Skocz do zawartości

W Obronie Lucyfera


Gość Jaga_Wiedzma

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Thanastel

Myślałem nad tym samym co Wy. Nie oddaje im czci, ale z nimi tylko współpracuje. Tak, źle użyłem znaczenia tego słowa, wydawało mi się, że demonolatrem jest też ten człowiek, który współpracuje z demonami.

Co do tego czy to robię naprawde, oczywiście Elwinga.. strasznie wkurza mnie to, że uważacie, iż kłamie! Już to pisałem w innym temacie, że nigdy nie kłamie w tych sprawach. Proszę Elwinga, myśl sobie co chcesz, może jak zobaczysz za 3 lata moje książki wtedy będziesz wiedziała, że mówię prawde. Poza tym, nie mówię, że jestem wielkim magiem..

 

Aoimizu - co do:

"Bojąc się demona, coraz bardziej jesteś podatny na jego wpływy." - eh. nawet nie bojąc się ich można być podatnym na ich wpływy. Oni już mają swoje metody by wpływać na nas gdy o tym nie wiemy. - nie neguje tego, iż gdy się go nawet nie boi jest się podatnym. Napisałem tylko, że gdy się go faktycznie boisz jesteś BARDZIEJ podatny na jego wpływ.

 

"Do takich bytów trzeba podchodzić ze spokojem, jeśli tego nie zrobisz to tak, coś Ci się może stać" - nawet podchodząc ze spokojem można od nich manto dostać, zwłaszcza jak ktoś "spokojny" fika do kogoś kto jest o wiele silniejszy od niego, a nie powinien. - też się z tym zgodze, ale gdy się nie jest spokojnym jest większa szansa na zaatakowanie demona.

 

"Demon musi poczuć Twoją odwagę i charyzmę," - a skąd wiesz, że tą twoją charyzmę i odwagę nie traktują jako zadufania w sobie? Odwaga nie na każdym robi wrażenie, charyzma to samo. Są tacy, którym zaimponujesz, reszta oleje to lub da ci poczuć, że to prawda kiedy tak naprawdę zechce cię wykorzystać. "wtedy nabierze do Ciebie szacunku" - który wielokrotnie zdobywa się po prostu zwykłą grzecznością. Poza tym skąd wiesz, że twoja charyzma i odwaga nie jest w ich oczach zwykłym zadufaniem w sobie i głupią brawurą? - nie jestem zadufany w sobie, wiem poprostu co potrafie i nie wstydze się tego przyznać. Prawdą jest też, że WIEEELU rzeczy NIE POTRAFIE i NIE WIEM.

 

"Demon może żerować na Twoim strachu.' - a gdzie ja napisałem, że nie może? Bo o ile mi się zdaje to nigdzie tak nie pisałem. Swoją drogą najlepsze jest żerowanie na głupocie. Bo jak wiadomo tej najwięcej. - co do tego, tak sobie poprostu to napisałem, żeby ktoś niedoświadczony w tych sprawach zauważył to i był bardziej ostrożny.

 

"nie będziesz musiał go przekupywać jakimiś ofiarami lub przysięgami." - nie zamierzam ciebie informować co o tym sądzę. - nie musisz, jeśli masz powiedzieć, że z demonem porozmawiasz tylko po złożenie ofiary to się mylisz.

 

"Gdy wyjdziesz poza dualizm i wyrzekniesz się dobra i zła, zobaczysz, że demon i anioł niczym się od siebie nie różnią, lecz i tak trzeba być ostrożnym jeśli się rozmawia z tym i z tym, każdy z nich lubi robić 'psikusy'. " - ty chyba moich postów w ogóle nie czytałeś. Po pierwsze z kręgu dualizmu ja wyszedłem już dawno. Po drugie po wyjściu z kręgu dualizmu jest równie złe jego negowanie co bycie w jego. Po trzecie skąd ty możesz wiedzieć czego się wyrzekłem czego nie, skoro o tym nie pisałem. Po czwarte Anioł i Demon choć w pewnych kwestiach są podobni do siebie to jednak się różnią, a podstawową różnicą jest .... . A zresztą nie chce mi się ciebie uświadamiać. Kolejna rzecz w niektórych moich poprzednich postach jak najbardziej wskazywałem na to, że i anioł potrafi wpierd..... . - poprostu myślałem, że uznajesz dualizm. Raczej nie ma się o co kłócić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może jak zobaczysz za 3 lata moje książki wtedy będziesz wiedziała, że mówię prawde
Jeżeli ważysz się napisać choć jedną książczynę po czterech latach zabawy w okultyzm, wcześniej niż po co najmniej piętnastu, jeśli nie po dwudziestu pięciu, pierwsza krzyknę, że cały nakład należy spalić. Żeby nie zrobił ludziom wody z mózgu, tak jak ktoś z niego zrobił ją Tobie. Z całym szacunkiem. Chyba że będzie to czysta ezobeletrystyka. Poddajesz się własnym sugestiom, projekcjom własnego umysłu, które nazywasz demonami... To z Twoich wypowiedzi i opisów wynika i nie budzi żadnych wątpliwości.

