową, i choroby), nie do końca pasuje...

dodam, że jeszcze nie spaliśmy ze sobą. napisałam też mejla. i to by było na tyle moich działań w jego kierunku - zrobiłam wszystko, co w mojej mocy.

 

niepotrzebnie się nakręcam i żyję emocjami, co może odzwierciedlać się we wróżbach, swoją drogą. zapewne zgubił telefon :P na dniach sytuacja, myślę, że się wyklaruje. jeśli się nie odezwie, to już będzie wiadomo ;)

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ciągle trafiam na okreslony typ i cały czas jest ten sam schemat. Nie pozwalam na więcej ale to i tak bez znaczenia. Gdybym weszła w kolejny dziwny układ wszystko byłoby tak samo jak było zawsze. Może ja jestem takim typem który sam sobie wyszukuje przeszkody. W każdym razie to nie jest takie proste żeby nie pozwolić. A apropo tego cytatu to ciekawe spostrzeżenie. Ja zostałam totalnie olana ze strony karmicznego a sama się zaangażowałam. Jak zawsze. Nie wiem czy to efekt karmy czy mojej głupoty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

enke kochana prawda jest jedna- gdyby facet chciał to by Cię wyciągnął spod ziemi- znalazłby Cię- i ani czas ani praca ani nic innego nie stało by mu na drodze. Skoro sie nie odzywa tzn że mówiąc wprost i brutalnie- ma Cie w d...i Ty powinnaś reagowac dokładnie tak samo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

toż dlatego wyluzowałam, kolejni czekają w kolejce hehe :D a tak poważnie, to potrzebuję odpoczynku, a sprawa niech się sama wyjaśnia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość björn

Uważaj teraz enke89 na swoje uczucia. Ja wiem, że numerologia to nic przesądzonego, ale zobacz - Ty jesteś teraz w 9. roku numerologicznym, bodajże do 23 września.

Czyli w okresie, gdzie się wiele spraw kończy, nie rozpoczyna.

 

On, jako 33-ka, jest teraz w 4-ce, czyli praca dla niego będzie priorytetem.

 

Miej to na uwadze, bo potem ciężko jest się pozbierać. Nie mówię oczywiście, żebyś nie próbowała. Ale rób to z głową, a nóż się uda ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

ja jestem w 8. roku numerologicznym i osobistym, bom w lipcu urodzona - i tu mi się akurat wszystko zgadza ;)

z moim prywatnym numerologiem wyznaję inną zasadę obliczania niż standardowa i ta metoda bardziej pasuje do rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość björn
ja jestem w 8. roku numerologicznym i osobistym, bom w lipcu urodzona - i tu mi się akurat wszystko zgadza ;)

z moim prywatnym numerologiem wyznaję inną zasadę obliczania niż standardowa i ta metoda bardziej pasuje do rzeczywistości.

Rozumiem, chciałem tylko z dobrego serca ostrzec, bo ja zazwyczaj dość burzliwie przechodziłem przez wszelkie 9-ki, w każdym aspekcie życia.

Potęgował to choćby fakt, że w mojej dacie jest nasrane tych 9-ek od groma. ;)

 

Odezwiesz się do mnie na priv i napiszesz o swojej metodzie liczenia? Po prostu ciekaw jestem Twojej opinii, czemu tamta wersja bardziej Ci się sprawdza.

 

Z góry dzięki ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

to nic wielkiego - kwestia albo liczysz normalnie (osoby urodzone po nowiu), albo odejmujesz 1 - osoby urodzone przed nowiem (tj. okres przejścia w nowy rok numerologiczny).

 

rok 8 to też praca, kariera, ale też i miejsce na uczucia, pogodzenie wszystkiego ze sobą. 4 mimo, że również nacechowana pracą, kładzie nacisk na stabilizację także pod względem uczuciowym i to dość konkretnie. co więcej, z tym typem poznaliśmy się w pracy - różne firmy, ale jedno piętro. co ciekawsze - i w moich różnych horoskopach (astrologiczne, numerologiczne itp.) i w jego to było przepowiedziane.

pamiętam, jak ponad rok temu, gdy byłam jeszcze na studiach, koleżanka wywróżyła mi z kart, że po studiach znajdę taką a taką pracę i tam kogoś poznam. za dużo tego wszystkiego... a może to wszystko tylko zbieg okoliczności, przypadek, sama nie wiem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

engelsk wiem coś o 9 roku choc mój 1 rok jakoś też nie przedstawia sie interesująco jak dotąd. W 9 roku straciłam pracę faceta i kilka tzw kolezanek które kurczowo sie mnie trzymały a ja im ufałam. Teraz mam nową pracę która mnie nie satysfakcjonuje. Ja mam z kolei w mojej piramidzie mnóśtwo trójek i sama jestem trójka (z sumy 30 ). A mój były karmiczny jest piątką ale w którym roku jest teraz to ja sie nie znam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość björn
to nic wielkiego - kwestia albo liczysz normalnie (osoby urodzone po nowiu), albo odejmujesz 1 - osoby urodzone przed nowiem (tj. okres przejścia w nowy rok numerologiczny).

 

rok 8 to też praca, kariera, ale też i miejsce na uczucia, pogodzenie wszystkiego ze sobą. 4 mimo, że również nacechowana pracą, kładzie nacisk na stabilizację także pod względem uczuciowym i to dość konkretnie. co więcej, z tym typem poznaliśmy się w pracy - różne firmy, ale jedno piętro. co ciekawsze - i w moich różnych horoskopach (astrologiczne, numerologiczne itp.) i w jego to było przepowiedziane.

pamiętam, jak ponad rok temu, gdy byłam jeszcze na studiach, koleżanka wywróżyła mi z kart, że po studiach znajdę taką a taką pracę i tam kogoś poznam. za dużo tego wszystkiego... a może to wszystko tylko zbieg okoliczności, przypadek, sama nie wiem...

