Skocz do zawartości

Samobójstwo w przeszłym życiu


Gość takiesobiecos

Rekomendowane odpowiedzi

Gość takiesobiecos

Kumplem ma dość poważny problem.

W sytuacji ekstremalnej, którą był wypadek samochodowy przypomniał sobie przeszłe wcielenie. Pamiętał dokładnie nawet niektóre daty, z czym wcześniej w regresingu się nie spotkałem. Oprócz tego okazało się, że w ów wczesnym wcieleniu zginął śmiercią samobójczą (z nieco werterycznych przyczyn zwłaszcza, że cierpienia młodego wertera były chyba wtedy u szczytu popularności). Gdy się obudził był przez kilkanaście dobrych minut przekonany, że jest człowiekiem z TAMTEGO życia, a nie z tego.

I tu pojawia się problem, bo w żadnej z przeczytanych książek nie natrafiłem na podobny przypadek, mianowicie przypadek samobójcy. Samobójstwo z przeszłego życia przejawia się brakiem poczucia strachu. Kumpel twierdzi, że już nawet jazda 200 na godzinę go nie kręci, nie czuje przy niej lęku.

Szukam kompetentnej porady, gdyż wygląda na to, że mój znajomy w tym wcieleniu powiela wszystkie błędy z tamtego wcielenia. Wtedy liczyła się dla niego kobieta i absolutnie nic więcej. I teraz również ma wszystko w głębokim poważaniu. O nic nie dba, a teraz jeszcze wygląda na to, że wkopał się w nieszczęśliwą miłość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paulinqa123

sam powinien zrozumieć że musi odpracować błędy z poprzednich wcieleń w tym życiu.

 

Nie czuje lęku ponieważ śmierć sama w sobie nie jest czymś złym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość takiesobiecos

Zdaję sobie sprawę z tego, że sam musi ogarnąć siebie i swoje problemy. Nie chce tego robić za niego. Chciałbym go jedynie troszeczkę naprowadzić, podpowiedzieć. Jeżeli tego nie zrobię, to on po prostu któregoś dnia rozbije się na którymś z przydrożnych drzew i niczego się nie nauczy, a jedynie wniesie nowe problemy do kolejnych inkarnacji.

Poza tym mój znajomy nie zna się ani trochę na ezoteryce, ani przeszłych wcieleniach, bardziej go te wspomnienia przestraszyły, niż pomogły.

Jest coś, co mógłbym dla kumpla zrobić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paulinqa123

Tak, wytłumaczyć mu kilka zagadnień i poglądów z ezoteryki. powiedz mu po prostu to co wiesz na ten temat i to co opisałeś tutaj. istnieje prawdopodobieństwo że to zrozumie, tym bardziej że widział swoje poprzednie wcielenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się pod Paulinqa123.

Postaraj się porozmawiać z nim nt przeszłych wcieleń, jeszcze raz wspomnij o wypadku. O tym, co widział.

Skoro kolega nie wierzy to za dużo, poza rozmową, nie da się zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paulinqa123

pewnie są, a to dlatego że nie wiedzą że śmierć to swego rodzaju transformacja, ciało astralne (dusza) odłącza się od ciała fizycznego i wędruje dalej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pewnie są, a to dlatego że nie wiedzą że śmierć to swego rodzaju transformacja, ciało astralne (dusza) odłącza się od ciała fizycznego i wędruje dalej

 

Są, jedną z nich jest moja mama. Niby wie, że jest jak piszesz, ale strasznie, wręcz panicznie się boi śmierci. Może nie tak ogólnie śmierci, ale samego umierania, że niby jest pełne bólu, cierpienia i ogólnie jest straszne. Co dziwne.... już 2 razy próbowała popełnić samobójstwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Gość takiesobiecos

Dzięki Zośka,

ciekawy artykuł.

Właśnie takiej odpowiedzi się spodziewałem, treściwej, na temat i wiele wyjaśniającej bez równoczesnego wyzywania się od *****i.

Jeszcze raz dzięki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość enke89

bardzo ciekawy artykuł :)

 

jakiś czas temu dowiedziałam się, że moja ś.p. babcia miała kiedyś przeprowadzoną z powodów zdrowotnych aborcję - do końca życia (zabił ją piorun) była strasznie religijna - jak mniemam, m.in. czując ogromny żal za swoją decyzję. jakbym dostała obuchem w głowę. cały czas mam wrażenie, że tym nienarodzonym dzieckiem miałam być ja... jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi... gdy byłam mała i spędzałam wakacje u babci, to nawet sobie wyobrażałam, że to moja mama, że mój tata i wujek to moi bracia itp.

ale może to tylko przypadek...?