 

Gdzieś indziej napisałeś, że między innymi "współpracowałeś" z Fenrirem. Możesz to ostatnie spotkanie opisać bliżej? Na czym niby ta współpraca polegała i z jakiej niby racji Spętany zwrócił na Ciebie uwagę? Ma inne sprawy na głowie raczej (na całe szczęście zresztą, jak sądzę również Twoje). A po czym go rozpoznałeś? I jak skłoniłeś do kontaktu, czym zwabiłeś bądź przekupiłeś? Skąd zresztą wiesz, że nie był to np. Garmr? Bo się przedstawił?

Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Thanastel

Napisałem, że współpracowałem z Fenrirem? Nie robiłem tego.

Co dziwnego, czytałem forum o sataniźmie teistycznym(nie jestem satanistą), było tam coś o wzywaniu demonów. Było też tam napisane, że uczucia towarzyszące temu doświadczeniu to mrowienie, drętwienie, gorąc ogarniający ciało. Ja doświadczyłem mrowienia i tego gorąca.

 

Jeśli chodzi o Fenrira - medytując gdy wchodziłem do Astrala, znalazłem się w jakimś lesie i zobaczyłem czarnego wilka z czerwonymi oczyma. Czułem się dość nieswojo, przyznam, że się lekko bałem, w końcu to były moje początki jeśli chodzi o okultyzm. Spytałem się go jak się nazywa, on nie chciał mi odpowiedzieć, powiedział, że to nie czas bym wiedział kim on jest. Po miesiącu dowiedziałem się, że to Fenrir.

A dowiedziałem się tak, że mój przyjaciel, który próbował się dowiedzieć co mnie nękało pomyślał, by spróbować wezwać Fenrira i spytać się czy to właśnie on. Okazało się, że tak. Gdy połączyłem się z Czortem któregoś tam dnia(nie licze...) w nocy nękało mnie coś, nie mogłem zasnąć, czułem się gorąco, bałem się. Był to Fenrir.

Zabawy w okultyzm? Nie uważam tego za zabawy.

 

Jeśli chcesz porozmawiać ze mną to proszę, moje gg to 1673658.

Edytowane przez Thanastel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z jakiej niby racji Spętany zwrócił na Ciebie uwagę? [...] Skąd zresztą wiesz, że nie był to np. Garmr? Bo się przedstawił?

 

bo mial czerwone oczy :)

 

58edab345b82425e.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o Fenrira - medytując gdy wchodziłem do Astrala, znalazłem się w jakimś lesie i zobaczyłem czarnego wilka z czerwonymi oczyma. Czułem się dość nieswojo, przyznam, że się lekko bałem, w końcu to były moje początki jeśli chodzi o okultyzm. Spytałem się go jak się nazywa, on nie chciał mi odpowiedzieć, powiedział, że to nie czas bym wiedział kim on jest. Po miesiącu dowiedziałem się, że to Fenrir.
Trenuj dalej wyobraźnię, niewątpliwie masz bujną. Może zostaniesz pisarzem, jak dorośniesz... w zasadzie TYM można zajmować się niezależnie od wieku, a szlifowanie warsztatu zawsze bywa przydatne...