A czemu napisałaś, że ta metoda Ci się bardziej sprawdza? Analizowałaś wszystkie lata numerologiczne/osobiste (ich opisy) i jak to wszystko się miało w praktyce do minionych lat?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

tak i w moim przypadku to ma sens :) zwłaszcza poprzedni rok (7) i obecny (8) - pasuje, jak w pysk strzelił ;) obecnie np. oferty (współ)pracy i nowe znajomości same do mnie przychodzą, nie wiadomo skąd...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

7 rok - złamane przez karmicznego serce, samotność, żadna randka nawet nie wypaliła, choroba się odezwała po 5 latach (chociaż fizycznie na szczęście nie odczułam tego) i z tej okazji nie wyjechałam na wymarzoną wymianę studencką zagranicę, musiałam rozpocząć nowe leczenie, ale bardzo rozwinęłam się duchowo, intuicyjnie, numerologicznie, pod względem medycyny naturalnej, zdrowego stylu życia...

 

a w 8. roku wszystko jakoś tak samo ruszyło z kopyta :)

 

p.s. dodam jeszcze, że rok numerologiczny nie musi być taki sam jak osobisty - u mnie akurat się pokrywają, ale to nie zasada.

rok numero = droga życia + 2014 (7)

rok osobisty = dzień ur. + miesiąc ur. + 2014 (7)

no i manewrowanie z tym minus 1 ;)

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość björn
7 rok - złamane przez karmicznego serce, samotność, żadna randka nawet nie wypaliła, choroba się odezwała po 5 latach (chociaż fizycznie na szczęście nie odczułam tego) i z tej okazji nie wyjechałam na wymarzoną wymianę studencką zagranicę, musiałam rozpocząć nowe leczenie, ale bardzo rozwinęłam się duchowo, intuicyjnie, numerologicznie, pod względem medycyny naturalnej, zdrowego stylu życia...

 

a w 8. roku wszystko jakoś tak samo ruszyło z kopyta :)

 

p.s. dodam jeszcze, że rok numerologiczny nie musi być taki sam jak osobisty - u mnie akurat się pokrywają, ale to nie zasada.

rok numero = droga życia + 2014 (7)

rok osobisty = dzień ur. + miesiąc ur. + 2014 (7)

no i manewrowanie z tym minus 1 ;)

Kurczę, ja jestem urodzony przed nowiem, więc, teoretycznie, wedle reguły, którą zaprezentowałaś, powinienem sobie odliczać rok do tyłu, ale u mnie jakoś ta standrdowa metoda się sprawdza.

Decyzje, które podjąłem w roku numerologicznym 7-ki (błędne decyzje), osiągnęły apogeum w 9-ce, podczas gdy 8-ka pomiędzy była rokiem beztroskim i - powiedziałbym - mega szaleńczym. I nijak odczuwało się wtedy te moje decyzje zapoczątkowane w 7-ce.

Potem 1-ka, a w zasadzie już końcowa faza 9-ki, przyniosła olbrzymie zmiany. Z utrudnieniami, ale mimo wszystko, w perspektywie czasu, one obracają się (część już to zrobiło) na plus.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

wszystko zależy od tego, jak przepracowujesz swoje lekcje, tutaj nie ma aż tak sztywnych reguł :)

 

uwierzycie, że w ciągu 2 (sobota, niedziela) dni rozpaczania nad facetem, który się nie odzywa, dostałam już 2 propozycje spotkań od mężczyzn? i w życiu bym się nie spodziewała po nich takich gestów! mówię Wam, te moje 8-ki są szalone ;) u mnie przez te 8-ki życie zawodowe, a najbardziej towarzysko-uczuciowe (mimo, że ósemka to bardziej praca i kariera, a nie uczucia - i jak już wspomniałam, nie ma tu najwyraźniej mega sztywnych reguł) nieźle zaiwania...

no i dodam jeszcze Jowisza w moim znaku (w raku). polecam zerknięcie również jednym okiem w astrologię w wolnej chwili :)

 

w sumie bardzo dobrze, że "zastępstwa" tak szybko i nagle się pojawiają, może nie będę musiała zbyt długo cierpieć i się ścierać. to też ma swoje plusy. ten 33 już mi trochę minął po 2. zaproszeniu na randkę ;) niech się dalej nie odzywa...

gorzej, jak nastąpi kumulacja ich wszystkich, co obecnie u mnie jest standardem - naprawdę nie wiem, jak to się wszystko dzieje...

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

engelsk, uściślając - ja jako urodzona w lipcu, przed nowiem, w nowy rok numerologiczny (obecny, 2014) wejdę w lipcu bieżącego roku, a nie standardowo we wrześniu. tak przynajmniej zostało mi to wytłumaczone :) osobisty to standardowo - od urodzin do urodzin.

 

znowu przez jakąś masakrę jedną nogą przechodzę z okazji związku karmicznego z panem 33, znowu olewanie mnie, jakieś jego problemy, o których na razie nic nie wiem, z którymi chce być sam, chociaż już wyraził chęć porozmawiania na spokojnie - dawno nie przeżyłam takiego stresu, dawno nie martwiłam się tak o nikogo... stary (35), a głupi. i pomyśleć, że astrologicznie się pięknie uzupełniamy i wymieniamy opisami docelowych partnerów życiowych. z byłym tak nie mam.

czemu napisałam jedną nogą?

...bo akurat umawiam się na randki z kimś innym - również 33, ale tu jednak aż takiej więzi nie czuć, chociaż spodobaliśmy się sobie i polubiliśmy się od momentu poznania (ok. 5 miesięcy temu, wówczas oboje byliśmy z kimś związani).

...bo akurat sobie odpuściłam...

 

zapewne wróci, jak się uspokoi, jak w jego życiu się uspokoi. nie wyobrażam sobie kolejnego powracającego karmicznego, w tym wypadku jeden to już tłok.

niech to się wreszcie wyjaśni i skończy... o ile moje przeczucia odnośnie jego problemów mnie wcześniej nie wykończą...

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość björn
engelsk, uściślając - ja jako urodzona w lipcu, przed nowiem, w nowy rok numerologiczny (obecny, 2014) wejdę w lipcu bieżącego roku, a nie standardowo we wrześniu. tak przynajmniej zostało mi to wytłumaczone :) osobisty to standardowo - od urodzin do urodzin.

 

znowu przez jakąś masakrę jedną nogą przechodzę z okazji związku karmicznego z panem 33, znowu olewanie mnie, jakieś jego problemy, o których na razie nic nie wiem, z którymi chce być sam, chociaż już wyraził chęć porozmawiania na spokojnie - dawno nie przeżyłam takiego stresu, dawno nie martwiłam się tak o nikogo... stary (35), a głupi. i pomyśleć, że astrologicznie się pięknie uzupełniamy i wymieniamy opisami docelowych partnerów życiowych. z byłym tak nie mam.

czemu napisałam jedną nogą?

