RoxanneSara Posted July 12, 2013 Share Posted July 12, 2013 Wciąż pamiętam ten sen, pomimo tego, że gdy mi się przyśnił miałam 6 lat. Razem z rodzicami i starszą siostrą pojechaliśmy do naszego starego domu na wiosce. Rodzice poszli do domu z moją siostrą a ja siedziałam na ulicy i patrzyłam w otwartą studzienkę ściekową (taką okrągłą). Ten dom był daleko od innych i w okolicy nic nie było słychać, ani nikogo tam nie było. Tylko z tej studzienki unosiły się zielone opary. Usłyszałam krzyk mojej mamy... Ze studzienki wyszła starsza kobieta i zaczęłyśmy rozmawiać. Namawiała mnie, żebym poszła z nią; że nie chce mnie skrzywdzić, ale ja stwierdziłam, że nie mogę. W tym czasie przybiegła do mnie siostra i powiedziała, że z tatą coś się dzieje złego... Że umiera. Zaczęłam płakać... Kobieta zamieniła się w gnijące monstrum i stwierdziła, że zabrała i mojego ojca i moją matkę i, że bardzo cierpią... Że uwolni ich tylko jeśli pójdę z nią. Siostra osłoniła mnie własnym ciałem i stwierdziła, że sama woli zginąć, niż żebym ja poszła z tamtym czymś... Kobieta stwierdziła, że to nie jest problem, ale moja siostra wepchnęła ją do tej studzienki i przytrzasnęła jej rękę zamknięciem tej dziury. Ta ręka pełznęła w naszą stronę. Moja siostra przytuliła mnie i przeprosiła. I weszła do tej studzienki... A ta kobieta znów stała się normalna... Podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy pustym wzrokiem... (Wciąż pamiętam dokładnie jej słowa.) "Teraz możesz żyć... Bez nikogo jesteś bezbronna i nie sprawiasz zagrożenia" powiedziała i zniknęła. A z nią zniknął ten zielony dym... Z góry dziękuję za interpretację. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.