 

Jeśli chcesz porozmawiać ze mną to proszę, moje gg to 1673658.
Nie, nie chcę, nie używam gg, to straszny pożeracz czasu, skłaniający do spędzania go przy komputerze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Thanastel

"Z jakiej niby racji Spętany zwrócił na Ciebie uwage" - sama się go spytaj.. w końcu jesteś dużo bardziej doświadczona ode mnie.

Nie ma sensu rozmawiać Elwinga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, są istoty, z którymi rozsądny człowiek z pewnością nie będzie rozmawiał... Czego i Tobie życzę.

Bo to, że po niektórych "spotkaniach" w ogóle żyjesz i nie siedzisz na oddziale zamkniętym dowodzi tylko jednego - że Twoja wyobraźnia pracuje doskonale. Tak dobrze, że jej twory wydają Ci się rzeczywiste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Seid
Jeżeli ważysz się napisać choć jedną książczynę po czterech latach zabawy w okultyzm, wcześniej niż po co najmniej piętnastu, jeśli nie po dwudziestu pięciu, pierwsza krzyknę, że cały nakład należy spalić. Żeby nie zrobił ludziom wody z mózgu, tak jak ktoś z niego zrobił ją Tobie. Z całym szacunkiem. Chyba że będzie to czysta ezobeletrystyka. Poddajesz się własnym sugestiom, projekcjom własnego umysłu, które nazywasz demonami... To z Twoich wypowiedzi i opisów wynika i nie budzi żadnych wątpliwości.

 

Oj tam.

Będzie miał reklamę książki w "Czwartym wymiarze", "Wróżce"m stoisko z ksiązkami na targach ezo i program w ezoterycznej telewizji.

Przynajmniej widać do jakiego pułapu aspiruje ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Thanastel

Jak już macie być złośliwi to skończcie tą rozmowę. Tak od siebie dołożę, że programy w ezoterycznej telewizji to najgorsze gówno jakie może istnieć..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość User2

Traveller to co się dziej w obecnych postach to tylko i wyłącznie twoja wina. Są różni tu użytkownicy, lecz czasem trzeba naprawdę wykazać się ogromną niedojrzałością w mowie, piśmie i myśleniu żeby co od rozsądniejszych użytkowników zasłużyć na nagonkę. Niestety w mojej ocenie takie są dotychczasowe twoje posty w dziale demonologia bo nie wiem jak inne bo nie śledzę.

 

Oczywiście nie zamierzam negować, że mogłeś spotkać Fenrira lub Lilith bądź innych Upadłych bo to wcale nie jest takie nie realne, czasem wystarczy po prosu znaleźć się w nieodpowiedniej sytuacji, miejscu lub po prostu głupio zwrócić na siebie uwagę, jednakże brak świadomości, że ktoś mógł podszyć się pod te imiona u Ciebie jako "doświadczonego" demonologa, a takie sprawiasz mi tu wrażenie jest porażające.

 

Kolejna kwestia, piszesz: "AoiMizu, nic nie wiesz o demonach, to widać." - no to skoro nic nie wiem, to jakim cudem w niedawnym poście przyznajesz mi rację, nie negujesz pewnego stanowiska, zwracasz uwagę, że czegoś nie doczytałeś, lub że pewnych rzeczy nie wiesz? Jak dla mnie absolutnie niedojrzałe podejście, które było punktem wyjścia do pojechania po tobie. Inna byłaby kwestia gdybyś się jeszcze ustosunkował do konkretnych stanowisk i napisał co ci się w tym nie podoba. Sorry, ty tak tego nie zrobiłeś. Miałem prawo się wkurw.... .

Edytowane przez User2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już macie być złośliwi to skończcie tą rozmowę. Tak od siebie dołożę, że programy w ezoterycznej telewizji to najgorsze gówno jakie może istnieć..
Tak, Travellerze - ja JESTEM złośliwa. Ale ta złośliwość ma cel. Dlatego między innymi daję jej wyraz publicznie.

 

Bo może w końcu jakiś kolejny młody człowiek (nie zawaham się powiedzieć "dziecko"), przekonany o własnej wiedzy i możliwościach po rocznej praktyce, z głową nabitą różnymi wyobrażeniami, zastanowi się i zatrzyma ZANIM rzeczywiście do czegoś/kogoś dotknie. I to coś/ktoś zrobi mu poważną krzywdę.