...bo akurat umawiam się na randki z kimś innym - również 33, ale tu jednak aż takiej więzi nie czuć, chociaż spodobaliśmy się sobie i polubiliśmy się od momentu poznania (ok. 5 miesięcy temu, wówczas oboje byliśmy z kimś związani).

...bo akurat sobie odpuściłam...

 

zapewne wróci, jak się uspokoi, jak w jego życiu się uspokoi. nie wyobrażam sobie kolejnego powracającego karmicznego, w tym wypadku jeden to już tłok.

niech to się wreszcie wyjaśni i skończy... o ile moje przeczucia odnośnie jego problemów mnie wcześniej nie wykończą...

 

Hmm... pamiętaj, by nigdy się nie chajtać ani w 7-ce, ani w 9-ce (dotyczy to zarówno roku numerologicznego, jak i osobistego - obojga partnerów!!!), z jakiegokolwiek sposobu liczenia. :) Lepiej być ostrożnym. No i suma daty ślubu obowiązkowo 1, 3, 6 lub 8. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

no to albo teraz, albo czekam 2 lata :D

 

nie wiem w ogóle, co się dzieje teraz, ciągle napływają do mnie złe wiadomości od znajomych - tu babcia nagle zmarła, tu przyjaciółka (26 lat) się rozwodzi, nie wspominając o mojej sytuacji z panem 33 i o nieznanym mi jego problemie... jakieś niekorzystne układy planet? a to, co się dzieje globalnie, np. na Ukrainie, to już przechodzi ludzkie pojęcie... tak się składa, że mam tam rodzinę :(

 

engelsk, od pewnego numerologa dowiedziałam się, że mimo wszystko to astrologia ma większy wpływ na życie człowieka. jak Ty byś się ustosunkował do tego stwierdzenia?

 

obecnie nieco bardziej zainteresowałam się astrologią, zerknęłam w swój horoskop, swoich byłych partnerów, w partnerskie...

z panem, z którym tworzę (były) związek karmiczny o wibracji 11 w sumie nic mi się nie "wymienia" astrologicznie, chociaż mamy sporo aspektów do siebie nawzajem (zapewne dlatego, że ten sam rok i miesiąc urodzenia)... natomiast przy panu, z którym relacja wibruje pod numerem 44, jest wręcz idealna "zamiana", np. spora różnica wieku między partnerami docelowymi (u mnie i u niego), znaki zodiaków potencjalnych dzieci (zbadałam ustawienia na wszelkie możliwe sposoby :P), zawody partnerów, ich osobowość, we wspólnym horoskopie również mamy widoczną sporą różnicę wieku etc.

 

tarotowo i numerologicznie to jeszcze mogę balansować i przyporządkowywać miano mego potencjalnego docelowego partnera wielu facetom, ale astrologicznie już chyba nie bardzo? tu już jakiś wzorzec jest z góry zapisany. dobrze myślę?

a może to wszystko to przypadek, przypadkowa zbieżność?

 

od zawsze w moim otoczeniu przewijały się osoby starsze, zarówno partnerzy, jak i przyjaciele. z różnicą wieku minumum 5 lat. jedyny jak do tej pory poważny, 6-letni związek stworzyłam z mężczyzną 10 lat starszym.

 

ta cała astrologia jest dla mnie czymś nowym i niesamowitym :)

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

 

Jak to się zaczyna ? Idziesz ulicą, wchodzisz do sklepu, odbierasz telefon, stoisz na przystanku. Nagle uświadamiasz sobie, że osoba, która właśnie stanęła na Twojej drodze życia, wprawiła Cię w niespotykaną dotąd formę wewnętrznego odczucia. Czas stanął w miejscu i nagle Twoja rzeczywistość umieszcza Cię w kwantowym polu świadomości „Tu i Teraz”. Nie widzisz niczego naokoło, po prostu jesteś.

Osoby bardzo rozwinięte energetycznie otrzymują na pierwszym miejscu „strzał w dziesiątkę”. Fizycznie oznacza to, niezwykle uczucie w okolicy mostka i splotu słonecznego. Uczucie przyjemnego ucisku i ciepła, tak jakby włożono Ci w to miejsce mięciutki pojemnik z ukochanym przez Ciebie cieplutkim napojem…… I już. ….Właśnie dane było Ci spotkać inkarnację, która posiada zbliżoną wibrację duszy do Twojej.

Twin Flame – Bliźniaczy Płomień...

Istnieje subtelna różnica pomiędzy Bliźniaczym Płomieniem (ang.Twin Flame) a Bratnią Duszą (ang. Soulmate). Zacznijmy od różnic planowania inkarnacyjnego. Twin Flame jest tą samą duszą co Ty. Jedna dusza może przebywać w nieskończonej liczbie inkarnacji w celu szybszej ewolucji i kolekcji doświadczeń. Zdarza się, że na szczeblu planowania inkarnacyjnego podejmowana jest decyzja o równoległym wcieleniu jednej duszy w dwa odmienne ciała fizyczne, w większości przypadków synchronicznie, czyli ciało jakości żeńskiej i męskiej. Cele takich inkarnacji przeważnie są tylko dwa. Pierwszy z nich to wzajemne osiągnęcie jedności z poziomu fizycznego, drugie to doświadczenie oddzielenia jedności przy zachowaniu świadomości o niej samej.

W pierwszym przypadku już na samym początku, po dwóch, trzech rozmowach, spotkaniach następuje efekt uczucia tęsknoty i oddzielenia podczas nieobecności drugiej osoby. Na odległość odczuwa się jej uczucia, emocje, myśli. Każdy proces zachodzący w polu energetycznym drugiej osoby jest jasno i czysto odbierany. W momentach niefizycznego kontaktu coraz to mocniej rozwija się połączenie na poziomie duszy, w postaci coraz silniejszego cudownego ucisku i ciepła w splocie słonecznym.