 

podobne odczucia mam w stosunku do mojej prababci - że to mogłam być ja. obecnie mieszkam w mieście, do którego ona pojechała kiedyś przez jakiś czas pracować... "że znowu tu wróciłam" i nie potrafię tego logicznie wytłumaczyć ;) i to miasto tak jakby nie chce mnie "wypuścić", ciągle są powody, które mnie w nim zatrzymują skutecznie, np. zdrowotne i moi lekarze... poza tym, czuję, że to moje miejsce na ziemi ;)

ale zapewne za bardzo się wczuwam w te tematy i tyle ;)

 

to takie moje małe dywagacje ;)

Edytowane przez enke89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dosc ciekawy artykul.

 

Moze bedzie troche off-topic, ale cos jest z tym intencjami. U mnie np. od dziecka cholernie ciagnelo (i ciagnie nadal) do szeroko rozumianego Zachodu, z jego kultura, mozliwosciami itp. Co ciekawe, dopiero niedawno zaczailem, ze moze tutaj chodzic nie tyle o sama kulture (ktora jest w rzeczy samej po prostu jakas tam kolejna wizja zycia i jego stylu), co o bunt wobec regul, praw itp. Nigdy nie zapomne, jak od malenkiego dziecka buntowalem sie przeciwko wszelkim zasadom, nakazom. Nie bylem tzw. zlym dzieckiem, niegrzecznym; nawet przeciwnie ale od dziecka (tak, jak na to patrze teraz z perspektywy) rzucalo sie w oczy silne Ego (osobowosc) i zacietosc w trwaniu przy swoim. Ma to cos wspolnego z Ameryka z przelomu lat 60tych i 70tych, bo czuje do tamtego okresu (i owczesnego buntu mlodziezowego) dosc mocne emocje, wiec najprawdopodobniej bylo tam moje poprzednie wcielenie. Natomiast do dzis dnia nie moge rozwiazac zagadki, skad u mnie bierze sie ten bunt. Wiem tylko, ze np. zyjac w Polsce trudno mi sie odnalezc w naszych rodzimych strukturach, regulach, ktore wydaja mi sie ponure, skostniale...ale co ciekawe, im dluzej staram sie ,,rozwalic" przyczyny tego, co mnie tak silnie ciagnie na Zachod (poza oczywiscie dobrobytem, ktory jest tam osiagnac nieco latwiej niz u nas), cos we mnie mowi mi, ze tam wcale nie bedzie mi sie tak podobac, i ze gdzies w glebi szukam bardziej serdecznosci ze strony ludzi (ktorej za duzo tutaj nie zaznalem, glownie dzieki mojemu buntowniczemu sposobowi zycia, wypowiadania sie-czyli ze ludzie odrzucali kogos, kto odrzucal ich zasady). A wiec z jendej strony bunt (nieswiadomy), z drugiej potrzeba akceptacji ze strony grupy (czyli rezygnacja z Ego, rozplyniecie sie w grupie, przyjecie jej zasad). Narazie nie wiem, dlaczego mam tak sprzeczne wartosci w sobie, bo chcialbym miec jedno i drugie ale coraz bardziej czuje, ze nie da rady miec tych dwoch rzeczy naraz.

 

Czuje, ze cos jest na rzeczy, bo na przyklad od wielu lat gdzies w sobie czuje jakby taki glos, ktorzy mi mowi, ze na smierc trzeba sobie zapracowac czyli ze tutaj na Ziemi zyjac trzeba cos pozostawic, zrobic a nie tylko przeplynac. To samo odnosnie roznic miedzy nasza rodzima kultura a kultura Zachodu: nigdy nie bylem tam na dluzej, ale odnosze wrazenie, ze tam duza wage przywiazuje sie do kreatywnosci i do samodzielnosci, u nas natomiast wieksze znaczenie ma przywiazanie do tradycji, grupy spolecznej itd. O ile na Zachodzie, szczegolnie w wiekszych miastach wlasciwie nikt na kigoko nie zwraca wiekszej uwagi dopoki nie lamie prawa to unas czuc, ze jesli zachowujemy sie inaczej, ludzie patrza na nas ,,rzywym okiem". Widac to dobitnie, kiedy np. otwarcie manifestuje swoja potrzebe zycia po swojemu - spora liczba osob jakby w srodku patrzy na to z niechecia na zasadzie ,,jak tak mozna" albo ,,co inni powiedza". Szczerze mowiac, dosc mocno mnie to denerwuje i nierzadko bywalo przyczyna klotni.

 

Poza tym, taka moja obserwacja ostatnio, zeo ile tam zwraca sie szczegolna uwage na rozwoj wlasnej osobowosci, na silne Ego, na bycie ,,kims" to u nas z kolei troche na odwrot-nie jest mile widziane kiedy ktos proboje odseparowac sie od reszty, zeraqc wiezy, byc ,,ponad" innymi w sensie robienia czegos wylacznie po swojej mysli. Moze dlatego tam latwiej jest zrobic ,,kariere" a u nas lepiej maja sie ci, ktorzy potrafia pracowac w grupie, w imie pracy dla wspolnego dobra.

 

Tak czy tak dosc skompikowane to jest ale jednoczesnie bardzo ciekawe.

Edytowane przez pizzacanto
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...