 

Weź też pod uwagę, że niezależnie od słusznego akurat w Twoim podejściu porzucenia podziału świata na dualizm dobro/zło - należy też zwrócić uwagę, że są w świecie siły/istoty z założenia nieprzyjazne ludziom i im szkodzące. Nie dlatego, że ludzie to ludzie, nie dlatego, że ludzie są "dobrzy" a te istoty "złe". Dlatego, że ludzie są elementem pewnej pradawnej rozgrywki, w której niekoniecznie stoją po stronie obiektywnie "sprawiedliwej". Bo "sprawiedliwość", podobnie jak "dobro", jest pojęciem względnym. Stoją po stronie "niewłaściwej" z punktu widzenia tych sił i dlatego właśnie - z ich punktu widzenia - powinni zostać zniszczeni. Zwróć też uwagę na jeszcze jedno - w (za)świecie pęta się mnóstwo różnych istot i istotek, bardziej i mniej wrednych, które tylko czekają na to, żeby zostać wezwane - bo wtedy hulaj dusza... i to, że wzywając używasz konkretnego imienia nie musi wcale oznaczać, że istota, która się na wezwanie pojawia, rzeczywiście jest tą, którą używając imienia wzywałeś. Choć zapewne chętnie się pod nią podszyje.

 

Sądzę, że gdyby to rzeczywiście był ten, o którym mówisz, nie skończyłoby się na nocnym strachu i potach, ale na strachu, od którego puszczają zwieracze odbytu... i to nawet ludziom, dojrzałym i twardym... nawet jeśli nie masz pojęcia, kim rzeczywiście jest ten, którego - jak Ci się wydaje, spotkałeś, Travellerze. Gdybyś rzeczywiście spotkał Fenrira - jak zdajesz się uważać - i został w tym spotkaniu oszczędzony - mogłoby to też znaczyć, że zamierza wykorzystać Twoją niewiedzę i słabość do swoich celów. I wierz mi, nie spodobały by Ci się te cele. A nie sądzę, żebyś był w stanie mu się przeciwstawić, skoro unieszkodliwienie go (i tak - do czasu) nawet Bogom sprawiło poważną trudność.

 

I przy okazji - przepraszam za wcześniejsze przekręcenie Twojego nicka.

Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość User2

Chciałbym żebyś mi coś więcej napisał o następujących godnościach: Czort, Mormo.

 

A Razjel nie jest przez przypadek Archaniołem z Góry?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja teraz tak zupełnie odbiegając od historii travellera chciałabym spytać hmm wyznawców starej wiary...

czy to jest niemożliwe i nie do przyjęcia, że człowiekowi może się zdarzyć kontakt z bytem , w tym przypadku dość mocnym, który oszczędza niemiłych wrażeń człowiekowi?

a odnośnie jeszcze tematu Fenrira, jesli bogowie mimo wszystko go unieszkodliwili to nadal może szkodzić?

a jeżeli chodzi o "w obronie Lucyfera" to dość zabawne , po co ktos ma go bronić? niesamowite podejście do tematu:_haha:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każda istota ma jakieś cele, które dają jej siłę istnienia i przetrwania niekorzystnych okoliczności. Cel Fenrira jest dość konkretny. A ludzie stoją mu na przeszkodzie. Są po stronie, która dała mu wiele powodów do rozgoryczenia i wściekłości.

Ewentualnie - może można byłoby ich jakoś użyć - ale co roi opanowana nienawiścią do obecnego porządku świata istota - trudno powiedzieć...

 

A "unieszkodliwienie" go nie jest równoznaczne z odebraniem mu świadomości - został jedynie unieruchomiony - i nawet w tym stanie potrafi kąsać - więc odpowiedz sobie sama.

 

 

[Edit] - a po co bronić tego, który niesie światło - zgodnie z judeochrześcijańską mitologią i znaczeniem imienia - ja też nie wiem - może dlatego, że ludzie lubią siedzieć w ciemnogrodzie i się światła boją... sam się najlepiej ze swoim kagankiem powinien obronić :)

Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no bajki to ja też lubię , polecam Pieśń Lodu i Ognia

natomiast co do wcześniejszego wątku to aby odróżnić mity od tego co jest po tamtej stronie to trzeba się tam znaleść choćby raz, żeby o tym mówić, a czy Ty byłaś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZEEEED!!!