W momentach połączenia energetycznego, które może mieć miejsce wszędzie i o każdej godzinie, dochodzi nawet do „odpłynięć” świadomości. Mniej więcej wygląda to tak, że nagle zaczyna Ci wszystko falować przed oczyma, splot staje się wulkanem miłości, a Ty nie masz ochoty nawet się ruszyć, ponieważ nic nie jest w tym momencie dla Ciebie ważniejsze, a z oczu leją się łzy szczęścia. Na tym poziomie dłuższa separacja i rezygancja z utworzenia jedności na poziomie fizycznym i duchowym, najczęściej prowadzi do śmierci mentalnej a czasem fizycznej. Piękne legendy opisują to zjawisko jako „umrzeć z tęskonoty”, które jest najczystszym faktem.

Po rozpoznaniu Twin Flame tzw. „dead line” czyli terminem ostatecznym zjednoczenia, jest 8-9 miesięcy od momentu rozpoznania. Im większe opóźnienie tym gorzej.

Właśnie decyzje, podejmowane na poziomie inkarnacyjnym umożliwiają takie doświadczenia. Gdy przychodzi czas inkarnacji dusza (wyższe Ja) kieruje Cię zawsze w kierunku zjednoczenia – o ile obejmowało ono Twój plan inkarnacyjny. Przechodzisz testy, ciężkie sytuacje, umierasz mentalnie, męczysz się i doświadczasz setek różnych zdarzeń z innymi osobami, tylko po to, aby na końcu z całą tą wiedzą i zrozumieniem, móc bez kłopotu stworzyć jedność na poziomie duchowym i fizycznym z Twin Flame. Osoby silnie zmotywowane i ukierunkowane typowo na osiągnięcie wysokiego poziomu duchowego na poziomach fizycznych w obecnym stuleciu w 95% posiadają niedaleko siebie Bliźniaczy Płomień, który zostanie odnaleziony w odpowiednim momencie. UWAGA: Największą rolę w uzyskaniu sukcesu związku z Twin Falme, pełni zupełne pozbycie się ego.

Drugi przypadek ( doświadczenie oddzielenia jedności przy zachowaniu świadomości o niej samej ) jest klasycznym przykładem hardcorowych inkarnacji, które dla wyższych celów i szybkiego osiągnięcia wysokich poziomów duchowych umówiły się na „przeciągnięcie” siebie w fizycznym wymiarze „po bruku” i przez duchowe piekło.

Najczęściej jest to przypadek, w którym obydwie osoby są na wysokim poziomie rozwoju energetycznego, często jedna z nich ma tę sensorykę wrodzoną ( przeważnie ta, która wybrała rolę „duchowego kata” ), a druga osoba posiada wysoki poziom świadomości, wysoką wibrację i wysoki poziom rozwoju duchowego, czyli wie co się dzieje.

Przy spotkaniu tych osób nastepują klasyczne objawy opisane wyżej, osoby bardzo szybko dochodzą do wniosku, że są jednością, natomiast zaraz po tym, następuje pierwszy krok do odrobienia lekcji. Okazuje się, że „kat duchowy” żyje typową realnością trzeciej gęstości, posiada przekonania typowo materialistyczne, żyje w związku opartym na realności materialistycznej, a jego wiedza o rozwoju duchowym i poziom świadomości nie odbiegają daleko od wyrażenia „poniżej średniej krajowej”. Następuje długie, często kilkumiesięczne, lub kilkuroczne „wodzenie” za nos drugiej strony, doprowadzające nieuchronnie do śmierci mentalnej lub fizycznej. Jest to możliwe, dzięki silnemu wkomponowaniu w świadomość „duszy-oprawcy” fałszywej rzeczywistości i wartości świata materialnego, które przedstawiają dla niej największą wartość.

Brak kontaktu fizycznego z Twin Flame wcale nie oznacza separacji. Niezależnie od odległości istnieje między osobami ścisłe połączenie, umożliwiające stały kontakt. W miarę rozwoju znajomości, ustanawia się stałe połączenie energetyczne poprzez tworzący się zewnętrzny czakram o średnicy około 50 cm, którego centrum znajduje się na wysokości splotu słonecznego zaraz poza ciałem eterycznym (lub czasami w ciele eterycznym). Połączenie jest bardzo silne i de facto utrzymanie świadomej separacji energetycznej sporo kosztuje. Na tym poziomie istnieje możliwość uprawiania tzw. seksu na poziomie energetycznym, który ma się nijak do fizycznego. Najlepszą opcją jest połączenie tych dwóch poziomów – duchowego i fizycznego. Zapewnia to niespotykany „odlot” na miarę wielowymiarowej istoty i pozwala na odnalezienie właściwej tożsamości siebie.

Soulmate – Bratnia Dusza...

Objawy spotkania są podobne jak przy Twin Flame, jednakże nieco inne fizycznie. Bratnia Dusza jest duszą o zbliżonym do Twojego poziomie wibracyjnym, jednakże nigdy nie osiągnie wysokości zgodności wibracyjnej 100%, w przeciwieństwie do Bliźniaczego Płomienia. Związek z Soulmate był najdoskonalszym w minionej erze, ponieważ utrzymanie związku na poziomie TwinFlame graniczyło z cudem, ze względu na silną kontrolę cywilizacyji przez środowiska kabalistyczne (illuminati). Dokonywano wszystkiego, aby nikt na ziemi nie był w stanie osiągnąć wzniesienia. Teraz ta sytuacja ulega zmianie.

Soulmate można na wstępie rozpoznać po połączeniu energetycznym. Może ono mieć miejsce w każdym obszarze Twojej klatki piersiowej z wyjątkiem samego centrum splotu słonecznego, który jest przeznaczony tylko dla Twin Flame lub opiekunów duchowych.

Z Soulmate nie da się uprawiać seksu na odległość, odczyty myślowe i emocjonalne są subtelniejsze i w miarę potrzeb, łatwo się od nich odseparować energetycznie. Bratnia dusza, jest duszą o zbliżonej jakościowo wibracji , jednakże jest duszą odrębną. Oczywiście na poziomie kwantowym stanowicie wciąż jedność, jednakże jakość tej jedności jest inna. Bratnie dusze inkarnują zgodnie z planem przedurodzeniowym w celu wzajemnej pomocy, oraz często w przypadku konieczności wykonania zaawansowanej pracy z poziomów energetycznych. Na ogół są na podobnym poziomie rozwoju energetycznego, wibracyjnego, reprezentują podobny poziom świadomości, często jednak przejawiający się zupełnie innymi dziedzinami. Dzięki temu są w stanie doskonale się uzupełniać, świetnie się rozumieją i uwielbiają uczyć się od siebie. Związki takie z reguły pojawiają się, gdy istnieją ku temu wyższe powody ewolucyjne obu dusz.

