grzesiu7582 Posted May 21, 2011 Share Posted May 21, 2011 Bylem gdzies w miescie(nie wiem jakim)Slonce pieknie swiecilo az sie chcialo zyc...podszedlem w okolice jakiejs fabryki(chyba elektrowni weglowej)- naokolo byly mury z czerwonej cegly a w srodku byly pomieszczenia.Wszedlem do jednego-Bez dachu.Bylo poprostu brudno...facet ktory tam stal byl pracowity...szkoda mi go bylo.Wkladal wegiel do ogromnego pieca i mialem swiadomosc ze pracuje za niewiele...Odrazu wszystkie mysli odnoszace sie do burdelu w kraju zebraly sie w mojej glowie.Pomyslalem sobie-oszusci maja full kasy a dobrzy ludzie nic... -ile Pan ma w tej pracy-zapytalem -dzis zlapalem bo nic innego nie mialem na oku.1100 odpowiedzial. I dalej wkladal do pieca wegiel. Nagle górą zaczal wydobywac sie ogromny ogien. -o kur...awaria!!!-krzyknal Odwrocilem sie i zauwazylem ze z innych pomieszczen tez wydobywal sie ogien(z piecow) Ogien byl wszedzie i pryskal we wszystkie strony... chcialem uciec ale z kazdej strony byla wielka gora gliny. Pomyslalem wtedy -O Boze a co z bratem co z Kasia(dziewczyna)Co z mamą i z planami... w tle rozbmiewala dziwna melodia ktora wtapiała sie w sytuacje. Wyraze sie krotko melodia ta wyrazala koniec męk i zła,wybicie i czystke wszystkiego.Melodia ta mowila ze to juz musi sie skonczyc i nie przypominała odziwo kary ale zbawienie...bo sluchajac jej i patrzac jak wszystko plonie czulem ulge Najbardziej mnie zastanawia postac faceta-oklapane jest mowic ze byla realistyczna...on ze mna rozmawial jak czlowiek... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.