Draniu, znowu oplułam monitor.

 

A poważniej i do peyotla - wiara czasami służy uznaniu pewnych doświadczeń za prawdziwe. A jeśli wizja świata przedstawiana przez konkretną religię i jej mitologię najlepiej te doświadczenia objaśnia - to przyjmuje się tę właśnie wizję. Najpierw doznanie, później wybór paradygmatu, w którym się umiejscawiamy. Nie odwrotnie.

Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no bajki to ja też lubię , polecam Pieśń Lodu i Ognia

 

A ja Tobie Edde :)

Choc troszke trudniej (podobno) sie czyta , niz lektura polecana przez Ciebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pominę Zed twój komentarz jako mało istotny element tzw. loży szyderców ;)

pytanie jest sednem wszystkiego i nie ma kombinowania. I nie mówie tu o medytacjach, transformacjachch, inwokacjach, i innych dewiacjach czy rytuałach, gdzie wszystko jest fantazją na usługach mniej lub bardziej rozbudowanej wyobraźni. Ja mówie o konkretnym kontakcie.:chytry:

 

ulf nie znam jezyka staronordyckeigo, znam tylko z przekładów , a to o czym ja pisałam to jest akurat film 10 częściowy

Edytowane przez peyotl
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Seid
pominę Zed twój komentarz jako mało istotny element tzw. loży szyderców ;)

 

Cóż, chciałem Elwingę naciągnąć na zwierzenia odnośnie ulubionej karmy czy żwirku ;)

 

Ja mówie o konkretnym kontakcie.

 

A czym Twoim zdaniem jest ów konkretny kontakt? To co dla nas jest konkretnym kontaktem dla Ciebie może nim nie być i na odwrót.

Zresztą to nie fantazja czy iluzja wyobraźni tylko misterium.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

ulf nie znam jezyka staronordyckeigo, znam tylko z przekładów , a to o czym ja pisałam to jest akurat film 10 częściowy

 

aaaaa.... no to chyba rozminelismy sie medialnie ;)

I prawdopodobnie rowniez rocznikowo. Bo ja mowilem o serii ksiazkowej ---> Pieśń Lodu i Ognia , zreszta calkiem niezlej.

Jesli film jest tak samo dobry, nie omieszkam obejrzec :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlatego chcialam to skonfrontowac czym jest dla was...?
Konkretny kontakt, to konkretny kontakt - trudno to określić. Często inicjowany przez jego drugą stronę.

 

Kategoria nazwana kiedyś przez znajomego UPG - Unverified Personal Gnosis (chociaż jeśli owa UPG u różnych osób przebiega podobnie - należałoby ją już określić albo jako UMPG - Unverified Multipersonal Gnosis, albo uznać, że nie jest do końca taka Unverified...)- wydaje mi się, że nie da się o tym rozmawiać - po pierwsze - na publicznym forum, po drugie - na forum o tematyce tak szerokiej. A po trzecie dla zaspokajania ciekawości osób zupełnie obcych. No, chyba że ktoś jest ekshibicjonistą mentalnym...

 

Dla zaspokojenia ciekawości powiem tylko, że nie ma żadnych inwokacji, transformacji, medytacji i innych dewiacji. Są zbędne, kiedy przychodzi co do czego.

 

Zresztą to nie fantazja czy iluzja wyobraźni tylko misterium.
I tuś waszeć trafił, chociaż to słowo jakby się przez dwóch panów, których apogeum działania przypadło na lata 40/50 ubiegłego wieku nieco wyświechtało. Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla zaspokojenia ciekawości powiem tylko, że nie ma żadnych inwokacji, transformacji, inwokacji i medytacji. Są zbędne, kiedy przychodzi co do czego

 

no to ma sie rozumiec, że wogóle miejsca nie mają tego typu wymysły, ponieważ to wybiera to "coś" i dlatego nawet żeby najbardziej przestrzegający reguł i rytów wywiercił sobie dziurkę na lepszy przepływ informacji to i tak nic nie uzyska.