Co ciekawe zgodność wibracyjna Bratniej Duszy może się wahać w dość dużym zakresie, w zależności od kondycji i czystości energetycznej partnerów. Zaś wibracja Twin Flame raz odczytana i rozpoznana pozostaje taką na zawsze, czyli nie występują separatory jakościowe. Oczywiście połączenie nikoniecznie musi trwać 24h na dobę, jednakże kiedy sie pojawia – istnieje w całej swojej okazałości.

Zgodnośc wibracyjna Bratniej Duszy zaczyna być odczuwalna od poziomu 85% wzwyż. Niższe połączenia raczej są odbierane jako „motylki w brzuszku” typowe dla związków trzeciego wymiaru.

Istnieje możliwość, że jeden z partnerów odczuwa połączenia na poziomie splotu słonecznego, a drugi, ma typowe objawy Bratniej Duszy. W tej sytuacji są Bratnimi Duszami, jednakże jedno uzyskuje połączenie z drugim poprzez pomoc z wyższych sfer duchowych. Ma to przeważnie na celu podniesienie jakości planu inkarnacyjnego lub podniesienie jakości działań, które wspólnie podejmują. Łatwo się o tym przekonać, po prostu osoba, która odczuwa wszystko w centrum splotu może poprosić o tymczasowe usunięcie „mostu wspomagającego”, lub poprosić opiekunów duchowych o wskazanie jakości połączenia „nietuningowanego”. Zawsze można potem poprosić o przywrócenie mostu, a tymczasem da to czysty obraz jakości zgodności relacji...

 

 

Nuit Blanche - Arev Manoukian - YouTube

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Euterpe

świetny tekst!

przyznam się, że wg powyższego cytatu spotkałam w swoim życiu jedną osobę Twin Flame :) Coś niesamowitego! Każdemu człowiekowi życzę takiego szczęścia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczęścia? Również do mojej sytuacji pasuje opis Twin Flame... Ale szczęścia żadnego tu nie ma. Było na samym początku (totalne oszołomienie), teraz przechodzę katusze, właśnie ze względu na to że druga osoba przybrała postać "kata duchowego" o którym mowa w tekście, i postanowiła się oddzielić. Tekst rzeczywiście świetny, bo bardzo trafny.

 

Oboje jesteśmy piątkami z dnia urodzenia (urodzeni 23ciego), poznaliśmy się 23ciego i oboje mamy piątkę w cyklu produktywnym. Piątka to też moja droga życia. Burza w głowie i w sercu jakiej nie da się opisać słowami, nasza wspólna wibracja to 8/17...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość björn
engelsk, uściślając - ja jako urodzona w lipcu, przed nowiem, w nowy rok numerologiczny (obecny, 2014) wejdę w lipcu bieżącego roku, a nie standardowo we wrześniu. tak przynajmniej zostało mi to wytłumaczone :) osobisty to standardowo - od urodzin do urodzin.

Powiem Ci, jak to na mnie oddziałuje.

Jestem urodzony w pierwszej połowie kalendarzowego roku (zakładając, że połowa to ostatni dzień czerwca). W marcu.

Rok osobisty obliczam tak jak Ty, czyli trwa on od moich urodzin do dnia przed moimi kolejnymi urodzinami.

Co do roku numerologicznego - patrzę, kiedy jest pierwszy wrześniowy nów Księżyca (licząc po 4.09), dodaję swoją drogę życia do roku. Pierwszy nów Księżyca po 4.09 w 2013r. miał miejsce dokładnie 5.09, więc od tego momentu zaczął mi się kolejny rok numerologiczny. Dodajesz wtedy swoją drogę życia (np. Ty - 11) do roku już 2014 (bo wraz z tym nowiem wrześniowym odchodzi stary rok numerologiczny). Jak to u mnie działa w praktyce? Powiedzmy, że jeśli przechodzę z roku numerologicznego siódmego na ósmy, czy dziewiątego na pierwszy, wstrzymuję się podjęciem wszelkich istotnych decyzji do początku października.

Ja jestem numerologiczną trójką i powiem Ci, że faktycznie ten ostatni dziewiąty rok numerologiczny był dla mnie "przebojowy". Wychodząc z 9-ki, a wchodząc w 1-kę, lekką poprawę zacząłem czuć nie w październiku, a dopiero wraz z nadejściem nowego roku kalendarzowego (początek stycznia 2014), mimo że znajdowałem się w tym samym roku osobistym.

Myślę, że najsilniej (!) działanie tej 1-ki dopiero zacznę odczuwać po moich urodzinach w tym roku.

W dniu moich urodzin wskoczę też w nowy rok osobisty (niestety z lepszego na gorszy), a bodajże 24.09 wejdę w nowy numerologiczny (zdaje się, że właśnie wtedy wypada nów).

 

no to albo teraz, albo czekam 2 lata :D
Jestem za czekaniem tych dwóch lat! :zeby:

 

 

engelsk, od pewnego numerologa dowiedziałam się, że mimo wszystko to astrologia ma większy wpływ na życie człowieka. jak Ty byś się ustosunkował do tego stwierdzenia?
Moim zdaniem numerologia działa na inne aspekty charakteru/osobowości człowieka, a na inne astrologia.

Przynajmniej odniosłem takie wrażenie, czytając swój kosmogram, czytając opis mojej drogi życia (jak również cykli, punktów zwrotnych i wyzwań).

 

Zauważ, że niektóre te aspekty mogą się wzajemnie niwelować. Np. w astrologii masz wpisane bycie lekkoduchem, słomiany zapiał, a jesteś numerologiczną czwórką (bardzo poukładaną wibracją, pracowitą), która w dodatku w swoim portrecie numerologicznym ma wpisane same siódemki i ósemki.

Zauważ że jedno "zabija" drugie.

 

Owszem, można doszukiwać się lepiej i gorzej zgranych połączeń zodiakalno-numerologicznych.

Np. droga życia 3 (najbardziej twórcza, artystyczna i zmysłowa wibracja) świetna będzie dla osoby spod znaku Byka (bardzo kreatywny znak!).

