Skocz do zawartości

Jafogirl

Rekomendowane odpowiedzi

A więc tak.

 

Uciekałam przez jakiś las, minęłam po drodze kilku ludzi. Uciekałam przed jakimś gościem z kałachem, który strzelał do wszystkiego co się rusza. Co dziwne, był ciepły, parny dzień. Słońce przebijało się przez konary drzew. Lato. Jakby nigdy nic ludzie spacerowali po lesie. Cały czas oglądałam się za siebie, tak jakbym czuła oddech tego co mnie gonił na swoich plecach. To był ktoś zupełnie obcy. Po drodze, jak biegł w moją stronę, zastrzelił te dwie pary, które minęłam. Widziałam mnóstwo krwi. Nie zastanawiając się długo, rzuciłam się przed siebie. Dobiegłam do jakiejś stajni. Nagle z nikąd pojawił się mój mąż i otworzył mi jej drzwi. W ostatniej chwili wbiegłam do środka. Kule z karabinu dosłownie musnęły moje rozwiane włosy i wbiły się w drzwi stajni. W środku było duszno. Promienie słońca wdzierały się do środka, a w rogu na sianku leżał spokojnie koń, chyba spał, bo podniósł się jakby zdziwiony, że ktoś wszedł do środka. Poczułam ulgę, że jestem bezpieczna, ale czułam przerażenie po tym co się stało i co widziałam. Wtedy się obudziłam.

 

Pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...