 

misterium? to raczej też obrzędy religijne, które mają doprowadzić, ale czy jednak? no chyba że misterium z odpowiednią przyprawą :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądzę, że Zed użył słowa "misterium" w znaczeniu pozawikipedyczno-słownikowym - a raczej uznawanym we współczesnym neopogaństwie, choć nie tylko - jako tajemnicy, której można jedynie doświadczyć, natomiast przy próbie jej opisania język staje kołkiem. Czegoś na kształt doznania mistycznego.

 

Żółwiasty, popraw mnie jeśli babola strzeliłam teraz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Seid

misterium? to raczej też obrzędy religijne, które mają doprowadzić, ale czy jednak?

 

Niekoniecznie.

Owszem przez misterium można rozumieć jakiś rytuał, który ma doprowadzić do kontaktu np. z bóstwem. Tak naprawdę misterium to sam kontakt i zetknięcie się, a nie czary mary, które do tego kontaktu prowadzą. Ex definitione jest to też dotknięcie tajemnicy i rzecz bardzo indywidualna więc trudno tu uogólniać.

 

Co więcej - to czego się tu doświadcza jest tak hmm wielopłaszczyznowe, że za każdym razem doświadcza się tego w inny sposób.

 

Żółwiasty, popraw mnie jeśli babola strzeliłam teraz :)

 

Nie strzeliłaś - za dobrze mnie znasz ;)

Edytowane przez Seid
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie określiłabym tego jako inicjację. Pozostańmy przy czymś, co w sposób najbardziej zrozumiały daje się opisać właśnie jako doznanie mistyczne. Nie musi wiązać się z inicjowaniem do czegokolwiek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ok to teraz skoro tak pięknie o tym, to wspomnę tu pewną sytuację ,w której to pewna osoba dość drwiąco odnosiła w jednym wątku odnośnie umysłu. Jesli dochodzi do takiego kontaktu , czy też stanu wytworzonego poprzez kontakt, to umysł człowieka nie ma prawa funkcjonować, dlatego że albo nie przyjąłby tego albo faktycznie musiałby skończyć tam gdzie dają długie wakacje z wyciszeniem. Moment przeskokczenia gdy zaczyna znowu nadawać jest tym ułamkiem , kiedy można odróżnic co jest co i że jest coś bardzo inaczej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Seid
czyli taka iluminacyjna inicjacja?

 

Cięzko powiedzieć.

Odpowiedź na Twoje pytanie wymagałaby chyba zrozumienia misterium - tego się zrozumieć nie da, bo to tajemnica. Poza tym to się przede wszystkim przeżywa, a do tego rozum potrzebny nie jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie się wydaje, że stawiasz znak równości między umysłem a rozumem. Są jeszcze inne sposoby poznania, nie wszystko opiera się na metodzie kartezjańskiej. Istnieje doznanie i poznanie emocjonalne, zmysłowe, jest to "coś" co pozostaje poza możliwością opisu. I to jest bardzo szerokie "coś". Bo przy przyjęciu takiego sposobu rozumowania - o takiego - "Gdy on jest nie ma miejsca na to "cos" - nie ma też miejsca na przykład na miłość... Nie tę wszechogarniającą, blablabla, aloha i namaste, ale tę zwyczajną. Chyba że wytłumaczysz ją po prostu grą hormonów i neuroprzekaźników wpływających na (no właśnie - co? "umysł"? "świadomość"?) - ale to chyba byłoby znaczne uproszczenie.

 

Coś co się czuje, również pozazmysłowo - i nie ma jak tego opisać bo myśl i słowo bywają za ubogie i za płytkie. A jednocześnie jest tak realne, że nie budzi żadnych wątpliwości.

Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie się wydaje, że stawiasz znak równości między umysłem a rozumem. Są jeszcze inne sposoby poznania, nie wszystko opiera się na metodzie kartezjańskiej.

ii tam skąd ten pomysł?... "myślę więc jestem"?

Wg mnie myślenie to najgorszy nawyk człowieka i są to projekcje, które zakłocają przepływ tych istotnych informacji, które tworzą życie, wszechświat, ewolucje...

ja ujęłabym to raczej - chcę wiec jestem :P Poza tym Kartezjusz łączy to wszystko z naturą Boga. Jeśli chodzi o moje w tym zakresie pojęcie, to jest zupełnie inne.