Lew (żywioł ognia, niezwykle silny znak Zodiaku) jako numerologiczna trójka okaże się wspaniałym kochankiem. Na myśl o miłości, wchodzeniu w kimś w związek będzie się zapalał jak bandaż nasączony denaturatem.

A potem wyobraź sobie Lwa jako numerologiczną czwórkę (najbardziej konserwatywną drogę życia), która ma jeszcze w swoim portrecie nadmiar liczb mistrzowskich... nie przegadasz takiej osobie. Ona wszystko będzie wiedziała najlepiej, jakiekolwiek doradztwo będzie graniczyło z cudem. Taka osoba będzie niezwykle wierna w miłości, ale trudna, by z nią przebywać na co dzień.

 

Jeśli jesteś zodiakalnym żywiołem ognia, a masz ascendent w znaku wodnym, to ten ascendent będzie na Ciebie nijak działał (mówię z autopsji, bo ja jestem Baranem, a mam ascendent w Raku). Mnie np. daje on tylko dwie charakterystyczne cechy, cała reszta się nie zgadza. Ogień dominuje.

 

Powiem Ci szczerze, że ja, umawiając się w przeszłości na randki, raczej nie patrzyłem spod jakiego kto jest znaku, a właśnie jaką liczbą w numerologii jest. :-) Moim zdaniem nie wolno (przesadyzm!) patrzeć Merkury w jakim znaku ma osoba, którą jesteśmy zainteresowani, jaką inną planetę, itd. Szukając/wybierając sobie partnera na życie, warto popatrzeć przede wszystkim, czy jesteśmy dobrze z nim zgrani numerologicznie i ewentualnie zodiakalnie.

W innym wypadku można czekać całe życie na taką osobę, w efekcie czego zostać zdesperowanym kawalerem/starą panną... :_uoeee:

 

No może jest mały wyjątek - mimo dobrego dopasowania numerologicznego, powinno raczej unikać się zodiakalnego połączenia żywiołu ognia z wodą, jeśli chce się mieć udane małżeństwo. Każde inne, gorsze lub lepsze, zgranie zodiakalne wchodzi w grę (nie patrzeć nawet na to!), jeśli jesteśmy dobrze dopasowani pod względem liczb.

Edytowane przez björn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Euterpe

to teraz ja od siebie trochę dodam

 

jestem koziorożcem i do tego 4 z drogi życia - nieźle! Jeszcze 6 w pierwszym wyzwaniu i 2 w wyzwaniu głównym. Teraz sobie wyobraźcie jakie powinnam mieć kontakty z ludźmi. To wszystko może łagodzić kilka innych faktów: 3 w pierwszym cyklu, 3 w pierwszym punkcie zwrotnym i jeszcze ascendent w bliźniętach(podobno jeden z tych znaków, które uwielbiają towarzystwo, są bardzo komunikatywne - gdzieś to wyczytałam).

Trochę sprzeczności jest. Przyznam, że na początku życia byłam bardziej uparta, moje zdanie było najważniejsze(tak uważałam), nie lubiłam sprzeciwu. W ostatnim czasie zaczynają na mnie oddziaływać wibracje trójek - jestem bardziej otwarta, tolerancyjna, moje zdanie nie musi być najważniejsze i z cierpliwością i uwagą wysłucham argumenty innych. Jednym słowem polepszyło się i jestem bardziej zadowolona niż przed zmianami :)

Dużo też włożyłam w to pracy, więc nawet jak ktoś ma negatywne wibracje, a będzie się starał, pracował nad swoim charakterem, to jeszcze nie wszystko stracone. A jak się bardzo postara może się zmienić nie do poznania, na lepsze :) Moim zdaniem wszystko zależy bardziej od nas - albo ktoś się stara, albo wszystko zrzuca na los na zasadzie: "jak mnie stworzyłeś, tak mnie masz"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

To co tu przeczytałam, w tych wszystkich postach , jest niesamowite. Wczesniej nie miałam pojecia o karmicznych związkach czy miłości. Wydaje mi się, że sama taką miłość przeżywam, ale pewna nie jestem czy mój ukochany jest tym karmicznym. Chociaż pewne rzeczy wskazują na to , że chyba tak.

Ostatnio bardzo cierpię, zostałam skrzywdzona przez niego i odeszłam. On nie zabiega o mnie i nie stara się odzyskać mnie i mojego zaufania. Od jakiegoś czasu nie mamy żadnego kontaktu. A ja każdego dnia umieram z tęsknoty za nim, czuję wręcz fizyczny ból gdy go nie widzę, gdy nie ma go przy mnie. Potwornie tęsknię. Caly świat mi się zawalił. Kiedy ta gehenna się skończy? I czy w ogóle się skonczy? Z tego co tu mówicie to raczej będę cierpieć zawsze - jeśli to karmiczny związek. Nie wiem, nie znam się na tym. Jak to można sprawdzić? Czy ktoś z obecnych tu - ludzi znających się na rzeczy - móglby mi to sprawdzić? Łącznie z wibracjami i drogami życia? Może jest nadzieja, że moje cierpienie się skończy, że przestane ciągle myśleć o nim, że prztanę wreszcie tęsknić, że przestanie mnie do niego tak ciągnąc?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Euterpe

po pierwsze... czas robi swoje, uwierz mi :)

 

po drugie... pamiętaj, że miłość karmiczna a związek karmiczny to dwie różne rzeczy, mogą się pokrywać, ale nie muszą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, wiem, że to dwie różne rzeczy.

Dziękuję za pocieszenie, jednak po 4 latach dziwnego, burzliwego związku cięzko zapomnieć. Tym bardziej, że ciągle kocham i chyba wpadłam w depresję...