Jeśli chodzi o to "coś" to opisać to można jeśli ma się odpowiednie wrażenia, to czego nie można, to wyjaśnić skąd się wzięło i dlaczego. Umysł jest wyłączony więc i myślotok nie trybi.

Jeśli chodzi o rozumowanie wtedy, to rozumem jest właśnie to "coś" i również w tym mieści się miłość i wszystkie możliwe odczucia włącznie z pozazmysłowym poznawaniem.

Natomiast wiem skąd bierze się to bla bla o wszechogarniającej miłości w pojęciu innych osobników. Bierze sie z tego że uważają, że jesli doświadczenie tego jest taką euforią, to tylko można to osiągnąć poprzez współodczuwanie ze wszystkim co istnieje. Ale to tylko taka wizja na pocieszenie, żeby każdy mógł się lepiej poczuć jako cząstka jakiejs całości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale współodczuwanie ze wszystkim co istnieje nie musi równać się aloha i namaste. Ani euforii. Za to może być świetnym i skutecznym narzędziem. Stąd na przyklad piekielna skuteczność systemu Dúile... nie da się ukryć, że jesteśmy z tej samej materii, co wszystko dookoła i poruszani tą samą energią - jeśli już racjonalizować doznania - więc w pewnym sensie jesteśmy cząstką jednej całości i tego nie ominiemy, z tym że zupełnie inaczej niż przy przyjęciu tego popularnego w ezoteryce rozumienia "współodczuwania".

 

A opisać owszem, można - komuś, kto odczuwa w podobny sposób, czegoś podobnego doświadcza, chociaż może kategoryzować przez inne sito i inaczej nazywać - stąd i płynność i niejednoznaczność opisu.

Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale współodczuwanie ze wszystkim co istnieje nie musi równać się aloha i namaste. Ani euforiii. Za to może być świetnym i skutecznym narzędziem. Stąd na przyklad piekielna skuteczność systemu Dúile...
tak ale jeśli chodzi o to współodczuwanie ja bardziej łączę to z szacunkiem dla istnienia czegoś czego jest się częścią i jest to prawdziwe , czysta ekspresja bez bigotu i napinania.

Natomiast to co praktykują różne nurty (religie) na bazie miłości wszechogarniającej to jest podszyte fałszem i zakompleksieniem.

Nawet jeśli komus się wydaje że jest w tym uczciwy to i tak po jakimś czasie natura robi swoje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja łączę raczej z akceptacją, że po prostu jesteśmy tym samym. Co kamień, drzewo, kałuża i karaluch. Ta sama materia, organiczna i nieorganiczna. Zbliżone procesy energetyczne. Podleganie tym samym prawom natury. Po prostu jedność, jeśli jest na planie materialnym, to i na tak zwanym niematerialnym być może też.

 

Nawet jeśli komus się wydaje że jest w tym uczciwy to i tak po jakimś czasie natura robi swoje.

a z tym nie można się nie zgodzić :) Edytowane przez Hrefna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast to co praktykują różne nurty (religie) na bazie miłości wszechogarniającej to jest podszyte fałszem i zakompleksieniem.

Nawet jeśli komus się wydaje że jest w tym uczciwy to i tak po jakimś czasie natura robi swoje.

 

fiu, fiu... juz myslalem ze jedyna rzecza co do ktorej mozemy sie zgodzic, jest to ze sie nie zgadzamy.

A tu prosze jaka niespodzianka ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Thanastel

Ale namieszałem, ogólnie to sory za to moje zachowanie. Jedna rzecz mnie zastanawia, wątpie by to była wyobraźnia. Mam sposób, którym zawsze sprawdzam czy coś jest wyobraźnią, czy prawdziwym bytem.

Gdy rozmawiam z taką istotą telepatycznie, próbuje zmienić jego wypowiedź. Jeśli nie daje rady zmienić, to znaczy, że rozmawiam z prawdziwą istotą, jeśli dam radę, znaczy to, iż to jest zwykła wyobraźnia.

Próbowałem z każdym z tych tak zrobić, nie udało się, nie mogłem zmienić wypowiedzi.

 

Co do Czorta - jest to rosyjska imie Szatana.

Mormo - władca upiorów, wampir wysysający krew młodym ludziom w nocy, jest też partnerem Hekate.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...