Boli strasznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co znaczy, że czas robi swoje?? Hmm, może to, że z czasem przestanę cierpieć i możliwe,że zapomnę o ukochanym, ale na chwilę obecną nie zanosi się na to, nadal cierpię i tęsknię ........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas jest względny.... Długo - może oznaczać dla każdego co innego. Z doświadczenia jednak wiem, że jeśli naprawdę jest to karmiczna miłość, możesz cierpieć i tęsknić nawet wiele, wiele lat. A nie zapomnisz nigdy. Najprawdopodobniej lekarstwem może okazać się tylko inna karmiczna miłość...Bowiem wszystkie inne uczucia nie obarczone karmą będą zbyt słabe, by mogły Cię z owej nici energetycznej odciąć...Aczkolwiek, by nie było aż tak pesymistycznie : ) - można nauczyć się z tym żyć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cogito Czas jest względny.... Długo - może oznaczać dla każdego co innego. Z doświadczenia jednak wiem, że jeśli naprawdę jest to karmiczna miłość, możesz cierpieć i tęsknić nawet wiele, wiele lat. A nie zapomnisz nigdy. Najprawdopodobniej lekarstwem może okazać się tylko inna karmiczna miłość...Bowiem wszystkie inne uczucia nie obarczone karmą będą zbyt słabe, by mogły Cię z owej nici energetycznej odciąć...Aczkolwiek, by nie było aż tak pesymistycznie : ) - można nauczyć się z tym żyć...

 

Na razie jest strasznie - nie potrafię sobie wyobrazić przyszłości bez Niego, a z Nim też wcale nie jest różowo. Z tym, że ja nie wiem czy to jest miłość karmiczna albo czy to jest nawet tylko związek karmiczny. Czy ktoś mógłby mi to sprawdzić?? Proszę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli sama nie wiesz (nie czujesz - miłość karmiczną czuje się w specyficzny sposób - opisane wyżej), to czas pokaże... Wszystkie rozstania są bolesne. : )

Edytowane przez Cogito_
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli sama nie wiesz (nie czujesz - miłość karmiczną czuje się w specyficzny sposób - opisane wyżej), to czas pokaże... Wszystkie rozstania są bolesne. : )

 

Wedlug opisu pasuje - nie idealnie i nie wszystko - ale więkość pasuje. Poza tym wolałabym nie polegać tylko na tym co czuję

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hah ak teraz to czyta, to myślę, że ja sam mogłem minąć się ze "związkiem karmicznym", próbowaliśmy się poznać, a ja już przy pierwszych rozmowach ją... czułem, wydawało mi się, że nawet słyszę jej myśli, namacalnie czuję intencje.. o wiele bardziej niż dotąd kiedykolwiek z kimkolwiek. Ale krył się we mnie jednocześnie strach, odraza walczyła z niesamowitym pożadaniem i pragnieniem poznania... I nie wyszło, przeprowadziła się, a chociaż mało ze sobą rozmawialiśmy- rozmowy były cholernie dziwne... to wciąż o niej myślę, chociaż podskórnie czuję, że się różnimy i nie wróżyłbym suer związku.. Jednak kiedy sobie o niej przypomnę, albo spojrzę na zdjęcie to uczucia wbrew rozsądkowi wybuchają na nowo, nawet nie wiem czemu skoro praktycznie się nie poznaliśmy. nie jestem skłonny do zadurzeń i zamykania oczu na cechy, tylko dlatego, że czuję pożądanie. Zresztą, czułem, że jesteśmy podobni nie wiedzieć czemu, po oczach chyba i mowie ciała.

To pewnie jest nie tyle druga połówka, co jakiś zażyły związek karmiczny nie ;] ? Do każdej innej przed nią podchodziłem z rezerwą, a ona na początku patrzyła na mnie jak na dupka, ale mnie to tylko bawiło i uważałem, że to słodkie- a tak raczej nigdy nie mam i nigdy nie miałem.

 

Aha i jeszcze jedno, a czy Wy też tak czasem macie, że gdzieś idziecie ulicą, stoicie przed domem, jedziecie samochodem... i zdarza Wam się widzieć co jakiś czas- powiedzmy kilka miesięcy te same, nieznane osoby.. Powiem, że ja w swoim zyciu mam takich osób łącznie 5 ;] Nigdy z nimi nawet nie gadałem, a powiem szczerze, że idąc ulicą nie zaglądam do wnętrza każdego przejeżdżającego samochodu... ale czasem idę, nagle się obracam i znów widzę znajomych-nieznajomych, w róznych miejscach Polski.. w tym w miastach o duzej gęstości zaludnienia.

PS. co do dziewczyny wiem gdzie się przeprowadziła, gadalismy nawet zanim sobie poszła. BYlem 3razy w tym mieście i akurat tam gdzie byłem przelotnie ją widziałem....... Mam nadzieję, że moja historia nie brzmi jakbym wszędzie próbował się na siłe kogoś doszukać o kim myślę i mylę ich z podobnie do nich wyglądającymi ;]...... większośc pewnie tak pomyśli i ale napisałem to z myślą o tych którzy być może o czymś takim słyszeli albo mieli do czynienia.... ;) to jak? może ja po prostu jest nienormalny.. przypuszczam taką możliwość ;)

Edytowane przez Maliboo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Euterpe

jesteś normalny. Miałam bardzo podobną sytuację do Twojej :)

A to, że rozmowa była dziwna, to wiesz... czasami trafi na siebie właśnie takich dwóch, którzy spodobają się sobie od razu, bez słów, każde z nich się stara zrobić jak najlepsze wrażenie, a tu lipa(najczęściej przez stres). Daj jej szansę, może od tamtego czasu się trochę zmieniła no i może nie mieć już takiej tremy jak wtedy :)

Szczęścia!

 

I nie związek tylko miłość karmiczna - to dwie różne rzeczy(doczytaj :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I spotkałaś ich potem osobiście? mogłabys trochę przybliżyć jak u Ciebie to wyglądało ;]? Bo jeszcze nigdy nie spotkałem osoby, która też by tak miała, pominimy fakt, że poza tym forum, nikomu raczej bym się z tego nie zwierzył, chyba tylko ktoś kto o tym już słyszał mógłby potraktować to poważniej a nie jak oznakę omamów lub doszukiwania się niezwykłości w świecie na siłę ;] Wiesz, ja myślę, że ona wogóle nie miała tremy, wątpie też żeby czuła coś podobnego do mnie, co ja, nie czułem tego. NIemniej nawet mnie nie poznała a co do mnie większośc ludzi myli pierwsze wrażenie... zazwyczaj dopiero po kilku miesiącach zaskoczeni mówią, że na początku to mieli mnie za zupełnie kogoś innego..

 

I nie związek tylko miłość karmiczna

ale właśnie ja nie czułem, że to ta jedyna, a nawet jeśli to trochę inaczej wyobrażam sobie ideał, co do tego co od niej wtedy wyczułem, wiem, że to nie byłby związek polegający na mocy bezpieczeństwa i dopełnienia......ale jednak.. powracam do niej myślami i żałuję, że nie poznałem jej lepiej, może bym się dowiedział co mnie do niej tak ciągneło.. ciągnie? Bylo to coś innego, nie tak głębokiego jak "ta jedyna", ale głębszego i innego niż cokolwiek co dotąd czułem :P Jak tak sobie myślę, to czuję, że miała mnie za prawdopodobnie dobry materiał na "popychacza" i chwilę niezobowiązującej słodyczy. I nie miałbym nic przeciwko gdyby nic więcej z tego nie było, ale przykuło mnie w niej coś więcej no jak już wspomniałem.....

Edytowane przez Maliboo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesli ona nie czuła tego, co Ty, to nie była to miłość karmiczna... (czy też jej zalążek). W przypadku, gdy mężczyzna i kobieta spotykają się i jest to miłość karmiczna, to przede wszystkim odnoszą wrażenie, jakby znali się od lat...Nie trzeba tu miesięcy na "poznawanie". To uczucie wzajemnego zrozumienia, subtelnych niuansów, emocji intensywnych, które jest nie do zdefiniowania logicznym wywodem.Po prostu czujesz i wiesz, że to jest Ktoś Wyjątkowy. I nie ma innego wytłumaczenia. Warto rozwijać się duchowo, bo tak jak wspominam wyżej w obszernym artykule, im bardziej świadomy jesteś i zaawansowany na poziomie enrgetycznym, tym łatwiej i bezbłędnie przychodzi rozpoznanie...

Edytowane przez Cogito_
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Euterpe

dlatego też daj się jej poznać, kto wie, może ona też o Tobie myśli :)

Ja bym na Twoim miejscu zaczęła działać, tylko dzięki temu pozbędziesz się niektórych wątpliwości. I tak nic nie tracisz :)

 

powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oczywiscie ze tez tak mamy, ja napewno, A co do tej dziewczyny co czujesz karmiczne uczucie ,to wiedz ze jesli jest ta osoba ci pisana to los da ci ja zas spotkac,az sie zdziwisz:-) ja tez tak maialm juz 2 razy w zyciu ,mieszkalam kiedys blisko faceta ktorego poznalam 300km od domu. A nie tam gdzie mieszkalismy bo napewno nie raz sie widzelismy tylko nie wiedzelismy ze jestesmy sobie pisani,nasze wibarcje kolo siebie wedrowaly az sie spotkaly by bylo smieszniej tak daleko,a moglismy szybciej bo bylo blizej:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"dlatego też daj się jej poznać, kto wie, może ona też o Tobie myśli :)

Ja bym na Twoim miejscu zaczęła działać, tylko dzięki temu pozbędziesz się niektórych wątpliwości. I tak nic nie tracisz :)

 

powodzenia! "

eh nieno wiesz wątpie, kontakt mamy dosyć stanowczo pwiedzmy urwany, może gdybym ją spotkał to pogadam od tak wiadomo.. ale to już od losu zależy, tak poczytałem o tych związkach i pomyślałem tylko, że możę odnajdę pytanie na nurtujące mnie spotkanie.. które miało coś, czego nie rozumiem i nigdy się nie dowiedziałem..

 

@Cogito

wiesz, wyszedłem z założenia, że może było coś na rzeczy, wydawało mi się, że rozumiemy się przy pomocy spojrzenia a co do "to ona"/"on", to hm. było jakieś poczucie jakbym ją znał- nie wiedzieć czemu.. tylko, że ja generalnie mam dość silną intuicję, wyszedłem z założenia, że możę silniejszą.. ale co do jej słuszności i o co w tym chodziło- nie zdążyłem się przekonać, nie chcę mówić, że wiem, że była na pewno kimś wyjątkowym, bo byłoby to z mojej strony głupotą. Na moje spojrzenie przeczucia i emocje niczym nie udowdnione ani nie poparte..dały mi tylko przypuszczenie, którego ostatecznie nie sprawdziłem :P ja nawet gdybym zobaczył Jezusa na drodze, który do mnie by przemówił.. i czulbym"to prawda", to nadal podchodziłbym do tego z dystansem i pomyślał, czy to przypadkiem nie jakaś mara, albo dotąd raczkująca gdzieś w głowie choroba, która weszła w nowy etap ;D wiec wole zakładać i sprawdzać, potem stwierdzać czy przeczucia były prawdą ;)

Edytowane przez Maliboo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem zatem, że tak naprawdę nie wiesz, co ona czuła i myślała? : ) Wobec tego nie wszystko jest jeszcze przesądzone... I tak jak ktoś wyżej napisał : duże prawdopodobieństwo, iż prędzej czy później się spotkacie ponownie... Tylko czy aby w tym samym wcieleniu ? ; )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Przeczytałam kawał wątku to się podzielę moją historią. Zaznaczę, że u mnie karma 26, on liczba mistrzowska 33. Poznaliśmy się przez internet, wybuchło od pierwszej rozmowy. Po prostu nie byłam w stanie przestać o nim myśleć, on miał tak samo. Teraz po ponad pół roku, wszystko wisi na włosku i bywało bardzo trudno. Spotkaliśmy się szybko, uczucie niesamowite. Dawał mi wszystko co najgorsze i najlepsze. Tak bardzo mnie uskrzydla i chcę dla niego zrobić jak najwięcej. Bywałam w związkach, ale nigdy nie zdarzyło mi się spotkać kogoś takiego. Mnóstwo przypadków, faktów które się zgadzają. Ogromna tęsknota, potrzeba bliskości. Obecnie rozłąka a ja ledwo daję sobie radę i chyba nie uwierzę, że możemy się rozstać. Zawsze czułam, że ktoś na mnie czeka, on też. Przestali mi się podobać inni faceci, jest dla mnie idealny. Akceptuję każdą jego wadę i nie stanowi dla mnie problemu.Nie chcę, żeby mnie ktoś dotykał, całował oprócz niego. Dużo przeszliśmy i bywałam zraniona, jednak po prostu wiem, że to ten. O niczym nie marzę bardziej, jak o tym, że się zejdziemy. To szczęście, które mi dawał jest niewyobrażalne i niewytłumaczalne. Gdyby ktoś mi mówił o czymś takim wcześniej, postukałabym się w głowę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...